- Opowiadanie: M.G.Zanadra - Klątwa Pani Dot

Klątwa Pani Dot

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Klątwa Pani Dot

Na ławce w najstarszym, królewskim parku w Londynie siedziała pewna staruszka, która oczekiwała swej koleżanki. Niemal każdego ranka panie spotykały się tutaj, aby zamienić kilka słów i zwyczajnie spędzić razem czas. Miały go bowiem dużo, a ludzi, z którymi ten czas można dzielić, było coraz mniej. Staruszka zaczęła się zastanawiać, czy koleżanka nie wspominała jej o jakiejś okoliczności, która uniemożliwiłaby im dzisiejsze spotkanie. Gdy tak rozpamiętywała ostatnią rozmowę, ujrzała przechodzącą przez mały most, spóźnioną znajomą. 

– Przepraszam cię, kochana – krzyczała z daleka, machając ręką – ale utrudniono mi dojście do ciebie. – Ucałowała dwukrotnie kobietę. – Dzień dobry, całą drogę rozkopali i chodziłam w kółko, żeby tu dotrzeć. – Usiadły na ławce. 

– Nie przejmuj się, moja droga. – Dotknęła, spoczywającej na kolanie, dłoni koleżanki. – Nigdzie mi się nie śpieszy. Zaczęłam się tylko zastanawiać, czy nie wspominałaś mi o jakiejś wizycie lekarskiej, bo nic innego nie przychodziło mi do głowy. – Uśmiechnęła się. 

– Nie o tak wczesnej porze – dodała znajoma. 

– Dokładnie, bo przecież byś o mnie nie zapomniała. 

– Nie mogłabym zapomnieć. Nawet moja córka mi zarzuca, że pamiętam bardziej o spotkaniu z tobą niż o tym, czy wzięłam już leki – zaśmiała się. 

– Zmieniał ci je lekarz ostatnio? 

– Nie, nie, jeszcze nie… A, odnośnie naszego lekarza! – przypomniała sobie. – Byłam ostatnio na wizycie i przed gabinetem czekała jakaś dziwna kobieta. Z wyglądu wydawała się starsza od nas, ale powiem ci, jaka nieprzyjemna i nieuprzejma. Chciałam o coś zapytać, a ona tak naskoczyła na mnie. – Pokręciła głową z niedowierzaniem. – Ale to jeszcze nic. Przyszła później jej córka i coś powiedziała jej do ucha, a ta jak nie zaczęła krzyczeć, że kim ona w ogóle jest… 

– Co ty nie powiesz? A to, co takiego powiedziała? – dopytywała zaciekawiona. 

– Nie słyszałam. 

– Ano widzisz… Ja też ostatnio miałam wizytę i mi właśnie lekarz zmienił już leki, dlatego cię pytałam. Chwilkę musiałam poczekać przed gabinetem, bo komuś wydarzył się mały wypadek i musieli posprzątać. W tym czasie porozmawiałam z bardzo sympatyczną panią, którą ktoś przysłał na konsultację do naszego lekarza. 

– No, no i co? 

– Wyobraź sobie, że ona się boi, że jest przeklęta. 

– No co ty mówisz? – zdziwiła się kobieta. 

– Podobno przyszedł taki dzień, że jak to opisywała, straciła zakończenie. Cokolwiek robi, to nigdy nie ma końca, tylko jest to nagle przerwane. 

– Nie rozumiem, co na przykład? 

– Na przykład pokłóciła się z mężem i chciała już rozwodu, bo mówi, że to nie pierwszy raz i że się im nie układa. Wraca ze spaceru, pewna swej decyzji, a jego nie ma. Przepadł. Zaginął. 

– Może to on odszedł? 

– Też tak pomyślałam, ale rzeczy zostawił i pieniądze, a mieli wspólne konto całe życie. Ona twierdziła, że nawet go szukała, ale jakby zapadł się pod ziemię. 

– Dziwna sprawa. 

– Ale czekaj, to nie wszystko, bo takie drobniejsze sytuacje też jej się ciągle zdarzają. Podobno wyciągnęła, jakiś czas temu, wszystkie kryształy z kredensu i chciała je wyczyścić. Przygotowała miskę z wodą i sodę oczyszczoną. Usiadła już, żeby wziąć się do pracy i zapukał listonosz, bo to akurat środa była, gdy wróciła do pokoju, z kopertą w ręce, miski nie było, kryształy schowane w kredensie, a w dodatku całe o d k u r z o n e – podkreśliła. 

– No zwariowałam! Nic z tego nie rozumiem. 

– Opowiadała mi, że śniło jej się, że śpi, a nad nią stał ktoś, kogo niestety nie rozpoznała. Wypowiadał jakieś dziwne słowa, coś jakby w innym języku, a na koniec rzekł, że jeśli chce odczynić klątwę to… i wtedy chochla w kuchni spadła z kuchenki i ją obudziła. 

– I co? I co? Nie dosłyszała, jak ściągnąć klątwę? 

– No nie dosłyszała, bo ją ten hałas wybudził. 

– I co było dalej? 

Twarz kobiety zastygła w zastanowieniu.

– Obawiam się, że nie pamiętam… 

Koniec

Komentarze

Witaj M.G.Zanadra!

 

Sympatyczny szorcik, z humorem i zabawnym zamknięciem. Podobał mi się.

 

Z drobiazgów:

 

-Przepraszam cię kochana –

Dialog zacząć należy od myślnika, a nie łącznika (czyli to coś dłuższe, co masz po słowie “kochana”.

 

-Dokładnie, bo przecież być o mnie nie zapomniała. 

“byś”

 

 

Pozdrawiam!

 

 

Hej!!!

 

Ja nie zajarzyłem o co chodziło w tekście :) Czytałem z uwagą. No ale z pewnością o coś chodziło skoro napisałaś. :)))

 

Poczytam inne komentarze i będę wiedział.

 

Pozdrawiam!!! Proszę się nie przejmować moją ignorancją :)

Jestem niepełnosprawny...

kronos.maximus

Dziękuję za poświęcony czas, komentarz i ocenę. Cieszę się, że Ci się podobało. Szczerze mówiąc zwróciłam uwagę na różnicę w wyglądzie (dzięki Tobie już wiem, że łącznika i myślnika), ale myślałam, że to złudzenie… to przecież ten sam klawisz! Dzięki za ten szczegół ;)

 

dawidiq150

Potrzymam Cię jeszcze w niepewności. Nad tym tekstem trzeba się zastanowić i połączyć fakty. Jeśli oczywiście będziesz miał na to czas i ochotę, z pewnością połączysz kropki…

Pozdrawiam :D

– Nie, nie jeszcze nie…

brakuje przecinka

gdy wróciła do pokoju z kopertą w ręce miski nie było

też brakuje przecinka

Położyła dłoń na, spoczywającej na kolanie, dłoni koleżanki.

Tu z kolei niepotrzebne przecinki i powtórzenie dłoń dwa razy w zdaniu. Może coś w stylu: Dotknęła spoczywającej na kolanie dłoni koleżanki?

Pokiwała głową z niedowierzaniem.

Może powinna pokręcić? Wydaje mi się, że to byłaby bardziej naturalna reakcja w przypadku niedowierzania 

A odnośnie naszego lekarza – przypomniała sobie. – Byłam ostatnio na wizycie

Powinno być: A odnośnie naszego lekarza – przypomniała sobie – byłam ostatnio na wizycie

“A odnośnie naszego lekarza” nie może być bez kontynuacji, chyba że napisałabyś coś w stylu “A, odnośnie naszego lekarza!” ewentualnie z trzykropkiem zamiast wykrzyknika, wtedy miałoby więcej sensu

całe o k u r z o n e

nie miało być odkurzone? to by pasowało, bo zwyczajnie nie pamiętała jak skończyła pracę

 

Czy ten facet ze snu miał niemieckie nazwisko zaczynające się na a? Trochę mi się skojarzyło z takim kawałem, gdzie dziadek pyta wnuczka, jak się nazywał ten Niemiec, który mu wszystko zabiera

 

edit

wybacz niejasne instrukcje, ale…

gdy wróciła do pokoju, z kopertą w ręce, miski nie było

miało być tak: gdy wróciła do pokoju z kopertą w ręce, miski nie było

EvilMorty

Dziękuję za uwagi. One zawsze są w cenie. Masz słuszność. To ten sam złodziej.

PS: Mnie ukradł przecinki ;)

Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem zakończenie, ale podobało mi się. 

Ciekawie napisane, dialogi zrobione po mistrzowsku. Takie plotkowanie ma według mnie duży potencjał i tu go wykorzystałaś. 

Życzę powodzenia! 

 

Pozdrawiam. 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Misiowi się podobało, chociaż to taki trochę nostalgiczny(?) humor. Trochę Ci narozrabiał chochlik.

Nawet moja córka mi zarzuca, że pamiętam bardziej o spotkaniu z Tobą niż o tym, czy wzięłam już leki – zaśmiała się. 

To nie jest list. …tobą…

ale powiem Ci, ← ci

– Co Ty nie powiesz? ← ty

W tym czasie porozmawiałam z bardzo sympatyczną Panią, którą ktoś przysłał na konsultację do naszego lekarza. ← …panią… 

 

 

 

 

Młody pisarz

Dziękuję za ten komentarz i ocenę. Nie czułam się nigdy mocna w dialogach, więc tym bardziej cieszę się, że tak to odebrałeś. Najważniejsze, że ci się podobało :D

 

Koala75

Misio wie, co mówi, bo prof. Miodek ma zdanie podobne. To niestety nie chochlik, tylko moje zboczenie. Mały paluch niepostrzeżenie atakuje shift zawsze przy tych zaimkach. Dzięki

M.G.Zanadra, miś się cały czas uczy od Reg i Tarniny. Poleca czytać ich ‘łapanki’ i nie tylko.

Smutny szort. Odczytałam ten tekst jako opis demencji, powoli zabierającej świadomość starszym ludziom. Jestem ciekawa, czy jako autorka właśnie to miałaś na myśli.

Podobał mi się sposób pokazania rozmówczyń, ich gestów, sposobu mówienia, problemów. Dlaczego wybrałaś akurat Londyn na miejsce akcji? 

@ANDO miałam podobnie. Pod pozorami humoru zobaczyłam raczej smutek. Co świadczy o tym, że tekst jest niezły, bo niejednoznaczny :)

ninedin.home.blog

Ninedin, tak, tekst ma potencjał. 

ANDO – Wybrałam Londyn, bo klątwa miała polegać na straceniu zakończenia i przewrotnie chciałam nazwać nosicielkę klątwy Panią Dot. Mogło to być też inne anglojęzyczne miasto, ale akurat to dobrze znam.

*edit

Zapomniałam dopisać, że chodziło o alzheimera.

 

ninedin – dziękuję, bardzo mi miło.

Czyli jednak zgadłam. Bardzo podobne objawy, niektórzy uważają Alzheimera za formę demencji. 

Ciekawy sposób przedstawienia problemu, w sumie – dosyć smutny. Wprowadzasz pojedyncze zdania, które dużo mówią, np.:

Chwilkę musiałam poczekać przed gabinetem, bo komuś wydarzył się mały wypadek i musieli posprzątać.

Na przykład pokłóciła się z mężem i chciała już rozwodu, bo mówi, że to nie pierwszy raz i że się im nie układa. Wraca ze spaceru, pewna swej decyzji, a jego nie ma.

To faktycznie miało naprowadzić czytelnika po przeczytaniu całości na puentę, ale wpadł mi też przypadkowy/niezamierzony hmm… żart? – z braku lepszego określenia

 

Też tak pomyślałam, ale rzeczy zostawił i pieniądze, a mieli wspólne konto całe życie. Ona twierdziła, że nawet go szukała, ale jakby zapadł się pod ziemię

Zmarł i najpewniej go pochowali.

 

Zauważyłam to dopiero po opublikowaniu.

Nie odebrałam tego jako żart. Skojarzyło mi się z tym, że wszystko po mężu jeszcze w domu zostało, jego rzeczy, żona nawet konta nie zdążyła zmienić. Jakby nagle go porwało UFO. Tę wybiórczą pamięć też bardzo dobrze pokazałaś.

Napisałabym, że scenkę można rozwinąć w dłuższe opowiadanie, ale nie jestem pewna, czy to temat na tekst fantasy. Na pewno potrzebny byłby dobry pomysł. Przychodzi mi do głowy tylko wprowadzenie aniołów lub duchów, ale powstało już mnóstwo opowiadań z takim motywem.

Nie chciałam powielać tych samych schematów, dlatego zdecydowałam się na klątwę.

Najsmutniejszy los w tej historii spotkał tą samotną staruszkę, która uwierzyła, że jest przeklęta, bo nie rozumiała, co się z nią dzieje, a nie miała nikogo bliskiego, żeby zauważył u niej zmiany. Dwie pozostałe panie wspierają się nawzajem i starają się wejść w pewną rutynę (codzienne spotkania), jako sposób radzenia sobie z chorobą, ale wydają się być raczej radosne pomimo niej.

Myślę, że ta długość jest odpowiednia, bo tekst sprawia wrażenie leciutkiego, a gdy zaczyna się mu przyglądać, obiera się go jak cebulę. Powiem nieskromnie, że jestem z niego zadowolona, ale nie widzę możliwości rozbudowania go. Byłby cięższy i bardziej gorzki.

Podoba mi się pomysł i wykonanie.

Choroba Alzheimera, no cóż, jest paskudna, ale z drugiej strony, jak by na to nie patrzeć, codziennie pozwala poznawać nowych ludzi… :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ciekawie poprowadzona rozmowa, jakby podsłyszana, jakbym siedziała na ławeczce obok. ;-) Zmyślne zakończenie. 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Cześć, MGZ!

To ja, Twój piątkowy dyżurny!

Przyznam, że na początku nie zrozumiałem, ale po lekturze komentarzy przeczytałem jeszcze raz i teraz nabiera to sensu :)

Wyszła naturalna rozmowa, z przymrużeniem oka, razem z powyżej wspomnianym “zapadnięciem się pod ziemię” :P

 

Pozdrówka!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

regulatorzy – i kilka razy można robić coś po raz pierwszy ;)

 

Asylum – Cieszę się, że zabrałam cię do Londynu. Nawet jeśli tylko na chwilkę…

 

Krokus – Akurat dialogów zawsze najbardziej się obawiam, tym bardziej miło mi, że wyszły naturalnie.

 

Dziękuję za wizytę i komentarze :D

 

 

Sympatyczny szort, z całkiem niezłym humorem i puentą :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

NoWhereMan – I super! Raduję się za każdym razem, gdy widzę taki komentarz. Bardzo mi miło, że wpadłeś i że ci się podobało :D

Hmmm. Nieźle napisane, ale fantastyki to tu nie ma. Gdyby jednak pójść w stronę klątwy…

Babska logika rządzi!

Nie przekonuje mnie sytuacja wyjściowa. Wolałbym, żeby te panie nie rozmawiały o kimś nieznanym, ale bliskim, wtedy o wiele bardziej naturalne ich zaangażowanie.

 

Z innych rzeczy. Masz coś takiego:

– Ale czekaj, to nie wszystko, bo takie drobniejsze sytuacje też jej się ciągle zdarzają. Podobno wyciągnęła, jakiś czas temu, wszystkie kryształy z kredensu i chciała je wyczyścić. Przygotowała miskę z wodą i sodę oczyszczoną. Usiadła już, żeby wziąć się do pracy i zapukał listonosz, bo to akurat środa była, gdy wróciła do pokoju, z kopertą w ręce, miski nie było, kryształy schowane w kredensie, a w dodatku całe o d k u r z o n e – podkreśliła. 

 Ponieważ tu mamy do czynienia z nietypowym zjawiskiem, nie podawaj go od razu, przeciągaj, chociażby tak:

– Ale czekaj, to nie wszystko, bo takie drobniejsze sytuacje też jej się ciągle zdarzają. Podobno wyciągnęła, jakiś czas temu, wszystkie kryształy z kredensu i chciała je wyczyścić. Przygotowała miskę z wodą i sodę oczyszczoną. Usiadła już, żeby wziąć się do pracy, a wtedy zapukał listonosz, bo to akurat środa była, a wiesz, że właśnie wtedy przychodzi.

– Do mnie najczęściej w piątki zagląda. Zawsze, jak mam coś pilnego.

– Nie do uwierzenia, ale jak tam dalej było?

– No, zwyczajnie wróciła do pokoju, z kopertą w ręce, a miski nie było.

– Przepadła?

– Nie aż tak, do szafki wróciła. Za to kryształy stały w kredensie, a w dodatku całe o d k u r z o n e – podkreśliła.

 

I byłoby naturalniej gdyby panie używały mniej oficjalnego języka. Gadają ze sobą nieco zbyt sztywno.

A sam pomysł miły.

Rzeczka nieduża i niegłęboka, choć przebyć ją łatwo, bo tu wszędzie same płycizny, to most na niej. A na moście mytnik z kilkoma zbrojnymi pomocnikami.

Finkla

Dziękuję :) Taki był zamiar, ale czasem dzieje się tak, że historia skręca w innym kierunku. Nie chciałam kopać się z koniem, więc jej na to pozwoliłam, tym razem ;)

 

Jastek Telica

Dziękuję za uwagi. Przeanalizowałam je i “powiem” szczerze, że ja przedstawioną sytuację kupuję bardziej. Kobiety nawiązały coś w rodzaju grupy wsparcia i niekoniecznie muszą się znać od lat, stąd “sztywność”. Starsze panie (choć nie tylko) czasem tak mówią.

Rozmawiają o nieznajomej, bo brak im wspólnych znajomych, a poza tym dzielą się przeżyciami ważnymi dla nich, bo związanymi z nieobliczalną chorobą. Może nawet to dla nich forma pocieszenia, że jeszcze nie jest tak źle.

A z tą środą… To mały żart, który też nawiązuje do tego, że kobiety mieszkają w niedalekiej odległości, więc listonosza mają w tym samym dniu i jak to z żartem bywa – nie trzeba go rozwlekać. Małe wtrącenie mi wystarczyło.

Oczywiście każdy odbiera tekst inaczej i to nawet lepiej, więc cieszę się z twoich uwag. Dzięki nim spojrzałam na opisaną sytuację inaczej, a być może nawet zainspirowałeś mnie do czegoś nowego… Czas pokaże, gdy pomysł wykiełkuje…. Dziękuję :)

Ciekawe ujęcie tematu. Tekst w nieco bardziej pogodny sposób opisujący poważną kwestię, co u mnie zawsze jest w cenie :-)

Natomiast nie wiem czemu po przeczytaniu opowiadania mam wrażenie, że bohaterkami tekstu nie były trzy staruszki, a tylko jedna, bardzo samotna osoba…

krzkot1988

Super! Bardzo mi miło, że tekst cię zaciekawił. Mnie natomiast ciekawi twoja interpretacja. Miałby to być wytwór wyobraźni jednej osoby? Jak to widzisz?

Cóż, w mojej interpretacji mamy tu do czynienia z jedną starszą osobą, zmagającą się ze wspomnianą chorobą Alzheimera bądź demencją. Niedawno zmarła jej koleżanka, z którą regularnie spotykała się w parku. Jednak, jak to bywa w takich przypadkach, najnowsze wydarzenia szybko ulatują z pamięci. Więc któregoś dnia staruszka zwyczajnie, jak gdyby nic się nie stało, udaje się na spotkanie do parku. Koleżanki jednak nie ma, spóźnia się. Bardzo się o nią martwi i siedząc tak samotnie wyobraża sobie, że jednak przyszła. Obie opowiadają zasłyszane historie, tyle że wszystkie przydarzyły się tak naprawdę jej, po prostu nie pamięta, żeby coś takiego robiła vide fragmenty o "małym wypadku, który należy posprzątać " czy o mężu :-)

Podoba mi się to. Nie było moją intencją wywołać taki obraz, ale po krótkiej analizie przyznaję, że interpretacja pasuje.

Mając taki zamysł opisałabym raczej tę historię tak: bohaterka streszczała przebieg spotkania z koleżanką, np. córce, która wie, że znajoma matki zmarła, więc martwi ją przekonanie o rzeczywistym spotkaniu i tak szczegółowa relacja.

Spojrzałeś na to szerzej i fajnie wyszło. Jeszcze nie mam takiej wprawy, żeby pozostawiać świadomie taką przestrzeń do domysłów, stąd obrałabym inną drogę, ale w przyszłości…

Znacznie łatwiej wymyślić ciekawą interpretację do dobrego tekstu niż napisać dobry tekst do ciekawego pomysłu. Niestety, wiem po sobie ;-) Ale w obecnej wersji tekstu fajna jest właśnie ta otwartość interpretacji, przy jednocześnie kompletnej i zwartej historii :-)

Pozostaje mi raz jeszcze podziękować, a spojrzenie na tekst z zupełnie innej perspektywy, mam nadzieję, zaowocuje w przyszłości :)

Trochę późno, ale też tu wskoczyłam, przeczytałam i trochę się nad tym tekstem zadumałam. Na początku nie wszystko zrozumiałam, bo szłam w kierunku klątwy. Dopiero ostatnie zdanie podsunęło mi właściwy kąt spojrzenia. Fajne. 

Nova, trochę to stare i sama już tu nie zaglądam, tym bardziej mi miło, że pochyliłaś się nad tekstem. To prawda, że nie wszystko tu jest jasne od samego początku, ale to też podciąga nieco wartość samego tekstu, bo z perspektywy czasu pewnie napisałabym to inaczej. Fajnie, że mimo to fajne! Dzięki :D

Nowa Fantastyka