- Opowiadanie: krzyskar - HONOR MĘŻCZYZNY

HONOR MĘŻCZYZNY

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

HONOR MĘŻCZYZNY

Opowiadanie zawiera drastyczne treści erotyczne, więc osób poniżej 18 roku życia proszę o nieczytanie… no chyba, że w celach edukacyjnych… albo lepiej nie…

 

 

 

***

 

To, co się wtedy stało, to, prawdę powiedziawszy, sprawa dość wstydliwa. Nie, żebym nie wyszedł z tego z twarzą, albo jak należy… i owszem, wyszedłem, ale, sami wiecie, niektóre rzeczy są wstydliwe, bo w ogóle są. To jak, dajmy na to, pierdnąć przy chrzcie swojego pierworodnego, albo jakbyście musieli w samych batach wracać autobusem, bo ktoś wam spodnie podjumał… no, może nie aż tak źle, może przesadzam zasadniczo, bo jednak nikt mnie nie widział ani nikt nie słyszał i równie dobrze mógłbym powiedzieć, że wszystko było primo i zasadniczo pierwsza klasa, a z panienki wióry leciały, ale ja swój honor mam i co trzeba wyznać, wyznam.

 

Jak ją spotkałem, to nie tak od razu w wielkie porywy miłosne. Wyznam z całą szczerością, że nawet nie była jakaś zachwycająca. Raczej przeciętna. Z tych, co to na akademiach w szkole bardziej, wiecie – okularki, koszulina biała, kieca jak od matki ze szafy. Taka pani magister. Trochę szara mysz, trochę łysa śpiewaczka, ale cycuszki miała całkiem niczego sobie. Akurat tak całkiem, że wartało się z nimi zapoznać. Stała tak na odludziu, więc pomyślałem, „A co mi tam". Skorzystam, bo żal kobitki, a i mój wiecznie nie dopieszczony już zaczynał wyć zza pazuchy rozporka. A jakby się miało okazać, że faktycznie jakaś intelektualistka i na to przecież znajdzie się rada. Oralną miłość czynić będziemy, żeby trudniej się pannie mówiło.

Biorę ją szturmem i od razu jakaś romantyczna nawijka, że może drina, piwunio jakie, że mi wpadła w oko, więc może nie miałaby nic przeciwko, jakbym ją zabawił rozmową, przedstawił komu trzeba, że u mnie to jest firma, że mnie wszyscy tutaj… Ona nic nie mówi, uśmiecha się (niespecjalnie, za to cycuszki, że żyć nie umierać) a potem odwraca i całkowicie zlewa moją osobę odchodząc w sobie tylko wiadomym kierunku. Jak się odwróciła, to gwiazdy mi się zakołysały przed sklepieniem firmamentu– dupeczka kształtna, jakby w mydle rzeźbiona… nawet w tej oldskulowej kiecy, co to ją tak marnotrawnie na sobie nosiła.

To, że mnie zlała i to, że miała takie cycuszki i taką właśnie dupunię, sprawiło, że za punkt honoru postanowiłem sobie dziś wyjść z tą, a nie żadną inną panną. Ale ale… to, jak ostatecznie doprowadziłem do zwieńczenia mojego postanowienia tak zwanym zwycięstwem, niech pozostanie tajemnym mym sekretem. Grunt, że zanim się zorientowała, jużeśmy jechali gdzie trzeba (do niej znaczy się) w celach wiadomych mnie i jej też, choć jej trochę mniej, bo skuła się do wyjścia, jak jakaś nastolata albo i psychologii studentka… nic tam. Jej strata, cycki moje.

 

***

 

Przyszło co do czego i już siedzimy razem. Światełko przytłumione, kanapa mięciutka, cycuszki gorące, a usta. Oj te usta! Jakbyście mogli powygniatać te cudowne mięciutkie, wilgotniutkie usteczka tak, jak ja wtedy gniotłem. Miód malina, cud dziewczyna, a w uszach dzwoneczki. Dziewucha wczuła się, jakby pierwszą komunię ode mnie przyjmowała. Tak sobie o tym pomyślałem i aż mi się zabawniej zrobiło, więc jej opłat jęzora zapodałem. Najwidoczniej trochę się nie spodziewała, bo aż odskoczyła, oczami wywinęła, aż jej się "oj!" wyrwało. Taka cnócia była. "Tatuś pokaże, tatuś nauczy, he he" pomyślałem.

Potem i owszem, chichocik, żarcik jaki słowny, buziaczek rozpędowy i heja! Lecimy dalej. Zaczęliśmy się karmić jęzorami nawzajem, choć już wtedy coś mi zaczęło brzęczeć niedobrze i powiem, jak trzeba powiedzieć – nie były to te dzwoneczki, co to były wcześniej. Bo jej ozór niedogotowany trochę, sztywny taki. "Ale – myślę – niech jej będzie". Nie każdy umie. Grunt, żeby było ślisko wilgotno i bez oporów.

No ale, ale. Nie przyprowadzałem jej tam przecież po to, żebyśmy tak siedzieli i tylko wywijali buźkami. Buźka buźką, a reszta czekała. Troszkę więc pomędlałem przy tych jej boskich cycuchach i spokojniutko, powolnitko przesunę rączunię niżej. A zresztą – co tam powolniutko? Rach ciach i już! Do zimnej wody trzeba się szybko przyzwyczaić, żadne tam cackanie, szczególnie, jak w grę wchodzą afekty miłosne mężczyzny i byławy jego. Więc wkładam dziewuszce łapę pod kiecę a tu

HAPS!

Coś mnie w paluch uwaliło.

To ja we wrzask, w krzyk serialnie uderzam. Bo i boli, i krew się leje. Z tej całej swojej tragedii fizjologicznej, to nie wiedziałem co zrobić. Strzeliłem więc tę lubą moją z laczka przez mordę, a potem przechodzę do inwigilowania całego procederu, co to mi się przed chwilą wydarzył. Ją (tę wybrankę mą, co to ją spośród wszystkich wypatrzyłem, a co z nieznanych przyczyn tyle krzywdy niezrozumiałej mi wyrządziła) trochę bladość oblała, trochę się na krzesło majtnęła i siedziała otumaniona, ale przynajmniej grzecznie. Nie stawiała się.

Patrzę na łapę a ta opuchła, jak jaka pieczarka. Trochę strach, szczepienie przyjdzie zrobić, ale najpierw trzeba by się z zagadką uporać. Ta serca mego, ale i nie serca tylko, wybranka nieszczęsna oporu nie stawiała. Tylko oczami kręciła próbując złapać gdzie sufit, a gdzie podłoga. Majtała głową jak te psy, co się je sadza na tyłach samochodu i co to są od majtania głowami, jak się stoi na światłach. A jak ona się tak gibała, to ja jej bach – kiecę na głowę zarzucam i…

I gały wybałuszam, bo co innego miałbym zrobić, jak nie tylko wybałuszyć gały. Między jej prawym udem, a lewym udem, czyli dokładnie tam gdzie spodziewać by się można klasycznej cipy, siedzi zwinięta jak jaka żmija albo inna gadzina kompleks. Siedzi, patrzy na mnie i się głupio uśmiecha.

– O ty w tutkę ruchany! – ja do niego.

A on mi na to, po chamsku i bezczelnie:

– No co palancie? Szczenia opadła? Myślałeś, że będzie łatwiutko, co? Że niby jak cię zobaczy, to od razu nogi na boki odskoczą?

– A że niby jak? Że niby nie? – podnoszę krzyk.

Chciałem mu powiedzieć to i owo, ale za nim cokolwiek przyszło mi do głowy stosownego, to on w śmiech…

– Lowelas za trzy piątka. Chcesz wiedzieć, jaki jesteś w obyciu? To teraz wszyściutko ładnie ci powiem – jak ją zacząłeś podrywać, ba żebyś choć zaczął, to już wiedziałem, że zanim ci da, to się wyrzyga. Ale ty byłeś nachalny… jak pies, który znalazł się przy suce z cieczką… chociaż.. – Zrobiła gadzina pauzę, i swoimi ślepiami gadzimi mnie mierzy – jak tak patrzę na ten twój pysk, to mogę iść o zakład, że podnieca cię kształt butelki od Cifa.

Cóż było robić? Oto zostałem znieważony przez babski gadzi kompleks, tkwiący w miejscu kuciapy. Ja wraz ze swoją męskością tak bezczelnie zostałem spotwarzony, że nie mogłem pozostawić tego bez odzewu. Kiedy on wylewał na mnie nieczystości swojego umysłu wulgarnego, ja zebrałem zasadniczą melę i mocarnie wypuściłem ją wprost w oczy tego małego skurkobańca. Potem wypłaciłem jeszcze niuńce strzała na "żegnaj laleczko" i ruszyłem z onej ziemi przeklętej. Bo moja stopa za wysoka była na tamte progi.

 

A teraz jak sobie o tym myślę, to myślę, że nie wiem czy nie wolałbym, żeby tamta laska miała jakiegoś syfa albo inne zwykłe robactwo. Bo o takie jak ona, to, głupio przyznać, co krok się potykam. A o syfiary to dziś trudniej. Całkiem trudno.

Koniec

Komentarze

Lubię Twój styl i poczucie humoru.

Dziękuję:)

Siema. Za fragment: "Potem wypłaciłem jeszcze niuńce strzała na "żegnaj laleczko"" dałbym 4+, ale że nie ma takiej opcji daję 5. Zastanów się nad KOSMIKOMIKĄ. Pozdrawiam.

dziękuję również.
Jeszcze mam chwilę, żeby zastanowić się nad kosmikomiką, choć przez skojarzenia z Opowieściami Kosmikomicznymi, mam pewne wyobrażenie o tym, jak chciałbym, żeby moje opowiadanie wygladało... no i nie potrafię go tak napisać;)

Ja mam 17! Ja mam 17! Zeżre mnie Belzebub!?
A tak na serio, to całkiem niezły tekst.

Napisałabym, że seksistowskie, ale jedziesz równo po mężczyznach i kobietach, wiec wszystko jest cacy :) Bardzo mi się podobało. I język, i historia, choć może dziewczyna za bardzo przypomina manekina (w sumie ja się z dziewczynami nie umawiam, więc może faktycznie tak się w rzeczywistości zachowują), a i z tym podrywaniem takie pole do popisu, że aż szkoda, że pominąłeś :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

@ Suzuki M. -  podrywem rozdmuchałbym niepotrzebnie fabułę :)
A to, że laska jest manekinem, jak słusznie zauważyłaś, to jeden z punktów w którym "jadę" po płciach obu...

@Lassar - mam nadzieję, że się przynajmniej nie onanizowałeś.

Poza wielkim upodobaniem do wielokropka... także w komentarzach ;) zupełnie przyzwoicie napisane.
Pozdro

wielokropek to treść życia;) dzięki za zwrócenie uwagi

Krzyskar, odpowiem ci w sposób tyleż sóbtelny co kólturalny;):
A w morde chcesz, chamie?!

czyli jedak było męczenie Wacława... O TEMPORA! O MORES!!!

Heheh:) dyskusja pod tekstem równie ciekawa. Dobrze jest, podoba mi się!

Nie wiem czy się przyznać...

...ale cholercia nie wszystko zrozumiałam ...buuuuuuuuuuuu :DDDD
Mianowicie : "Kiedy on wylewał na mnie nieczystości swojego umysłu wulgarnego, ja zebrałem zasadniczą melę i mocarnie wypuściłem ją wprost w oczy tego małego skurkobańca.

Mela, jeśli o to chodzi, to ślina sbierana poprzez intensywne wciąganie powietrza nosem, przy jednoczesnym zaciśnięciu welarnych części jamy ustnej... a zasadnicza, bo narratorowi udalo się ją nieźle zebrać.

czy jeszcze coś wymaga komentarza?

Po takim pytaniu, nawet gdyby... to ...dzięki - nie.

...???
Did I say something wrong?

Of course...;). A tak poważnie, to był taki mały teścik na znajomość kobiet :D.
Pzdr ;)

ja nic nie rozumiem... (klasyczny prolblem w takich przypadkach ;)

:D

Nowa Fantastyka