- Opowiadanie: MichałBronisław - Chomiki Żółwiego Pustelnika

Chomiki Żółwiego Pustelnika

Rano mnie naszło, żeby napisać znów coś w zupełnie innym stylu. Obaj bohaterowie są prawdziwymi chomikami moich synów. Większość z opisywanych wydarzeń miała miejsce w realnym świecie.

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Biblioteka:

Użytkownicy, Finkla

Oceny

Chomiki Żółwiego Pustelnika

 

Młynki kręciły się osiągając niewyobrażalne obroty. Ośki rozgrzane były do czerwoności. Dźwięk, który dochodził od nich przypominał start odrzutowca. Pudzian i Spejson nie odpuszczali żadnego treningu.

– Dobrze. – Zerknął na nich Pustelnik spoglądając znad kolorowej gazety. Jego wybałuszone oczy przed momentem skanowały nagie kobiety.

– Wyluzuj Mistrzu, bo znów poleci ci krew z nosa – odezwał się Pudzian.

– To ja jestem Mistrzem. Trzymajcie tempo.

– Co? – Pudzian stracił na chwilę uważność. Siła odśrodkowa przyparła go do powierzchni młynka po czym spadł na plecy.

– Dobra. Odpocznij. Idź się napić. Spejson ty też.

Młynek Spejsona stopniowo zaczął zwalniać. Grubawy chomik wytoczył się z niego i podążył do poidełka.

– Może nie powinniśmy przerywać treningu? Jeszcze nie ma świtu – odezwał się Pudzian, powstając po upadku.

– Potrzebujecie pięć minut przerwy – odpowiedział przerzucając kolejną stronę.

– O to jest wspaniałe! – Z nosa Pustelnika trysnęła krew wprost na gazetę z dziewczynami.

 

*

 

Jak to mówią kolejna noc, kolejna bitwa z własną wytrzymałością. Rozpoczął się kolejny trening. Chomiki stopniowo zwiększały tempo. Oś młynka była polewana chłodziwem codziennie, aby szybciej odprowadzać ciepło.

– Mistrzu pamiętasz co się stało z poprzednimi młynkami?

– Tak. Nie doceniłem waszego zapału do treningu. Dlatego byłem zdziwiony, gdy po drugiej stronie klatki leżały szczątki kołowrotka. Pamiętam, że dwa dni później rozpadł się sprzęt Spejsona.

Pudzian wysypał zawartość z policzków. Wirujący młynek powodował, że jedzenie rozpryskiwało się po całej klatce.

– Nagrałem to – powiedział mistrz.

– To moje specjalne uderzenie. Tylko muszę zwiększyć tempo.

– Czas się kończy. Zagrożenie zbliża się do ziemi. Musicie być gotowi – powiedział Żółwi Pustelnik.

 

*

 

Minęło ponad pół roku od kiedy zaczęli trenować. Dla chomików, które mogą dożyć do dwu lat był to kawał czasu. Nie odpuszczali żadnej nocy.

– Przyśpieszcie – rozkazał Pustelnik.

Zwierzątka już ledwo żyły.

– Ja już nie mogę.

– Ja też.

Oś młynka świeciła rozgrzana do czerwoności. Po klatce roznosił się zapach smaru przypalanego od temperatury wytworzonej przez ich poświęcenie.

– Tylko wasze ciała mówią, że się nie da. Wasz umysł może pokonać barierę – dopingował ich Pustelnik.

– Czuję to! – krzyknął Spejson. Po jego ciele przeskakiwały iskry.

– Ja też!

Chwilę później ich postacie się rozświetliły. Kolor futra zmienił się na żółty, a ciała otoczyła aura energii.

– Udało się!

– Tak. Teraz osiągnęliście poziom super chomika pierwszego rodzaju. Jesteście gotowi na obronę ziemi. Oni dotrą tu za dwa dni.

 

*

 

Kapsuły inwazyjne wbiły się w powierzchnię planety. Wyłoniły się z nich dwie istoty o mocy niszczycieli światów. Na ich drodze stanęły dwie unoszące się nad ziemią postacie o żółtej sierści i chomiczych kształtach.

 

*

 

Trzeciego lutego dwa tysiące dwudziestego czwartego roku padł Spejson. Dzień później pochowaliśmy go w ogrodzie pod sosną, gdzie jego odejście uczciliśmy minutą ciszy. Chwała bohaterom.

 

 

Koniec

Komentarze

Ośki młynków rozgrzane były do czerwoności.

 

 

 

 

O to jest! – Na gazetę trysnęła krew z nosa Pustelnika.

To zdanie jest niezrozumiałe.

 

Pamiętam ,że dwa dni później rozsypał się sprzęt Spejsona.

Pudzian wysypał zawartość zapasów jedzenia z policzków. Wirujący młynek powodował, że rozsypywały się po całej klatce.

Spacja po pamiętam, a nie przed że. Strasznie sypkie te zdania.;)

 

Po klatce roznosił się zapach przypalanego smaru od temperatury wytworzonej przez ich poświęcenie.

 

Zmieniłabym kolejność przypalonego i smaru, bo temperatura spowodowała przypalenie, a nie smar.

 

Chwilę później ich ciała się rozświetliły. Kolor futra zmienił się na żółty, a ciała otoczyła aura energii.

Może postacie zamiast jednego ciała, bo tu masz dwa i jeszcze w poprzednim zdaniu.

 

Jest coś autentycznego i hipnotycznego w tym opowiadaniu. Mimo potknięć szłam dalej, poza uśmiechem czułam ekscytację. Popraw proszę błędy, a pójdę klikać do biblioteki.

"...poniżej wszelkiego poziomu"

@Ambush

Poprawki bardzo trafne. Wszystkie naniosłem i zmieniłem to niejasne zdanie.

Bardzo się cieszę, że czytanie sprawiło ci przyjemność.

Fajne i dowcipne. Trochę dłuższe niż poprzednie, ale wciąż do szybkiego połknięcia.

@AP

Dzięki. Ta długość to z lenistwa ;) A na poważnie piszę dłuższą rzecz całkiem do szuflady – tzn dla swoich dzieci i daję im po kawałku. W tym tygodniu zrobiłem sobie przerwę na opowiadania dla odmiany.

Jasno pokazałeś, że należycie wytrenowane chomiki stać na wiele. ;)

Wykonanie mogłoby być lepsze.

MichaleBronisławie, rozumiem, że rozpiera Cię energia twórcza, ale czy nie masz obaw, że codzienne publikowanie szortów sprawi, iż czytelnicy doznają swoistego przesytu Twoimi dziełkami?

 

– Do­brze. – Zer­k­nął na nich Pu­stel­nik spo­glą­da­jąc z nad ko­lo­ro­wej ga­ze­ty. Jego wy­ba­łu­szo­ne oczy spo­glą­da­ły na nagie ko­bie­ty. → Nie brzmi to najlepiej.

Proponuję: – Do­brze. – Pu­stel­nik zerknął na nich znad ko­lo­ro­wej ga­ze­ty. Zachłannie oglądał nagie ko­bie­ty.

 

Siła od­środ­ko­wa przy­war­ła go do po­wierzch­ni młyn­ka… → Ktoś może przywrzeć do czegoś, ale nie można przywrzeć kogoś do czegoś.

Proponuję: Siła od­środ­ko­wa przyparła go do po­wierzch­ni młyn­ka

 

Jesz­cze nie ma świtu – ode­zwał pod­no­sząc się po upad­ku Pu­dzian. → Co to znaczy odezwać podnosząc się?

A może miało być: Jesz­cze nie ma świtu – ode­zwał się Pudzian, wstając po upadku.  

 

Pu­dzian wy­sy­pał za­war­tość za­pa­sów je­dze­nia z po­licz­ków. → Co było zawartością zapasów?

Proponuję: Pu­dzian wy­sy­pał z policzków za­pa­sy je­dze­nia.

 

Wy­ło­ni­ły się z nich dwie po­sta­ci o mocy nisz­czy­cie­li świa­tów. Na ich dro­dze sta­nę­ły dwie uno­szą­ce się nad zie­mią po­sta­cie o żół­tej sier­ści… → Powtórzenie.

Proponuję w pierwszym zdaniu: Wy­ło­ni­ły się z nich dwie istoty o mocy nisz­czy­cie­li świa­tów.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

@regulatorzy

Skorzystałem z korekty. Dzięki.

 

Odpowiadając na Twoje pytanie mam nadzieję, że nie. Każde “dziełko” jest w innym stylu i na inny temat.

Są jakieś odgórne limity ile można napisać? Żartuję. Na ten tydzień mam jeszcze tylko jeden pomysł.

Mimo drobnych potknięć, całkiem sprawnie napisany szort – i milutko tak pomyśleć, że te chomiki tak trzaskają się po nocach i wyczyniają te akrobacje na młynkach w jakimś konkretnie celu – i to celu tak ważkim, jak obrona całej planety!

Szorcik niby prosty – ale jednak z przesłaniem – które odczytałem tak: niech wam się, człowieki nie wydaje, że jesteście koroną stworzenia, chomiki nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa!

 

pozdrawiam,

 

Jim

entropia nigdy nie maleje

Bardzo się cieszę, MichaleBronisławie, że uznałeś propozycje za przydatne. ;)

 

Każde “dziełko” jest w innym stylu i na inny temat.

Ale Autor jest ten sam.

 

Są jakieś odgórne limity ile można napisać?

Limitów nie ma, ale niepisany obyczaj portalu sugeruje, żeby nie „zamęczać” codziennymi publikacjami.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Limitów nie ma, ale niepisany obyczaj portalu sugeruje, żeby nie „zamęczać” codziennymi publikacjami.

 

Kurczaki, nie wiedziałem o tym. Co prawda nie jestem tak płodnym autorem, by codziennie coś pisać, ale pewnie gdybym był, chciałbym się z Wami tym podzielić. A tu klops :)

 

pozdrawiam,

 

Jim

entropia nigdy nie maleje

@Jim

Fajnie, że dobrze się bawiłeś. Ja też myślałem, że chodzi o poprawienie warsztatu i uczenie się pisząc. Dalej będę pisał, tylko mniej tu wrzucał. A czy wrzucę mniej czy więcej i tak entropia zawsze rośnie ;)

Bez względu na wzrost entropii, będę czasem zaglądał, co tam wrzucasz ;)

entropia nigdy nie maleje

Witaj.

Zabawne i zaskakujące zarazem. Imiona bohaterów zdecydowanie na plus. :)

Interpunkcja dla mnie nadal do generalnej poprawy, ponieważ część zdań jest całkowicie niezrozumiała. “Znad” piszemy razem.

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :)

 

 

Pecunia non olet

@bruce

Dzięki. Podegrałem poprawioną kopię. Musiałem wcześniej nie zapisać poprawki po wklejeniu.

Imiona chomikom nadali moi synowie. To nie są postaci fikcyjne ;)

Imiona świetnie dobrane. :)

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Chomik to nie zabawka. Chomik to odpowiedzialność na dwa dni. Fajny szort, taki prawie w całości oparty na faktach :)

@Arq Von Shell

Dzięki. Super, że fakty do ciebie przemówiły :)

Pamiętam chomiki moich dzieci i poszukiwania w szafach, pralce i piekarniku, gdy parokrotnie wybierały zwiedzanie mieszkania, a może broniły nas przed kosmitami. Super. yes

Koala75

Dzięki. Kolejne pokolenia chomików walczą o nasze przetrwanie. Tymczasem my, żyjemy nieświadomi w z pozoru bezpiecznym świecie.

Dzisiaj pochowaliśmy Spejsona. Dodałem ostatni akapit.

Ach, ten ostatni akapit jest dodany! To wiele wyjaśnia, bo zaburzył mi rozumienie tekstu – zaczęłam rozkminiać, jakie niebezpieczeństwo go wykończyło, dlaczego nie widać go w tekście… Bez tego akapitu opko ma sens.

Babska logika rządzi!

@Finkla.

Tak i tak (zgadzam się, że jest oderwany).

PS. Ostatni akapit został dodany dla syna, który się opiekował Spejsonem do samego końca. Pudzian dalej biegnie i czuwa nad bezpieczeństwem Ziemi.

Ufff! To dobrze, że jesteśmy bezpieczni. ;-)

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka