- Opowiadanie: Niebieski_kosmita - Niekończące się opowiadanie: Stara wersja portalu

Niekończące się opowiadanie: Stara wersja portalu

Witam.

Po lekturze kilku opowiadań na „Fantastów” zobaczyłem, jaki to fajny koncept, i postanowiłem samemu też coś machnąć. Otóż i efekt. Ponad połowę osób występujących w opowiadaniu miałem zaszczyt poznać osobiście; kogo nie poznałem – mam nadzieję, że jeszcze się to zmieni!

Wyjątkiem jest Świryb. Jego wolałbym nie poznawać.

Tekst napisałem – nieudolnie – na bazie książki, a nie filmu. Jeśli ktoś nie czytał „Niekończącej się historii” Endego (a wiem, że mało kto czytał), polecam serdecznie. Jest dużo lepsza niż film (i niż moje opko). Endemu zresztą też film się nie podobał, i nawet wytoczył proces jego twórcom, uważając, że zrobili z książki kicz.

Jest to w zasadzie samodzielna całość, dlatego nie daję kategorii „fragment”, ale opisuje wydarzenia z pierwszej połowy książki. Druga połowa, „Niekończące się opowiadanie: Nowa wersja portalu”, jest w planach.

Tag konkursowy dodałem dla hecy.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Niekończące się opowiadanie: Stara wersja portalu

Któregoś dnia, gdy przeglądałem Bibliotekę, zaintrygował mnie pewien szczególny tekst. Nosił tytuł „Niekończące się opowiadanie”, a tam, gdzie powinien znajdować się nick autora, ziała pustka.

Westchnąłem, widząc kolejny sposób, w jaki komuś udało się popsuć portal. Użytkownik bez nicku? Nie mogłem nawet go kliknąć, żeby zobaczyć, kiedy się zarejestrował. Zadziałał jednak link do opowiadania. Zacząłem czytać.

 

*

 

Późnym wieczorem czworo wędrowców grzało się przy ognisku.

– Czy nie trzeba dorzucić drew? – zapytała jedna z nich, drobna dziewczynka ubrana w kurtkę z wyszytym znakiem 冬 na plecach. Miała za wierzchowca nieproporcjonalnie wielkiego ślimaka.

– Nie. To reakcja termokwantowa. Za każdym razem, kiedy intensywność spada poniżej predefiniowanego progu, następuje teleportacja substancji palnej do centrum struktury – odparł drugi, potężnie zbudowany brodacz.

Jego środek transportu – przezroczysty rower, oparty o pobliskie drzewo – wydawał się ciągle zmieniać kształt.

– Znaczy… co?

– Ogień sam się podsyca.

– Nie mogłeś tak od razu powiedzieć?

Trzeci wędrowiec, kobieta z burzą ciemnych włosów na głowie, zareagowała oburzeniem.

– No wiesz! A ja wysłałam szczura po opał!

– Golodh taki już jest – odezwał się czwarty głos.

Mały, błyszczący ptaszek przysiadł na ramieniu kobiety. Był to ni wróbel, ni gołąb, a coś pośrodku. Światło, które wydzielał, przypominało blask płomieni.

– Unosi się ponad światem przyziemnych spraw. Ciągle tylko kwanty. Rower też sobie zbudował ze splątanych fotonów.

– Gruszel, mówiłem, żebyś nie stosowała zbytnich uproszczeń – zaprotestował Golodh. – Funkcja prawdopodobieństwa załamuje się akurat w formie zbliżonej do roweru, bo…

– Sami widzicie.

Brodacz nachmurzył się.

– Nie wiem, o co chodzi. – Przez chwilę milczał. – Gravel, przepraszam… Jestem ostatnio strasznie rozkojarzony. Chyba przez Discorda.

Umilkli.

– Wreszcie padło przeklęte słowo – pierwsza odezwała się dziewczynka. – Też przyjechałam z jego powodu. Wyczynia straszne rzeczy. Zmieniłam się…

– Saro – powiedziała łagodnie Gravel – wszyscy się zmieniliśmy. Discord pożera Fantastykę od środka. W moich stronach są całe równiny, na których nie ma już fantastów, tylko wszędzie panoszy się on.

– U mnie podobnie – potwierdził Golodh.

– Wysychają rzeki i jeziora wenydodała Gruszel. Las Motywacji i Łąka Natchnienia znikają giga szybko.

– Administrator musi coś zrobić! – Sara poderwała się. – Nie będę bezczynnie siedzieć i patrzeć na umierającą Fantastykę.

– Ani ja!

Ptak zatrzepotał skrzydłami i mignął jak błyskawica, wzbijając się w powietrze. Po chwili stał się słabnącą gwiazdą na nieboskłonie. Pozostali wędrowcy także zaczęli przygotowywać się do drogi.

– Bagniaczku, wracaj! Zbieramy się – zawołała Gravel. Sara siodłała ślimaka, a Golodh zmniejszył prawdopodobieństwo spalania do zera i teraz obliczał nowe równanie dla swojego pojazdu.

Z zarośli wyłonił się wierzchowiec kobiety – mocno przerośnięty szczur, niepokojąco podobny do człowieka. Niósł naręcze patyków w pysku.

– Zostaw badyle, już nie trzeba! Jedziemy.

Jednym susem wskoczyła na grzbiet szczura. Razem z brodaczem wymownie spojrzeli na Sarę.

– Dotrzymasz kroku?

– Śmiejcie się, śmiejcie – burknęła dziewczynka. – Ale wiedzcie, że to nie jest zwyczajny ślimak. To Ślimak Zagłady!

 

Już po pierwszej scenie byłem przekonany o niezwykłości opowiadania. Tylu moich ulubieńców w jednym tekście!

 

*

 

Wszyscy czworo, acz w różnym tempie, dotarli w końcu do Wieży Moderacji, siedziby Dziecięcego Administratora i jego dworzan. Na miejscu przekonali się, że zjechali się tutaj fantaści ze wszystkich stron świata, mając podobną wiadomość do przekazania.

– Precz z Discordem!

– Wyniszcza Fantastykę!

– Gdzie wena? Straciliśmy całą wenę!

Pomocnicy Administratora, Arnubis i Verus, próbowali uspokoić zebrany w Sali Hyde tłum. Bezskutecznie jednak: wszyscy domagali się, by władca osobiście wyszedł do ludu. Harmider narastał, gdy do sali wpadł mężczyzna na koniu, dzierżący długą lancę. Na szyi jeźdźca wisiało Piórko, najpotężniejszy amulet w Fantastyce. Posłańcy umilkli.

– Krajanie! – zawołał Maras. Był heroldem Administratora i budził powszechny respekt wśród fantastów. – Sytuacja jest ciężka. Przybyliście w jednym celu, połączyliście siły przeciw wspólnemu wrogowi, Discordowi!

Echo jego głosu niosło się po sali. Nikt nie śmiał przerywać.

– Niestety, mam złe wieści! Wróg osłabia naszego miłościwego pana i dlatego nie ma już audiencji. Otrzymałem jednak wytyczne. Beryl wybrał najdzielniejszego spośród nas. Ów wojownik wyruszy na misję, której celem będzie powstrzymanie ekspansji Discorda.

Rozległo się kilka cichych szeptów. Któż może być tym odważnym rycerzem?

