- Opowiadanie: Luneya - Brzegi Tajemnic

Brzegi Tajemnic

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Brzegi Tajemnic

Mgła zaczęła opadać. Jasny blask gwiazd na nocnym niebie starał się przebić przez gęste chmury. Czerń oblewała las oraz rozległe pole, na którym znajdował się duży drewniany dom. Księżyc właśnie wyjrzał zza chmur i obserwował, jak przez uśpioną i niczego nieświadomą wioskę przebiega cicho młoda dziewczyna…

Na imię miała Eyas.

 

***

 

Bose stopy dziewczyny ledwie dotykały ostrych kamieni wystających z leśnej ścieżki. Eyas biegła przed siebie z niesamowitą lekkością. Cicho przemykała między ogromnymi starymi drzewami, które rozkładały swoje gałęzie na wszystkie strony. Miała na sobie jedynie czarny płaszcz, którym się okryła w pośpiechu wybiegając z domu, na brzegach umoczony błotem, a pod nim cienką koszulę nocną. Wiatr zdmuchnął jej kaptur z głowy i długie, czarne włosy dziewczyny opadły bezwładnie na ramiona, co chwilę wznosząc się lekko pod wpływem szybkiego kroku.

 

Do jej uszu dochodził delikatny i niesłyszalny dla innych ludzi szum rzeki. Jako jedyna z wioski go słyszała dlatego, że pragnęła go słyszeć.

 

***

 

Mieszkańców Sentory, niewielkiej osady, w której mieszkała Eyas, od rzeki dzielił tylko gęsty las. Każdy jednak dobrze wiedział, że od dawna brzegi rzeki są miejscem, do którego nie wolno się udawać. By przestrzegać przed tym dzieci, powstały liczne legendy i opowieści o strasznych stworach, które porywają niegrzeczne dzieci na drugą stronę rzeki, gdzie znajdowała się ich Zła Kraina. Nikt w prawdzie nie wiedział dlaczego zakazano chodzenia nad rzekę, lecz niektórzy poczęli już wierzyć w swoje własne mityczne wyobrażenia o rzece. Ludzie chcieli żyć w spokoju i niewiedzy odwracając się od rzeczywistości, ale Eyas chciała znać prawdę.

 

Mając siedem lat Eyas, samotnie zbierając jagody na leśnej polanie, usłyszała śpiew. Nie był to jednak zwykły śpiew – brzmiało to niczym wołanie. Delikatny głos przyzywał ją do siebie. Zostawiła swój koszyk i oczarowana pobiegła przed siebie… Wtedy pierwszy raz trafiła nad rzekę i ujrzała jej niezmierzone piękno i bogactwo. Tego dnia pierwszy raz odkryła przejrzystość jej wód… Została tam do końca dnia, a później zasnęła nad rzeką…

 

Rankiem, gdy słońce wznisło się niewiele wyżej niż nad horyzont dziewczyna obudziła się. I nazwała bezimienną rzekę tak, jak podpowiedział jej wiatr… Neithratell… Nie zdawała sobie sprawy, jak głębokie znaczenie ma owa nazwa w pewnym nieznanym jejjęzyku…

 

***

Przywołując wspomnienia z przeszłości Eyas położyła się na miękkim piasku na brzegu twarzą w stronę nieba. Kochała widok niezmierzonej przestrzeni na nocnym niebie. Gwiazdy migotały najróżniejszymi odcieniami jasności, które dziewczyna już nauczyła się rozpoznawać. Czasem myślała sobie – Może na jednej z tych gwiazd jest także ktoś, kto błądzi wzrokiem po niebie i spogląda właśnie na jej ziemię, która wydaje mu się tylko niewielką iskierką wśród innych?

 

Po pewnym czasie dziewczyna podniosła się i zdjęła płaszcz kładąc go na piasku. Następnie ściągnęła sukienkę i uczyniła z nią to samo. Zbliżyła się w kierunku wody i zanurzyła w niej stopy. Czuła przeszywający jej ciało chłód, który wbrew pozorom był dla niej kojący i przyjemny. Powoli ze wszystkich stron zaczęła ją otaczać woda, gdy posuwała się coraz dalej od plaży. Wtem nabrała powietrze do płuc i zanurkowała.

 

Pod wodą cały świat wyglądał zupełnie inaczej. Szczególnie w głębinach Neithratell, rzeki, która skrywała niejedną tajemnicę. Nieraz nad rzekąEyasbyła niemal pewna, że słyszałaśpiew syren… Rzeka posiadała w sobie pewną niesamowitą moc.Tylko tutaj, otoczona wodą dziewczyna czuła się wolna i czuła, że naprawdę żyje… Mimo to, wciąż w jej sercu mieszkało zagubienie. Nie potrafiła tego zrozumieć…

 

Delikatną taflę wody, w której odbijał się ogromny księżyc zmąciła wynurzająca się postać. Nagle dziewczynie zdawało się, że słyszy jakiś dźwięk… Znieruchomiała i uważnie nasłuchiwała. Muzyka - słowo przemknęło przez myśli Eyas. Nigdy nie słyszała podobnych dźwięków. Brzmiały niczym piękna i wzruszająca pieśń, pełna radości i jednocześnie smutku.Nikt nie śpiewał, jednak dziewczyna była niemal pewna, że słyszy opowieść.

 

Wtem muzyka ucichła. Wokół jedynie w milczeniu płynęła woda, a wiatr delikatnie przeciskał się między liśćmi drzew wydając przy tym charakterystyczny odgłos. Nieziemska muzyka wciążbrzmiała w jej uszach, a ona pragnęła usłyszeć ją znów.

 

Nagle znów brzegi rzeki ogarnęła niezwykła melodia. Teraz opowieść przybrała zupełnie inna postać. Dziewczyna czuła jak powracają dawne, szczęśliwe czasy jej wczesnego dzieciństwa, kiedy nieświadoma niebezpieczeństw bawiła się wraz z wioskowymi dziećmi w lesie… Jej refleksje nagle się rozwiały. Rozejrzała się wokół i spojrzała w stronę pierwszegobrzegu, gdzie zostawiła ubrania. Muzyka grała wciąż, a Eyas pragnęła dowiedzieć się skąd pochodzi. Nigdzie jednak nie znalazła jej źródła. Drugi Brzeg – mówił jej wewnętrzny głos.

 

Neithratell była rzeką wyjątkowo głęboką, a przy tym bardzo szeroką. Eyas nigdy jeszcze nie odwiedziła Drugiego Brzegu – coś podświadomie ją przed tym przestrzegało. Zawsze patrzyła na niego z tęsknotą, ale i z obawą. Te dwa sprzeczne uczucia walczyły nieustannie ze sobą. Teraz dziewczyna spojrzała na Drugi Brzeg… Przyjrzała się uważniej i zobaczyła…

 

Na drzewie siedział Chłopiec i grał na flecie przyglądając się jej w zdumieniu, ale i z zaciekawieniem.

 

(ciąg dalszy nastąpi)

Koniec

Komentarze

W akapicie zaczynającym się od "Mieszkańców Santory..." jest zdecydowanie za duże natężenie słowa "rzeka". Warto to poprawić. Ponadto, kilka błędów stylistycznych, powtórzeń. Ciężko ocenić, bo opowiadanie w zasadzie nie ma fabuły i jest tylko fragmentem. Ponadto opowiadanie jest nudnawe jak dotąd.

"Jasny blask gwiazd na nocnym niebie starał się przebić przez gęste chmury."- zdanie nie pasuje mi merytorycznie. W nocy albo nie widać gwiazd (bo są zasłonięte), albo je widać w całej okazałości. Stanów pośrednich raczej nie ma. Poza tym "na nocnym niebie" raczej niepotrzebne.
"Czerń oblewała las oraz rozległe pole, na którym znajdował się duży drewniany dom."- nie wiem czy "oblewała" jest tu szczęśliwie użyte.
"czarne włosy dziewczyny opadły bezwładnie na ramiona, co chwilę wznosząc się lekko pod wpływem szybkiego kroku."- hmm... nie wiem czy "bezwład" oraz "lekkie wznoszenie" pasuje do wcześniejszej "niesamowitej prędkości". Ale może się za dużo filmów naoglądałem.
"jejjęzyku..."- literówka.
Chyba nadmiar niepotrzebnych wielokropków.
"Czuła przeszywający jej ciało chłód, który wbrew pozorom był dla niej kojący i przyjemny."- "przeszywający" jest raczej słowem o wydźwięku pejoratywnym, dlatego raczej nie pasuje do "kojący" i "przyjemny".
"Powoli ze wszystkich stron zaczęła ją otaczać woda, gdy posuwała się coraz dalej od plaży."- hmm... przyczepiłbym się. To "powolne otaczanie wody" jest jakoś przekombinowane. Czemu nie po prostu "Powoli zanurzała się w wodzie, odchodząc coraz dalej od plaży"?
"Wokół jedynie w milczeniu płynęła woda, a wiatr delikatnie przeciskał się między liśćmi drzew wydając przy tym charakterystyczny odgłos."- to samo co na górze. Wiatr "przeciskał" się między liścmi? "Charakterystyczny odgłos"? Nie prościej i lepiej "a poruszane przez wiatr liście delikatnie szumiały"? Nie zawsze w literaturze dziwnie oznacza dobrze.
"Nieziemska muzyka wciążbrzmiała w jej uszach, a ona pragnęła usłyszeć ją znów."- jeśli brzmiała, to "znów" usłyszeć jej nie mogła. Może zamienić "uszy" na "głowę" czy coś innego.
Niespodziewanie dla mnie cała historia mnie zainteresowała, i postanowiłem przeczytać kolejną część. Wstawiam subiektywne cztery, ponieważ najzwyczajniej na świecie mnie zainteresowało.
PS: Gdybyś uznała moje komentarze za doczepianie się do pierdół, to się nie przejmuj. Mam katar tego rodzaju, który zmienia nawet najżyczliwiej nastawionego czytelnika w żądną krwi bestię.

Zapowiada się interesująco. Styl masz ładny, chociaż muszę zgodzić się z przedmówcami - nadużywasz wielokropków, a powtórzenia też momentami rażą. Chętnie przeczytam co będzie dalej :)

Zanim zacznę czytać: Urzekł mnie tytuł! Świetny!

w prawdzie - wprawdzie
jej, ja, nią - trochę sie rzuca w oczy :) Lassar wyłapał większość pomyłek.
Co mi się podoba? Imiona, nazwa rzeki, osady. Pomysł już gdzieś mam w głowie rzeka, śpiewy, dziewczyna/rusalka (Świtezianka;)). Teraz dużo zależy od tego jak potoczy się historia.  Bo trochę brak w tym fragmencie dynamizmu i akcji. Usprawiedliwiam to tym, że to dopiero początek :)
Pozdrawiam i będę czekać na ciąg dalszy.

Coś w tym tekście jest fajnego: klimat, legendy - fajnie. Błędów sporo, ale wyłapał je Lassar, więc już się nie będę powtarzać. Może tylko dodam, że "włosy" nie mogły opaść inaczej jak "bezwładnie", są przecież martwe. Bezwładnie może upaść coś (np. człowiek), który nad ciałem władzę posiadał, a ją stracił.

Czekam na ciąg dalszy, może będę mogła coś więcej powiedzieć :)

EDIT: Chodziło mi o to, że bezwładnie upada wszystko, co nie ma nad sobą władzy, ale nie ma sensu tego podkreślać, kiedy nie ma jej z zasady: książka spadła z półki - po prostu, włosy opadły - po prostu, a człowiek upadł bezwładnie.

Chyba pójdę już spać, widać po przejrzystości moich postów, że pora na mnie :D

Jasny blask gwiazd na nocnym niebie starał się przebić przez gęste chmury.

Niedobry opis: pierwsza część zdania sprawia, że czytelnik widzi oczami wyobraźni usiane gwiazdami niebo, po czym sekundę później musi sobie ten widok wykasować i zastąpić innym. Poza tym ktoś z przedpiśców słusznie zauważył, że gwiazd nie widać spoza chmur, więc nie ma mowy o przebijaniu.

Czerń oblewała las oraz rozległe pole, na którym znajdował się duży drewniany dom. Księżyc właśnie wyjrzał zza chmur i obserwował, jak przez uśpioną i niczego nieświadomą wioskę przebiega cicho młoda dziewczyna...

1) Jaki jest cel użycia wielokropka?
2) To w kocu było rozległe pole z jednym domem czy wieś? Patrz pierwsza uwaga o niekonsekwentnych opisach. Jako lekarstwo polecam lekturę "Galerii złamanych piór" Kresa, tam jest cały rozdział o takim mąceniu w głowie czytelnikowi.

Do jej uszu dochodził delikatny i niesłyszalny dla innych ludzi szum rzeki. Jako jedyna z wioski go słyszała dlatego, że pragnęła go słyszeć.

Powtórzenia...

Mieszkańców Sentory, niewielkiej osady, w której mieszkała Eyas, od rzeki dzielił tylko gęsty las. Każdy jednak dobrze wiedział, że od dawna brzegi rzeki są miejscem, do którego nie wolno się udawać.

Super, a gdzie przebiega granica brzegu rzeki? Czy jak ktoś podszedł na odległość dziesięć metrów od wody, to już był na brzegu? A dziewięć metrów? A osiem i pół?...

 By przestrzegać przed tym dzieci, powstały liczne legendy i opowieści o strasznych stworach, które porywają niegrzeczne dzieci na drugą stronę rzeki, gdzie znajdowała się ich Zła Kraina. Nikt w prawdzie nie wiedział dlaczego zakazano chodzenia nad rzekę, lecz niektórzy poczęli już wierzyć w swoje własne mityczne wyobrażenia o rzece.

Powtórzenia.

Mając siedem lat Eyas, samotnie zbierając jagody na leśnej polanie,

Oj, nienienienienie. Nie stawia się dwóch imiesłowów obok siebie w taki sposób. "Idąc i śpiewając podskakiwała wesoło" to jeszcze ujdzie. Ale nie "Mając siedem lat i zbierając", bo manie siedmiu lat nie jest czynnością, którą w tym wypadku - chcąc nie chcąc - zrównujesz gramatycznie ze zbieraniem.

 Nie był to jednak zwykły śpiew - brzmiało to niczym wołanie. Delikatny głos przyzywał ją do siebie. Zostawiła swój koszyk i oczarowana pobiegła przed siebie...

Najpierw dwa razy ta sama informacja (wołanie - przyzywał), a potem jeszcze gorzej, bo powtórzenie. A zaimek "swój" jest w ogóle zbędny.

Wtedy pierwszy raz trafiła nad rzekę i ujrzała jej niezmierzone piękno i bogactwo.

A jak wygląda bogactwo rzeki? Miała złoty piasek czy co?


Przywołując wspomnienia z przeszłości Eyas położyła się na miękkim piasku na brzegu twarzą w stronę nieba. Kochała widok niezmierzonej przestrzeni na nocnym niebie

Rany, co Ty masz z tymi powtórzeniami? Nie czytasz tego, co napisałaś? Poza tym "widok przestrzeni na niebie" brzmi dziwnie.

Gwiazdy migotały najróżniejszymi odcieniami jasności

Hm... Jak wyglądają odcienie jasności? Jasność niebieskawa, różowawa, zielonkawa?

Po pewnym czasie dziewczyna podniosła się i zdjęła płaszcz kładąc go na piasku. Następnie ściągnęła sukienkę i uczyniła z nią to samo. Zbliżyła się w kierunku wody i zanurzyła w niej stopy. Czuła przeszywający jej ciało chłód, który wbrew pozorom był dla niej kojący i przyjemny. Powoli ze wszystkich stron zaczęła ją otaczać woda, gdy posuwała się coraz dalej od plaży. Wtem nabrała powietrze do płuc i zanurkowała.

Gdzie nauczyła się pływać, skoro w jej plemieniu rzeka była tabu? No i powtórzenia, ach, te powtórzenia...

Pod wodą cały świat wyglądał zupełnie inaczej.

Tak, szczególnie w nocy.

 wiatr delikatnie przeciskał się między liśćmi drzew wydając przy tym charakterystyczny odgłos.

Przekombinowane zdanie, jak ktoś już słusznie zauważył.

Mam wrażenie, że wstawiłaś ten tekst tutaj natychmiast po postawieniu ostatniej kropki. Czy próbowałaś kiedyś napisać opowiadanie (lub jego fragment), a następnie nie zaglądać do niego przez 3-4 tygodnie i dopiero po tym czasie przeczytać? Polecam, jest to bardzo pouczające doświadczenie, które pozwala wyłapać wiele potknięć, na które zwróciliśmy uwagę (na przykład powtórzenia).

Wszystkie błędy wymienili komentujący wczesniej. Ja dodam tylko tyle, że dla mnie nudnawe.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Mnie osobiście się podoba, ładnie wszystko opisujesz. Mam jednak dziwne wrażenie, że piszesz z (jak to powiedzieć) z młodzieńczą fantazją. - Wszystko jest miłe i piękne, no ładnie że tak jest.  Widzisz jednak brak mi tu jak ktoś wyżej wspomniał akcji. Nic się szczególnego nie dzieje. Ale to nic. Pisz dalej, jest bardzo ładne. (Mi to nic nie wychodzi :P)

To dopiero początek opowieści. Ale dziękuję za zwrócenie uwagi na błędy. Postaram się ich nie popełniać w przyszłości. Rzeczywiście, macie rację, że piszę opowiadanie i nie sprawdzam go po 2, 3 tygodniach tylko od razu po parokrotnym przeczytaniu wstawiam na stronę. Niektóre powtórzenia (nie wszystkie) robię specjalnie. Co do młodzieńczej fantazji  to mam 13 lat. A poza tym czasem wytykacie takie głupie rzeczy, przecież jak ta dziewczyna przychodziła prawie codziennie w nocy nad rzekę to nie mogła się nauczyć pływać? Co z tego, że dla mieszkańców wioski rzeka była tabu? W mojej rodzinie nikt nie czyta i nie lubi fantastyki, a ja ją i tak czytam i uwielbiam, chociaż nikt mnie tego nie uczył i nie kupował mi ksiażek fantasy.

Dziękuję za miłe komentarze.

Ja też mam 13 lat :) Mnie się to podoba więc pisz dalej. Tylko spraw aby coś się działo.

Pytanie, czy może nauczyć się pływać ktoś, kogo nie tylko nikt nie instruuje, ale kto w ogóle w życiu nie widział żadnej pływającej osoby...

Można, istnieje chyba pojęcie samouka. :P

Ja sama się nauczyłam pływać, bo przyjeżdzam co roku na 2 tygodnie nad morze. Tu będzie więcej akcji, bo opowieść dopiero się zaczyna ...

Nowa Fantastyka