Chciałbym być kimś innym. – myślę. – Bycie sobą powoli mnie wykańcza. Nieustannie w błędnym kole…! Robota, żarcie, sen… i durne rozrywki.
– Myślisz, że bycie innym to bycie kimś? – powiedziałem bezwiednie.
Podoba mi się idea niebycia mną. – odpowiadam sobie w myślach. – Co?
– Mów, proszę, bo myślenie ci nie wychodzi. Znaczy, nie obraź się, nie tyle nie wychodzi, tylko tak mi jest trudniej zrozumieć. Masz pod czaszką taką paplaninę…! To pewnie przestymulowanie. Ale nie chcę się wyzłośliwiać – przecież cię wybrałem…! – mówi ktoś przez moje usta.
– Co jest?! Wybrałeś?!
– A czemu nie? Co jest z tobą nie tak?
Nic chyba nie jest. Dlaczego więc zamilkłem?
– No właśnie. Dlaczego?
– Wyłaź z mojej głowy!!!
– Taki jesteś akurat, żeby pożyć!
– Nie, pierdolę…!
Umawiam wizytę w aplikacji. Głos nie przestaje.
– Średni wiek, praca, atrakcyjność… Jesteś idealnie przeciętny! O to chodzi! Zabolało? Nie dąsaj się, to komplement! Nie każdy musi być Schwarzeneggerem! Albo Elvisem Presleyem! Ha! Lubi się Ameryczkę, co?
* * *
Idę ci na rękę? Idę! Nie będę gadał przez usta, nie bój żaby! Swoją drogą: nie powinno być „nie strasz żaby”? Po co ją straszyć? Znaczy, rozumiem znaczenie, ale to bez sensu!
– Cicho! – warknąłem.
Wchodzę do gabinetu.
Dziwnie pachnie. U lekarzy zawsze tak pachnie?
Przedstawiam swoją przypadłość. Lekarz słucha, patrzy na mnie. Po trzydziestu minutach pada wyrok – wstępna diagnoza: schizofrenia. Czemu?! Nie mam historii w rodzinie…! Skierowanie do psychiatry… Na samą myśl mam dosyć! Za jakie grzechy?!
Ha, ha, ha!!!
* * *
Tabletki pomagają. Już dwa tygodnie bez głosu…!
Znowu piątek. Nie wierzyłem, że czas zaczyna płynąć szybciej wraz z wiekiem. Tygodnie lecą jak dni, a miesiące – jak tygodnie. I dokąd…?
Przecież wiem. Rozpędzam się…
Odganiam złe myśli. Czas na relaks.
Mrożona pizza z promocji – do pieca!
Odpalam serial na tv – łapię telefon, włączam tindera.
Zapach pizzy przesyca powietrze.
– O! Ta fajna! – powiedziało coś ze mnie.
– Ja pierdolę!!! – Rzucam telefon.
– Fajna! Dałeś w prawo? Daj! Widziałem – mózg zapłonął. I nie tylko mózg. He, he!
– Kurwa mać! Znowu!
A swoją drogą… to jest naprawdę posrane. Miliony lat ewolucji, żeby pół dnia siedzieć i klikać, a drugie pół… żeby siedzieć i klikać?! Ha, ha! Pięć dni, potem dwa przerwy i w kółko, a życie leci…
Łapię się za głowę, wytrzeszczam oczy.
Wracając – fajna tamta była. Kiedyś się w taką w-cielę, ale na początek chciałem easy mode, rozumiesz, nie obraź się.
Piekarnik dał znać – pizza gotowa.
Co tak tam piszczy, bieda?
* * *
– Miałeś zniknąć! Dostałem tabletki!
– Ha, ha! Wy myślicie, że wszystko załatwicie tabletkami!
– Przecież cię nie było! Dwa tygodnie!
– A widzisz… Czasami więcej się dowiesz, kiedy nie dopytujesz! Naprawdę tak żyjecie? Znaczy, widziałem z zewnątrz, ale nie wiedziałem, że tak to jest!
– Kim ty jesteś?!
– No, nareszcie dobre pytania…!
Jestem tobą – ty mną. Jestem schizofrenią. Kosmicznym grzybem, który żeruje na twoim umyśle. Może bogiem, który zstąpił i stał się ciałem? Demonem? Twoją duszą albo szamanem w podróży astralnej! Ile możliwości! Wybierz sobie! I tak nie zrozumiesz! Dobra, przesadziłem chyba… Nie rozklejaj mi się tutaj, facet! No, Oskar, głowa do góry! Nie chciałem cię straszyć!
* * *
Gdy tylko wszedłem do swojego pokoju w szpitalu psychiatrycznym, przedstawiłem się:
– Mam schizofrenię – palnąłem. To ja czy on? – Jestem Oskar.
Koledzy moi nie byli rozmowni. Depresje, zaburzenia, urojenia… Spędziłem w ich towarzystwie miesiąc – tak twierdził kalendarz. Dla mnie to było jak rok… – może przez leki.
Głos wracał i znikał, jak mu się podobało.
Gdy już wyszedłem – postanowiłem zmienić strategię.
Zauważyłeś? Czas płynie wolniej, gdy robisz rzeczy, których wcześniej nie próbowałeś!
– Gadatliwy jesteś, jak na schizofrenię albo grzyba.
Na jakiej podstawie twierdzisz, że jestem mężczyzną?
Zbija mnie to z tropu.
– Czego ode mnie chcesz? Co mogę zrobić, żebyś zniknął?
Od razu zniknął! Kiedy coś jest niewygodne, to najlepiej się tego pozbyć, prawda?
– Mówimy o chorobie! Oczywiście, że chcę się ciebie pozbyć!
No dobra, już przestaję! Po prostu mnie dziwicie, wy, ludzie. Nie wiem, na ile faktycznie jesteście gatunkiem inteligentnym, a na ile symulujecie wyższe zdolności kognitywne. Mniejsza z tym! Teraz możemy porozmawiać! Ja i ja.
– Dobra, mów! Chcę tylko z powrotem być normalny…!
Jesteś normalny. W zasadzie to nie ma w tobie nic nienormalnego. Ale dość już o tobie! Teraz ja. Posłuchaj – tam, skąd pochodzę, jest zupełnie inaczej… Albo – wiesz co? Po prostu ci pokażę!
* * *
Głos zniknął. Ale zniknąłem też ja. Teraz – jestem czymś innym… Zostały mi tylko słowa.
Więc tak to jest nie mieć śliny w ustach, nie czuć powietrza wędrującego do płuc, bicia serca, nie mieć kończyn ani oczu, nie słyszeć, nie dotykać. Na jakiś sposób, jednak, mam świadomość otoczenia i…
Boże!
Jestem palcem u dłoni, która jest palcem u dłoni, która jest… – Fraktal świadomości. Mogę tam iść…! Idę – w stronę rdzenia: wielkiej, świetlistej osi; drzewa świata – a stamtąd można zawędrować… gdziekolwiek!
* * *
Teraz rozumiesz?
– Co?! Co to było?!
Stamtąd pochodzę.
– To było… zupełnie inne!
Prawda? Co powiesz na małą umowę…?
– Więc… jesteś kosmitą?! Czy czym?! Widziałem cały kosmos!
Powiedzmy. Słuchaj, mam dla ciebie taki deal: zamienimy się.
– Zamienimy?
Aha! Popatrz: boli cię zwyczajność, praca nudzi, a codzienność wpycha w apatię… To, co przed chwilą zobaczyłeś można by nazwać w-cielaczem. Pomyśl, że to taka technologia. Pozwala ci się w-cielić w każdą instancję świadomości we wszechświecie. Ale! – jedynie jako bierny obserwator. Wyobraź sobie – ty wewnątrz kogoś innego. Tylko może nie w-cielaj się w cielę – to jest straszne, co robicie z tymi istotami… Ale, w sumie, rób, co chcesz – otworzyłoby ci to oczy.
– A ty? Co z tego będziesz miał?
No… ciebie. Twoje ciało. Chcę znów mieć kontrolę, podejmować decyzję – użyć bycia w pełni! Pięć lat. Co powiesz? Potem będziesz mógł wrócić. Zadbam o ciebie jak o oko we własnej głowie! Chcę zrozumieć w pełni – jak to jest być człowiekiem…! Rozumiesz? Krzyczeć i skakać, kiedy mi się podoba…! Tak długo jedynie patrzyłem…! Wiem, że wasz termin przydatności nie jest długi, ale… Jak będzie fajnie, to powiem innym, żeby też spróbowali – żeby też przyszli na tę planetę! Wtedy byście zobaczyli wszyscy, jak to jest w kosmosie! Jakie bogactwo! No, nie daj się prosić – na innych planetach bardzo to sobie chwalą! Wiesz, dopiero gdy spojrzysz na świat cudzymi oczami, to w pełni zrozumiesz, co znaczy być sobą… Zrozumiesz, kim jesteś! To jak – zgoda?