Niechaj ciepła, rodzinna atmosfera, podobna do tej z opowiadania, nie opuszcza Was przez cały rok <3
Do góry nogami + niezręczne pytanie o chłopaka.
Niechaj ciepła, rodzinna atmosfera, podobna do tej z opowiadania, nie opuszcza Was przez cały rok <3
Do góry nogami + niezręczne pytanie o chłopaka.
Droga Joanno,
Obserwowałem Cię uważnie przez cały rok i z zadowoleniem stwierdzam, że byłaś bardzo grzeczna. W skarpecie zostawiłem kilka drobiazgów, aby osłodzić Ci ten ważny dzień. Głęboko ufam, że za rok będę mógł uczynić to samo.
Z serdecznymi pozdrowieniami,
Święty Mikołaj
PS. Gdy śpisz, moje elfy zakradają się do Twojej sypialni i wąchają bieliznę.
Aśka nie mogła uwierzyć własnym oczom.
Zeszłego wieczoru jak co roku powiesiła na klamce grubą, wełnianą skarpetę. I jak co roku, rankiem szóstego grudnia odnalazła w niej słodycze: czekoladowego bałwanka, paczkę ulubionych żelek, batoniki zbożowe o obniżonej zawartości cukru, ciastka z galaretką i pierniczka. Gdy była mała, rodzice zarzekali się, że nie mają z tym nic wspólnego i delicje przynosił Święty Mikołaj. Nie dowierzała, lecz po wyjeździe na studia do Warszawy w pozostawianej z przyzwyczajenia skarpecie dalej odnajdywała łakocie.
Problem polegał na tym, że po raz pierwszy dołączono do nich liścik. O głęboko bulwersującej treści.
Aśka zawsze stawiała prywatność na pierwszym miejscu. Myśl o elfach, które dobierały się do jej własności bez wyraźnego upoważnienia wywołała głęboki niepokój. Oczywiście wzięła pod uwagę, że liścik to może tylko głupi żart, ale szybko odrzuciła taką ewentualność. Słodycze od Mikołaja były prawdziwe, dlaczego więc wiadomość miałaby nie być? Poza tym nikt oprócz niej nie mógł obecnie dostać się do mieszkania.
Postanowiła zrobić to, co zwykle robiła w takich sytuacjach. Sięgnęła po telefon i wybrała numer.
– Kamil?
– Aśka? O co chodzi? Jestem w pracy.
– Przyjedź, gdy tylko wyjdziesz z biura. Musimy porozmawiać.
– Znowu? – Głos w słuchawce zdradzał najwyższy niepokój. – Mówiłem ci, że w tym klubie to tylko…
– Nie o to chodzi. Przyjeżdżaj jak najszybciej. To nie rozmowa na telefon.
*
Kamil długo nabierał pewności, że Aśka nie robi go w balona.
Przyzwyczaił się już do dziwactw dziewczyny, ale opisana sytuacja brzmiała bardzo niewiarygodnie, nawet jak na jej standardy. Zły, że wyszedł wcześniej z pracy z tak idiotycznego powodu, przez chwilę dumał, jak łagodnie ubrać myśli w słowa.
– Aśka, ciebie już do reszty pogrzało – powiedział w końcu. – Mikołaj zostawił liścik, że elfy dobierają się do twojej bielizny? Posłuchaj sama siebie.
– Powiedziałam ci o słodyczach. Są co roku – tłumaczyła mu ze złością dziewczyna. – Czego nie rozumiesz?
– Wszystkiego? To jakaś bzdura. Nie ma żadnego Mikołaja, żadnych elfów! Ktoś musiał podrzucić list do skarpety.
Aśka krążyła przez chwilę po pokoju, wściekła, że nie znalazła zrozumienia u swojego ukochanego. W końcu postanowiła zmienić taktykę. Objęła go czule i pocałowała tak, jak zwykle całują kobiety, gdy chcą coś osiągnąć.
– Potrzebuję cię dzisiaj – wymruczała. – Nie czuję się bezpiecznie i chcę zapolować na te elfy. Trzeba dać im solidną nauczkę. Jesteś mężczyzną mojego życia, moim samcem, tygrysem, obrońcą… Zostań ze mną na noc.
– I co miałbym zrobić? Czekać z wiatrówką na nieistniejące stworki?
– Pomóc mi. Nigdy nie spotkałam elfa.
– A ja spotkałem?
Kamila kusiło, aby odmówić, ale Aśka coraz rzadziej go do siebie zapraszała, a żar, tak intensywny na początku znajomości, powoli gdzieś znikał. Poszukiwania świątecznych elfów mogły okazać się wspaniałą grą wstępną. A przynajmniej lepszą niż żadną.
Na samą myśl o tym coś drgnęło w Kamilowych spodniach.
– Niech ci będzie. Zostanę.
*
Skończyli przygotowania późnym wieczorem.
Na suszarce w rogu pokoju rozwiesili bieliznę. Nikt nie był pewny, jaką świąteczne elfy lubią najbardziej, toteż wybór padł na wszystko, co wpadło pod rękę: figi, stringi, brazyliany, bokserki, a nawet te obrzydliwe gacie wyszczuplające, których Kamil tak nie znosił. Im bardziej nieświeża i znoszona była bielizna, tym lepiej. W najbardziej widocznym miejscu Aśka umieściła majtki w renifery, które dostała na święta w ubiegłym roku. Żelazna logika podpowiadała, że elfy mogły zainteresować się nimi w pierwszej kolejności.
Zjedli skromną kolację, wypili po kieliszku wina, po czym poszli do łóżka.
– Właź pod kołdrę, elfy nie mogą wiedzieć, że nie jestem sama. Nie, co ty robisz, zwariowałeś?! Trzymaj te łapy przy sobie! Po prostu leż nieruchomo.
W Kamilu zaczęła narastać irytacja. Pod kołdrą było duszno i niewygodnie.
Leżeli tak nie wiadomo ile czasu. Chłopak już miał wyleźć z pościeli i ogłosić Aśce, że nie interesują go dłużej elfy i że idzie do domu, ale właśnie wtedy nocną ciszę przerwał odgłos dzwonków.
Ktoś wpadł w prowizoryczną pułapkę.
Wyskoczyli z łóżka w tym samym momencie. Kamil czuł narastającą dumę, że nauki ojca-myśliwego nie poszły w las.
Aśka natomiast krzyknęła z obrzydzenia.
Schwytany elf okazał się najszkaradniejszą istotą na świecie. Dyndał sobie do góry nogami, zaplątany w świąteczne lampki. Z głowy spadła mu biało-czerwona czapka, ukazując łysy łeb, z którego wyrastało zaledwie kilka włosków. Stwór miał zieloną, pomarszczoną skórę, a czerwone trzewiki pasowały do reszty jak pięść do nosa.
– Kim jesteś i czego chcesz? – zapytała zdenerwowana dziewczyna, odruchowo sięgając po przygotowany zawczasu tłuczek do mięsa. – Jak masz na imię?
– Ehm… Jestem świątecznym elfem. Na imię mi Hulluja Kutittajia Keltaisella Lumella.
– Co?
– Hulluja Kutittajia Kel…
– Dość już! Co robisz w moim domu?! Odpowiadaj natychmiast, bo nie ręczę za siebie!
Elf nie odpowiedział. Zamiast tego wierzgnął kilka razy, próbując wydostać się z plątaniny lampek. Bezskutecznie. Pułapka Kamila nie odpuściła.
– Chcesz zarobić tłuczkiem?! Dlaczego wchodzisz do mojego domu nieproszony? Co to za zwyczaje?!
– Jestem tylko świątecznym elfem. Biedny Hulluja Kutittajia Keltaisella Lumella wchodzi tylko tam, gdzie każe Święty Mikołaj.
Aśka wyglądała, jakby postradała zmysły. Skoczyła ku elfowi i niechybnie rąbnęłaby go tłuczkiem, ale powstrzymał ją Kamil, łapiąc dziewczynę w talii.
Kilka rzeczy wydarzyło się w tym samym czasie. Od strony drzwi dobiegł niespodziewanie odgłos przekręcanego w zamku klucza, elf zniknął z donośnym trzaskiem, zaś Aśka i Kamil znieruchomieli.
W progu stanął mężczyzna z dwiema walizkami. Zdębiał. Nic dziwnego. Ujrzał właśnie swoją żonę w nocnej koszuli i z tłuczkiem do mięsa w ręku, obejmowaną przez nieznajomego w samych tylko bokserkach.
– Joanno?
– Bartek? Co ty tu robisz?
Twarz Aśki, i tak już czerwona, przybrała buraczaną barwę.
– Odwołali mi delegację. Chciałem zrobić niespodziankę, ale widzę, że na brak atrakcji nie narzekasz. Kim jest ten facet?
– To nie tak, jak myślisz. My tylko polowaliśmy na elfa…
– Ja mu zaraz dam elfa.
Bartek, w którego oczach można było dojrzeć jedynie furię, postawił walizki na podłodze i ruszył w kierunku Kamila.
*
– Udało się, szefie! Misja wykonana!
W odległej Laponii Święty Mikołaj siedział w fotelu i z najwyższą satysfakcją przyglądał się wydarzeniom w Lodowej Kuli. Rozbity nos, złamana ręka i wstrząs mózgu kochanka powinny dać Joannie do myślenia.
– Taka rola Mikołaja – rzekł sentencjonalnie starzec w czerwonym szlafroku. – Dobrym dzieciom wręczyć nagrodę, niegrzecznym zaś rózgę.
– Przeszedł szef samego siebie – stwierdził przymilnie Hulluja Kutittajia Keltaisella Lumella. – Nie mogę się nadziwić, skąd szef wiedział, że Aśka zaprosi Kamila? I ta synchronizacja czasowa…
– Mikołaj wie wszystko o wszystkich. Obserwuję tę dziewczynę od wielu, wielu lat i dobrze wiem, jak się zachowa.
– Doskonale przemyślany plan.
– Nie trać czasu, mój słodki elfie, kolejne niegrzeczne dzieci czekają na swoje rózgi! Mamy pełne ręce roboty przed świętami!
– Tak jest, szefie!
Elf, z głośnym trzaskiem, zdematerializował się po raz kolejny tego wieczoru, zaś Mikołaj wydłubał coś długim paznokciem spomiędzy zębów. Cholerne pierniczki.
– Ho, ho, ho! Wesołych Świąt! – zadudnił samemu sobie, po czym wypił łyk boskiego nektaru z butelki opatrzonej etykietą Coca-Coli.
O kurdę, kolega wrzucił chwilę po mnie!
Niesamowite, co za przypadek!
Hej hej. Na początek dwie uwagi:
Aśka zawsze stawiała swoją prywatność na pierwszym miejscu.
Potrzebne to?
Myśl o elfach, które dobierały się do jej własności bez wyraźnego upoważnienia wywołała w kobiecie głęboki niepokój.
I to. Wiadomo przecie w kim.
Kupiłeś mnie już PSem w liście od Mikołaja xD
Lekkie i dowcipne. Generalnie święta mnie nie jarają, a słodko-puchate opowiastki okołogwiazdkowe zwykle nudzą, więc z radością witam odrobinę przewrotności.
three goblins in a trench coat pretending to be a human
Joasi też należała się rózga, myślę skrycie… A dostała pierniczki. Nie ma sprawiedliwości, nie było i nie będzie. :-)
Z wielce szanownego Mikołaja niezły intrygant. Ładnie to tak burzyć konwencjonalny obraz prezentodawcy?
Podobało się. Nie dla powyższych, ale tak “we w ogólności”.
Jak mam sobie wytłumaczyć brak słodyczy?!
Śliczne imiona miał ten elf.
Podobało mi się i takie świąteczne inaczej;)
"...poniżej wszelkiego poziomu"
Gravel, sugestie trafne. Bezzwłocznie zastosuję je w tekście i dziękuję :)
Fajnie, że szczypta przewrotności w tym konkursie znalazła uznanie! Bardzo dziękuję za lekturę i pozdrawiam!
AdamieKB, wyjątkową przyjemność sprawiło mi zburzenie typowego wyobrażenia o Świętym Mikołaju. Mój wewnętrzy diabełek jest bardzo ukontentowany :D
Fajnie, że przypadło do gustu i oczywiście stokrotne dzięki za wizytę.
PS. Gdy śpisz, moje elfy zakradają się do Twojej sypialni i wąchają bieliznę.
To fajne, ale skoro później wąchają prosto z suszarki, to raczej nie muszą się zakradać do sypialni.
Chociaż to może rozpętać dyskusję, gdzie kto trzyma suszarkę na ciuchy xD
W ogóle trochę to niekonsekwentne. Po co mają wąchać świeżą bieliznę? Kink na cudze majty zakłada, że są przepocone, a jak do tego jeszcze dojdzie nieco śluzu albo pas startowy (nie oceniam), to chyba jeszcze lepiej xD Mało kto trzyma brudne gacie w sypialni, raczej w łazience w koszu na pranie.
Ambush, pisałaś swoją opinię równolegle z moją odpowiedzią, dlatego musiałem czekać, aż skomentuje ktoś inny, żeby nie multipostować :P
Jak mam sobie wytłumaczyć brak słodyczy?!
Może lepiej nie tłumaczyć, tylko odetchnąć z ulgą? Skoro w przypadku bohaterki opowiadania słodycze okazały się tylko wstępem do “prezentu” właściwego… :P
Bardzo mi miło, że się spodobało.
Mort!
To fajne, ale skoro później wąchają prosto z suszarki, to raczej nie muszą się zakradać do sypialni.
Nie zgodzę się. Mikołaj nie doprecyzował, skąd wąchają bieliznę – czy z kosza na brudne pranie, czy z szuflady, czy z suszarki. Poza tym w późniejszej części opowieści suszarka spełnia funkcję przynęty. Otoczono ją prowizorycznymi pułapkami, wywieszono na niej najróżniejsze rodzaje bielizny.
Poza tym wszystkim, suszarka bardzo często stoi w sypialni, nie wyłączając mojego domu. Mam za mało miejsca w łazience, aby ją tam rozstawić :P I nie jestem wyjątkiem.
Po co mają wąchać świeżą bieliznę? Kink na cudze majty zakłada, że są przepocone,
A dasz sobie rękę uciąć, jaki kink mogą mieć świąteczne elfy? Może kręci je zapach proszku do prania i płynu do płukania? :P Bohaterowie nie mogli być tej sprawy pewni.
Ale uwaga bardziej zasadna niż ta pierwsza. Przemyślę ją, bo w razie czego wystarczy zmodyfikować w tekście tylko jedno zdanie xd
Pozdro!
Ambush, pisałaś swoją opinię równolegle z moją odpowiedzią, dlatego musiałem czekać, aż skomentuje ktoś inny, żeby nie multipostować :P
Można edytować komentarze
To fajne, ale skoro później wąchają prosto z suszarki, to raczej nie muszą się zakradać do sypialni.
Nie zgodzę się. Mikołaj nie doprecyzował, skąd wąchają bieliznę – czy z kosza na brudne pranie, czy z szuflady, czy z suszarki. Poza tym w późniejszej części opowieści suszarka spełnia funkcję przynęty. Otoczono ją prowizorycznymi pułapkami, wywieszono na niej najróżniejsze rodzaje bielizny.
Poza tym wszystkim, suszarka bardzo często stoi w sypialni, nie wyłączając mojego domu. Mam za mało miejsca w łazience, aby ją tam rozstawić :P I nie jestem wyjątkiem.
W sumie możnaby zrobić krótką ankietę, gdzie zazwyczaj rozstawiona jest suszarka. To chyba zależy od układu i wielkości mieszkania bądź domu.
Ale mi się nie chce robić takiej ankiety
Po co mają wąchać świeżą bieliznę? Kink na cudze majty zakłada, że są przepocone,
A dasz sobie rękę uciąć, jaki kink mogą mieć świąteczne elfy? Może kręci je zapach proszku do prania i płynu do płukania? :P Bohaterowie nie mogli być tej sprawy pewni.
Ale uwaga bardziej zasadna niż ta pierwsza. Przemyślę ją, bo w razie czego wystarczy zmodyfikować w tekście tylko jedno zdanie xd
tak
Pozdro!
pozdrawiam
Cudowna opowieść wigilijna, wciągająca, pełna humoru i z ponad czasowym przesłaniem!
P.S. Niechaj ciebie również, Amonie Ra, nie opuszcza przez cały rok ciepła, rodzinna atmosfera, podobna do tej z opowiadania. <3
Bardzo dziękuję, Droga Ośmiornico, żeś tak pięknie i wzruszająco wskazała mocne strony mojej opowieści i zauważyła jej ponadczasowe przesłanie :D Dziękuję również za życzenia świąteczne, które sprawiły, że ukradkiem otarłem łzę.
Witaj. :)
Świetny tekst! I, na dodatek, sponsorowany. ;)
Humor wybitnie podany, brawa! :)
Pozdrawiam i klikam. ;)
Pecunia non olet
Litościwie oszczędzę Ci pytania, czym się inspirowałeś, tworząc pomysł na to opowiadanie. ;-)
Wiesz, parę lat temu była taka tradycja, że jak się pojawiał konkurs świąteczny, to niemal wszyscy pisali na niego jakieś smęty. Miło mi, że w tym roku najwyraźniej jest jednak inaczej.
A sam tekst? Bardzo ciekawy pomysł na problem, wokół którego zbudujesz opowiadanie. Przy okazji zaskoczyłeś mnie rozwiązaniem tej “zagadki”. Tego za diabła się nie spodziewałem. Przy okazji coś tak czuję, że ten początkowy PS stanie się mimowolną gwiazdą opowiadania. ;-)
Tekst ma też tę niewątpliwą zaletę, że skłania do rozważań. Poza wspomnianym już wcześniej źródłem inspiracji bardzo na przykład zastanawiało mnie, czy jesteś teraz w stanie napisać bez błędów imię tego Twojego elfa (bez zaglądania w tekst). ;-)
Dobra, to jeszcze krótko pod klika. Humor jest (co na portalu trzeba szczególnie docenić). Lekkość jest. Niekonwencjonalny początek jest. Zaskakujące zakończenie jest. Jak na szorta w zupełności wystarczy do zadowolenia. Nawet marudzić mi się nie chce. Pozrzędzę przy innej okazji. ;)
Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków
Świetny tekst! I, na dodatek, sponsorowany. ;)
Bruce, przelew od CocaCola Company jeszcze nie dotarł, ale nie tracę nadziei! Trzymaj kciuki, będzie na imprezę sylwestrową :D
Bardzo się cieszę, że tekst przypadł Ci do gustu. Ślę świąteczne pozdrowienia!
CM,
Litościwie oszczędzę Ci pytania, czym się inspirowałeś, tworząc pomysł na to opowiadanie. ;-)
Tylko wielki mędrzec wie, że czasem lepiej nie pytać i w niektórych przypadkach wiedza nie prowadzi do niczego dobrego.
Imię elfa zapiszę bez spoglądania w tekst z palcem w nosie, rzecz jasna ;D
Cieszę się, że tekst znalazł Twoje uznanie i jak zwykle miło mi powitać Cię pod swoim opowiadaniem. Narzekania poproszę zostawić na okoliczność jakiejś dłuższej, poważniejszej historii, wtedy chętnie przyjmę na klatę wszystkie możliwe zarzuty.
Pozdrawiam ze słonecznego jak zawsze Egiptu!
Dziękuję i wzajemnie. :)
Pecunia non olet
Zabawne. Główna bohaterka trochę papierowa, ale co tam. Przyjemny szorcik.
Pozdrawiam!
Hej, Chalbarczyk, dziękuję, że wpadłaś. W tak krótkim tekście nie miałem wielkiego pola do popisu, jeśli chodzi o charakter głównej bohaterki, też nie taki był mój cel, ale starałem się sprawić wrażenie, że jest paranoiczna, impulsywna, naiwna i nieznosząca sprzeciwu :P
Cieszę się, że szorcik przyjemny. Pozdrawiam, Wesołych Świąt :)
Rany, jak ona się uchowała z tą wiarę w Mikołaja? I że Mikołaj może tak kłamać! Ale dobra, cel uświęca środki.
No, zabawne to było, choć nieco absurdalne. Zakończenie kompletnie zaskoczyło. Słowem, fajny tekst :)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Takie zakończenia lubię :) już myślałam, że to będzie szło w dość klasyczną stronę, a tu proszę wparował mąż. Napisane z humorem, choć dla mnie jednak nieco za dużo absurdu (dorosła Aśka wierzącą w Mikołaja), ale czytało się przyjemnie. No i ta Coca-Cola na końcu. W głowie miałam od razu sławną ciężarówkę :)
Irko,
I że Mikołaj może tak kłamać!
Nie wyobrażam sobie, że mógłby nie umieć kłamać! Nie zaufałbym nikomu, kto do kłamstwa nie jest zdolny, coś musiałoby być z taką osobą ostro nie tak :P
Bardzo mnie raduje, że opowiadanie zdołało zaskoczyć i rozbawić, mimo swojej absurdalności.
Śliczną masz czapeczkę :D
Pozdrawiam, dzięki za wizytę!
Shanti, przed coca-colą nie mogłem się powstrzymać, musiała być w tym opowiadaniu.
Bardzo mi miło, że przeczytałaś z przyjemnością :) Pozdrawiam, niedługo złożę Ci rewizytę!
Protestuję.
Kamil był niewinny. Mikołaj chciał dać nauczkę Joannie, a na SORze skończył chłopak.
Tracę wiarę w Santa.
Nie polubiłam bohaterów, trzeba zawiesić niewiarę przy dwójce dorosłych wierzących w elfy, ale historia niczego sobie. Twist z mężem fajnie zmienia optykę tekstu. Z Mikołaja to niezły stalker ;) Czytało się lekko.
Gdy była mała, rodzice zarzekali się, że nie mają z tym nic wspólnego i delicje przyniósł Święty Mikołaj. – dałabym przynosił, bo to się działo przez lata
It's ok not to.
Hej, bardzo kinky historia z tym wąchaniem bielizny. Twistu się nie spodziewałem, ale czytało się przyjemnie. Moralność Mikołaja no taka do zastanowienia się. Mam nadzieję, że przynajmniej pił coca colę zero.
Dobry wieczór kolejnym Komentującym, wybaczcie, że odpisuję z opóźnieniem, ale pochłonęła mnie świąteczna i rodzinna atmosfera, której, co widać chociażby po tym tekście, jestem gorącym fanem.
MTF, sprawiedliwości nie było i nie będzie na tym świecie, ale też dyskutowałbym, czy Kamil faktycznie jest taki niewinny :P Mógł być kompletnie nieświadomy faktu, że istnieje ktoś taki, jak Bartek, a mogło też być zupełnie odwrotnie! Może też trochę zasłużył na rózgę? :P
dogsdumpling, cieszę się, że mimo niechęci do bohaterów i potrzeby zawieszenia niewiary historia okazała się przyjemna i lekko przyswajalna :) Sugestia bardzo trafna i za moment naniosę poprawkę do tekstu (chyba żaden z jurorów jeszcze tu nie dotarł, więc może mogę).
WyrmKiller, myślę, że z taką moralnością mógł pić nawet tą okropną limonkową (tylko psychopaci taką piją).
Bardzo Wam dziękuję, żeście wpadli i przeczytali :D Postaram się odwdzięczyć. Pozdrawiam poświątecznie!
Niezłe, niezłe… Twist zaskoczył.
Aśce bym aż tak bardzo nie zazdrościła. To, że nie oberwała fizycznie, nie oznacza, że w domu zapanowała świąteczna atmosfera miłości i akceptacji.
Sama suszarkę trzymam w salonie. W łazience owszem, też by się zmieściła – w brodziku, pionowo, co jakby utrudniało rozwieszenie łachów. W sypialni już mogłabym ją rozstawić, ale skutecznie utrudniłaby dostęp do ciuchów, które raczyłam z niej zdjąć. A przed wyjściem do pracy bladym świtem to ma ogromne znaczenie.
Babska logika rządzi!
Fajne!
Wciągasz tym PS, który sugeruje ponure oklepane tematy molestowania (nawet jeśli od początku, choćby z powodu tytułu, nie wierzymy, że to pójdzie w tym kierunku), a potem twist za twistem. Naprawdę udana miniaturka.
http://altronapoleone.home.blog
Przewrotnie fajne. Ładnie tańczysz twista.
Finklo, możesz trzymać w sypialni, a przy okazji zastosować zasadę, z której korzysta wiele osób: ściągać z niej rzeczy, jeśli akurat planujesz coś założyć, aż do kolejnego prania, gdy suszarka będzie już na nie gotowa xd
Zgadzam się co do Aśki. To, że nie oberwała fizycznie nie oznacza, że nie poniosła strat innego rodzaju.
Miło, że opowiastkę oceniłaś jako niezłą :) Pozdrawiam!
Drakaino, dziękuję za wizytę i docenienie historyjki. Dobrze wiedzieć, że PS spełnił swoją rolę ;)
Misiu, w rytm tego kawałka :D
Bardzo dziękuję za lekturę opka!
Wzbudzałabym lekką sensację, dopóki ostatnim praniem pozostawałyby dżinsy. ;-)
Edytka: A jeszcze większą po praniu ręczników albo pościeli. Ale z drugiej strony – toga z poszwy plus poszewka na poduszkę udrapowana na głowie – to może wyglądać jak ciekawa szata. I to ładnie dobrana do kompletu!
Babska logika rządzi!
Obawiam się, że mogłaś nie wpaść na ten pomysł jako pierwsza i modelki chodziły już tak po wybiegu u jakiegoś awangardowego projektanta xd
Niezłe, bo powrót męża to duże zaskoczenie dla czytelnika. Spodziewałam się, że opowieść pójdzie w zupełnie innym kierunku, w stronę jakiejś baśni, fantasy, a tu nagle mąż wraca z delegacji. Pomysłowa konstrukcja.
Pozdrawiam
Na początek wytropiona nieścisłość:
Poza tym nikt oprócz niej nie mógł obecnie dostać się do mieszkania.
Aż tu nagle:
Od strony drzwi dobiegł niespodziewanie odgłos przekręcanego w zamku klucza
A jednak ktoś mógł, choć był delegacji.
Nie czytałem wcześniejszych komentarzy, ale z pewnością potknięcia słowne, składniowe i takie tam inne, wyłapane zostały.
Do brzegu: zaskoczyła mnie forma jaką przyjęła rózga, rodem z paradokumentów o życiu i pożyciu. Instruktaż jak coś zrobić rąk sobie nie brudząc i się nie narobić.
Amonie!
wstrząs mózgu
wstrząśnienie (tak gwoli ścisłości) ^^
Dobra, pomądrowane, to lecimy dalej. xD
Hulluja będący amantem z Gadu-Gadu, tego się nie spodziewałem. XD
Fajne opko, fajny twist, ogólnie satysfakcjonująca lektura. Męża się nie spodziewałem. A Joasia też powinna dostać rózgę, kurde.
No, git! Pozdrawiam
Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.
Sabino, wielkie dzięki, że przeczytałaś, skomentowałaś i uznałaś tekst za pomysłowy :)
PanKratzku, co do Twojej uwagi, pomyślałem o tym na etapie pisania i nieprzypadkowo użyłem zwrotu nikt nie mógł obecnie dostać się do mieszkania, bo mąż rzecz jasna miał klucze, ale jeśli był na delegacji, dajmy na to, we Frankfurcie nad Menem albo w Porto, wówczas nie miał prawa z nich skorzystać :P Zastanowię się nad tym jeszcze, ale na ten moment wydaje mi się, że raczej jest OK.
Miło, że lektura doprowadziła do zaskoczenia, bo taki był cel ;) Bardzo dziękuję za wizytę!
Barbarzyńco, fajnie, że wpadłeś, przeczytałem Twój komentarz i teraz jest humor gitówa.
A z tym wstrząśnieniem – rozumiem, że to poprawny termin medyczny, tak? Nie wiem, czy trzeba zmieniać w tekście, ale SJP pokazuje wstrząs mózgu jako formę istniejącą i poprawną :P
Pozdro!
A z tym wstrząśnieniem – rozumiem, że to poprawny termin medyczny, tak?
Tak! Poczułem potrzebę doczepienia się, bo a nuż widelec komuś się to kiedyś przyda. xD
Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.
Zabawne (choć PS nie w moim guście), a końcówki się nie spodziewałam :). Humor zawsze w cenie :).
Cześć, Boski :]
Jak ja lubię niebanalne plot twisty! Dobre, śmiechłem nie raz i to z satysfakcją.
Odnosząc się do wypowiedzi Przedpiśców – nie widzę nic zdrożnego w tym, że dorośli wierzą , że Święty Mikołaj istnieje. W końcu są tacy, co wierzą, że dostaną emeryturę z ZUSu a to przecież jest jeszcze mniej prawdopodobne.
pozdro
M.
kalumnieikomunaly.blogspot.com/
Morderco, jesteś bez serca! Ja naprawdę wierzyłam w tę emeryturę. :(
Ależ odświeżające. Po milionach opowieści o prezentach i trylionach smutasów o nawróconych złoczyńcach, wreszcie ktoś dostał rózgę od Mikołaja. Cały pomysł zacny i satysfakcjonujący zarówno przewinienie, jak i rózga, oraz sposób jej wręczenia. No i twist z mężem zupełnie nieoczekiwany, więc podwójnie dobry.
Troszkę mógłbym pomarudzić na dialogi:
Kim jesteś i czego chcesz?
Dość już! Co robisz w moim domu?!
Chcesz zarobić tłuczkiem?!
Te wypowiadane kwestie wydały mi się trochę sztuczne, teatralne, koturnowe. Jeśli taka była intencja, to niestety mi nie podeszło.
Kamil długo nabierał pewności, że Aśka nie robi go w balona.
Jakiś dysonans czuję w tym zdaniu, ale nie potrafię go wskazać.
Poza tym takie uwagi pisałem na gorąco podczas czytania:
moje elfy zakradają się do Twojej sypialni i wąchają bieliznę.
Oj, zapowiada się na 18+
Na samą myśl o tym coś drgnęło w Kamilowych spodniach.
Tu coś drgnęło w kącikach mich ust.
Podobało się.
Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.
MordercoBezSerca, ale fajnie, że się spodobało ;) Dzięki!
Naiwność ludzka znacznie wykracza poza wspominany przypadek z emeryturą, ale już nie chce mi się pod takim lekkim i sympatycznym opowiadaniem poruszać tematów politycznych.
Fizyku, dzień dobry!
Cieszę się, że pomysł uznałeś za świeży i zabawny. Po zastanowieniu stwierdzam, że masz rację co do dialogów i faktycznie momentami są przerysowane, a taki zabieg niekoniecznie musi służyć tekstowi.
Bardzo dziękuję za krytyczną ocenę opowiadania i kłaniam się w pas ;)
Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.
Cześć, Krokus, zgłosiłeś się właśnie na naświetlanie? :>
Pełna moc, łodyga wytrzyma!
Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.
No mnie też zabrakło informacji, czy Kamil dostał omłot za niewinność. Jakoś bym się lepiej czuł, wiedząc, że mu się należało :) Ale pomysł na ostatni twist zacny. Lubieżnik i intrygant z tego Mikołaja. Trzeba jednak mieć perwersyjną wyobraźnię, żeby wymyślić coś takiego (mowa o Mikołaju). Przyjemna lektura.
Pozdrawiam!
Osobliwy Mikołaj, elf też nietypowy, jak i całe zdarzenie opisane jako historyjka ze świętami związana, bo poza Mikołajem, świąt tu tyle, co kot napłakał.
…łapiąc dziewczynę w pasie.
Kilka rzeczy wydarzyło się w tym samym czasie. → Czy to celowy rym?
Proponuję w pierwszym zdaniu: …łapiąc dziewczynę w talii. Albo w drugim: Kilka rzeczy wydarzyło się w jednocześnie.
Elf zdematerializował się po raz kolejny tego wieczoru z głośnym trzaskiem… → Na czym polega wieczór z głośnym trzaskiem?
A może miało być: Elf, z głośnym trzaskiem, zdematerializował się po raz kolejny tego wieczoru…
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Слава Україні!
Droga Reg, jak zwykle Twoja wizyta okazała się dla mnie źródłem radości, nawet jeśli historyjka nie dostarczyła satysfakcji. Tworząc przewrotne opowiadanie świąteczne, będące w opozycji wobec puchatych i uroczych historyjek, musiałem brać poprawkę na to, że nie wszystkim przypadnie do gustu :)
Dziękuję, jak zawsze, za czas poświęcony na wyłapanie usterek. Rym kompletnie umknął mojej uwadze, a wieczór z głośnym trzaskiem przywodzi mi na myśl kilka skojarzeń, lecz o żadnym z nich nie ośmielę się napisać :D Już ruszam do wprowadzania sugerowanych zmian.
Pozdrawiam!
Cześć, panie jurorze, jaka cudna grafika z gaciami w renifera! :D
Bardzo proszę, AmonieRa, miło mi, że mogłam się przydać. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Uśmiechnęło :) Zgrabne i przewrotne. Nie będę się rozpisywać, bo wszystko już zostało powiedziane.
Moje jedyne zastrzeżenie to ta Coca-Cola na końcu, taka wciśnięta na siłę, nic wspólnego z resztą nie ma.
Kosmos to bazgranina byle jakich wielokropków!
Przyjemnie się czytało :)
Przynoszę radość :)
Fajny tekst, po PS sam się zdziwiłem i poczułem jakbym musiał zawołać kogoś na pomoc.
Od momentu PS otworzyło się wiele możliwości. Tak naprawdę wybrałeś jedną z nich, dosyć bezpieczną (wiadomo, święta, nie przeginajmy), ale nie najgorszą. Ciekawi mnie, czy pomyślałeś przy okazji wieszania bielizny o brudzie nieco bardziej. Coś mi się wydaje, że chciałeś opisać jak bohaterowie ściągają swoją aktualną bieliznę (brudna została już wyprana), ale coś cię powstrzymało :). Istniała możliwość ostrego odlotu.
Tak czy inaczej, zapewne tutaj już działa wyobraźnia czytelnika i słusznie się stało, że tekst wygląda jak wygląda.
Podoba mi się, że sporo tekstów w konkursie uderza w zupełnie inne dzwony. Od patosu po moralne zepsucie.
Mindenamifaj, masz tak złożony nick, że za każdym razem muszę sprawdzać, czy aby na pewno nie popełniłem żadnego błędu, gdy odpisuję Ci na komentarz.
Bardzo miło, że opowiastka wywołała uśmiech. Coca-Cola faktycznie może się wydać królikiem z kapelusza, jednak w mojej wyobraźni skomercjalizowana wersja Mikołaja wybitnie dobrze pasowała do przewrotnego charakteru, którym obdarzyłem Santę w tym szorciku. No i zupełnie nie mogłem się powstrzymać :D
Anet, fajny komentarz :)
Coś mi się wydaje, że chciałeś opisać jak bohaterowie ściągają swoją aktualną bieliznę (brudna została już wyprana), ale coś cię powstrzymało :).
Oj nie, Vacterze, nie chciałem iść w takie klimaty, miało być tylko humorystycznie, przewrotnie i “do góry nogami” :P Może kiedyś jeszcze pobawię się tym tekstem i sprawię, żeby był bardziej sprośny.
Bardzo dziękuję za wyrażenie opinii o opowiastce, kłaniam się w pas :)
Pozdrawiam wszystkich!
Cześć Gruszel, śliczne majciochy :)
W pracy, w domu wszyscy zdrowi?
Hej, zdrowi, dzięki, że pytasz ;)
Hej, hej, hej!
Dziękuję Ci, Amonie, za udział w krokusie!
Poniższy komentarz jest pisany jeszcze przed wstawieniem obrazka jurorsko-konkursowego :)
Wiele treści w niewielkiej liczbie znaków – konkret, twisty i humor. Oj, fajne to było!
Dodając do listy ten akurat Motyw Świąteczny mieliśmy coś innego na myśli, ale liczyłem na kreatywne podejście do prezentów – tutaj plus. Za to motyw przewodni „do góry nogami” chyba mi umknął xP – tutaj lekki minus. Ostatecznie jednak zbierasz pozytywne oceny za „świąteczność” tekstu.
Zaczynasz od haczyka, by później wywrócić wszystko do góry nogami… Do góry… nogami… hmm… no, dobra – kasuję minusa za hasło przewodnie.
W każdym razie fajna fabuła w tej ilości znaków :)
No i czytało się dobrze, bez potknięć. Podoba mi się!
Pozdrówka!
Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.
Hej Amonie!
Początek tekstu mnie kupił, zaśmiałam się na głoś na tym PS’ie ;P Fajny miałeś pomysł, z twistem, nienachalny. Nie rozumiem tylko, czemu to Kamil oberwał za Aśkę? To nie ona powinna “dostać rózgą”?
Językowo nie mam się do czego przyczepić, czytało się naprawdę szybko.
Fajnie wykorzystałeś motyw “Niezręczne pytanie o chłopaka”, nie pomyślałabym, że zada je mąż xD
Podsumowując, dobry short, lekki i zabawny. Zakończenia się nie spodziewałam, początek wciągał ;)
Dziękuję za lekturę!
Krokusie, nie wiem, jak to się stało, że nie odpisałem Ci niedługo po Twoim komentarzu – byłem przekonany, że to zrobiłem. W każdym razie, za komentarz jurorski dziękuję teraz i cieszę się, że szorcik przypadł do gustu :)
Gruszel, przewrotna wizja świętego Mikołaja, który wymierza sprawiedliwość niespecjalnie przejmując się tym, kto oberwie przy okazji jakoś wyjątkowo do mnie przemówiła i taką postanowiłem zaprezentować w opowiadanku. Życie, jak wiadomo, sprawiedliwe nie jest…
Bardzo ucieszyła mnie wiadomość, że praca przypadła do gustu.
Dziękuję Wam, jurorzy, żeście taki fajny konkurs ogarnęli. Kłaniam się w pas!
Przepraszam, że tak długo, ale w końcu udało mi się dotrzeć i przeczytać (zawsze staram się wpaść z rewizytą do osób, które czytają i komentują moje teksty).
Co do samego opowiadania – ło matko, elfy fetyszyści i ta szczegółowość w wymienianiu rodzajów damskiej bielizny (założę się, że tego jest o wiele więcej, ale my mężczyźni rozróżniamy tylko te wymienione nazwy, więc chyba mogę założyć, że opierałeś się na własnej wiedzy, a nie na researchu :p).
Ogólnie podejrzewam, że te fetyszowe wątki spersonalizowane były pod Krokusa :)
Ciekawe imię/imiona dla elfa. Przyznaj, że raz je napisałeś, a następnie używałeś magicznej, sekretnej techniki elfów zwanej kopiuj-wklej? :D
Końcówka zdecydowanie zaskoczyła. Ogólnie tekst mocno absurdalny, a Aśka oderwana od rzeczywistości (choć z kobietami nic nigdy nie wiadomo – mam nadzieję, że po takim czasie żadna tego nie przeczyta :p), ale czytając bawiłem się dobrze. Fajny motyw otrzymania rózgi w formie życiowej nauczki. Nie zabrakło także motywu Coca Coli, co także mi się podobało.
Pozdrawiam :)
Cześć, Mordocu :) Odpisuję Ci niestety z dużym poślizgiem, bo ostatnio nie narzekam na nadmiar wolnego czasu. Zawsze coś :P
Miło mi, że wpadłeś. Fetyszowe wątki nie były tworzone z myślą o Krokusie, nie wiedziałem, że takowe mogą spotkać się z jego zainteresowaniem, ale zapamiętam na przyszłość, może jeszcze pojawi się jakiś konkurs, w którym będzie jurorem :D Imienia elfa nie jestem w stanie powtórzyć, ale stworzyłem je przy pomocy kolegi z Finlandii, który przetłumaczył dla mnie idiotyczną frazę, którą z tej okazji wymyśliłem.
Najważniejsze, że końcówka zaskoczyła, bo taka idea przyświecała tej krótkiej historyjce. Cieszę się z Twoich pozytywnych wrażeń po lekturze :)
Z pozdrowieniami!