Cześć ;)
Taki szorcik popełniłam, sama nie wiem, czy go dobrze przyporządkowałam.
Zapraszam do czytania :)
Cześć ;)
Taki szorcik popełniłam, sama nie wiem, czy go dobrze przyporządkowałam.
Zapraszam do czytania :)
Od miesięcy prześladuje mnie ten sam koszmar.
Rozpoczyna się niewinnie, ot zwykłą sceną rodem z najnudniejszej telenoweli. Zazwyczaj śnię, że przesiaduję w kuchni albo w innym pomieszczeniu, które akurat zyskało w podświadomości jakieś szczególne znaczenie. Czasami popijam kawę, smętnie przyglądając się nieaktualnej gazecie, ale głównie to zapuszczam żurawia do otwartej lodówki. Niemal za każdym razem opróżniam ją z kilkudniowych naleśników, koniecznie na słodko.
Sen, lecz jeszcze nie koszmar, biegnie dalej. Moszczę się na krześle i już mam wypić kolejny łyk kawy, bądź zjeść kęs naleśnika, gdy otoczenie niespodziewanie się zmienia. Kremowa tapeta ciemnieje, wpadając w czekoladowy odcień, a niezauważalne dotąd cienie zeskakują z wykwitu na przeciwległej ścianie i zaczynają się wokół mnie kłębić. Oblepiają nogi śliskimi mackami, nie pozwalając zapaść w leczniczy sen.
Naraz spomiędzy mych warg wydobywa się krzyk. Widzę to – czysta personifikacja koszmaru kroczy wśród cieni. Znowu. Nie przypomina niczego, co znam, a jednoczenie zdaje się być nieznośnie znajomy.
Z jednego z pomieszczeń dochodzi dźwięk przychodzącego połączenia. Wzdrygam się i aż podskakuję, gdy nieznośny sen przenosi się do sypialni. Niby-twarz mary wykrzywia się w demonicznym uśmiechu.
– Odbierz – mówi nieznoszącym sprzeciwu głosem, gdy wciskam się w kąt, byle jak najdalej od prześladowcy. – Odbierz, do cholery!
Trzęsę się niczym osadzony w turmie więzień. Koszmar unosi ostrzegawczo miecz katowski.
Źrenice zwężają się od nadmiaru emocji; prawie czuję, jak kurczą się do rozmiaru mikroskopijnego punkcika na planie twarzy.
– Proszę, nie… – jęczę, a narastający dźwięk przewrotnie wesołej melodyjki wwierca się w obolałą głowę.
Kłębowisko cieni w kształcie człowieka pokonuje dzielącą nas odległość, zanim zdążę choćby mrugnąć. Nagle zauważam rozmazany ruch, który prędko przyjmuję w postaci silnego uderzenia w żuchwę.
Chyba coś pękło.
– Odbierz, kurwa!!! – Bije mnie nieludzko, podczas gdy usiłuję osłonić lewe oko. To zdrowe. Przypominam sobie, że od ostatniego telefonu prawą powiekę udaje się uchylić ledwie na centymetr.
– Nie chcę! Daj mi spokój!!! – Bronię się ostatkiem sił, dopóki nie spostrzegam, że ogłuszający sygnał ucichł. Już mam westchnąć z ulgą, gdy uświadamiam sobie ze zgrozą, że ściskam kurczowo komórkę.
Bezwolnie przykładam ją do ucha. Omal nie wypada z rąk, tak mocno drżą.
– H-halo? – szepczę zduszonym głosem.
Prześladowca siada naprzeciwko i nie spuszcza ze mnie wzroku.
– Dzień dobry, Martyna Kostyluk… – Aksamitne słowa przetaczają się na drugą stronę, ale prędko się w nich gubię.
Bezgłośnie błagam kata o litość, lecz on wbija we mnie czarne, bezdenne oczy, zaprzeczając.
– Przepraszam, czy coś przerwało? – Nieświadomą niczego kobietę niepokoi nagła cisza.
– T-tak – piszczę, bo ciemna sylwetka rośnie i szykuje się do wymierzenia nieuniknionej kary.
– Przepraszam, przepraszam! Będę grzeczny! Porozmawiam! Przepraszam! – odzywam się do niego w myślach.
Waha się, jak gdyby rozważał, czy może mi zaufać. Kiwam mu na potwierdzenie.
– Przecież i tak nigdzie się przed tobą nie ukryję.
– Gdzie ty, tam ja – odpowiada Koszmar, utwierdzony w przekonaniu, że tym razem naprawdę nie ucieknę.
– Właśnie…
– Haaalo? Panie Damianie? Jest pan tam?
Wzdrygam się, gdy wymawia moje imię.
– Tak, p-przepraszam. Ostatnio miewam problemy z telefonem.
– Dobrze, jeszcze raz. – Wzdycha, nie tracąc jednak chęci do dalszej rozmowy. – Mówi Martyna Kostyluk z działu kadr. Zdaje się, że w zeszłym tygodniu przesłał nam pan swoją aplikację. Czy nadal jest pan zainteresowany naszą ofertą?
Zamykam oczy. Łzy przegranej spływają po zaczerwienionych policzkach – pamiątce po minionych nocach.
Staję naprzeciw mary, skurczony, upodlony i myślę, że nic gorszego mnie już nie spotka.
***
Gdy budzę się z niemym krzykiem, czuję pobolewanie mięśni na całej długości kręgosłupa. Echo zgryzoty przemija powoli. Rozchylam zlepione od snu powieki. Niepewnie unoszę wzrok.
Zrozumienie kosztuje więcej, niż mógłbym przypuszczać. Nie spałem. Ani teraz, ani wcześniej.
Osobisty kat wpatruje się we mnie wyczekująco.
– Odbierz – warczy moje odbicie.
– Tak – odpowiadam słabo wyczekującej na linii rekruterce, tracąc siły do dalszej walki. – Jestem zainteresowany.
Hej
Fajny klimat szorta, trochę brakowało mi mocniejszej końcówki, ale całość wypada bardzo dobrze :D .
To taki koszmar faceta, co znalazł robotę nim zdążył się nacieszyć bezrobociem ;)
Pozdrawiam
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Cześć, Bardjaskier :)
To taki koszmar faceta, co znalazł robotę nim zdążył się nacieszyć bezrobociem ;)
W sumie też xD
Dzięki za wizytę. Fajnie, że się podobało ;)
Pozdrawiam
tegarsini pu taheerni tvaernnat
Cześć,
niezły ten sen. Poszukiwanie pracy i styczność z HRem bywa przeraźliwie wyczerpująca. Jak to pisał Bukowski “Nie mogłem się przemóc, by wziąć do ręki gazetę z ofertami. Sama myśl o tym, że znowu znajdę się naprzeciw jakiegoś siedzącego za biurkiem faceta i będę mu musiał opowiadać, jak mi zależy na pracy, jakie mam nadzwyczajne kwalifikacje, była dla mnie nie do zniesienia.”
Z uwag – jak na tak krótki tekst, jest u Ciebie strasznie dużo zaimków. Przeczesałabym go pod kątem “mi”, “mnie”, “ja”, bo niekiedy występują bardzo blisko siebie – a innym razem są całkowicie zbędne.
Na przykład tutaj:
”(…) prosto w moją stronę. Znowu. Nie przypomina mi niczego, a jednoczenie zdaje się być nieznośnie znajomy.”
“Bije mnie nieludzko, podczas gdy ja usiłuję osłonić lewe oko.”
”Koszmar unosi ostrzegawczo prawdziwy miecz katowski.” – Choć to sen, to wiadomo, że dla bohatera wszystko wydaje się być prawdziwe. Ponadto powstaje paradoks, bo przecież nie jest to “prawdziwy” miecz katowski :)
”bym zapadł w leczniczy sen” – To nie błąd, ale rzucone w eter “bym” są odrobinę nieschludne. Przerobiłabym zdanie, aby tak nie furkało.
Nie ma Boga, wszechświata, rodzaju ludzkiego, ziemskiego życia, nieba i piekła. To wszystko jest snem - groteskowym i głupim snem. Nic nie istnieje prócz ciebie. Ty zaś jesteś jedynie myślą, bezdomną myślą, wędrującą samotnie wśród pustej wieczności.
Hej, Persefona :)
Poszukiwanie pracy i styczność z HRem bywa przeraźliwie wyczerpująca. Jak to pisał Bukowski “Nie mogłem się przemóc, by wziąć do ręki gazetę z ofertami. Sama myśl o tym, że znowu znajdę się naprzeciw jakiegoś siedzącego za biurkiem faceta i będę mu musiał opowiadać, jak mi zależy na pracy, jakie mam nadzwyczajne kwalifikacje, była dla mnie nie do zniesienia.”
Oj, tak. Zgadzam się w stu procentach xD
Dziękuję Ci bardzo za wyłapanie błędów, szczególnie zaimków. Już poprawiam ;)
”Koszmar unosi ostrzegawczo prawdziwy miecz katowski.” – Choć to sen, to wiadomo, że dla bohatera wszystko wydaje się być prawdziwe. Ponadto powstaje paradoks, bo przecież nie jest to “prawdziwy” miecz katowski :)
No w sumie nie jest prawdziwie prawdziwy. Poprawię ;)
Pozdrawiam
tegarsini pu taheerni tvaernnat
Podobał mi się klimat i sposób przedstawiania dalszych wydarzeń, byłem ciekawy, jak to się skończy. Takiego zakończenia się nie spodziewałem. To znaczy wiedziałem, że uczucie snu zniknie, ale liczyłem na subtelne pokazanie jego związku z rzeczywistością. Natomiast nie dostałem subtelnej informacji, lecz coś znacznie lepszego. I chętnie pobawiłbym się w pewną interpretację… Jednak może lepiej nie.
W każdym razie podoba mi się, że bohater musi dzień w dzień żyć ze swoim koszmarem, który go męczy i nie chce go wypuścić. Miało nie być interpretacji, ale… muszę, wybacz ;D
– Odbierz – warczy moje odbicie
Ja tu widzę człowieka, który zamęcza sam siebie. Najbardziej skrótowo jak mogłem i wiem, że pewnie nie mam racji, ale… Ja uznaję, iż to właśnie chciałaś przekazać, a co za tym idzie mogę kliknąć bez zastanowienia.
Zarzuciłbym w zakończeniu brak subtelności, ale jeśli moja interpretacja ma jakikolwiek związek z rzeczywistością, to sądzę, że innej końcówki być nie mogło.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za możliwość lektury.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Dobre!
Klimat opowiadania czuć już po pierwszych zdaniach. Napisane bardzo sprawnie – płynie się przez tekst, popadając w ten koszmar razem z bohaterem.
Finał zaskakujący. Takie, dość brutalne, ściągnięcie czytelnika na ziemię. Ale mi się ten zabieg podobał.
Przeczytałem z przyjemnością.
Pozdrawiam!
"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49
Cześć
Odnalazłem tu dużo bólu i samotności, troszkę rozczarowania samym sobą. Poczułem osobę, która w musi mierzyć się z dorosłym życiem, a nie jest na to gotowa. Jednak to nie jest jej prawdziwy problem, tylko choroba. Dziękuje za pomysł, naprawdę bardzo fajny.
Serdecznie,
MK.
Fajnie się czytało.
Gdybym to ja pisał, to na koniec dodałbym sugestię, że rozmowa kwalifikacyjna, w której ma wziąć udział kandydat ma dotyczyć pracy w call center…
I na koniec wizja demonicznie wyszczerzonego odbicia z zestawem słuchawkowym na głowie…
Ciekawy, nietypowy szort.
entropia nigdy nie maleje
Cześć, Młody pisarz, Nazgul, Krasnicki_Michal, Jim :)
Miło mi Was gościć. Cieszę się, że się podobało ;)
Młody pisarz
Miało nie być interpretacji, ale… muszę, wybacz ;D
Każdą interpretację bardzo chętnie przeczytam. Dziękuję, że podzieliłeś się swoją ;)
Ja tu widzę człowieka, który zamęcza sam siebie.
Pisząc szorta, miałam w głowie właśnie taki obraz. Co więcej, chciałam pokazać człowieka, który zmaga się ze sobą, ma pewien problem, który nie pozwala mu normalnie funkcjonować i dotyka kwestii podjęcia pracy (ale na jej miejsce można wstawić też inną rzecz lub sytuację). Bardzo ładnie to podsumował Krasnicki_Michal.
Zakończenie nie miało być subtelnie, miałam nadzieję, że “przywali” w czytelnika. To historia smutna. Czasami nie zdajemy sobie sprawy, jak dla wielu ludzi może być prawdziwa.
Nazgul
Finał zaskakujący. Takie, dość brutalne, ściągnięcie czytelnika na ziemię. Ale mi się ten zabieg podobał.
Cieszę się :D Lubię czytać tego typu teksty i próbuję tworzyć klimatem coś podobnego.
Krasnicki_Michal
Odnalazłem tu dużo bólu i samotności, troszkę rozczarowania samym sobą. Poczułem osobę, która w musi mierzyć się z dorosłym życiem, a nie jest na to gotowa. Jednak to nie jest jej prawdziwy problem, tylko choroba.
Dokładnie, myślę podobnie. Takie trochę życiowe, szczególnie w obecnych czasach. Dzięki za komentarz :)
Jim
Gdybym to ja pisał, to na koniec dodałbym sugestię, że rozmowa kwalifikacyjna, w której ma wziąć udział kandydat ma dotyczyć pracy w call center
:o To byłby podwójny koszmar xd Jak widać w tekście, bohater ma trudności z rozmową przez telefon, być może także w innych sytuacjach społecznych.
Pozdrawiam serdecznie :)
tegarsini pu taheerni tvaernnat
Witaj.
Takie wymieszanie snu z jawą, obaw z wyobrażeniami, faktów z oczekiwaniem na coś niewiadomego; mocne, dogłębne i przejmujące. :)
Z technikaliów:
Bije mnie nieludzko, podczas gdy usiłuję osłonić lewe oko. Te zdrowe. – oko = to
Pozdrawiam serdecznie. :)
Pecunia non olet
Cześć! Jako introwertyk z wyraźną niechęcią do rozmów telefonicznych idealnie czytało mi się tego shorta. Choć odebranie jest oczywiście lepsze od zadzwonienia, rozmowa przez telefon zawsze wywołuje u mnie dyskomfort. Fajny, oniryczny klimat lekkiej psychozy połączony z problemami życia codziennego. Szczególnie spodobał mi się początek; te opisy wyszły znakomicie. Było super, dzięki. Pozdrawiam, NP
Zapraszam na mój kanał YouTube
– ODBIERZ, KURWA! – Bije mnie nieludzko, podczas gdy usiłuję osłonić lewe oko. Te zdrowe.
To zdrowe.
Nie jestem pewna, czy jest tutaj fantastyka, bo – primo – sen to nie fantastyka, a – secundo – problem, który opisujesz też fantastyczny nie jest ;) Walka z samym sobą, żeby ruszyć czterema literami i pójść na spotkanie z potencjalnym pracodawcą, albo odebrać od niego telefon to samo życie. Ale i tak mi się podobało :)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Pisząc szorta, miałam w głowie właśnie taki obraz.
O, czyli jednak moje interpretacje nie zawsze są głupie ;)
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Pomysł niezły, ale szkoda, że ujęty w formę snu – cudze sny nie są w stanie niczym mnie zainteresować czy choćby poruszyć.
Wykonanie mogłoby być lepsze.
…i już mam brać kolejny łyk kawy (bądź kęs naleśnika) → …i już mam wypić kolejny łyk kawy, bądź zjeść kęs naleśnika…
Ani łyków, ani kęsów nie bierze się.
Oblepiają nogi dziwacznie śliskimi mackami… → Na czym polega dziwaczność śliskości?
…w postaci silnego uderzenia w linię żuchwy. → A może: …w postaci silnego uderzenia w żuchwę.
– ODBIERZ, KURWA! → Umie mówić wielkimi literami???
A może trzy wykrzykniki podkreślą wrzask: – Odbierz, kurwa!!!
…usiłuję osłonić lewe oko. Te zdrowe. → …usiłuję osłonić lewe oko. To zdrowe.
– Nie chcę! DAJ MI SPOKÓJ! → – Nie chcę! Daj mi spokój!!!
…lecz on wbija we mnie swe czarne, bezdenne oczy, zaprzeczając. → Zbędny zaimek – czy mógł wbijać w niego cudze oczy?
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Hejka,
Naraz spomiędzy mych warg wydobywa się krzyk. Widzę to – czysta personifikacja koszmaru kroczy wśród cieni, prosto w moją stronę. Znowu. Nie przypomina niczego, co znam, a jednoczenie zdaje się być nieznośnie znajomy.
Z jednego z pomieszczeń wydobywa się dźwięk przychodzącego połączenia
Trochę powtórzeń się wkradło
Mam problem z opowiadaniami o snach, raczej mnie nie wciągają, bo sen czy koszmar, to nadal tylko sen/koszmar, nic więcej. Dlatego usilnie staram się u siebie unikać opisów snów, no ale wiem też, że takie rozwiązanie kusi.
Hmm, byłam pewna, że to będzie fotowoltaika ^^
Witajcie bruce, Nikodem_Podstawski, Irka_Luz, Młody pisarz, regulatorzy, OldGuard :)
Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale nie było mnie na portalu. Dziękuję za wizytę i liczne komentarze :D
bruce
Takie wymieszanie snu z jawą, obaw z wyobrażeniami, faktów z oczekiwaniem na coś niewiadomego; mocne, dogłębne i przejmujące. :)
Miło mi, cieszę się, że się podobało :)
Nikodem_Podstawski
Jako introwertyk z wyraźną niechęcią do rozmów telefonicznych idealnie czytało mi się tego shorta.
Mam tak samo xD Też nie lubię rozmawiać przez telefon, no ale czasami trzeba. Dzięki :)
Irka_Luz
Nie jestem pewna, czy jest tutaj fantastyka, bo – primo – sen to nie fantastyka, a – secundo – problem, który opisujesz też fantastyczny nie jest ;)
Niby nie jest na pierwszy rzut oka, ale jednak końcówka pokazuje, że odbicie mówi (więc albo bohater cierpi jeszcze na jakąś chorobę psychiczną, albo rzeczywiście jego część potrafi wychodzić z ciała fizycznego i “wchodzić w lustro” / materializować się obok). Fajnie, że się dobrze czytało :)
Młody pisarz
O, czyli jednak moje interpretacje nie zawsze są głupie ;)
Myślę, że nie ma głupich interpretacji, tak jak nie ma głupich pytań ;)
regulatorzy
Gdy zobaczyłam, ile błędów znalazłaś, to w pierwszej chwili zrobiło mi się słabo xD Oczywiście bardzo Ci dziękuję za łapankę (chyba tak to tutaj nazywacie – jeżeli nie, to mnie poprawcie xd ) Autor nie widzi tak dobrze popełnionych przez siebie błędów, dlatego dziękuję za czujność, bo rzeczywiście głupiutkie rzeczy mi się wkradły xD Już poprawiam ;)
– ODBIERZ, KURWA! → Umie mówić wielkimi literami???
A może trzy wykrzykniki podkreślą wrzask: – Odbierz, kurwa!!!
Początkowo myślałam, że tak będzie lepiej pasowało, ale ostatecznie przychylam się do tego, co napisałaś.
OldGuard
Hmm, byłam pewna, że to będzie fotowoltaika ^^
Oj, to byłby dopiero koszmar xD Swego czasu bardzo często dzwonili.
Mam problem z opowiadaniami o snach, raczej mnie nie wciągają, bo sen czy koszmar, to nadal tylko sen/koszmar, nic więcej.
To ja mam odwrotnie xd Lubię czytać historie, które zawierają w sobie motyw snu, dlatego pewnie w przyszłości napiszę coś w tym temacie.
Pozdrawiam :)
tegarsini pu taheerni tvaernnat
Tak, Ermirie, to właśnie jest łapanka i cieszę się, że zechciałaś z niej skorzystać.
To prawda, że najtrudniej dostrzec usterki we własnym tekście, ale mam nadzieję, że Twoje przyszłe opowiadania będą napisane coraz lepiej. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
regulatorzy, też mam taką nadzieję ;) Dzięki raz jeszcze ^^
tegarsini pu taheerni tvaernnat
Ermirie, czytałem to wcześniej i nie skomentowałem, bo nie wiedziałem jak. Dojrzałem i wiem, że pomysł w tym jest i do realizacji nie mogę się czepiać, ale nie jestem targetem takich tekstów. Nie rusza mnie taki problem bohatera, bo nie mogę go adaptować, nawet jako snu. Tak już widocznie mam.
Koala75, rozumiem, nie każdemu taki temat spasuje ;) Dzięki za przeczytanie i komentarz :)
tegarsini pu taheerni tvaernnat
Wszystko fajnie, pięknie, nawet mi się w głowie jedna postać z “Zaginionej autostrady” w trakcie lektury objawiła, a ostatecznie się niestety rozczarowałem, bo skończyło się tak, jak się spodziewałem, że się skończy. Mogło być mocno bizarrowato, może weirdowo, a wyszedł sen/nie-sen człowieka, który boi się rozmowy o pracę.
Nie jest to zły tekst, ale też niczym się nie wyróżnia na tyle, żeby na dłużej pozostać mi w pamięci :)
Pozdrawiam serdecznie
Q
Known some call is air am
Hej, Outta Sewer :)
Dzięki, że wpadłeś ;)
Mogło być mocno bizarrowato, może weirdowo, a wyszedł sen/nie-sen człowieka, który boi się rozmowy o pracę.
Nie chciałam iść w bizarro i weird fiction, ale możliwe, że wtedy tekst byłby lepszy, trudno mi ocenić. Może kiedyś pokuszę się o takie opowiadanie ;)
Nie jest to zły tekst, ale też niczym się nie wyróżnia na tyle, żeby na dłużej pozostać mi w pamięci :)
Rozumiem. No nic – będę pisać dalej, oby ciekawiej xd
Pozdrawiam
tegarsini pu taheerni tvaernnat
Hej, Ermirie! Klimat opowiadania mi bardzo podszedł. Jak wskazali poprzednicy, było trochę technicznych niedociągnięć, ale nie przeszkadzały one wcale w odbiorze tekstu, przez który płynie się na jednym wdechu.
Zakończenie zaskakujące i ciekawe, acz też zabrakło mi jakiejś “wisienki na torcie” która sprawiłaby, że końcówka wybrzmi mocniej.
Nie wiem czemu do momentu, gdy Damiana zdradziła końcówka czasownika, myślałem że bohater jest kobietą. I bałem się, że na końcu padnie zdanie: ”Tak, jestem zainteresowany instalacją paneli fotowoltaicznych”. Ale to chyba byłoby zbyt straszne dla ludzi o słabych nerwach :-P
Podsumowując, fajne opko, chętnie kliknę je do biblioteki :-)
P.S. Zaciekawiło mnie, że użyłaś słowa “turma”. Nawet nie wiedziałem, że funkcjonuje w języku polskim, a tu proszę, czegoś się nauczyłem :-) Jakbym nie znał rosyjskiego to bym musiał z kontekstu wnioskować.
Hej, krzkot1988 :) Dziękuję za przeczytanie i przepraszam za zwłokę z odpowiedzią :(
Zakończenie zaskakujące i ciekawe, acz też zabrakło mi jakiejś “wisienki na torcie” która sprawiłaby, że końcówka wybrzmi mocniej.
Też tak czuję :/
I bałem się, że na końcu padnie zdanie: ”Tak, jestem zainteresowany instalacją paneli fotowoltaicznych”. Ale to chyba byłoby zbyt straszne dla ludzi o słabych nerwach :-P
Ha ha! :D Oj, tak, to byłoby zbyt straszne xD
Zaciekawiło mnie, że użyłaś słowa “turma”. Nawet nie wiedziałem, że funkcjonuje w języku polskim, a tu proszę, czegoś się nauczyłem :-)
Miło mi ^^ Pierwszy raz spotkałam się z tym słowem, gdy byłam w Bieczu. W ratuszu, a dokładnie pod jego wieżą, znajduje się średniowieczne więzienie – turma właśnie ;)
Z perspektywy czasu widzę, że ten szort nie wypadł mi najlepiej, dlatego tym bardziej dziękuję za poświęcony czas :D
tegarsini pu taheerni tvaernnat
Trochę mało fantastyki, ale niech Ci będzie.
Ja też spodziewałam się telefonu od kogoś namawiającego do kupna czegoś tam, ale rekrutacja też dobra.
Oby do emerytury! ;-)
Babska logika rządzi!
Przyznam, że zakończenie mnie rozczarowało, ale czytało się przyjemnie :)
Przynoszę radość :)