- Opowiadanie: dawidiq150 - Kolekcjoner serc

Kolekcjoner serc

Absurdalnie dużo razy czytałem tekst w celu poprawienia błędów i pod koniec był już dla mnie mega nudny, ale wydaje mi się, że przy pierwszym czytaniu na pewno nie będzie nudny. Proszę czytajcie i komentujcie!!!

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Kolekcjoner serc

Ten czwartkowy, lipcowy poranek był bardzo ciepły, zapowiadał się piękny dzień. Szczęśliwa stara kobieta wracała z rannej mszy Świętej.

Kościół jej parafii mieścił się w centralnym miejscu osiedla tak, że można było do niego dotrzeć ze wszystkich stron. Droga, którą szła staruszka wiodła przez łąki połączone z niewielkim zagajnikiem. Nie zawsze można było tędy iść, bo gdy spadł deszcz robiło się tu wielkie błoto. Minęła wydeptany teren z dwiema zbitymi z drewnianych belek bramkami, gdzie dzieciaki mieszkające w pobliskich blokach przychodziły codziennie grać w piłkę.

Kobieta bała się dzików, które zaczęły się tu od jakiegoś czasu pojawiać. Szła więc szybkim krokiem, by jak najszybciej opuścić to miejsce. Nie miała pewności, co właściwie taki dzik może człowiekowi zrobić. Ugryźć czy ubóść? Nie wiedziała też, co byłoby gorsze.

„Bóg nie pozwoli mnie skrzywdzić – pomyślała – przecież wracam z kościoła”

Ścieżka skręcała nieco w prawo. Nagle staruszka potknęła się o jakiś przedmiot. Spojrzała w dół i gdy dotarło do niej czym był, zamarła. Przed nią, w kałuży jeszcze nie zakrzepłej krwi, spoczywała ludzka głowa, z której wystawał kawałek kręgosłupa. Staruszka rozpoznała, swoją znajomą. Kawałek dalej leżała reszta ciała.

Szok był tak wielki, że starej kobiecie zakręciło się w głowie i upadła.

 

&&&

 

Rodzina zamordowanej, wątpiąca w skuteczność działań policji wynajęła detektywa. Był nim Ryszard Kochul. Czekał on teraz na ławce, w korytarzu na najniższym piętrze szpitala. Tuż obok znajdowało się pomieszczenie prosektorium. Nagle drzwi otwarły się i na zewnątrz wyszedł ubrany w biały uniform lekarz patomorfolog.

Detektyw wylegitymował się i powiedział:

– Bardzo proszę, by pan mi powiedział wszystko na temat zwłok.

Mężczyzna w bieli popatrzył na niego takim wzrokiem, jakby chciał powiedzieć „Nie wierzę, że to naprawdę się stało”. Potem odparł:

– Pierwszy raz się spotkałem z takim okropieństwem… Napastnik musiał być niezwykle silny. Oderwał biednej kobiecie głowę i następnie rozerwał ubranie, by jakimś narzędziem wyrwać jej serce.

– Żadnych innych obrażeń?

– Żadnych.

– Rozumiem, w takim razie dziękuję.

Ryszard zbierał informacje. Wypytywał krewnych, znajomych ofiary, a także każdego powiązanego z tą sprawą. Rozmowy nagrywał na dyktafon.

Następnego dnia, w pobliskiej miejscowości, doszło do drugiego morderstwa. Ofiarą tym razem była dwudziestoletnia dziewczyna, wieczorem wracająca lasem od swojego chłopaka. Ponownie ofierze oderwano głowę i wyrwano serce. Zwyrodnialec, tak jak za pierwszym razem bardzo ryzykował, leśna droga była bowiem długa na zaledwie czterysta metrów i łączyła licznie zaludnione osiedla.

Ludzi ogarnęła panika, na śląsku grasował seryjny morderca. Ryszard miał dużo roboty. Radził sobie jednak pracując metodycznie.

