- Opowiadanie: Deona - Przez sen

Przez sen

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Przez sen

Słońce staje się czerwone. Tak, jak moje życie. Zachodzi, kończy się. Życie pełne ciepła zamienia się w zimną śmierć. Dzień spędzony ze znajomymi i rodziną staje się samotną nocą.

Kładę się na trawie i wpatruję w rozgwieżdżone niebo. Każda gwiazda to jeden dzień życia. Gwiazdy świecą jasno, choć ono dawno już zgasło. Swoje życie pamiętam coraz słabiej. Wszystko ucieka, staje się chaotycznym snem, z którego nie można się obudzić. Zamykam oczy i odpływam razem z nim.

Ostatnie dni i godziny przeżywam na nowo. Wciąż i wciąż. Mimo upływu czasu nie blakną, są coraz wyraźniejsze.

Zamykam oczy, znów jestem w domu. Wtedy, kiedy to wszystko się zaczęło i utknęłam w niekończącym się śnie.

Jest mi dobrze, jestem bezpieczna.

Znowu widzę dom, przyjaciół i rodziców.

Po moim policzku spływa słona łza.

Wspomnienia przybierają na sile. Z domu przenoszę się na ulicę.

Słońce świeci wysoko na niebie. Wiatr zaprosił drzewa do tańca, zrzucając z nich brązowe liście i poruszając gałęziami. Zaczynam się niepokoić.

Idę środkiem ulicy ze znajomymi. Jesteśmy sami. Czuję głośne bicie mojego serca. Słyszę szczekanie psów. Dźwięk wydawany przez drewniane dzwonki poruszane przez wiatr.

I wreszcie krzyk.

Otwieram oczy, znów jestem na pustyni. Gorące promienie słoneczne delikatnie muskają moją twarz. Wiatr porusza drewnianymi dzwonkami. Słyszę szczekanie psów.

Nagle zauważam czarny materiał lecący w moją stronę. Chcę go złapać – wyciągam rękę – on muska moje palce i znika. Mrugam szybko zdezorientowana. Po chwili przede mną pojawia się młody mężczyzna, jest wycieńczony. Ma rozbiegany wzrok, ale zauważa mnie. Wyciąga przed siebie rękę, trzyma w niej czarny materiał. Ten sam, który chciałam złapać. Mężczyzna porusza ustami. Nie słyszę, co mówi, jego słowa zagłusza krzyk, który jest niesamowicie wysoki. Trwa tylko chwilę, ale to wystarczy, by w moim sercu zagościł strach. Bym rzuciła się do ucieczki.

Biegnę przed siebie. Nie zważając na nic:

na zmęczenie;

na to że chce mi się pić;

ani nawet na to że tamten mężczyzna prawdopodobnie zginie.

Po moim policzku spływa słona łza.

Mrugam szybko, by ją odpędzić, ale wciąż czuję łzy spływające mi po policzkach. Wciągam łapczywie powietrze, korzystając z chwili przerwy. Czuję ból. Nagle, znowu. Krzyczę, połykając łzy.

Gdy znów otwieram oczy, leżę na trawie i wpatruję się w blednące gwiazdy. Oddycham głęboko. Staram się uspokoić. Wciąż czuję strach, choć jestem oddalona o kilometry od tamtego miejsca.

Wszystko to, co jest wspomnieniem, wydaje się być snem, ale obrazy były tak rzeczywiste, postacie tak realne.

Ścieram łzy z twarzy. Chcę zapomnieć. Biec, nie zważając na nic. Chcę wraz ze świtem powitać nowe życie. Zapomnieć o tym, co było. Patrzeć tylko na to, co jest, ale przeszłość nie jest snem, który można zapomnieć.

Uciekam przed nią, pokonuję setki kilometrów, ale ona zawsze mnie dogania. Jest częścią mnie, a części siebie nie da się zapomnieć.

Po moim policzku spływa słona łza.

Biegnę, ale nie posuwam się do przodu. Wraz z moimi myślami cofam się. Coraz bardziej oddalam się od celu mojej podróży. Zbliżam się do punktu wyjścia.

Pocieram energicznie ręce. Jest mi zimno, choć jest wiosna. Biegnę i widzę, jak ustępuje zimie.

Mój oddech staje się coraz cięższy. Zamienia się w parę. Zatrzymuję się. Opieram ręce na kolanach i staram się go wyrównać. Krew huczy mi w uszach. Serce bije głośno, oszalałe. Ciągła walka i płacz wyczerpują mnie. Chcę się poddać, oddalić się o bólu, ale jeszcze nie teraz. Jeszcze nie mogę.

Zrywa się wiatr. Śnieg wzbija się w górę i zaczyna wirować.

Gdzieś wyją wilki, odwracam się przestraszona, to wywołuje ból, nagle zagłusza je inny, nieznany głos, krzyk. Góry niosą ku mnie jego echo.

To głos z moich koszmarów. Ten, który mnie ściga. Z pustyni.

Powoli się oddala. W końcu milknie.

Nie mam już siły. Chcę żyć. Znowu zobaczyć słońce. Dom, rodzinę i przyjaciół, ale nie mam już siły, by walczyć.

Nienaturalną ciszę przerywa skamlenie. Po chwili rumor. Gdzieś całkiem niedaleko zeszła lawina.

Czuję ciepły oddech na karku – cuchnie potem. Czuję też jego podniecenie. Dziką radość – podnoszę głowę, patrzę prosto

w oczy górskiego wilka. Jego ślepia rosną i przybliżają się coraz bardziej. Patrzę, zdziwiona. Nagle pojawia się zrozumienie. To Światła samochodu świecą prosto na mnie. Odwracam się i próbuję jeszcze uciekać.

To ostatnia próba. Więcej nie dam rady.

Mrugam szybko. Chcę się wyrwać z koszmaru. Obudzić się. Znów biec, ale wciąż tkwię w górach ścigana przez Istotę, która chce mnie zabić.

Potykam się o kamień. Kilka chwil leżę nieruchomo, bojąc się poruszyć.

Znów słyszę krzyk. Tym razem ludzki.

Wokół mnie śnieg wraz z kamieniami zsuwa się szybko po zboczach gór.

Pod wpływem impulsu odwracam się. Widzę to, czego tak bardzo się bałam, widzę, jak z zawrotną prędkością pędzi w moją stronę.

Nagle czuję rwący ból w piersiach.

Patrzę na swoje ciało. Przyciskam drżące ręce do brzucha. Podnoszę je wysoko. Zamykam oczy i oddycham powoli, głęboko.

Nie wierzę.

Wiem, co się stało, ale nie wierzę. Nie chcę.

Zrozumiałam, że to ja krzyczę. Nie przestaję. Strach jest silniejszy.

Póki nie ochrypnę. Aż nie przysypie mnie śnieg i zapadnę się w ciemności.

Po moim policzku spływa słona łza.

Moje serce bije coraz wolniej. On podchodzi do mnie. Widzę jego białą brodę. Brązowe oczy. Łagodny uśmiech.

I błysk w oku.

Chcę zetrzeć łzy płynące mi po policzkach, ale nie mogę. Nie potrafię ruszyć ręką.

Otwieram oczy. Znów jest wiosna. Gorące promienie słoneczne delikatnie muskają moją twarz.

Znów ruszam ręką. Po raz drugi moja próba spełza na niczym. Spoglądam na nią – utknęła w plątaninie dzikich róż.

Róże.

To też wspomnienie, ale szczęśliwe. Domu.

Róże pachną matką. Uwielbiała je. Troskliwie pielęgnowała, ale nie obcinała im kolców.

Mówiła, że te kwiaty są dla niej symbolem życia.

Są chwile piękne, jak kwiat róży, ale zdarzają się też takie, o których chcielibyśmy zapomnieć. Sprawiające ból, jak ich kolce.

Dom. To tam chcę dotrzeć. Po latach dryfowania na skraju jawy i snu chcę się obudzić.

Dom jest prawdziwy, a ja śnię. Muszę się obudzić. To cel mojej podróży. Do tego dążę, dlatego biegnę. Nie zważając na nic:

na zmęczenie;

na to, że chce mi się pić;

ani nawet na to, że prawdopodobnie zginę, zanim osiągnę swój cel.

Koniec

Komentarze

fajne, gdybym mógł, dałbym 6

A ja nie. ;P Cóż, może kwestia gustu, ale dla mnie to jest takie pitu-pitu o dość suchych faktach (płyną słone łzy, mam spocone ręce, świeci czerwone słońce) przeplatanych niejasnymi urywkami wspomnień. Ani tu fabuły, ani niczego, z czego możnaby jakąś fabułę, historię wywnioskować. Wygląda to raczej jak próba poetyckiego zapisu jakiegoś snu. Niestety, nie przemawia to do mnie.

Dość interesująco napisane, natomiast fabuła nie przekonuje. Niby coś się dzieje, ale nie bardzo wiem co. Trochę przerost formy nad treścią, moim zdaniem. Cóż, może to kwestia gustu?

Mastiff

O, Bohdan powiedział to, co miałam na myśli, a nie potrafiłam tego nazwać (starość nie radość): przerost formy nad treścią. ;)

Każdy ma prawo pisać prozę poetycką, ale nie ma ona racji bytu w tym dziale, i na tym portalu. Nie podoba mi się ten tekst. I mam takie samo zdanie jak przedpiścy - ani grama fabuły i przerost formy nad treścią. No i mam pytanie: Gdzie tu jest fantastyka?

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Hmm... Fantastyka rzeczywiście mi się tu urwała. Co do reszty komentarzy - dziękuję za uwagi i postaram się do nich zastosować na pzyszłość.

@mkmorgoth
Każdy ma prawo pisać prozę poetycką, ale nie ma ona racji bytu w tym dziale, i na tym portalu
Ma i jest jak najbardziej na miejscu.

Ale ogólnie tekst ześlizuje się miejscami w zupełną niekomunikatywność i raczej wygląda jak zapis snu.

Ajwenhol, dlaczego uważasz, że fantasy czy też fantastyka nie może być napisana prozą poetycką?

@Deona
Ja powiedziałem coś takiego?

@Ajwenhoł
Przepraszam, miałam na myśli cytat, który podałeś, a był on z wypowiedzi  @mkmorgoth. Pomyliłam się.

Nowa Fantastyka