- Opowiadanie: Gabriel Augustyn - Fotografie

Fotografie

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Fotografie

Iskry dostrzeżono, gdy minęły orbitę Marsa. Początkowo wyrokowano, że to wyjątkowo gęste, niegroźne dla Ziemi pasmo meteorytów. Po dokładniejszej obserwacji okazało się jednak coś wręcz przeciwnego. Jak na zgromadzenie kosmicznych kamieni było zbyt równomierne – poszczególne elementy opadały w takich samych odległościach, miały taką samą średnice, masę i prędkość. Wyniki uzyskane z obliczeń nie przedstawiały się optymistycznie – jeśli atmosfera tego nie spopieli, Ziemie czekały poważne kłopoty. Sytuacja zrobiła się wyjątkowo napięta, kiedy wyszło na jaw, że chmura w trakcie zbliżania rozszerza swoją objętość.

 

Satelity aż skwierczały od fotografowania. Zdjęcia robili wszyscy. Czasami w trakcie spoglądania w niebo, można było pomyśleć, że widoczne na nim błyski, to blask z satelitarnych fleszów. Komputery w agencjach kosmicznych przegrzewały się od drukowania kolejnych fotografii, a umysły analizujących je naukowców, skwierczały od niemożności dokładnego nazwania zjawiska. Nie byli pewni, co to właściwie jest, za to wiedzieli, że nie ma nic wspólnego z meteorytami, jak przypuszczano na początku.

 

Zdjęcia pokazywały nieznane dotychczas ciała niebieskie, które wyglądały na idealnie okrągłe o świecącej jasnym światłem powłoce. Każde z nich średnicą sześciokrotnie przewyższało piłkę do koszykówki. Na podstawie danych z obserwacji nie można było ustalić, co wchodziło w ich skład, z której części wszechświata przybywają (czasami pojawiały się głosy mówiące, że z nikąd, że zmaterializowały się zbyt nagle), a także jak zachowa się nasza atmosfera wobec nieznanej materii. Pomimo usilnych starań nikt nie odnalazł odpowiedzi na te pytania, a czasu było zbyt mało na to, aby wysłać w kierunku zjawiska sondy badawcze. Liczono, że przejście obok stacji kosmicznej rozwikła część niewiadomych.

 

Niestety gdy Omega znalazła się w pobliżu Iskier, urwał się z nią kontakt. Stacja nadal krążyła po orbicie okołoziemskiej, jednak żadne wiadomości z niej, ani do niej, nie docierały. Możliwość naziemnego sterowania również przestała działać. Zazwyczaj gadatliwi astronauci zamilkli, a skore do współpracy systemy nie reagowały. Był tylko szum, nic więcej. Zrobiło się jeszcze dziwniej, gdy satelity znalazły się w pobliżu nadciągającej chmury. One także odmówiły posłuszeństwa. Nie chciały wykonywać zdjęć, transmitować sygnałów telewizyjnych i telefonicznych. Po prostu krążyły bezwładnie dookoła Ziemi, jak statki widmo po najdalszych zakamarkach oceanów.

 

Wówczas panika na dobre rozgościła się w sercach ludzi. Uczeni nadal starali się znaleźć jakieś wytłumaczenie i sposób na zbliżający się problem, a wojskowi przygotowywali ciężki sprzęt do podniebnej interwencji. Zwykli obywatele nie mieli w sobie tyle nadziei. Pozbawieni mediów odchodzili od zmysłów. Wylegli na ulicę, demolowali co podpadnie, kradli nawet najmniej potrzebne rzeczy, jakby chwilowa radość z posiadania mogła stłumić strach, ukoić myśli, które krzyczały o nadchodzącej zagładzie. Służby porządkowe nie dawały sobie rady, używano siły, ale i to nie odnosiło skutków, ponieważ coraz częściej policjanci i wojskowi zrzucali mundur, stając po drugiej stronie barykady. Atmosferę podgrzewały dodatkowo konflikty, które po latach uśpienia zaogniły się na nowo. Terroryści, niesieni falami lęku, potroili aktywność; nie było miasta, w którym codziennie nie wybuchałby samochód pułapka lub nie runął jeden wieżowiec.

 

Sytuacja stawała się coraz gorsza. Nawet zapatrzeni w monitory naukowcy odwracali często wzrok w stronę okien, za którymi wciąż słychać było krzyki, strzały lub skwierczenie płomieni. A gdy Iskry weszły w atmosferę, nie patrzył w ich stronę praktycznie nikt, bowiem każdy chciał ukryć się przed furią ludzi pozbawionych wszechobecnych dotychczas mediów. Strach o losy planety przyćmił ten prosty lęk o własne życie, które mogło zakończyć się przypadkowym strzałem sfrustrowanego człowieka. Poza tym wciąż ufano, że chmura Iskier spłonie w atmosferze.

 

Uczeni się mylili – gazowa powłoka okrywająca planetę nie powstrzymała nieznanego zjawiska. Nie miało to jednak zaowocować kataklizmem, ponieważ po wejściu w atmosferę Iskry ponowniepowiększyły odległości między sobą, układając się dokładnie w każdym punkcie przecięcia południków z równoleżnikami. Wówczas zatrzymały się.

 

Zaraz po tym zaczęły błyskać.

 

Nie trwało to długo, maksymalnie czterdzieści sekund. Jednak wystarczyło, aby zatrzymać świat w miejscu. Ludzie w końcu się uspokoili i z rozwartymi szeroko szczękami stali wpatrzeni w niebo, obserwując jarzące się niemal na biało chmury. Przestano zwracać uwagę na otaczające wszystkich zgliszcza, na trupy zalegające na ulicach, na brud zabijający morza i oceany. Ludzie po prostu stali i patrzyli, a gdy było po wszystkim, każdy ruszył się z miejsca i wrócił do domu tak, jak gdyby nic się nie stało, jakby świat nie trząsł się w posadach.

 

Zanim schwytano jakąkolwiek Iskrę do badań, te po prostu spłonęły, zostawiając po sobie jarzące się niebo. Odpowiedzi czym było to zjawisko szukano do momentu, gdy dostrzeżono, że w ramieniu Oriona, w miejscu gdzie kiedyś obserwowano bardzo silne źródło promieniowania podczerwonego, znajduję się nieznana dotychczas gwiazda, dookoła której krąży podobna Ziemi planeta. Wprost z niej zmierzał w kierunku ziemskim silny strumień energetyczny, bowiem Iskry zrobiły nam fotografie, które najwyraźniej się nie spodobały.

 

KONIEC

 

Szczecin-Dąbie

11 września 2009

 

Niniejszy szort, będacy niejako notatką z zagłady, powstał w wyniku inspiracji Ślepowiedzniem Petera Wattsa, dokładnie jednym z wielu rozwiązań fabularnych. Polecam lekturę tej książki . Dziękuję też za chwilę uwagi i przeczytanie powyższego tekstu.

Koniec

Komentarze

Autorze, masz zdaje się dość pary w piórze, by swoje rzeczy pisać, bez konieczności inspirowania się. Spróbuj. I dobrze by było, tak uważam, aby bohaterowie jacyś się pojawili. Wraz z bohaterem łatwiej o akcję. Sam nastrój, klimat, aura - to dobre w poezji, ale w SF niekoniecznie. Choć Tobie nieźle wyszło. Pozdrawiam.

Nowa Fantastyka