– Imię jego brzmi: MaSkrol!

Nie było oklasków ani wiwatów. Tłum stał milczący i skonsternowany.

– Czy MaSkrol nie jest… trochę za młody? – zapytała nieśmiało Verus.

Pewność siebie Marasa pozostała jednak niezachwiana.

– Bzdura! Administrator nigdy się nie myli.

– Z tym różnie bywało… – spróbował wtrącić się Arnubis.

– Wiem, że wojownik przebywa obecnie na Morzu Całek, gdzie walczy z okropieństwami, których zwyczajny umysł nie potrafi sobie nawet wyobrazić – kontynuował niezrażony herold. – Wyruszam, by przekazać mu poselstwo i amulet!

Potem spiął konia i wyjechał z sali.

– Dzieciaka nominował do Piórka – mruknął Arnubis, kręcąc ryjem z niedowierzania.

– Beryl na pewno wie, co robi – odparła Verus, obserwując oddalającego się herolda.

Spojrzeli na siebie i parsknęli śmiechem.

 

*

 

Morze Całek było wyjątkowo niespokojne w dniu, w którym dotarł do niego jeździec. Aż kipiało od nieciągłości, asymptot i innych dziwacznych tworów o trudnych do wymówienia nazwach. Maras ruszył wzdłuż wybrzeża i wkrótce znalazł małą wioskę, Polibudę. Popytał tu i ówdzie, aż w końcu stanął przed właściwym domem.

Drzwi otworzył mały chłopiec.

– Czy tu mieszka MaSkrol? – spytał herold.

– To ja jestem, a co?

Mężczyzna cofnął się o krok, zszokowany.

– Niemożliwe… zaszła chyba jakaś pomyłka…

– Streszczaj się, gościu, bo nie mam czasu. Muszę jeszcze dzisiaj załatwić dwa kolokwia.

Te słowa podbudowały nieco herolda. Chociaż nie spodziewał się dziecka, zdawało się zaprawione w boju.

– Przybywam od samego Administratora! Nie czas na kolokwia.

Maras zdjął amulet i pokazał MaSkrolowi.

– To jest Piórko. Chłopcze, zostałeś wybrany. Stoczysz walkę z Discordem, który pochłania świat i wyniszcza naszego pana. Musisz unicestwić tę zarazę.

– Pokonać Discorda? Spoko. Na kiedy?

– Jak najszybciej. – Zawiesił amulet na szyi dziecka. – Piórko chroni przed zwykłymi niebezpieczeństwami Fantastyki, lecz powinieneś wiedzieć, że nawet ono nie sprosta największemu z zagrożeń.

Wziął głęboki oddech.

– Gdy Administrator słabnie, rośnie w siłę jego przeciwnik. Bestia, którą dotąd trzymał w ryzach. Mówię o potężnym Świrybie, ohydnym potworze morskim, zdolnym jednak również do poruszania się po lądzie. Ściany więzienia bestii kruszeją, gdyż zbudowane są z woli Administratora. Gdy Świryb się wydostanie, będzie cię ścigał, albowiem jego marzeniem jest, by Discord unicestwił całą Fantastykę.

– Nie boję się jakiejś ryby. W Polibudzie roi się od potworów, a siedzę tu już kilka lat – odparł dumnie chłopiec.

– Być może zatem rzeczywiście jesteś właściwym fantastą do tego zadania – ukłonił się Maras.

 

*

 

Uzbrojony w Piórko, MaSkrol udał się najpierw na Bagna Natręctw. Mieszkała tam bardzo mądra istota, Sonata, mająca postać olbrzymiego żółwia. Odnalazł ją bez trudu, uparcie jednak nie chciała się pokazać.

– Sonato! Nie rób przypału! – zawołał.

– Nie wyjdę! Idź stąd! – odpowiedział głuchy głos z wnętrza żółwiej skorupy.

– No weź! Czemu się wstydzisz?

– Nie jestem taka, jak dawniej… Nie chcę, żeby ludzie mnie oglądali.

– Popatrz, specjalnie założyłem płaszcz!

Żółw przez chwilę się nie odzywał. Potem ze skorupy powoli wysunęła się głowa… kota?

– Trzeba przyznać, że nie kłamałaś. Co się stało?

– Wszystko przez Discorda – burknął Sona-kot.

– A, właśnie! Mam go załatwić. Zobacz, dostałem Piórko!

– Nic mnie nie obchodzi Piórko. A płaszcz jest brzydki. Idź sobie.

Koci łeb zaczął się ponownie chować.

– Ej, ale co mam robić? Jak zniszczyć Discorda? Nie pomożesz?

– Zapytaj Orłowskiej. Wyrocznia wszystko wie.

MaSkrol zadumał się. Słyszał, że Wyrocznia Orłowska mieszka bardzo daleko na południu. Potrzebny był porządny środek transportu.

 

Opowiadanie wciągnęło mnie bez reszty, przestałem zauważać upływ czasu. Zapomniałem o głodzie, zapomniałem nawet o zbliżającym się terminie konkursu, na który miałem wysłać własny tekst.

Ciekawe, kiedy zobaczymy bestię – mruknąłem pod nosem.

 

W tym samym momencie Świryb poczuł, że jest wolny.

 

Ha, może autor mnie usłyszał… Wielkie umysły myślą podobnie.

 

Jego cielsko, długie na trzysta metrów, było dotychczas zwinięte niczym sushi. Teraz rozciągnął się na morskim dnie, wywołując małe tsunami.

– Administrator ch…! – zadudnił. – Hehe, beniz! I co zrobisz? Zbanujesz mnie? Spróbuj!

Bezkarność upajała potwora. Wiosłując ogonem i tysiącem małych nóżek, popędził w kierunku wybrzeża.

Inne kreatury, dotychczas polujące w wodach Morza Całek, przeraziły się na widok Świryba. Część ukryła się w szczelinach skalnych, część – wśród nich pewna ośmiornica – wypełzła na ląd. W panice stratowały Polibudę, roznosząc wszystko w drzazgi, a potem ruszyły w stronę puszczy.

Świryb dotarł do wybrzeża chwilę później, miał jednak problem, by wydostać się z morza, był bowiem okrutnie ciężki.

– Gurua – sapnął – trzeba by trochę schudnąć.

W końcu zaczepił pierwszą parą nóg o skały. Podciągnął się i zaczepił drugą. Powoli, metodycznie wyłaził z wody.

 

*

 

– Przecież tu był las – szepnął MaSkrol.

Kiedy opuścił Bagna Natręctw, jego oczom ukazało się pobojowisko – jakby ogromny walec przetoczył się po drzewach. Nawet tornado nie mogło spowodować takich zniszczeń.

Przestraszony, co sił pobiegł do siedziby Zimowego Wilka. Już z daleka widział, że i z jego chaty niewiele zostało. Czy zdołał się uratować?

Wtem usłyszał bulgotanie, dochodzące z ruin domu Wilka. Wśród obleśnych dźwięków dało się rozpoznać słowa.

– Gulp, nie wymkniesz się… Chlup, złapałam cię…

„Świryb?” przemknęło chłopcu przez głowę. Zobaczył jednak macki, wyłaniające się spod gruzów, i poczuł pewną ulgę.

– Ośmiornico!

