- Opowiadanie: Morten - Jak powstaliśmy?

Jak powstaliśmy?

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Jak powstaliśmy?

– Na pewo wyzdrowiejesz, tato.

– Nie bądź taki pewny, synu.

– Uwierz mi. Wiem, co mówię.

– Jestem już stary. Tak… bardzo stary.

– Jeszcze nie na tyle, by umierać.

– Nie zapominaj, że mam już 86 lat. I tak długo żyłem.

– Mówisz, jakbyś już nie żył.

– Synu, to się po prostu czuje. Jak będziesz w moim wieku, to zobaczysz.

– A twoja prawnuczka? Nie chciałbyś jej zobaczyć?

– Tak… chciałbym. Ale to nie ode mnie zależy…

– Owszem, od ciebie!

– To Bóg wybiera, kiedy przyjdzie pora. Jego wola jest święta.

– Ale…

– Poza tym lekarze powiedzieli mi już, że nie ma nadziei.

– Zawsze jest nadzieja!

– Synu, pogódź się z tym.

– Będzie mi cię… bardzo… brakowało…

– Mnie ciebie też, synu. Ale nie zamartwiaj się. Ciesz się z życia, póki możesz. Ja miałem już swoją chwilę.

– Akurat teraz, gdy byliśmy tak szczęśliwi?

– Takie są koleje życia: jedni odchodzą, by drudzy mogli przyjść.

– Chętnie oddam cały mój majątek, byleś tylko został z nami.

– To naprawdę wzruszające. Cieszę się, że tak mnie kochasz, bo to oznacza, że mogę z czystym sumieniem odejść z tego świata.

– Brakuje dwóch miesięcy…

– Wiem, to okropne. Jednak słyszałeś, co mówili lekarze: „Został panu najwyżej tydzień".

– A gdyby istniało lekarstwo, przyjąłbyś je?

– Gdyby istniało… Ale nie istnieje.

– Wiara góry przenosi.

– Dlatego cały czas się modlę.

*

 

– Szczęść Boże, ojcze.

– Szczęść Boże, mój drogi.

– Chciałbym prosić ojca o pomoc.

– W jakiej sprawie?

– Mój ojciec umiera na raka; lekarze dali mu tydzień.

– Bardzo mi przykro.

– Czy można jakoś temu zaradzić?

– Czy słyszałeś o przypadkach, kiedy ludzie wrócili do zdrowia, wbrew diagnozom lekarzy?

– Oweszem, słyszałem.

– Tak może być i w tym przypadku. Wystarczy uwierzyć.

– Próbowałem zaszczepić w ojcu nadzieję, jednak on już pogodził się z tym, że… że umrze.

– W tym momencie czyni ogromny błąd. Nie można bowiem naprawdę uwierzyć, jeśli ma się wątpliwości.

– Jak go przekonać?

– Wkrótce się dowiesz. Jednak zanim przekonasz swojego ojca, najpierw ja przekonam ciebie.

– Zamieniam się w słuch. Zrobię wszystko – powtarzam wszystko – żeby uratować mojego ojca!

– To nam na pewno ułatwi rozmowę.

– Mój syn wkrótce będzie miał dziecko. Chciałbym… chciałbym, żeby przy tym był…

– Obiecuję, że twój ojciec przeżyje. A teraz słuchaj uważnie. Na pewno słyszałeś, że wiara góry przenosi.

– Owszem, słyszałem. Przypomniałem o tym mojemu ojcu, kiedy skończyły mi się argumenty.

– Bardzo słusznie. Nie jestem jednak pewien, czy zdajesz sobię sprawę z mocy tego zdania. To zdanie jest bowiem podstawą naszego istnienia. Pamiętasz słowa Chrystusa "Nie wiecie, że Bogami jesteście."?

– Tak…

– To prawda.

– Jesteśmy… Bogami?

– Bóg to moc, którą tworzym wszyscy. Każdy ma część tej mocy w swoim ciele. Jak myślisz, co to za moc?

– Dusza?

– Tak, dusza. Wszystko, co nas otacza, powstało dzięki nam samym.

– Ale…

– Poczekaj ze swoimi wątpliwościami, póki nie skończę. Nasz umysł wykorzystuje część tej mocy za każdym razem, kiedy czegoś pragniemy. Robimy to za pomocą myśli. To myśl jest narzędziem stwórczym. To myśl kształtuje naszą rzeczywistość. Wiara jest pozytywną myślą. Ciało jest barierą, która odgradza nas od mocy. Kiedy jednak uwierzymy, że coś naprawdę może się spełnić, wtedy bariera zostaje pokonana. Na pewno poczułeś to uniesienie, kiedy byłeś pewien, że coś się spełni?

– Chodzi księdzu o tę niewysłowioną radość, kiedy wydaje nam się, że wszystko się uda?

– Tak, dokładnie o to. Właśnie w takich chwilach nasza myśl jest najmocniejsza. Wtedy możemy zmieniać naszą rzeczywistość.

– Zmieniać naszą rzeczywistość?

– Tak. Jeśli zechcesz, możesz przenieść górę.

– Przepraszam księdza, ale to brzmi… niedorzecznie.

– Przeniesienie góry jest możliwe, ale nie w pojedynkę.

– Nic nie rozumiem.

– To my ustalamy prawa fizyki. To my ustalamy, że jeden człowiek nie jest w stanie przenieść góry. Gdybyśmy wszyscy w jednym momencie uwierzyli, że przeniesienie góry jest możliwe, to tak by się stało. Tak powstał wszechświat. Podam ci przykład z życia wzięty. Założmy, że chcesz poślubić znaną piosenkarkę. Jak myślisz, uda ci się to?

– Mało prawdopodobne.

– A jak sądzisz, dlaczego?

– Z wielu powodów. Jeśli założymy, że piosenkarka ta mieszka, powiedzmy, w Stanach Zjednoczonych, to pierwszą przeszkodą staje się odległość.

– Kontynuuj.

– Kolejnym powodem może być to, że nie zdaje sobie sprawy o moim istnieniu.

– Tak…

– Niech pomyślę…

– A to, że możesz mieć konkurencję?

– Tak, to też dobry powód.

– Dobrze, na razie wystarczy. Teraz wytłumaczę ci, dlaczego naprawdę nie możesz „zdobyć" tej piosenkarki. Pierwsze dwa powody, które podałeś, przyczyniają się do osłabienia twojej myśli. Masz wątpliwości, a więc twoja myśl nie może być „w pełni sprawna". Trzeci powód związany jest z „walką myśli". Zanim coś powstanie, każda cząstka mocy musi przstać na daną zmianę. Jeśli chcesz, by ta piosenkarka stała się twoją żoną, twoja myśl musi być na tyle silna, by przekonać inne, podobne myśli, że to twoje ciało zasługuje na tę „przyjemność". Myśl osoby, która mieszka w Stanach i na dodatek zna osobiście tę piosenkarkę, jest silniejsza od twojej, targanej wątpliwościami, a więc jasne jest, że to ona wygra. Jeśli jednak , pomimo tych wszystkich przeszkód, uwierzysz, że małżeństwo z tą osobą jest możliwe, to moc tak zmodyfikuje rzeczywistość, że w końcu ci się to uda. Nie mówię o przypadku, w którym obudzisz się, a ona będzie już na ciebie czekała. Jest to niemożliwe, ponieważ to wbrew rzeczywistości, którą wykreowała moc. Jeżeli chciałbyś, by coś takiego miało miejsce, musiałbyś najpierw przekonać moc, by uczyniła odpowiednie zmiany. Do tego musiałbyś pokonać miliardy innych myśli, które bądź pogodziły się z tą rzeczywistością, bądź tę rzeczywistość wykreaowały.

– Nie rozumiem, po co w takim razie powstał człowiek. Dlaczego nasze ciało odgradza nas od tej mocy?

– Mogę się tego tylko domyślać. Wiem na pewno, że tylko część mocy uszła do ludzkich ciał. Reszta ciągle krąży po wszechświecie.

– To bardzo ciekawe, ale-

– Nie do końca przekonywujące?

– Tak…

– Widzę, że potrzebujesz więcej przykładów. Może powrócimy do początku naszej rozmowy. Słyszałeś o przypadkach, kiedy ludzie śmierelnie chorzy nagle, ku zdziwieniu wszystkich lekarzy, odzyskiwali pełnię zdrowia?

– Obiło mi się o uszy…

– A obiło ci się o uszy, w jaki sposób to się działo?

– Kiedyś czytałem o takim przypadku. Jego bohater przeżył dzięki bardzo silnej wierze.

– Właśnie… wiara! Mogę ci podać tysiące przykładów, które potwierdzą moją tezę.

– Wydaje mi się, że powoli zaczynam wierzyć, ale…

– Ale?

– To nie wystarczy, żeby przekonać mojego ojca.

– Wiem, że to trudne.

– Staram się, ale to wbrew wszystkiemu, co dotąd poznałem.

– Nawet nie wiesz, jak bardzo się teraz mylisz! Wszystko, co dotąd poznałeś, da się wytłumaczyć w ten sposób. Proszę, daj mi jakiś trudny naukowy przykład, który ja przełożę na moją tezę. No, dalej!

– Lekarstwo na raka! Gdyby ta teza była prawdziwa, nikt nigdy nie umarłby na raka, bo nikt nie chce umierać. Nawet jeśli powstanie tej choroby byłoby związane z jakimś innym, pozaziemskim czynnikiem, to wszyskie myśli powinny, podług tej zasady, tak zmodyfikować rzeczywistość, żeby choroba zniknęła.

– Masz rację: nikt nie chce umierać. Ale może ktoś chce czyjeś śmierci? Zło jest silne. Bardzo silne.

– Liczba ludzi, którzy pragną czyjeś śmierci, jest stosunkowo nieduża, więc nie rozumiem, jak to ma wpływać na istnienie choroby.

– To jest tylko część myśli, które blokują unicestwienie tej choroby. Zastanawiałeś się czasem, że na chorobie można zarabiać? Gdyby nie choroby, cały przemysł farmaceutyczny zniknąłby w ciągu sekundy. Jak myślisz: co by się stało, gdyby odnaleziono lekarstwo na raka, najbardziej zabójczą chorobę nękającą naszą planetę?

– W mig rozwiązałyby się problemy innych chorób.

– Dokładnie! Myślę, że na razie ci wystarczy. Teraz wyjaśnię ci, jak powiązać teorię wielkiego wybuchu z tym, że wszyscy jesteśmy bliźnimi. Są to oczywiście moje spekulacje, nie musisz się z nimi zgadzać.

– Mam nadzieję, że to pomoże mi uwierzyć.

– Też mam taką nadzieję.

– A więc słucham.

– Wydaje mi się, że wszyscy powstaliśmy z jedności. „Na początku było słowo" – to jeden z moich ulubionych cytatów. Wiesz może dlaczego?

– Bo ma to coś wspólnego z myślami?

– Owszem, ale nie tylko dlatego. Słowo to zbiór wszystkich myśli, połączonych w całość. Na początku tylko jedna myśl kreowała świat. Tę myśl nazywamy Bogiem. Bóg, z sobie tylko znanego powodu, utworzył swoją kopię, która stała się jego przeciwieństwem. Tak narodził się Szatan. Bóg, chcąc pokonać Szatana, tworzył coraz więcej myśli, które kreowały dobro, natomiast Szatan, mając podobne pragnienie, odwrotnie – tworzył złe myśli. Z tego powodu każda rzecz na świecie ma swoje przeciwieństwo. W jednym momencie to Bóg odnosi zwycięstwo, w drugim z kolei – Szatan. To dlatego wszyscy jesteśmy bliźnimi – ponieważ pochodzimy od jednej całości. Bóg, licząc na swoje zwycięstwo, obiecał nam, że kiedyś do niego wrócimy. Oznacza to zapewne, że znowu staniemy się całością. O Boże!

– Co się stało?

– Może to zabrzmi dziwnie, ale chyba odkryłem, dlaczego istniejemy!

– Dlaczego?

– Poczekaj, muszę się opanować i wszystko przemyśleć. Na początek przyznam się, że wszystko, co przed chwilą powiedziałem, to przypływ natchnienia, a nie efekt długoletnich przemyśleń.

– Niech ksiądz zradzi mi, na co wpadł.

– Ach, no dobrze. Otóż całe nasze życie opiera się na walce Szatana z Bogiem. Bóg i Szatan toczyli zażartą batalię o to, kto ma rację. W końcu poszli na kompromis i postanowili stworzyć człowieka – kopię słowa. Przygotowano jej otoczenie składające się z rzeczy dobrych i złych, by sama mogła wybrać, co jest lepsze. Najlepiej testuje się rzeczy na kilku przypadkach, więc zaszczepiono w myśli chęć dzielenia się.

– Ale na początku naszej rozmowy ksiądz powiedział, o ile dobrze pamiętam, że ciało jest barierą, która odgradza nas od mocy. I że możemy pokonać tę barierę, a wtedy zaczynamy modyfikować rzeczywistość.

– Nie zapominaj, że jesteśmy częścią Boga i Szatana. Jesteśmy myślą, więc tworzymy. Powstanie człowiekia nie zatrzymało ekspansji wszechświata. Ciało jest barierą nieświadomości, a człowiek tylko sprawdzianem. Dążenie do odkrycia sensu istnienia jest tylko efektem ubocznym pozbawienia świadomości myśli zaszczepionej w ludzkim ciele.

– Teraz już nic nie rozumiem.

– Kiedy mamy dobre zamiary, nasza myśl łączy się z Bogiem, gdy złe – z Szatanem. Wszystkie myśli, ograniczone barierą ludzkiego ciała, ciągle tworzą, wykorzystując do tego połączenie z Szatanem bądź z Bogiem, by na zawsze rozwiązać ten konflikt.

– Teraz trochę jaśniej, ale nadal wydaje mi się, że ta nowa teoria delikatnie kłóci się z tym, co ksiądz mówił wcześniej.

– Każda myśl jest równorzędna względem drugiej, więc nic nie może powstać, jeśli wszystkie myśli na to nie przystaną.

– To czemu jedna myśl jest silniejsza od drugiej?

– Bo każda genialna myśl przechyla szalę zwycięstwa na korzyść Boga bądź Szatana.

– Już mnie głowa boli od natkłoku informacji!

– Tak, masz rację, to robi się coraz bardziej zawiłe. Pozwól, że wszystko sobie uporządkuję, i wtedy dokończymy naszą rozmowę.

 

Ciąg dalszy nastąpi!

Koniec

Komentarze

Bóg to moc, którą tworzym wszyscy - .Bóg to moc, którą tworzymy wszyscy.

Wydaje mi się błędem to, że raz opierasz wszystko na faktach i wydarzeniach biblijnych, jak na przykład cytaty, a raz nie . Na przykład to:

Owszem, ale nie tylko dlatego. Słowo to zbiór wszystkich myśli, połączonych w całość. Na początku tylko jedna myśl kreowała świat. Tę myśl nazywamy Bogiem. Bóg, z sobie tylko znanego powodu, utworzył swoją kopię, która stała się jego przeciwieństwem. Tak narodził się Szatan. Bóg, chcąc pokonać Szatana, tworzył coraz więcej myśli, które kreowały dobro, natomiast Szatan, mając podobne pragnienie, odwrotnie - tworzył złe myśli. Z tego powodu każda rzecz na świecie ma swoje przeciwieństwo. W jednym momencie to Bóg odnosi zwycięstwo, w drugim z kolei - Szatan.

Szatan nie był PRZECIWIEŃSTWEM Boga. Ani kopią. Trzymając się Biblijnych faktów, był zbuntowanym pomocnikiem. Na początku najbardziej z Bogiem zżytym, więc raczej nie przeciwieństwem. Ale, jak to powiedział Marcin Luter - każdy ma prawo interpretować Biblię. Tak więc tą sprawę zostawmy w spokoju.

Ciekawy pomysł. Widzę, Mortenie, że lubisz zadawać trafne pytania. I dobrze. Tematyka znana, ale ciekawie opowiedziana. Może dlatego, że lubię filozofię. Wiem, że następcy mogą się nie zgodzić. Powiedzieć, że to znany temat, ale mnie jak najbardziej się to podoba. Nie musiałeś co prawda przestawiać tego w postaci suchego dialogu, bo teraz to trochę jak dramat wyszło.

Powiem tak: Fajnie by było, gdyby tak było. Znaczy z Bogiem i z Szatanem. Zacny pomysł.
Czekam na kontynuację.
Pozdrawiam.

Nie przekonało mnie. Ot, rozmowa z księdzem, ot, on nagle "genialnie" wpada na super-rewelacje teologiczne... Ciekawe co robił w seminarium? Bo za to co mówi mogliby go kilka razy wywalić z KK. Poza tym, o ile wątek filozoficzny trudno mi oceniać, to w zachowaniu ludzi w ogóle nie czuje realistyki. Zwłaszcza jeśli chodzi o te łzawe, quasi-filozoficzne dyskusje u wezgłowia ojca.

paulocoellowate - przesycone mądrościami, których mój prosty łeb nie ogarnia. Nie przyjmuję zwyczajnie do świadomości przesadnie patetycznych tekstów - wolę, kiedy słowa są proste, a postacie przyziemne, bo zawarte w nich myśli uderzają tym bardziej.

Mi się podobało, bardzo ciekawy pomysł. Pod koniec trochę się pogubiłem, ale i tak czekam na kontynuację.
A to co napisałeś o słowie to poniekąd prawda ponieważ: Pierwotnie w tym cytacie było słowo "Logos" oznaczało min. rozum, myśl, słowo.

Nie wiem. Pomysłem jest dialog, który nieco zmienia spojrzenie na Boga i rogatego. Tylko mam wątpliwości; czy to fantastyka, czy rozważania teologiczne?

Mastiff

Ja, dokładnie tak jak Bohdan, mam  wątpliwości, czy to fantastyka, czy Twoje własne rozważania teologiczne. Jeśli fantastyka - trochę za bardzo weszłeś w temat kościoła, według mnie. Jeśli rozważania teologiczne - no cóż, stolica apostolska uzna Cię za heretyka. Dla mnie pomysł ciekawy, ale źle przedstawiony. Można by to zrobić lepiej. Sam się chyba odrobinę gubisz, najpierw podpierasz się biblią, a później wymyślasz całkiem inne teorie (nie twierdzę, że złe, sam pomysł jest dobry, tylko wykonanie do mnie nie przemawia. Nie dialog, błagam, nie dialog z księdzem).
Podsumowując: nowa terioa mi się podoba, ale nie przedstawienie jej.
Pozdrawiam

Bardzo ciekawy pomysł interpretacji Biblii. Mi też nie podoba siędo końca forma dialogu - gdybyś dodał trochę opisów zdarzeń było by lepiej. Zabawne i trochę nierealne, że w kościele bohater spotyka księdza "heretyka", który zinterpretował biblię zupełnie inaczej niż inni. Czekam na ciąg dalszy, bo szczerze zaciekawił mnie ten tekst.

Jeszcze dodam, że ten tekst nie pasuje mi do gatunku fantastyki. Nie widzę w nim żadnego elementu fantasy... Zgadzam się z Bohdanem i disorderem, że to raczej rozważania teologiczne.

Każdy tekst, który odbiega od rzeczywistości, jaką znamy, można określić mianem fantastyki :P

Jak dla mnie ani to opowiadanie, ani fantastyka. Takie pseudoteologiczne rozważania w stylu Coelho - tego nie będę oceniać, nawet Coelho ma swoich fanów. Jeśli chodzi jednak o kwestie językowe - postawiłeś sobie wysoko poprzeczkę wykorzystując tylko sam dialog, no i niestety słabo wyszło. Bohaterowie są bez życia i charakteru - to trochę tak jakby w teatrze aktorzy sztywno, nieruchomo stali i wypowiadali własne kwestie. Niezbyt strawne. Jeśli chcesz dalej w ten sposób pisać, polecam lekturę dramatów, by zorientować się jak ich autorzy dawali życie swoim bohaterom.

Nowa Fantastyka