- Opowiadanie: mattkow - Drapieżnik

Drapieżnik

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Drapieżnik

Studentka machała rozpaczliwie prawą ręką, objuczona bagażami jak muł. Miała żółtą walizkę, doskonale widoczną w świetle reflektorów, długie czarne włosy związane w koński ogon i krótką, białą koszulkę. T-shirt był wilgotny od potu i deszczu który właśnie spadł, chłodząc nagrzany po całym dniu asfalt .

Zatrzymał się parę metrów przed nią i obserwował w lusterku jak dziewczyna niezgrabnie wlecze po poboczu walizę. Kółka bagażu chrobotały na żwirze.

Sięgnął obok fotela i wdusił przycisk, klapa bagażnika odskoczyła lekko. Dziewczyna zatrzymała się gwałtownie, zawahała. Oceniła wzrokiem jego srebrną Toyotę po czym, uspokojona chyba trochę statusem auta, zdjęła z ramion plecaczek i wraz z walizką wrzuciła do środka. Nie miała wyboru – Nie pozwoliłby położyć wilgotnego bagażu na jasnych tylnich siedzeniach.

-Bardzo dziękuję za zatrzymanie się – wysapała, siadając obok niego. Na kolanach miała transporter.

-Nie ma za co. Co to jest?

-Fretka. Nie będzie przeszkadzać.

-Mam jasne fotele.

-Punia nie sprawi problemu, jest po sterylizacji i straciła werwę. A pozatym dopiero co się załatwiała

-Aha

Wrzucił kierunkowskaz i wyjechał na drogę. Była ostatnia niedziela czerwca, czerwone, nabrzmiałe słońce chowało się właśnie za drzewami. Szosa była prawie pusta, nieliczne auta mijały ich sennie, omiatając się wzajemnie snopami świateł.

-Jedzie Pan w kierunku Ostródy?

-Tak, dokładnie tam

-O, to świetnie – ucieszyła się dziewczyna, poprawiając transporter ze zwierzątkiem na kolanach – Już się bałam że nikogo nie złapię o tej porze.

Przez chwilę w aucie trwała cisza.

-Ze studiów? – zapytał, śledząc wzrokiem znikające białe pasy na drodze

-Tak, zaliczyłam właśnie drugi rok socjologii w Gdańsku i wracam do domu. Byłam parę dni u koleżanki w Nowym Dworze, postanowiłam oszczędzić na pociągu i wrócić autostopem.

-Często tak Pani jeździ?

-Często. Można poznać miłych ludzi.

-Jasne.

Kątem oka przyglądał się dziewczynie. Nie była zbyt ładna, miała wąskie, blade usta i okrągłe, jakby wciąż rozszerzone w przestrachu oczy. Włączył radio, aby przerwać nieznośną ciszę. Z głośników popłynął Carlos Santana.

-Uwielbiam Santanę – rzuciła studentka, patrząc na niego swoim szerokim spojrzeniem.

Nie odpowiedział, udając że jest pochłonięty manewrem wymijania. Nienawidził Santany ale nie zmienił stacji. Czuł wymieszany z zapachem deszczu pot dziewczyny.

-A Pan mieszka w Ostródzie?

-Nie, jadę odebrać coś dla mojego znajomego. Może przenocuję.

-Rozumiem.

Santana ustąpił miejsce Kylie Minogue. Podobało mu się, zaczął rytmicznie uderzać opuszkami palców w jasną kierownicę. Kiedyś słyszał już tę piosenkę. Tam skąd wracał rzadko leciała muzyka.

From the first day I saw her I knew she was the one

As she stared in my eyes and smiled

 

Do głosu Kylie dołączył basowy pomruk Nicka Cave'a. Za oknami samochodu niknął w ciemności Elbląg.

-Jest Pan żonaty?

-Słucham? Nie, nie jestem. Miałem kiedyś żonę ale odeszła.

-Aha. Przepraszam jeśli to było zbyt osobiste pytanie.

-Nie było.

Poczuł zbliżające się podniecenie. Ta piosenka i zapach wydobywały to na wierzch. Jeszcze moment…

-Ja mam chłopaka. Za parę dni przyjedzie do mnie i wypożyczymy jacht.

-Fajnie.

Jeszcze chwila…

-Jest z Poronina, nigdy nie pływał. Mam nadzieję że mu się spodoba.

-Na pewno.

Teraz.

Rozległ się huk wystrzału, dziewczyna zatrzęsła się, jakby przez siedzenie ktoś przepuścił prąd o wysokim napięciu. Pocisk wszedł policzkiem, druzgocząc zęby trzonowe po lewej stronie i wyszedł przez przeciwległą skroń, zdobiąc dach i szybę samochodu tym, co jeszcze chwilę temu znajdowało się w środku czaszki i powodowało że dziewczyna ta była studentką, mającą wakacyjne plany, chłopaka i masę marzeń.

Schował pistolet, który od dłuższej chwili trzymał w opuszczonej nisko lewej ręce. Musiał zwolnić, gwałtowny wyrzut odżywczej adrenaliny spowodował że prawie zjechał na przeciwległy pas. Droga była pusta, jednak wjeżdżał w dość trudny zakręt. Kręciło mu się w głowie, serce trzepotało w piersi jak uwięziony ptak. Miał potężną, bolesną erekcję.

"Dotknąłem Boga" – pomyślał, wysuwając bezwiednie koniuszek języka spomiędzy warg.

