- Opowiadanie: dawidiq150 - Gość z przyszłości

Gość z przyszłości

Z radością publikuję moje nowe opowiadanie, które chyba jest lepsze od poprzednich. A i przecinki są wszystkie :))))) Proszę czytajcie i komentujcie!!!

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Biblioteka:

Finkla

Oceny

Gość z przyszłości

14 luty 1892, wieś Węgrzyny na południu Polski.

 

Była noc, ciszę w rezydencji państwa Noworoskich przerywało głośne walenie w drzwi. Ktoś niestrudzenie się do nich dobijał. W końcu przebudzony lokaj, którego pokój był najbliżej wejścia, prędko założył szlafrok i poszedł sprawdzić kto przychodzi o takiej porze.

Gdy otworzył, uderzyła w niego fala lodowatego powietrza. Na zewnątrz padał gęsty śnieg i wiał silny wiatr, a temperatura była grubo poniżej zera.

Przed nim stał dziwnie i skąpo, jak na taką pogodę ubrany jegomość. Trząsł się z zimna jak galareta.

– Przydarzył mi się wypadek, błagam czy mogę tu przenocować? – zapytał.

– Powinienem skonsultować to z moim pracodawcą – odparł lokaj.

Chwilę później, po wyrażeniu zgody przez gospodarza – pana Władysława Noworoskiego, gość został wpuszczony. Zaspany właściciel spytał zaciekawiony:

– Cóż to się panu przydarzyło?

– To długa i złożona historia – odpowiedział przybysz – byłbym wielce wdzięczny, gdyby pozwolił mi pan wszystko opowiedzieć jutro.

– Dobrze, niech tak będzie.

Ulokowano mężczyznę w jednym z pokoi gościnnych i gospodarz Władysław w przypływie dobrych chęci zaproponował mu posiłek.

– Serdecznie dziękuję, ale nie jestem głodny. – odparł.

Potem jeszcze raz podziękował, ściągnął buty i położył się na łóżku.

 

&&&

 

Rano poczęstowano tajemniczego mężczyznę śniadaniem. Przy posiłku zgromadzili się wszyscy domownicy.

– Czy zdradzi nam pan teraz, kim jest i co się panu przydarzyło? – zapytał Władysław.

– Dobrze – odpowiedział – Uprzedzam tylko, że na początku możecie uznać mnie za wariata, ale obiecuję, że wszystko poprę dowodami. Jaka jest dzisiejsza data?

– 14 luty

– Chodzi mi o rok. – gość uśmiechnął się zagadkowo, a wszystkich przeszedł lekki dreszcz ekscytacji.

– Doprawdy pan nie wie? Jest 1892.

– Aha… dobrze, już wszystko wyjaśniam. Nazywam się Michał Snyczak i przybyłem z przyszłości. Konkretnie z roku 2451. W 2420 dokonano kilku niezwykłych odkryć w zakresie fizyki i naukowcy, do których się zaliczam, zaczęli prace nad maszyną zdolną przenosić materie w czasie. Prowadziłem prywatne eksperymenty. I udało mi się. Miałem od razu wrócić, ale mój wehikuł czasu doznał kilku awarii, a że trafiłem na taką porę roku prędzej bym zamarzł niż ponownie go uruchomił. Ale obiecałem, że poprę moje słowa dowodami…

Władysław i inni, gdy usłyszeli takie wyjaśnienie rzeczywiście pomyśleli, że przybysz jest niespełna umysłu. Wymienili się porozumiewającymi spojrzeniami ale czekali jakie dowody im przedstawi.

A naukowiec wyjął z kieszeni niewielki prostokątny przedmiot. Był to najzwyklejszy smartfon. Następnie nagrał nim krótki filmik, potem włączył odtwarzanie i wręczył Władysławowi.

Urządzenie przechodziło z rąk do rąk. Wszyscy byli zdumieni i patrzyli jak zaczarowani.

Ten krótki pokaz wystarczył, by mu uwierzyli, a on tylko dodał:

– To urządzenie ma wiele innych funkcji.

