- Opowiadanie: piotr - Judasz, fragment

Judasz, fragment

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Judasz, fragment

1.Notatka Jacka W. znaleziona w mieszkaniu na terenie Krakowa razem z ciałem jednej z jego ofiar. Ostatni raz widziano go na oddziale A Kliniki Psychiatrycznej Dla Dorosłych Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie skąd uciekł.

 

„Schizofrenia paranoidalna – taką chorobę psychiczną zdiagnozowali u mnie lekarze. Nie wiem czy się mylą czy też nie ale zamknęli mnie tu ponieważ się zakochałem. Kobieta, którą obdarzyłem uczuciem to Lukrecja Brzoza. Znacie jej sprawę, czyż nie? Z prasy, Internetu, z opowieści sąsiada czy wujka, który tak wiele wie o świecie. Nie? Nie szkodzi. Opowiem wam ją ze szczegółami.

Dla mnie jest piękna, bardzo piękna. Straciłem z nią jednak kontakt a było to pół roku temu, gdy tu trafiłem. Cierpię nie mogąc się z nią porozumieć. Spotkaliśmy się pierwszy raz w jej restauracji przylegającej do hotelu, który też był jej własnością. Obydwa miejsca nosiły nazwę z jej nazwiskiem „Brzoza". Teraz już na pewno zmienili nazwę, budynki stoją na Krakowskim rynku.

Moja Lu nienawidziła mężczyzn i to nie zmieniło się kiedy ją poznałem aczkolwiek stałem się wyjątkiem. Część z panów, którzy przychodzili do jej hotelu na nocleg już nigdy go nie opuszczała. Dostawali bowiem do pokoju specjalność Lukrecji. Była to czekolada z chili rodem z Meksyku. Lukrecja dodawała do niej jednak kilka kropel cyjanku. Jeden z hotelowych zsypów na pranie zmieniła na zsyp na zwłoki. Taka była kiedy ją poznałem i… zakochałem się.

Później dopóki okrutny los nas nie rozdzielił żyliśmy razem jeszcze trzy lata. Ale co było wcześniej, jaka była nim ją poznałem? Wszystko mi opowiedziała.

Ojciec zostawił ją i jej matkę gdy miała pięć lat. Mieszkali na wsi. Matka zmarła gdy Lukrecja miała lat dwanaście. Później opiekowali się nią wujek i ciotka, zamieszkała w Krakowie. Tam też zainteresowała się medycyną. Uczyła się bardzo dobrze a na maturze zdawała cztery przedmioty na poziomie rozszerzonym: język polski, angielski, biologię i chemię. Wypadła wprost doskonale. Wiecie na jakie studia poszła?

Przez kolejnych sześć lat witał ją widok budynku Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wybrała kierunek lekarski.

Odkąd zaopiekowała się nią rodzina z Krakowa nie było po niej widać jakichś szczególnych zamiłowań poza tym jednym – miłością do ludzkiego ciała. Wolała jednak czerpać wiedzę z książek niż z intymnych kontaktów z młodymi mężczyznami. Później przyznała mi się, że przemawia do niej duch jej matki, która na łożu śmierci ponoć nakazała jej zemstę na mężczyznach i wciąż z zaświatu wysyłała taki sam przekaz.

 

Każdy student medycyny wie, że wiele jest tzw. „michałków" czyli przedmiotów prostych do zaliczenia. Są też i inne, średnio jeden na rok taki, który spędza sen z powiek, i egzamin z którego może spowodować przedwczesne łysienie. Taką właśnie „kobyłą" na pierwszym roku dla wielu jeśli nie większości jest anatomia i osławione zajęcia w prosektorium.

Co ciekawe nie dość, że Lukrecji zajęcia z anatomii nie sprawiały żadnej trudności to jeszcze była w nich dobra. Okazało się, że ma smykałkę do otwierania nieboszczyków. Poznała wszystkie tego tajniki oraz posiadła ogromną anatomiczną wiedzę.

Najcięższe okazało się dla niej „kucie" z przedmiotów, których nie kochała tak jak anatomii, ale i przez to przebrnęła.

Chciała zostać chirurgiem.

Nie wiem czy w czasie studiów zdawała sobie sprawę, że zostanie zwykłą, a może nie do końca zwykłą właścicielką imperium i kucharką zarazem. Nigdy nie lubiła cofać się w przeszłość i nie opowiedziała mi o tym, skupiała się bardziej na opisach faktów (głównie sekcji) niż przemyśleń. Szybko się przekonała, że na czarnym rynku ludzkie narządy można sprzedać i kupić po wysokich cenach. Połączyła przyjemne z pożytecznym. Zabijała mężczyzn, których nienawidziła.

 

Wkrótce po tym jak się poznaliśmy wyjawiła mi morderczy sekret. Nie wiem dlaczego ale nie zabroniłem jej zabijać. Nigdy mi to nie przeszkadzało! W czasie trwania naszej znajomości posłała całe mnóstwo ludzi na tamten świat. Jej rządza krwi była nienasycona. Znaliśmy się siedem lat kiedy na jej trop wpadł pewien cwaniak. Był policjantem. W tej chwili nie jestem w stanie przypomnieć sobie jak się nazywał.

Nadchodził zmierzch dzikich harców mojej żony. Aresztowali nas. Lubię myśleć, że moje życie tak, jak je znałem się nie skończyło a jedynie rozpoczął jego nowy etap. Bo przecież kto chce spędzić w szpitalu dla obłąkanych resztę życia? Tak, zamierzam uciec. Nie wiem jeszcze jak tego dokonam ale w końcu mi się uda.

 

A głosy? Tak, czasem je słyszę. Tak samo pusty śmiech. Nie wiem kiedy to wszystko się zaczęło, ale musiało zaczynać stopniowo. Nie pamiętam. Mamy szczęście w nieszczęściu, to znaczy Lukrecja i ja, że żyjemy w Polsce, nie w USA. Tam moja ukochana już czekałaby na śmierć.

Kiedy ją poznałem pracowałem jako sprzedawca elektronarzędzi w Chrzanowie. Pieniędzy było z tego niewiele i szef pozwalał mi zostać na stanowisku tylko dlatego, że powiedziałem, iż będę tam długo, co najmniej rok. Sumienny był ze mnie skurwiel. Kiedy mogłem pójść do Valeo i zarabiać lepiej?

W czasie trwania naszego związku Lukrecja zaczęła też zabijać kobiety; smarowała się ich krwią jak Elżbieta Batory. Ponoć pomaga to na zmarszczki. I tak miała ich niewiele. Na krótko przed złapaniem zabijała już chyba więcej kobiet niż mężczyzn.

Dlaczego mordowała? Ciężko powiedzieć. To była część jej natury. Może brzmi to zbyt łagodnie więc uzupełnię: była to część jej mrocznej natury, którą rozbudowała. Można to ująć w ten sposób, że nie miała hamulców, dawała się ponosić emocjom. Była inna i nadal taka jest. Wiedziałem o tym, a mimo to ją kochałem. To znaczy gdy byliśmy razem zdawała się być – oczywiście powierzchownie – osobą spokojną lecz gdy ją złapali nie musiała już dłużej się ukrywać. Jej twarz zmieniła się w oblicze bestii. Tylko ja nie bałem się spoglądać jej w oczy. Teraz już nie mogę się z nią widywać. Chyba już nigdy jej nie zobaczę.

Oskarżyli mnie o ukrywanie zabójcy i uznali, że jestem niepoczytalny dlatego jestem tu a nie w więzieniu, choć w sumie wygląda to podobnie. Dostaję leki. Tak, szprycują mnie jakimś gównem.

Nauczyłem się nie bać głosów jakie słyszę. Zbyt stary jestem by bać się ciemnego pokoju. Wiem, że są tylko wytworem mojego umysłu chociaż chcą bym robił różne rzeczy. Nie słucham ich.

Choć ostatnio muszę przyznać, że jeden z nich jest natarczywy bardziej niż inne. To głos Judasza. Wiem, że Chrystus nie zmartwychwstał więc nie ma to związku z religią. Nie mówcie mi, że w to wierzycie. Ja wiem, że to nieprawda. Zresztą Jezus zazwyczaj mówił w przypowieściach, no nie? Zmartwychwstanie to metafora. Wpadł w stan śmierci klinicznej jeśli po prostu nie umarł.

Tak więc Judaszowi nie o to chodzi. On chce bym pomógł mu zorganizować wielką ucieczkę z piekła.

Czymże jest piekło? Nikt tego nie wie ale istnieje naprawdę. Wiem, bo żyję na jego krawędzi ale jestem bezpieczny dopóki jestem człowiekiem.

Nie, to nie tak jak myślicie. Nie wierzę w życie po śmierci. Każdy kto w nie wierzy wariatem większym jest niż ja, słowo. Przyjrzyjcie się psom, kotom, papużkom, wężom, małpom i słoniom. Przecież one zwyczajnie zdychają. Wobec nas stosujemy słowo umieranie ale chodzi o to samo. Wiecie dlaczego postrzegamy nas samych inaczej niż resztę istot żywych? Nawet inaczej określamy naszą śmierć. To bardzo dobrze rozwinięty obszar kory przedczołowej w mózgu. To tylko dlatego. Ale też mamy mózg i moralność każe mi być z wami szczerym: umrzemy i nasze ciała zgniją a umysły wygasną. Rozumiecie?

Jak więc można stać się czymś innym niż człowiekiem? Nie każdy może tego dostąpić lecz jest to możliwe: ona mogła.

Chcę być tak doskonały jak Lukrecja.

 

Jestem wolny. Drzwi były otwarte, po prostu wyszedłem. Judasz chce abym zabił kobietę. Twierdzi, że wtedy stanę się nadczłowiekiem. Słucham, muszę go słuchać. Wybiorę. Pójdę na spacer po mieście i będę obserwował a potem śledził. I zabiję.

Nie, nie mogę tego zrobić. Przecież jak mógłbym? Ale on, nie da mi odejść, włada mną, opanował mój umysł, gdy tylko słyszę ten głos nie kontroluję się. Chcę być wolny ale nie mogę. Może powinienem wrócić, zgłosić się? Nie… zabiję. I będę zabijał aż osiągnę doskonałość, której tak niewielu dostąpiło. Wkroczę do panteonu gwiazd śmierci. Brzmi nieźle choć trochę za bardzo jak z Gwiezdnych Wojen.

 

Dziś ją wypatrzyłem, nazywa się… czy to ma znaczenie? Już nie żyje i tylko to się liczy. Jest piękna, jak ze snu, zupełnie taka jaka miała być.

Choć nie, może nie powinienem, nie mogę. Zbyt jest piękna i rozkoszna. Nie zabiję jej, to już postanowione.

A więc wybrałem nóż, zaszlachtuję ją w drodze do domu, to nastolatka, jeszcze młoda, uczy się w liceum. Jest piękna. Piękna i bestia. Ale ja tak naprawdę nie jestem bestią. Jestem człowiekiem, który chce być aniołem. A te ostatnie? Nadludzie zawsze dla jednych będą demonami, dla innych aniołami.

 

Zrobiłem to. Usmażyłem jej serce z cebulką i zjadłem. Ciało porzuciłem na śmietniku. Jestem wolny, bardziej… ludzki.

Co ja zrobiłem? Boże! Przecież to straszne. Nie… muszę wrócić do szpitala, oni mi pomagali, potrzebuję tego. I znowu on. Pyta – skąd taka pewność? Nie, nie mam pewności a szczególnie gdy pyta. Wolę jednak gdy pyta niż rozkazuje, wtedy… wtedy…"

Koniec

Komentarze

Ostatnio jak czytałem twój komentarz,pisałeś, że wątpisz żebyś stał się lepszy... No i myliłeś się,stało się jesteś. Wstrząsająca historia,może dla mnie nadto przesadzona,ale z mojej perspektywy odbioru w dobrym stylu, z zacięciem filozoficznym i z czarnym humorem. Podobało mi się :   )

Dzięki kochany Jahuszu! Całuję cię chociaż jesteś mężczyzną! Dzięki! Wiesz, po prostu przyłożyłem się do redakcji... uff! No to mi ulżyło.

Nowa Fantastyka