- Opowiadanie: Eldil - Fraszka o czymś naprawdę istotnym

Fraszka o czymś naprawdę istotnym

Dyżurni:

brak

Oceny

Fraszka o czymś naprawdę istotnym

Coś naprawdę istotnego chodziło po łące

Zrywało kwiaty, tuliło wierzby płaczące

Brzozę łaskotało, przepłoszyło ptaki…

Ale wciąż jest nieznane, to dysonans taki!

 

Skoro istotne, niech będzie wiadomo

Jak, skąd i dlaczego, od kogo i komu!

A ono nie chce, jak sarna płochliwe

Tyle w tym dobrego, że choć jest szczęśliwe.

 

Koniec

Komentarze

Na prośbę Eldila kopiuję komentarz z bety.

 

Bardzo miło, że przywołałeś Mistrza i Małgorzatę, zdecydowanie jedna z moich ulubionych powieści. Przyznam natomiast, że nie zarejestrowałem się na Weryfikatorium – obawiam się, że łatwo bym się tam wciągnął, a nie czuję się obecnie na siłach, aby dzielić czas “literacki” między dwa portale. Przejdźmy do meritum…

 

Pod względem technicznym masz tutaj taki układ:

4+4+6, 6 akcentów

5+8, 5 akcentów

6+6, 6 akcentów

7+6, 6 akcentów

5+6, 4 akcenty

6+6, 4 akcenty

5+6, 4 akcenty

6+6, 6 akcentów.

Nie umiem się zatem dopatrzyć stabilnego rytmu (ani poprzez sylaby, ani poprzez zestroje akcentowe) – może czegoś nie dostrzegam, ale wygląda tak, jakbyś starał się napisać wiersz metryczny i ciągle się potykał. Rymy też nie zachwycają, zwłaszcza “płochliwe – szczęśliwe” jest wręcz częstochowski. W dłuższym poemacie byłyby pewnie w porządku, raczej od krótszych utworów jest takie oczekiwanie, aby zachwycały kunsztem i pomysłowością rymów.

Przeszkadza mi konwencja, w której wszędzie jest prawidłowa interpunkcja oprócz klauzul (zakończeń wersów), ale to jest moja prywatna opinia, nie błąd.

tylko tam nikt mi o nim nic konkretnego nie powiedział

Pewnie dlatego, że wcale nie tak łatwo coś konkretnego powiedzieć. Trafnie wspominasz o dysonansie, skoro z jednej strony mamy konkretne działania fizyczne, a z drugiej opis czegoś, co wydaje się niedotykalną abstrakcją świadomości. Odbiorca pozostaje z tą ambiwalencją, co moim (!) zdaniem sprzyja raczej frustracji niż melancholii i refleksji nad poczuciem szczęścia. Zgoda – sam tę frustrację wyrażasz w wersach 5–6, więc może taki był zamysł, ale scenerię przygotowałeś melancholijną. Ostatecznie mogę to skojarzyć z miłością do osoby, której nie można zrozumieć, bo przebywa w bardzo odległym świecie pojęć (obcość kulturowa i językowa? spektrum autyzmu?), ale to daleka ekstrapolacja. Gdybyś nie poprosił o recenzję, pewnie nie zatrzymałbym się nad tym tekstem na tyle długo, aby dojść do podobnych skojarzeń.

Znasz Balladę bezludną Leśmiana? Nie twierdzę, że ma dokładnie pasować do Twoich intencji twórczych, ale idee wydają się podobne, a realizacja dużo lepsza: https://literat.ug.edu.pl/lesman/balbez.htm.

usłyszeć zachętę, żeby nigdy nie pisać już wierszy

Pisz. Życzę wytrwałości i pozdrawiam!

Skoro istotne, niech będzie wiadomo

Jak, skąd i dlaczego, od kogo i komu!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nie powinienem komentować wiersza, bo się na tym nie znam, ale skoro przeczytałem…

Zmieniłbym

Zrywało kwiaty, tuliło wierzby płaczące

na

Tuliło kwiaty i wierzby płaczące

bo tak misię lepiej czyta głośno.

Rymy ‘częstochowskie’ mnie nie rażą, może dlatego, że mam częstochowskie korzenie.

Całość mi się podoba. Pisz. :)

Hmmm. Zaczyna się obiecująco, ale irytuje mnie, że nadal nie wiem, o czym mowa. A przecież to naprawdę istotne…

Babska logika rządzi!

Skoro zaczyna się obiecująco, a potem trwale irytuje, to – być może – chodzi o małżeństwo laugh

 

Przyznam szczerze, że sam nie wiem – i dobrze mi z tym. Jest szczęśliwe, póki tajemnicze i zostawione samo sobie. Czy mógłbym mu to odebrać? wink

 

Ślimak – czytanie dobrych analiz co najmniej dorównuje czytaniu dobrych tekstów. Dzięki. 

Tarnina – masz ulubiony fragment – cudownie smiley

Koala, Finkla – dzięki za odwiedziny i dobre słowo.

smiley

The KOT

Przyjemnie się czytało, chociaż zestawienie mojego niezrozumienia kim jest podmiot i Twojego zamysłu – nie wiem, ale mi nie gra. :P Bardziej samotna, acz pełna życia panna, takie miałem skojarzenia.

Na wierszach się nie znam i nawet nie próbuję dorastać do pięt analizy Ślimaka. Bo ta pięta, paradoksalnie jak na ślimaka, jest bardzo wysoko.

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Nowa Fantastyka