Policja również zaczęła robić wszystko, by złapać zbrodniarza i zapobiec dalszym mordom. Wielu ludzi uważało, że dzięki nowoczesnej technologii, w obecnych czasach złapanie seryjnego mordercy nie jest specjalne trudne i była to w dużym stopniu prawda, ale w tym przypadku okazało się inaczej.

Kilka godzin później doszło do kolejnej tragedii. Teraz padło na mężczyznę. Został zamordowany w biały dzień, gdy wracał mało uczęszczaną drogą z pracy. Metoda zabójstwa była identyczna.

Mordercę nazwano „kolekcjonerem serc”. Policja dysponowała już jego DNA i było w stu procentach pewne, że zabija ta sama osoba.

 

&&&

 

Detektyw zainteresował się zaginięciem trójki nastolatków, mieszkających w okolicy pierwszego morderstwa. Zaginęli dzień przed zabiciem staruszki. Nie miał jednak pewności, czy łączyć te dwie sprawy.

Jak zwykle wypytał ich rodziny, a także znajomych. Dowiedział się, że mający po siedemnaście lat chłopcy chodzili czasem na nielegalne wysypisko śmieci, gdzie znajdowała się też stara, zamknięta od dawna fabryka narzędzi.

Niezwłocznie wybrał się w tamto miejsce. Były tu wielkie, piętrzące się góry śmieci. Dokładnie zbadał cały teren, lecz nie znalazł żadnego śladu. Pozostało mu jeszcze sprawdzić fabrykę. Gdy się zbliżył do jej głównego wejścia, poczuł dochodzący z wnętrza silny smród. Znał go, w swojej pracy już się z takim spotkał, to był zapach rozkładającego się ciała.

Wszedł do budynku i skierował tam, skąd dochodziła nieprzyjemna woń. Minął pierwsze pomieszczenie, w drugim znalazł to czego szukał.

Chłopcy urządzili tu sobie kaplicę szatana. Ryszard był praktykującym katolikiem i czuł wielką niechęć, a także odrazę do takich praktyk. Na ścianie przed nim wisiał obrócony do góry nogami krzyż. Był tu też stół, na którym leżała otwarta księga, jak się później okazało biblia szatana. Na podłodze, w namalowanym sprayem pentagramie, leżał nieżywy, pozbawiony kończyn kot.

Byli też chłopcy. Martwi z oderwanymi głowami. Jednak tylko dwójka, jednego brakowało. Ryszard wyszedł by zwymiotować, a potem zawiadomił policję.

 

&&&

 

Ksiądz Mariusz usłyszał dźwięk dzwonka. Zszedł po schodach na parter i otworzył drzwi. Ujrzał niechlujnie ubranego, wysokiego mężczyznę z kilkudniowym zarostem.

– Szczęść Boże – powiedział przybysz.

– Szczęść Boże – odparł ksiądz.

– Mam na imię Ryszard i jestem detektywem. Zostałem wynajęty by złapać seryjnego mordercę, który terroryzuje tą okolice. Mam do księdza kilka pytań. Czy można?

– Tak oczywiście – powiedział ksiądz, mocno zastanawiając się, po co detektyw przyszedł właśnie do niego.

Wpuścił gościa i udali się na piętro, do prywatnego pokoju duchownego. Detektyw nie tracąc czasu wyciągnął teczkę z torby, którą miał przewieszoną przez ramię.

– Dwójka zamordowanych nastolatków umarła w czasie próby odprawienia czarnej mszy. Mieli po siedemnaście lat, ale to nie była jakaś dziecięca zabawa. Mieli biblię szatana i nawet torturowali, a potem zabili kota jako ofiarę. Mam tu zdjęcia stron, na których otwarta była księga. Może ksiądz mi o tym coś powie. Czuję, że to klucz to tej całej koszmarnej historii.

Duchowny spojrzał na zdjęcia i powiedział:

– Niech pan chwilę poczeka.

Następnie wyszedł i po chwili wrócił w dłoniach trzymając grubą książkę.

– Łatwiej nam będzie skorzystać z tego. To mój własny egzemplarz biblii szatana. Może to pana zdziwi, ale na studiach każą nam całą przeczytać. Wielu księży ją posiada.

– Faktycznie, nie miałem o tym pojęcia – powiedział detektyw i zerknął na jedno ze zdjęć, które ze sobą przyniósł. – proszę otworzyć na stronie dwieście jedenaście.

Ksiądz zaczął kartkować księgę. W końcu znalazł to czego szukał. Następnie przewrócił kilka stron do tyłu i blady jak ściana zakrył usta dłonią.

– Co się stało? – zapytał podekscytowany detektyw.

– Proszę spojrzeć na nazwę rozdziału! – duchowny wskazał palcem napis Jak wezwać sześciosercego. – Próbowali wezwać demona i chyba im się udało.

Następnie zaczął czytać na głos. Okazało się jednak, że w księdze pisze jedynie jak otworzyć bramę piekła i przywołać bestię, znajdował się też tam jej rysunek, ale żadnej wzmianki jakie demon miał moce nie było. Jedyną przydatną informacją, którą znaleźli, to że demon by móc przybrać swoją pełną formę, musiał zdobyć sześć ludzkich serc.

– Czyli możemy spodziewać się jeszcze jednego morderstwa – powiedział ksiądz – strach myśleć co będzie później. Będę się modlił, żeby udało się go panu złapać.

Ryszard podziękował za pomoc i ruszył na dół do wyjścia. Chwilę później, po opuszczeniu plebanii rozdzwoniła się jego komórka. To komendant policji telefonował z szokującą informacją, że porównali DNA mordercy, z DNA zaginionego chłopaka, który był już notowany i jego dane znajdowały się w policyjnej bazie.

– Musimy się spotkać – powiedział detektyw – jadę do pana.

 

&&&

 

Na posterunku Ryszard opowiedział o swojej wizycie u księdza. Sprawa tak trzymała się kupy, że wielu wtajemniczonych bardzo skłaniało się ku tezie, że na wolności grasuje demon w postaci człowieka. Zachowano jednak te szczegóły w tajemnicy, ale zdjęcia chłopaka trafiły do telewizji, gazet i na afisze z podpisem „poszukiwany morderca”.

Tak jak zawsze, w sytuacji kiedy na wolności grasował seryjny zabójca, ludzie wpadli w panikę. Mało kto wychodził z mieszkania po zmroku, choć wiadomo było, że morderca atakuje także w dzień.

Mimo to doszło do kolejnej zbrodni. Zabity, w ten co zwykle sposób został bezdomny. Stało się to późno w nocy.

– No to demon zdobył sześć serc. Co się teraz stanie? – Ryszard spytał komendanta policji.

– Na pewno nic dobrego – odparł mundurowy.

 

&&&

 

Sebastian pamiętał wszystko co się wydarzyło, cały czas był w pełni świadomy. Lecz od momentu, kiedy wymówił słowa bluźnierczej modlitwy, w chwili kiedy jego dwaj przyjaciele uśmiercali kota składając go w ofierze, przestał mieć władzę nad swoim ciałem. Przejęła je potępiona przez Boga istota. Gdy to się stało jego chude kończyny zaczęły obrastać mięśniami a dłonie zamieniły się w szpony. Potem, bez wysiłku oderwał głowy pozostałych czcicieli szatana i wyrwał im serca, które schował do worka, w którym przynieśli kota.

Demon, który przejął jego ciało okazał się niezwykle sprytny, z pewnością oprócz wielkiej siły fizycznej, miał też nadludzkie zmysły pozwalające mu zabijać i nie dopuścić, by ktokolwiek go zauważył.

Po dokonaniu sześciu morderstw, skierował się do pobliskiego lasu. Szedł przez pewien czas, aż znalazł się na polanie, parę kilometrów od siedzib ludzkich. Jego ręce wyjęły z worka serca i przytknęły do siebie. One złączyły się i tak utworzony mięsień zaczął pracować. To co się stało później było jeszcze bardziej nieprawdopodobne. Niczym trąba powietrzna, nowo powstałe serce zasysało wszystkie żywe organizmy zwierzęce wokoło w promieniu kilkuset metrów. Były to wszelkie owady, żaby, wiewiórki, jeże, nawet sarny i dziki. Ich ciała stały się budulcem demona. Działo się to bardzo szybko i po zaledwie kilu minutach istota była kompletna.

Sebastian patrzył na nią ze strachem i obrzydzeniem. Demon miał olbrzymie gabaryty. Jego beznogie, opasłe cielsko musiało ważyć chyba ze sto ton. Z czerwonej skóry, w wielu miejscach wystawały mu części ciała pochłoniętych zwierząt. Na głowie miał wielkie, kręcone złote rogi. Palce zakończone były długimi na ponad metr pazurami. Jednak miał zamknięte oczy i wydawał się nieprzytomny.

Nagle Sebastian poczuł, że odzyskał władzę nad swoim ciałem, które na powrót stało się normalne. Szpony i wielkie mięśnie zniknęły. W tej samej chwili olbrzymia bestia rozwarła powieki ukazując nieludzkie, czerwone ślepia. Z grymasem zadowolenia na twarzy, podniosła ręce i zaczęła przypatrywać się im, a następnie reszcie ciała.

Sebastian rzucił się biegiem, byle jak najdalej od potwora.

 

&&&

 

W żółtej magmie o temperaturze tysiąca stopni do pasa zanurzone były miliardy potępieńców. Na ich nagich plecach widniały rany, które nie miały czasu się zagoić, gdyż latające skrzydlate diabły non-stop je chłostały. Robiły to z taką siłą, że po każdym smagnięciu zostawiały głęboką, krwawiącą bruzdę.

Tak wyglądało piekło, a przynajmniej jedna z jego sal. Nagle sklepienie otwarło się, a wymęczone ciała owiał chłodny wiatr. Ich płuca wypełniło świeże powietrze. Po chwili zaczęły przechodzić metamorfozę, skrzydła, które im urosły pozwoliły wznieść się w powietrze i opuścić to potworne miejsce.

 

&&&

 

„Sześciosercy” rozwarł otwór gębowy i na zewnątrz wydostały się niezliczone chmary najbardziej uciążliwych dla ludzi owadów. Głośno bzycząc utworzyły olbrzymią ciemną chmurę. Demon złożył im obietnicę; proporcjonalnie do tego ilu ludzi uśmiercą, tak ich kara zostanie zmniejszona.

Olbrzymia owadzia chmara ruszyła by zabijać. Po dotarciu do zurbanizowanych osiedli, komary, muchy i inne obrzydliwe posiadające skrzydełka robale wchodziły ludziom do ust, dostawały się do nosa uniemożliwiając oddychanie, zatykały uszy a także kąsały, żądliły i gryzły.

Sebastian oczywiście nie miał pojęcia o tym, co się działo, ale pędził by jak najszybciej powiedzieć, gdzie znajduje się demon. Chciał o tym poinformować policję i później popełnić samobójstwo.

Gdy dotarł do miasta, już wiedział, że się spóźnił. Na chodnikach i ulicach leżało mnóstwo trupów. Natomiast ci co się zdążyli schować, teraz zaczęli wychodzić ze swoich kryjówek.

Widząc to wszystko chłopak wybuchnął płaczem. Po chwili jednak opamiętał się i krzyknął:

– Niech ktoś wezwie policje! Natychmiast niech ktoś wezwie policję, albo ofiar będzie znacznie więcej!

 

&&&

 

– Tak to ja! Ja zabijałem – powiedział do komendanta policji – tylko, że byłem opętany. Wszystko widziałem, wszystko czułem ale nie mogłem niczemu zapobiec. Nie mam pojęcia co się tutaj stało, ale wiem że winna jest temu przywołana przeze mnie, podczas czarnej mszy bestia, którą trzeba jak najszybciej uśmiercić. Znajduje się na leśnej polanie jakieś pięć kilometrów od elektrowni.

– Opowiedz wszystko dokładnie w szczegółach – nakazał policjant.

– Nie rozumiecie, że nie ma czasu?! To co tu się stało, to wina tego demona jestem o tym przekonany! – krzyknął wzburzony nastolatek. – Wezwijcie kawalerię powietrzną i rozwalcie go!

W międzyczasie komenda dostała informację, że chmary owadów przybyły nie wiadomo skąd i, że rozpierzchły się, a ofiary w ludziach liczy się już w setkach.

– No dobrze – powiedział komendant. – Mam dobrego przyjaciela, który może zorganizować natychmiast kilka wojskowych śmigłowców. Zanim jednak tu dotrą minie pewnie ze czterdzieści minut.

– Niech pan dzwoni. Potem wszystko panu opowiem.

I tak zrobili.

 

&&&

 

Minęło czterdzieści pięć minut. Trzy „Black Hawki” leciały w stronę leśnej polany, gdzie według słów Sebastiana ukrył się obrzydliwy potwór.

Obszar do przeszukania nie był duży, dlatego to czego szukali znaleźli w kilka minut. Oprócz chłopaka, który już widział demona wszyscy doznali szoku. Wpatrywali się w niego wytrzeszczonymi oczami, wielu zrobiło znak krzyża i zaczęło odmawiać modlitwę.

Bestia była w trakcie znoszenia jaj. Blisko niej, w krwawym śluzie leżały już dwa ogromne białe nakrapiane czerwonymi plamami jaja, kolejne wyłaniało się z otworu poniżej brzucha szkarady. Rogaty z pewnością usłyszał odgłos śmigieł, gdyż zwrócił wzrok w stronę helikopterów. Jeden z żołnierzy już miał otworzyć ogień z karabinu maszynowego, gdy nagle „sześciosercy” zamachnął się ręką, która okazała się nienaturalnie długa i strącił maszynę. Ta spadła pomiędzy drzewa i chwilę później wybuchła.

Dwa pozostałe helikoptery natychmiast oddaliły się na bezpieczną odległość, by stamtąd zacząć ostrzał. W stronę potwora poleciały dwa granaty, odbiły się od obrzydliwego cielska i eksplodowały poważnie go raniąc.

Z gardła diabła wydobył się donośny skrzek bólu i naiwnego niezadowolenia, niepodobny do żadnego innego odgłosu jaki kiedykolwiek słyszeli ludzie.

Eksplozje oprócz tego, że poraniły potwora zamieniły w krwawą papkę jedno z dwóch wielkich jaj. Potwór spuścił głowę i zaczął lekko nią poruszać w górę i w dół. Można było pomyśleć, że zdycha, ale on, po chwili na powrót podniósł rogaty łeb i spluną gęstą, żrącą flegmą, której było tak wiele, że ochlapała cały najbliższy helikopter unieruchamiając śmigła, a także silnie parząc skórę tych, którzy wychylali się z maszyny. Ich cierpienie nie trwało długo, bo i ten śmigłowiec rozbił się a oni zginęli na miejscu.

Bestia, o której myśleli, że w tej konfrontacji będzie bezbronna, okazała się śmiertelnie niebezpieczna. Atak ostatniego Black Hawka na szczęście jednak się powiódł. Karabin maszynowy zrobił z opasłego cielska sito.

Chwilę później z potwora i jego jaj zostało tylko lepkie, śmierdzące ścierwo. Potępione dusze w ciałach owadów siejące śmierć w pobliskich miastach padły bez życia na ulice i chodniki.

 

&&&

 

Sataniści z całego świata wiele by dali za to, żeby porozmawiać z Sebastianem i dowiedzieć się jakim sposobem udało mu się otworzyć bramę piekła. Tysiące wyznawców szatana tego próbowały, a udało się to trzem zwykłym nastolatkom. Całe szczęście on i jego przyjaciele zabrali tą wiedzę do grobu.

Koniec

Komentarze

Niczym trąba powietrzna, nowo powstałe serce zasysało wszystkie żywe organizmy zwierzęce wokoło w promieniu kilkuset metrów.

Demon miał olbrzymie gabaryty. Jego beznogie, opasłe cielsko musiało ważyć chyba ze sto ton.

Wiem, że to sto ton to tylko takie luźne spostrzeżenie bohatera, ale nie wydaje mi się, by w promieniu tych kilkuset metrów byłoby na tyle biomasy, aby uzbierało się te sto ton. Mnie to wybiło z lektury.

 

kolejne wyłaniało się z otworu poniżej brzucha szkarady.

Skoro demon jest beznogi, to zwrot: “poniżej brzucha” staje się dla czytelnika anatomiczną zagwozdkąwink

 

W tekście jest sporo nieporadności i naiwności, ale przeczytałem z zainteresowaniem. Twoje teksty, pomimo pewnych rys, potrafią przykuć uwagę czytelnika. Nie wiem jak to robisz, ale Ciebie zawsze dobrze się czyta! Masz lekkie pióro, którego niejeden autor (w tym i ja) może Ci tylko pozazdrościć.

Czekam na Twoje kolejne opowiadanie!

 

Spokojnych świąt! 

 

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Hej 

Samo opowiadanie jest napisane zbyt szybko, jakbyś chciał za wszelką cenę zmieścić wszystko co miałeś w głowie na jak najmniejszej ilości znaków. Myślę, że opowiadaniu brakuje dopieszczenia i nieco wyhamowania akcji. Ale Zgadzam się, z Nazgulem, że masz lekkie pióro i płynie się przez tekst :). 

Sataniści w święta :D ale cię wzięło :P jak już jestem przy satanistach, wpisując choćby w google hasło o czym jest biblia satanistyczna dowiadujemy się :

 

“Opowiada o naiwności , manipulacji religijnej opierając się na wielu religiach. O walce człowieka z popędami nim sterującymi oraz ukazując przy tym, jak religia te popędy hamuje, a jak jej brak otwiera umysł i rozwija to co hamowane przez religię. Napisana jednak językiem zrozumiałym dla każdego.”

 

Myślę, że zrobienie z dzieciaków (dręczących zwierzęta i czytających Anton Szandor LaVey) gości przyzywających demona to duże uproszczenie i w ojej ocenie to pójście na skróty. Oczywiście nie ma potrzeby czytania całej książki LaVeya by się przygotować do napisania opowiadania, ale myślę że można trochę poszperać w internnetach ;) by wybrać coś bardziej ciekawego :P 

 

Pozdrawiam :) 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

smiley Trochę i ja…

wracała z rannej mszy

niefortunne określenie, raczej porannej

 

Tuż obok znajdowało się pomieszczenie prosektorium. Nagle drzwi otwarły się i na zewnątrz wyszedł ubrany w biały uniform lekarz patomorfolog.

Patomorfolodzy nie zajmują się zwłokami. Od tego są specjaliści medycyny sądowej. To dwa  odrębne działy medycyny.

 

Detektyw wylegitymował się i powiedział:

– Bardzo proszę, by pan mi powiedział wszystko na temat zwłok.

Nierealne, wgląd w materiały z sekcji zwłok ma tylko prokurator prowadzący daną sprawę.

 

Detektyw nie tracąc czasu wyciągnął teczkę z torby,

Dziwna operacja w celu pokazania dwóch zdjęć…

 

To komendant policji telefonował z szokującą informacją, że porównali DNA mordercy,

Do jakiegoś niegolonego detektywa?… Nawet Rutkowski nie ma takich układów…heh

 

W demonologię nie wnikam – nie moja bajka…

smiley

dum spiro spero

Nazgul miło mi cię znowu u mnie widzieć :) Bardzo się cieszę z tego, że wpadłeś do mnie, przeczytałeś i dałeś komentarz!!! Aż mi się nie chce wierzyć i jestem bardzo szczęśliwy, bo tyle razy przeczytałem swój tekst, że naprawdę nie mogę już ocenić czy jest ciekawy czy nie. Znam go można w przenośni powiedzieć “na pamięć”. Wielkie dzięki i również pozdrawiam :)

 

Miłych Świąt!!!!!

 

Bardjaskier dzięki za przeczytanie i ciekawe uwagi!!! Szczerze ci powiem, że bardziej martwiłem się czy z tymi helikopterami będzie wiarygodne :) To jest właśnie to, że najlepiej pisać na tematy, które się zna. (ale przecież tak naprawdę znamy się na niewielu rzeczach) Pozdrawiam serdecznie!!! Miłych Świąt!!! :)

Jestem niepełnosprawny...

Hej Fascynator :))))

 

Dzięki, dzięki!!! Fajnie, że wpadłeś. Z pewnością masz rację w swoich uwagach. Wiesz ja się tak bardzo nie przykładam do wiarygodności szczegółów w moich opowiadaniach. Traktuję pisanie bardzo luźno. Mam nadzieję, że te błędy nie są bardzo rażące. Ale dobrze zdawać sobie sprawę jak wygląda sytuacja naprawdę. Nie myśl, że olewam sprawę, z pewnymi rzeczami jest mi ciężko. Jak ktoś jest inteligentniejszy to wiadomo, dostrzega więcej. Tutaj są można powiedzieć sami eksperci, a jak przykładowo wydaje sobie tomik opowiadań to trafia on do ludzi przeważnie o przeciętnej inteligencji. I dlatego tak się nie przejmuję.

 

Miłych Świąt!!!

Jestem niepełnosprawny...

smiley

Wzajemnie, smacznego jajeczka…

Jak mawiali starożytni: errare humanum est…

Pozdrawiam.

smiley

dum spiro spero

Fajny pomysł z sześciosercym demonem.

Wykonanie kuleje w szczegółach. Tak merytorycznych, jak i w technicznych (brakujące przecinki itp.). Niewiarygodne wydaje mi się, że każdy na gębę dostaje dostęp do dowolnych informacji i wykonywanie dziwnych próśb – patolog opowiada o wynikach sekcji, znajomy wysyła wojskowe helikoptery… Czy gdybyś miał kumpla pracującego w salonie samochodowym, to on wysłałby Ci kilka samochodów, żeby rozwieść znajomych po imprezie? Pierwszy lepszy ksiądz ma księgę z prawdziwym rytuałem przyzywającym demona. Przecież księża mają rodziny – naprawdę warto ryzykować, że jakiś nastoletni braciszek czy kuzyn dorwie się do takich rzeczy?

Demona dziwnie łatwo zabić – da się zastrzelić. Wiem, że Polska to nie Ameryka, ale pewnie szybciej byliby na miejscu lokalni myśliwi. I najbliższa jednostka wojskowa.

Wydaje mi się jeszcze, że rodzina pośpieszyła się z zatrudnianiem detektywa – policja jeszcze nie zdążyła ich rozczarować, a nie trzeba im płacić. I fabularnie on wcale nie jest potrzebny, gliniarz sprawdziłby się równie dobrze.

Ludzie wychylający się z helikoptera. Pal licho, że śmigło wywołuje niezłą wichurę. Ciekawa jestem, w jaki sposób okienka pootwierane na przestrzał wpływają na aerodynamikę.

Babska logika rządzi!

Hej Finkla !!!

 

Cieszy mnie przede wszystkim, że jest twój komentarz. Pal licho, że jest tyle błędów :) Pisanie opowiadań daje mi wiele radości. No niestety brakuje mi trochę tej inteligencji. Dlatego teraz zrobię sobie przerwę na tydzień albo i dłużej i będę pal licho dużo czytał, żeby mieć większą wiedzę.

 

Pozdrawiam :))))))

Jestem niepełnosprawny...

Dwidzie150, kolejny dobry pomysł na mroczne opowiadanie, którego Ci gratuluję, bo wyobraźnię masz niezwykłą. :) Ciekawa sprawa, bo dziś nad ranem miałam sen o jakimś sadyście, zadającym katusze swoim ofiarom, a także o rodzinnej miejscowości i ścieżce, prowadzącej do domu, o której wspominałam już przy komentarzu do innego tekstu. :) Idąc dróżką, zatrzymałam się nagle i odkopywałam we wspomnianym śnie zwłoki znajomej kobiety bez głowy. Pamiętam jej dość elegancki strój oraz apaszkę zawiązaną pod szyją. Skojarzyłam z Twoją opowieścią, bo widzę wiele cech wspólnych. :) 

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Ludzie wychylający się z helikoptera.

Akurat w helikopterach Black Hawk, latanie z odsuniętymi drzwiami to raczej norma. Przynajmniej tak robią na wszystkich filmach…laugh

 

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

OK, cofam uwagę o helikopterach. Acz ciekawa nadal jestem, jak to wpływa na aerodynamikę i inne takie.

Babska logika rządzi!

Witam moja droga bruce !!!

 

Dziękuję!! !! Bardzo czuję się dowartościowany teraz. A ja sobie ostatnio jak leżałem w łóżku marzyłem jakby to było fajnie kiedyś przyjść do kina i usłyszeć “Film na podstawie powieści Dawida Nocka”. Życie płata różne figle może dojdę do tego, a jak nie teraz to w innym życiu :)

 

Również pozdrawiam :)))

Jestem niepełnosprawny...

Nie wiemlaugh Moją uwagę oparłem… na hollywodzkich produkcjachlaugh Ale widać, że chłopakom w helikopterze to zwisa…laugh

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

To jest całkiem prawdopodobne, Dawidzie. ;)

Ten helikopter skojarzył mi się też z Jumanji. :))

Pecunia non olet

Pomysł fajny i ciekawy, ale akcja zdecydowanie dzieje się za szybko. Gdybyś trochę wyhamował, skupił na szczegółach byłoby lepiej. Historia śledztwa z wątkiem okultystycznym, aż prosi się o większe budowanie klimatu i opisanie poczynań detektywa z większą ilością detali. 

Trochę literówek też się zdarzyło, ale ogółem nie czytało się źle. Z lekkością pióra, o której pisali inni również się zgadzam. 

Pozdro i powodzenia w dalszym pisaniu!

Przerażająca historia i wyrazisty bohater. Jakoś te helikoptery mi nie pasowały dla całości, ale czytało się przyjemnie i uczucie niepokoju wierciło w mózgu w sposób satysfakcjonujący.

Lożanka bezprenumeratowa

Witam Storm !!!! Fajowo. Rady zapamiętam na przyszłość. Dzięki za poświęcony czas, kurczę nie mogę wręcz uwierzyć, że mam tyle pozytywnych ocen.

 

Serdecznie pozdrawiam!!!

 

Ambush witam!!! Ach te helikoptery :) Tak czułem, że nie będzie trzymało się kupy :) No trudno. Dzięki za odwiedziny :)))

Jestem niepełnosprawny...

Przyjemnie się czytało :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka