- Opowiadanie: silver_advent - Lekcje szacunku bywają bolesne

Lekcje szacunku bywają bolesne

Ja też lubię letnie drabelki :P

Oceny

Lekcje szacunku bywają bolesne

– Na bok, kmieciu! – Rozsierdzony stangret trzasnął z bata. – Jedzie dostojny pan, graf Lecochon!

Z karocy wychylił się wściekły magnat:

– Cóż się tam wyprawia, do jasnej cholery? Dlaczego stoimy?

– Jakiś wieśniak spowalnia przejazd… – odparł trwożnie służący.

– Straż! Nauczyć chama szacunku dla wysoko urodzonych!

Trzech zbrojnych ruszyło naprzód z ponurymi minami.

 

*

 

Sprzedawca rozsypał jabłka, przekupka upuściła garniec, a babinie wypadł z ręki wiklinowy kosz, gdy przez gród pędziła karoca, powożona przez jamnika odzianego w liberię. Z rozbitego okna płonącego powozu wychylał się przeraźliwie kwiczący wieprz w peruce.

 

Nic dziwnego, że nikt nie zauważył Lorda Arcymaga, wracającego w chłopskim przebraniu z przeszpiegów.

Koniec

Komentarze

Dobre! 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Klasyka.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Niezłe. ;)

Zbędna spacja przed ostatnią kropką.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki wszystkim. Spacja poprawiona.

Z rozbitego okna płonącego powozu wychylał się przeraźliwie kwiczący wieprz w peruce.

 

Szkoda świnki… Morał klasyk. :)

Zastanawiałam się, czy nazwisko Lecochon celowo, i proszę bardzo, tak. Dodatkowy plusik dla całkiem udatnego drabbelka :) Choć lord mi w tym lekko zgrzytnął

http://altronapoleone.home.blog

… czy ja znowu czegoś nie rozumiem?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Mądre. Widać, że uczysz ludzi szacunku. Pół planety dla tego pana. Mam tam jakąś niezamieszkaną, a nadająca się do życia. Daj znać, jeśli chcesz się przenieść.

Nieskończony

Drakaino, masz rację co do "lorda". Dodatkowo graf to raczej Święte Cesarstwo. Pomyślę nad tym. Tarnino, nie wiem jak zrozumiałaś, ale pomogę. Kmieć blokujący drogę to Arcymag w przebraniu, który, rozgniewawszy się, zamienił aroganckiego magnata i jego świtę w zwierzęta. Wszechświecie, obawiam się, że bez ludzi byłoby mi smutno :)

Kmieć blokujący drogę to Arcymag w przebraniu, który, rozgniewawszy się, zamienił aroganckiego magnata i jego świtę w zwierzęta.

Zupełnie inaczej zrozumiałam twój tekst…

 

Nic dziwnego, że nikt nie zauważył Lorda Arcymaga, wracającego w chłopskim przebraniu z przeszpiegów.

Zauważyli, ale nie rozpoznali…

 

Jeśli nie chciał zostać zauważony, to po co blokował przejazd? To nielogiczne w mojej opinii, bo nic mu to nie dało (a przynajmniej o tym nie piszesz), a bardzo ryzykował. Ja zrozumiałam, że to była zasadzka i może porwanie?, a w szaty magnata przebrano świnkę…

Arcymag skorzystał z okazji i przemknął bokiem, a może był w zmowie z chłopami z zasadzki…

Masz rację. Określenie "blokować" wprowadziło zamieszanie. Miałem na myśli to, że się wlecze, jest zawalidrogą i nie uskakuje z drogi na widok szlacheckiego powozu. Takie "z drogi śledzie, pan graf jedzie". Najwyraźniej czas dać sobie spokój z pisaniem, skoro nie potrafię precyzyjnie przekazać najprostszej myśli :(

silver_advent

 

Nieeeee! Właśnie trzeba pisać więcej, a później jeszcze więcej… I czytać i pisać na zmianę.

To drobny szczegół, więc co się przejmujesz? Popraw i dawaj następne…

Dobre. W krótkiej formie dużo treści i morał.

Bez innych ludzi byłbyś samotny? Hmmm…. Rozumiem.

Nieskończony

Kmieć blokujący drogę to Arcymag w przebraniu, który, rozgniewawszy się, zamienił aroganckiego magnata i jego świtę w zwierzęta.

Nie, to zrozumiałam. Ale Drakaina coś tu jakieś aluzje wynajduje…

 Mam tam jakąś niezamieszkaną, a nadająca się do życia. Daj znać, jeśli chcesz się przenieść.

Ja wezmę!

 Miałem na myśli to, że się wlecze, jest zawalidrogą i nie uskakuje z drogi na widok szlacheckiego powozu. Takie "z drogi śledzie, pan graf jedzie".

To też zrozumiałam. Dajesz radę yes

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Zrozumiałem za trzecim razem. Spoko.

A, czyli magnat na nazwisko miał ,,wieprz”? Ja to przeczytałem po polsku, z ,,c” i ,,h”, i zastanawiałem się, dlaczego tak głupio brzmi, XD

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Nie aluzje. Po prostu cochon to po francusku wieprz, także jako wyzwisko, le to rodzajnik. Jak zobaczyłam znaczące nazwisko, zastanawiałam się, czy to będzie miało znaczenie.

http://altronapoleone.home.blog

Arcymag to jakiś kuzyn Kirke, ani chybi.

Zabawne, sympatycznie się czytało.

ninedin.home.blog

 

blush

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Sympatyczny drabelek, należało się grafowi.

Babska logika rządzi!

Nie wiem jak mozna było odczytać tego szorta inaczej, niż w sposób, który autor miał na myśli… :/ Przecież to prosta, spuentowana w zabawny sposób, scenka, za wiele tam do interpretacji nie ma, a nawet imie barona (Lecochon), daje mocną wskazówkę co do tego, jakim aroganckim i egocentrycznym dupkiem on jest. Zabawne. I niekoniecznie to Ty nie umiesz przekazać najprostszej myśli, tylko czasem my – zafiksowani na tym, żeby odnaleźć głębsze warstwy w każdym tekście – nie potrafimy jej wyłapać. Pozdro serdeczne :)

Q

Known some call is air am

Koalo, dziękuję za miłe słowa.

Tarnino – kamień z serca, myślałem, że mój tekst jest mocno niezrozumiały.

SNDWLKR – Cześć. Trzy czytania? No, ale najważniejsze, że na końcu wszystko się wyjaśniło.

Ninedin – Miło Cię widzieć, dziękuję! Rzeczywiście, widzę pewną analogię do Kirke, ale w tym przypadku Lord chyba miał mniej roboty, niż sławna czarodziejka z towarzyszami Odyseusza ;) Wydaje się, że przemiana magnata zaczęła już odbywać się samoistnie, mag jedynie popchnął sprawy w wiadomym kierunku ;)

Finklo, bardzo dziękuję!

OS, miło to słyszeć, ale jak widać czasem interpretacji może być mnóstwo. Jak to w drabble – mało literek i o niejednoznaczność łatwo. W ogóle to szerszy problem, bo czasem człowiek coś napisze i czytasz od jednych, że za dużo wykładasz kawy na ławę, a od drugich – że nie wiadomo o co chodzi. I bądź tu mądry, człowieku… 

A ja nadal obstawać będę przy swoim. Podobał mi się tekst, ale uważam, że zejście z drogi (gdy ktoś nie chce być zauważony) byłoby bardziej zasadne. Może trochę to przekombinowałam, ale póki miało to ręce i nogi to nawet fajnie, że znalazłam inną interpretację. A może ujadający pies sąsiada zaburza racjonalne myślenie? Who knows?

M.G.Zanadro – zgodziłem się co do niewłaściwego słowa “blokada”. Bo ono uruchamia w umyśle czytającego niewłaściwe skojarzenia, a dodatkowo blisko słowa “chłop”, “kmieć”, łatwo wyobrazić sobie “blokadę chłopską”, która jest obecnie na czasie i funkcjonuje medialnie ;)

To mój błąd i kpem jestem, że nie zwróciłem na to uwagi, a jako autor – powinienem.

Fakt, że znalazłaś własną interpretację bardzo mi się na swój sposób podoba, chociaż nie przekazałem tego jak trzeba, to uruchomiłem wyobraźnię czytającej osoby. 

Jednak w kwestii psychologii tego zachowania, to ja będę obstawać przy swoim ;)

Po pierwsze – my tego nie wiemy, czy Arcymag u wrót grodu nadal chciał być niezauważony. Wiemy, że wracał z jakichś przeszpiegów, ale może osiągnął co zamierzał i po prostu jeszcze się nie przebrał? 

Ale nawet zakładając, że mu do jakiegoś stopnia zależało, to w obliczu klnącego i trzaskającego mu nad łbem batem STANGRETA, zdecydowanie prawdopodobnym uważam, że nie starczyłoby mu cierpliwości. Mamy tu do czynienia z osobą dysponującą potężną władzą, a także mocą magiczną. To nie jest ktoś, komu można pluć w twarz, a on będzie mówił, że deszcz pada…

Po prostu pan graf ze świtą zjawił się w wyjątkowo złym czasie u bram grodu. A to pech :))

Mieliśmy podobne legendy w historii, np. o przebierającym się w chłopskie szaty Kazimierzu Wielkim. Już sobie wyobrażam, jak poczciwy król Kazik znosi ze stoickim spokojem jak łoi go batem woźnica jakiegoś szlachciury ;)

Ot, życie – czasem popchniesz w korytarzu zagubionego i nieco nieporadnego Clarka Kenta, a za chwilę, nie wiedzieć czemu, dostajesz prawy sierpowy od Supermana…

 

 

I super! Może błądzę w swoim świecie, ale chciałabym napisać kiedyś tekst, który każdy rozumiałby inaczej przez wzgląd na różne doświadczenia życiowe. Uważam, że czasem trzeba coś wytłumaczyć, a czasem pozostawić niedopowiedzenie i pozwolić czytelnikowi się zastanowić. Świat nie jest zero jedynkowy, więc dlaczego literatura miałaby taka być? To jest super! – abstrahując od samego tekstu.

Rozumiem twój punkt widzenia i faktycznie ma on sens. Nawet większy niż moja interpretacja, przyznaję bez bicia. Bądź co bądź wiesz, co napisałeś XD Zgadzam się z tobą!

Dostał nauczkę graf Lecochon i stangret. Uśmiechnęło. :-) Przydaliby się tacy arcymagowie. 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Z pomysłem, ale sporo treści w małej ilości słów sprawiło, że nie zdążyłem wczuć się w sytuację. Tak to jest z drabblami ;-)

Sprzedawca rozsypał jabłka, przekupka upuściła garniec, a babinie wypadł z ręki wiklinowy kosz, gdy przez gród przemknęła karoca,

Zastanawiam się, czy nie powinno być przykładowo: gdy przez gród pędziła karoca, bo to się dział równocześnie, jak widzieli karocę, jak rozumiem, a nie jedno po drugim.

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Hej,

dobre drabble i sprawnie napisane. Na plus, że dialogi mają w sobie moc. Zabrakło mi tylko krótkiego opisu Arcymaga lub Lecochona. I nie chodzi o wielki opis, wystarczyłyby dwa słowa, żeby zobaczyć tych bohaterów. ;) Poza tym nie mam uwag.

 

Co do komentarzy i tego, że Arcymag blokował przejście, jest na to wytłumaczenie: skoro wracał z przeszpiegów, to może był zmęczony i stanął, bo chciał, żeby go podwieźli tym wozem, więc zablokował przejście i czekał, aż podjadą bliżej, żeby rozpocząć konwersację na poziomie, a oni zamiast zaprosić do siebie, to go przegnali jak ostatniego dziada, więc się wkurzył. :)

 

Pozdrawiam,

Ananke

Zastanawiam się, czy nie powinno być przykładowo: gdy przez gród pędziła karoca, bo to się dział równocześnie, jak widzieli karocę, jak rozumiem, a nie jedno po drugim.

Mogłoby być, racja.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dobre. Faktycznie klasyka, ale i tak mi się uśmiechnęło. A dobrze tak wieprzowi :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Asylum – kłaniam się dwornie i dziękuję za odwiedziny :)

Krarze, Tarnino – Racja, poprawiłem.

Ananke, dziekuję :) Na opisy niestety nie za bardzo miałem miejsce – tylko sto słów :(

Irko – A jakże :) Dzięki literaturze zawsze można dopiec wieprzom! I niekoniecznie chodzi o sympatyczne zwierzątka…

 

heart

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ananke, dziekuję :) Na opisy niestety nie za bardzo miałem miejsce – tylko sto słów :(

 

No tak… Teraz rozumiem ograniczenia :(

Nowa Fantastyka