- Opowiadanie: kp - Las Mojmiry

Las Mojmiry

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Las Mojmiry

Przeżyłam tylko ja. Każdy, kto wszedł do tego lasu, kto jadł owoce z jego krzewów, zbierał drewno na opał, polował między jego drzewami i każdy, kto wdychał jego chłodne powietrze – zginął. Zostań na noc w mojej chacie, ogrzej się i posil, a rano wracaj do domu swego ojca. Ostrzeż ludzi, aby omijali ziemie leżące za śnieżną górą. Aby omijali las Mojmiry.

Pytasz czy pamiętam kiedy mrok ogarnął całe nasze królestwo? Tego nie można zapomnieć.

Na ławie leży kożuch, okryj się nim, bo chata stara a nocne wiatry potrafią przeszyć szyję chłodem jak wprawny kat toporem. Dorzucę drewna i ziół ci zaparzę. Jedzenia mam niewiele. Zwierzyna w okolicy już dawno wybita, ale podzielę się z tobą suszonymi owocami. Nie odmawiaj. Ojciec gościny mnie nauczył, przyjemność mi tym sprawisz.

Słyszałeś, że nasz król kochał polowania? Spędzał na tropieniu zwierzyny całe dni. Zabijał dziki, jelenie, sarny, ale nie dla zaspokojenia głodu, lecz swej przyjemności. Nikt oprócz niego nie miał odwagi polować w lasach pod śnieżną górą. Ludzie bali zapuszczać się w tamte strony, często błądzili, nie mogąc wrócić do swoich domów. Zdarzało się też, że tracili rozum i włóczyli się po polach nie wiedząc, kim są.

Pewnego dnia król zapędził się za dzikiem, aż do wąwozu. Był sam, jego świta pobłądziła we mgle, a towarzyszące mu psy, skomląc z przerażenia rozbiegły się między drzewami. Gdy nad ranem wrócił do zamku jego włosy były srebrne, a dłonie tak słabe, że nie mógł unieść miecza. Nie zdradził jednak, co go spotkało w lesie. Od tamtej pory nasz król stał się lękliwy i posępny. Zaprzestał polowań i zakazał poddanym wchodzić do lasów.

Następnego roku na świat przyszła jego córka Mojmira. Królewna urodziła się w dzień Szczodrogodów. Matka opowiadała mi, że tego dnia ludzie świętowali i cieszyli się, bo przecież narodziny królewskiego dziecka wypadły w dzień zwycięstwa światła nad ciemnością. Uwierzyli, że pojawienie się Mojmiry zapowiada lata w obfitości i zdrowia. Gdyby wiedzieli, w jakich okolicznościach przyszła na świat Mojmira i co sprowadzi na nasze królestwo.

Zioła już gotowe. Trochę kwaśne, ale rozgrzeją cię, i uczucie głodu zabiją. Pij a ja tymczasem ze spiżarni resztki suszonych owoców przyniosę. Nie wstawaj. Poradzę sobie. Wybacz, że rękawic nie ściągam, ale od mrozu czucie w palcach tracę. Tak, opowiem ci wszystko co wiem, ale to ponura historia.

Królowa ledwo przeżyła poród Mojmiry, gdy ujrzała, co wyszło z jej łona, zemdlała z przerażenia. Dziecko było oplecione w niesamowicie długie i grube włosy koloru ognia, tworzące coś na kształt kokonu, jak u owada. Akuszerka, która próbowała wydobyć z niego dziewczynkę, poparzyła sobie ręce. Król kazał wezwać medyków i mędrców z całego królestwa. Jednak żadnemu z nich nie udało się uwolnić dziecka z ognistej skorupy.

Mówiono, że Król tej nocy wyglądał jakby oszalał. Wezwał straż i rozkazał im utopić dziecko w najgłębszej studni, jaką znajdą, a dla pewności mieli po brzegi wypełnić ją kamieniami. Zrozpaczona Królowa zabrała córkę i ukryła się z nią w komnatach. Wtedy moja matka, wyszeptała jej, że wie, kto może ocalić jej dziecko przed straszną śmiercią. Za zgodą królowej i w tajemnicy przed królem sprowadziła do zamku Pustelnika spod śnieżnej góry, który popadł w niełaskę za przepowiedzenie upadku królestwa.

Pustelnik natarł dłonie krwią z odciętej przez akuszerkę pępowiny. Po czym upuścił z piersi królowej kilka kropli gęstego mleka. Skropił nimi płonący kokon, szepcząc znane tylko jemu zaklęcia. Delikatnie rozgarną uśpione w ten sposób włosy. Po chwili dostrzegł na szyi nowonarodzonej królewny pulsujący pod skórą kawałek błyszczącego metalu. Matka mówiła mi, że jego ręce drżały ze strachu, gdy ostrym nożem przecinał skórę dziewczynki. Delikatnie wyciągnął ułamany złoty grot od włóczni. Po chwili rana zabliźniła się. Włosy Mojmiry uwolniły księżniczkę ze swoich splotów, odsłaniając jej przepiękną i wyjątkowo dorosłą, jak na dziecko twarz. Królowa z lękiem, ale i z miłością przytuliła dziewczynkę i nakarmiła ją piersią. Król ujrzawszy córkę postarzał się o dziesięć lat, a jego oczy zaszły mgłą.  

Mimo niechęci do niego, nagrodził Pustelnika złotą monetą. Ostrzegł go, że jeżeli wspomni słowem, co zobaczył w zamku, każe obciąć mu głowę a jego ciało rzucić dzikim psom na pożarcie.

Starzec złotą monetę schował do worka ze skóry jelenia, przewieszonego przez ramię. Odpowiedział spokojnie swojemu władcy.

– Śmierci Królu się nie boję, tylko magii mroku. Ona okrutniejsza jest, niż zęby twoich ogarów. Wyznaj, co się stało w lesie. Twe siwe włosy i bielmo na oku zdradzają, żeś jego zemstą dotknięty. Widzę, że to początek tego, co przed laty ci przepowiedziałem.

Król usiadł na tronie, słabym i niepewnym głosem zwrócił się do Pustelnika.

– Tak jak przed laty, twych przepowiedni nie lękam się starcze. Odejdź z mego zamku i więcej nie wracaj. Za trzecim razem łaskawy dla ciebie nie będę.

Pustelnik w złości krzykną do króla, aż ten rozgniewany podniósł się z tronu.

– Panie. Córka twoja przez las wybrana została na swoją…

– Milcz! – Krzykną król.

Pustelnik nie poddawał się, padł na kolana przed władcą.

– Ukryć ją musisz. Księżniczka nie może z zamku wychodzić do swoich szesnastych urodzin. Do tego czasu, w każde Szczodrogody, zamykaj ją królu w najgłębszej celi, każ ciało popiołem nacierać, aby las jej nie wyczuł. Bo gdy raz w jej woni się rozkocha, będzie za późno i dla niej i dla nas.

– Bredzisz starcze. Obłąkany jesteś. – Warknął wściekle król.

Pustelnik klęcząc przed królem, wyciągną szybko z worka sztylet i ukuł się jego ostrzem w palec. Kapiącą krwią na kamiennej posadzce narysował krąg. Zabulgotało w nim gorące źródło. Król stanął za tronem, patrząc na to z niedowierzaniem. Pustelnik wsadził w gotującą się wodę rękę i po chwili wyjął z niej uschnięty długi kij. Położył go u stóp władcy i błagającym tonem zwrócił się do króla.

– Ukryj ten kij w zamku, niech strzegą go rycerze, niech dzień i noc go pilnują. Gdy las zbliży się po twoją córkę, a z pewnością tak będzie – kij nabierze mocy. Mieczem stanie się ostrym,  jak lody śnieżnej góry. Podaruj go najdzielniejszemu ze swoich ludzi. Gdy jego serce będzie czyste i bez strachu, pokona las. Wtedy oddasz mu córkę za żonę i królestwo ocalisz. Pamiętaj jednak, że Mojmira lasu dotknąć przed szesnastymi Szczodrogodami nie może, bo mrok zapadnie w królestwie na wieki, a twoja córka panią ciemności się stanie.

Król w złości wezwał straże i kazał wygnać Pustelnika za bramy miasta. Pod groźbą śmierci zabronił ludziom pomagać mu i o rady go prosić. Jednak po rozpaczliwych błaganiach Królowej ukrył kij w najciemniejszej celi w zamku. Przed jej drzwiami postawił dwóch wartowników, którzy dzień i noc pilnować go mieli.

Myślisz, że gdyby król wyznał, co się stało podczas polowania, Pustelnik by temu zaradził? Wątpię, już wtedy było za późno. Jedz owoce, złagodzą kwaśność ziół. Lepiej je pić, jak są gorące. Jaka była Mojmira? Na pewno chcesz tego słuchać? Dobrze, skoro nie jesteś senny.

Pamiętam, że nie lubiła ludzi. Płakała, że nie może znieść ich zapachu. Jako dziecko warknięciem ostrzegała, kiedy podchodzili do niej za blisko. Gdy to nie pomagało, krzyczała tak głośno, że krwawiły im uszy. Mojmira miała jedwabistą skórę i długie do kolan czerwone włosy. Była niesamowicie piękna. Rycerze i możni panowie zerkali na nią z daleka, żaden jednak nie ośmielił się do niej podjeść. Doskonale pamiętali, jak podczas zabawy, wyrwała córce kucharki rękę… Tak, dziewczynka przeżyła. Od tamtej pory wszyscy unikali Mojmiry. Nikt głośno o tym nie mówił, ale ludzie bali się księżniczki. Ona to czuła, wiedziała, że nie może im ufać. Zresztą chyba nie potrzebowała ich bliskości, tak mówiła moja matka.  

Mojmira była kochana przez królową. Za to w ojcu budziła lęk i niechęć. Gdy patrzyła w jego stronę odwracał wzrok. Nigdy nie powiedział jej też, dlaczego w dzień swoich urodzin jest zamykana w podziemiach i nacierana zimnym popiołem. Z każdym rokiem stawała się coraz bardziej skryta i obca. Unikała nawet obecności matki. Gdy próbowała wykraść się z zamku, zamykano ją za karę w jej komnatach. Płaczem wpędzała się wtedy w chorobę. Jej oczy stawały się białe, a ciało płonęło od gorączki. Była tak silna, że jednym uderzeniem mogła zabić dorosłego mężczyznę. Król wtedy nakazywał, aby do łóżka przywiązywać ją łańcuchami. Leżała tak dniami, sama, nieruchomo, nie reagując nawet, gdy nadworny medyk upuszczał z jej przedramion krew podobną do żywicy wyciekającej z połamanych konarów młodej osiki. Mojmira leżała nieobecna, jakby jej ciało już dawno opuściła dusza. Ludzie szeptali w karczmach i na targowiskach o przypadłościach księżniczki, wymyślając coraz to straszniejsze historie, ale żadna nie była nawet bliska prawdy.

Moja matka mówiła, że gdy Mojmira skończyła trzynaście lat, przestała sypiać. Chodziła po zamku i wyglądała przez okna, patrząc z tęsknotą w stronę lasu. Masz rację, nigdy nie widziała go z bliska. Mimo to tęskniła i śpiewała o nim:

 

Szumi, szumi las

Woła mnie, woła nas,

Kto na drodze stanie nam

Zniszczy go mroczny pan

 

Jej głos rozchodził się po zamku i jako złowieszczy szept trafiał do uszu jego mieszkańców, wywołując u nich strach i niepokój. Ludzie podobno widzieli, jak podczas śpiewania jej włosy unosiły się na wietrze, pieszcząc jej delikatne ciało. A ona rozpalona, wirowała coraz szybciej i szybciej, aż wszystkie drzewa w okolicy traciły liście. W końcu wycieńczona miłosnym tańcem, opadała na zimną kamienną posadzkę.

Pytasz o kij podarowany przez Pustelnika? Król o nim zapomniał. Leżał w najciemniejszej celi w zamku, niepilnowany przez nikogo.

Przed czternastymi urodzinami Mojmiry, królowa zapadła na ciężką chorobę i zmarła. Król pogrążony w żałobie zapomniał o córce. I stało się to, przed czym przestrzegał Pustelnik. Niepilnowana księżniczka wymknęła się do lasu. Błądziła boso po świeżym śniegu, dotykając opasłych starych dębów. Wsłuchiwała się w krzyki nocnych ptaków i zawodzenie dzikich zwierząt. Jej włosy drżały, jakby w wyczekiwaniu i podnieceniu, znały ten las i prowadziły Mojmirę prosto w jego najciemniejsze miejsce. W uszach pulsowała jej melodia wygrywana przez pnie obumarłych kasztanowców. Serce Mojmiry zaczęło bić w ich rytm, a między piersiami pojawiły się krople potu, mimo gryzącego jej ciało, siarczystego mrozu.

Za drzewami dostrzegła, wpatrujące się w nią dzikie oczy. Nie cofnęła się. Zwierzę wydając z siebie pomruk wyszło z ukrycia. Szło w jej stronę na czterech masywnych łapach. Gdy padło na nie światło księżyca, wyprostowało się i przybrało ludzką postać. Włosy Mojmiry powiewały w oparach mroźnej mgły, skrząc się w obecności stworzenia. Postać podeszła do księżniczki, wtedy dopiero Mojmira dostrzegła jej nagość. Ciało potężnego mężczyzny pokryte było ostrą szczeciną, a jego oczy nie przypominały ludzkich, budziły  w księżniczce lęk i obawę. Jednak zapach jego ciała był, tak słodki i cudowny, że łapczywie zaczęła dotykać jego chropowatej skóry i wtulać się w nią swoją delikatną twarzą. Gdy włosy Mojmiry, oplotły jego muskularne nogi, on chwycił jej wiotkie ciało i oparł o konar dębu. Cały las kołysał się razem z nimi w blasku księżyca, a czarna mgła osiadała na kamieniach powodując, że roztapiały się jak śnieg na słońcu. Gdy Mojmira patrzyła na kochanka, jego twarz zmieniała się z ludzkiej w mroczną postać starego odyńca. Jednak słodki zapach jego ciała, był silniejszy niż strach i odraza. Gdy gryzł jej rozpalone ciało, szeptała z rozkoszy.

 

Szumi, szumi las

Woła mnie, woła nas,

Kto na drodze stanie nam

Zniszczy go mroczny pan

 

Jej głos roznosiły po okolicy suche gałęzie, zgniłe mchy i pordzewiały trawy. Docierał aż po same mury zamku. Szept córki dotarł do uszu króla. Zbiegł wtedy do ciemnej celi w podziemiach zamku. Ujrzał tam zamiast suchego kija, oślepiający błękitem miecz. Zwołał najdzielniejszych mężczyzn w królestwie i razem z nimi ruszył w stronę lasu, pod śnieżną górę. Oznajmił, że temu, który przyprowadzi jego córkę, odda ją za żonę a całe swoje królestwo we władanie. Chętnych jednak nie było. Król wiedział, że wolą zginąć na polu walki, niż ją poślubić. Najsilniejszemu z mężczyzn dał miecz i sakiewkę ze złotem. Wyszeptał, że jeżeli księżniczka posłusznie nie będzie chciała wracać do zamku, ma ją zabić a jej ciało pochować w lesie.

Mężczyźni ze strachem w oczach, na rozkaz króla ruszyli w stronę drapieżnych drzew. Król czekał na nich, jeden dzień i drugi. Nikt żywy z lasu nie wrócił. Matka mówiła mi, że aż w zamku słychać było ich krzyki i płacze. Król posłał kolejnych mężczyzn zdolnych do walki. Też nie wrócili. Pierwszej zimy zginęło ich wielu. A księżniczka? Też do zamku nie wróciła.

W dzień jej piętnastych Szczodrogodów na skraju lasu król ujrzał brzemienną Mojmirę. Cała była skąpana w ludzkiej krwi a dłoniach miała błękitny miecz, od którego miała zginąć. Wbiła go w ziemię i wróciła do czekającego na nią w mroku potężnego odyńca.

Król dosiadł konia, mimo czarnej śnieżycy i zmęczenia udał się do Pustelnika, szukać rady i pomocy. Pustelnik dobrze wiedział, co dzieje się w królestwie. Widział jak las rozrasta się i coraz śmielej wchodzi na ludzkie pola, wydzierając każdy kawałek ziemi i zasiewając na nim cierniste krzewy. Jak rodzi zwierzynę przenoszącą choroby i zatruwa jadem leśne runo. Widział też ciała ludzi gnijące pod drzewami i karmiące się ich padliną posępne konary. Smród lasu czuć było już w odległych wioskach królestwa. Jednak ludzie nadal nie rozumieli, czym zawinili, że las ich tak karze. Nie wiedzieli jak odkupić winy, więc pakowali dobytek i próbowali uciekać. Jednak nim zdążyli dojść do granicy śnieżnej góry, ich ciało toczyła już choroba. A ich gnijące truchła rozrywały wygłodniałe ptaszyska o białych oczach.

Ja nic nie słyszałam, nikogo oprócz nas tu nie ma, wydawało ci się. Jesteś zmęczony, może odpocznij, jutro dokończę ci opowiadać. Dobrze, w takim razie słuchaj.

Pustelnik wskazał królowi miejsce przy palenisku, dołożył drewno do ognia i zaparzył mu rozgrzewające zioła. Gdy z czasem napar zaczął krążyć w ciele króla, a nogi, ręce i jego głowa stały się nieruchome, starzec wbił w serce władcy długi sztylet. Nie zabił go. Gdy wyjął ostrze, na ciele króla, nie było nawet śladu po nakłuciu. Za to na sztylecie zimna krew mieniła się żółcią. Narysował nią na klepisku okrąg. Zabulgotało w nim gorące źródło. Gdy ustało, w tafli wody Pustelnik ujrzał to, co najgłębiej w sercu skrywał nasz władca.

Zobaczył jak król zapędził, zmęczone zwierzę pod skalną ścianę śnieżnej góry. Zeskoczył z konia i zbliżył się do zranionej królewską strzałą lochy. Dostrzegł, że jest ciężarna, mimo to zadał jej śmiertelny cios włócznią prosto w szyję, aż złoty grot się ułamał i został w jej ciele. Zwierzę tak przeraźliwie zawyło, że spłoszyło królewskiego konia. Zrobiło się ciemno a drzewa w rozpaczy opuszczały swe gałęzie, chcąc dosięgnąć i rozszarpać nimi mordercę. Król uciekając, zabłądził. Chodził w ciemnościach, szukał drogi do zamku. Ze strachu jego włosy posiwiały a twarz pokryły zmarszczki.

Nad ranem wrócił w miejsce, gdzie zapędził i zabił lochę. Zwierzęcia już tam nie było. Na jego miejscu leżała brzemienna dziewczyna z włosami w kolorze ognia. Z jej szyi sączyła się jeszcze ciepła krew, wsiąkając w mech porastający skalną ścianę. Król postanowił nikomu o tym nie mówić, zakrył ciało zabitej, leżącymi dookoła głazami i wrócił do zamku.

Gdy urodziła się Mojmira, miała twarz podobną do dziewczyny z lasu i jej ogniste włosy. Każdego dnia widok córki, przypominał królowi o zbrodni, jakiej dokonał. Nie było nocy, żeby nie męczyły go koszmary. Dzięki jego lękom las, stawał się coraz silniejszy, rozrastał się coraz bardziej, wyczuwając strach króla. Szykował się do zemsty.

Pustelnik gniewnie spojrzał na króla i powiedział z odrazą.

– Prawo lasu złamałeś i jego brzemienną wybrankę bezlitośnie zgładziłeś. W twojej córce się odrodziła i teraz tysiąc żyć za jedno odbierze. Pazernie pożądać będzie krwi ludzkiej, i zabijać nie z zemsty, lecz dla przyjemności. Przez ciebie panie, dzieci odpowiadać będą za ojców czyny, a ich dzieci i wnuki padliną się żywić. Natura litości nie zna, i wybaczać nie umie.  

Król zapłakał nie z przerażenia, lecz ulgi, że ktoś poznał jego tajemnicę i nie musi już dłużej skrywać jej przed światem. Zapytał Pustelnika, czy wie jak las można przebłagać i królestwo ocalić? Pustelnik po chwili twierdząco kiwną głową.

– Z ręki twojej mrok zginąć musi, bo władcą tej ziemi jesteś panie, lecz serce i umysł masz zatruty, a oczy twoje są pełne strachu i wątpliwości.

Pustelnik wolnym krokiem podszedł do drzwi swojej spiżarni. Uchylił je. Wyszła z nich młoda dziewczyna. Początkowo król jej nie poznał. Dopiero, gdy zdjęła kożuch, którym ty okryty jesteś, dostrzegł, że nie ma prawej ręki. Domyślił się, że to córka kucharki, którą okaleczyła Mojmira. Za plecami w lewej ręce trzymała błękitny miecz. Nim król zdążył krzyknąć, zamaszystym ruchem odcięła mu głowę, która potoczyła się pod drewnianą ławę, na której siedzisz.

Nagle drzwi spiżarni zaskrzypiały. Powolnym krokiem wyszedł z niej chudy Pustelnik. Resztkami sił, ciągnął za sobą błękitny miecz. Jego oczy były zmęczone i posępne. Spojrzał z politowaniem na wędrowca. Dziewczyna zdjęła skórzane rękawice z prawej ręki. Siną, męską dłonią, na  której błyszczał królewski pierścień, wzięła miecz od Pustelnika. Zdecydowanym ruchem skierowała go w stronę gościa, którego ciało nawet nie drgnęło.

–  To nie zimno, lecz kwaśne zioła sprawiły, że twoje ciało jest odrętwiałe. Nie uciekniesz. I przestań patrzeć na mnie z taką odrazą! Mojmira mnie okaleczyła, a las odebrał mi młodość i ukochaną matkę. Niedługo szesnaste Szczodrogody księżniczki, zemszczę się na niej i ocalę królestwo. Nie miałam wyjścia, jak przepowiedział Pustelnik, tylko z ręki króla mrok zginąć może. Do tego czasu ja i mój ojciec musimy coś jeść. 

 

***

 

 

Koniec

Komentarze

Witaj. 

Brrr… Makabryczna opowieść! Sporo fantastyki, sporo także trupów, ścielących się gęsto. :) Twoja baśń jest nader ciekawa. :)

Pomysł na pewno zasługuje na uwagę, forma opowiadania, jak również kwestia złego czynu, ucieczki zbrodniarza oraz sprawiedliwej zemsty ujęły mnie dodatkowo. :)

 

Z technicznych spraw:

Często pojawia się błąd gramatyczny – brak ostatniej litery, wskazującej na 3 osobę liczny pojedynczej, np.:

Pustelnik w złości krzykną do króla …

Warto poprawić również interpunkcję.

Czasem „król” piszesz wielką literą, czasem małą. Podobnie – „królowa”. Trzeba to usystematyzować. 

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Historia ciekawa, ale mi osobiście mocno przeszkadza starodawny rytm zdań. Dostrzegłam też sporo błędów.

Nie zrozumiałam kim jest narratorka i jakie były jej związki z królewskim dworem.

 

 

Śnieżną górą powinno być z dużej, bo to nazwa własna.

 

Topór nie przeszywa, on odcina;)

 

Gdyby wiedzieli, w jakich okolicznościach przyszła na świat Mojmira i co sprowadzi na nasze królestwo.

Oczekiwałabym, że albo na końcu powiesz co gdyby wiedzieli np. osiwieliby jak król, albo trzech kropek, albo nawet gdybyż na początku.

 

Czemu królewska córka dostała imię pochodzące od lasu?

 

 

Delikatnie rozgarną[ł] uśpione w ten sposób włosy.

Mówiąc między nami, o ile nie mieli banku krwi pępowinowej, to zanim pustelnik by przyszedł krew byłaby skrzepnięta, może nawet wyrzucona. Trzeba by coś wymyślić.

 

Mimo niechęci do niego, nagrodził Pustelnika złotą monetą.

Mimo niechęci, którą do niego odczuwał…

 

Odpowiedział spokojnie swojemu władcy.

Po władcy :

Królewskie ogar nie są dzikimi psami.

 

 

– Milcz! – Krzykną[ł] król.

 

Tu zobaczysz jak zapisywać dialogi.

https://www.fantastyka.pl/loza/14

 

 

Lożanka bezprenumeratowa

Hej.

Podoba mi się jak to opowiadanie nawiązuje do klasycznych baśni, i to właśnie klasycznych, a nie ugrzecznionych wersji. Bo zasadniczo wszystko tutaj wpasowuje się w schemat takiej właśnie mrocznej baśni. Mamy jakieś nienazwane królestwo, mamy przeklętą księżniczkę, zły las, tajemniczego mędrca wyjawiającego przepowiednię, no rozgrywasz tu większość klasycznych motywów, wykorzystując je do opowiedzenia swojej historii. To się jak najbardziej chwali. Na plus też wychodzi finał z przepowiednią, królem i jego ręką – przewrotne, zgrabne, do tego motyw dziewczynki z ręką króla i wielkim mieczem po prostu mi się podoba. 

Niestety warstwa techniczna opowiadania zdecydowanie pozostawia wiele do życzenia i nad tym musisz popracować. Zasadniczo dwa największe problemy zostały już wskazane – z jednej strony dużo literówek, często gubisz to “ł” na końcu czasowników w czasie przeszłym trzeciej osoby. Do tego zdecydowanie nadużywasz szyku przestawnego, który zupełnie tutaj nie gra. Zapewne miał służyć archaizacji języka, ale sprawił tylko tyle, że opowiadanie czyta się naprawdę ciężko. No męczy to. Generalnie szyk przestawny jest trudnym w użyciu zabiegiem, trzeba być bardzo ostrożnym żeby nie przesadzić i nie zaszkodzić opowiadaniu. Ty poleciałaś tu na całość i niestety, nie udźwignęłaś tego. 

Jest też pewnie parę zgrzytów czysto fabularnych, które nie do końca mi grają. Kwestię samej narratorki załapałem, to dość wprost było napisane, że to córka kucharki i Pustelnika, której księżniczka urwała rękę. I to całkiem ładnie gra, zwłaszcza że tłumaczy też jak narratorka jako jedyna przeżyła w lesie. No, tatuś ogarnął. Ale pojawia się pytanie po co w ogóle bohaterka opowiada tę historię wędrowcowi? Znaczy no, czeka aż zioła zaczną działać, żeby go zabić? Pewnie dałaby radę zrobić to samo na dużo szybszych i łatwiejszych sposobów. No ale dobra, to jeszcze da się jakoś wybronić. Największym problemem jest chyba kwestia króla i jego choroby/klątwy. W sensie, król wracając z polowania posiwiał i stał się tak słaby, że nie mógł podnieść miecza. Gdy urodziła mu się córka to postarzał się jeszcze o dziesięć lat, a do tego oślepł (najpierw piszesz że oczy zaszły mu mgłą, potem wspominasz o bielmie – no oślepł). Potem minęło kolejne kilkanaście lat, gdy żyła córka i gdy dochodzi do finału, to król biega po zamku, przeszukuje lochy szukając miecza, potem wysyła rycerzy, jednemu daje miecz, a na koniec jeszcze wskoczył na konia i sam pojechał w las, gdzie znalazł Pustelnika. Jakim cudem? Toć to już powinien być król Viserys z ósmego odcinka Rodu Smoka. 

Podsumowując – podoba mi się sam pomysł na opowiadanie, podoba mi się ogólny klimat i kilka zabiegów fabularnych, ale potrzeba jeszcze pracy nad warstwą techniczną. Ale to najlepiej poprawić pisząc, więc powodzenia w przyszłości. 

Może nie wyglądam, ale jestem tu administratorem. Jeśli masz jakąś sprawę - pisz śmiało.

Krwawa opowieść o osobliwym lesie i jego wpływie na losy królestwa. Pomysł niezły i ukazany w należytym klimacie, ale – co stwierdzam z dużym smutkiem – dość mocno skrzywdzony wykonaniem, o czym wspomnieli już wcześniej komentujący. Część usterek wypisałam, ale mam wrażenie, że nie na wiele Ci się zdadzą, skoro od dnia opublikowania tekstu nie zajrzałaś tu ani razu i nie raczyłaś odpowiedzieć czytelnikom.

 

Lu­dzie bali za­pusz­czać się w tamte stro­ny… → Lu­dzie bali się za­pusz­czać w tamte stro­ny

 

Gdyby wie­dzie­li, w ja­kich oko­licz­no­ściach przy­szła na świat Moj­mi­ra i co spro­wa­dzi na nasze kró­le­stwo. → To zdanie zakończyłabym nie kropką, a wielokropkiem.

 

Kró­lo­wa ledwo prze­ży­ła poród Moj­mi­ry… → Kró­lo­wa ledwo prze­ży­ła narodziny Moj­mi­ry

To nie był poród Mojmiry – rodziła królowa.

 

Dziec­ko było ople­cio­ne w nie­sa­mo­wi­cie dłu­gie i grube włosy ko­lo­ru ognia, two­rzą­ce coś… → Dziec­ko było ople­cio­ne nie­sa­mo­wi­cie dłu­gimigrubymi włosami ko­lo­ru ognia, two­rzą­cymi coś

 

Mó­wio­no, że Król tej nocy… → Dlaczego wielka litera? Ten błąd pojawia się wielokrotnie.

 

Zroz­pa­czo­na Kró­lo­wa za­bra­ła córkę… → Jak wyżej.

 

De­li­kat­nie roz­gar­ną uśpio­ne… → De­li­kat­nie roz­gar­nął uśpio­ne

 

do­strzegł na szyi no­wo­na­ro­dzo­nej kró­lew­ny… → …do­strzegł na szyi no­wo­ na­ro­dzo­nej kró­lew­ny

 

– Milcz! – Krzyk­ną król.– Milcz! – krzyk­nął król.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

 

– Bre­dzisz star­cze. Obłą­ka­ny je­steś.Wark­nął wście­kle król. → Zbędna kropka po wypowiedzi, didaskalia małą literą.

 

wy­cią­gną szyb­ko z worka szty­let i ukuł się jego ostrzem… → …wy­cią­gnął szyb­ko z worka szty­let i ukłuł się ostrzem

Sprawdź znaczenie słów ukućukłuć.

 

a dło­niach miała błę­kit­ny miecz… → Powinno być: …w dło­niach miała błę­kit­ny miecz

 

przy­po­mi­nał kró­lo­wi o zbrod­ni, ja­kiej do­ko­nał. → …przy­po­mi­nał kró­lo­wi o zbrod­ni, której do­ko­nał.

 

i teraz ty­siąc żyć za jedno od­bie­rze. → …i teraz ty­siącom życie za jedno od­bie­rze.

Życie nie ma liczby mnogiej.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Witaj kp !!!!!!

 

Bardzo ciekawa historia :) Widać, że masz wyobraźnię. Szczerze mówiąc pod konieC trochę mi się pomieszało… ale to bez znaczenia. Od razu widać jak ktoś ma wyobraźnię. Dobry pomysł. Dobrze to wszystko obmyślałaś.

 

Pozdrawiam!!!

Jestem niepełnosprawny...

Nowa Fantastyka