- Opowiadanie: Aeaeaether - 13 anno moriens - Niebo wygląda zgoła inaczej

13 anno moriens - Niebo wygląda zgoła inaczej

...

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

13 anno moriens - Niebo wygląda zgoła inaczej

– Mamo, a dlaczego święty Jan pisze, że w obiecanym Jeruzalem będzie sto czterdzieści cztery tysiące ocalonych z apokalipsy?

Zapytał Piotrek i od razu zadziwił się temu, jak mu się udało powiedzieć taką trudną liczbę bez zająknięcia się. Na twarzy mamy sześciolatka na ułamek sekundy pojawił się niepokój ale natychmiast się uśmiechnęła.

– Ta liczba symbolizuje dwanaście pokoleń izraela. To jest na prawdę dużo, ale jeśli możesz sobie wyobrazić: dwanaście razy dwanaście tysięcy daje właśnie te sto czterdzieści cztery tysiące.

Wyjaśniła, gładząc chłopca po głowie. Wstała i odłożyła na półkę Pismo Święte, które przed chwilą czytali.

– Ale… A co z pozostałymi ludźmi? Przecież teraz na świecie żyje prawie dziewięć mi… Miliardów ludzi. A będzie ich tylko więcej! To co się stanie na końcu świata z nimi wszystkimi?

Mama chłopca milczała tak długo, że mały już pomyślał, że niema co liczyć na odpowiedź.

– Nie wiemy tego. Ale czy musimy wiedzieć? Wiemy że ludzie i tak pójdą do nieba. Dobrze, skarbie?

Chłopiec już zajął się czymś innym.

 

 

***

Niebo, ah niebo.

Choćby dla samego nieba było warto.

Od zarania dziejów wiele było takich zakamarków w miejscu i czasie, w których świadomy, ludzki obserwator mógł paść oczy widokiem pięknych obrazów, jakie maluje przyroda. I jedno bezspornie łączy te encyklopedyczne przykłady wdzięku – są bezpłatne. Za darmo, nie znające pojęcia ceny, są odsunięte od ludzkich schematów. Ktoś, kiedyś oglądając gigantyczny, przytłaczający swoim gromem wodospad – czy mówił sobie “Było warto”?

Być może, warto było przedzierać się przez trującą puszczę, porastającą zbocza dzikich gór, aby go ujrzeć. Ale słowa te padały zawsze z ust obserwatora. Który nie jest integralną częścią historii owego przepięknego, wodnego tartaru. Obserwatora, który nie przyłożył ręki do powstania tego powalającego z nóg widoku.

Ale teraz? Niewielu może to powiedzieć, bo i niewielu pozostało, ale zaiste – było warto. Gdyby ktoś się tutaj przeniósł w czasie z dawnych lat, z średniowiecza na przykład, to i tak Ono w ułamku sekundy zamroziłoby go, paraliżując przerażającym swym pięknem. Skoro tak, to co dopiero kazałoby się poruszyć nam – patrzącym na ten nieboskłon teraz. Nam, wpatrzonym w horyzont okupiony śmiercią miliardów ludzi.

 

Niektórzy z nas jeszcze to pamiętają, że w sklepach odzieżowych i markowych galeriach kupywało się ubrania, które wyglądem i głębią estetyki odrobinę tylko górowały nad tymi z lumpeksów albo pomocy społecznej. Ale były piękniejsze i bardziej dostojne przez swoją ogromną cenę. Były bardziej cool. Wtedy wydawało się to marnością i krótkowzrocznym materializmem, ale dziś każdy wie, że cena mieszka w przedmiocie który trzeba było nią okupić.

Dlatego o tyle trudniej oderwać jest wzrok od tego cool nieba, które przepowiadały święte księgi chrześcijaństwa. Nieba na które pracowały pokolenia naukowców, aby rozszczepienie atomu stało się wystarczająco ekonomiczne. Później pokolenia inżynierów zarządzały wydobyciem i montażem tysięcy podziemnych stanowisk atomowego ognia ziemia-ziemia. I w końcu nieba, które narodziło się po ostatnim zadaniu, które należało do dziewięciu miliardów ludzi w miastach ziemi – zginąć w atomowym ogniu.

 

Bywali tacy wśród nas, którzy bajali różne głupoty. O tym, że to skutek erupcji jakiegoś megawulkanu, dziury ozonowej albo jonizacji powietrza, powstałej przez przesycenie radiacją. Ze smutkiem zabijaliśmy ich za świętokradctwo. Ten piękny, potrójny, czarno-pomarańczowo-siny gradient to niebo, za który umierały miliardy.

Po prostu natura nienawidzi człowieka i chowa pewne swe wdzięki, będąc przez niego uciskaną. Przed Tym Dniem niebo wyglądało stokroć pospoliciej, bo mrowie plemienia ludzkiego nie dawało naturze choćby odetchnąć. Dopiero znacząca redukcja liczebności owego trapiącego Ją gatunku zdołała “odblokować” takie czarodziejskie widoki. 

 

Po angielsku mówiący zatracili tą prastarą prawdę, ale w polskiej mowie ostał się ten przyprawiający o dreszcze easter-egg. Niebo jako sklepienie atmosfery, które zobaczyć można, gdy się zadziera głowę w górę, to to samo słowo, co niebo, do którego idą ludzie po śmierci. Przypadek? Raczej wskazówka i zapowiedź mechanizmu, którego owocem jest ten piękny kolor horyzontu w owych dniach.

“Pewnego dnia mała Anetka wracała ze szkoły do domu około szóstej wieczór. Był koniec października, więc było już prawie mrocznie. Nagle Anetka zobaczyła, że słoneczko wstaje… Na północy – od strony centrum miasta. W tej godzinie Anetka poszła do nieba.” Brytyjczyk, znający tylko podstawy polskiego, by tego nie zrozumiał. Jak to poszła do nieba? Jakieś schody się pojawiły i wspięła się nimi między chmury? To zaiste mroczne, że w naszej mowie to samo słowo oznacza wieczny odpoczynek.

Teraz, więc… Czy jestem wdzięczny losowi za to, że przeżyłem? Nic w tej sprawie nie mogę powiedzieć. Zarówno dane mi jest więcej czasu na eksploatację zmysłów i podziwianie otaczającego mnie pogorzeliska jak i równie bardzo żałuję, że nie jestem jedną z tych osób, które poszły tamtego dnia do tego nieba. Osób, które nadają mu takiego bożego koloru.

Koniec

Komentarze

smiley Hejka

Trochę jest poprawek…

z goła inaczej

…i to już w tytule – niebo wygląda zgoła inaczej

 

odłożyła na półkę pismo święte,

To jeden z czterech wyjątków od ogólnej reguły i piszemy: Pismo Święte. Chyba, że ktoś bardzo

nie lubi – to może stosować się tylko do ogólnej reguły. Male litery wykluczone.

 

Niebo, ah niebo.

ah to nie aha – tu forma niepoprawna, powinno być ach

Nam, wpatrzonym w horyzont okupiony śmiercią miliardów ludzi.

Tu nie bardzo rozumiem “o co kaman”…serio… Rodzimy się i umieramy. Tak ma wszystko co  biologiczne.

Jak na takie krótkie postapo trochę za dużo filozofii jak na mój gust. Żadnych mutantów…strzelanek.

dum spiro spero

Błąd w tytule, 5 tysięcy znaków… no, to jestem.

 

"Zgoła", jak już Facynator zauważył, piszemy łącznie: https://sjp.pwn.pl/sjp/zgola;2545837.html

Łacińska część tytułu, o ile się nie mylę, oznacza "W trzynastym roku umierający" i jest chyba poprawna, ale nie widzę w niej sensu. Lepiej by też było napisać liczbę słownie.

zadziwił się temu,

Zadziwił się tym. Można się dziwić komuś, np. koledze, że kupuje foremki do kostek lodu w kształcie pingwinków, funkcjonuje też konstrukcja "nie dziw się temu", ale zdaje się, że jest ona przeżytkiem.

 bez zająknięcia się

Tutaj "się" możesz wyciąć.

 Na twarzy mamy sześciolatka na ułamek sekundy pojawił się niepokój ale natychmiast się uśmiechnęła.

Na twarzy mamy sześciolatka na ułamek sekundy pojawił się niepokój, ale natychmiast się uśmiechnęła. Infodump i dużo tych "się".

 na prawdę

Łącznie: https://sjp.pwn.pl/sjp/naprawde;2486820.html

cztery tysiące.

 Wyjaśniła

Zlep: cztery tysiące – wyjaśniła.

 pismo święte

Tytuły dużą literą. W tym konkretnym przypadku – oba słowa powinny być dużą, zob. https://sjp.pwn.pl/zasady/73-18-16-Pierwszy-wyraz-w-jedno-i-wielowyrazowych-tytulach;629391.html

 Przecież teraz na świecie żyje prawie dziewięć mi… Miliardów ludzi. A będzie ich tylko więcej!

To dziecko ma sześć lat. Tak powiedziałeś, więc ma. Ale wykazuje zdolność myślenia abstrakcyjnego na poziomie, mam wrażenie, trochę wyższym.

 niema

Pisownia archaiczna. Teraz piszemy: nie ma.

 Nie wiemy tego

Wystarczy: Nie wiemy. I kropka.

 Wiemy że ludzie i tak pójdą do nieba.

Wiemy, że ludzie i tak pójdą do nieba. A swoją drogą: nie, nie wiemy.

 Od zarania dziejów wiele było takich zakamarków w miejscu i czasie, w których świadomy, ludzki obserwator mógł paść oczy widokiem pięknych obrazów, jakie maluje przyroda.

… ? "Ludzki" użyty w ten sposób jest anglicyzmem: https://sjp.pwn.pl/sjp/ludzki;2479443.html Reszta zdania mało zrozumiała i niezbyt wdzięczna.

jedno bezspornie łączy te encyklopedyczne przykłady wdzięku

Jak wyżej. To brzmi jak z telewizji. Następne zdanie też bardzo egzaltowane.

 Ktoś, kiedyś oglądając gigantyczny, przytłaczający swoim gromem wodospad – czy mówił sobie “Było warto”?

Bałagan: Czy ktoś kiedyś, oglądając gigantyczny, przytłaczający swoim ogromem wodospad, mówił sobie “było warto”? "Warto" niekoniecznie oznacza wartość finansową.

 Być może, warto było przedzierać się przez trującą puszczę, porastającą zbocza dzikich gór, aby go ujrzeć.

"Trujące" jest to, co można zjeść… (choć często tylko raz).

 Ale słowa te padały zawsze z ust obserwatora. Który nie jest integralną częścią historii owego przepięknego, wodnego tartaru.

Co to jest "tartar" i dlaczego nie użyjesz słowa, którego znaczenie znasz? Filozoficznie mętne. Po co dzielisz to zdanie na dwa? Bardzo dziwnie to wygląda.

 Obserwatora, który nie przyłożył ręki do powstania tego powalającego z nóg widoku.

Zabawne nagromadzenie metafor.

 z średniowiecza

Ze Średniowiecza.

 zamroziłoby go, paraliżując przerażającym swym pięknem

Purpura na granicy sensu.

 Skoro tak, to co dopiero kazałoby się poruszyć nam – patrzącym na ten nieboskłon teraz

Zdanie mało zrozumiałe. Co właściwie ma do rzeczy epoka, z której pochodzi obserwator?

 horyzont okupiony śmiercią miliardów ludzi

To oznacza, że powstanie horyzontu wymagało śmierci miliardów ludzi. Śmiem wątpić.

 które wyglądem i głębią estetyki odrobinę tylko górowały nad tymi z lumpeksów albo pomocy społecznej

To te same ubrania (tylko parę lat później) i co właściwie masz na myśli pisząc "głębia estetyki"?

 Ale były piękniejsze i bardziej dostojne przez swoją ogromną cenę.

https://sjp.pwn.pl/sjp/dostojny;2453698.html

 Były bardziej cool. Wtedy wydawało się to marnością

Mieszasz dwa style (wyżej też, ale to akurat takie miejsce, w którym to wyraźnie widać).

cena mieszka w przedmiocie który trzeba było nią okupić

Czyli, że jest w nim immanentna, nieprawdaż? Co wprost zaprzecza temu, co napisałeś wyżej. Ponadto: https://sjp.pwn.pl/sjp/okupic;2494966.html

 Dlatego o tyle trudniej oderwać jest wzrok od tego cool nieba, które przepowiadały święte księgi chrześcijaństwa.

Wybierz ton. W jednym zdaniu masz przestawioną składnię i święte księgi – oraz "cool". To nie pasuje. Elementy niepasujące można połączyć celowo i z sensem – ale tutaj tego nie widzę.

 Nieba na które pracowały pokolenia naukowców, aby rozszczepienie atomu stało się wystarczająco ekonomiczne.

Przepraszam, ale o co chodzi w tym zdaniu? W jaki sposób naukowcy pracują na niebo (czyli je własną pracą tworzą)?

 wydobyciem i montażem tysięcy podziemnych stanowisk

Wydobyciem podziemnych stanowisk? Hę?

 O tym, że to skutek erupcji jakiegoś megawulkanu, dziury ozonowej albo jonizacji powietrza, powstałej przez przesycenie radiacją.

Promieniowaniem, jak już, ale to zdanie powinno mieć drugą część. A nie ma.

 świętokradctwo

Świętokradztwo. https://sjp.pwn.pl/sjp/swietokradztwo;2528375.html

 Ten piękny, potrójny, czarno-pomarańczowo-siny gradient to niebo

https://sjp.pwn.pl/szukaj/gradient.html

 Dopiero znacząca redukcja liczebności owego trapiącego Ją gatunku zdołała “odblokować” takie czarodziejskie widoki.

Bardzo brzydkie zdanie. Przepraszam, ale styl radiowo-telewizyjny wywołuje u mnie zapalenie skrupułów.

 Po angielsku mówiący zatracili tą prastarą prawdę, ale w polskiej mowie ostał się ten przyprawiający o dreszcze easter-egg.

Mówiący po angielsku. Tę prawdę. Co to jest "easter egg", hmm? Jeżeli postulujesz tu Projektanta (odpowiedzialnego również za język) – fajnie. Ale nie wiem, skąd to wynika.

 Niebo jako sklepienie atmosfery, które zobaczyć można, gdy się zadziera głowę w górę, to to samo słowo, co niebo, do którego idą ludzie po śmierci.

Pomieszanie kategorii. Ot, choćby – przedmiot to nie słowo. Słowo nazywa przedmiot.

 zapowiedź mechanizmu

Co to jest mechanizm?

 piękny kolor horyzontu

Co to jest horyzont?

około szóstej wieczór

Około szóstej wieczorem.

 Był koniec października, więc było już prawie mrocznie.

https://meteogram.pl/slonce/polska/warszawa-srodmiescie/ : 25 października słońce wschodzi o godzinie 07:18 i zachodzi o godzinie 17:21; zmierzch "cywilny" 17:21 – 17:56. Jednym słowem – powinno już być całkiem ciemno. "Mrocznie" to nie do końca to samo.

 Brytyjczyk, znający tylko podstawy polskiego, by tego nie zrozumiał.

Nie, bo nie znałby języka, w którym zostało napisane…

 To zaiste mroczne, że w naszej mowie to samo słowo oznacza wieczny odpoczynek.

Co w tym mrocznego? Zresztą, skojarzenie nieba z Rajem funkcjonuje też w angielszczyźnie, choć nazwy są różne.

 Teraz, więc

Bez przecinka.

 Zarówno dane mi jest więcej czasu na eksploatację zmysłów i podziwianie otaczającego mnie pogorzeliska jak i równie bardzo żałuję, że nie jestem jedną z tych osób, które poszły tamtego dnia do tego nieba.

To nie jest po polsku.

 Osób, które nadają mu takiego bożego koloru.

Cokolwiek to znaczy…

No, tak. O czym jest ten tekst? Czy to po prostu impresja? Notatka? Bo wygląda mi na to, że dopiero wymyślasz, o czym chcesz napisać. Spisujesz luźne myśli, nie zwracając uwagi na to, czy do siebie pasują. Jeżeli tak Ci się dobrze pracuje – świetnie. Ale publikuj raczej produkty mniej więcej wykończone. Jeśli o fabułę chodzi – najwyżej ją zawiązałeś, a i to bardzo wstępnie. Bo co się stało w tej historii? Ano, spadła bomba. Albo coś. I rozwaliła dorobek cywilizacji. Nie wiemy, dlaczego, jak, ani co z tego wynika. Ktoś przeżył i podziwia naturę, personifikując ją przy tym – ale co z tego? To o wiele za mało, żeby zrobić literaturę.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Przez tekst, choć krótki, przebrnęłam z największym trudem i nie zdołałam się zorientować, co miałeś nadzieję opowiedzieć.

 

– Mamo, a dla­cze­go świę­ty Jan pisze, że w obie­ca­nym Je­ru­za­lem bę­dzie sto czter­dzie­ści czte­ry ty­sią­ce oca­lo­nych z apo­ka­lip­sy?

Za­py­tał Pio­trek i od razu za­dzi­wił się temu, jak mu się udało po­wie­dzieć taką trud­ną licz­bę bez za­jąk­nię­cia się. Na twa­rzy mamy sze­ścio­lat­ka na uła­mek se­kun­dy po­ja­wił się nie­po­kój ale na­tych­miast się uśmiech­nę­ła. → Źle zapisany dialog. Siękoza.

– Mamo, a dla­cze­go świę­ty Jan pisze, że w obie­ca­nym Je­ru­za­lem bę­dzie sto czter­dzie­ści czte­ry ty­sią­ce oca­lo­nych z apo­ka­lip­sy? – za­py­tał Pio­trek i od razu za­dzi­wił się, jak mu się udało po­wie­dzieć taką trud­ną licz­bę bez za­jąk­nię­cia się.

Na twa­rzy mamy sze­ścio­lat­ka na uła­mek se­kun­dy po­ja­wił się nie­po­kój, ale na­tych­miast się uśmiech­nę­ła.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

 

– Ta licz­ba sym­bo­li­zu­je dwa­na­ście po­ko­leń izra­ela. – Ta licz­ba sym­bo­li­zu­je dwa­na­ście po­ko­leń Izra­ela.

 

w skle­pach odzie­żo­wych i mar­ko­wych ga­le­riach ku­py­wa­ło się ubra­nia… → …w skle­pach odzie­żo­wych i mar­ko­wych ga­le­riach ku­powa­ło się ubra­nia

 

gdy się za­dzie­ra głowę w górę… → Masło maślane – czy można zadzierać coś w dół?

 

Anet­ka po­szła do nieba.” → …Anet­ka po­szła do nieba”.

Kropkę stawiamy po zamknięciu cudzysłowu.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

… tyle rzeczy przeoczyłam. Naprawdę powinnam zmienić okulary, a te są prawie nowe, ledwo zzieleniałe… crying

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Czasami tak bywa, że startujemy z Ochotą, później Wola popycha jeszcze z nami ten głaz

pod górkę i… Spojrzenie wstecz uświadamia, że Ochota już spadła…wzrok omdlewa…na

synapsach aż iskrzy – no i po zabawie…heh

wink 

dum spiro spero

Znaczy, więcej Bacona, a mniej Rousseau? XD (Żadnego z nich nie lubię.)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Witaj.

Zgadam się z Twoją Przedmową, Autorze. :)

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Przeczytałem.

Widzę tu zalążek ciekawego pomysłu, ale pływa on w nieco zamąconej wodzie nieuczesanych myśli. Razi brak konsekwencji stylistycznej.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

pływa on w nieco zamąconej wodzie nieuczesanych myśli

Musiałeś? Musiałeś???

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Interesujący koncept, który przedstawia nam tu narrator. Aż skojarzył mi się z jednym z odcinków “Strefy zmierzchu”, gdzie pewien ocalały z wojny nuklearnej miał w końcu czas czytać książki :)

Opisy wypadają okej, tempo narracji też w porządku. Puenta nie jest jakaś szczególnie mocna, ale pasuje jak ulał do początku.

Słowiem – koncert fajerwerków okej :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Mama chłopca milczała tak długo, że mały już pomyślał, że niema co liczyć na odpowiedź.

Ojjj!

Niebo, ah niebo.

Nie czytało się zbyt dobrze :(

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka