- Opowiadanie: Jaxa - Ostatnia minuta

Ostatnia minuta

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Ostatnia minuta

Walka rozgorzała znienacka. Słupy atomowego ognia orały pustynny krajobraz jak chłop podczas ostatniego dnia odrabiania pańszczyzny. Wszyscy strzelali na oślep, panicznie szukając zagrożenia. Powietrze parowało z atmosfery jak mocz pierwszego dnia zimy. Działa strzelały, czujniki badały, bariery ochronne asymilowały. Tytaniczne maszyny zwarły się ze sobą w wielkim misterium walki. Horyzont zapłonął krwawą łuną; ni to ogniem, ni to żarem. Woda w oceanach zawrzała, wydalając cumulusy, które jęły wgryzać się brutalnie w firmamenty nieba.

– Nie ma odwrotu. – krzyknął dowódca okrętu PRP* „Purblant".

– Taest! – odhuknął pierwszy oficer, jeszcze szybciej przyduszając przycisk miotacza antymaterii.

Straty wroga liczone były w miliardach. Okrętem wstrząsnęła eksplozja, której siła mogłaby zamienić najwyższe szczyty Marsa w sadzawkę dla kaczek. Wszyscy na głównym pokładzie dowodzenia zdali sobie sprawę, że przyszła pora na broń ostateczną.

Broń, po której ziemia wrogów zostanie wypalona, tak, że żaden ptak gniazda na niej nie uwije, ani nasienie w niej nie wykiełkuje, żadna stopa bądź nibynóżka na niej nie postanie, ani nic co żywe nie znajdzie tam schronienia przed palącym słońcem. Broń, po której ziemia ta po prostu przestanie istnieć. Dowódcy pozostało jedynie wydać rozkaz. Uczynił to zatem, a głos nawet mu nie zadrżał.

– Ja pierdziele. Ognia.

Pierwszy oficer zasalutował i drżącym od wzruszenia głosem zaczął śpiewać „Deszcze niespokojne". Dowódca zamarł z niemym wyrazem zdumienia na twarzy, ale nie zdążył nic powiedzieć bo chwilę później galaktyka przestała istnieć.

 

*Przenajświętszej Rzeczypospolitej Polskiej

Koniec

Komentarze

Być może nie zrozumiałem zaskakującej puenty li prześmiesznego nawiązania  i dlatego nie widzę w tym tekście nic sensownego...

Lassar, i powiem Ci dlaczego. Bo ten tekst jest po prostu bez sensu. Porównania, które winny być śmieszne, są raczej żałosne. Poza tym, tekst ma niby tylko pół strony, a strasznie ciężko przez niego przebrnąć. Reasumując, nic wartego uwagi.
Pozdrawiam,
Adam

To ja ci odchuknę takoż, w stylu Autora:
Tekst ten cienki jest dla mnie niczym strużka moczu, a rozśmieszenia rzadkie jak sraczka.
To nie miało być śmiesznie, żeby nie było.
Widać po stylu, że to nie brak umiejętności, ale brak chęci. Nie lubię czegoś takiego.
Popieram przedmówców - nic wartego uwagi.

Pzdr
H.

Ten tekst ma jedną dobrą cechę - jest krótki.

Mastiff

Te porównania miały chyba smieszyć. Ale coś mi się zdaje, że nie wyszło...

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Zgadzam się z przedmówcami. Najbardziej irytujące w tym tekście są właśnie porównania...
Pozdrawiam

Porównania zaiste irytujące oraz natrętne, ale ulotny cień abstrakcyjnego poczucia humoru da się - przy odrobinie wysiłku i dobrej woli - w tym tekście wyczuć.

Słupy atomowego ognia orały pustynny krajobraz jak chłop podczas ostatniego dnia odrabiania pańszczyzny. - jakoś to porównanie mi nie pasuje, ale może to celowy zabieg autora...
Ja pierdziele...Ogólnie nie wiem do czego zmierzał ten tekst.

Nowa Fantastyka