– Proszę, niech pan opowie jak jest w przyszłości! – wyrwała się podekscytowana córka pana Władysława.

– Jest całkiem inaczej – naukowiec zaczął opowiadać o tym, co mu pierwsze przychodziło do głowy – Standard życia jest dużo wyższy a prawo bardzo dba o każdego człowieka. Wszyscy posiadają mieszkanie i nikt nie chodzi głodny. Ludzie dożywają nawet do trzystu lat. Trzeba jedynie zażywać pewien specyfik. Ze względu na przeludnienie każda rodzina może mieć tylko jedno dziecko. Osiemdziesiąt procent ludzkości mieszka w kosmosie na specjalnych platformach i na księżycu, który jest już cały zapełniony. Wiemy jak wyleczyć każdą chorobę…

Michał opowiadał przez dobre pół godziny, a wszyscy słuchali go z ogromnym zainteresowaniem. W pewnym momencie przerwał mu Władysław:

– Michale proponuję byś zamieszkał u nas, aż minie zła pogoda, bardzo chętnie cię ugościmy, a ty w zamian będziesz nam dalej opowiadał jak jest w przyszłości.

Ten się rozpromienił i odparł:

– Jestem dozgonnie wdzięczny. Wiecie co? Przyszedł mi teraz do głowy taki pomysł… Mam coś co wam się z pewnością bardzo spodoba. Musimy pójść tam, gdzie mnie przeniosło i zabrać pewną rzecz.

Władysław pożyczył Michałowi ciepłe ubranie, sam też założył ciuchy adekwatne do pogody i razem ruszyli w śnieżycę.

Szli kilkanaście minut, aż doszli do celu. Na rozległej zaśnieżonej łące znajdował się dom. Właściwie fragment domu. Z jednej strony został jakby ucięty, tak, że było widać co jest wewnątrz niego. Mieściły się tam meble, ucięty dywan, a także schody prowadzące na piętro i masa innych różnych przedmiotów, które swoim nowoczesnym wyglądem zrobiły na Władysławie wielkie wrażenie. A naukowiec powiedział:

– Zbudowana przeze mnie maszyna przeniosła mnie razem z otoczeniem i taki jest tego skutek. Proszę zaczekaj tutaj, muszą wziąć pewną rzecz.

Wszedł do środka, i po dłuższej chwili wrócił niosąc dwie torby.

– Co tam jest? – zapytał Noworoski.

– Nie psujmy niespodzianki – padła odpowiedź.

Potem szybkim krokiem wrócili do rezydencji i Michał powiedział:

– Zaprowadźcie mnie do pokoju dziecięcego.

Gdy się tam znaleźli, zaczął wyciągać z toreb jakieś dziwne, wyglądające niezwykle nowocześnie przedmioty. Był to monitor, konsola do gier video i dwa pady.

– Dobrze, że działa na baterie – mruknął do siebie i gdy wszystko było gotowe, uruchomił konsolę.

Wybrał jedną z wielu gier i zaczął tłumaczyć co się z tym robi. Na ekranie pojawiły się dwie kolorowe postacie wojowników. Naciskając odpowiednie przyciski można było wyprowadzać ciosy. Wszyscy patrzyli jak zaczarowani.

Nie trwało długo, zanim dwójka dzieci nauczyła się grać. Były w siódmym niebie, potem nie szło ich odciągnąć od monitora. Gdy żona Władysława Katarzyna następnego dnia poszła obudzić rodzeństwo na śniadanie, zastała ich trzymających w dłoniach pady i siedzących przed monitorem. Okazało się, że grały całą noc.

 

&&&

 

Michał mieszkał u państwa Noworoskich już czwarty dzień. Opowiadał dużo o życiu w odległej przyszłości, gdyż to bardzo ciekawiło wszystkich domowników. Gdy pogoda trochę się polepszyła, jeszcze raz poszedł na miejsce gdzie go przeniosło i zabrał kilka przedmiotów, które w tych czasach jeszcze nie istniały, były to: długopis, plastikowa butelka coca-coli, kalkulator i jeszcze parę innych.

Tego dnia Władysław zwierzył się mu, że siedem miesięcy temu zmarła jego piętnastoletnia córka.

– Wykończyła ją gruźlica – powiedział z łzami cisnącymi się do oczu.

Na to Michał rozpromienił się.

– A wiesz, że i na to jest rada? Posłuchaj. Jeszcze wam o tym nie opowiadałem. W mojej przyszłości od dawna wiadomo, że prawie wszyscy ludzie po śmierci doznają reinkarnacji. Dzięki temu, że żyje się znacznie dłużej odkryto i bardzo dokładnie zbadano to zjawisko. Dusza, która potrafi istnieć bardzo długo, a ci co wierzą w Boga twierdzą, że nawet wiecznie, wchodzi w inne ciało, które rodzi się mniej więcej sto dwadzieścia lat później. Ile dokładnie, jest to zależne od kilku innych rzeczy, mniejsza o to jakich. Świadomość po śmierci ciała człowieka zanika. Choć różne przypadki się czasem zdarzały… A więc jeśli pożyjesz jeszcze te, powiedzmy sto kilka lat, masz szansę ponownie spotkać się ze swoją córką. A tak się zdarzy, jak będziesz zażywał lek, o którym ci już mówiłem. Wiesz co? Jestem w stanie ci wyliczyć bardzo dokładnie, kiedy dokona się jej reinkarnacja. Podaj mi tylko datę urodzenia córki.

Władysław, po tym wszystkim co już zobaczył i usłyszał, był przekonany, że naukowiec mówi prawdę.

– 19 czerwiec 1887!

– Rozumiem, że przyszła na świat w tej okolicy?

– Tak, urodziła się w tym domu.

Michał wysunął przed siebie rękę i nacisną niebieski przycisk na sztucznej skórze, po wewnętrznej stronie między łokciem a nadgarstkiem. Z ręki wyłonił się niewielki ekran a także klawiatura z literami i cyframi. Wstukał coś i po chwili oznajmił:

– Między październikiem 1997 a lutym 1998 dusza twojej córki wejdzie w nowe ciało.

– Jeśli to wszystko prawda… to bardzo tego chcę. Nie wyobrażasz sobie jak z Katarzyną bardzo ją kochaliśmy.

– W takim razie od dzisiaj musisz zażywać co pięć dni pewną tabletkę. Przybędę tu jeszcze raz, by dać ci ich wystarczający zapas.

Władysław rozczulił się i wstał by uściskać Michała.

 

&&&

 

Gdy minęły zimne dni Michał mógł wrócić do wehikułu czasu by go podreperować. Wymienił kilka części, które się zużyły. Dokręcił śruby całej konstrukcji. To wszystko trwało nie dłużej jak półtorej godziny. Potem pożegnał się obiecując, że wróci w miarę możliwości za kilka dni, może tygodni a może i nawet za rok, gdy coś nie pójdzie w stu procentach dobrze. Popytał wszystkich i zrobił listę rzeczy, które chcieli by dla nich zabrał z przyszłości.

Wynikła jeszcze jedna sprawa. Lokaj państwa Noworoskich chciał zabrać się razem z naukowcem do przyszłości.

– Teraz jest to niemożliwe, ale spróbuję ulepszyć moją maszynę, masz więc czas się poważnie zastanowić nad tym krokiem.

Gdy nadszedł dzień, kiedy Michał miał wrócić do swojego czasu, jego przyjaciele zebrali się w bezpiecznej odległości od fragmentu domu naukowca, by obserwować jak znika. On sam udał się do jednego z pokoi, gdzie znajdował się wehikuł. Nie minęło wiele czasu jak dom objęła fioletowa kula, w której doszło do wyraźnie widocznych i słyszalnych wyładowań elektrycznych. Po chwili głośno trzasnęło i kula znikła wraz z domem.

 

&&&

 

Każdego dnia wszyscy domownicy oczekiwali na ponowne przybycie pana Michała. Czekali i czekali, a on zjawił się dopiero po trzech miesiącach. Miał ze sobą masę przeróżnych prezentów zabranych z przyszłości, a także walizkę z zapasem leków na dwieście lat, dla Władysława, które mu obiecał.

