Faktem jest, że w nowo odkrytym najgłębszym miejscu na Ziemi – Równinie Banabskiej okazy wszelkich zwierząt morskich są gigantyczne w porównaniu z ich odmianami żyjącymi w innych częściach oceanu. Nie wiadomo w jaki sposób na głębokości ponad dwunastu tysięcy metrów pod poziomem morza pojawiły się m.in. rekiny, płaszczki, halibuty czy mątwy. Tak wypowiadał się o tym przedziwnym zjawisku czołowy znawca flory i fauny oceanicznej profesor Scott Hopkins na łamach naszego programu „Życie podwodne”: „Nie można zaprzeczyć przełomowości tego odkrycia. Dotychczas uważaliśmy, że poszczególne gatunki ryb i innych zwierząt morskich nie mają prawa występować na tak dużych głębokościach.” mówił z przejęciem. Zapytany o możliwą przyczynę tego ewenementu odpowiedział: „Póki co nie mamy żadnych konkretnych informacji, jednak nasze badanie wykazały, że dno Równiny Banabskiej emituje ciepło, dzięki któremu na około kilometr wznosi się zdatna do życia strefa. Po części może to tłumaczyć tak nietypowy rozwój fauny morskiej. Niestety nie ma żadnego twardego dowodu na poparcie tej tezy, dlatego też będziemy kontynuować badania.” W tej chwili…
Benedykt Dybowski – asystent profesora Hopkinsa wyłączył program. Możliwość dostępu do telewizji na głębokości jedenastu tysięcy metrów pod poziomem morza to tylko jedna z wielu zalet pracy w najnowocześniejszej na świecie łodzi podwodnej. Mająca długa na 200 metrów i szeroka na 50, zaopatrzona w niezliczone sprzęty i urządzenia badawcze stanowiła jednostkę naukową, której nie powstydziłby się żaden instytut na stałym lądzie. Ponadto, na pokładzie znajdowały się trzy równie zaawansowane mini-łodzie podwodne nazywane „Nautilusami”, które w każdym momencie mogły zostać użyte do eksploracji oceanu. Załogę okrętu stanowiło 105 osób, z czego 70 to naukowcy sprowadzeni z całego świata, aby móc wziąć udział w tej misji nadawczej.
W kajucie profesora Scotta Hopkinsa zaczęła się rozmowa pomiędzy nim, a jego asystentem:
– Chyba dobrze, że nie powiedziałeś mediom całej prawdy, co nie? – zapytał z wahaniem w głosie współpracownik. – Ludzie wpadliby przecież w panikę.
– Ech tak mi się wydaje – odparł w zadumie biolog. – Ruiny budynków na takiej głębokości same w sobie nie brzmią dobrze. Tym bardziej, jeśli ich architektura w niczym nie przypomina ludzkiej – wzdrygnął się.
Rozmowę przerwał badacz, który wpadł do pomieszczenia. Dyszał ciężko, było widać, że przed chwilą biegł. Miał około czterdziestu lat, był niski i lekko przygarbiony. Jego czoło przecinało już kilka zmarszczek, które razem z grubymi okularami i resztką włosów przylizanych na głowie stanowiły prawie że, książkowy opis naukowca. Sytuacji nie poprawiał noszony przez niego opadający do kostek, biały kitel.
– Mamy wyniki badań budowy zwierząt i materiału, z którego składają się te pozostałości budynków – wykrztusił. – Musisz to zobaczyć na własne oczy… szybko.
– Już biegnę! – odpowiedział z przejęciem profesor i rzucił do asystenta. – Chodź, ty też idziesz.
Po kilku minutach truchtu mieszanego z biegiem cała trójka dotarła do laboratorium. W pomieszczeniu zgromadził się już mały tłumek kilkunastu zmartwionych i zdenerwowanych naukowców. Próbując zignorować panujący wokół nastrój Hopkins podszedł do stołu, na którym leżały wyniki badań. Wziął je do ręki. Zaczął czytać. Po chwili ciężko oparł się o blat i spuścił głowę.
– Czy mamy pewność co do prawdziwości tych danych? – rzucił w pokój.
– Niestety tak – odparł jeden z badaczy. – Nasz sprzęt się nie myli.
– Mój Boże… przecież to szaleństwo. Kości zwierząt zbudowane z tych samych materiałów co ruiny?! Przecież to niemożliwe! To musi być błąd, potrzebujemy więcej podejść!
– Przeprowadziliśmy test już pięć razy, każde podejście przynosiło ten sam wynik. Wydaje mi się, że możemy postawić hipotezę… Te „budynki” … to tak naprawdę kości czegoś bardzo, bardzo dużego.
Grobowa cisza zapadła w pokoju, kiedy słowa, o których każdy myślał zostały wypowiedziane na głos. Przez głowę profesora przemknęła inna myśl, pomysł niedorzeczny, lecz jednak możliwy. Odrzucił go jak najszybciej. Skupił się i po chwili powiedział, przerywając milczenie:
– Muszę to zbadać dokładniej. Razem z Dybowskim weźmiemy Nautilusa i spróbujemy zidentyfikować poszczególne okazy – druga część zdania z trudem przeszła mu przez usta.
Przez większość drogi do szkieletu w łodzi panowała cisza. Obaj naukowcy pogrążyli się w rozmyślaniach i dopiero, gdy w oddali zamajaczyły niewyraźne kształty powyginanych szczątków asystent zdecydował się zapytać:
– Naprawdę wierzysz w wyniki tych badań?
– Nie, dopóki nie zobaczę tego na własne oczy – powiedział profesor. Po chwili dodał już mniej pewnie – A przynajmniej nie chcę wierzyć… A ty?
– Eh, chyba nie mam wyboru. Do tej pory nasze maszyny jeszcze nigdy nie popełniły błędu i szczerze mówią wydaje mi się, że to odkrycie nie jest odstępstwem od reguły.
– Obawiam się, że masz rację – westchnął Hopkins. – No, ale za moment się przekonamy.
Gdy w świetle reflektorów ukazały się pierwsze szczątki, obaj naukowcy wstrzymali dech w piersiach. Prawda, oglądali już ten szkielet, lecz nigdy z tak bliska. Średnią wysokość kości można było oszacować na około pięć metrów, z czego najwyższe wznosiły się na ponad dziesięć metrów nad dnem oceanu. Podróż przez ten las szczątków, połączona ze słabym światłem łodzi podwodnej i ciemnościami panującymi wokół była zjawiskowa. Wywołała w naukowcach niepokój, ale również poczucie, że to, na co patrzą jest jedynym na świecie rodzajem osobliwego piękna pozostałości prehistorycznych gigantów na samym dnie Ziemi. Dopiero po kilkunastu minutach otrząsnęli się z piorunującego wrażenia i zaczęli pracować. Kilka godzin później stali już przed salą pełną naukowców, z zamiarem ogłoszenia szokującego odkrycia.
Średniej wielkości audytorium było wypełnione po brzegi. Jako że wieść o wynikach testów rozniosła się po badaczach podczas nieobecności profesora i jego asystenta wszyscy zgromadzili się, aby usłyszeć nowiny z pierwszej ręki. Ze względu na wagę wydarzenia inni członkowie załogi nie byli dopuszczeni do zebrania. Każdy na sali głośno dyskutował o tym, co mogło zostać odkryte i jaki będzie tego wpływ na dalsze losy nauki. Zdenerwowany Hopkins zapukał kilka razy w mikrofon, sygnalizując, że jest gotów zacząć mówić. Głosy momentalnie ucichły:
– Drodzy koledzy, mam zaszczyt przedstawić wam informacje tak niedorzeczne, że wygłoszone w innych warunkach byłyby przez was z rozbawieniem wyśmiane – zaczął biolog. – Jednak zapewniam was, że to o czym mówię jest prawdą, na którą mogę postawić całą swoją reputację – takie oświadczenie wywołało lekkie poruszenie wśród widowni. – Moje obawy potwierdziły się. Szczątki leżące pod nami nie należą do kilku czy kilkunastu stworzeń, lecz do jednego, gigantycznego okazu. Co więcej, dzięki spostrzegawczości mojego asystenta, na niektórych kościach zauważyliśmy wgłębienia, które… – tu profesor wstrzymał na chwilę dech w piersiach. – Mogą uchodzić za bardzo prymitywne pismo. Można z tego wywnioskować, że w środku tego stworzenia… żył człowiek lub istota bardzo mu zbliżona – po tym zdaniu słuchający dotąd w milczeniu naukowcy wybuchnęli oburzeniem i uciszyli się dopiero po chwili. – Wiem, jak niedorzecznie to wszystko brzmi, lecz dowody są nie do podważenia. Co do znalezienia informacji o specyficznej budowie i rozmiarze tutejszych zwierząt nie poczyniliśmy żadnych postępów, jednak przy większej ilości pracy powinniśmy móc się czegoś dowiedzieć. Dlatego proponuję następujące działania: anonimowo zagłosujemy za ogłoszeniem tego odkrycia prasie, po czym niezależnie od wyniku zaczniemy badania nad szkieletem – pomruki aprobaty rozległy się wśród publiczności, co rozpoczęło głosowanie.
Godzinę później wszystko było rozstrzygnięte. Na razie badacze nie będą oficjalnie mówić o tym, co odkryli, tylko pracować nad uzyskaniem odpowiedzi na trapiące ich pytania. Na początku pojawiało się więcej zagadek niż wyjaśnień, lecz to tylko motywowało naukowców do dalszych testów. Po wielu miesiącach ciężkiego wysiłku pierwsze tezy mogły zostać poparte niepodważalnymi dowodami. Okazało się, że kości pochodzą sprzed kilkunastu tylko tysięcy lat i należały do nowego, nieznanego gatunku zwierzęcia morskiego. Dodatkowo, w innych do tej pory nieeksplorowanych miejscach na świecie odkrywano kolejne okazy tych podwodnych gigantów. Ludzka nauka wkraczała w nową erę pytań i odpowiedzi.