- Opowiadanie: Fascynator - Wibrator...

Wibrator...

               Skakanie po forum to tu, to tam i wymądrzanie się, samemu będąc (w miarę)

bezpiecznym – to duże faux pas… Czas więc najwyższy zjeść tę żabę.

Jimie, dzięki za inspirację – ten robocik, który żadnej białogłowie nie przepuścił – heh.

Nie bardzo czuć to wszystko fantastyką – same fakty po faktach, ewentualnie fakty przed

(możliwymi) faktami.

Brak ostrego seksu, potoków krwi, czarnej magii a nawet smoków… nuda…

Na pociechę jest tylko zabronione (?) lokowanie produktu oraz jeden, taki sobie, wulgaryzm.

Betowanie też moje, więc co złego to mea culpa…

Jedziemy?...

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Wibrator...

 …jaki jest, każdy widzi.

 

Cieplutkie – mimo stycznia – wczesne piątkowe popołudnie czuć było już weekendowym lenistwem oraz cichym posykiwaniem sześciopaków.

Grupka pracowników Szefa już dawno i ostentacyjnie ulotniła się z budowy, aby dołączyć do ogólnej celebracji. Nawet Szpotawy Józek pokuśtykał zawzięcie za wszystkimi. Jakby coś ich goniło, jakiś wewnętrzny niepokój i dziwna groza…

Na koślawym stole, w słoiczkach po musztardzie, pozostały resztki niedopitej „księżycówki”, którą Józek pędził ochoczo w kącie piwnicy nie wiadomo z czego – tyle miała fuzli emanujących jakieś agresywne, choć utajone, wiązania cząsteczkowe.

Tylko Magister – zwany też Apropakiem – pozostał na wyraźne polecenie Szefowej i oczekiwał na dalsze dyspozycje. Barczysty blondynek ‒ po familiologii oraz podyplomowej kognitywistyce komunikacji werbalnej (nie licząc dwóch lat intensywnej „siłki”) ‒ przez rok odprawiany brutalnie we wszystkich dostępnych w mieście korporacjach, z konieczności „zakotwiczył” wreszcie przy betoniarce. Bowiem Mareczek ‒ z którym wspólnie mieszkali ‒ miał strasznie lekką rękę do zakupów, więc każdy grosz się liczył.

‒ Pewnie wrócił już z fitnesu, pomyślał, i zabiera się za gotowanie obiadku. Jak ja mu wytłumaczę spóźnienie i te konszachty z Szefową, chyba mnie zabije…

 Bezwiednie włączył stare radio, które pałętało się z nimi po wszystkich budowach:

‒ …etelgeza już wkrótce eksploduje supernową… – straszył spiker – …ale Ziemia ocaleje, bowie… – leciało dalej…

 

 # # #

 

 Tymczasem, z mrocznego kąta pomieszczenia, jakby jakiś zgęstek materii, nieuchwytny ludzkimi zmysłami, przemieszczał się niezauważenie w stronę otworu okiennego. To podinspektor X-lur (nie, nie ten od B.V.Larsona i nieśmiertelnych, ale choć zupełnie inna rasa, to równie nieprzyjemna wyglądem i obyciem) z podupadającego systemu Betelgezy bilokował się to tu, to tam, po galaktyce w poszukiwaniu nowego siedliska dla licznej społeczności. Bilokacja była starym i bezcennym wynalazkiem przodków, który już nie jeden raz ocalił cywilizację przed totalną katastrofą. Odpowiednie służby tak doskonale go zabezpieczyły, że choć kilkorgu obcym agentom udało się wykraść procedurę, to po żmudnym łamaniu licznych zabezpieczeń otrzymywano formułę: „wio Baśka” – czyli bez sensu…

 W dodatku preparat działał wyłącznie na organizmy miejscowych, więc i tak nikt postronny nie miałby z niego pożytku. Produkcja była w zasadzie prosta – w laboratorium jaja dyptoka, miejscowego strusia-giganta, ucierano skrupulatnie z C12-H22-O11 ‒ dodając powoli destylat z pyrlaczy i przechodząc w intensywne wibrowanie. Po ściśle określonym czasie wystarczyło dosypać nieco euforycznych quasi-cząstek – ekscytonów – oraz niezbędnych do pełnej bilokacji kwarków dziwnych.

X-lur – a przynajmniej to jego jestestwo, które szwendało się po budowie – skradając się do okna, pełen ekscytacji przeliczał korzyści i zaszczyty jakie go czekają po złożeniu raportu o odkryciu nowej planety nadającej się do kolonizacji:

‒ na pewno awansuje na starszego inspektora plus ekstra premia

‒ przydział na większy tesserakt mieszkalny

‒ może nawet jakąś podinspektorkę do pomocy na stałe

‒ a także zwiększony deputat na ten specyfik ‒ ale bez dodatków bilokacyjnych, które strasznie psują smak. 

Miał już nawet ramowy projekt „przeprowadzki” ‒ te śmieszne, dwunożne istotki będą doskonałym pokarmem dla dyptoków, atmosferę nieco się zmodyfikuje, a pod pyrlacze gleba nadaje się znakomicie.

Inspektor oczywiście był mnemonikiem, więc nie musiał niczego rejestrować niemożliwą do bilokacji aparaturą.

Jednak karma potrafi być złośliwa, nawet wśród gwiazd i galaktyk. Przemykając nad stołem wpadł w strefę oparów z Józkowego produktu, co spowodowało natychmiastowe zaburzenie proporcji w czasoprzestrzennym łączu i zgęstek X-lura zrobił: GLUUUMPP… Anihilując doszczętnie i nieodwołalnie. Natomiast ta część, która pozostała w biurze, z mokrym i głośnym plaśnięciem rozprysnęła się po biurku i ścianach, niszcząc przy okazji komputer oraz notatki…

Nieszczęścia chadzają parami, więc Szpotawego Józka także ominęła sława zbawcy Ziemi, liczne odczyty i zaproszenia, tytuł Mędrca Europy oraz oczywiście Pokojowa Nagroda Nobla. Nikt i nigdy nie dowie się o jego bohaterskiej walce ze złymi kosmitami…

 

# # #

 

‒ Magister!… – dobiegł z pięterka zniecierpliwiony głos Szefowej – no gdzie ty się podziewasz!… – biegusiem na górę, robota czeka…

‒ Aaa… Szefa nie ma? – zapytał lekko zdyszany, pokonawszy susami schody i z niepokojem spojrzał na trzymany przez nią na kolanach kolorowy karton.

 ‒ A nie ma, nie ma, wylicytował w Orkiestrze strzelanie do satelitów i pojechał zakłusować do Poznania, bo tam mają odpowiedni laser. No co tak się gapisz, czytaj co tu piszą…

 ‒ Wii…wibrator… ‒ wydukał Magister, oblewając się krwistym rumieńcem.

‒ Dobrze!… wibrator, wibrator ‒ potwierdziła Szefowa. Masz prawo jazdy?

– Hehe, spoko, na TO nie trzeba. Cale trzy stówki za niego dałam, plus dwadzieścia cztery złote na kuriera. To nie jakieś tam byle cuda na kiju z bateryjką:

– wibrator wgłębny, buława długa

‒ wyprodukowano w ChRL

 ‒ nie nadaje się do spożycia

‒ chronić przed dziećmi

‒ 230V

‒ nie wrzucać do wody

a wszystko w dwunastu językach – dokończyła za niego czytanie.

 Na samym dole drobne czerwone domki i krzaczki przekazywały jeszcze jakąś ważną informację ‒ 使用前丢弃 ‒ ale kto by się tam wyznawał na takich dziwolągach…

‒ Dobra, Apropaczku, dość gadania, mam jeszcze dziś fryzjerkę, więc bierzemy się do roboty… To znaczy, ty się bierzesz. A ja będę podpowiadała co, jak i gdzie. Tylko delikatnie, z czuciem, ale bez ociągania, bo jak Szef nie wceluje i wróci wściekły… Nie chcesz wiedzieć, co ci zrobi…

Szefowa rozsiadła się wygodnie na plastikowym fotelu i założyła bezprzewodowe słuchawki. Do cichego pomruku wibratora, emitującego tak bardzo skuteczne w swoim działaniu drgania, włączały się stopniowo jej ulubione częstotliwości ASMR. Cała psyche wznosiła się powoli w stronę szarobiałych stratocumulusów i dalej w kosmos…

Subtelne appasionato a piacere przepływało meridianami czuciowymi od głowy do ramion i dalej w dół ciała. Ekscytujące mrowienia… pulsujące emocje… rozluźniające drgania…subtelne, jak muśnięcie piórka, dreszczyki. A wszystko to niby spazmatyczny krzyk duszy.

 ‒ Apropaczku… ‒ Cichy głosik ledwo przebijał się przez tę nawałę dźwiękową ‒ daj trochę na prawo… jeszcze bardziej… I nie dociskaj tak mocno, bo cały teflon zedrzesz! Dobrze… rób tak dalej… podkręć trochę obroty, skarbie…

Czy to przypadek, czy też omdlewające już dłonie Magistra popełniły jakiś nietakt na panelu sterującym ‒ tego już nie da się ustalić… Nagły błysk! Huk! Dym! W ułamku sekundy wibrator poleciał w jedną stronę, jego operator w drugą, a Szefowa gwałtownie podskoczyła na fotelu… Zerwała z uszu słuchawki w których dogasała właśnie Sonata Księżycowa Ludwiga van B. i cisnęła nimi z rozmachem o ścianę.

‒ Magister!… ty tępa pało na siarkowodór!… coś ty narobił, nieszczęsny? Chciałeś mnie zamordować? Przez ciebie pół ulicy nie ma prądu, a jak znajdą to nasze „obejście” na budowę?… A ja, głupia, chciałam zrobić z ciebie fachowca… Będziesz teraz gablami beton zagęszczał… i potrącę ci wszystko z wypłaty! Precz mi z oczu!

 

 # # #

 

Ukochany bolid Szefa, Audi ’2001, podrasowany naklejkami z moto-sklepu tam, gdzie rdza nie dawała się już zamalować, zapiszczał hamulcami na podjeździe.

‒ Basiula!… jesteś? Pędziłem do ciebie tak, że tę aspirantkę, co mnie „suszyła” na A3, dwa razy obróciło dookoła.

‒ Jezus Maria!… to ci zabiorą prawo jazdy i wlepią taki mandat, że…

‒ Nie zabiorą… nie zabiorą, bo jeszcze tamtego nie oddali. Wiesz, że kiedy jadę na „kłusówkę” zawsze zakładam te unijne tablice, com je wycyganił od Romów z Brukseli, wiozących porszaka na Litwę. Jeszcze trochę covida lata w powietrzu, więc maseczkę też zakładam. Pomyślą, że komisarz na urlopie, heh…

‒ Jak ci poszło, mój ty Supermenie?

‒ Trafiłem!!… Basiulka… Trafiłem!!

‒ Matko Święta… co trafiłeś, Karolku, sputnika czy satelitę? Chyba nie Starlinka, bo Internet szlag trafi a Biden tak nam przykręci kurek, że…

‒ Pal licho satelity. Za małe, aby trafić. Celowałem w Księżyc.

‒ I co?… i co?…

‒ Kicha, nie doleciało… za słaby laser mają.

‒ To powinni ci zwrócić forsę, oszuści…

 ‒ No co ty, Basia, wiesz co gadają ‒ te ich puszki to podobno jak czarne dziury, co wrzucisz to już nigdy nie wyleci. Ale i tak trafiłem! Wiesz, że ciężko pracuję od dwóch lat nad systemem w Lotto ‒ to tu puszczam, to ówdzie… to z rana, to w południe… kolektury naprzemiennie ‒ naprawdę multum kombinacji. No i dzisiaj system zaskoczył! Wygrałem! Całe dwadzieścia cztery złote. Ale na pewno się rozkręcę…

 ‒ Karolciu, kochany jesteś ‒ cmok ‒ a dołożysz jeszcze trzy stówki? To kupimy nowy wibrator ‒ taki wiesz, różowy… elastyczny… Ale sam go uruchomisz, kochanie ty moje ‒ a Magistra z tymi brutalnymi łapskami z powrotem do betoniarki!

 ‒ Dołożę, Basiunia, dołożę. Gablami to nie robota…

 

# # #

 

–  Apropak > w więziennym slangu to ktoś, kto wie co znaczy a propos.

使用前 > czyli: Shǐyòng qián diūqì, przed użyciem utylizować! Na szczęście nie

jest to wysoki mandaryński, więc łatwiej zrobić taki „dzióbek” językiem.

C12-H22-O11 > czyli sacharoza (tu krystaliczna), u mnie w markecie po 5.99…

Tesserakt > zupełnie teoretyczny hipersześcian, podobno w środku wydaje się  dużo większy (nie byłem) niż z zewnątrz – czyli odwrotnie niż nasze kawalerki…

– ASMR > Autonomous Sensory Meridian Response, Samoistna Odpowiedź  Meridianów Czuciowych – czyli synestezja. Dobry biznes. Podobno bardzo

 przyjemna przypadłość ± 10% populacji.

Appassionato a piacere > namiętnie z upodobaniem, terminy muzyczne.  

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

smiley

Prawdziwy Dżygit nigdy się nie poddaje… Edytory tekstu prawie się dogadały…heh.

Żal tylko tych pięknych słówek od bruce (jeszcze raz dziękuję!).

dum spiro spero

Tak mnie właśnie zastanawiało, czemu moich “pięknych słówek” z wczorajszych komentarzy już nie ma… :)

Pozdrawiam serdecznie, jest ok. :)

Pecunia non olet

Hmmm. Albo mnie absurd przerósł, albo te części słabo trzymają się kupy. Co ma bilokujący ufoludek do wibratora szefowej?