– Na pewno ci się uda i znowu będziesz miał swoje dziecko – powiedział do Władysława i wręczył mu jeszcze jedną rzecz, był to zeszyt. – To mój ostatni podarunek. Zapisałem ci w jaki sposób legalnie można zarabiać wielkie pieniądze na handlu nieruchomościami, jesteś zamożny z łatwością możesz rozkręcić taki biznes.

Potem porozmawiał z resztą domowników. Miał dobrą wiadomość dla lokaja państwa Noworoskich. Zwrócił się do niego:

– Teraz możesz zabrać się ze mną, ale jeszcze raz dobrze się zastanów, bo nie zamierzam już tu wracać i twoja decyzja będzie nieodwołalna.

Ten jednak już dawno to sobie przemyślał i teraz tylko potwierdził.

Michał i jego towarzysz uściskali wszystkich na pożegnanie i odeszli.

 

&&&

 

7 września 1998, małe miasto Węgrzyny na południu Polski

 

U Władysława Noworoskiego można było się nieźle obłowić. Myśleli tak wszyscy w miasteczku. Mężczyzna miał mieć słabość do hazardu a konkretnie do pokera. Zapraszał do siebie co niedzielę okolicznych sąsiadów na kilka partyjek. Mówiło, się, że przegrał już połowę swojego majątku. A był bardzo bogaty. W czasie tych spotkań uwielbiał plotkować. Kluczem do tego, by wygrać z nim dużo pieniędzy, było mówienie co się u kogo w okolicy zdarzyło. Gdy się dowiedział czegoś nowego przychodziła mu ochota jeszcze dłużej pograć.

– Dębicka niedługo urodzi – powiedział jeden z oszustów, który uważał Władysława za naiwnego głąba. Nie domyślał się, że ten tylko takiego udaje.

Noworowski doznał lekkiego szoku i cały zesztywniał. Ukradkiem popatrzył na gracza. Oblał się też lekkim rumieńcem. Tak bardzo długo czekał na tę informację. Rodzina Dębickich mieszkała niedaleko, nie więcej niż kilka minut drogi od jego domu.

Tej nocy nie mógł zasnąć.

Kilka dni później w domu państwa Dębickich na świat przyszła dziewczynka, było sporo radości, ale nikt nie podejrzewał, że czeka na nich cios prosto w serce.

Kilku opłaconych przez Władysława opryszków wdarło się i porwało dziecko, które przynieśli do bogacza. Ten zaś niezwłocznie opuścił miejsce, w którym mieszkał ponad wiek czasu i uciekł do Stanów Zjednoczonych, gdzie miał już dawno kupiony dom.

 

&&&

 

Z biegiem lat Władysław Noworowski przekonał się, że to co dawno temu powiedział mu przybysz z przyszłości było szczerą prawdą. Porwana dziewczynka była tym samym dzieckiem, które znał przez czternaście lat. Poza wyglądem nie widział żadnej różnicy.

– Czekałem moja kochana na ciebie bardzo długo, i nie żałuję. – pomyślał, ale wiedział, że nie może powiedzieć tego na głos.

Koniec

Komentarze

Cześć Dawidzie,

 

czytałam kilka Twoich opowiadań i to jest zdecydowanie najlepiej napisane – zarówno pod względem technicznym, jak i fabularnym :)

 

Mimo wszystko mam kilka zastrzeżeń i/lub pytań:

 

Gość przybył z roku 2451 – opisujesz podróże w czasie, kolonizację kosmosu, długowieczność itd. Jestem skłonna w to uwierzyć – w końcu to ponad 400 lat różnicy. Dlatego razi mnie też występowanie smarfona, konsoli do gry, baterii czy kalkulatora. Myślę, że byłyby przeżytkiem w takich czasach. Szczególnie, że masz też opisy bardzo rozwiniętych technologii:

Michał wysunął przed siebie rękę i nacisną niebieski przycisk na sztucznej skórze, po wewnętrznej stronie między łokciem a nadgarstkiem. Z ręki wyłonił się niewielki ekran a także klawiatura z literami i cyframi. Wstukał coś i po chwili oznajmił:

 

 

Władysław pożyczył Michałowi ciepłe ubranie, sam też założył ciuchy adekwatne do pogody i razem ruszyli w śnieżycę.

Podobało mi się, że starasz się stylizować tekst na bardziej archaiczny, chociażby w dialogach, dlatego określenie ciuchy bardzo mi tutaj nie pasuje. Może sam też ubrał się odpowiednio. 

 

Wymienili się porozumiewającymi spojrzeniami ale czekali jakie dowody im przedstawi.

 

porozumiewawczymi 

 

Gdy się tam znaleźli, zaczął wyciągać z toreb jakieś dziwne, wyglądające niezwykle nowocześnie przedmioty. Był to monitor, konsola do gier video i dwa pady.

– Dobrze, że działa na baterie – mruknął do siebie i gdy wszystko było gotowe, uruchomił konsolę.

Pady działają na baterie, ale cała reszta? 

 

Dusza, która potrafi istnieć bardzo długo, a ci co wierzą w Boga twierdzą, że nawet wiecznie, wchodzi w inne ciało, które rodzi się mniej więcej sto dwadzieścia lat później.

estem w stanie ci wyliczyć bardzo dokładnie, kiedy dokona się jej reinkarnacja. Podaj mi tylko datę urodzenia córki.

Władysław, po tym wszystkim co już zobaczył i usłyszał, był przekonany, że naukowiec mówi prawdę.

– 19 czerwiec 1887!

Ten fragment mnie zastanowił. Nie miało być tak, że dusza reinkarnuje mniej więcej 120 lat po śmierci, a nie po narodzinach? 

 

pozdrawiam

OG

 

 

 

Hej, dawidiq150. 

 

Fabularnie: sama historia jest ciekawa, ale wydaje mi się mało prawdopodobne, by w 2451 roku bohater korzystał akurat ze smartfona i konsoli do gier wideo. Można by zaszaleć z jakimiś technologiami, ale myślę, że nawet (już dziś obecne) okulary AR czy jakieś holograficzne urządzenia byłyby bardziej wiarygodne. 

Technicznie: wdarło się kilka błędów (są ortografy, brakuje kilku przeciwnków, są też błędnie zapisane dialogi). Nie będę robił łapanki, bo nie poprawiłeś jeszcze poprzedniego tekstu po moich wskazaniach, więc nie widzę sensu. 

Ogólnie: mimo wszystko opowiadanie czytało się dobrze. Tak jak mówiłem, historia jest ciekawa i to samo mogę powiedzieć o sposobie jej przedstawienia. :)

 

Pozdrawiam, b. 

OldGuard oj nawet nie wiesz jak się cieszę. Zaraz idę powiedzieć rodzicom :))

 

Z tego co pamiętam jak pisałem to przemknęła mi myśl, że faktycznie może powinno być inaczej z smartfonem i konsolą. Ale pomyślałem sobie, że w przyszłości akurat smartfon będzie mniej więcej taki sam. A jeśli chodzi o konsolę to pomyślałem sobie tak samo. Tzn. że jest taka sama tylko lepszej generacji, i też zawarłem w tekście, że jest zainstalowanych dużo gier, a teraz na dysku mieści się na pewno nie więcej niż 5 albo 6. 

Faktycznie wdarło się kilka błędów…

Muszę ci jeszcze raz napisać, że cieszę się niezmiernie. Dziękuję, że przeczytałaś i wyraziłaś opinię!!

Pozdrawiam :)

 

benin spieszę najpierw poinformować, że dla mnie poprawki są na wagę złota, naprawdę. A jest tak dlatego bo jak wydawałem (tak dla siebie) zbiór opowiadań to dopiero wtedy brałem i poprawiałem. I planuję w przyszłości może za rok albo wcześniej znowu sobie przerzucić opki na papier i wtedy właśnie się przydadzą a więc to nie jest absolutnie stracony czas. Poza tym ja czytam komentarze i poprawki przy tym starając się zapamiętywać.

Bardzo dziękuję!!!

Pozdrawiam :)

Jestem niepełnosprawny...

Miś przeczytał, Czytało się łatwo i przyjemnie, chociaż drobiazgi z przyszłości takie jakieś nam współczesne. Może trzeba było uzasadnić, że to celowo zabrał ze sobą najbardziej archaiczne np. okazy kolekcjonerskie. Zakończenie najmniej misiowi podeszło, chyba jest najsłabsze z całości. Pzdr.

Bardzo dziękuję i częstuje eukaliptusem.

Jestem niepełnosprawny...

Podobało mi się. Napisane sprawnie, z odpowiednią dawką tajemnicy…i bez kosmitów!;)

Z czepiactwa:

– Chodzi mi o rok. – gość uśmiechnął się zagadkowo, a wszystkich przeszedł lekki dreszcz ekscytacji.

 

Gość po kropce z dużej. I potem jeszcze masz:

– pomyślał, ale wiedział, że nie może powiedzieć tego na głos.

 

Lożanka bezprenumeratowa

Dziękuję Ambush!!! Myślisz, że nie da się już napisać dobrego, interesującego i fajnego opowiadania o kosmitach? Na pewno jeszcze w przyszłości pokuszę się o taką próbę :) Świetne wyzwanie!

Jestem niepełnosprawny...

O, jest jakaś odmiana.

Zazgrzytało mi to przekazanie gier dzieciom jako super prezent. No, dzieciom pewnie się spodobało, ale wątpię, czy współcześni rodzice byliby zachwyceni, gdyby ktoś nawet bez pytania ich o zgodę skłonił dzieciaki do zarywania nocy przy konsoli.

I podróżnik strasznie mocno ingeruje w przeszłość. Nie ma paradoksu dziadka ani nawet zwykłego zakazu?

Interesujące połączenie podróży w czasie z reinkarnacją.

Babska logika rządzi!

Dziękuję!!!

 

Powiem ci, że jak jest pozytywny komentarz to to cieszy autora :))))

 

Pozdrowienia,

Jestem niepełnosprawny...

Hej, hej,

 

bardzo fajnie się czytało, podobały mi się te tajemnice i konflikty, które budujesz w fabule. Przybysz puka w nocy, nie wyjawia kim jest, nie jest głodny, trzeba czekać do rana, żeby więcej się o nim dowiedzieć, potem dalsze rewelacje – przybycie z przyszłości, dowody, w końcy ciekawy mix reinkarnacji z podróżami w czasie, jak już wyżej wspomniano.

 

Porównując Twoje historie sprzed kilku lat postęp jest ogromny, dobra robota :)

 

To nad czym możesz popracować to na pewno końcówki Twoich historii. Jednym z zabiegów jest wyjaśnienie na koniec jakiejść tajemnicy, często może się to wiązać z zaskoczeniem.

W Twojej historii tajemniczym elementem jest postać lokaja – dlaczego chciał przenieść się w czasie? Co tam robił przez te wszystkie lata? Tę postać można by wykorzystać w końcówce – to lokaj mógłby być graczem i on mógłby wyciągnąć informacje o narodzinach dziecka i zlecić porwanie zreinkarnowanej córki szlachcica, np. z powodu wielkiej miłości do niej.

 

Pozdrawiam!

Che mi sento di morir

Ależ się cieszę. Nie wiem jak odpowiedzieć bo ostatnio mam problemy w wyrażaniu myśli. A chciałem napisać, że może nie każdy zdaje sobie sprawę, że można sobie obrać cel, nawet odległy bo mi się wydaje, że mój cel był odległy (bardzo marzyłem bym mógł każdy pomysł przelać na papier, miałem z tym duże trudności) i go osiągnąć.

 

Moje początki były zabawne, pamiętam, że napisałem opowiadanie potem następne i ktoś nazwał to “gwoździem do trumny”. :) Innym razem nazwano mnie grafomanem.

 

Ostatecznie jednak fantastycznie się to ułożyło :) Pozdrawiam!!!

 

Jestem niepełnosprawny...

Nowa Fantastyka