- Opowiadanie: safira - Wybrana. Rozdział 1

Wybrana. Rozdział 1

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Wybrana. Rozdział 1

Rozdział pierwszy.

1.

Vado powoli się podniósł. Otarł krew z policzka i poprawił brudną, poszarpaną, czarną koszulę. Jego twarz absolutnie nic nie wyrażała, ale puste, złote oczy przeraziły Anioła. Layl nigdy się nie spodziewał, że spotka kogos kto tak umiejętnie potrafiłby ukryć swoje myśli i uczucia, kogoś kto nie byłby Lantisem. Samo to wystarczyło by go wystraszyć. Lantis był kimś niezwykłym, zagadkowym i potężnym, a Vado był do niego podobny, czym różnił się od swoich pobratymców. Nie należało go lekceważyć.

Layl z fascynacją obserwował jak krwawa rana na policzku Vado się zasklepia i znika, nie pozostawiając po sobie ani śladu.

Machnął skrzydłami i stwierdził, że jedno jest poważnie złamane.

-To jeszcze nie koniec-rzucił szorstko do Demona.

-Jasne.– Vado uśmiechnął się krzywo. Uśmiechał się ,aż do chwili zniknięcia Anioła. Potem uśmiech spełzł mu z twarzy, a zastąpił go niepokój.

Od paru dni coś nie dawało mu spokoju, nie pozwalało spać. Nie wiedział jeszcze z czym to przeczucie mogłoby się wiązac, ale spodziewał się dzisiaj wizyty Lantisa. Być może on będzie potrafił coś rzec…

2.

Layl nie zdążył się położyć, by odpocząć po tym nieplanowanym pojedynku z Vado, gdy usłyszał natarczywe pukanie do drzwi. Zirytowany poszedł otworzyć.

W progu stał Nasher, posłaniec Lantisa, blady i niespokojny. Layl jeszcze go takim nie widział. Zmarszczył brwi i zaintrygowany wpuścił go do mieszkania.

-O co chodzi?– spytał, gdy rozsiedli się w salonie.

-W Shal, na Uniwersytecie Latona studiuje pewna dziewczyna. Nazywa się Amel Snow. Ona jest twoim nowym zadaniem.

-Chyba żartujesz?!-wykrzyknął z niedowierzaniem. No nie, czegoś takiego się nie spodziewał. Nie cierpiał odwiedzać Shal, a już najbardziej nie znosił ich samolubnych mieszkańców, którzy bardziej kojarzyli mu się z pasożytami, niż istotami godnymi szacunku. Miał pilnować jakiejś głupiej panienki?!

-Cholera jasna, Nasher! Jestem Wojownikiem, nie Opiekunem!

-Wybrał ciebie, bo jesteś najbardziej godny zaufania. –Twarz Nashera nic nie wyrażała. –Ta dziewczyna jest zbyt ważna.

-Naprawdę? Więc kim ona jest?

-Nie powiedział mi.

-Hę?– Layl ironicznie uniósł brwi.– Posłaniec nie został poinformowany? Coś mącisz, Nasher. O co chodzi?

-Nie wiem. Masz jej pilnować. To twoje zadanie i twoim obowiązkiem jest je wykonać. Wybrano tez Demona.

-Co takiego?!!!- Layl stracił panowanie nad sobą. Zerwał się z fotela i wściekły podszedł do okna.– Dlaczego?-spytał z trudem zachowując spokój. –Czy on uważa, że sobie nie poradzę?

-Ona jest zbyt ważna.

3.

-Jak się nazywa ta dziewczyna?– Sel spojrzała na Vado. Ten zabójczo przystojny Demon jak zwykle sprawiał, że jej serce zaczęło wykonywać dzikie harce.

W małej kafejce siedziało jeszcze kilka innych kobiet i wszystkie gapiły się na Vado. Możecie sobie tylko pomarzyć, pomyślała złośliwie, ale też i z pewną przykrością. Ona tez mogła tylko pomarzyć. Vado był nie do zdobycia. Panienki interesowały go tylko przez jedną noc, a Sel już tę noc miała za sobą. Często żałowała, że mu tak po prostu uległa. Może miałaby u niego jakieś szanse, gdyby nie była taka łatwa. Ale jemu po prostu nie można było się oprzeć.

-Amel Snow-rzucił, popijając czarną kawę bez cukru.

Sel omal nie udławiła się waniliowym cappuccino.

-To moja kolezanka z grupy!-Wykrztusiła nieswoim głosem.

Vado uśmiechnął się z satysfakcją.

-Świetnie. Od dzisiaj także jestem studentem Latona.

-Nie cierpisz Shal-przypomniała ponuro.

Wzruszył ramionami.

-To bez znaczenia.

Sel wciąż była oszołomiona

-Ale co z Amel? Nie rozumiem. Nie ma w niej nic niezwykłego.

Vado uniósł brwi.

-Nie wiele wiem na jej temat.

-Super! Pewnie chcesz, żebym ci ją przedstawiła?

-Jakbyś zgadła. W Shal będę twoim kuzynem.

-Niech będzie. –Zgodziła się niechętnie, bo wolała przedstawić go jako swojego chłopaka, ale za dobrze wiedziała jakby zareagował, gdyby wysunęła taką propozycję.

4.

Gdy Amel spóźniona wchodziła na stołówkę, nie oczekiwała żadnych niespodzianek. Niemal stanęła jak wryta, gdy ujrzała towarzysza Sel. Oczywiście wiedziała kim była Selena, choć ta usilnie starała się uchodzić za zwykła dziewczynę. Do głowy by jej jednak nie przyszło, że Sel sprowadzi tu swoich demonicznych znajomych.

Miała już czmychnąć niezauważona, jednak los chciał, że przyjaciółka ją dostrzegła i zawołała. Nie chcąc zwracać na siebie uwagi, opornie ruszyła do stolika.

-Amel, poznaj proszę mojego kuzyna Vado.

Kuzyna? To by się mogło zgadzać, jeśli chodzi o miejsce skąd oboje pochodzili, a nie o więzy krwi. Na pewno nie byli rodziną. W oczach Sel było zbyt wiele żądzy, gdy gapiła się na swojego „kuzyna”.

Rzekomy kuzyn przestał rozmawiać z seksownymi blondynkami i obrócił się ku niej. Jego twarz, przystojna, męska, nic nie wyrażała, ale jego oczy w oprawie długich czarnych rzęs, dziwnie pociemniały.

-Miło mi cię poznac-mruknęła. Czuła się bardzo niepewnie, gdy tak się jej przyglądał.

-Mnie ciebie również.

Usiadła obok Sel i od niechcenia zaczęła jeść obiad.

Vado przyglądał się jej z rosnącym napięciem. Po raz pierwszy w życiu nie czuł się swobodnie przy dziewczynie, choć starał się jak mógł udawać całkowicie wyluzowanego. Gdy to sobie uświadomił, wpadł w irytację. Jeszcze tego brakowało, by jakaś cizia zawróciła mu w głowie! Zwinął dłonie w pięści i przestał się na nią gapić, choć było to bardzo trudne.

Amel nie była ładna, była piękna. Patrzenie na nią bolało. Sel nic o tym nie wspominała i miał jej to za złe. Jakby tego było mało, zirytowany zauważył , że wszyscy faceci na stołówce słali ku niej pożądliwe spojrzenia, ale ona albo nie zdawała sobie z tego sprawy, albo miała to gdzieś.

Stracił apetyt, co nigdy dotąd mu się nie zdarzyło. Spuścił wzrok i ponuro spojrzał w blat stołu.

Sel patrzyła na niego zdumiona. Gdyby go nie znała , niczego by nie zauważyła. A przecież widziała, że pozornie swobodny, tak naprawdę był spięty i ponury. I to wszystko przez Amel? Do licha, co w niej takiego było?

5.

Amel z wdzięcznością powitała koniec przerwy obiadowej. Udając ,że musi wpaść do biblioteki, przeprosiła ich i zmyła się czym prędzej. Odetchnęła z ulgą, gdy była już w wąskim, pustym korytarzu. Wcale nie musiała iść do biblioteki w trybie natychmiastowym, ale chciała odejść jak najszybciej. Czuła, że dłużej by nie zniosła milczenia Sel i Vado. Wyczuwała w tym milczeniu żal, oskarżenie a nawet złość. Nie rozumiała, czemu akurat takie emocje wibrowały w powietrzu i wcale nie chciała wiedzieć. Miała to gdzieś, a przynajmniej tak sobie wmawiała.

W bibliotece prawie nikogo nie było. Bardzo ją to cieszyło. Zaszyła się między regałami i szybko podążyła w stronę okna z szerokim parapetem. Było to jej ulubione miejsce, gdzie często przesiadywała z książką.

Mina jej zrzedła. Ktoś już zajął jej miejsce. Miała już sobie pójść, ale coś ją tknęło w tym chłopcu o złotych włosach. Niemal się roześmiała, gdy zdała sobie sprawę z kim miała do czynienia. O ile Vado był Demonem, to ten tutaj był Aniołem.

Layl wyczuł ,że jest obserwowany. Ale w tym wyczuciu było coś co go zaskoczyło, a nawet przestraszyło. Zwykle słyszał obce myśli poprzedzające czyjeś nadejście. Teraz było inaczej. Nic nie słyszał, tylko proste przeczucie powiedziało mu, że nie był sam.

Podniósł głowę i utonął w spojrzeniu jasnych, szarych oczcu.

-Przepraszam. Nie zamierzałam się tak gapić. Tylko, że zająłeś moje miejsce.

Miała piękny, śpiewny głos, który poruszał w nim wszystkie zmysły. Nie podobało mu się to.

-Słucham?– Odezwał się szorstko.

-Zwykle ja tu przesiaduję-mruknęła zakłopotana.– Ale nie ważne. Już mnie nie ma. –Odwróciła się i odeszła.

Layl z trudem przełknął ślinę. Nie był już w stanie kontynuować czytania. Jak to możliwe by jakaś kobieta z SHal, do tego stopnia wytrąciła go z równowagi?1

 

 

Koniec

Komentarze

Cóż, na pewno nie piszesz źle. Ale wspaniale też nie. Nie dajesz akcji się rozwinąć w interesujący sposób, przeskakujesz od jednego króciutkiego wydarzenia do drugiego, a nijak nie da się wczuć w żadne z nich. W krótkim fragmencie pojawiło się mnóstwo postaci, z czego każda powiedziała ze trzy zdania i tyle ją było widać. Nic nie wiadomo: co to, kto to, po co i dlaczego. Zamiast tego wiemy, że są anioły i demony (czemu z wielkich liter?), które są zabójczo przystojne i jakieś dzierlatki z jakiejś tajemniczej szkółki, które są zniewalająco piękne (jakżeby inaczej). Nic, co by wykraczało poza schematy opowieści o dziwnych szkołach i nastoletnich demonach, jakich pełno na półkach z literaturą młodzieżową.

Moja rada: pisz dłuższe fragmenty. Nie dziel akcji na cztero-, góra pięcioakapitowe opisy zdarzeń, tylko rozwiń ją, spraw, by się stała wciągająca. Najwet najbardziej ograną fabułę można opisać tak, by nie dało się oderwać od lektury. ;)

Z błędów rzucił mi się w oczy totalny misz-masz w spacjach wokół znaków interpunkcyjnych, zwłaszcza w zapisie dialogów.

Nowa Fantastyka