- Opowiadanie: Ajran - Amulet (cz.1- Świat Nowej Bajki)

Amulet (cz.1- Świat Nowej Bajki)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Amulet (cz.1- Świat Nowej Bajki)

Pewnego słonecznego dnia pietnastoletni chlopiec wracał po męczącym dniu z szkole do domu.Skwar słońca dopiekał chłopcu , ponieważ było lato , kilka dni przed końcem roku szkolnego.Chłopiec miał na imię Taylor Ossman.Był średniego wzrostu o jasnych włosach i błękitnych oczach , których blask jaśniał w odcieniach słońca . Chłopiec dzierżąc ciężki plecak podążał szybkim krokiem do domu.Zamieszkiwał wraz z rodzicami przedmieścia Los Angles w Kaliforni . Ojciec chłopca Samuel Ossman był zarządco Federalnych Słożb Lotniczych SKY w Ameryce.Nie często bywał w domu , zawsze zakrywał się pracą dla dobra ojczyzny. No,a jego matka , matka chłopca Nicol Ossman pracowała jako księgowa . Ona natomiast wolała pracę wykonywać w domu. Nie można powiedzieć, że żyli w ubustwie, bo i ojciec i matka sporo zarabiali. Taylor miał zawsze dogodności , oprucz szczerej miłościod strony rodziców. Oni nie mieli czasu dla niego , byli pochłąnięci pracą.Mało ze sobą rozmawiali , ale Taylor nie robił awantur o to ,mu było wszystki jedno.Chłopiec blisko miał do szkoły , tylko kilka przedmieści. Gdy młodzieniec wracał do domu , dumnie patrzył przed siebie ,nie był usmiechniety , jego mina wygladała raczej poważnie.Wreszcie zachodził przez białą furtkę do domu. Dom mieli niewielki , ale w sam raz.Sięgał parteru oraz strychu.Zzewnatrz budynek był o białych ścianach z ciemnym dachem.Przed drzwiami wejściowymi stał ganek z daszkiem. po prawej stronie postawiony został garasz wraz z betonowym wjazdem na ulicę.

Od furtki do drzwi prowadził batonowy szlak , chodnik. Zaś po lewej stronie , można powiedzieć w małym domowym ogrudku , rosło zielone , wysokie oraz jasniejące drzewo , pod którym można było sie schowac w cienu , w upalny dzień. A cały dom obkrążony był białym płotem.Chłopiec wszedł do domu ,ustał przed kuchnią na chwilę , połozył plecak na ziemie blisko wieszaka na kurdki i poszedł dalej.Przechodząc blisko drzwi do kuchni , zerknął na chwilę przez nie i ujżał mamę ,która licząc coż na kalkulatorze przegladala różne papiery.

Chłopiec hcciał się przywitać więc odrzekł

-cześć mamą , gdzie tata?

-w pracy.

-jak zwykle ,nigdy go nie ma w domu.

Odrzekł chłopiec marudząc.

-przeciez Taylorku wiesz , że on cięzko pracuje.

-Tak ,zenie ma czasu dla rodziny!

-nie bede się z toba kłucić idz do swojego pokoju.!

-ehh

Chłopiec poszedł do swojego pokoju , układł się na łożką tważą w górę i leżał odpoczywając.Nagle ,gdy już przymknał oczy usłyszał dziwny wysoki szept.Odgłosy dochodziły jakby z przed pokoju.Napocządku Taylor się wystraszył , ale po chwili wstał z łużka i poszedł do drzwi przed pokoju.Otworzył drzwi i wyszedł na korytaż.Nasluchiwał odgosu .Po kródkiej chwili dostrzegł , ze szept nachodzi od drzwi na strych , wiec podązył za szeptem .Otwozył drzwi na strych i powoli , małymi krokami wchodził po schodach na górę . Doszedł na samą górę , na strych i ustal w miejscu . Nasłuchiwał szeptów i jednocześnie się rozglądał. Gos go wiódł na sam konieć strychu. Szedł powoli , aż doszedł do końca, a wtem szept ustał. Spojżał na ziemię , a tam leżała czarna książka ,z znaczkiem po środku okładki wygladającym jak złoty pajak. Podniósł ta księgę i szybko pobiegł do swojego pokoju.Usiadł na łóżku i oglądał książkę , ale nie mógł jej otworzyc ,poniewaz była zamknięta klamrą bez wejscia na klucz.

-Tego nie da się otwożyć!

Popatrzył na ten znaczek pająka , zamyślił się i przypomiał sobie , że z takim samym znakiem , jego babcia nosiła medalion od dziadka.Ale ,że babcia i dziadek już nie żyli , to ten medlaion odziedziczyła mama Taylora. Raptownym ruchem zucił książkę na łóżko i szybko pobiegł do mamy. Powoli wszedł do kuchni , usiadł na krzesełku przy stoliku na przeciwko mamy.

-Mamo,gdzie jest biżuteria babci?

-Gdzieś w kufrze , w szafie , w mojej sypialni.

-Dzieki mamą.

Taylor pobiegł do sypialni mamy.Wszedł do sypialni , rozejżał się i poszedł po prawej stronie pokoju do szafy.Otworzył szafe , a na dole stał pozłacany ,w kwieciste wzorki kufer.Wyjął go , i przeglądał biżuterię z myślą ,że znajdzie to czego szuka.

Przeglądał tak i przeglądał , i wreszcie spostrzegł ułozony amulet. popatrzył na niego , chwycił w garsć i uciekł szybko do swojego pokoju.Popatrzył na amulet siedząc na łóżku i połozył go na komodzie obok leżącej ksiazki.Przysunoł je blisko siebie i popatrzył przez chwilę ,a potem przyłozył amulet do znaku na książce.Przes chwile nic się nie działo.Chlopiec patrzył dalej a tu nagle znaczek zaświecił się na złoto i ksiega się otworzyła. Chłopiec na chwile się uśmiechnął i wzioł księge w ręce. Usiadł na łózku i zaczoł czytać.

-Umieść błękitny klejnot w wyżłobionym miejscu drzewa rodowego ,a wskarze ci drogę do istniejącego świata.

-Ale gdzie znajdę klejnot?

W książce był narysowany klejnot, Taylor się w nigo wpatrywał i zapamiętał go. Zbliżała się noc więc Taylor był zmęczony i kładł sie spać.Mama weszła do jego pokoju i zgasiła światło , które było zapalone.

-Dobranoc synku.

-Dobranoc mamą.

Chłopiec zasnoł. Nadszedł poranek ,a chłopiec wstał i szykował się do szkoły. Ubrał się , wzioł książkę i schował do plecaka . Zjadł śniadanie , poszedł do wieszaka ,załozył buty i wyszedł.

-Pa mama.

-wziełeś druge śniadanie?!

-tak.!

Chłopiec idze do szkoły pieszo i jest zamyślony. Rozmyśla o książce. Zachodzi do szkoły przez bramę . Idzie korytarzem w szkole do swojej szawki . Gdy staje przy szafce , podchodzi do niego , jego najlepsza przyjaciółka Jessica Haurus .Dziewczyna o wyglądzie jak anioł. Szczupła o błękitnych oczach jak szafiry. Jej blad włosy rozpuszczone błyszczały w blasku lamp szkolnych.Piękna dziewczyna zaczełą pogawędkę z Taylorem.

-Cześć Taylor , co u Ciebie?

-Cześć , dobrze .A co u Ciebie?

-Dostała piekny naszyjnik od Babci na urodziny , popatrz .

-Łaałł , piękny .

Taylor spostzregł się , że ten naszyjnik ma w obróbce ten właśnie klejnot.Musiał cos wymyśleć ,ale nie chciał oszukać Jessicy.

-Coś ci muszę pokazać , mam pewno tajemnice , ale musisz mi pomuc.

-Wal smiało , jesteśmy przyjaciółi , na mnie możesz liczyć.

-Dziękuje , jesteś extra , przyjdz domnie po szkole , obiecuje to ważne .

-Dobrze .

Jessica i Taylor się usmiechneli.Zadzwonił dzwonek na lekcje , więc poszli do klasy.

Po całym dniu w szkole Taylor idzie już do domu , idzie gdy nagle podbiega do niego Jessica.

-Zaczekaj , pujdę z tobą ,jak obiecałą.

-Dzięki , cieszę się , że ufasz mi.

-Spoko , czego się nie robi dla przyjaciół.

-Okay chodz.

Pobiegli do domu Taylora , weszli przez drzwi do domu.

-Dzieńdobry Pani Ossman.

Odrzekła Jessica.

-Dzieńdobry Jessico.

Pobiegli szybko po schodach do pokoju Taylora i usiedli na łużku.

-O co tak wogule chodzi , powiesz mi wreszcię?

-Poczekaj chwilę.

Taylor wyjął amulet babci z kieszeni oraz książke z plecaka , usiadł obok Jessicy.

-Popatrz , ten amulet należał do mojej babci.(Taylor Pokazał amulet Jessice)

-Piękny , ale to ta ważna sprawa?

-Nie. A teraz spujrz na ta księge . Ma taki sam znak jak amulet.(Taylor pokazał ksiege Jessice.)

-No to trochę dziwne .

-To nie wszystko , w ksiedze jest napisane coś dziwnego i chcałbym to wykonać.

Taylor otworzył księge na stronie z klejnotem i pokazał Jessice.

-popatrz to ten sam klejnot , który nosisz w naszyjniku.

-Fakt , łał to dziwne .

-W ksiedzie jest napisane , że muszę umiescić klejnot w drzewie ,by coś nastało , ale nie wiem co.

-No to się przekonajmy , dzis w nocy będe czekała przed twoim domem blisko drzewa.

-Okay dzięki.

Usmiechneli się razem i Jessica poszła do domu. Taylor się zamyślił i wpatrywał w księge.

Nastała noc , Taylor wymknoł się pocichu na zewnątrz obok drzewa.Gdy wyszedł przez drzwi Jessica juz czekała. Podeszedł do niej .

-Jessica Masz klejnot?

-tak, proszę , wyjełam go z naszyjnika.

(Jessica dała klejnot Taylorowi.)

Taylor podszedł do drzewa i szukał wyżłobionego miejsca. Po chwili znalazł i umiejścił powoli klejnot w drzewie.Odsunoł sie od drzewa , ale niec się nie dzialo. Wtedy Taylor odrzekł.

-Nic się nie dzieje , czemu nic się nie dzieje?!

-Może jest coś nie tak?

Taylor zaczoł otwierać księge , i czytał.

-Tu jest napisane by wymuwić słowa.

-jakie złowa?

-Sa tu zapisane.

-No na co czekasz wypowiedz je.

-Arcrasa Ghero Ma Gdaf!

Nagle klejnot w drzewie się zaświecił .Drzewo zajaśniało Zlotym blaskiem. Słup Jaśniejącego błękitnego strumienia uniusł się w górę. Młodzież zaczełą słyszeć szepty , te które słyszał Taylor wczesniej. Z klejnotu w ich strone poleciało Niebieskie światło i rozjaśniało ich. Po chwili oni znikneli , a cały blesk razem z nimi.

Młodzież , zaczeła spadać z nieweilkiej wysokości na ziemię już nie w noc lecz w dzień.Krzyczeli spadając .Spadli w lesie obok siebie .

-Nic Ci jessica nie jest?

-nie , a tobie?

-też nie .

Wstali , odtrzepali się rozejrzeli się przez chwile.

-Gdzie my jesteśmy ?(Odrzekłą Jessica)

-w jakimś lesie.

-Tyle to i ja wiem ,ale dokładniej?

-Sam nie wiem , nieodkryta kraina z księgi.

-A propo księgi gdzie ona jest , i gdzie mój klejnot?

-Znikneły, zostały przed domem.

-Ale twój amulet został.

-Tam ,to prawda.

-Chodzmy wyjdzmy na tą polanę.

Młodzież pobiegła , ale nie spostrzegli , ze na tej polanie jest przepaść.Dopiero Taylor zauwazył.

-Jessica stój , tam jest przepaść.

Jessica zatrzymała prawie na samym skrawku ,ale cofneła się.Taylor spojżal na przepaść , otworzyl usta z zdziwienia .

-Jessica odwróć się .

-ŁAAŁŁ

-No

(Podczas tego oglądania leciał refren piosenki "Listen to your heard" Roxette)Patrzyli zadziwieni w kraine.W oddali na wprost płyneła błękitna , długa rzeka.po prawej stronie unosiła się wielka Świątynia , cała czarna ,a nad nią chmury burzliwe.Przed Świątynio Była Ogromna Pustynia.Po lewej stronie Piękny kolorowy las , nad którym jasniała tęcza. Z lasu wytawała piękna murowana wieża. A daleko rzeka ciągneła się do Wysokich gór , które były pokryte sniegiem.

Na wyrwach rzeki jaśniły piękne zorza zielonej trawy pozłacane kwiatami. Podczas podziwiania tej krainy Jessica powiedziła.

-Taylor musimy wracać do domu.

-Ale jak? Nie mamy księgi , ani klejnotu.

-Chodzmy doiwiecmy się czegoś.

-Ale gdzie?

-Mamy do wyboru las lub tą czarno światynie.

-Niech będzie las.

-a więc chodzmy ,sle badzmy ostroszni.

-Tylko jak tam dojść?

-Bedziemy szli przed siebie.

Jessica idzie jako pierwsza.

-Jessica zaczekaj

Taylor podąża za Jessico.

Koniec

Komentarze

Witaj!
<zbiera siły>
O bogowie! Z Twoją ortografią, interpunkcją, składnią i stylem jest gorzej niż źle... Na prawdę... Proponuję, żebyś poczytał jeszcze dużo książek, zastanowił się jak skonstruowane są dialogi, jak wyglądają opisy i gdzie je umieścić. Ale przede wszystkim pisownia i jeszcze raz pisownia!!!

w odcieniach słońca <--- to słońce ma jakieś odcienie? o0
Słożb <--- nie dość, że literówka to jeszcze błąd ortograficzny

(coś mi nie wychodzi pisanie dłuższych komentarzy, ktoś ma ten sam problem?)

ubustwie <--- zło...
Napocządku <--- ...
miał zawsze dogodności <--- mieć dogodności?
wziełeś <--- ...
Odsunoł <--- ...
wymuwić <--- ...
Dalej nie mam siły wymieniać... Jest na prawdę źle, ale jesteś chyba jeszcze na prawdę młody i gratuluję, że zdobyłeś się na odwagę i opublikowałeś swoje pierwsze jak mniemam dziełko.
Pozdrawiam
Naviedzony

Pomijając wytknięte już błędy ortograficzne, to całość jest napisana stylem szkolnego wypracowania. Mam wrażenie, że autor/ka ma jakieś 12-13 lat.

Nastała noc , Taylor wymknoł się pocichu na zewnątrz obok drzewa.Gdy wyszedł przez drzwi Jessica juz czekała. Podeszedł do niej .
-Jessica Masz klejnot?
-tak, proszę , wyjełam go z naszyjnika.
(Jessica dała klejnot Taylorowi.)

To nie jest literatura, to jest masakra. Pod każdym względem - ortografii, interpunkcji, stylu, nawet wstawiania spacji. Tu chyba nie ma ani jednego zdania bez błędu.

Na wyrwach rzeki jaśniły piękne zorza zielonej trawy pozłacane kwiatami.

Dziecko, znasz Ty w ogóle język polski? Jaśniły? Zorza trawy? I co to, u licha, są "wyrwy rzeki"?

Po natknięciu się na kilka ortografów, dałem sobie spokój z lekturą. Następnym razem, Autorze, poproś kogoś o sprawdzenie błędów, zanim zamiescisz tekst. Tym bardziej, że to dopiero pierwszy rozdział... Pozdrawiam

Mastiff

Ortografia taka bo pisane szybko . Składnie i określenia miały być tylko Opisem danej Sytuacji i terenu akcji. To część tekstu przed przeróbką , który miał być Scenariuszem , wiec występują nie zgodności ... ;/

Witaj!
Nic nie usprawiedliwia stanu w jakim znajduje się tekst. Jeśli już pokazujesz komukolwiek to, co piszesz to powinieneś dbać o to, by było jak najlepsze. Postępując tak jak teraz okazujesz lekceważenie czytelnikom, a nikt nie lubi być lekceważony.
Pozdrawiam
Naviedzony

P.S. "Niezgodności" piszemy razem.

Dżizas, jak ja kocham te dzieciaki, które przychodzą i mówią, że są błędy, bo pisane szybko. Albo "wczoraj w nocy i nie chciało mi się sprawdzać". Albo pod ławką na matematyce. Do głowy im nie przyjdzie, na jakich leni wychodzą - żeby nie przeczytać swojego własnego tekstu przed publikacją? 

Tak z ciekawości: dlaczego Opisem Sytuacji i Scenariuszem? Innymi slowy - skąd te wielkie litery w losowo wybranych miejscach? Powinieneś/nnaś je stawiać raczej na początku zdania, bo z tym TEŻ jest kiepsko.

Jeśli nadajlchcesz pisać, to dużo czytaj. Minimum dwie książki tygodniowo - przy czym mam na myśli porządne książki, a nie jakieś kiepsko przetłumaczone przygody do świata Krain Chały czy innej Smoczej Lancy. Najlepiej idź do szkolnej biblioteki i systematycznie czytaj całą młodzieżówkę napisaną przed 1989 rokiem. Potem możesz przejść do Sienkiewicza, Bułhakowa, Kossak-Szczuckiej i Lema. I SPRAWDZAJ (albo proś kogoś o sprawdzenie) to, co napisałeś/łaś, bo inaczej się ośmieszasz.

Nowa Fantastyka