- Opowiadanie: Heinekotzl - (1) Wszyscy święci idą do… - Prolog

(1) Wszyscy święci idą do… - Prolog

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

(1) Wszyscy święci idą do… - Prolog

(1) Wszyscy święci idą do… – Prolog

Lamie Ole Nydahlowi – z wdzięcznością.

Torsje to bez wątpienia jedna z najbardziej poniżających reakcji organizmu. Niby wiadomo, ostatecznie się oczyścisz, usuniesz z ciała to, co mu nie służy, a jednak większość ludzi próbuje uniknąć rzygania, nawet kiedy już wiedzą, że jest nie do uniknięcia. Radju był inny. Skurwiel, niczego nie unikał. Zawsze robił dokładnie to, co trzeba. Cóż, nie był człowiekiem, miał dwa żołądki i wystarczająco dużo zdrowego rozsądku aby nas nie naśladować. Do spróbowania błękitnych grzybków zmusił go rodzony brat, Brejtle. Z miejsca, w którym teraz tkwiłem, widziałem Radju przycupniętego w kucki, tuż obok omszałego pniaka. Heftał dalej niż widział, choć miał aż dwie pary oczu. Ciężko było patrzeć na jego mękę. Czerwone ciżmy i przód tuniki umazane kleistą mazią, drgawki, rzężenie. Prawie było mi go żal. Brejtle panował nad sytuacją. Jego szatański rechot odbijał się po lesie niczym akustyczna kula bilardowa, która jakoś wciąż nie może trafić do łuzy. Wtórował mu histeryczny pisk mojej ukochanej. Nigdy nie potrafiła się śmiać jak dama. W ogóle, rzadko się śmiała i nie była damą, choć zawsze chciała. Zrzędliwa jędza, dopiero zawarte w grzybach halucynogeny rozluźniły ją na tyle, żeby na kwaśnym od wiecznych dąsów obliczu zagościła wreszcie odrobina radości. Chociaż nie, to jednak nie radość. Przestała tylko kontrolować własne demony, diabły, co przez ostatnie lata dręczyły nasz kulawy związek. Pomyśleć, że kiedyś naprawdę kochałem idiotkę.

Rozochocony poczuciem kontroli, Brejtle stał twardo na krótkich, chudych nóżkach i trzymając pod boki ryczał rozdziawiając szeroki, ropuszy pysk. Magda, zgięta w pół, kicała od drzewa do drzewa, kwicząc jak mała świnka. Zgrabne piersi niemal wyskakiwały z przemokniętego biustonosza, a żółto-czerwony hełm translatora przestrzennego prawie zjechał na oczy. Całkowicie przesiąknięty krwią opatrunek zabezpieczający ranę po odciętym palcu, dał asumpt do kolejnego wybuchu obłąkańczej wesołości. Użycie go w charakterze szminki cudownie rozpalało wyobraźnię. Bawiliśmy się znakomicie. No, ja może trochę gorzej, ale to zrozumiałe. W mojej potylicy tkwił jak szpila twardy kikut ułamanej gałęzi. Swoją drogą, musiałem wyglądać zabawnie, wygięty w pałąk, sztywny niczym wzwód Wszystkojeba, wsparty o powaloną, mokrą sosnę. Teoretycznie powinienem już nie żyć. Widocznie ułomek był zbyt krótki i nie sięgnął pnia mózgu. Tak czy inaczej, mój durny żywot dobiega końca.

Jak do tego doszło? Jak szara egzystencja miejskiego wałkonia, tchórza i ignoranta, zmieniła się w gigantyczny, przesłaniający niebo znak zapytania? W ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin widziałem rzeczy, których większość przedstawicieli mojego gatunku nie potrafiłaby sobie nawet wyobrazić. Czy to zmieniło mnie na tyle, żebym mógł odejść spokojny? Nasz świat to jednak bardzo dziwne miejsce. Nigdy nie postawiłbym na to, że skończę tu, gdzie teraz jestem. Nikt by na to nie postawił. Tak naprawdę, z tych trzydziestu z górą lat, spędzonych w niedostatku i pogardzie dla samego siebie, ważna jest tylko ostatnia doba. Cholernie zabawne uczucie. Powoli przymykam oczy. Lekka mżawka przyjemnie chłodzi rozpaloną gorączką twarz. Dźwięki powoli odpływają, gasnę… Aha, jeszcze chwila, nie wiecie przecież jak dotarłem do tego punktu. To całkiem ciekawa historia. Miała swój początek właśnie na tej polance, gdzieś w świętokrzyskich lasach… W zaistniałych okolicznościach niełatwo będzie ogarnąć wszystkie wątki minionych wydarzeń zwłaszcza, że od dawna miałem dostęp do zasobów pamięci Kornelii. Trudno oddzielić jedne wspomnienia od drugich, ale to w końcu ostatnia okazja…

***

Koniec

Komentarze

Zanim zacznę czytać, chciałbym się spytać Ciebie - czy to jest to samo co kiedyś wstawiłeś, ale pod starym nickiem? Bo tytuł mi jakiś znajomy. Albo to zupełnie co innego. Pozdrawiam

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Zaczęłam czytać i zapowiada się fajnie... z resztą podobał mi się Twój "Człowek spod drzewa pomarańczowego". Ale po co, na Lloth i wszystkie demony, to rozkawałkowałeś!?  Takie coś cholernie ciężko się czyta ("czytam... no fajne... o, koniec... klik... o, znowu koniec... klik, klik... koniec?... wrr"). Poza tym, wiele osób może mieć Ci to za złe... zwłaszcza ci, co właśnie zniknęli z "pierwszej";)  Czy nie lepiej było wprowadzić tytuły rozdziałów w ramach jednego, ciągłego tekstu? Uważam, że opowiadanie nie stracina tym nic ze swojego artyzmu i przekazu. Moja rada - napisz do Diżeja i spróbuj jakoś to odkręcić.

Zgadzam się z Ranferiel. Spróbuj to jakoś zcalić, do kilku części. Bardzo to ułatwi czytanie Twojego tekstu. Pozdrawiam

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Dobre. Ale nie opowiadanie, tylko wstawienie. Nawet nie chce mi się przewalać tego.

dołączam się do p rzedpiśców. Odmawiam czytania czegoś, co ma 20pare krótkich fragmentów wrzuconych jeden pod drugim. Nie chce mi się tyle klikać.

Nie będę tego czytał. Drogi autorze, każdy ma prawo zamieścić swoje dzieło, ty również, ale kiedy otworzyłem stronę portalu i zobaczyłem co zrobiłeś, to myślałem, że szlag mnie trafi. W tej chwili połowa strony jest "załadowana" Twoim tekstem!

Mastiff

Wyjątkowo się zgodzę z Bellą xd
Co to ma kur... być? Próba zwrócenia na siebie uwagi? Na miejscu moderacji bym to wywalił... Albo zmusił autora do posklejania.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

tak zgadzam się z tymi wyżej:/ to jest bardzo (brakuje mi słowa), bardzo brzydko tak wstawić tekst... nie zachęca do czytania raczej, bo rozkraczyło się to na całej stronie...

a jakby tak zjeść wszystko i wszystkich?

Cóż, mi zasadniczo nie robi różnicy, to w jaki sposób tekst jest wstawiony... Powiem nawet, że tak jest łatwiej i wygodniej,  zwłaszcza dla kogoś kto nie ma czasu przeczytać wszystkiego od razu...
Co do tekstu, to faktycznie zapowiada się dobrze... Jak znajdę czas to przeczytam :)
Pozdrawiam 

Nowa Fantastyka