Fretka w transporterze zaszamotała się. Musiał się troszkę namęczyć, by jednocześnie prowadzić i odgiąć palce dziewczyny, zaciśnięte kurczowo na uchwycie. Otworzył okno i, nie zwalniając, beznamiętnie wyrzucił klatkę z piszczącym zwierzęciem do przydrożnego rowu. Wysuwająca się ze szczeliny szyba rozprowadziła krew w fantazyjne wzory.

Skręcił w leśną drogę, przejechał nią może kwadrans, po czym wtoczył się autem między drzewa, lawirując ostrożnie. Stanął w gęstwinie, wyłączył silnik i popatrzył na swoje dzieło. Dziewczyna miała jeszcze szerzej rozwarte oczy niż za życia, szkliste spojrzenie utkwione było w krajobrazie za oknem, zupełnie jakby wciąż kontemplowała to, co miga za szybą. Jasna tapicerka była karminowo-brunatna, jednak obecnie w ogóle mu to nie przeszkadzało. Pochylił się nad ciałem.

 

Gdy skończył, wyszedł z samochodu i zadarł głowę, kierując wzrok w atramentowe niebo. Widział Wielki Wóz. Ostatnio nie miewał okazji by oglądać gwiazdozbiory.

Będzie musiał zostawić samochód, ale to nic nie szkodzi, i tak nie należał do niego, a prawowitemu właścicielowi srebrna Toyota i tak się już nie przyda. Musi wrócić do drogi i złapać stopa.

Nic nie szkodzi. Samochodów są setki, a jutro też jest dzień.

Nic nie szkodzi…

 

As I kissed her goodbye, I said, 'All beauty must die'

And lent down and planted a rose between her teeth

 

Mężczyzna zniknął między drzewami, pochłonięty przez mrok.

Koniec

Komentarze

Słabe, przewidywalne i mało oryginalne... Na dodatek fantastyki tu tyle co w pierwszym odcinku mody na sukces(no tam nawet więcej). Będę się czepiał. Niestety. Strzał w jadącym samochodzie. ok. Kula w głowie utkwiła? no może. Ale potem koleś jadąc, podkreślam "jadąc" otwiera okno pasażera i wyrzuca klatkę z biednym stworzonkiem. No jakoś to czarno widzę. Pomijajać fakt, że na fotelu siedzi trup, nieruchomy jak mi się zdaje bo tylko coś tam mu wyleciało itp.
Słońce chowało się za drzewami a Ty cały czas podkreślasz znaczenie, światła. Przecież to nie dzieje się w nocy. Prawda?
Nie podobało mi się. Gdyby ta Fretka ich zabiła to by może coś z tego było:)
pozdrawiam Autora (podkreślam, że to tylko i wyłącznie moja opinia)

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Na drzwiach kierowcy masz wszak panel otwierający szybę, akrobacji do tego nie potrzeba :)
Masz jednak rację, wrzuciłem je niejako "z marszu" i po czasie zdałem sobie sprawę że nie jest to fantastyka, a na dodatek niezbyt ciekawy babol. Istnieje możliwość usunięcia tekstu? Jestem tu nowiuteńki.

No istnieje. Nie bardzo wiem jak to się odbywa bo nigdy nie usuwałem. Ale dowiem się zaraz. I Ci tutaj napisze. Lecz nie wydaje mi się, że musisz usuwać. Czasem są tu teksty, niekoniecznie fantastyczne. Napisz coś jeszcze i wrzucaj. Znajdź coś oryginalniejszego bo mimo, że tekst raczej dobry nie jest to nie piszesz źle...
Witam zatem na NF:)
pozdrawiam serdecznie. pisz i nie zrażaj się:)

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Jak wejdziesz w swój profil, to masz swoje teksty wypisane jeden po drugim. Tam przez 24h od momentu zamieszczenia tekstu masz opcję "edycja", więc pewnie usunąć też możesz. Najwyżej wytnij wszystko i napisz, że opowiadanie usunięte. Albo je napraw, masz czas.

Myślę, że iwan69 ma poniekąd rację. Lecz jeśli opowiadanie zostanie to nic takiego się nie stanie. Przecież, komuś może się spodobać. A nuż ktoś jeszcze błędy wypisze i autor będzie mógł się czegoś nauczyć. Decyzja należy do Ciebie.
Ten LINK jest do tematu w Hyde Parku. Możesz tam wpisać w komencie, że chcesz usunąć tekst. No ale nie wiem jakie będą efekty. zobaczymy.
pozdrawiam

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Nie jest to jak już wspomniał meksico opowiadanie z gatunku tego miejsca. Chociaż prawie, prawie i by było gdybyś pociągnął wątek trasportera. Tak mnie przyjemnie połechtało i liczyłem na zmiennokształtną zbierającą galaktyczne trofea a tu nic. Poza tym pisze się osobno.Jeżeli pocisk wchodzi przez lewy policzek i wychodzi prawym to oznacza dla czytelnika, że pistolet zabójca trzymał w prawej ręce oddając strzał, to jak nagle w czasie jazdy przeskakuje mu do opuszczonej lewej. Potrafisz opowiadać tylko buduj labirynty zaskoczeń.

Możesz usunąć opowiadanie, natomiast pozostanie tytuł. Tekstu nie będę opiniował, bo w zasadzie wszystko zostało powiedziane, niestety. Pozdrawiam

Mastiff

Nowa Fantastyka