Ale czytało się przyjemnie. Gdybym tak jeszcze uchwyciła oś tekstu, byłoby całkiem zacnie.

Babska logika rządzi!

smiley

bruce, niestety – jak kosz to wszystko idzie. A dopiero szóste podejście Wordów zaiskrzyło…

Finkla, dzięki za opinię, miło… Kupa trzyma się dobrze! To w sumie taka finezyjna (no, bez

przesady…) impresja na temat wibratorów we Wszechświecie – każdy ma nieco inne spojrzenie.

No, może jest i kropelka absurdu…malutka…

Pozdrawiam.

dum spiro spero

Do sześciu razy szuka. ;)

Gratuluję zatem ponownie znakomitego pomysłu. :)

Pozdro! :)

Pecunia non olet

smiley

Kłaniam najnowszym kapeluszem…

 

 

dum spiro spero

Obawiam się, Fascynatotrze, że nie zdołałam dociec, co miałeś nadzieję opowiedzieć. :(

Wykonanie, niestety, nie należy do najlepszych. Nadużywasz wielokropków.

 

 …nie li­cząc dwóch lat in­ten­syw­nej„siłki”… → Brak spacji przed otworzeniem cudzysłowu.

 

‒ Pew­nie wró­cił już z fit­ne­su ‒ po­my­ślał – i za­bie­ra się za go­to­wa­nie obiad­ku…Jak ja mu wy­tłu­ma­czę… → Przed myśleniem nie stawia się półpauzy. Brak spacji po wielokropku.

Tu znajdziesz wskazówki, jak można zapisywać myśli bohaterów.

 

… ale Zie­mia oca­le­je, bowie… → Zbędna spacja po pierwszym wielokropku.

 

ucie­ra­no skru­pu­lat­nie z C12-H22-O11… → Czemu służą dywizy we wzorze? Czy zamiast koślawego wzoru nie można było napisać sacharoza lub cukier?

 

nieco eu­fo­rycz­nych qa­si-czą­stek… → …nieco eu­fo­rycz­nych qua­si-czą­stek/ kwazicząstek

 

które szwen­da­ło się po bu­do­wie –

skra­da­jąc się do okna… → Zbędny enter.

 

‒ Do­brze!…wi­bra­tor, wi­bra­tor ‒ po­twier­dzi­ła Sze­fo­wa. → Brak spacji po wielokropku.

 

roz­luź­nia­ją­ce drga­nia…sub­tel­ne, jak mu­śnię­cie piór­ka… → Jak wyżej.

 

‒ W ułam­ku se­kun­dy wi­bra­tor po­le­ciał w jedna stro­nę… → Czemu służy półpauza na początku zdania?

 

Uko­cha­ny bolid Szefa, Audi ’2001… → Uko­cha­ny bolid Szefa, audi ’2001

Nazwę pojazdu piszemy małą literą.

 

pod­ra­so­wa­ny na­klej­ka­mi z mo­to-skle­pu… → …pod­ra­so­wa­ny na­klej­ka­mi z mo­toskle­pu

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

sad

Siedzi tu jakiś złośliwy skrzat? Trzy godziny dodawałem komentarz i po kliknięciu w GOTOWE

poszło w kosmos…

Trudno, będzie ab ovo. 

dum spiro spero

Niejeden… Zazwyczaj pomaga, jeśli cofniesz stronę.

Babska logika rządzi!

Cofałem, nawet obraziłem (w myślach) kilka razy tego krasnoluda – i nic. Definitywnie, heh. 

A na razie, tradycyjnie, rosołek…

dum spiro spero

Zacznę od generaliów, co wejdę na opko to na liczniku znaków inna liczba – bez żadnej

ingerencji w treść. Też tak macie? Czasami to jest ważne.

 

Akcja toczy się w mało wykwintnych środowiskach, więc czysto literacki język (także

pisany) byłby tu dysonansem. Tak sądzę, ale może jestem przewrażliwiony.

Styl potoczny w postaci pisanej

Styl potoczny funkcjonuje również w postaci pisanej, zwłaszcza w swobodnych interakcjach tekstowych. Wiadomości tekstowe pisane w stylu potocznym charakteryzują się zwykle odejściem od przepisów interpunkcyjnych: wyodrębnianie wypowiedzeń nie jest bowiem uważane za istotne, podobnie jak w kodzie języka ustnego. Do znaków najczęściej stosowanych w swojej podstawowej funkcji należą: wykrzyknik, nadający wypowiedzi emocjonalne zabarwienie, i znak zapytania, służący wyróżnianiu zdań pytających. Usługa SMS jako medium przypomina komunikację ustną: umożliwia bowiem interakcję w czasie zbliżonym do rzeczywistego, przy użyciu środków typowych dla języka mówionego. Wiadomości tekstowe dzielą z językiem mówionym spontaniczność i szybkość reakcji

Na gruncie polskim wiadomości tekstowe wyróżniają się pomijaniem niektórych znaków graficznych, a także brakiem typowej delimitacji tekstu na poszczególne elementy składniowe

(Wikipedia)

Rozumiem doskonale, że język potoczny działa na prawdziwych znawców (tu kłaniam najlepszym

kapeluszem) jak czerwona płachta na byka i jest mi przykro z tego powodu. Może – krakowskim

targiem – jakiś consensus wypracuję?

Nadużywasz wielokropków.

 

Wielokropkoza jest ewidentna, mea culpa, choć niedomówień też sporo w tekście. Poprawię.

Natomiast nie gwarantuję akapitów i spacji innych niż są. Każda ingerencja powoduje TU generalny

miszmasz tekstu. Edytory widocznie się nie lubią. Czyli dylemat – lepiej trochę źle, czy lepiej wcale…

To pierwsze trochę jak w skeczu kabaretu Tey: Z tyłu sklepu – “ale trzy koła tjaktoju są dobre!” 

dwóch lat intensywnej„siłki”… → Brak spacji przed otworzeniem cudzysłowu.

Jest. Była od bodaj piątej wersji (obecna jest siódmą i ostatnią) – po długich bojach .

‒ Pewnie wrócił już z fitnesu ‒ pomyślał – i zabiera się

… ale Ziemia ocaleje, bowie… → Zbędna spacja po pierwszym wielokropku.

Oczywiście – do poprawy.

→ Czemu służą dywizy we wzorze? Czy zamiast koślawego wzoru nie można było napisać sacharoza lub cukier?

Wzór “żywcem” skopiowany z forum chemicznego. Ja nie wnikam, heh. Widocznie tak zapisują.

A “cukier” nie brzmi zbyt naukowo. No i czy Obcy znają cukier? Chemię na pewno.

które szwendało się po budowie –

skradając się do okna… → Zbędny enter.

To samo co “siłka”, udało się poprawić wcześniej.

‒ Dobrze!…wibrator,

Oczywiście, do poprawy – jak miejscowy edytor przyjmie.sad

Sorki, dokończę nieco później.

dum spiro spero

Czytało mi się dobrze. Powiązanie z ciekawym glutem raczej mało wyraźne. Może pochodził z Betelgezy? Oj, ona mnie zauroczyła, skubana, już chyba supernowa, była gwiazda w Orionie, wciąż chyba jeszcze jedna z dalej najjaśniejszych na niebie.

Historia mnie zaciekawiła i rozbawiła – w pozytywnym sensie. Pasuje do konkursu Jima, szkoda że nie pojawiła się w konkursie. Mogłaby być jednocześnie rodzajem zachęty i przestrogi. Lubię wszelakie podwójności, więc mi przypasowała.

 

Gdybym miała wypowiadać się o ewentualnych skuchach:

posłałabym do anihilacji część "to i już",

ograniczyłabym naddatki (niepotrzebne dopowiadanie, wyjaśnianie). Czytelnik ma być aktywny, gdy czyta, czyli myśli, wyciąga wnioski, a opowiadanie nie jest instrukcją. Tu musiałbyś przeczytać na głos, albo głośno w myślach. :D Trochę tego jest, lecz zależy od zamysłu. Jeden przykład:

,Skonfundowany dwuznaczną sytuacją, bezwiednie włączył stare radio, które pałętało się z nimi po wszystkich budowach

Określenie sytuacji bohatera zdaje się niepotrzebne, ponieważ już to wiemy po przedstawieniu jego myśli we wcześniejszym zdaniu. 

 

Drobiazg:

,czuć było już weekendowym lenistwem,(-,) oraz cichym posykiwaniem sześciopaków.

Bez przecinka, "oraz" jest spójnikiem i w tej funkcji tutaj występuje. :-)

 

Skarżypytuję, historia zwarta językowo, przekaz odebrałam.

 

PS. Eh, mój komentarz pojawiłby się w sobotę, gdyby nie zeżarła go "kropka" forumowa.  Zjada mi non-stop. Odświeżanie czasem pomaga, czasem nie, niezależnie od tego czy jesteś na urządzeniu mobilnym, czy stacjonarnym. Nie przejmuj się tym.

Podobnie jak Ty, początkowo walczyłam z zamieszczaniem tekstów, tj. pojawiały się inne niż były na moim lapku, komórce, gdziekolwiek. Z moich doświadczeń wynika, że najłatwiej poprawiać edytując tekst na forum, innego remedium nie znalazłam, lecz i tak – uwaga – po wprowadzeniu i zaakceptowaniu zmian musisz to sprawdzić i czasami wprowadzić korektę.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

smiley

Dzięki Asylum za korekty, wprowadzę niechybnie po przemyśleniu jak nie zjechać z opka na

szorta, heh. Powiązanie z “glutem” mało wyraźne bowiem niewiele mamy o nich informacji.

Tylko tyle, że używają wibratora do produkcji tego tajnego specyfiku. Lepsze to niż nic.

Cieszę się, że byłaś zaciekawiona i rozbawiona. To był mój główny cel, aby wywołać w czytelniku

dobry humor i uśmiech.

Pozdrawiam serdecznie. 

 

regulatorzy, kontynuacja.

‒ W ułamku sekundy

“Oczywista oczywistość” (laugh), może uda się usunąć bez rujnowania reszty tekstu.

Ukochany bolid Szefa, Audi ’2001… → Ukochany bolid Szefa, audi ’2001

Nazwę pojazdu piszemy małą literą.

Traktuję to jako markę i typ:

Fiesta 2007

Czasami tak się pisze. Może i błędnie. Co innego, gdyby było: podjechało zielone audi z 2001 roku.

podrasowany naklejkami z moto-sklepu… → …podrasowany naklejkami z motosklepu

W języku potocznym często spotyka się też trzecią wersję: moto sklep. (vide Google)

 

Natomiast myśl przewodnia… Cóż, jak wspominałem w opisie jest to w zasadzie zbiór faktów 

(dokonanych lub możliwych) połączonych w miarę subtelną nicią różnego wykorzystania wibracji.

Różnorodnymi wibracjami wypełniony jest cały Wszechświat. Tu mamy tylko co bliższe nam sposoby.

Możliwe, że poziom abstrakcji poszybował za wysoko – jak emocje Szefowej po rezonansowym 

ASMR. Ale to już ryzyko autora. 

Dzięki, regulatorzy, za wizytę i cenne wskazówki, oby dały się zrealizować

Pozdrawiam.

 

Jeśli jednak mimo tych wszystkich usterek komuś przyjemnie się czytało – to cała przyjemność

po mojej stronie. smiley

dum spiro spero

Trak­tu­ję to jako markę i typ:

Fie­sta 2007

Cza­sa­mi tak się pisze. Może i błęd­nie. Co in­ne­go, gdyby było: pod­je­cha­ło zie­lo­ne audi z 2001 roku.

Pozwól, Fascynatorze, że będę obstawać przy swoim zdaniu, nawet jeśli masz własny pogląd na sprawę i podeprę się opinią profesora Jerzego Bralczyka: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/marki-samochodow;715 i dodam jeszcze opinię Rady Języka Polskiego: https://rjp.pan.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=285:pisownia-marek-samochodow&catid=44&Itemid=58

 

W ję­zy­ku po­tocz­nym czę­sto spo­ty­ka się też trze­cią wer­sję: moto sklep. (vide Go­ogle)

Jest dla mnie oczywiste, że bywają teksty, których bohaterowie używają języka potocznego, ale nie widzę powodu, aby w ten sposób wypowiadał się narrator.

Skoro piszemy motocross, motodrom, motolotnia czy motogodzina, to motosklep jest równie poprawny. Mam duże opory, by posiłkować się wzorami zaczerpniętymi z Google i większą wiarę daję definicjom SJP PWN.

 

Fascynatorze, dodam jeszcze, że wszystkie moje uwagi to tylko sugestie i propozycje. To jest Twoje opowiadanie i będzie napisane takimi słowami, które Ty uznasz za najwłaściwsze.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

smiley

Pozwól, Fascynatorze, że będę obstawać przy swoim zdaniu,

Nie tylko pozwalam (heh), ale popieram je w całej rozciągłości. Jednak w mojej psyche EQ

nieznacznie, ale jednak dominuje nad IQ. Dlatego czasami reguły i zasady muszą częściowo

ustąpić zwykłym, ludzkim emocjom. Narrator także. Heh.

“Dogłaskuję” na bieżąco i mam nadzieje, że kompromis nie będzie już tak mocno kłuł w oczy.

Dzięki za poświęcony czas. Pozdrawiam.

dum spiro spero

Bardzo proszę, Fascynatorze. Miło mi, jeśli uważasz, że mogłam się do czegoś przydać. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Czytało się nieźle. W trakcie czytania pracowicie sprawdzałem to, czego nie rozumiałem. I jak się okazało zupełnie niepotrzebnie, bo zamieściłeś na końcu słowniczek. 

Pozdrawiam 

smiley

AP

Witaj, fajnie że nieźle wypadło. Cieszy mnie to. W tych ciężkich czasach trochę luziku dobra rzecz.

Prawda, że same fakty? Heh, nawet “chińszczyzna” krzaczek w krzaczek jak trzeba.

Mogłem, gamoń jeden, wspomnieć o słowniczku w opisie.

Pozdrawiam.

dum spiro spero

Urokliwe, choć zapewne wolałbym mniej klimatu tandety najntisowej, a więcej kosmity, którego spotykają zaskaująco swojskie przygody.

 

Opis ekstazy przy mieszaniu betonu nabardziej utkwił mi w głowie, za to ostatni akapit prawdę mówiąc nie porwał, poza samą, całkiem zacną, puentą.

 

Językowo nie ma co się czepiać, szczególnie, ze reg już przeorała.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Mnie porwało. To znaczy czułam, że to jakaś jazda bez trzymanki i kupy się nie trzyma, ale jak się chwyciłam tytułu;) to pomknęłam. Podoba mi się wprowadzanie postaci i taka ich niejednoznaczność, mimo wszystko. Niby wszystko jasne, niby schemat, ale wiatr w uszach świszczy, zwłaszcza na zakrętach.

Lożanka bezprenumeratowa

smiley

Ambush

Z krakowiakami zawsze mi po drodze…heh. Dzięki za ten ‘wiatr’ i opinię.

Pozdrawiam serdecznie.

 

GS

szczególnie, ze reg już przeorała.

Oj dała popalić…heh. Ale to pierwsze (w zasadzie drugie, ale pierwsze było w IV podstawówki, 

ze sto lat temu) moje “dzieło” – to nic dziwnego.

Dzięki za opinie i pozdrawiam.

dum spiro spero

Hej Fascynatorze!

 

Czytało się przyjemnie, wielokrotnie rozbawiło. Mi styl się spodobał – niby urywany, ale wszystkie informacje były gładko przekazywane. Było ich może nawet więcej, niż gdyby niedopowiedzeń nie było.

Oczywiście nie ma tu klasycznej fabuły i stopniowego budowania napięcia, ale nie to było założeniem tego prawie-że-szorta, więc całość na plus, nie było dłużyzny.

Niżej kilka spostrzeżeń z czytania na bieżąco:

przydział na większy tesserakt mieszkalny

Jeszcze nową pralkę kupi :P Nie wiem, czy taki był zamiast, ale uśmiechnęło.

‒ a także zwiększony deputat na ten specyfik ‒ ale bez dodatków bilokacyjnych, które strasznie psują smak.

Tutaj za to nie wiem, czy “a także” jest na miejscu w przypadku listy punktowanej, chociaż w czytaniu wyszło bardzo płynnie.

Przemykając nad stołem[,+] wpadł w strefę oparów z Józkowego produktu, co spowodowało natychmiastowe zaburzenie proporcji w czasoprzestrzennym łączu i zgęstek X-lura zrobił: GLUUUMPP… Anihilując doszczętnie i nieodwołalnie.

Brakujący przecinek, za to sam nieco Wędrowyczowski pomysł bardzo sympatyczny. Polski program obrony międzygwezdnej jak mniemam :) Moja intuicja szepcze mi, że ostatnie zdanie mogłoby być z małej litery, ale ona miewa czasem zbrodnicze zapędy i nie zawsze należy jej słuchać ;)

wylicytował w Orkiestrze strzelanie do satelitów i pojechał zakłusować do Poznania, bo tam mają odpowiedni laser

Czy orkiestra była nielegalna, tak że musiał kłusować, a nie polować?

‒ wyprodukowano w ChRL

Przecież to niemoralnie reżim wspierać :P

Nie chcesz wiedzieć[,+] co ci zrobi…

Przecinek.

I nie dociskaj tak mocno, bo cały teflon zedrzesz!

Uśmiechnąłbym się, gdybym nie wyparł :)

 

Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

smiley

ostam – dzięki za wizytę i uwagi.

Czy orkiestra była nielegalna, tak że musiał kłusować, a nie polować?

Haha, legalna (można sprawdzić wstecznie), ale jak to na polowaniu – zezwolenie na krajowego

satelitę, a walą w co się nawinie…wink

Przecinków nie obiecuję – edytory ciągle się kłócą i wszystko się wali…

Pozdrawiam.

dum spiro spero

Nie śmiej się, dziadku, z cudzego wypadku.

(Tu wstawić ZUY śmiech.)

 nie wiadomo z czego

Nie wiadomo, z czego.

 tyle miała fuzli emanujących jakieś agresywne, choć utajone, wiązania cząsteczkowe

… a co to-to? Co to fuzle, wiem. Co to wiązania – wiem. Ale jak to się ma do emanowania nie mam pojęcia. https://wsjp.pl/haslo/podglad/2622/emanowac

 pozostał na wyraźne polecenie Szefowej i oczekiwał na dalsze dyspozycje

Wygląda na to, że pozostali też inni, choć nie na polecenie Szefowej. Ale chyba nie, skoro inni już sobie poszli…

 po familiologii

Myślałam, że takiej dziedziny nie ma… ale jest: https://kandydaci.usz.edu.pl/kierunki/familiologia/ Całe życie człowiek się uczy.

z konieczności „zakotwiczył” wreszcie przy betoniarce. Bowiem Mareczek ‒ z którym wspólnie mieszkali ‒ miał strasznie lekką rękę do zakupów

Troszkę tu poleciałeś na skrzydłach poezji.

 zabiera się za gotowanie obiadku

Czy Mareczek wszystko zdrobniulkowuje? Jeśli tak, to w porządku, ale jeśli nie, to uszka pourywam kochanemu autoruńciowi. Poza tym zabieramy się raczej do gotowania (lub innej roboty).

 te konszachty z Szefową

Zatem podejrzewamy, że Szefowa chce wyjść na łyczka, he, he.

– leciało dalej…

…? Co leciało?

Tymczasem, z mrocznego kąta pomieszczenia, jakby jakiś zgęstek materii nieuchwytny ludzkimi zmysłami ‒ przemieszczał się niezauważenie w stronę otworu okiennego

Ale że co. Czemu jakby? (Czy kolega ufolud jest jednak niematerialny?) Nieuchwytny dla ludzkich zmysłów. I z jakiej planety przybył ten myślnik?

 nieprzyjemna wyglądem i obyciem

Nieprzyjemna z wyglądu i obycia.

 Odpowiednie służby tak doskonale go zabezpieczyły, że choć kilkorgu obcym agentom udało się wykraść procedurę, to po żmudnym łamaniu licznych zabezpieczeń otrzymywano formułę: „wio Baśka” – czyli bez sensu…

… aha…

 ucierano skrupulatnie z C12-H22-O11 ‒ dodając powoli destylat z pyrlaczy

Który izomer? Wikipedia zna dwadzieścia jeden, w tym sacharozę, laktozę i maltozę. Tak, to ma znaczenie. ^^ Zamiast myślnika daj przecinek.

 ucierano skrupulatnie (…) i przechodząc w intensywne wibrowanie

W jaki sposób można, ucierając, przejść w wibrowanie?

 qasi-cząstek

Nie quasi aby?

 oraz niezbędnych do pełnej bilokacji kwarków dziwnych

A, znaczy się, magia. OK.

 przynajmniej to jego jestestwo, które szwendało się po budowie

Nie wiem, czy bilokacja wytwarza dodatkowe jestestwo, ale niech tam.

 skradając się do okna, pełen ekscytacji przeliczał korzyści i zaszczyty jakie go czekają po złożeniu raportu o odkryciu nowej planety nadającej się do kolonizacji

Skradając się do okna, podniecony wyliczał w myśli korzyści i zaszczyty, które go czekają po złożeniu raportu o odkryciu nowej planety nadającej się do kolonizacji.

 a także zwiększony deputat na ten specyfik ‒ ale bez dodatków bilokacyjnych, które strasznie psują smak.

Niech się zaczepi jako stały przedstawiciel, my też mamy jajówę :D

rejestrować niemożliwą do bilokacji aparaturą

Hmm.

 Jednak karma potrafi być złośliwa, nawet wśród gwiazd i galaktyk.

Dlaczego nawet?

 oparów z Józkowego produktu

Oparów Józkowego produktu.

no gdzie

No, gdzie.

 pokonawszy susami schody

Kilkoma susami pokonawszy schody. Susy nie występują takie gołe.

 No co tak się gapisz, czytaj co tu piszą…

No, co tak się gapisz, czytaj, co tu piszą…

 potwierdziła Szefowa. Masz prawo jazdy?

Brak myślnika: potwierdziła Szefowa. – Masz prawo jazdy?

 nie wrzucać do wody

a wszystko w dwunastu językach – dokończyła za niego czytanie.

Coś tu jest nie tak interpunkcyjnie.

 Na samym dole, drobne czerwone domki

Co to za przecinek? Hmmm?

 Dobra, Apropaczku ‒ dość gadania,

Znowu myślnik zastąpił przecinek. To mylące. Myślniki są od kwestii dialogowych.

 To znaczy ty się bierzesz.

To znaczy, ty się bierzesz.

 Nie chcesz wiedzieć co ci zrobi…

Nie chcesz wiedzieć, co ci zrobi…

 emitującego tak bardzo skuteczne w swoim działaniu drgania

A w czym mogą być skuteczne, jak nie w działaniu?

 Subtelne appasionato a piacere

Makaronizmy wyróżniamy kursywą. Nie wiem, czemu. Tak mi powiedzieli.

‒ Apropaczku… ‒ cichy głosik

Dużą litereńką: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/

 popełniły jakiś nietakt na panelu sterującym

…?

 w jedna stronę

Literówka.

 coś ty narobił nieszczęsny

Coś ty narobił, nieszczęsny?

 unijne tablice com je wycyganił

Unijne tablice, com je wycyganił.

co trafiłeś Karolku

Co trafiłeś, Karolku.

 za małe aby trafić

Za małe, żeby trafić.

 No co ty, Basia, wiesz co gadają ‒ te ich puszki to podobno jak czarne dziury, co wrzucisz to już nigdy nie wyleci.

No, co ty, Basia, wiesz, co gadają, te ich puszki to podobno jak czarne dziury, co wrzucisz, to już nigdy nie wyleci.

wie co znaczy

Wie, co to znaczy.

 zupełnie teoretyczny hipersześcian

Eee tam, teoretyczny.

 

No. Przeczytałam. Bez bólu zębów, ale i bez bólu brzucha (ze śmiechu). Ot, absurdzik, jakich wiele. Czytelnik mniej życzliwy dostrzegłby tu nawet kałamarnicę. I jest się czym podniecać?

 Co ma bilokujący ufoludek do wibratora szefowej?

Tylko to, że eliksir bilokacji wymagał wytrząsania. Nie on jeden. Są takie urządzenia w laboratoriach.

 To w sumie taka finezyjna (no, bez przesady…) impresja na temat wibratorów we Wszechświecie – każdy ma nieco inne spojrzenie.

… Boże, zatrzymaj świat. Ja wysiadam.

 Czemu służą dywizy we wzorze? Czy zamiast koślawego wzoru nie można było napisać sacharoza lub cukier?

Zamiast mylić niedorobionych chemików…

 Akcja toczy się w mało wykwintnych środowiskach, więc czysto literacki język (także pisany) byłby tu dysonansem.

Nie wiem, jak rozumiesz literackość języka… tutaj jest dość purpurowy, ale to nie problem, bo tekst wyraźnie absurdem stoi i do czytelnika puszcza nie jedno oko, ale całe rajstopy. A dialogów jest bardzo mało i one wskazują na raczej niewykwintne środowiska. Zasadniczo język jest mniej więcej poprawny i dopasowany do treści.

 Natomiast nie gwarantuję akapitów i spacji innych niż są. Każda ingerencja powoduje TU generalny miszmasz tekstu. Edytory widocznie się nie lubią.

Na jakiej machinie piszesz? Ja mam (niestety) Windows i (stety) Libre, ale wszystko działa (czasem tylko kursywę wyprostuje). A kiedy miałam Linux i Libre… też działało.

 Wzór “żywcem” skopiowany z forum chemicznego. Ja nie wnikam, heh. Widocznie tak zapisują.

Tak, w tekstach naukowych. I, jako się rzekło, ten konkretny wzór może opisywać dwadzieścia jeden różnych cukrów. Bo to, jak atomy są poukładane, ma znaczenie.

 A “cukier” nie brzmi zbyt naukowo. No i czy Obcy znają cukier? Chemię na pewno.

Muszą znać, skoro znają chemię. "Cukier" definiujemy, jak następuje: organiczny związek chemiczny złożony z węgla, wodoru i tlenu w proporcjach jeden atom węgla na jeden atom tlenu na dwa atomy wodoru. (P. Wikipedia). Jeśli chodzi o chemię organiczną, to to jest przedszkole.

 Powiązanie z “glutem” mało wyraźne bowiem niewiele mamy o nich informacji.

Taak, a skąd mamy je wziąć? Nie od autora aby?

 Różnorodnymi wibracjami wypełniony jest cały Wszechświat.

Znaczy się, New Age. A my z reg twardo stąpamy po ziemi.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

devil

(Tu wstawić ZUY śmiech.)

Zuo to mój chleb powszedni…laugh

 

Trudno nie wspomnieć w opowiadaniu

Choćby najbardziej pobieżnym,

Że się spotkali pan ten i pani

W pociągu dalekobieżnym.

Ona – na pozór duży intelekt,

On – jakby trochę mniej,

Ona z tych, co to pragną zbyt wiele,

On szeptał jej:

Bynajmniej…

 oraz niezbędnych do pełnej bilokacji kwarków dziwnych

A, znaczy się, magia. OK.

Żadna magia, na F oprócz filozofii jest jeszcze fizyka.

… a co to-to? Co to fuzle, wiem. Co to wiązania – wiem. Ale jak to się ma do emanowania nie mam pojęcia.

Bynajmniej?…

2.a

książk. wydzielać coś na skutek zachodzących procesów chemicznych lub fizycznych

Heh, nie chciało się doczytać do końca…

Wygląda na to, że pozostali też inni, choć nie na polecenie Szefowej. Ale chyba nie, skoro inni już sobie poszli…

No tutaj to ja nic nie kumam – prowokacja?

 

 Subtelne appasionato a piacere

Makaronizmy wyróżniamy kursywą. Nie wiem, czemu. Tak mi powiedzieli.

Bynajmniej nie wszystkie i nie zawsze?

 

“ad libitum, a piacere – od upodobania

affetuoso – z uczuciem

agitato – burzliwie, gwałtownie

animato – z ożywieniem

appasionato – namiętnie”

(jak wiadomo – zaznaczenie cytatu wrzuca tu kursywę automatycznie)

 

 Czemu służą dywizy we wzorze? Czy zamiast koślawego wzoru nie można było napisać sacharoza lub cukier?

Zamiast mylić niedorobionych chemików…

Aby zamknąć temat:

Cukier – potoczna nazwa sacharozy, występującej pod nazwami handlowymi m.in. cukier spożywczy, cukier konsumpcyjny

C₁₂H₂₂O₁₁

Ale też:

C 12 H 22 O 11 .

Wszystko poważne wikistrony…

 

 

Nie wiem, jak rozumiesz literackość języka… tutaj jest dość purpurowy, ale to nie problem, bo tekst wyraźnie absurdem stoi i do czytelnika puszcza nie jedno oko, ale całe rajstopy.

Purpurowy język? To po prostu jagodoza zwyczajna. No tak – absurd na absurdzie, choć to wszystko

fakty po faktach . Bywa, że i przed faktami… Ale tak miało być.

 

Na jakiej machinie piszesz?

Word 2007 – bez żadnego wspomagania…sad

 

Troszkę tu poleciałeś na skrzydłach poezji.

Heh, życie to nie tylko bajka, ale i trochę poezji – a reszta to tani horror… No i kropla absurdu.

Różnorodnymi wibracjami wypełniony jest cały Wszechświat.

Znaczy się, New Age. A my z reg twardo stąpamy po ziemi.

Teoria jednowymiarowych strun to teraz hit nad hity, a one wibrują niestety.

Heh, ostatni filozof, który twardo stąpał po ziemi (ten od kombinacji, czy pocieraniem żołądka

da się zaspokoić uczucie głodu) źle na tym wyszedł… New Age to taka bardziej filozofia, prawda?…

 

 

 

wink

 

Popracuję nad przecinkami etc. – oczywista oczywistość.

Ważne, że jednak się nie pobiliśmy…smiley

 

 

 

 

dum spiro spero

Żadna magia, na F oprócz filozofii jest jeszcze fizyka.

Mhm. Ale same nazwy nie czynią fizyki…

 Heh, nie chciało się doczytać do końca…

Ooo, mnie się chciało. Napisałeś:

fuzli emanujących jakieś agresywne, choć utajone, wiązania

Czyli to fuzle emanują, znaczy się, wydzielają, wiązania. Czy to ma sens? A guzik. Nie ma.

 No tutaj to ja nic nie kumam – prowokacja?

Oryginał:

 Tylko Magister – zwany też Apropakiem – pozostał na wyraźne polecenie Szefowej i oczekiwał na dalsze dyspozycje.

Tylko Magister pozostał na polecenie Szefowej. Czyli inni pozostali nie na polecenie Szefowej. CBDU.

 Bynajmniej nie wszystkie i nie zawsze?

No, to nie. Przy tym się nie upieram.

 zaznaczenie cytatu wrzuca tu kursywę automatycznie

Tak, ale tylko w komentarzach i dodaje inne zabawne sztuczki formatowania.

 Wszystko poważne wikistrony…

Tłumaczę: wzór sumaryczny nie identyfikuje substancji. Potrzebny jest wzór strukturalny, a do tego edytor strony nie dorósł.

No tak – absurd na absurdzie, choć to wszystko fakty po faktach . Bywa, że i przed faktami… Ale tak miało być.

Sęk w tym, że tekst stojący humorem, humorem i tylko humorem trafia do czytelnika przez humor. A do tego czytelnik musi mieć mniej więcej takie poczucie tego ostatniego, jakie ma autor. Jeśli nie ma – tekst do niego nie trafi.

 New Age to taka bardziej filozofia, prawda?…

Ty tak specjalnie, co?

 Ważne, że jednak się nie pobiliśmy…smiley

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nie da się wszystkich uszczęśliwić, to utopizm…heh.

 

Mhm. Ale same nazwy nie czynią fizyki…

Zapraszam – 450 stron drobnym drukiem…

 

Hiperprzestrzeń

Wszechświaty równoległe, pętle czasowe i dziesiąty wymiar

Autor: Michio Kaku

 

 

 

 

 

dum spiro spero

Da się natomiast wszystkich utopić. Heh, heh, heh… devil

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

“Hiperprzestrzeń” mam i czytałam. Your point?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

dum spiro spero

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

cheeky

c.b.d.p.-p.

laugh

 

Czyli to fuzle emanują, znaczy się, wydzielają, wiązania. Czy to ma sens? A guzik. Nie ma.

Ma. Golono nie strzyżono…wink

 

 zupełnie teoretyczny hipersześcian

Eee tam, teoretyczny.

 

Też bym taki chciał…

 

za małe aby trafić

Za małe, żeby trafić.

 

 

 

 

Aby nie jest błędne, jest tylko książkowe w porównanu z neutralnym żeby. Do wyboru mamy ponadto neutralne by, książkowe ażeby, potoczne coby i przestarzale iżby. Wymienione wyrazy różnią się nie tylko wartością stylistyczną, ale i frekwencją, co dziś łatwo sprawdzić za pomocą wyszukiwarki internetowej.

Mirosław Bańko,

No, to teraz już tylko Nebula…smiley

dum spiro spero

Ma. Golono nie strzyżono…wink

No, wydziel jakieś wiązania. Ja poczekam :P

Też bym taki chciał…

Mmmm. Hipersześciany rządzą.

Wymienione wyrazy różnią się nie tylko wartością stylistyczną

To ma znaczenie.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

sad

W języku soczyście potocznym?…indecision (bez,bez bez…)

No, wydziel jakieś wiązania. Ja poczekam :P

Zajrzyj czasami do laboratorium sprawdzić postępy…

https://youtu.be/hw9RIcgckxw?si=oCAxK6_OJez_kAWJ

(dźwięk trochę słaby)

 

 

PS

Żeby babcia miała wąsy, toby była niebinarna…cheeky

 

EDIT

nie tylko wartością stylistyczną, ale i frekwencją  » dokładnie…

Aby tylko nie zmuszano nas frekwencją (wiadomo) do używania wyrazów na k…p…ch…

cheeky

dum spiro spero

Tak, często się czuję jak ta nauczycielka…

 fuzli emanujących jakieś agresywne, choć utajone, wiązania

Fuzle: https://pl.wikipedia.org/wiki/Niedogon : produkt uboczny fermentacji alkoholowej, zbierany w końcowych etapach destylacji zacieru podczas produkcji spirytusu surowego. Jest to mieszanina szkodliwych produktów ubocznych fermentacji, takich jak alkohol pentylowy, izobutylowy, propylowy oraz z estrów niższych kwasów tłuszczowych.

A zatem fuzlami nazywamy pewne związki organiczne (alkohole wyższe, estry).

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wi%C4%85zanie_chemiczne : według klasycznej definicji: każde trwałe połączenie dwóch atomów. Wiązania chemiczne powstają w wyniku uwspólnienia dwóch lub większej liczby elektronów pochodzących z jednego lub obu łączących się atomów albo przeskoku jednego lub większej liczby elektronów z jednego atomu na drugi i tym samym utworzenia pary jonowej.

 

https://wsjp.pl/haslo/podglad/2622/emanowac :

z łac. e-mano 'wyciekam ';

1.a roztaczać nastrój; książk. mieć jakąś wyraźnie uzewnętrzniającą się cechę, która oddziałuje na otoczenie (emanować  + CZYM)

1.b uzewnętrzniać się; książk. uzewnętrzniać się i oddziaływać na otoczenie (Rz nieżywotny  +  emanować  +  z KOGO/CZEGO | od KOGO/CZEGO + (na KOGO/CO)

2.a wydzielać coś; książk. wydzielać coś na skutek zachodzących procesów chemicznych lub fizycznych (Rz nieżywotny +  emanować  +  CO/CZYM)

2.b wydzielać się; książk. wydzielać się z czegoś na skutek zachodzących procesów chemicznych lub fizycznych (Rz nieżywotny  +  emanować  +  z CZEGO)

 

Składniowo pasuje tu tylko 2.a:

 fuzli emanujących jakieś agresywne, choć utajone, wiązania

Zatem możemy zdanie przeformułować: fuzli wydzielających jakieś [przymiotniki też bez sensu] wiązania.

 

Wiązanie jest połączeniem atomów. Nie produktem tego połączenia, ale samą relacją albo tym, co za nią odpowiada fizycznie, czyli uwspólnieniem elektronów. Jako takie wydzielane być nie może, bo czym jest wydzielanie:

 

https://wsjp.pl/haslo/podglad/2640/wydzielac :

1. wytwarzać i wysyłać na zewnątrz światło, energię, zapach lub jakąś substancję (wydzielać  +  CO)

2. wyodrębniać jakąś część z całości (Rz osobowy +  wydzielać  + CO + (w CZYM | z CZEGO)

3. dawać komuś niewielką część czegoś (wydzielać  + KOMU/CZEMU + CO)

Interesuje nas tu znaczenie 1, wytwarzać i wysyłać; pozostałe dwa znaczenia są niewiarygodne (składniowo: "fuzle" to nie rzeczownik osobowy i nikomu niczego nie dają)

 

Czyli: fuzli wytwarzających i wysyłających [jakieś] relacje między atomami.

Wytwarzających, zgoda. Ale wysyłających? Jak chcesz wysłać relację?

Poddajesz się, czy jedziemy dalej?

Aby tylko nie zmuszano nas frekwencją (wiadomo) do używania wyrazów na k…p…ch…

Aby żaby żarły żyto :P

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

dum spiro spero

smiley

TU (V) – to zacofane ramię Perseusza. Tylko TAM (+) jest przyszłość – czyli fuzle, gluty i emanacje…

 

 

Chwalmy Bladego Króla…devil

dum spiro spero

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dobry wieczór Fascynatorze.

 

Twój tekst zacząłem czytać jakiś czas temu, zatrzymując się na końcówce pierwszego fragmentu. Temat budowy przypomniał mi o moim opowiadaniu, które choć porusza ten temat, nie ma zbyt wiele wspólnego z Twoją propozycją. Multum ekstra nazw i odczucie jakiejś niezwykłej łączliwości stawia opowiadanie w innej rzeczywistości.

 

To co rzuca się w oczy, a może nawet i w całość ciała czytelniczego, to swoboda wypowiedzi, która bije z treści. Nawet czytając bezrozumnie (tak jak ja teraz) odczuwa się okrutną przyjemność obcowania z czymś wartym odkrywania, a zatem powrotu z jaśniejszym umysłem. Nie jestem w stanie w pełni określić pokazanych tutaj zależności. Wrócę więc mądrzejszy, ze zmniejszoną krzywdą wyrządzoną mi przez złożoności codzienności (rym tym tym).

 

Dziś przeszło mi przez głowę, że czytam Lema na sterydach, który pogodził się z Dickiem jakimś niewyobrażalnym zbiegiem okoliczności. Jest tutaj znamię oryginalności (czy raczej coś bardziej rodzące u podstaw), choć też nutka stylu “hej do przodu”, który myślę, że wielu zrozumie. Taka mocno wybuchowa prezentacja wydarzeń i elokwencji w dużym natłoku. Fajerwerki.

 

Myślę, że tekst warty jest klika.

smiley

Witaj Vacterze.

Po ciężkiej walce z edytorami tekstu, które były zdecydowanie przeciwne wprowadzanym 

korektom, zapewne nieco przyjemniej się czyta…heh.

Masz rację, że czuć tu rzeczonym koksem. A nad wszystkim polatuje duszek Wańkowicza…

To miał być zwykły szorcik (ale wytknął dwa palce za ramkę i udaje opowiadanie), więc wszystkie te

paralele, hiperbole i inne gadżety nieco za cienkawe (czyt. subtelne laugh).

Dzięki, że nadal to czytadełko sprawia Ci przyjemność i za cała resztę.

Pozdrawiam.

 

dum spiro spero

Pierwszy raz od dłuższego czasu nie zrozumiałam o co biega, a i tak mi się spodobało. Nawet nie wiedziałam, że tak można. laugh

Taki trochę szorcik, troszkę absurdzik a troszkę opowiadanie, choć może tylko udaje. 

No i teraz mam dylemat. Czy można dac klika za coś, czego się nie zrozumiało?

Myślałam nad tym i myślałam i w końcu zdecydowałam. Daję klika, bo to zadziałało na poziomie moich emocji. Więc… znaczy działa. 

smiley

Witaj Nova, tak właśnie ma działać – na poziomie emocji. Jeśli wywołało (mimo: "o co biega")

taki wewnętrzny uśmiech, to "więc… znaczy działa". Dzięki za opinię i klika.

Pozdrawiam serdecznie.

dum spiro spero

Nie bardzo zrozumiałam, ale czytało się całkiem przyjemnie :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka