- Opowiadanie: SindbadŻeglarz - ***

***

To chyba nie 2070. Czy to dziś, też wątpię – a może? Było już, nie raz pewnie. I będzie jeszcze – też nie raz. 

Dyżurni:

brak

Oceny

***

Wśród promieni słońca

W skały wiecznym cieniu,

Lotu ptak szukał końca,

schronienia w kamieniu.

 

Ptak schronienie znalazł – tak zwykło bywać w kniei.

Zbudował swój azyl – dom stały wśród zawiei.

Nad domem przyjaciele – strażnicy szybują,

baranków białe stada płynnie w świat wędrują.

 

Z nieba przestrzeni różne cuda zauważą 

Ponad skał smukłym grzebieniem krople czule zważą.

Wśród gór wesołe kwitnie życie! Drozdy miłe,

gniazdo wiją, śpiewają! Dają sobie siłę!

 

Płynie czas, chmura w deszcz się perlisty rozpuszcza.

Odpływa. Wtem otoczy ją nieznana puszcza!

Tam znowu słońca fala z ziemi ją pochłonie.

I znowu skończy mędrsza w białym nieboskłonie.

 

Znów horyzont ujrzy daleki – nieskończony!

Na nim statek, ku fali godnie pochylony.

Żagle białe różany wiatr wypełnia świeży,

A poza rufą sznur delfinów z pieśnią bieży!

 

W szczęściu chwili – w słońcu – ktoś bystro zauważy,

wzdłuż statku błyszczy rząd magicznych tatuaży!

Tam maszty dwa ku sobie czule się skłaniają.

To one swoje prawo na wodzie nadają!

 

Tam nie ma na pokładzie innych marynarzy,

niż dwu drewnianych – losu własnego rzeźbiarzy!

Tam, maszty martwe zwykle, żywymi zostają,

I ze świata pieśnią za ręce w tańcu stają!

 

Lecz czas płynie.. Oto w składnym olinowania 

gaju, przeskakuje iskierka zawahania.

Za nią mrowie błysków ośmielonych podąża,

To Elma zimny ogień za masztami zdąża!

 

I oto cisza! Chłodna, martwa niewygodna!

Bywa tak, że cisza naturze dzikiej zgodna,

burzę wróży – choć sama zda się tak pogodna.

 

Zmierza ku masztom ściana czarnego natarcia!

Zdolna do wszelkiego ciepła z duszy pożarcia!

Żagle w trwodze piekielnej prędko są zrzucane!

A cień gardziele rozpościera obłąkane.

 

Na nic tu dwóch największych marynarzy zgoda,

przeciw światu kaprysom – siłom godnym boga!

Chociaż śmierci chcieli się zawczasu wywinąć,

przyszedł moment, walka – teraz żyć albo zginąć!

 

Niewinni przespali cichych drozdów popisy,

znak nadciągającej z daleka nawałnicy.

Teraz ona tuż – staną przeciw żywiołowi,

Szatana w duszy ludzkiej mrocznemu udziałowi.

 

Koniec

Komentarze

A poza rufą sznur delfinów z pieśnią bieży!

Wstęp: Mówi się, że prawdziwa sztuka obroni się sama. Ale nie przede mną!

 

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,kabaret_potem,wiosna.html

Płynie czas ten, płynie,

przez Worda pustynie.

Trochę zgodna i pogodna

fraza bardzo niewygodna…

 

Jakby co, to nie ja! To AI…serio.wink

 

 

dum spiro spero

Witaj.

 

Starasz się malowniczo opisywać zjawiska i zdarzenia, mnóstwo jest też interesujących prezentacji przyrody, realistycznie pokazujesz sztorm i walkę statku z żywiołem, lecz czasem pojawiają się pewne wątpliwości.

Jeśli ptak szukał schronienia w kamieniu, czemu znalazł je w kniei?

A cień gardziele rozpościera obłąkane. – czy dobrze rozumiem, że to cień ma „obłąkane gardziele”?

… przeciw światu kaprysom – co tutaj chciałeś napisać – że kaprysy miał świat? ; wyraz „świat” jest użyty w Celowniku, więc chyba nie o to chodziło…

 

Nie wiem, czemu strofy mają różne ilości wersów oraz sylab, a część tych wersów zaczyna się wielkimi, część – małymi litrami i to niekonsekwentnie.

Lecz czas płynie.. – tu omyłkowo są dwie kropki

 

Pozdrawiam serdecznie. :)

 

Pecunia non olet

Hej Spoko tekst, może nie jako wiersz ale jako piosenka : ) jestem miło zaskoczony : ) i jakbym miał coś takiego napisane na bank pomyślał bym o wykorzystaniu fragmentu w opowiadaniu :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Czy przypadkiem tym ptakiem nie jesteśmy my, zwykli ludzie? Osobiście wiersz bardzo spoko, no mnie się podoba. :))

Człowiek - to brzmi dumnie!

W znanym Wszechświecie nie ma przypadków, jest tylko prawdopodobieństwo…

dum spiro spero

Hmmm. Nie siadło. Widzę tu opisy przyrody, ale nie wiem, co z nich miało wynikać.

Przeszkadzały mi liczne rymy gramatyczne.

Babska logika rządzi!

Dzięki za komentarze :)

 

Bruce – tak jak w przypadku opowiadania całkowitą rację Ci przyznaję, tak tu w zasadzie niewielką ;) Wiersz, jak to wiersz, bywa symboliczny. Szukał w kamieniu – tak. Czy znalazł w kamieniu? Nie wiesz – w kniei są kamienie. Tylko wiesz, że wśród zawiei – to już na pewno nie w kamieniu. Czy to oznacza niekonsekwencję? Może. Dla mnie jest miejscem dla wyobraźni.

Tak, cień ma gardziele. To “potwór”.

A ze światem masz rację! Oczywiście “przeciw świata kaprysom”, dzięki!

Ilość wersów – zamierzona. Ma znaczenie.

Ilość zgłosek – niedoskonałość, faktycznie. Uczę się. 

“..” zamiast “…” najzupełniej zamierzone. W zasadzie wszystkie logiczne niespójności itd (poza światu ofc) raczej specjalnie. 

 

Głoguś – bardzo możliwe. Fajnie, kiedy w wierszu różnie ludzie mogą różne rzeczy znaleźć. A przy tym, kiedy wiersz trzyma się kupy. Czy to zwykli ludzie? Chyba tak.

 

Finkla – przykro mi. I chyba tyle. Bo czy to o przyrodzie? Masz rację, nie. Absolutnie nie. 

 

Fascynator – nie rozumiem. Także 1 -1 :)

Jak najbardziej rozumiem, to Twój tekst i Twoje podejście do poezji, co oczywiście szanuję. Wielkie dzięki. :)

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Nowa Fantastyka