Napisałem drugi fragmencik, tym razem w ramach eksperymentu w czasie przeszłym.
Napisałem drugi fragmencik, tym razem w ramach eksperymentu w czasie przeszłym.
Zbudowaliśmy z Krzesimirem rękami tubylców elektrownię wodną. Niestety, ponieważ nie zbudowaliśmy politechniki, byliśmy jedynymi osobami zdolnymi ją obsługiwać. Narzekałem na to Krzesimirowi, a dobroduszny Kresowianin potakiwał ze współczuciem.
– Z antropologa na energetyka. Dobre, co? – Pytałem czasami, a on tylko uśmiechał się pod nosem.
Tubylcy przyjęli nas jak swoich. Jak swoich panów. Po tym jak zamordowaliśmy połowę wioski, reszta uznała, że będziemy znakomitymi przywódcami i oddała nam pokłon. Kierownik wyprawy był zachwycony. Nie wiedział oczywiście o szczegółach pierwszego kontaktu, zadowolił się tym, że jesteśmy na miejscu i zbieramy informacje o rdzennych.
Jednego dnia, zaraz po porannym masażu, leżałem na wiklinowym leżaku, wachlowany liściem palmowym i tłumaczyłem jednemu z miejscowych, na czym polega hodowla jedwabników. Nagle zadzwonił telefon. Odebrałem, nie włączając kamery.
– Mów do mnie – rzuciłem do słuchawki.
– Gdzie jest Krzesimir? – Rozpoznałem głos kierownika.
– Witam serdecznie! – Zawołałem – Krzesimira nie ma, musiał udrożnić dopływ na tamie.
– Dlaczego wyłączył telefon?
– Pewnie się rozładował.
– Kiedy przyślecie raporty?
– Wysłaliśmy.
– Do kogo?
– Do Iwony.
– Jakiej, kurwa Iwony? Daj mi Krzesimira.
– Słabo pana słychać. Chyba mamy nienajlepszy zasięg. Oddzwonię w przyszłym tygodniu.
Rozłączyłem się. Mój rozmówca patrzył na mnie wytrzeszczonymi oczami.
– Czi pan sobie coś życzy? – Nie umiał jeszcze dobrze po polsku. Same podstawowe zwroty, podchwycone przy budowie tamy. Wątpliwe było, czy zrozumiał o co mi chodzi z tymi jedwabnikami.
– Przynieś mi kokosa z lodówki, a potem możesz odmaszerować.
Przewijałem przez chwilę sport na telefonie, podczas gdy on udał się do wozu. Mieliśmy słabe wifi. Podpięliśmy wóz do prowizorycznego transformatora, i puściliśmy przez niego prąd z turbiny na tamie. Niestety, z tego powodu, byliśmy zmuszeni zaparkować w pobliżu rzeki, tam gdzie krokodyle, komary i inne rzeczy, których człowiek nie życzy sobie gdy układa się do przedpołudniowej drzemki. Leżąc w oddaleniu stu metrów od routera, w idealnym miejscu do odpoczynku, pod rozłożystym baobabem, miałem jedną kreskę zasięgu i wkurwiałem się co chwilę, że filmiki ze skrótami z meczów nie odtwarzają się płynnie.
Został przyniesiony kokos z równiutko obciętym czubkiem i trzcinową słomką w środku. Położyłem telefon obok siebie i odebrałem orzech, po czym poczułem jak leżak wibruje.
„Jak Ci?” – Wyświetliło się na ekranie.
„ok” – Odpisałem, a po chwili dodałem emotikonkę buziaczka z serduszkiem.
Odpisała zdjęciem swojego psa.
„Nie mogę zużywać za dużo internetu” – napisałem.
Na ekranie pojawiły się trzy kropki, oznaczające że pisze.
– Wachluj szybciej – powiedziałem do mojego sługi nie odrywając wzroku od ekranu.
Ostatecznie wysłała tylko:
„Jesteście bezpieczni?”
„Nic nam nie będzie”
Nacisnąłem “wyślij”, rzuciłem telefon na ziemię i opuściłem oparcie leżaka do pozycji poziomej. Wachlowanie odbywało się w przyzwoitym tempie zapewniającym przyjemny podmuch powietrza.
Witaj.
Fragment wciągający fabularnie, ale niewiele można o nim napisać, ponieważ jest dość krótki.
Ponownie dialogi do poprawy i – ponieważ w tym tekście znowu wystąpiły wulgaryzmy – tym razem swoim zwyczajem czepnę się braku ich oznaczenia.
Znowu sporo usterek językowych, w tym interpunkcyjnych i stylistycznych. Warto popracować dokładniej nad jednym testem, ponieważ w drugim (opublikowanym tak szybko) zdarzają się te same błędy.
Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :)
Pecunia non olet
Coś tam poprawiłem, ale nie wiem szczerze mówiąc, gdzie są błędy. Pozdrawiam.
AnonimowyTworcaInternetowy, przy poprzednim tekście odsyłałam Cię do HP, abyś tam poczytał na spokojnie o zasadzie zapisu dialogów, bo powielasz w nich te same błędy. Zerknij tam, Caern niedawno odświeżył wątek, jest zatem łatwy do odnalezienia.
Dziękuję bardzo za oznaczenie wulgaryzmów. :)
Pozdrawiam serdecznie. powodzenia. :)
Pecunia non olet
Wiem, czytałem Twój komentarz i czytałem te zasady i myślałem, że teraz już jest dobrze. Widocznie jestem upośledzony.
Wiem, czytałem Twój komentarz i czytałem te zasady i myślałem, że teraz już jest dobrze. Widocznie jestem upośledzony.
AnonimowyTworcaInternetowy, a Ty myślisz, że my tu wszyscy od razu Noble zdobywamy? :)) Z dialogami każdy z nas się musi zmierzyć, to samo z błędami. Szlifujemy, poprawiamy, i znowu, i znowu. Po co tu tyle poradników? Dla kogo? Dla każdego z nas. :) Błędy – norma, każdy z nas to wie. :)
Zobacz tutaj przykładowo:
– Witam serdecznie! – Zawołałem – Krzesimira nie ma, musiał udrożnić dopływ na tamie.
”Zawołałem” to zdecydowanie “czynność gębowa”, a takie czynności w dialogach zapisujemy małą literą, a potem (przed dalszą częścią wypowiedzi) powinna być kropka, zatem cytowanie zdanie powinno wyglądać tak:
– Witam serdecznie! – zawołałem. – Krzesimira nie ma, musiał udrożnić dopływ na tamie.
Inny przykład fragmentu dialogu z powyższego tekstu:
– Z antropologa na energetyka. Dobre, co? – Pytałem czasami, a on tylko uśmiechał się pod nosem.
I ponownie mamy czynność gębową – “pytałem”, lecz u Ciebie ona znowu jest błędnie zapisana – zamiast wielką, powinna być małą literą:
– Z antropologa na energetyka. Dobre, co? – pytałem czasami, a on tylko uśmiechał się pod nosem.
Pod tym kątem na spokojnie prześledź sobie każdy swój tekst, jaki tu opublikowałeś, sprawdź wszystko i popraw dialogi. :) My tak tu pracujemy, ciągle coś u siebie poprawiamy. :) Nie ma ludzi bezbłędnych. :)
Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :)
Pecunia non olet