– Bulg, jest ktoś jeszcze?

Stwór wypełzł z chaty, trzymając w dwóch mackach Wilka. Na lądzie ośmiornica musiała być bardzo nieporadna, więc MaSkrol zdziwił się, że zdołała schwytać Zimowego.

– Puść go!

– Glup, dzieciak! Więcej jedzenia, glug.

– Nie możesz skrzywdzić posłańca! Mam Piórko.

Uniósł amulet wysoko nad głowę, by potwór mógł go zobaczyć.

– Bul, a niech to. Gul, ale mam chociaż jedną przekąskę.

– Wilku! – krzyknął rozpaczliwie chłopiec. – Czemu się nie bronisz?!

– Nie skrzywdzę zwierzęcia. To wbrew mojej naturze – odparł Zimowy. – Przecież wiesz, że nie tknę mięsa.

– Nie musisz jej od razu gryźć! A zresztą, sam sobie poradzę! Hej, ośmiornico! Jeśli nie puścisz Wilka, przyjdzie Świryb i cię zje.

Potwór już unosił Zimowego do paszczy, chcąc pożreć zdobycz, ale zamarł w połowie ruchu.

– Chlup, blefujesz – wybulgotał.

– Sprawdź – odparł MaSkrol. – Ryb poluje właśnie na posiadacza Piórka, więc wkrótce przyjdzie. Będę się trzymał blisko ciebie. Nie uciekniesz, bo jesteś zbyt powolna, i nie możesz mnie zabić.

Ośmiornica zrozumiała, że sytuacja jest beznadziejna. Zimowy Wilk został oswobodzony.

– Uratowałem ci życie, stary, więc jesteś mi winien przysługę. Wiesz, gdzie przebywa Wyrocznia Orłowska?

– Ostatnio była w Egipcie. Czemu pytasz?

– Muszę się tam dostać fest szybko. Nie kłamałem o Świrybie. Maras powiedział, że bestia będzie gonić posłańca.

Jakby na potwierdzenie słów MaSkrola, ziemia zaczęła drżeć. Zbliżało się coś dużego.

– Więc wskakuj mi na plecy – zaproponował Wilk. – To tylko tysiąc mil. Raz-dwa będziemy na miejscu.

I popędzili jak wiatr, zostawiając w tyle lasy, bagna i potwory morskie.

 

*

 

Zimowy biegł przez wiele godzin, bez chwili odpoczynku. MaSkrol z jego grzbietu widział różne krajobrazy, które mijali: steampunkowe miasta, utopijne wzgórza, postapokaliptyczne pustynie.

– Nigdy się nie męczysz?! – zawołał po pewnym czasie, przekrzykując szum wiatru.

– Co to znaczy „męczysz”?

Więcej nie rozmawiali.

W końcu dotarli do Egiptu. Widać już było mur, okalający siedzibę Wyroczni, Wilk jednak zatrzymał się w pewnej odległości od niego, przed nieco dziwnie wyglądającą budowlą. Przypominała kabinę sterowca i MaSkrol przekonał się, że faktycznie była kiedyś częścią jakiegoś pojazdu, bo na burcie widniał napis „Smuga”.

– Gdzie jesteśmy?

– Mieszkają tutaj ludzie, którzy mogą nam pomóc. Dwoje fantastów nieskażonych Discordem – odparł Zimowy.

Wtedy otworzyły się drzwi domu i na powitanie wyszedł mężczyzna, uśmiechając się szeroko.

– Witajcie! Jestem GreasySmooth. Ja i moja żona Anoia będziemy zaszczyceni, goszcząc was… – jego wzrok spoczął na Piórku – w naszych skromnych… Mój Boże… czy to jest…?

 

No, technicznie rzecz biorąc, Greasy nie był zupełnie „nieskażony” Discordem. Ten drobny zgrzyt ponownie zwrócił moją uwagę na motyw przewodni opowiadania. Dlaczego autor demonizował niewinny komunikator? Czy chodziło o jakieś osobiste urazy?

 

– Dostałem od samego Marasa – potwierdził chłopiec.

 

Dałbyś spokój. Discord nie jest groźny!

Mówiąc to, mimowolnie przełączyłem się na drugą kartę przeglądarki, gdzie był uruchomiony D…

Ze zgrozą uświadomiłem sobie, co właśnie robię.

Czy zmieniałem się, jak fantaści w opowiadaniu? Co się stanie? Skóra z niebieskiej zmieni mi się na zieloną?

Potrząsnąłem głową. Opowiadanie zaczynało wydawać się aż nazbyt realistyczne.

 

– Sytuacja musi być poważna – przyznała Anoia, która dołączyła do męża. – Przybyliście po radę do Orłowskiej?

– Właściwie on przybył – sprostował Wilk. – Ja jestem w charakterze podwózki.

– Wejdźcie, posilcie się. Opowiemy wszystko, co wiemy.

 

*

 

– Wyroczni strzegą trzy bramy – mówił Greasy, gdy goście pałaszowali posiłek. Dla MaSkrola przygotowano różniczki w sosie własnym, a dla Wilka odżywczą sałatkę.

– Pierwsza jest Brama Oczywistej Pomyłki. Zawsze wygląda inaczej, ale gdzieś jest szczegół, który nie pasuje do całości. Trzeba go znaleźć.

– Łatwizna – wymamrotał dzieciak z pełnymi ustami. – Łobię takie łeczy na co dzień.

– Druga, Brama Wyboru Piękna, jest bardziej niebezpieczna – kontynuowała Anoia. – Wyrocznia pokaże dwa obrazy. Musisz zdecydować, który przedstawia bardziej urokliwy widok.

– To przecież subiektywna sprawa – zauważył Wilk.

– Wyroczni nie obchodzą takie drobiazgi. Ponadto, jeśli wybierzesz nieprawidłowo, prawdopodobnie nie powrócisz.

– Co?!

Greasy wstał z fotela i zaczął przechadzać się po wnętrzu „Smugi”.

– Odwiedza nas wielu podróżników. Wszystkich udających się w stronę wyroczni prosimy, by zajrzeli tu w drodze powrotnej. Każdy z tych, których widzieliśmy ponownie twierdził, że przy drugiej bramie dokonał właściwego wyboru.

Wilk i MaSkrol spojrzeli po sobie.

– A pozostali? Wyrocznia ich zabija? Niemożliwe! – krzyknął chłopiec.

Gospodarze wzruszyli ramionami.

– Jest jeszcze trzecia przeszkoda, najtrudniejsza – podjęła kobieta po chwili ciszy. – Przy Bramie Niespodziewanego Życzenia zostaniesz poproszony o podarek. Orłowska bywa wybredna i może zmienić zdanie, jeśli interesant spędzi zbyt dużo czasu w poszukiwaniu prezentu. Zwykle wtedy pielgrzym zniechęca się i zostawia nam przedmiot, który przyniósł Wyroczni.

– Przez lata nagromadziło się trochę gratów… – dodał Greasy. – Możesz wziąć sobie cokolwiek ze sterty za domem, ale szansa, że się przypodobasz, jest niestety marna.

Chłopiec miał bardzo nieszczęśliwą minę, więc Zimowy pocieszył go: – Zdobędę cokolwiek, czego zażyczy sobie Orłowska, szybciej niż dowolny inny fantasta.

 

*

 

Bramy w murze strzegły dwa sfinksy. Była zamknięta, ale MaSkrol przynajmniej wiedział dokładnie, co robić.

– Zdobienia na łapie lewego posągu są charakterystyczne dla czasów V dynastii, a ogólny styl architektoniczny wskazuje raczej na XII dynastię – rzekł po kilku minutach uważnego studiowania budowli.

Wrota rozwarły się. Chłopiec, nieco podniesiony na duchu, przebył je i znalazł się przed drugą bramą.

Po lewej stronie widział kobietę w czerwonej sukience. Po prawej – w zielonej.

„Obie piękne”, pomyślał. Nie był mistrzem prawienia komplementów i zastanawiał się nad odpowiedzią dłużej niż przy pierwszej bramie.

– Zielona wygląda jak oaza na pustyni – stwierdził wreszcie. – Chociaż czerwona przypomina zachód słońca, wybieram świeżą zieleń.

Mimowolnie skulił się, oczekując, że trafi go piorun, rozstąpi się ziemia… Ale nie, także i druga brama otworzyła się, ukazując wnętrze świątyni.

– Miały być trzy bramy! – zawołał MaSkrol, skonsternowany.

– Trzemcia jemst niewidzialma – odpowiedział wszechobecny głos. – Chcęm pogłamskać piemska.

– Czekaj. Co?

– Piemska. Cztemry łampki. Pymszczek. Rombi „hau hau”.

Zrozumiał: wyrocznia wewnątrz każdego słowa dodawała literę „m”.

– Pogłaskać pieska? Nie ma sprawy. Zaraz… a może nadałby się oswojony wilk?

 

*

 

– Nawet miło – stwierdził Zimowy.

– Takiemgo piemska jemszcze nie miałam! Barmdzo ładmy.

Wyrocznia zmaterializowała się, kiedy MaSkrol przyprowadził Wilka i teraz zadowolona mierzwiła jego sierść.

– Możesz pymtać o co zapragmiesz, chłopczymku.

– Co by się stało, gdybym przy drugiej bramie wybrał źle?

Uśmiechnęła się.

– Nie możma źle wybrmać. Obie odpowiemdzi są dombre, o ile je wiarygodmie uzasadmisz.

MaSkrol poczuł ulgę. Wyrocznia jednak nie mordowała niewinnych posłańców.

– Jak pokonać Discorda?

– Trzemba usumąć sermwer z komputera Mytrixa – odparła po chwili zastanowienia Orłowska.

– Z komputera? Gdzie jest ten komputer?

– Poza Famtastyką. Na zewmątrz.

– Jak się tam dostać?

Wyrocznia skrzywiła się.

– Symku, chcemsz mi zabramć Discomrda? Przyzwyczaiłam sięm już do niemgo. Zomstaw.

– No nie, ty też? Co jest grane?!

MaSkrol dopiero teraz zaczął zauważać, że przez czas, który tu spędził, ściany świątyni znacząco poszarzały, a Orłowska wydawała się coraz bardziej zmęczona. Wena znikała z siedziby wyroczni.

– W sumie mam dosymć gadamia – wymamrotała. – Przeglądamnie Discomrda jest fajmiejsze. Idę sięm nampić wimka. Niech ktomś inny rombi za Wyroczmię. Spamdaj, chłopczymku.

– Wilku, wiejemy!

Orłowska chciała zaprotestować, że piesek zostaje, ale zanim zdążyła powiedzieć choć słowo, on i chłopiec byli już daleko.

 

Przyszła mi do głowy zabawna myśl. A gdyby poprosić Mytrixa, by usunął serwer? Nie zrobiłby tego, jasne, chociaż z drugiej strony… kto wie…

 

*

 

Pędzili przez pustkowia.

– Musimy wyjść na zewnątrz Fantastyki! – krzyknął MaSkrol.

– Myślałem, że nie ma nic poza Fantastyką! – odkrzyknął Zimowy. – Jak chcesz to zrobić?

– Dopiero muszę wymyślić! Wyrocznia nie pomoże… kto jeszcze mógłby… Mam! Wielcy Komentatorzy! Na pewno wiedzą wszystko o świecie!

– Doskonale! Gdzie ich znajdziemy?

– W wątkach, w których najwięcej się dzieje! Musimy znaleźć burzę komentarzy! Popatrz, na północy zbierają się chmury!

Wilk pobiegł więc we wskazanym kierunku, aż poczuli smaganie łapanek, ciętych ripost i oskarżeń o kolesiostwo. Wkraczali w prawdziwy huragan, shitstorm na ogromną skalę.

– W IMIENIU ADMINISTRATORA, WSZYSCY CISZAAA!!! – zawołał chłopiec, podnosząc wysoko Piórko.

Burza zatrzymała się. Kilku fantastów zamarło w połowie pisania komentarza. MaSkrol rozpaczliwie wypatrywał czworga Wielkich.

– Regulatorko! Gdzie jest wyjście z Fantastyki na zewnątrz?

– „Wyjście” z definicji musi być na zewnątrz. Widziałeś kiedyś wyjście do wewnątrz?

– Anet! Ty wiesz?

– Fajnie by było mieć takie wyjście…

– Finklo, może ty?

– Sorry, Winnetou, ale to dosyć głupie pytanie.

– Koalo! Proszę cię!

– Miś nie może pomóc, niestety.

Cała czwórka popatrzyła na chłopca z politowaniem. Potem przemówili jednocześnie.

– Otrzymałeś Piórko, a nie wiesz, że nie można wyjść z Fantastyki?

– I właśnie się okazało, że mam rację! – zawołał ktoś. – Dzieciak dostał Piórko pomimo braku elementarnej wiedzy, skandal…

– To twoje opowiadania są skandaliczne…

Burza rozpędzała się na nowo, ze zdwojoną energią. Wkrótce MaSkrol nie słyszał własnych myśli. On i Wilk odbijali się od kłótni do kłótni, aż w końcu któryś wyjątkowo zjadliwy komentarz strącił chłopca z grzbietu Zimowego.

– MaSkrolu!

Wilk szukał go rozpaczliwie, ale w sercu kałszkwału kotłowało się tak, że nawet wybuch bomby mógłby pozostać niezauważony.

– Wszyscy widzieliśmy, wzajemnie głosowaliście na siebie…

– O przepraszam bardzo, przypomnę ostatni plebiscyt…

– Jak w ogóle mogło się dostać…

– MaaaSkroooluuu…!

 

*

 

Biegł, po prostu biegł przed siebie. Próbował zagłuszyć głosy w głowie, ale uparcie nie chciały umilknąć.

„Głupie pytanie”

„Nie wiesz?”

„Skandal!”

– Zamknijcie się, zamknijcie!

Do kogo mówił? Tracił zmysły?

– To ja dostałem Piórko! Jestem…

Sięgnął do amuletu, który miał zawieszony na piersi, lecz go nie znalazł. Zatrzymał się i w rosnącej panice przez kilka minut obszukiwał siebie, aż był zmuszony przyznać, że zgubił Piórko. Jęknął cicho, zrozpaczony, i upadł. Stracił nagle całą wolę do dalszej egzystencji. Był nikim, nie osiągnął nic, zawiódł…

Jak długo leżał – nie miał pojęcia.

W pewnym momencie poczuł znajome drżenie ziemi. Domyślał się, co je wywołuje, ale przestał się już czymkolwiek przejmować.

 

Ej, nie możesz po prostu czekać na pożarcie! Wstawaj, mordo!

 

Coś jednak kazało mu wstać.

 

Dobrze! Zaraz, ale jak uciekniesz?

 

– Nie ucieknę – mruknął.

 

Zrobiło się bardzo dziwnie.

Słyszysz mnie? – zapytałem ostrożnie.

 

– Stawię czoło tej przerośniętej sardynce! Świryb, ha, tfu!

Spojrzał na północ.

Oślizgłe, podłużne cielsko w kolorze zgniłej żółci, pokryte poszarpanymi łuskami wynurzało się spod horyzontu. Potwór był ogromny jak góra.

– Nie boję się! – zawołał. – Umrę z podniesionym czołem! Chodź, tłuściochu!

Gigantyczny pysk, wypełniony setkami zębów wielkości człowieka, rósł w oczach.

– Jesteś tak gruby, że inne ryby orbitują wokół ciebie! Jak wejdziesz do morza, brakuje miejsca na wodę! Słyszysz?!

Świryb wcale nie kierował się prosto na MaSkrola. Łeb bestii minął go w odległości kilkudziesięciu metrów – nie zwalniając, biegł dalej na tysiącu małych nóżek.

– Hej, ogłuchłeś i oślepłeś?

Świryb przystanął. Ogon był jeszcze daleko za chłopcem, chociaż głowa dawno znalazła się przed nim.

– Coś za jeden, hę? – zahuczał potwór, wyginając się, by spojrzeć na MaSkrola.

– J-jak to… posłaniec przecież…

– Nie ma Piórka, nie ma poselstwa – odparł Świryb. Nawet głos istoty wprawiał ziemię w drżenie. Do MaSkrola dotarł okropny smród, wydobywający się z paszczy bestii. Zapach powalił go na ziemię. – Znikaj, mały.

Potem potwór popędził przed siebie.

Chłopiec, oszołomiony, leżał przez chwilę w bezruchu, a cielsko Świryba mijało go. Nagle MaSkrolowi przyszedł do głowy szalony pomysł. Zerwał się i pobiegł.

W ostatniej chwili uczepił się wystającej łuski w ogonie bestii. Porwała chłopca ze sobą, nawet nie czując, że niesie drobnego insekta.

 

*

 

Kiedy skończyła się burza i opadł pył, Wilk nadal szukał chłopca, ale stopniowo tracił nadzieję. Wołał MaSkrola po imieniu, przeczesywał teren – wszystko na nic. Zupełnie jakby dzieciak zapadł się pod ziemię.

Nagle zauważył odblask. Coś leżało wśród zwałów komentarzy. Zimowy podbiegł tam i wygrzebał… Piórko?

– O nie – jęknął. – Zgubił je!

Wtedy także i Wilk poczuł wibracje podłoża.

Wbiegł na najwyższe wzgórze w okolicy i stamtąd dostrzegł nadciągającego Świryba. Czy już pożarł chłopca? Wszystko było stracone?

Wtedy jednak zdało mu się, że widzi niewielką mrówkę, pełznącą po grzbiecie potwora. Czyżby…

Świryb nie mógł się równać ze zwinnością Zimowego. Dostrzegł, że nadbiega obiad, i kłapnął paszczą, ale Wilk zdążył już wskoczyć na jego nos.

– Ej! Wracaj! – zawołał stwór. Tymczasem Zimowy dotarł do MaSkrola, z trudem czołgającego się po śliskim grzbiecie ryby, łapiąc się kolejnych łusek. Chwycił chłopca bez słowa i pomknął dalej, w stronę ogona.

Potwór wyprężył się gwałtownie, usiłując zrzucić intruzów. Wilk z gracją odbił się od grzbietu ryby i wylądował na ziemi. Świryb jednak nie dawał za wygraną: usiłował ich okrążyć, zapętlając cielsko. Łeb szybko zbliżał się do płetwy ogonowej.

Zimowy ruszył w tamtym kierunku, chcąc uciec z rybiego uścisku, ale MaSkrol zawołał:

– Zwolnij! Ryba poluje na Piórko, nie na nas! Mam pomysł…

Chwilę później byli przy ogonie stwora. Chłopiec rzucił amulet najmocniej, jak mógł: łańcuch zaczepił o wystające łuski. Potem zanurkowali pod paszczą Świryba, a ten, zgodnie z planem, ugryzł własny ogon i zwalił się ciężko na ziemię, zamieniony w gigantyczny obwarzanek.

– Zwycięstwo! – ucieszył się MaSkrol. Wilk wydawał się jednak zmartwiony. – Czemu smutasz? Patrz, modelowo go załatwiliśmy!

– A co złego zrobiło to biedne zwierzę? Chciało się tylko posilić…

– Oj, dałbyś już spokój!

 

*

 

Podróż do Wieży Moderacji nie trwała długo. Jedna z reguł Fantastyki gwarantuje, że niezależnie od tego, gdzie akurat przebywasz, moderacja zawsze jest w pobliżu.

Beryl wkrótce przyjął MaSkrola w sali tronowej.

Ostatnio rzadko wychodził – Discord, panoszący się wszędzie coraz bezczelniej, wyniszczał Administratora fizycznie, ale nie psychicznie. Mówiono, że wciąż miał jasny umysł.

Chłopiec w ciągu minionej doby stawił czoło wielu niebezpieczeństwom. Radził sobie z potworami, zagadkami i krytycznymi komentarzami. Teraz jednak czekało go wyzwanie największe z dotychczasowych.

– Panie – wydukał – zawiodłem.

Oblicze Administratora było nieprzeniknione.

– Wyrocznia powiedziała, że trzeba wyjść poza Fantastykę, by pokonać Discorda. Według Wielkich Komentatorów to niewykonalne. Jesteśmy zgubieni.

– Wprost przeciwnie – rzekł Beryl. Powoli wstał ze swego tronu; chociaż był osłabiony, nadal onieśmielał.

MaSkrol skulił się. Administrator podszedł do niego i położył dłoń na ramieniu.

– Dobrze się spisałeś. Wiedziałem, że nadajesz się idealnie.

Chłopiec odważył się podnieść wzrok.

– W sensie…?

– Potrzebna była ciekawa historia, z udziałem kogoś, kogo ten leniuch lubi, żeby się wciągnął w opowieść. Nie mógłbym marzyć o lepszym kandydacie.

 

Ależ enigmatycznie… Leniuch, czyli?

 

– Mowa o tobie, Sherlocku.

 

Nic już nie rozumiałem. Opowiadanie podejmowało dialog z czytelnikiem?

Hm? O mnie?

 

Administrator westchnął.

– Przecież nie o złotej rybce… Przekonasz Mytrixa do usunięcia serwera Discorda, czy mam sięgnąć po drastyczne środki?

 

Odwróciłem wzrok od ekranu. Zostałem właśnie nazwany leniuchem? Może i słusznie, ale przecież Beryl nie mógł naprawdę opisywać mnie, bo był postacią w opowiadaniu! Pewno jakiś zabieg stylistyczny, coś w ten deseń… Taaak…

Nie czytam dalej – wymamrotałem.

A jednak korciło, żeby poznać dalszy ciąg.

Zerknąłem.

 

Czekali.

– Nie chce mu się palcem ruszyć – stwierdził wreszcie Beryl.

– Może ciągle myśli, że to się nie dzieje naprawdę? – podsunął MaSkrol.

– Nieistotne. Tak czy siak, muszę iść na Strych.

 

*

 

Ponieważ Verus i Arnubis stanowczo odmówili noszenia Administratora w lektyce, wyruszył na piechotę. Szedł z niemałym trudem, ale na szczęście siedziba Starucha nie znajdowała się daleko.

Dopiero przebywszy większą część drogi Beryl pomyślał, że mógłby posłuchać audycji, by umilić sobie ostatni odcinek podróży. Nastawił odbiornik.

– …proszę Państwa, był to zespół Fantasts of the Fall, pochodzący z Vinlandii, kraju lodu i śniegu. Następny utwór nagrali muzycy ze znacznie cieplejszych… – Staruch umilkł na chwilę. – Berylu, nie rób tego.

Nie było sensu odpowiadać. Parł dalej, powoli, ale wytrwale.

– Niespodziewane okoliczności, drodzy słuchacze – podjął Staruch. – Do studia zbliża się Administrator we własnej osobie. Możliwe, że słuchają Państwo ostatnich Hałasów w historii Fantastyki. Wobec czego pozwolę sobie zmienić nieco audycję. Europe, The Final Countdown.

Tak, to była dobra decyzja, by włączyć radio.

Beryl wszedł na Strych przy ostatnich taktach piosenki. Zobaczył Starucha, siedzącego przed mikrofonem.

– Wiedziałeś, że przyjdę.

– Wiem, że wiesz, że wiedziałem – odparł tamten. Nie otworzył ust, ale dźwięk wyraźnie rozbrzmiał w uchu Administratora, jakby pochodził z głośnika.

 

Dziwna sprawa, ale kiedy przeczytałem te słowa, też odniosłem wrażenie, jakbym słyszał Starucha we własnym pokoju.

 

– Musisz.

– Mogę. Ale nie wiem, czy chcę.

– Discord zniszczy wszystko.

– Wiedziałem, że to powiesz – mruknął Staruch.

Wziął głęboki oddech.

– Zizi!

 

Teraz nie było mowy o wrażeniu: głos wyraźnie rozległ się z głośników mojego komputera.

 

– Zizi, przestań się opierniczać i pisz do Mytrixa.

 

Co jest?! Oszalałem? Mam halucynacje?

 

– Uspokój się i do roboty, albo przeczytam ci to całe opowiadanie od początku, a że sam jestem w środku, wszystko się zapętli.

 

Wyłączyłem głośnik.

 

– Próba negowania rzeczywistości nie pomoże.

 

Wyciągnąłem wtyczkę z gniazdka.

 

– Sam tego chciałeś. A więc… Któregoś dnia, gdy przeglądałem Bibliotekę, zaintrygował mnie pewien szczególny tekst.

 

Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Komputer nie tylko nadal działał po odłączeniu zasilania, ale słyszałem głos Starucha, który czytał o mnie, czytającym „Niekończące się opowiadanie”!

Tekst na ekranie dopisywał się sam. Naprawdę nie miał końca…

 

– Późnym wieczorem czworo wędrowców grzało się przy ognisku.

 

No dobra! Już piszę, okej?!

Wszedłem na czat z Mytrixem. „Słuchaj, długo by gadać, co się właśnie stało…”

Zajęło mi to dobry kwadrans. Elaborowałem o szkodliwości Discorda na wszelkie możliwe sposoby. W tle Staruch cały czas czytał.

Nacisnąłem enter. Wiadomość wysłana.

Po chwili przyszła odpowiedź.

Ok”.

 

Nagle w studiu rozległ się pisk sprzężenia akustycznego.

 

Zasłoniłem uszy.

Monitor rozbłysł oślepiająco. Poczułem, że tracę przytomność. Spadałem w pustkę…

 

*

 

Istniałem.

Wokół widziałem tylko ciemność.

– Trochę to trwało – usłyszałem głos – ale wykonałeś zadanie.

Odwróciłem się. Zobaczyłem Beryla, także unoszącego się w nicości.

– Discorda już nie ma – dodał Administrator.

– Świetnie, ale… gdzie my jesteśmy?

– W Nowej Wersji Portalu.

Rozejrzałem się.

– Raczej ubogo.

– Zawsze musisz narzekać? Dopiero zaczynamy…

Koniec

Komentarze

WYSTĄPILI:

 

fantastyka.pl jako Fantazjana; Discord jako Pustka.

Sara Winter (na Ślimaku Zagłady) jako Ykik/Gluckuk; Golodh jako Pjernrachtsark; gravel jako Wuszwuzul; Gruszel jako Blubb.

beryl jako Dziecięca Cesarzowa; Verus i Arnubis jako niewidzialne moce Cesarzowej; mr.maras jako Chejron/Chairon; Piórko jako Auryn.

MaSkrol jako Atreju; Świryb/PsychoFish jako Gmork; Sonata jako Morla; wilk-zimowy jako Fuchur/Falkor; ośmiornica jako Ygramul.

GreasySmooth i Anoia jako Engywook i Urgl; Wiktor Orłowski jako Wyrocznia Uyulala; Wielcy Komentatorzy (regulatorzy, Anet, Finkla, Koala75) jako Wietrzne Olbrzymy; Staruch jako Starzec z Wędrownej Góry.

No i, nieskromnie, ja sam jako Bastian Baltazar Buks.

 

JESZCZE (prawdopodobnie) WYSTĄPIĄ:

 

Krokus, BarbarianCataphract, BasementKey, Bardjaskier, Bailout, kam_mod, mortecius, Zalth, bellatrix, dawidiq150, Żongler, Vacter, Irka_Luz, Jim, śniąca, bruce, Tarnina.

Precz z sygnaturkami.

 Jeśli ktoś nie czytał „Niekończącej się historii” Endego (a wiem, że mało kto czytał)

Ja czytałam. Ulubiona_emotka_Baila.

 zareagowała z oburzeniem

Wytnij "z".

 Mówiono, że wciąż miał jasny umysł.

C.t.

czekało go największe wyzwanie z dotychczasowych.

Szyk: czekało go wyzwanie największe z dotychczasowych.

 Wobec czego pozwolę sobie zmienić nieco audycję.

Wobec tego pozwolę sobie nieco zmienić program.

 

Eeej, a tak na co dzień, to nie łaska tak pisać? Przesympatyczne!

heart

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hej to nie moja bajka, na co dzień mam tyle NF że czytanie o jej problemach i użytkownikach, w opowiadaniu, robi się dziwnie niebezpieczne ;)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

– Dzieciaka nominował do Piórka – mruknął Arnubis, kręcąc ryjem z niedowierzania.

– Beryl na pewno wie, co robi – odparła Verus, obserwując oddalającego się herolda.

Spojrzeli na siebie i parsknęli śmiechem.

Przepiękne xD

 

Bardzo hermetyczny tekst, ale czytanie i wyszukiwanie easter eggów sprawiło mi dużo radości. No i dzięki za szczura wierzchowego, zawsze takiego chciałam heart

Klikam, bo mnie uśmiechnęło, a to się nieczęsto zdarza w przypadku pastiszów.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Bzdu­ra, ale pięk­na bzdu­ra xD

Ide­al­nie prze­śmiew­cze i pod­su­mo­wu­ją­ce dra­ma­tur­gię sprze­czek zwią­za­nych z pewną plat­for­mą na D. :>

Ma­nie­ry wy­po­wie­dzi i pewne smacz­ki roz­po­zna­ją tylko użyt­kow­ni­cy por­ta­lu na D, co może nieco utrud­niać od­biór dla osób nie­za­zna­jo­mio­nych, ale dla mnie oso­bi­ście pewne wtrę­ty i mo­ty­wy były jak wi­sien­ka na tor­cie. Fajne.

Fa­bu­ła nieco cha­otycz­na i ska­ka­ła jak zając ze sracz­ką, co mo­men­ta­mi mnie tro­chę wy­bi­ja­ło, ale i tak czy­ta­ło się w po­rząd­ku. Ję­zy­ko­wo było ra­czej pro­sto, bez więk­szych fa­jer­wer­ków (vide No­Whe­re­Man), ale taki za­pew­ne był Twój za­mysł, Au­to­rze, więc już nie ma­ru­dzę (cho­ciaż sam wolę nieco mię­ska w nar­ra­cji).

Po­zdra­wiam i do Bi­blio­te­ki kli­kam :>

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Towarzyszu Kosmito!

Piszecie całkiem sprawnie, ale jak zielony ziemianin.

Będziemy uważnie was obserwować, towarzyszu kosmito, czy spełniacie deklaracje z komentarza.

Macie też kredyt w klikach ode mnie, więc nie rozwalcie na głupoty.

 

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Dobrze się czytało i choć nie zawsze miałam pojęcie o czym opowiadasz, nie przeszkodziło mi to cieszyć się lekturą. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jeśli ktoś nie czytał „Niekończącej się historii” Endego…

Czytał, ale dawno, więc, chociaż mu się podobała, skojarzył tylko te najbardziej charakterystyczne sceny. Ale nawiązania do nich są fajne, zrobione z wyczuciem.

Poza tym – po prostu zabawny retelling, nawet jeśli nie wszystko zrozumiałem. ;) Druga połowa pojawi się wtedy, kiedy wejdzie Nowa Wersja? ;P

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Potężny Świryb stął się wiecznym Ururobarbarosem!

 

Zabawne ;-) Bardzo hermetyczne. Fabuła w strzępach, ekspozycja postaci głównie – no i portalowych easter eggów. Cieszy mnie łobuzerska kpina z niedawnego sporu ;-)

 

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Tarnino!

 

Ja czytałam.

Cieszy mnie to niezmiernie, bo chyba wszyscy, których do tej pory pytałem, nie czytali.

 

C.t.

Wujek Google znalazł tylko Computer Tomography i skrót od stanu Connecticut. Zakładam, że nie o to chodziło?

 

Eeej, a tak na co dzień, to nie łaska tak pisać? Przesympatyczne!

Do kogo ta mowa? Do mnie? Ja to opowiadanie pięć miesięcy pisałem…

 

Bardzie!

 

Opko jest oczywiście o użytkownikach NF, ale poza tym to też (chyba?) ciekawa opowieść. A w każdym razie starałem się, żeby była ciekawa. Nie było to znowuż takie trudne, bo zrzynałem bezczelnie z pierwowzoru.

 

Gravel!

 

Bardzo hermetyczny tekst

Mówisz? Ale w jakim sensie, hermetyczny? Że targetowany do portalowiczów, to wiadomo. Czy grupa jest według ciebie jeszcze węższa?

 

No i dzięki za szczura wierzchowego, zawsze takiego chciałam

Szczur w Twoim opowiadaniu nie miał imienia, ale był z bagien, więc nazwałem go Bagniaczkiem.

 

Barbi!

 

Bzdura, ale piękna bzdura xD

Yyy… to matura? Nie wiem, o co chodzi.

 

Idealnie prześmiewcze i podsumowujące dramaturgię sprzeczek związanych z pewną platformą na D.

Tak, to był z grubsza cel. <mruga okiem>

 

pewne smaczki rozpoznają tylko użytkownicy portalu na D

Życie. Rzeczy z portalu też są wzięte, obviously, bo to nie jest opowiadanie tylko o „platformie na D”, chociaż to ważny element fabularny… W „Nowej wersji portalu”, po skasowaniu Discorda, takich smaczków będzie pewnie już mniej.

 

Zalth!

 

Piszecie całkiem sprawnie, ale jak zielony ziemianin.

Wypieram się wszystkiego.

 

Będziemy uważnie was obserwować, towarzyszu kosmito, czy spełniacie deklaracje z komentarza.

Akurat Twoja rola to chyba jedyna, do której szukałem chętnego, bo postać jest wyjątkowo paskudna. Chciałeś, to będziesz miał.

 

regulatorko!

 

Co mogę rzec. Komentarz od Wielkiej Komentatorki zawsze w cenie. (Czytałaś może książkę Endego?)

 

SNDWLKR!

 

Czytał, ale dawno

Zawsze coś.

 

Druga połowa pojawi się wtedy, kiedy wejdzie Nowa Wersja?

Pojawi się, kiedy ją napiszę… pewnie nieprędko, ale założę się o 5 zł, że prędzej niż aktualizacja portalu.

 

Jest i Ryb!

 

Potężny Świryb stął się wiecznym Ururobarbarosem!

Coś w tym rodzaju. Jednym z symboli „Niekończącej się historii” są dwa węże, pożerające się nawzajem, więc zobwarzankowanie Ciebie jest nawiązaniem i do tego.

 

Dzięki wszystkim za komcie!

Precz z sygnaturkami.

(Czytałaś może książkę Endego?)

Nie, Kosmito, nie czytałam. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie kończącą się historię czytałem dość dawno i nie wszystko pamiętam, ale chyba udało Ci się zręcznie odzwierciedlić fabułę pierwszej części (aż do przeniesienia Bastiana i ziarnka piasku). Oczywiście jeżeli ktoś nie zna książki, nie poskłada narracji w całość, ale to już świadoma konwencja.

Świryb wyszedł Ci kapitalny! Mam nadzieję, że zdoła się z tego wyplątać, wężom się czasem udaje, gdy popełnią ten smutny błąd. Przy tym sposób pokonania potwora zaskakujący i trafiający do wyobraźni.

I mówisz, że nadaję się pod wierzch? W sumie nie sprawdzałem, odkąd siostra przekroczyła jakieś 30 kg. Mam nadzieję, że Sara nie poczuje się niezręcznie z tą sugestią.

Z innych konceptów bardzo podoba mi się funkcja falowa załamująca się w formie zbliżonej do roweru. Ogółem myślę, że kliknięcie do Biblioteki będzie w pełni zasłużone.

Cieszy mnie to niezmiernie, bo chyba wszyscy, których do tej pory pytałem, nie czytali.

Ja stale spotykam takich, co nie czytali Dicka, więc…

 Wujek Google znalazł tylko Computer Tomography i skrót od stanu Connecticut. Zakładam, że nie o to chodziło?

Consecutio temporum.

 Do kogo ta mowa? Do mnie? Ja to opowiadanie pięć miesięcy pisałem…

Użycz mi swej mocy…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Fajne :) (na lic.Anet). Wyciągnąłem z kolejki, gdy syn przysłał wiadomość, że muszę przeczytać, zanim będzie Nowa NF. Nie znałem Discorda, ale z opisu widzę, że dobrze bestii, iż została pokonana. Dawno nie czytałem tak optymistycznego opka. Brawa, Autorze. Klik

Piękne. Totalnie wydarzyło się naprawdę.

 

Chcęm pogłamskać piemska.

– Czekaj. Co?

– Piemska. Cztemry łampki. Pymszczek. Rombi „hau hau”.

Szczególnie ta scena.

Bawiłam się przednio i zaszczyconam rolą w tym dziele – odwzorowanie wierne. :D Motyw z wykorzystaniem Niekończącej się historii znakomity, wyszło ci to wszystko bardzo zgrabnie. Wcale niełatwo wziąć tak dużą inspirację innym dziełem i zrobić ją umiejętnie, a Tobie się jeszcze udało to przemieszać z ludźmi i pozostawić im duszę. :D

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Ślimaku!

 

chyba udało Ci się zręcznie odzwierciedlić fabułę pierwszej części

Chyba dziękuję.

 

Mam nadzieję, że zdoła się z tego wyplątać, wężom się czasem udaje, gdy popełnią ten smutny błąd.

Potwierdzam, że jest plan, by uwzględnić Świryba raz jeszcze w drugiej części.

 

I mówisz, że nadaję się pod wierzch? W sumie nie sprawdzałem, odkąd siostra przekroczyła jakieś 30 kg. Mam nadzieję, że Sara nie poczuje się niezręcznie z tą sugestią.

Sara na szczęście nie jest ciężka… myślę, że dasz radę XD a ona zna się na dowcipie, więc niezręczności nie przewiduję.

 

Misiu!

 

Wyciągnąłem z kolejki, gdy syn przysłał wiadomość, że muszę przeczytać, zanim będzie Nowa NF.

To bardzo ciekawe, co mówisz! Czy syn ma konto na forum?

I czemu akurat zanim będzie nowa NF? W sensie, nowy numer NF czy nowa wersja portalu?

 

Nie znałem Discorda, ale z opisu widzę, że dobrze bestii, iż została pokonana.

Pozostawanie w błogiej niewiedzy czasem może wyjść na zdrowie.

 

Verums!

 

Totalnie wydarzyło się naprawdę.

Jeszcze jak…

 

Bawiłam się przednio i zaszczyconam rolą w tym dziele – odwzorowanie wierne.

„Niewidzialne moce” Cesarzowej w ksiażce w ogóle się nie odzywają, a tylko posłusznie wypełniają wolę Cesarzowej. Twoja rola może nie jest wielka, ale i tak ją rozbudowałem względem książki.

Precz z sygnaturkami.

Niebieski, syn nie ma konta, ale czasem czyta, gdy go tytuł przyciągnie, albo ja mu coś polecę i znajdzie czas. Myślał o nowej wersji portalu, wiedząc ode mnie, że są takie plany. :)

Twoja rola może nie jest wielka, ale i tak ją rozbudowałem względem książki.

Mnie się podoba, niezgadzanie się z Berylem to dobra rola. :D

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Nie wszystko wyłapałam, ale jestem dumna, że tak dużo;)

Brawo!;)

Lożanka bezprenumeratowa

Nie chciałabym zaczynać od “nie czytałam Niekończącej się historii”, ale nie czytałam :c Więc opowiadania nie mogę ocenić pod kątem nawiązań do powieści, ale mogę je ocenić pod kątem nawiązań do portalu :P A więc podobały mi się bardzo kreacje postaci. Odpowiednio dobrane nawiązania do portalowiczów i nawet starałeś się stylizować ich język i to się wg mnie w niektórych miejscach udawało świetnie, w niektórych nie. 

Las Motywacji i Łąka Natchnienia znikają giga szybko. 

Tu się chyba udało :)  

Nie rób przypału! 

Tu trochę nie wyszło, niech to MaSkrol przeczyta, to będzie PRZYPAŁ :D 

Świetnie wyszedł główny bohater, który walczył ze strasznymi kolokwiami. No i podobał mi się Sona-kot :P Bardzo ładnie też zagrałeś dialogiem bohaterów z czytelnikiem. 

Ponieważ Verus i Arnubis stanowczo odmówili noszenia Administratora w lektyce, wyruszył na piechotę.  

To zdanie chyba najlepsze :D 

Ogółem zabawne opowiadanie, mi się podobało! A teraz czekam na drugą część. Mam nadzieję, że nie zostanie napisana dopiero po nowej wersji portalu :)  

Ambush, cieszy mnie, że dobrze się bawiłaś :)

 

Sonakocie!

 

nawet starałeś się stylizować ich język

Kluczowe jest słowo “starałeś”, ale owszem.

 

Tu trochę nie wyszło, niech to MaSkrol przeczyta, to będzie PRZYPAŁ :D 

Wontpię, żeby się czepiał, aczkolwiek można to było pewnie ująć inaczej. (Młodzież już nie mówi przypał? W sumie nie wiem, czy słyszałem, żeby akurat tego słowa używał, ale wiocha też mi tu średnio pasowała…)

 

To zdanie chyba najlepsze :D 

Niewidzialne moce Cesarzowej w książce robią wszystko, co im Cesarzowa każe, m.in. noszą ją w lektyce. Zdanie nawiązuje właśnie do tego, a nie wyśmiewa się z beryla… w każdym razie nie wyśmiewa się za bardzo. Ogólnie starałem się nie wyśmiewać nikogo bezpośrednio, no, poza Rybą.

Precz z sygnaturkami.

Wontpię

Młodzież już nie mówi przypał?

Nie mam pojęcia, jak mówi młodzież XD Na pewno nie tak, jak PWN twierdzi.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nie kończącą się historię czytałam tak dawno, że już niewiele pamiętam, a jednak był to jeden z – przynajmniej dla mnie – mniej hermetycznych tekstów o fantastach. Discord jednak do czegoś się przydaje ;) Rozbawiłeś mnie. Podobało mi się :)

Czekam na ciąg dalszy i mam nadzieję, że będzie szybciej niż nowa wersja portalu ;)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Wzruszające, mądre, obrazoburcze.

Dwoje fantastów nieskażonych Discordem

Ta liczba maleje na naszych oczach. Smutne i przejmujące. F.

 

Czekam na kontynuację, czekam na nową wersję portalu, czekam na pozew pochwały od dziedziców Ende’go.

Nie kończącą

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarninohttps://pl.wikipedia.org/wiki/Nie_ko%C5%84cz%C4%85ca_si%C4%99_historia

Jeszcze dodali przypis “pisownia oryginalna”, żeby nikt nie miał wątpliwości.

 

Irkom i Żonglerom podziękować za lekturę. Nowa wersja portalu kiedyś będzie. Jak JeRzy powie, że zrobi, to zrobi, i nie trzeba mu o tym co pół roku przypominać.

Precz z sygnaturkami.

Jeszcze dodali przypis “pisownia oryginalna”, żeby nikt nie miał wątpliwości.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka