- Opowiadanie: Sarmant - Po moim trupie

Po moim trupie

Pakt z diabłem na rok (nie)życia po śmierci? Jasne! Tylko że coś z tym cyrografem jest nie tak...

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Biblioteka:

Użytkownicy, NoWhereMan

Oceny

Po moim trupie

Słucham? Że niby mi współczujecie? Płaczecie nade mną? Zaraz, zaraz, że co?! Że byłem aniołem na ziemi? I jestem „świętej” pamięci? Moi drodzy żałobnicy, pragnę wam oznajmić, że mam się świetnie. No, już tak nie lamentujcie. Zakopcie mnie wreszcie i wróćcie do swoich domów pooglądać telewizję. A mnie dajcie święty spokój. Święty, o ironio!

Jak to się mówi? Że dusza ma jeszcze niezałatwione sprawy na ziemi? Cóż, poniekąd… Gdy sobie umarłem, miałem dwie opcje. Albo wynudzić się przez tysiąc lat w czyśćcu, a potem na nowo umierać z nudów w niebie, albo trafić do piekła. No, ale nie tak po prostu, bo to by sensu nie miało. Diabeł zna takich jak ja. Wie, jak mnie skusić. Zaproponował mi tak zwany „bezkarny rok na ziemi”. Mogę robić wszystko, czego dusza zapragnie!

Całe moje nędzne życie byłem uległy, cierpliwy, spokojny.

Dosyć!

Chcę pokazać zdechłe ciałko ludziom? Super. Pragnę straszyć, będąc niewidzialnym? Jeszcze lepiej. Nikt mnie nie może zabić, bo już nie żyję. Nie odczuję bólu, nie dostanę rozwolnienia (chyba że będę chciał), nie będzie mi zimno ani ciepło. Mogę za to chodzić sobie bez maseczki, urżnąć się w trupa o każdej porze dnia i nocy, a nawet skoczyć z mostu prosto pod ciężarówkę i krzyknąć za Bon Jovim: It’s my life. A wszystko to bez żadnych konsekwencji.

Umierać, nie żyć!

Zacznę oczywiście od nastraszenia żony. O, może pokażę jej moją przeżartą przez robaki wątrobę. Zawsze narzekała, że nic mi z niej nie zostanie… Potem odwiedzę pokój syna. Trzeba było nie budzić mnie każdej nocy przez dobre trzy lata, jęcząc, że jakiś potwór siedzi mu pod łóżkiem. Teraz synuś będzie mieć na odmianę trupa w szafie! Następnie zamienię mojemu ojcu wódkę w chowanych po kątach flaszkach na wodę. To trochę tak jak na weselu w Kanie Galilejskiej, co nie? A tej teściowej, która całe życie pluła na mnie jadem, pokażę, co to prawdziwy jad. W sensie trupi. I to w ogórkach. Przynajmniej raz się porządnie zakiszą.

To wszystko tak na dobry początek. A potem pójdę w świat.

Odczekałem kilka dni, pozwalając robakom dostać się do mojej wątroby. Upewniłem się, że nikogo nade mną nie ma, obliczyłem, że właśnie powinna być noc, i wreszcie uznałem, że to ten moment. Czas pójść po trupach do celu.

No dobra, ale kto mi powie, jak wyjść z tej trumny?

Wyjąłem cyrograf. Może kiedyś się nim podetrę, ale jeszcze nie dziś. Co my tu mamy? „Rok działań swawolnych rozpoczyna się od momentu odwalenia kity. Ja, Diabeł, nie będę trupowi ani pomagać, ani niczego zabraniać. I tyle. Z Panem Ogniem i do przodu, truposzczaku”. A gdzie wzmianka o wydostaniu się z trumny?

No jasne, jest coś na samym dole, bardzo drobnym druczkiem: „Przed straszeniem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do cyrografu bądź skonsultuj się z Diabłem lub demonem, gdyż każdy cyrograf bezmyślnie podpisany zagraża twojemu pozagrobowemu życiu lub duszy”.

O nie. Nie, nie, nie. Nie poddam się. Po moim trupie!

Zacząłem drapać trumnę codziennie, systematycznie. Gdy zniszczyłem wszystkie paznokcie, użyłem kostek. Te były nie do zdarcia. Straciłem poczucie czasu. Było już tylko drapanie, czasem jakieś rozmowy znad grobu, choć coraz rzadsze. Przestali do mnie przychodzić… A tak płakali, tak mnie wspominali. Już ja im o sobie przypomnę, niewdzięcznikom!

Wreszcie nadszedł ten dzień, w którym trumna puściła. Przedarłem się przez nią, przeszedłem kolejne przeszkody w postaci gleby i lichej płyty nagrobnej, aż wreszcie z triumfalnym okrzykiem wyłoniłem się na powierzchnię.

Żonko, nadchodzę!

Ktoś stał nad moim grobem. I ten ktoś mnie widział, chociaż chciałem być niewidzialny. To był Diabeł, ognisty, czerwony degenerat, brzydal i cwany śmierdziel.

– Przechytrzyłem cię, ty piekielny sukinsynie! – powiedziałem z satysfakcją. – Sam stąd wyszedłem.

– Akurat na czas – odparł z uśmieszkiem Diabeł. – Masz jeszcze minutę do końca „Bezkarnego roku na ziemi”. Weź chociaż nasraj sobie na grób, bo trochę szkoda tak odejść niezapamiętanym…

I właśnie w tym momencie, dopiero w tym, naprawdę umarłem.

Koniec

Komentarze

Witaj Sarmant !!!

 

Fajna satyra. Podobało mi się.

 

Kurcze nie zajarzyłem końcówki :))) Ale mimo to było dobre.

Jestem niepełnosprawny...

Hej Fajny szort. I tak sobie myślę, że dobrze się stało, że diabeł oszukał bohatera, bo to nieciekawy typ był :). Pozdrawiam :) PS. Ciekawe czy poszedł za radą diabła i ostatnia minute życia spędził na… :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Fajne, rozbawiło!

Pozdrawiam!

Kto wie? >;

Witaj.

Wow, ale szok! Warto wspomnieć, rzecz jasna, o wulgaryzmach. :))

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

No diabeł, to diabeł. I tyle starań, jak krew w piach!

Podobało mi się.

Lożanka bezprenumeratowa

Cześć, 

Nieźle się ubawiłem . Brawo!

 

 

Zabawne, ale jednak muszę zwrócić uwagę, że wieko trumny to małe miki, problemem jest ziemia – w opku odwrotnie.

 

Edit: tak naprawdę z trumny należy wychodzić bokiem, wieko jest przywalone ziemią.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Ciekawe. A mogli go pochować w zegarku.

Podobało mi się. Zabawne opowiadanie. Z tego bohatera to i za życia musiało być kawał drania.

 

Dziękuję wszystkim za komentarze!

Rozbawiło. Nie ma, jak drobne literki. :D

Pamiętliwy to był i mściwy umarlak. I nawet się cieszę, że nie zrealizował tak ambitnych zamiarów. ;)

 

A mi daj­cie świę­ty spo­kój. A mnie daj­cie świę­ty spo­kój.

 

Chcę po­ka­zać zde­chłe ciał­ko przed ludź­mi? → Chcę po­ka­zać zde­chłe ciał­ko ludziom?

Pokazujemy komuś, nie przed kimś.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Początek i środek naprawdę niezłe. Fajne pokazanie diabelskiej przebiegłości oraz motywy mściwego zmarłęgo ojczulka :D Co psuje odbiór tego koncertu? Końcówka z nasraniem. Przy całym pomysłowym humorze z początku, ten ostatni żart jest słaby i jako pomysł i jako puenta. Trochę szkoda.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Podoba mi się. Niestety nawet na tamtym świecie trzeba czytać to, co ukryte przed nami drobnym druczkiem. Przyznaję punkty. laugh

Nowa Fantastyka