- Opowiadanie: exturio - Jaskinia

Jaskinia

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Jaskinia

Short ten został napisany pod wpływem chwili i tylko chwilę zajął, więc raczej nie jest to dzieło zachwycające. Właściwie nie mam pewności, czy to w ogóle jest dzieło. Od razu chciałbym również przeprosić za niewielką zawartość fantastyki, występuje ona raczej w sferze domysłów, ponieważ pewne elementy (postacie?) można zakwalifikować jako fantastyczne, ale nie trzeba. Niemniej – chciałbym się z Wami tymi prawie trzema tysiącami literek podzielić, bo nie jest to wiele i dużo czasu z pewnością nie zabierze. Zachęcam do czytania! :)

 

 

Adam zwolnił, stanął, oparł się ciężko o wilgotną korę omszałego drzewa. Nie wiedział, przed kim uciekał. Nie wiedział, dlaczego ucieka. Wiedział tylko, że z pewnością nie chce się spotkać ze ścigającym.

W pamięci chłopca ziała czarna dziura. Jak przez mgłę przypominał sobie dom rodzinny, mamę i tatę. Chyba nawet miał brata… Tak, z pewnością miał brata – małego Tomka. Tomek dopiero co nauczył się chodzić, ciekawski brzdąc, wszystkiego chciał dotknąć, wszystko musiał widzieć. Wspomnienie młodszego brata śpiącego w łóżeczku to ostatnie, co Adam potrafił sobie przypomnieć. Później już biegł. Biegł przez ciemny, mokry las, uciekał przed siebie, szeleszcząc tenisówkami na opadłych liściach, co i rusz potykając się o leżące na ziemi połamane gałęzie i wystające korzenie.

Biegł dysząc ciężko, ledwo dostrzegając w mroku ścieżkę między drzewami.

Refleksję przerwało pohukiwanie sowy, gwałtowny szelest skrzydeł zrywającego się do lotu ptaka. Chłopak wyprostował się gwałtownie, rozejrzał wokół.

Z krzaków i zarośli, z koron drzew i ze ściółki – ze wszystkich stron wpatrywały się w niego oczy leśnych stworów. Wielkie i małe, wszystkich kolorów i kształtów, mrugały, liczne jak gwiazdy na granatowoczarnym niebie.

Adam poderwał się, w szaleńczym pędzie ruszył przed siebie. Wokół słyszał szelesty i szepty tysięcy głosów, które zlewały się z szumem ciężkiego, wilgotnego powietrza, obłapiającego go w biegu. Nieważne jak szybko biegł, oczy i głosy doganiały go, okrążały, postępowały za nim krok w krok.

Potknął się, runął przed siebie. W ostatnim momencie udało mu się wystawić ręce, padł ciężko, dłonie plasnęły głośno na grubej warstwie mokrych liści, przeorały ściółkę, znacząc podłoże pasami wydartej, idealnie czarnej gleby.

Oddychał ciężko, leżał zrezygnowany, pewien swojej śmierci. Twarz wtulił w butwiejące liście, chłonął zapach buka i dębu, zapach późnojesiennej nocy. Leżał, a wokoło nastała cisza, jakby leśne stwory, mary i potwory, dały za wygraną.

Z trudem podniósł się na kolana. Poranione dłonie piekły.

Oczy zniknęły, szepty ustały, jakby wcześniej były tylko wytworem chorego umysłu. Nie pozostał po nich nawet najmniejszy ślad. Adam uspokoił się nieco, wstał. I wtedy to usłyszał.

Przeraźliwy krzyk kobiety, dochodzący skądś niedaleko, zza pleców chłopaka.

Krzyk pełen bólu i rozpaczy.

Krzyk rezygnacji.

Odwrócił się. Spoglądał prosto w wylot jaskini, utworzonej w skalnym zboczu. Jak mógł tego wcześniej nie zauważyć?

Z czarnego wejścia cuchnęło stęchlizną i czymś, co przywodziło na myśl salę tortur, zgniliznę i grób. Zapach śmierci.

Adam dotknął dłonią zimnej, chropowatej skały, zrobił kilka kroków przed siebie. Mrok wciągnął go niemal całkowicie, kiedy krzyk rozbrzmiał ponownie. Jeszcze bardziej rozpaczliwy, przesycony wszystkim, czego człowiek nie chciał znać. Krzyk błagający o śmierć.

Adam przystanął, nasłuchiwał. Nastała całkowita cisza.

Aż taki głupi, pomyślał, to ja nie jestem.

I wyszedł.

Koniec

Komentarze

Po pierwsze primo --- ostatnio coraz więcej Adamów w tekstach. Co to za multiplikowanie bez mojej wiedzy i zgody?
Po drugie primo, ale serio:
--- korę, omszałego --- po co przecinek?;
--- granatowo - czarnym --- zależnie od Twoich intencji kolorystycznych albo z łącznikiem bez spacji, albo łącznie;
--- obłapiającego go --- chyba oblepiającego, powietrze nie ma czym obłapiać;
--- Nie ważne --- razem;
--- runął przed siebie. W ostatnim momencie udało mu się wystawić przed siebie ręce, --- khm, khm...

Dobre. Prawie bardzo. Niemal nic się nie dzieje, a jednak...
(Harkonnen coś podobnego zamieścił, jeśli mnie pamięć nie zwodzi.)

Dzięki, Adamie. Jedank widać brak porządnej korekty (wrzuciłem zaraz po napisaniu).  
Niebo zmieniłem z dwukolorowego na jednokolorowe, chyba tak będzie lepiej. :)
Jedno tylko zostawiłem - obłapiające było zamierzone, choć zdaję sobie soprawę, że to nie jest całkowicie logiczne. 

Tekstu Harkonnena nie czytałem, pomysł pojawił się, kiedy przeczytałem jeden z komentarzy do "Historii przy palenisku" Zulata. :)

Pozdrawiam 

Fajne :) Puenta, którą zawsze chciałam przeczytać w horrorach :D - "i wyszedł" - no dlaczego życie nie może być prostsze????
Poza tym - bardzo lubię, kiedy fantastyka "pozostaje w sferze domysłów". Jak dla mnie to nie ma za co przepraszać :)
Błędów nie dostrzegłam, widac Adam zauważył wszystko :P

Po pierwsze primo --- ostatnio coraz więcej Adamów w tekstach. Co to za multiplikowanie bez mojej wiedzy i zgody?
Kurcze, coś w tym jest, bo w moim tekście, którego jeszcze tu nie wrzuciłam, też wystepuje Adam :P ale nie KB :)

Istnieją dwa równorzędne wytłumaczenia.
1. Nie wyobrażacie sobie tej strony bez moich emanujących i epatujących sympatyczną empatią komentarzy, a więc i beze mnie.
2. Tak Wam załażę za skóry, że --- że lepiej nie mówić. Tego, pisać...
>joke mode on< Bo przypadkiem to chyba nie jest... >joke mode off<

@Dreammy:
Właśnie ta puenta była jedynym impulsem do napisania tego tu - powyżej. W koncu nie każdy bohater horroru musi być nieracjonalny, prawda? :)

Co do Adamów w tekstach - to przypadek. Akurat się złożyło, że wraz z pomysłem na gg pojawił się kolega - Adam. I imię zostało. :)

Pozdrawiam 

@AdamKB:
Zaszyłeś się w podświadomości autorów. :P 

>joke mode on< Rozczarowałeś mnie. >joke mode off<

Wpisałeś wcześniej, i żart nie udał się.

Co do tekstu- dobre. Posiada tą silną puente, bez której  nie ma sensu pisać shortów.
A teraz ci autorzy, którym w nocy śni się AdamKB goniący ich z dwumetrowym piórem, którego naostrzona stalówka ocieka krwią, potem i tłuszczem podnieść ręce;)!

Bardzo mi się podobało. Przypomniały mi się te wszystkie blondynki, które na horrorach uciekają przed psychopatą po schodach w górę i zamykają w łazience, w której --- obowiązkowo --- musi brakować okna :D

Pssss. do blondynek nic nie mam :P

Przyjemnie się czytało. Fajny shorciki

Najlepsza ta puenta. Wreszcie mądry bohater horroru :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Dziękuję za komentarze. :)

@Fasoletti:
Problem w tym, że mądry bohater oznacza brak horroru. ;)

Pozdrawiam 

Ja wiem exturio, wiem...

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

I fajowe :) Niestety, gdyby wszyscy bohaterowie historii grozy zachowywali się racjonalnie, to każdy horror byłby podobnej długości ;)

Podoba mi się twój styl pisania - konkretny, pozbawiony zbędnych ozdobników.

@Fasoletti:
W sumie, faktycznie, niepotrzebnie to pisałem. Stwierdzenie oczywistości...

Ranferiel, Aragel - dziękuję za komentarze. :)

Pozdrawiam 

Opowiadanie świetne, osobiście przepadam za takim stylem a za puente należy ci się kufel zimnego piwa!

Fajne, napisane tak jak lubię.

Horn, Shalafi, Renald - dziękuję za komentarze. :)

Pozdrawiam 

Co się będę rozpisywał - puenta właśnie taka miała być :)
Co do stylu to jedno co mnie uderzyło "mrugały, liczne jak gwiazdy na granatowoczarnym niebie" - rozgwieżdżone niebo nie pasuje do mrocznego, ciemnego lasu. Skoro jednak znalazło się w tekście, to oznacza to jedynie zbyt poetyckie porównanie :), które mnie razi.

Tak czy owak gratuluje i dziękuję.

niezbyt często sie udzielam, ale zrobię wyjętek, bo odnoszę wrażenie, że warto pomóc autorowi.

Stylistycznie tekst kuleje, największym grzechem głównym jest:

"zwolnił, stanął, oparł się " - czyli mnożenie czynności, które są oczywiste, liniowe, nic nie wnoszące do fabuły, i w dodatku burzą rytm w trakcie czytania. Jak już musisz tak pisać to spróbuj rozbić na mniejsze fragmenty, albo zmień konstrukcję. (przkład) "zwolniwszy, stanał, operając się..."

Co prawda sty nie jest powalający, ale chcialem tylko pokazac prosty trik, jak uniknąć męczących opisów czynności, wykonywanych liniowo przez bohatera.

Masa powtórek kreślących stałą wykonywaną czynność. Biegł.....biegł....biegł...

Oraz, coś co zawsze wywołuje uśmiech redaktora, przykład:

"Biegł dysząc ciężko, ledwo dostrzegając w mroku ścieżkę między drzewami.

Refleksję przerwało pohukiwanie sowy"

facet jest zmęczony, a piszesz o reminiscenjach (refleksjach), w dodatku dyszenie zapewne przeszkadza w przysłuchiwaniu sie otoczeniu. Rozumiem zamysł, ale nie tędy droga.

Ostatnia uwaga, zaprezentowane sceny nie, pomimo ruchu bohatera, nie wnoszą żadnej dynamiki w odbiorze. To jest wynik mieszania narracji, pierwszoplanowej i bezosobowej. Musisz dokonac wyboru, kto jest bezstronnym opowiadaczem, inaczej powodujesz chaos.

A, jeszcze jedno. W sumie mało kto zwraca uwage na taki drobiazg jak przestrzeń w jakiej znajduje sie bohater.

Pozwolę sobie zauważyć, że:
--- "zwolnił, stanął, oparł się ";
--- "zwolniwszy, stanał, operając się..."
różnią się od siebie tylko sposobem opisu tych samych kolejnych wydarzeń. Zastosowanie drugiego powoduje, praktycznie, tylko spowolnienie percepcji i budowy sceny --- pierwszy, mniej "wykwintny", lepiej przystaje do pospiesznej opowieści o ucieczce przed nieznanym a groźnym.

@baazyl:
 zwolnił, stanął, oparł się - dziękuję, że chcesz mi pomóc. Zdaję sobie sprawę, że mógłbym napisać zwolniwszy, stanał, operając się i napisałbym tak, gdybym miał taki zamysł. Nie miałem. Głównie dlatego, że jakiś tam styl mam już wyrobiony i takie przedstawianie dynamicznej czynności jest jego częścią. Po co zwalniać, jak ma być szybko?

Masa powtórek kreślących stałą wykonywaną czynność. Biegł.....biegł....biegł... - Znów - jak wyżej: trzy pierwsze "biegania" (to te, które są bardzo blisko siebie) są zamierzone. Dlatego też zastosowałem przerzucanie zdań do nowej linii. Masa? A jest jakiś inny przykład?

facet jest zmęczony, a piszesz o reminiscenjach (refleksjach), w dodatku dyszenie zapewne przeszkadza w przysłuchiwaniu sie otoczeniu. Rozumiem zamysł, ale nie tędy droga. - Refleksja jest naciągana, przyznaję, ale niezbędna do nakreślenia tła, które nawet short powinien mieć. Choćby biedne i naciągane, ale być powinno. 
Dalej: nigdzie nie piszę, że przysłuchuje się otoczeniu - to już tylko Twoja nadinterpretacja. Pohukiwanie sowy i ptak zrywający się do lotu to takie dźwięki, dla których naprawdę nie trzeba wytężać słuchu. Szczególnie w lesie nocą. 

Co do narracji - powiem szczerze, że się na tym nie znam, więc nie mogę się w żaden sposób ustosunkować.

A, jeszcze jedno. W sumie mało kto zwraca uwage na taki drobiazg jak przestrzeń w jakiej znajduje sie bohater. - To zdanie mnie rozbawiło. Szczerze. Mam rozumieć, że mogę kompletnie pomijać opisy otoczenia, czy chodziło Ci o coś innego? Przestrzeń współtworzy świat przedstawiony, jest niezbędna, żeby ten świat był żywy i w miarę realistyczny. Nawet w shorcie nie można tego pomijać. 

Pozdrawiam

Fajny pomysł, fajnie wykonany. Przyjemny shorcik.

@Eferelin:
Dziękuję. :)

Pozdrawiam 

Pisałem pod presją czasu, dlatego niektore rzeczy mogles zrozumiec na opak. Nie wyrzucilem uwag, po to , by cie pognebic, tylko zwrocic uwage na powtarzajace sie bledy. Wybór nalezy do ciebie, możesz je oblać cielym moczem i się kompletnie nie przejmować.

Ok, mozesz pisac jak chcesz do szuflady, ale gdy prezetujesz tekst innym, warto stosowac reguly literackie. Pierwsza twoja uwaga, odpowiem - nic nie przyspieszasz, piszac jak na wstepie, tylko mulisz piszac liniowo i w sposob przewidywalny, oczywisty dla czytelnika.

Drugie, watpie, by powarzanie czynnosci bylo tak ekscytujace dla odbiorcy, czy nie lepiej go zaskoczyc, uzywajac chocby metafor? Ile razy nalezy napisać: biegnie, skoro raz juz podales odbiorcy te inofrmacje? Nic nie wzmacniasz.

Nakreślenie stanu bohatera musi miec jakaś logikę. Jesli to ma być tło opowiesci, to ja tego nie kupuje, na tym polega zła narracja i niczego nie nadinterpretuje.

A propos ostatniej uwagi. To mniej wiecej powinno wygladac tak, krok po kroku:

Pojawia sie bohater, cos robi. W tym miejscu BUDUJESZ przestrzen dla niego. On nie moze czegos robic w pustej przestrzeni. jak poruszasz postacią, ona wypelnia jakas przestrzen. Zatem wazny jest opis, interakcji postaci z otoczniem, natychmiast. Inaczej twoj idol tkwi w próżni.

Sorki za ew palcówki, ale nadal jestem w niedoczasie. Pozdrawiam.

@baazyl:
Nie wyrzucilem uwag, po to , by cie pognebic, tylko zwrocic uwage na powtarzajace sie bledy. - a ja Ci piszę, że bardzo dziękuję, ale to nie są błędy. To jest w pełni zamierzone, w przypadku części Czytelników spełnia swoja rolę i nie mam zamiaru z tego rezygnować, bo Tobie się nie podoba (jaśniej już chyba nie można, nie?). Inaczej - nie mam zamiaru pisać na jedno kopyto z innymi pisarzami tylko dlatego, że Baazyl tak mówi. Szczególnie, że jak na razie mój styl się sprawdza całkiem znośnie.

warto stosowac reguly literackie. Pierwsza twoja uwaga, odpowiem - nic nie przyspieszasz, piszac jak na wstepie, tylko mulisz piszac liniowo i w sposob przewidywalny, oczywisty dla czytelnika - Czytelnik nie narzekał. Czytelnik wyraził zadowolenie, względnie umiarkowany entuzjazm. Misja shorta wykonana.

 Drugie, watpie, by powarzanie czynnosci bylo tak ekscytujace dla odbiorcy, czy nie lepiej go zaskoczyc, uzywajac chocby metafor? Ile razy nalezy napisać: biegnie, skoro raz juz podales odbiorcy te inofrmacje? Nic nie wzmacniasz. - Odbiór - rzecz osobnicza. To trochę tak, jak z dokładnym opisem walających się po podłodze flaków: jednych to ruszy, innych nie. 

Pojawia sie bohater, cos robi. W tym miejscu BUDUJESZ przestrzen dla niego. On nie moze czegos robic w pustej przestrzeni. jak poruszasz postacią, ona wypelnia jakas przestrzen. Zatem wazny jest opis, interakcji postaci z otoczniem, natychmiast. Inaczej twoj idol tkwi w próżni. - Przepraszam, czy my na pewno rozmawiamy o tym samym tekście? Zaczynam poważnie wątpić.

Baazyl, fajnie, że chcesz mi pomóc, uważając się za pro i ogólnie literackiego mastaha, ale ja sobie powolutku wyrabiam swój styl i będę to robił dokładnie tak, jak będzie mi się podobało. Dopóki będę miał odbiorców i ktoś będzie chciał mnie czytać, a z tym jak na razie problemu nie ma. Piszę dla Czytelnika, jasne, ale nie dla wszystkich. Głównie dlatego, że wszystkich zadowolić się nie da.
Twoje rady - dziękuję, doceniam. Ale większość, wybacz, jest po prostu całkowicie nietrafiona i tak schematyzuje pisanie, że wygląda to jak unifikacja stylu. Sorry, to nie dla mnie.

Pozdrawiam 

unifikacja stylu? Aha, w takim razie spoko. Powodzenia.

Nowa Fantastyka