- Opowiadanie: Asasin666 - Zbłąkana dusza

Zbłąkana dusza

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Zbłąkana dusza

Dwarkar, stolica krasnoludów.

Uda się. Dziś się uda. Mój brat, nie może być bez serca. A jeżeli takowe ma, to mój wiersz go wzruszy. W końcu zacznie mnie doceniać. Udowodnię mu, że krasnolud, nie musi być górnikiem, ani metalurgiem. Pokażę, że równie dobrze może być poetą. Doszedłem do jego kwatery. Zapukałem a on otworzył. Brzuchaty brodacz potężnej postury. Ech, czy może być bardziej krasnoludzki krasnolud?

-Czego? – Burknął niezadowolony.

-Na browar przyszedłem…

-Serio? To wspaniale. Może jeszcze będzie z ciebie krasnolud… Bałem się, że z jakimś durnym wierszydłem znów wyskoczysz… Wchodź. – Powiedział, gestem pokazując izbę.

Wszedłem do środka. Brat wyjął kubki czyste jak zęby trolla i nalał brązowego trunku z beczki. Położył kufle na stole i usiadł. Ja, nieśmiało zająłem swoje miejsce. Piłem powoli. On sobie nie żałował. Po ośmiu dolewkach stwierdziłem, że już czas. Ponoć poezję łatwiej przetrawić po pijaku. Wszystko układało się po mojej myśli.

-A teraz bracie, mam dla ciebie wiersz…

-Ło nii… hik…znów jakiś pierd… hik.

Ale nie oponował dłużej, więc zacząłem czytać:

 

Na polanie pięknej;

Stał obelisk kamienny;

Drzewo rosło, czym wyżej;

Trawy wokół świat pełny;

 

Strumyk płynął przy drzewie;

Gwiazdy świeciły na niebie;

Wieki to wszystko trwało;

Nieprzerwanie niezmienne stało;

 

Przyszła burza drzewo strąciła;

Piorunami trawę spaliła;

Przyszła susza strumyk znikł;

A bez wody nie ostał się nikt;

 

W końcu gwiazdy, co nieba mrugały;

Wszystkie, co do jednej, pospadały;

Czasy ciemności i mroku nastały;

Nawet bakterie gdzieś uleciały;

 

A stary obelisk z kamienia;

Niewzruszony przez pokolenia;

Wciąż mimo mroku trwał;

A czas? Czas się go nie imał;

 

Brat, ani drgnął Przepełniła mnie nadzieja. Może mnie zrozumiał? Może mu się podobało? Spojrzałem mu prosto w oczy. On zrobił to samo… I beknął głośno, prosto w moją twarz.

-Uch. Ale to było nudne. Już żem przysnął prawie…Hik…Wiesz, co brat? Ty tu se posiedź i piwo dopij, a ja do karczmy idę.

Siedziałem smutny. W zamyśleniu. Tu nikt mnie nie rozumie, a rodzony brat uważa za dziwaka. A gdzie indziej? Czy poza górami jest w ogóle życie? Czy są inne kraje? Istnieją legendy, że na dalekiej północy, w Zaczarowanym Lesie żyją elfy. Istoty smukłe, wysokie i piękne. Naród mędrców i artystów. Jeżeli w tych bajkach jest, choć krztyna prawdy to warto tam iść. Dla tej krztyny gotów jestem zginąć na szlaku.

 

***

 

Spakowałem się. Moje wiersze pióro i atrament, dużo wody i jedzenia. Nie żegnałem się z nikim. Nie miałem tu żadnych przyjaciół a brat… Jego zostawię bez komentarza. Na początku chciałem mu zostawić list, ale przypomniało mi się, że on nie potrafi czytać, więc odjechałem w spokoju. Nie ma sensu komukolwiek o tym mówić. Wyruszyłem w podróż życia samotnie i w ciszy. W pogoń za marzeniem.

 

***

 

Droga mijała spokojnie. Od kiedy wyjechałem z gór, teren był pagórkowatym pustkowiem. Strasznie monotonnie się jechało wśród tych samych krajobrazów, całe dnie, samotnie… Ale cóż, podjąłem decyzję. Nie mogę… nie chcę jej zmienić. Wątpliwości nękały mnie nieustannie, gorące słońce przyprawiało o bóle głowy. Za wszelką cenę starałem się wytrwać.

