- Opowiadanie: GreasySmooth - Wytrawny smakosz

Wytrawny smakosz

Żart, ale krót­ki.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Wytrawny smakosz

Sze­dłem przez za­ułek, roz­glą­da­jąc się raz po raz wo­ko­ło. Mokry od desz­czu bruk błysz­czał w świe­tle księ­ży­ca, roz­świe­tla­jąc nieco ciem­ność. Otu­li­łem się cia­śniej płasz­czem i przy­śpie­szy­łem kroku, chcąc jak naj­szyb­ciej do­trzeć do domu. Z każdym krokiem coraz bardziej żałowałem, że wybrałem drogę na skróty, przez okolicę o marnej reputacji.

Nagle z cie­nia wy­ło­ni­ła się po­stać. Zo­ba­czy­łem przed sobą męż­czy­znę, bla­de­go i ubra­nego od stóp do głów w czerń. Próbowałem go wyminąć, ale on zbliżył się do mnie, jakby płynąc przez ciemność. Spoj­rzał mi pro­sto w oczy i za­czął mam­ro­tać coś pod nosem.

Chcia­łem się cof­nąć, ale moje ciało od­mó­wi­ło po­słu­szeń­stwa. Nie mo­głem ru­szyć nawet małym pal­cem u nogi. Chcia­łem krzy­czeć, ale głos ugrzązł mi w gar­dle.

Nie­zna­jo­my oparł moje bez­wład­ne ciało o ścia­nę i ob­na­żył kły. Pod­niósł moją rękę do ust i szyb­kim ru­chem wbił zęby w skórę, wy­da­jąc przy tym głę­bo­kie stęk­nię­cie. Po­czu­łem prze­szy­wa­ją­cy ból, a po ręce po­cie­kła cie­pła krew.

Za­czął ssać łap­czy­wie, raz po raz, z wiel­ką siłą. Z każ­dym ły­kiem wy­da­wał z sie­bie po­mruk za­do­wo­le­nia. Czu­łem dotyk jego pod­nie­bienia, mu­ska­nie ję­zy­ka, ślinę mie­sza­ją­cą się z krwią. W końcu wydał z sie­bie głę­bo­kie, gar­dło­we stęk­nię­cie i pu­ścił rękę. Spoj­rzał w górę, ob­li­zu­jąc usta. Wes­tchnął cicho.

Czu­łem się słabo, jak­bym miał zaraz ze­mdleć. Całe ciało prze­szedł chłód.

– Cie­ka­wy… Bar­dzo cie­ka­wy… – szep­nął mój opraw­ca jakby sam do sie­bie. Jego twarz zda­wa­ła się być teraz jędr­na i ru­mia­na, jak u mło­dzień­ca.

W mojej duszy walczyły ze sobą strach przed śmier­cią i na­dzie­ja na to, że na­sy­cił się i puści mnie wolno. Nie­zna­jo­my za­du­mał się na chwi­lę, spoj­rzał mi pro­sto w oczy, a potem za­czął mówić, po­wo­li i z na­masz­cze­niem:

– Mmm, co my tu mamy… Na wej­ściu de­li­kat­ne ak­cen­ty kwia­to­we, uzu­peł­nio­ne lek­kim kwa­skiem. Na ję­zy­ku po­ja­wia­ją się krzep­kie nuty owo­co­we, z lekką prze­ciw­wa­gą mo­krej ziemi. W gar­dle za to robi się nieco ostrzej, czuć śliw­kę z dymem. Co za cie­ka­wa kom­po­zy­cja…

Po­gła­dził mnie po po­licz­ku.

– Na pewno spo­tka­my się jesz­cze – po­wie­dział, uśmie­cha­jąc się sze­ro­ko. Potem odwrócił się na pięcie i zniknął w ciemności.

Koniec

Komentarze

Słowo sommelier nabiera całkiem nowego znaczenia;P

Krótko i smacznie;)

"...poniżej wszelkiego poziomu"

Ależ piękny szorcik! Bardzo zgrabna kompozycja, wspaniale się czyta! Jedyne, co mi przeszkadzało, to “moje ciało obleciał paraliż”. Zmieniłabym. Może na “ogarnął”. 

pozdrowienia! :)

Zastanawiam się, jakąż to bohater miał zawartość krwi w wybornym winie, że wampir poczuł się aż tak usatysfakcjonowany? ;)

 

Sze­dłem przez za­ułek, roz­glą­da­jąc się wokół sie­bie. → Zbędny zaimek – wszak nie rozglądał się wokół kogoś innego.

