- Opowiadanie: Enkidu - Nieprzetłumaczalne

Nieprzetłumaczalne

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Nieprzetłumaczalne

Gdy ekran monitora rozbłysnął na biało, usnąłem rycząc czernią swojej jedynej komórki. Błękitne światło gryzącej me tchawice małej plastikowej biedronki zaszumiało w papierowych klawiszach surduta Artura.

– nieś mnie nieś – zawołała krzywym echem krwawa iluzja okna na czwartym piętrze. Zrezygnowany obdarłem małe volvo z głosu Oscara i pchnąłem wilka do nory rzeźnika.

Odejdź przeklęty telewizorze-wydukałem modląc się z głosem drewnianego parapetu. Śpij odrzekłem do mojej tachionowo -truskawkowej oligarchii wspomnień. Rzężący korek mrugnął stosem lotosów kpiąc marmurowym zakołysaniem ud niemowlęcia. Gdyby rozkaz czarnego krzaku spadł na peleton kolarzy mała gorąca kawa melancholików odleciała by z wyrokiem białych gęsi. Nigdy w stolicy małych kocich rozgoryczeń małe paseczki złotawej nudnej foli nie uszły by echem spalonej trawy. Krowy nie muczą dziś o poranku zasypiając nad popiołem stopionych szklanek. Stary młodociany bocian furgnął z długopisem fal na krwawym grzejniku zazębiając się w kolejce do neurologa. O tak – proszę pani zamartwił się puchacz z drobnolistnej koniczyny, perły nie mają tego blasku co kły wielorybów. Nikt już dziś nie szanuje małych skrytych oblodzeń na ustach drzwi prowadzących w mrok zużytej jezdni. Całe krwawe iluzje nadpsutych wkładów organicznych nic tu nie mają do oglądania, zajęczał martwym echem zrogowaciały naskórek małych podmuchów wiatronośnych skarpet. Dłużej niż echo rozbitych sedesów nie brzmią odgłosy ławek parkowej samotności. Echo plastikowej burzy wciskanych klawiszy odpowiada martwym echom pustej łazienki. Nikogo nie wciskają już zapachy czerwonych nożyczek. Rafał spoglądał na okrągły kabel jego własnej temperówki. Zamiast odetchnąć zawisł półnieruchomo nad aktem gołej dżdżownicy.

Rok przestępny martwej czołgowej zieleni odrywa usta żony na butach jej dzielnicowego, który oglądając spadające zegarki martwego jabłecznika dzierga symfoniczny akt Moniki zwanej smagłym Coltem. Po cichym brzmieniu buta na okrościałej twarzy metalowej rury od trzepaka zielone światło udziela namaszczenia twórcom powietrznych okrągłości niebieskiego znacznika. Licząc stowarzyszenia słońc na tapczanie poniedziałkowych obrad zupa w przedszkolu zamarła banerem na zakodowanej kopercie, nieufnego światełka wkręconego w opowieść o numerze telefonu. Ryby są zawsze spokojne mierząc swoje odbicia na rozrzuconym słoneczniku wzywającym puste wyspy niepotrzebnej śmierci. Rozgoryczone uda dziewczęcych torebek nabrzmiały niczym koci pęcherz na zaropiałym widoku sklonowanego absurdu. Grzej me tętnice zareplikowała naga ośmiornica na metalowej burcie wróbla. Każ odgrzać kapustę zanim wrona spuchnie na ser z maliną. Ha ha rzekł tłusty pirat do drewnianego płotu nad brzegiem żurawia, od tej pory motyle targają walizki na kurz rozwiedzionych polonezów.

Koniec

Komentarze

Niwstety, odpadłem przy pierwszym zdaniu, gdy przeczytałem zbitkę "usnąłem rycząc czernią". Enkidu, poczytaj innych, jak piszą, jakie tu opowiadania zamieszczają, pokomentuj, popatrz. Może się czegoś dowiesz o pisaniu.
Pozdrawiam.

Treść zamrugała bolesnym liściem i nosem smarknąwszy wstała od krzesła całego w różowych limonkach. Pomiędzy czkawką a akapitem odbijają się kredki znudzone szczekaniem wzdętego piórnika. Wyskocz fabuło przez wannę, lecz zatańcz jamnikiem od wczoraj do spleśniałej kaszanki i nie podoba się tłustej cukinii nadmiar absurdów skoncentrowany w tym za rzadkim keczupie. <bla bla bla...>

Enkidu, a teraz usiądźmy z fajeczką pod lipą i podumajmy. Najpierw Ty nad moim komentarzem, a potem ja nad Twoim metaforyczno-absurdalnym tekstem. Ciekawe, do jakich wniosków dojdziemy?

Pzdr. 

Do jakich wniosków dojdziemy? Że jeszcze trochę i będziesz tak genialny jak ja hahaha - żartuję. Wiem, wiem Mea Culpa. Stek nonsensów prowadzących do nikąd? Możliwe. Prowokacja? Poniekąd. Sens? Każdy ma własny. Nastepnym razem będzie lepiej. Dziękuję i pozdrawiam.

Nie podlega dyskusji stwierdzenie, iż nigdy nie będę tak genialny jak Ty. Jak już to genialna. ;-)
Więc do następnego razu, Enkidu.

Pzdr. 

Ejże, więcej wiary w siebie. Napewno możesz być lepsza ode mnie ;) 
( i przepraszam za moje nierozróżnienie rodzajowe on/ona) 
A co do nastepnego razu to... masz okazję "SNC" - mam nadzieję, że to bardziej Cię usatysfakcjonuje.

Pzdr.

Nowa Fantastyka