Pewnego poranka zobaczyłem w na horyzoncie morze zieleni. Trawa z pożółkłej zaczynała w oddali zmieniać barwę i jakby odżywać. Była tak zielona. Wyglądała dziwnie. Obco. Pognałem kuca go galopu. To był niezwykły widok. Wspaniałe, wielkie drzewa, otoczone zieloną bujną trawą. Wszędzie kwiaty, które wspaniałym zapachem dopełniały piękno krajobrazu. Morze zieleni niczym blizna przecinał wąski i bystry strumyk. Przy nim pasły się stada sarenek. Krajobraz był piękny. Tak różny od skalistych górskich szczytów, czy wysuszonych upałem wzgórz, ale piękny. Jadąc po łące zdawałem sobie sprawę, że jestem blisko celu. Widziana przeze mnie ściana lasu to potwierdzała. A chęć spotkania elfów gnała mnie wciąż naprzód.

 

***

 

Oto po wielu dniach podróży, ja Aleksander dotarłem do elfiego miasta, jako pierwszy krasnolud w historii. Choć na pierwszy rzut oka wydawało się dziką zbieraniną topornie wykonanych chat, wiedziałem, że charaktery mieszkańców, ich wiedza i kunszt artystyczny zapadną mi na długo w pamięci. Doszedłem do placu, który stanowił centrum osady. Jak na razie nikt nie zauważył mego przybycia. Zawołałem, więc głośno:

– Szanowne elfy! Raczycie wyjść na spotkanie skromnego krasnoluda!?

Wtem z chat zaczęły się wytaczać, niekiedy dosłownie, elfy. Poza wzrostem opis z legend był błędny. Był grube, brudne, śmierdzące, wręcz obleśne. Nie przejąłem się tym. Wszak ciało jest tylko osłoną, a dusza esencją istoty. Nawet potwór może być piękny duchem… Może być artystą. Naprzeciw mnie stanął jeden z nich. Widocznie wódz. Cuchnął potem i alkoholem. Czy na tym świecie wszyscy tyle piją? A on lekko chwiejąc się na nogach powiedział:

– Kim ty jesteś?… hik… Boś na elfa zamały…hik…

– Jestem krasnoludem, przybywam z dalekiego południa. Chciałem poznać wasz kunszt artystyczny… Znaleźć się wśród mi podobnych.

– My artyści! Dobre sobie…hik… Myśmy tylko drwale i myśliwi…hik… proste chłopy. Gdzie żeśmy do jakiś artystów…hik.

– Ale… – Załamałem się. To było straszne. Moje życie, moje plany, mój cel… Wszystko legło w gruzach za sprawą grubego drwala. To straszne… Widząc moją załamaną minę elf powiedział:

– Nie martw się…hik… Krążą legendy, że na północy za lasem i łąkami na bagnach, mieszka lud artystów…hik… Lud gnoli. Wszystkie one są artystami i mędrcami…hik… Wysocy i smukli i piękni, poezję cenią nad wszystko… hik.

 

Koniec

Koniec

Komentarze

Z góry pszepraszam za ponownie popełnione błędy. I za kiepski wiersz. Możecie mnie zbluzgać. Ważne żebym usłyszał solidną krytykę. A co do błędów ortografia od zawsze sprawiała mi trudności także mimo waszych rad, może ich trochę być. Mimo wszystko liczę że opowiadanie się spodoba.

Całkiem fajna pointa... i nic ciekawego poza tym. Popraw to:

Brzuchaty brodacz potężnej posturY
Ech, czy może być bardziej krasnoludzki krasnolud? - zamień na istnieć
Piłem powoli i mało - wysarczy "Piłem powoli"
Wszystko było na moją korzyść. - lepiej "Wszystko układało się po mojej myśli"
Istnieją legendy, że na dalekiej północy, w Zaczarowanym Lesie żyją elfy. - nie rozumiem tego zdania
Go pozostawię bez komentarza - jego
Na początku chciałem mu zostawić list - powtórzenie (patrz: zdanie wyżej)
Pewnego poranka zobaczyłem w oddali może zieleni. Trawa z pożółkłej zaczynała w oddali zmieniać barwę i jakby odżywać
Przy nim pasły się stada sarenek - czyli "jelenie na rykowisku" w wersji hardcore ;)
i za dużo "...".

Czy Ty czytasz komentarze? Pod jednym z Twoich wcześniejszych opowiadań napisałam, że powinienś skupić się na jakości, nie ilości. Bombardując portal masą krótkich, slabych tekstów zniechęcasz ludzi do ich dalszego poznawania. Jeszcze kilka takich dzieł, a ludzie zwyczajnie zaczną Cię olewać. W ten sposób niczego się nie nauczysz.

Czytam komentarze... Ale nie potrafię pisać długich opowiadań. Przepraszam, jeżeli są za krótkie. I nie, one nie są pisane na świeżo, ale sprzed dwóch tygodni. Poprawiłem je wcześniej i rozesłałem znajomym. Echhh... może są za mało krytyczni? Naprawde nie wiem co zrobić żeby opowiadanie WAM się spodobało. Ale jeżeli wstawie kilka krutszych i dowiem się co poza ortografią jest źle, może nauczę się pisać lepsze i dłuższe teksty... Bo ja nie wstawiam tu opowiadań dla ohów i ahów. Aż takim megalomanem nie jestem. Wstawiam je bo chcę nauczyć się lepiej pisać, a ciężko dowiedzieć się co się innym podoba w domowym zaciszu.

""Ale jeżeli wstawie kilka krutszych(!!!) i dowiem się" - zacznij od unikania takich byków. Słownik to nie wróg.

Pozdrawiam.

Długość tekstu nie ma tutaj żadnego znaczenia. Równie mile widziane są przeciez szorty. Chodzi o to, że może i czytasz nasze komentarze, ale je ignorujesz. Nawet jesli te opowiadania sa sprzed dwoch tygodni, to rownież nie ma znaczenia. A my możemy przeciez ci napisać, że i owszem podobaja nam sie twoje pracę, ale to ci da tylko chwilowa satysfakcję. I zaszufladkuje cię w pewien sposób. Tak ja powiedział przedmówca, słownik nie gryzie. Nikt ci nie karze byc mistrzem ortografii, zajrzyj jednak czasem do slownika ortograficznego, sprawdź slowo jeśli masz jakieś wątpliwości. Pisz prace w Wordzie, on sam niektóre błędy ci wytknie. Tyle od mnie.
Pozdrawiam

Pomysł naprawdę nie jest zły. Oklepane realia, ale chyba o to chodziło, o pewną prześmiewczość. Poza tym jednak mało zajmujące... Czytałeś ,,Imię wiatru" Patricka Rothfussa? Przez jakieś 10 pierwszych rozdziałów czytamy o tym, że główny bohater siedzi w karczmie i ją prowadzi - można rzec: nie dzieje się nic - a mimo to nie można się oderwać od lektury. Tutaj w krótkim tekście dzieje się sporo i przeskakujesz od wydarzenia do wydarzenia, a jednak jakoś to nie wciąga. Na mój gust akcji przydałaby się płynność.

Wiersz strasznie częstochowski i grafomański. xD Można to usprawiedliwić tym, że krasnolud, nie znając prawdziwej sztuki, uważał swoje wiersze za arcydzieła mimo ich kiepskości, ale jeśli jednak chciałeś pokazać, że Oluś naprawdę potrafi pisać wiersze, to - stety lub nie - sam musisz się nauczyć je pisać. Czasem wystarczy, że będą dobre od strony technicznej, a to już łatwiej osiągnąć niż stać się poetą. Naucz się o sylabiźmie, sylabotoniźmie, tych wszystkich jambach i trochejach, unikaj rymów gramatycznych i, no cóż, częstochowskich, a to już będzie dobry początek. ;)

Winky, nie strasz młodych ludzi. Starszych zresztą też... Jamby i trocheje? Kataleksy i kataplazmy może też? Amfibrachy, gdy z amfibiami albo amfitrionami się poplączą --- lepiej nie mówić, co mogą z człowiekiem zrobić...

A tak między nami: wkuwać całą teorię dla trzech wierszydeł? Na co to komu...

Nie mówię wkuwać, ale zapoznać się. Sama nie odróżniam jambu od trocheju. xD Wiedza, że coś takiego istnieje na początek wystarczy, a w razie czego można zasięgnąć języka głębiej. No bo przecież nie da się napisać poradnika ,,Jak napisać piękny, głęboki wiersz", poezja się do czegoś takiego nie nadaje, jeśliby wyjść z założenia, że powinna mieć ,,duszę". Jak dla mnie to albo się pisze wiersze, albo popełnia grafomanię i grafomanowi bardzo trudno osiągnąć właściwy poziom. Więc techniczne podejście do sprawy może nie być takie złe, bo nawet jak wiersz będzie głupi, to przynajmniej poprawny i melodyjny. Choć pewnie wielu się ze mną nie zgodzi. Nie przepadam za poezją, a już najmniej za pisaniem tejże. ;)

Dobry wiersz, jak na krasnoluda! I nie przejmuj sie teorią - poezja musi płynąć z serca, a w zamieszczonym w tekscie wierszyku czuć serce krasnoluda ;)
Calkiem ciekawy pomysł, chociaż wykonanie takie sobie. Zabrakło kilku zdań, które pozwoliłyby okreslic kierunek - albo podkreślić wyobcowanie głownego bohatera, albo bardziej uwypuklić komizczny aspekt.

Błędy wytknęła hurtowo Ranferiel
Moje ogólne wrażenie jest ok. Jest jakiś pomysł, jest trochę niespodzianek. Wizja krasnoluda poety bardzo mi się podoba. Natomiast za dużo było wstępu, a potem zbyt gwałtownie znaleźliśmy się u elfów i błyskawicznie okazało się, że elf jest prosty i brzydki. Wiersz... no cóż - skoro sam wiesz, że wyszedł słabo to po co go wstawiałeś. Sztuką jest obchodzić swoje słabości (tym bardziej, że masz więcej do przećwiczenia niż poezja). Poza tym wielkie (ba! ogromne) nadieje krasnoluda i jego czarna rozpacz są przedstawione bardzo karykaturalnie. Nie jestem pewien czy taki był Twój zamysł.

Moja propozycja kompozycji (nie mówię, że idealna) byłaby taka.
1. krasnolud jest w podróży, rozmyśla nad wspaniałościami elfów (nie wiadomo po co do nich jedzie)
2. wspomina przykre przygody w rodzinnych stronach, reakcje brata (i innych krasnoludów) na poezję - unikamy cytowania wiersza
3. zbliża się do siedzimy elfów i napotyka pierwsze "egzemplarze", przychodzi pewne rozczarowanie i niesmak, ale drąży temat i pyta o poetów
4. zostaje skierowany do miejscowego poety, który jest prosty jak kawałek nieociosanego kloca, a jego poezja ma poziom "Panno Walerciu wsadzę Ci..."
5. kolejne rozczarowanie, dyskusja, z której bohater dowiaduje się, że gdzieś daleko żyje rasa zwana krasnoludami, której przedstawiciele są bardzo wrażliwi na piękno i tworzą ze złota i drogocennych kamieni wspaniałe dzieła.

Ubawiłem sie też nieco przy komentarzach:
Ranferiel - nie rozumiesz "Istnieją legendy, że na dalekiej północy, w Zaczarowanym Lesie żyją elfy."? - może zdanie nie jest zgrabne ale raczej chodzi o "legendy, (które mówią), że na dalekiej północy (...)"
Winky - studiowanie teorii poezji dla tych kilku zwrotek to raczej przesada... sama świadomośc, że istnieją jamby i inne takie też niewiele pomoże - moim zdaniem receptą jest czytać poezję i nabrać nieco smaku zanim zacznie się sammeu tworzyć (zresztą opowiadań tez to dotyczy...)
Morfinex - popełniłeś najzabawniejszy komentarz i mówię to bez złośliwości - sam czesto popełniam takie gafy, ale ten kontekst :):):) palce lizać:
"Nikt ci nie karze byc mistrzem ortografii, zajrzyj jednak czasem do slownika ortograficznego (...)"

Masz fajne pomysły, ale - jak już zauważyli przedmówcy - poświęcasz za mało czasu na ich dopracowanie. Może zamiast wrzucać codziennie coś nowego, warto przysiąsć nad jakimś wybranym i je porządnie odpicować, zanim wyśle się je w wielki świat? ;) Zanim wyślesz dziecko między ludzi, musisz je wychować, no nie? Wcale nie musisz sztucznie wydłużać opowiadań, jeżeli masz pomysł na krótki tekst. Przeczytać, poprawić błędy, czasami pomaga wydrukowanie tekstu - na papierze wygląda zupełnie inaczej. Ale każdy ma jakieś sposoby na poprawki.

Błędy już w części zostały wytknięte, dużo jest takich, które można wyeliminować po uważniejszym przeczytaniu, np.
Brat, ani drgnął Przepełniła mnie nadzieja. - Brat ani drgnął. Przepełniła mnie nadzieja. 
Po wielokropkach również powinna być spacja.
Powtórzenia (wskazała to już Ranferiel, ale chyba nie poprawiłeś):
Nie miałem tu żadnych przyjaciół a brat... Jego zostawię bez komentarza. Na początku chciałem mu zostawić list, ale przypomniało mi się
Pomijając fakt, że zostawiasz brata bez komentarza, a potem jest komentarz ;) może lepiej byłoby: "Nie miałem tu żadnych przyjaciół, a brat... bez komentarza." itd.
Co do wiersza - no to czego można się spodziewać po krasnoludzie, który pisze wiersz? ;) Nie ma przecież porównania, inne krasnale nie piszą poematów, więc może nie ma jambów i trochejów, ale za to jest jedyny i niepowtarzalny :)

Biję się w pierś Yelonku i daje sobie zamaszystego kopa w cztery litery. :) Wyszło na to, że przyganiał kocioł garnkowi, a sam smoli. :)

Próba wyobrażenia sobie "zamaszystego kopa" we włane cztery litery rekompensuje wszelkie straty moralne :):)

Ok, do zobaczenia za parę dni. Może wyjdzie coś lepszego...

A "Imię wiatru" czytałem. Baaardzo fajna książka.

Nowa Fantastyka