 

Chcia­łem się cof­nąć, ale moje ciało ob­le­ciał pa­ra­liż. → Paraliż nie oblatuje ciała; niczego nie oblatuje.

Proponuję: Chcia­łem się cof­nąć, ale nagle doznałem paraliżu.

 

Całe moje ciało prze­szedł chłód. → Zbędny zaimek – nie czułby chłodu w cudzym ciele.

 

Strach przed śmier­cią i na­dzie­ja na to, że na­sy­cił się i puści mnie wolno, wal­czy­ły w mojej gło­wie. → A może: Strach przed śmier­cią i na­dzie­ja na to, że na­sy­cił się i puści mnie wolno, wal­czy­ły ze sobą.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Udany żart. Przeczytałam z przyjemnością.

Tylko ten “oblatujący paraliż” mnie lekko wytrącił.

Kosmos to bazgranina byle jakich wielokropków!

Bardzo dziękuję za komentarze i dziękuję reg za łapankę, poprawiłem, poza pierwszym zdaniem, bo chciałem jeszcze się zastanowić :)

 

Kto wie, jeśli wypił kilka butelek, to i bardzo różne nuty smakowe mogły się pojawić…

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Witaj.

Przyznam szczerze, miałam obawy, widząc tytuł oraz zaznaczenie “horroru”. Jak to dobrze, że pożartowałeś w tym urokliwym, wampirzym szorciku, zamiast prezentować dokonania bestialskiego mordercy z filmu grozy, noszącego takie samo imię – Smakosz.

Opisywane wrażenia bohatera przypomniały mi Kurskiego, który delektował się wódką ’z dodatkiem jednego ziarna ziela angielskiego (był to słynny drink jego autorstwa, nazwany “Wolski kafar” –  “Bardzo dobry rocznik… Nasłonecznione kartofliska południowej Małopolski… Raczej lewa strona Wisły…”). laugh

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Opisywane wrażenia bohatera przypomniały mi Kurskiego, który delektował się wódką ’z dodatkiem jednego ziarna ziela angielskiego (był to słynny drink jego autorstwa, nazwany “Wolski kafar” –  “Bardzo dobry rocznik… Nasłonecznione kartofliska południowej Małopolski… Raczej lewa strona Wisły…”). laugh

Kiedyś czytałem opracowanie antropologiczne, gdzie była lista drinków z dzielnicy uznawanej wtedy w Warszawie za groźną, m.in. “Łza traktorzysty” (wódka z pieprzem).

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

…poprawiłem, poza pierwszym zdaniem, bo chciałem jeszcze się zastanowić :)

Słuszne jest Twoje podejście do sprawy, Greasy, albowiem namysł winien poprzedzać każde przedsięwzięcie. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Kiedyś czytałem opracowanie antropologiczne, gdzie była lista drinków z dzielnicy uznawanej wtedy w Warszawie za groźną, m.in. “Łza traktorzysty” (wódka z pieprzem).

Najpewniej do tego właśnie – że tak powiem – pił Kurski. laugh

Pecunia non olet

Chciałem się cofnąć, ale moje (?) odmówiło posłuszeństwa.

Moje co?

 

Krótkie – plus.

Zabawne – kolejny plus.

 

Mam nadzieję, że to nigdy nie będę ja, też lubię chlapnąć sobie winko ;p

Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć

Cześć!

 

Pomysłowy szorcik, bohater dosłownie poczuł się jak wino… ale chyba nie do końca był z tego zadowolony ;-) Całkiem udany, tylko szkoda, że – zwłaszcza na początku – wykonanie pozostawia nieco do życzenia. Pierwsze zdanie/akapit to – niestety – pierwsze wrażenie. Warto dopracować:

Szedłem przez zaułek, rozglądając się wokół siebie. Światło księżyca odbijało się na mokrym od deszczu bruku, rozświetlając nieco ciemność. Otuliłem się ciaśniej płaszczem i przyśpieszyłem kroku, chcąc jak najszybciej dotrzeć do domu.

3 x się

Szedłem przez zaułek, rozglądając się wokół siebie.

Zbędne.

Światło księżyca odbijało się na mokrym od deszczu bruku, rozświetlając nieco ciemność.

Powtórzenie.

 

To nie są błędy, ale zgrzyty, których nie powinno być w pierwszym akapicie, zwłaszcza jeżeli cały tekst ma niecałe 2k znaków.

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Całkiem udany, tylko szkoda, że – zwłaszcza na początku – wykonanie pozostawia nieco do życzenia. Pierwsze zdanie/akapit to – niestety – pierwsze wrażenie. Warto dopracować:

Cenna uwaga, dziękuję, podrasowane!

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Koneser mu się trafił… A oni nie powinni wypluwać próbek? ;-)

Pomysł nie jest jakiś zabójczo nowy (już mi się zdarzało czytać narzekania wampirów na krew palaczy czy wychwalanie wegetariańskiej), ale czytało się sympatycznie.

Babska logika rządzi!

Było to bardzo wysmakowane Greasy :-) Ciekawe czy nasz bohater musiał długo leżakować, by osiągnąć takie wysycenie aromatami? I czy odczuwane smaki są zależne od drewna, z którego wykonana jest trumna wampira? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi…

 

Nie mogłem ruszyć nawet małym palcem u nogi.

Czy to tylko ja, będąc w pełni władz fizycznych i umysłowych, i tak nie jestem w stanie ruszyć tym palcem? :-P

Pomysł nie jest jakiś zabójczo nowy (już mi się zdarzało czytać narzekania wampirów na krew palaczy czy wychwalanie wegetariańskiej), ale czytało się sympatycznie.

Dziękuję bardzo! :)

 

Było to bardzo wysmakowane Greasy :-) Ciekawe czy nasz bohater musiał długo leżakować, by osiągnąć takie wysycenie aromatami? I czy odczuwane smaki są zależne od drewna, z którego wykonana jest trumna wampira? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi…

Dziękuję!

 

Instrukcja leżakowania:

 

  1. Kładziemy się pod drzewem
  2. Wlewamy w siebie butelkę wina
  3. Leżakujemy

 

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Instrukcja leżakowania:

 

Kładziemy się pod drzewem

Wlewamy w siebie butelkę wina

Leżakujemy

laugh Ile to się można dzięki wampirom nauczyć. laugh

 

Pecunia non olet

W końcu trochę już zdążyły w życiu i po-życiu leżakować :)

 

A jeśli ktoś lubi horrory, to zawsze może sprawdzić “W sieciach wspomnień…”. Reg napisała, że co prawda wykonanie zostawia sporo do życzenia, ale też, że jest “osobliwie intrygujący”:

 

https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/29249

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

No, smakowite :) A możesz jeszcze zdradzić, jakie to było winko? To, które pił wysysany? Co prawda nie chciałabym być na jego miejscu, ale dla dobrego winka bym zaryzykowała ;)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Nie czytam horrorów, ale tekstu wspólnika od “Christmas visit” z dopiskiem w przedmowie: “Żart, ale krótki”, nie mogłem sobie odmówić. Nie żałuję. Rozbawiło mnie. Mamy, jak widać, podobne poczucie humoru. 

No, smakowite :) A możesz jeszcze zdradzić, jakie to było winko? To, które pił wysysany? Co prawda nie chciałabym być na jego miejscu, ale dla dobrego winka bym zaryzykowała ;)

Na pewno jakiegoś klasyka :)

 

Nie żałuję. Rozbawiło mnie. Mamy, jak widać, podobne poczucie humoru. 

Dziękuję, oby nasz sojusz trwał wiecznie!

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Fajne. Szacun, że w tak krótkim tekście zmieściłeś, co prawda scenkę, ale barwną i zabawną.

 

czuć śliwkę z dymem

Pierwsze moje skojarzenie… kompot z wędzonego suszu… 

twarz zdawała się być teraz

Bez “być”!

 

Mmmmrrr, niezłe, niezłe. Kto powiedział, że wampiry niekulturne ;) (kabaret Potem). Elegancki żarcik.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka