- Opowiadanie: Hunter - Życie

Życie

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Życie

Pierwszy tekst jaki udało mi sę stworzyć. Mam nadzieje, że się Wam spodoba.

 

Natalia siedziała samotnie w parku na drewnianej ławce. Jednej z tych, które fundują firmy dla zareklamowania swojej marki. Światło poranka muskało jej bladą twarz, odbijając się od szkieł w żółtych, szerokich oprawkach. Okulary skrywały głębię błękitnych oczu, zmrużonych za sprawą budzącego się słońca. Przechodnie spieszący do pracy z pewnym zdziwieniem zerkali na dziewczynę, zastanawiali się, co tu robi o tak wczesnej porze, ubrana w różową piżamę i niebieskie kapcie. Niestety nie mieli ani czasu, ani chęci by głębiej się nad tym zastanowić, zresztą wystarczyło odwrócić od niej wzrok by całkowicie zapomnieć o istnieniu dziwacznie ubranej nastolatki. Może niektórym przyśni się w nocy, jako przelotne wspomnienie. Jednym w tej samej piżamie, innym w kaftanie bądź szlafroku. Ujrzą ją przez chwilę po to by znów mogła zniknąć z ich pamięci.

– Gdzie ja jestem? – wyszeptała drżącym ze strachu głosem, rozglądając się dookoła. Jej uwagę przykuło piękno miejsca, w którym się znajduje. Bujna zieleń traw zewsząd otaczała „jej ławkę", kilka wysokich dębów rzucało nieśmiały cień na żwirową drogę przebiegającą tuż obok. Co kilka minut szedł po niej spieszący się człowiek. Czuła się jak w zaczarowanym ogrodzie z tą tylko różnicą, że brakowało kwiatów i ludzi było zbyt wiele. Trwała tak przez dłuższą chwilę skupiając się na mijających ją postaciach. Wszyscy gdzieś zmierzają, pomyślała. Mają swój cel, do którego tak śpieszą.. A ja? Skąd się tu wzięłam?? Zerknęła na swoje opatulone kapciami stopy, przesuwając powoli przerażony wzrok ku ramionom.

– w dodatku w piżamie – wyjąkała żałośnie. Uniosła lekko głowę usłyszawszy chrzęst kamieni. Przez żwirowy szlak przemieszczała się niska, przygarbiona staruszka. Poły jej czarnego płaszcza unosiły się za sprawą dmuchającego wiatru, stawiając ciężkie kroki w zamszowych czółenkach oddalała się od dziewczyny, raz za razem potrącając kamienie ze ścieżki.

– Przepraszam panią!! – krzyknęła machając ręką.

Sędziwa kobieta odwróciła się, szukając wołającego ją głosu. Rozglądała się dłuższą chwilę, kilka razy przebiegając wzrokiem po niedawno odmalowanej ławce, na której siedziała roztrzęsiona Natalia. Dostrzegłszy w końcu dziewczynę przystanęła w zamyśleniu, po czym ruszyła dalej w tylko sobie znanym kierunku.

– Halooo, niech pani zaczeka. Gdzie ja jestem?? Co to za miejsce??? Haloooo!!! – krzyczała za kobietą, która co chwilę przystawała zdezorientowana.

– Jestem już stara – powiedziała do siebie. – Zwidy, omamy… Boże spraw, aby nie były to pierwsze objawy demencji. – Mówiąc to owinęła się szczelniej płaszczem, po czym ruszyła dalej przed siebie.

– Dlaczego? – szeptała dziewczyna – dlaczego nie mogłam za nią pobiec, dlaczego bałam się ruszyć? Ona.. ona mnie widziała, słyszała.. i sobie poszła. Tak jakby w sekundzie o mnie zapomniała…

– Ja tu jestem, słyszycie?? Jestem.. i boję się ruszyć z miejsca – mówiła płaczącym głosem przytulając skulone nogi. Schowawszy twarz między kolanami zaczęła się kołysać. Łzy spływały potokiem po drobnych policzkach, odbijając refleksy ciepłych promieni słonecznych.

Natalia nie pamiętała jak długo płakała, całkowicie zatraciła poczucie czasu. Nie potrafiła wziąć się w garść, zastanowić nad wydarzeniami, które ją spotkały. Nie umiała sobie przypomnieć, co robiła przed znalezieniem się na tej potwornej ławce w zupełnie obcym miejscu. Poprzez wypełniające ją myśli przebił się dźwięczny głos.

– chcesz chusteczkę – spytał.

Uniosłwszy głowę ujrzała przed sobą dziewczynkę ubraną w skromną białą sukienkę sięgającą kostek. Na stópkach nosiła szarawe sandały ozdobione drobnymi błyszczącymi kamykami. Patrzyła czarnymi oczami na zapłakaną dziewczynę.

– chcesz chusteczkę – powtórzyła dziewczynka głosem pozbawionym wszelkich emocji.

– Ty.. Ty mnie widzisz?? – spytała ochrypłym od płaczu głosem.

– Tak. Masz mokre oczy, chcesz chusteczkę?? – odparła monotonnie. Wyciągając do niej rękę. W malutkiej piąstce znajdowała się czarna chustka. Natalia przyjrzała się wyciągniętemu ku niej skrawku materiału. Nie podobała jej się ta głęboka czerń, miała wrażenie, że zanurza się w miniaturowej czarnej dziurze, wręcz czuła chłód bijący od jej wnętrza.

– dz, dz, dziękuję. Nie trzeba – wyjąkała, wycierając twarz różowym rękawem.

Czuła się wewnętrznie rozdarta, z jednej strony cieszyła ją świadomość, że nie jest już sama. Z drugiej zaś miała przeczucie zbliżającej się katastrofy, mimo to uczucie wszechogarniającej samotności pękło niczym bańka mydlana. Obca dziewczynka niewzruszenie stała przed ławką, opuściwszy rękę nieustannie wpatrywała się w uspokajającą się dziewczynę.

– Ty też mnie widzisz, nikt mnie nie zauważa a Ty mnie widzisz. – stwierdziła nieznajoma – razem się dostrzegamy.. jestem Twoim przeznaczeniem tak jak Ty jesteś moim.

– Czyli ciebie też… tak jakbyśmy nie istnieli – szepnęła. – Ale, kim jesteś?

– Nazywają mnie Mira – odparła zbliżając się do ławki.

Każdy krok stawiała z niezwykłą jak na człowieka gracją, jakby bojąc się tego, iż gwałtowniejszy ruch odstraszy skuloną dziewczynę. Z każdą chwila dystans się zmniejszał. Natalia ostrożnie przesunęła się robiąc miejsce zbliżającej się dziewczynce. Wskazała gestem gdzie może usiąść.

– Dziękuje, nie potrzebuję miejsca.

I nagle stała się rzecz niezwykła, ciało Miry bez żadnych przeszkód przeszło przez ławkę jak przez hologram, zatrzymując się w samym jej centrum. Oczy Natalii rozszerzyły się w przerażeniu, chciała uciec, lecz nie mogła. Czuła wyraźnie, że ławka przytrzymywała ją niewidzialnymi nićmi. Każde szarpnięcie powodowało zaciskanie więzów, to z kolei powodowało ból. Krzyk uwiązł jej w gardle. Uśmiechnięta Mira stała pośrodku ławki, górna część tułowia wystawała ponad nią, jak gdyby ktoś przeciął dziewczynkę w połowie i sadystycznie postawił górną część na deskach ławeczki. Jednak sądząc z triumfalnej miny, nikt jej nie przeciął a przynajmniej nie w tej chwili.

– Jesteś duchem! też nim jestem!? co mnie trzyma? Czego chcesz? – potok słów wydobywał się z niezwykłą prędkością opluwając śliną Mirę. Kropelki cieczy przeleciały przez nią jak przez powietrze..

– Prawie duchem.. mało, kto potrafi mnie dostrzec. Długo, bardzo długo nikogo takiego nie było. Ale mówili, że się zjawisz. Oni nigdy nie kłamią.

– Jacy Oni!? Wypuść mnie, proszę..

– Doprowadzili mnie do Ciebie. Tylko Twoja energia pozwoli mi wrócić do świata żywych. – w oczach Miry pojawił się niebezpieczny błysk – Dzięki niej mnie widzisz.. dzięki niej inni również mnie zobaczą. Wrócę do życia. Znowu będę normalną dziewczyną. Szkoda tylko, że trwa to tylko rok.. ot taki feler – stwierdziła chłodno.

Natalia z coraz szerzej otwartymi oczami nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje. Nagle przestała się martwić niewidzialnymi więzami i tym, że sprawiają jej potworny ból. Zaczęła się wyrywać używając wszystkich sił, które jej zostały. Kropelki potu spływały po jej ciele, mięśnie napinały się do granic możliwości. Ból stał się nie do wytrzymania… powietrze przeszył potworny krzyk, jej krzyk.

– to nic nie da, po co się męczysz? – spytała Mira – czujesz jak ciasne się zrobiły? Ledwo oddychasz prawda?

– to nie spra… wie.. dliwe – odparła, spazmatycznie chwytając powietrze.

– Zaraz wszystko się skończy, przynajmniej dla Ciebie

Podniosła czarną chustkę na wysokość twarzy, po czym wolno ułożyła ją na głowie Natalii.

Poczuła jak całe jej ciało przeszyły igiełki zimna. Począwszy od czubka głowy, na którym znajdowała się chusta, spływając wolno ku stopom. Zimno ją sparaliżowało, nie mogła się ruszyć, nie mogła mówić ani krzyczeć. Chłód z wolna się zmieniał, przechodził w ciepło, które przybierało na sile wypalając ją od środka. Gdyby tylko mogła coś zrobić, gdyby mogła krzyczeć.. to by wystarczyło.

Mira patrzyła z nieukrywaną satysfakcją na to, co się dzieje z dziewczyną. Widziała jak czerń wysysa z niej całą energię życiową. Wiedziała, że cierpi. Musi cierpieć, ponieważ nie da się inaczej, pomyślała. Nie było jej z tego powodu przykro. Chustka zaczęła zmieniać kolor z czarnego na biały. Natalia stawała się coraz bladsza, znikała wchłaniana przez jej moc. Po paru chwilach biała chusta opadła na ławkę, leżała w tym miejscu gdzie jeszcze przed chwilą siedziała nieświadoma swego przyszłego losu nastolatka. Pustkę wypełnił przerażający śmiech dziewczynki stojącej na żwirowej ścieżce, ściskała w dłoni nieskazitelnie biały skrawek materiały. Ludzie patrzyli na nią, lecz nikt nie kwapił się by do niej podejść.

***

 

– Doktorze Łabak, doktorze Łabak!! – Krzyczała biegnąca pielęgniarka. Ludzie odskakiwali jej z drogi.

– Tak? – spytał spokojnym głosem, odwracając się w stronę nadbiegającej blondynki.

– Znów mamy problem z Natalią – powiedziała szybko zatrzymując się przed starszym doktorem.

– Z tą schizofreniczką? – upewnił się lekarz.

– znów się rzuca, krzyczy, atakuje wszystkich dokoła. Przypieliśmy ją pasami i podaliśmy leki uspakajające.. nie działają – stwierdziła z zrezygnowaniem.

– Podwójcie dawkę i poinformujcie jej ojca, zaraz tam zajrzę…

Koniec

Komentarze

Jest dużo powtórzeń, zwłaszcza w wstępie. Ale nie jest źle.

W następnym opowiadaniu postaram się bardziej ich unikać :) Cieszę się ze stwierdzenia "nie jest źle" ;)

Uwagi techniczne wysłalam na priv. Ogólnie nie jest źle, ale warsztat wymaga pracy, a treść nie powala. Niezły debiut. Pisz dalej, bo potencjał jest :) Na zachętę daję 4.

Nowa Fantastyka