- Opowiadanie: wolfang - Krwawa cena wolności

Krwawa cena wolności

Jedno z moich dawnych opowiadań. Z perspektywy czasu widzę parę mankamentów, lecz i tak kiedyś chciałbym wrócić innym opowiadankiem do tego uniwersum. 

Triggery: przemoc, krew, niewolnictwo, przedmiotowe traktowanie ludzi 

Dziękuje beta testerom za cenne komentarze 

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Krwawa cena wolności

Gareth zawsze wierzył, że optymiście jest w życiu łatwiej, choć los nieraz próbował sprawdzić jego wiarę w zbawienne właściwości pozytywnego myślenia. Nawet teraz zmiana perspektywy pozwalała uznać, że jego sytuacja nie wyglądała aż tak źle. Podobały mu się wzory płytek na podłodze, które wraz z siecią misternych pęknięć i śladami zaschniętej krwi tworzyły chaotyczne, lecz intrygujące obrazy. Gdyby nosił coś więcej niż bieliznę, to panujące warunki termiczne można byłoby uznać za całkiem przyzwoite, tym bardziej że zawsze preferował chłód. Dodatkowo nie czuł, żeby sznury, którymi był związany, uciskały lub boleśnie obcierały, a niejedne już kajdany nosił, więc potrafił to docenić. Natomiast ciemność, która panowała w pomieszczeniu, ograniczała liczbę dostrzegalnych elementów, dzięki czemu łatwiej było uniknąć niepokojących widoków, świadczących o tym, że nie jest tu pierwszym więźniem. Miał również towarzystwo.

Burczenie brzucha mężczyzny zagłuszył gwizdek czajnika. Trupio blada dłoń chwyciła naczynie i zalała herbatę. Gareth podniósł głowę i ujrzał, jak androgeniczna postać ruszyła w jego kierunku, choć jej ciemna koszula i spodnie zlewały się z ciemnością, rozmywając sylwetkę. Głowę zdobiła burza krótkich, kruczoczarnych kręconych włosów, a także świecące rubinowym blaskiem oczy. Postać swym ponurym spojrzeniem sprawiła, że momentalnie Gareth skurczył się, lecz nie chciał dać za wygraną.

– Proszę o wybaczenie, ale nie zamawiałem żadnej damy do towarzystwa – rzucił mężczyzna, wkładając resztki sił w sztuczny uśmiech i przerywając nieznośną chwilę ciszy.

Dłoń kobiety wystrzeliła, niczym kobra, chwytając go i rzucając jak szmacianą lalkę o chłodną ścianę. Więzień wydał z siebie bolesny okrzyk, pokaźna zaś już lista obrażeń została wzbogacona o kolejne siniaki. Pomieszczenie wypełniła melodia spokojnych kroków ponurej istoty, przerwana jedynie na moment, by ustąpić miejsca brzęknięciu podnoszonej stali. Gareth przełknął głośno ślinę, jakby próbował zagłuszyć zbliżające się zagrożenie, lecz i tak do jego uszu doszedł lekko zachrypnięty kobiecy głos.

– A może teraz opowiesz mi o tym ładunku, który miał cię tak wzbogacić…

***

Nerok obrócił w palcach buteleczkę wypełnioną gęstym płynem, po czym westchnął cicho.

– I o to tyle zachodu? – Jego zamyślona mina z potężnie zbudowanym ciałem nadawała posągowego wyglądu, lecz liczne wojenne blizny przypominały o ludzkim pochodzeniu. 

Wzrok mężczyzny nerwowo przeskakiwał pomiędzy różnymi obiektami obozu. Pozostali weterani kumulowali się głównie wokół ogniska, gdzie piekło się mięso upolowanych jeleni. Była to miła odmiana od skromnej wojskowej kuchni, w której piechota zjadała praktycznie resztki po pożywieniu rajtarii i dragonów. 

Towarzysze Neroka stanowili różnorodną zbieraninę, w większości przypadków odzianą w wypłowiałe koszule, skórzane kurty i kapelusze o szerokich rondach, których jedynymi ozdobami były dziury lub kolorowe łaty rozmaitego pochodzenia. W tle słychać było smutne pobrzękiwanie lutni jednego z wojaków, na instrumencie zaś widoczny był kobiecy podpis. Cichą muzykę zagłuszał starzec, opowiadający po raz setny tę samą historię o swym wspaniałym synu. Tuż obok z kolei siedział niski rudzielec o pustym spojrzeniu, spoczywającym, na ściskanej w dłoniach szmacianej lalce.

Chowając butelkę, Nerok dostrzegł nadjeżdżających jeźdźców. Przybysze wjechali do prowizorycznego obozu, skupiając na sobie uwagę pozostałych mężczyzn, którzy swym milczeniem nie zakłócali cichego tupotu koni. Miny jeźdźców zwiastowały, że nie mają do przekazania dobrych nowin.

– Dalej nic? – zapytał, a w odpowiedzi otrzymał jedynie ponure skinienie głową, choć po chwili jeden z przybyszy przerwał niezręczną ciszę. 

– Pytaliśmy wszędzie. Wiemy tylko, że udało mu się dostarczyć list i jesteśmy na dzisiaj umówieni z Ferro Jednookim. Kazali też przekazać, że drugiej szansy na spotkanie nie będzie. 

Nerok ukrył krótkie kasztanowe włosy pod zdobytym kapeluszem rajtarskim i rozejrzał się po obozie, czując na sobie dziesięć par oczu, które w tej chwili bacznie go obserwowały. Jak ognia unikał spoglądania na duży drewniany wóz, niegdyś należący do armii Imperium. Jego zawartość była jednocześnie ich jedyną nadzieją, jak i źródłem problemów oraz nieprzespanych nocy.

Rozmasował boleśnie obtarte nadgarstki i intensywnie rozmyślał. Kto mógłby dorwać Garetha? Ferro? Zyskałby dodatkową kartę przetargową przy negocjacjach, a może mógłby nawet zażądać ładunku w ramach okupu. Z drugiej strony, na czarnym rynku reputacja jest bezcenna. Ktoś, kto stosowałby takie sztuczki, mógłby zapomnieć o dalszej współpracy z kimkolwiek. Może Imperialni? Mogli dowiedzieć się o kradzieży i chcą odzyskać swoją własność. Oczyma wyobraźni widział brata, więzionego w ciemnym i chłodnym lochu w otoczeniu przerażających narzędzi tortur, okrutnych katów i chóru cierpiących ofiar. Resztkami optymizmu próbował zagłuszyć takie myśli. A może krwiopijcy? Opcji było za dużo, a decyzje trzeba podjąć jak najszybciej. Chyba zdurniał, skoro zgodził się na plan Garetha, by skrzyknąć dawnych towarzyszy broni i zadrzeć z Imperium. Trzeba było zdobyć pieniądze w inny sposób. 

– Kenal, weź dwóch ludzi i spróbujcie jeszcze popytać, a my ruszamy. Później po was wrócimy.

– Lecz Gareth… – zbuntował się młody chłopak, po czym zamilkł, widząc spojrzenie przywódcy.

– Przepadł. Uwierz mi, najchętniej rzuciłbym wszystko i biegł go szukać, lecz za dużo ryzykujemy. Albo dostarczymy dzisiaj ładunek i zatrzemy ślady, albo wszystko przepadnie i będziemy mogli zapomnieć o pieniądzach – i o wykupieniu Nyssy z niewoli, dokończył w myślach. Nie tylko on miał tu bliską osobę, na której wciąż ciążyły niewolnicze kajdany, o czym nostalgiczne rozmowy jego towarzyszy mu ciągle przypominały.

Stanowczość przywódcy ugasiła wszelkie buntownicze nastroje, chociaż gdzieniegdzie słychać było odgłosy zwątpienia. Chwilę później byli już w drodze. Nerok starał się nie patrzeć na wóz, by nie podsycać parzącego jak ogień sumienia. W tej chwili był gotów nawet na piekło, by zapewnić wolność siostrze. Zmęczony narastającą presją westchnął cicho pod nosem.

– Bogowie, jak możecie kazać mi wybierać między bratem a siostrą. Mam nadzieję, że to wszystko będzie tego warte…

***

Zapewne Gareth także chciałby, żeby jego poświęcenie nie poszło na marne. Pomimo długiego i bolesnego przesłuchania, jedynym, co udało się wyciągnąć z mężczyzny, były kąśliwe uwagi oraz parę niewybrednych żartów skierowanych do czarnowłosej postaci i jej krewnych. Jednakże nie miał już sił. Powieki okazały się za ciężkie, więc zasnął tak głęboko, że nawet dopominające się o uwagę obrażenia, nie były w stanie go obudzić. Jego oprawczyni myła zmęczone dłonie, barwiąc na czerwono wodę w zardzewiałym naczyniu.

Więzień jęknął boleśnie, obracając się na bok, co zwróciło uwagę kobiety. Spojrzała obojętnym wzrokiem i ruszyła ku niemu, długie palce zaś owinęły się wokół sztyletu, zdobionego czerwonymi śladami. Uklęknęła koło śpiącego, wpatrując się uważnie, niczym drapieżnik w swoją ofiarę, a jej ślepia omiotły obrażenia na ciele mężczyzny. Nie wszystkie były jej dziełem. Nadgarstki zdobiły obtarcia, zapewne wywołane przez niewolnicze kajdany. Widoczne były również ślady po oparzeniach, a także sieć blizn, przywodząca na myśl pamiątki wojenne. 

Wielu niewolników, którzy stracili już nadzieje na wykupienie, wstępuje do armii, marząc o wyzwoleniu za zasługi wojenne. Nawet ich właściciele nie mogą odmówić śmierci ku chwale imperium. Jeśli uda się niewolnikom dożyć wolności, to zwykle zadłużają się, by wykupić bliskich. Z czasem jednak ich wierzyciele wpędzają nieszczęśników ponownie w niewolnicze kajdany. I tak cykl zamyka się.

Blada dłoń uniosła sztylet i przesunęła powolnym ruchem po nadgarstku kobiety, uwalniając gęstą czarną krew, a następnie ignorując bolesne pojękiwania więźnia, zaczęła wcierać płyn w jego rany, które jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zniknęły, pozostawiając po obrażeniach jedynie przykre wspomnienia. 

– Powiedział coś? – zabrzmiał głos z ciemności i po chwili wyłoniły się kolejne postacie o rubinowych oczach. Dwóch mężczyzn i blondwłosa kobieta. 

– Dużo, a wręcz za dużo, lecz nic przydatnego. A jak wam poszło? – odparła czarnowłosa, odwracając się do przybyszy, którzy dostrzegając jej twarz padli na kolana. Nie zaszczycając ich nawet spojrzeniem, ruszyła do spróchniałego stołu przykrytego licznymi gratami. 

– Tak, jak myślałaś, Matko. Kontaktował się w mieście z pośrednikiem Jednookiego Szczura. Jeden człowiek podsłuchał ich rozmowę i dowiedział się, gdzie będzie wymiana. Dość wysoko cenił sobie te informacje, lecz udało nam się przekonać go, by wyznał prawdę za darmo – zdał raport jeden z mężczyzn. 

– A czy przekonaliście go, by milczał o waszym spotkaniu?

– Zadbałam o to – rzuciła blondynka, zdejmując rękawiczki, zabarwione czerwienią. 

Czarnowłosa uniosła ponownie sztylet, wydobywając z siebie cichą pieśń, jakby nuciła kołysankę. Nacięła przedramię z twarzą, która nie ujawniła choćby cienia bólu. Krew spłynęła po umięśnionej kończynie, wieńcząc swoją podróż w srebrnym kielichu. Pozostali uczestnicy spotkania dołączyli swymi głosami do śpiewu, którego echo rozniosło się po całym pomieszczeniu, po czym także wyciągnęli ostrza, by zapełnić naczynie posoką. Nastąpiła Wymiana, pieśni zaś powoli cichła. Każdy wziął łyk powstałej mieszaniny, poczynając od osoby zwanej Matką. Dla przedstawicieli rasy Asesi Wymiana jest jednym z najświętszych rytuałów, dzięki któremu dzielą się swoją wiedzą, doświadczeniami oraz siłą. Był również uzależniający, stając się jednocześnie swego rodzaju spoidłem dla stada.

Czarnowłosa starła krew z ust, wspomnienia ze zdobytymi informacjami zaś nieśmiało wkraczały do jej umysłu, upewniając w przekonaniu, że muszą się śpieszyć. Blade twarze podopiecznych zniknęły pod kościanymi maskami, spod których dostrzec można było jedynie błyszczące czerwone punkciki. Rzuciła kielichem od niechcenia za siebie, po czym przemówiła władczym głosem.

– Do zmierzchu daleko, więc ubierzcie się odpowiednio. Wychodzimy na łowy…

***

Nerok w skupieniu wypatrywał śladów prowadzących na miejsce spotkania. Dwa razy obeszli ścieżkę, zanim zauważyli wiszącą białą chustę, która wskazywała, gdzie trzeba zjechać w boczną dróżkę. Podążając za kolejnymi wskazówkami, dotarli do ukrytej wśród drzew jaskini. Przy wejściu drzemał sobie mężczyzna, z twarzą przykrytą kapeluszem. Nerok zszedł z konia, lecz nim zdążył wydusić z siebie choćby słowo, zauważył ruch między krzakami. Byli otoczeni przez ponuro spoglądających mężczyzn i kobiety, których głowy kryły się pod kapturami, natomiast w dłoniach połyskiwały ostrza szabel, rapierów, jak i bełty naciągniętych kusz.

– Orientacja w terenie nie jest waszą najmocniejszą stroną – rzekł śpiący mężczyzna i przesunął kapelusz z twarzy, po czym wstał, wykonując teatralny ukłon. – Ferro Jednooki. Do państwa usług. Nie przejmujcie się moimi towarzyszami. Przezorny zawsze ubezpieczony. 

Pośrednik był niskim mężczyzną o dość przystojnej twarzy. Przydomek Jednooki wyrobił sobie zapewne przez skórzaną opaskę, która zasłaniała lewy oczodół. Nerok podał rękę mężczyźnie, lecz spojrzenie Ferro skierowało się na wóz, na widok którego zagwizdał. 

– Słyszałem o bandzie byłych niewolników, którzy podobno okradli imperialny transport – rzucił Ferro, uśmiechając się złośliwe. Nerok wyprostował się, jakby dostał cios w plecy i spojrzał poważnie.

– Nie przybyliśmy tu, by rozmawiać o plotkach. Tym bardziej że słyszeliśmy, że nie należysz do osób zadających za dużo pytań. 

– Być może, lecz nie wiem, czy powinien dla niewolników ryzykować konflikt z Imperialnymi?

– Wszyscy jesteśmy obecnie pełnoprawnymi obywatelami. Oddaliśmy krew na wojnie za naszą wolność. Chcemy jedynie zapewnić to samo naszych bliskim. – Nerok próbował nieudolnie ukryć swoją desperację, co jedynie rozśmieszyło rozmówcę. 

– Niech będzie moja strata kolego. Chciałbym zobaczyć towar.

Słowo ,,towar” wywołało u Neroka nieprzyjemne dreszcze, lecz mimo to poprowadził Jednookiego do wozu. Z każdym krokiem czuł coraz większą pogardę do swojej osoby. Drzwi pojazdu otworzyły się, ujawniając rzędy ciemnych sylwetek o wystraszonych rubinowych oczach. Istoty cofnęły wychudzone ciała, aby uniknąć wpadającego do środka światła. Nerok odwrócił wzrok, lecz usłyszał dziewczęcy pisk. Ferro chwycił bowiem kobiecą rękę i brutalnie przyciągnął do siebie. Serce byłego niewolnika zabiło szybciej, dłoń zaś powędrowała do rapiera, gdy tylko ujrzał Nyssę. Nim jednak szał odebrał resztki rozumu, dostrzegł spomiędzy długich kasztanowych włosów nieco inne rysy twarzy dziewczyny, choć podobne do jego siostry. Ferro przy akompaniamencie krzyków wbił igłę w żyłę kobiety. Większy ból zadał jednak, wystawiając kończynę na działanie słońca. Blada skóra dość szybko zaczerwieniła się i zaczęła intensywnie parować, sprawiając, że wrzaski kobiety stawały się coraz głośniejsze. Nerok doskoczył do mężczyzny i brutalnie odepchnął go od Asesi.

 – Ostrożniej! 

– No chłopcze, widzę, że jak prawdziwy handlarz o towar dbasz – zadrwił Ferro, z kolei dłoń Neroka zacisnęła się z taką siłę, że byłby w stanie rozgnieść kamień. 

– Będziemy tak gadać, czy dobijemy targu? 

Ferro podał sobie zawartość strzykawki, przez co żyły mężczyzny zaczęły drgać, jak dżdżownice wyciągnięte z ziemi. Towarzysze Jednookiego ustawili się wokół swojego przywódcy, celując z kusz. Zabrzmiał szczęk uwalnianych bełtów, jednak na twarzy Ferro nie pojawił się choćby cień strachu. Złapał wszystkie pociski, nucąc wesołą karczemną melodię. 

– Moglibyście bardziej się postarać. A teraz ta mniej przyjemna część. – Podniósł rękę, a kolejny pocisk przebił na wylot dłoń, zdobiąc ją dodatkowym otworem. Powstała rana jednak błyskawicznie zaczęła zarastać, nie pozostawiając choćby śladu po ataku. 

– Co się z nimi stanie? – zapytał Nerok, unikając spojrzenia rubinowych oczu.

– Z tego, co zrozumiałem, masz tam tylko czerwonokrwistych. To słabiutka odmiana, poza szybkością i regeneracją nie mają nic ciekawego do zaoferowania. Na błękitnych lub złotych można lepiej zarobić, nie mówiąc już o legendarnych czarnych, lecz myślę, że jakieś pomniejsze rody z chęcią sypną groszem. Każdy chce mieć na dworze własne źródło wampirzej krwi. Jednakże tamta mała jest fajna. – Wskazał palcem na sobowtóra Nyssy. – Myślę, że zachowam ją dla siebie. Znajdę dla niej dodatkowe zastosowanie – powiedział, obrzydliwe oblizując usta.

Nerok opuścił wzrok. Wystarczy, by jeszcze na chwilę zagłuszył wyrzuty sumienia. Nie zmieni świata, a Asesi mają po prostu pecha, choć z drugiej strony jego podopieczni, nie są w aż tak złej sytuacji. Miliony rubinookich istot spędza całe życie w ciemnych lochach imperialnych farm, a ci tutaj trafią zapewne na arystokratyczne dwory, gdzie będą mieli i tak lepsze warunki, nawet jeśli będzie to złota klatka. Dodatkowo nie tylko oni muszą nieść ciężar niewoli, pomyślał, masując obtarte nadgarstki.

Ferro wyciągnął worek z pieniędzmi, co wybiło Neroka z zamyślenia. Już tak niewiele dzieli Nysse od wolności. Odnajdzie Garetha, wykupi z niewoli siostrę, a potem ułożą sobie życie na nowo. Cała trójka będzie obywatelami Imperium. Radość wielkoluda udzieliła się jego towarzyszom, ponieważ oni także będą mogli wyzwolić swoich bliskich. Nie powinien był wątpić w szalony pomysł Garetha. 

Uniósł dłoń, by odebrać zapłatę, lecz w tym momencie popełnił straszliwy błąd. Spojrzał w piękne rubinowe oczy sobowtóra Nyssy. 

– Wynoś się. – Słowa pojawiły się znienacka tak szybko, że dopiero, po chwili niewolnik uświadomił sobie, że pochodzą z jego ust. 

– Słucham?

– Wynoś się. Zrywam umowę – powtórzył, przeklinając wściekłe swoją głupotę. 

Twarze jego towarzyszy ogarnęła konsternacja. Nie ma bladego pojęcia, jak później wyjaśni im swoją decyzję, lecz w tej chwili czuje się, jakby stracił kontrolę nad swoim ciałem. Jednooki westchnął, lecz uśmiech nawet teraz nie opuścił jego twarzy.

– Szkoda. Chciałem po dobroci. – W ułamku sekundy Ferro chwycił za pistolet i oddał strzał w głowę rozmówcy. 

Rozległ się huk, po którym Nerok powinien opaść na ziemię, by ostatecznie wyzionąć ducha. Zamiast tego jednak stał dzielnie i wypluł kulę pod nogi strzelca. 

– Przezorny zawsze ubezpieczony – powiedział wielkolud, pokazując pustą buteleczkę.

Rapiery podwładnych Neroka, jak i Ferro wyskoczyły z pochew, by ruszyć do szalonego tańca ostrzy. Osoby obserwujące z boku całą bitwę dostrzegłyby jednak jedynie niewyraźne kształty, tworzone przez szermierzy, poruszających się za szybko dla ludzkiego oka. Ptasie śpiewy zostały zagłuszone przez pieśń uderzanej stali. Ferro atakował wściekle, wykonując szaloną serię błyskawicznych pchnięć, które poskutkowały przyozdobieniem Neroka kilkoma paskudnymi ranami. Nie zagościły jednak na długo za sprawą leczniczych właściwości krwi Asesi.

Kątem oka Nerok widział, że jego towarzysze nie radzili sobie lepiej. Kilku kamratów padło od sprawnych manewrów ludzi Ferro. Inni rzucili się do ucieczki, gwałtownie zmniejszając grono przyjaznych mu ludzi. Jednocześnie przybywało ostrzy, które wspierały Jednookiego w walce. Z każdą chwilą coraz częściej czuł, jak chłodna stal przeciwników rozcinała kurtkę i tonęła w jego krwi. Na domiar złego rany regenerowały się coraz wolniej. 

Nagle niczym strzała wyleciała włócznia, przebijając ramię Neroka na wylot i przyszpilając mężczyznę do masywnego dębu. Próbował nieudolnie wyciągnąć broń. W tym czasie tworzony przez szermierzy krąg zacieśniał się, a ich złowieszcze ślepia zwiastowały przerażający koniec.

Niespodziewanie usłyszeli rżenie koni. Wóz z uwięzionymi Asesi ruszył. Nerok dostrzegł stojącą na dachu postać, która odziana była w szczelnie zapięty skórzany kaftan, twarz zaś zdobiła kościana maska. Pomachała przyjaźnie i posłała całusa. Nie pozostali jednak sami, albowiem pojawiła się osoba o androgenicznej urodzie i burzy czarnych włosów. Oczy zdradzały pochodzenie, choć był to niezwykle rzadki widok w pełnym słońcu.

– Czarna Wiedźma! – krzyknął przerażony Ferro, którego strach udzielił się Nerokowi. Słyszał niegdyś o Asesi odpornych na działanie słońca, choć całe życie wkładał te historie między bajki.

– Podobno chciałeś spotkać czarnokrwistą. Tak więc przybywam – przemówiła spokojnym głosem nowoprzybyła istota. 

Z jej odsłoniętych przedramion spływała czarna krew, która niczym wąż owinęła się wokół kończyn i uformowała kilka macek. Pochwyciły one paru szermierzy, jednymi rzucając jak niechcianymi zabawkami, innych rozrywając i pozostawiając dookoła czerwone ślady. Ferro także spróbował uciec, lecz i wokół niego owinął się krwawy wąż. Reszta macek uformowała wielką paszczę przypominającą wilczy pysk o ostrych zębiskach. Przeraźliwe krzyki gwałtownie ucichły. 

Istota podeszła wolnym krokiem do Neroka. Na twarzy i ubraniach można było dostrzec liczne czerwone krople. Czarnowłosa postać uniosła dłoń, czarna macka zaś wystrzeliła i owinęła się wokół jego ciała. Krzyknął z bólu, lecz po chwili był wolny. Asesi natomiast odrzuciła włócznię. 

– Wiesz gdzie jest opuszczony młyn? – zapytała lekko zachrypniętym głosem. Mężczyzna zdołał jedynie przytaknąć. Kobieta wyciągnęła małą buteleczkę z czarną krwią. – Wypij połowę. Resztę zostaw dla braciszka, jemu bardziej się przyda. 

Po tych słowach istota odwróciła się i ruszyła spokojnym krokiem przed siebie. Nerok opadł z natłoku emocji, obserwując swą wybawczynie. Niedługo potem skierował się do młyna. W jednej dłoni trzymał butelkę z krwią dla brata, w drugiej zaś worek z monetami dla siostry. Niedługo znowu będą razem.

obrazek wygenerowany za pomocą programu Leonardo.Ai

Koniec

Komentarze

Witaj.

 

Przykładowe sugestie oraz wątpliwości co do strony technicznej (zawsze – tylko do przeanalizowania):

Gareth zawsze wierzył, że optymiście jest w życiu łatwiej, choć los nie raz próbował sprawdzić jego wiarę w zbawienne właściwości pozytywnego myślenia. – ort. – razem?

Trupio blada dłoń chwyciła naczynie i zalały herbatę. – literówka?

Głowę zdobiła burza krótkich (przecinek?) kruczoczarnych (i tu?) kręconych włosów, a także świecące rubinowym blaskiem oczy.

Postać swych ponurym spojrzeniem sprawiła, że momentalnie Gareth skurczył się, lecz nie chciał dać za wygraną. – literówki

Dłoń kobiety wystrzeliła, niczym kobra, chwytając go i rzucając jak szmacianą lalką w chłodną ścianę. – zgrzyta mi styl, czy nie powinno być: „szmacianą lalkę o chłodną ścianę”?

– A może teraz opowiesz mi o tym ładunku, którym miał cię tak wzbogacić… – tego zdania nie rozumiem, czy tam miało być „który”?

Jego zamyślona mina z potężnie zbudowanym ciałem nadawała mu posągowego wyglądu, lecz liczne wojenne blizny przypominały o ludzkim pochodzeniu. – nieco zgrzyta mi „zamyślona mina” i zaimek „mu”, skoro było wcześniej „jego”

Tuż obok z kolei siedział niski rudzielec o pustym spojrzeniu, spoczywającym na ściskanej w dłoniach (przecinek?) szmacianej lalce.

Przybysze wjechali do prowizorycznego obozu, skupiając na siebie uwagę pozostałych mężczyzn, którzy swym milczeniem nie zakłócali cichego tupotu koni. – stylistyczny i składniowy

Po cholerę zgodził się na plan Garetha, by skrzyknąć dawnych towarzyszy broni i zadrzeć z Imperium. – czy to nie zdanie pytające?

– Lecz Gareth… – Zbuntował się młody chłopak, po czym zamilkł, widząc spojrzenie przywódcy. – tu mam wątpliwość, czy owo „zbuntowanie się” nie było czynnością gębową…

– Bogowie, jak możecie kazać mi wybierać między bratem a siostrą. – czy to nie zdanie pytające?

Mam nadzieje, że to wszystko będzie tego warte… – literówka

Dwóch mężczyzn i blond włosa kobieta. – ort. – razem?

– Tak (przecinek?) jak myślałaś (i tu?) Matko.

Jeden człowiek podsłuchał ich rozmowę i dowiedział się, gdzie odbędzie się wymiana. – powtórzenie, może np.: „gdzie dojdzie do wymiany/gdzie nastąpi wymiana”?

Dość wysoko cenił sobie te informacje, lecz udało nam się przekonać go, by wyznał nam prawdę za darmo – zdał raport jeden z mężczyzn. – powtórzenie

Pozostali uczestnicy spotkania dołączyli swymi głosami do śpiewu, którego echo rozniosło po całym pomieszczeniu, po czym także wyciągnęli ostrza, by zapełnić naczynie posoką. – brak „się”?

Podniósł rękę, a kolejny pocisk przebił na wylot dłoń, zdobiąc ją dodatkowych otworem. – literówki

Jednakże tamta mała jest fajna – wskazał palcem na sobowtóra Nyssy. – myślę, że zachowam ją dla siebie. Znajdę dla niej dodatkowe zastosowanie – powiedział, obrzydliwe oblizując usta. – błędny zapis dialogu

– Wynoś się – słowa pojawiły się znienacka tak szybko, że dopiero, po chwili niewolnik uświadomił sobie, że pochodzą z jego ust. – tu także i składnia do poprawy

Asesi natomiast odrzuciła włócznie. – literówka

Po tych słowach istota odwróciła się i ruszyła spokojnych krokiem przed siebie. – literówki

Nerok potrzebował chwilę, by uspokoić serce po tych wydarzeniach. – gramatyczny/składniowy?

 

A zatem co do językowych usterek trzeba jeszcze starannie przejrzeć i poprawić całość, ja już reszty nie wypisuję.

 

Zakończenie dość niespodziewane, wskazuje mi raczej na fragment, a nie – osobne opowiadanie. Całość dobrze wciąga w akcję, jest dużo dramatyzmu, interesujący bohaterowie, zagadkowe wątki.

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Dziękuje za pomocne uwagi. 

I ja dziękuję.

Ilustracja świetna. :)

Pecunia non olet

Daję 5 gwiazdek

Cześć!

Zaciekawił mnie Twój pomysł na świat, choć opowiadanie pozostawia tu pewien niedosyt. Z chęcią zapoznałabym się z innymi dziełami z tego uniwersum, poruszającymi chociażby to, jak funkcjonują różne warstwy społeczne i rasy w ramach imperium. 

Jako że mistrzem w wyłapywaniu błędów językowych nie jestem, podzielę się moimi czytelniczymi wrażeniami.

Co do samego tekstu, to do 3/4 długości miałam problem ze zrozumieniem, dokąd to zmierza – moje główne pytanie to było chyba "jak do tej niewolniczej otoczki mają się Asesi?". Pod koniec wszystko złożyło się w spójną całość, choć chaos mógł odebrać mi nieco przyjemności z wcześniejszej lektury.

Norak wydawał się mieć ciekawy, wątpliwy moralnie wybór sprzedając niewolników-wampirów, dlatego nieco szkoda, że poznałam powód jego wahań dopiero w ostatniej scenie. Myślę że z wcześniejszą wspominką, jego nagła decyzja o zerwaniu targu byłaby bardziej satysfakcjonująca.

Optymistyczne zakończenie to przyjemny akcent w twoim mrocznym świecie, choć wydaje się, że Norakowi trafiło się ono szczęśliwym trafem losu.

Życzę powodzenia i czekam na zapowiadane, nowsze opowiadanie :D

 

Opowiadanie, moim zdaniem, zasiewa wątpliwości, czy to aby nie jest tylko fragment czegoś większego. Historia, owszem, zaciekawiła, ale też pozostawiła pewien niedosyt, dlatego mam nadzieję, że może kiedyś odsłonisz więcej z tego świata.

Wykonanie, niestety, do najlepszych nie należy.

 

Jego za­my­ślo­na mina z po­tęż­nie zbu­do­wa­nym cia­łem nada­wa­ła po­są­go­we­go wy­glą­du… → Miny pojawiają się na twarzy, ale czy mają ciało? Piszesz o dwóch czynnikach – minieciele.

Proponuję: Jego za­my­ślo­na mina po­tęż­nie zbu­do­wa­ne cia­ło nadawały po­są­go­we­go wy­glą­du

 

Po­zo­sta­li we­te­ra­ni ku­mu­lo­wa­li się głów­nie wokół ogni­ska… → A może zwyczajnie: Po­zo­sta­li we­te­ra­ni gromadzili się głów­nie wokół ogni­ska

 

ka­pe­lu­sze o sze­ro­kich ron­dach, któ­rych je­dy­ny­mi ozdo­ba­mi były dziu­ry lub ko­lo­ro­we łaty roz­ma­ite­go po­cho­dze­nia. → Czy dziury i łaty na pewno są ozdobami?

 

…ozdo­ba­mi były dziu­ry lub ko­lo­ro­we łaty roz­ma­ite­go po­cho­dze­nia. W tle sły­chać było smut­ne po­brzę­ki­wa­nie lutni jed­ne­go z wo­ja­ków, na in­stru­men­cie zaś wi­docz­ny był ko­bie­cy… → Lekka byłoza.

 

Nerok do­strzegł nad­jeż­dża­ją­cych jeźdź­ców. → Nie brzmi to najlepiej.

Proponuję: Nerok do­strzegł zbliżających się jeźdź­ców.

 

któ­rzy swym mil­cze­niem nie za­kłó­ca­li ci­che­go tu­po­tu koni. → Zbędny zaimek – czy mogli go nie zakłócać cudzym milczeniem?

 

de­cy­zje trze­ba pod­jąć jak naj­szyb­ciej. → Literówka, chyba że do podjęcia było wiele decyzji.

 

Nad­garst­ki zdo­bi­ły ob­tar­cia… → Obtarcia nie są ozdobą.

Proponuję: Nad­garst­ki znaczyły ob­tar­cia

 

któ­rzy stra­ci­li już na­dzie­je na wy­ku­pie­nie… → Literówka.

 

Na­cię­ła przed­ra­mię z twa­rzą, która nie ujaw­ni­ła choć­by cie­nia bólu. → Od kiedy przedramiona mają twarze???

 

Krew spły­nę­ła po umię­śnio­nej koń­czy­nie, wień­cząc swoją po­dróż w srebr­nym kie­li­chu.Krew spły­nę­ła po umię­śnio­nej koń­czy­nie, kończąc swoją po­dróż w srebr­nym kie­li­chu.

Sprawdź znaczenie słowa wieńczyć.

 

Na­stą­pi­ła Wy­mia­na, pie­śni zaś po­wo­li ci­chła. → Literówka.

 

Każdy wziął łyk po­wsta­łej mie­sza­ni­ny… → Każdy wypił łyk po­wsta­łej mie­sza­ni­ny

Łyków się nie bierze.

 

Przy wej­ściu drze­mał sobie męż­czy­zna… → Czy zaimek jest konieczny – czy mógł drzemać komuś innemu?

 

do­strzegł spo­mię­dzy dłu­gich kasz­ta­no­wych wło­sów nieco inne rysy twa­rzy dziew­czy­ny… → A może: Między długimi kasztanowymi włosami dziewczyny dostrzegł nieco inne rysy jej twa­rzy

 

po­cisk prze­bił na wylot dłoń, zdo­biąc ją do­dat­ko­wym otwo­rem. → Otwór w dłoni nie jest jej ozdobą.

 

Wska­zał pal­cem na so­bo­wtó­ra Nyssy. → Wska­zał pal­cem so­bo­wtó­ra Nyssy.

Palcem wskazujemy kogoś, nie na kogoś.

 

– W ułam­ku se­kun­dy Ferro chwy­cił za pi­sto­let… → – W ułam­ku se­kun­dy Ferro chwy­cił pi­sto­let

 

które po­skut­ko­wa­ły przy­ozdo­bie­niem Ne­ro­ka kil­ko­ma pa­skud­ny­mi ra­na­mi. → Rany nie są ozdobami.

 

Nerok opadł z na­tło­ku emo­cji… → Pewnie miało być: Natłok emocji opadł z Neroka… Lub: Nerok otrząsnął się z na­tło­ku emo­cji

 

ob­ser­wu­jąc swą wy­baw­czy­nie. → Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Również uważam, że tekst trąci fragmentem, choć, co ciekawe, nie chodzi tu o zakończenie, które można sobie łatwo dopowiedzieć, ale o to, co działo się wczęśniej. Sam tekst dość interesujący, z jednym ciekawym pomysłem światotwórczym.

Dziękuje za cenne uwagi. 

Nowa Fantastyka