- Opowiadanie: Ewa Homa - Zeszyt

Zeszyt

      To była tylko zabawa. Tylko. Zeszyt, najzwyklejszy w świecie, dwa kawałeczki połamanego lustra, “Tak” i “Nie” oraz, oczywiście, alfabet. Taka przenośna tabliczka Quija, przenośna i prywatna miała za zadanie wypełniać samotność i odrzucenie pewnej dziewczyny.

      Stworzona pewną i delikatną ręką nie była dzieckiem gniewu czy rozpaczy. Powstała raczej ze zgryzoty i smutku, z braku chęci.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Zeszyt

To była tylko zabawa. Tylko. Zeszyt, najzwyklejszy w świecie, dwa kawałeczki połamanego lustra, “Tak” i “Nie” oraz, oczywiście, alfabet. Taka przenośna tabliczka Quija, przenośna i prywatna miała za zadanie wypełniać samotność i odrzucenie pewnej dziewczyny.

Stworzona pewną i delikatną ręką nie była dzieckiem gniewu czy rozpaczy. Powstała raczej ze zgryzoty i smutku, z braku chęci. Nie paliła i nie piła, nie miała szóstek i nie miała jedynek, nie była ładna i nie była brzydka. Ona, tak szczerz, w ogóle nie była. Dla rodziców zawsze była dzieckiem drugiego sortu, ale była dzieckiem, mówili, że kochali. Ale z jakiegoś powodu zawsze lubiła swoje zeszyty, nawet gdy nie bawiła się w “takie” rzeczy. Kartki, coś do pisanie i była w swoim świecie, ten ją odrzucał, więc naszkicowała własny. Wyłuskała go ze szkaradztwa, rysowała tylko kwiaty. Nic więcej, całe tysiące kwiatów, najróżniejszych, lecz najwięcej maków. Również te dwa nierówne kawałki lustra przystroiła kwietnymi ramkami. Każda z liter, bardzo ozdobna, wypisana była z niezwykłą uwagą i skupieniem. To co stworzyła nieświadomie natchnęła własną namiętnością.

Zawsze gdy wracała do domu po męczącym dniu pierwszym co robiła było bunkrowanie się we własnym pokoju. Drzwi zamykała na klucz, siadała na łóżku potrafiła mówić do niewielkich lusterek, w których odbijało się jedynie jej oko, po dwie godziny. Czuła się wtedy szczęśliwa. Ale pewnego dnia szczęście zapłonęło nagle jak zapałka i zgasło pozostawiając w powietrzu zapach siarki. Tylko jeden raz chciała zobaczyć, sprawdzić, czy ktoś jest po drugiej stronie.

Położyła na ślicznie napisanym alfabecie fiolkę po jakimś starym olejku zapachowym. Nie dbała o wszelkie bzdury jak świeczki czy zasłanianie okien. Nie znała żadnych formułek i być może dlatego tablica narysowana jej ręką odpowiedziała.

-Czy ktoś mnie słucha?-zapytała prosto.

Z początku nic się nie działo. Ale gdy chciała oderwać dłoń i już zaśmiała się z własnej głupoty poczuła jak pod palcami, w miejscu gdzie skóra jej stykała się ze szkłem coś zadrżało. A sekundę później fiolka powoli przesunęła się na “Tak”.

W pokoju zapanowała absolutna cisza. Dziewczyna nawet nie oddychała, z każdą sekundą jednak zaczynała to robić coraz szybciej, agresywniej. Odsunęła się spadając z krzesła, ale zaraz znów stanęła na nogi. Chwyciła to co jej najdroższe i cisnęła to za okno.

Nie widziała go już nigdy. A za każdym razem by prosiła matkę by go poszła poszukać ta bladła i wołała jakiś ludzi. Co się zmieniło,myślała. Chciała tylko odzyskać to co jej, ze złem co spało w kartkach. Wtedy nie czuła się samotna, jak od jego straty każdego dnia…

Koniec

Komentarze

Taka przenośna tabliczka Quija, przenośna i prywatna miała za zadanie wypełniać samotność i odrzucenie pewnej dziewczyny.

Wypełniać samotność OK, ale wypełniać odrzucenie już nie.

 

Ona, tak szczerze, w ogóle nie była. Dla rodziców zawsze była dzieckiem drugiego sortu, ale była dzieckiem, mówili, że kochali.

uciekło e i dużo powtórzeń

 

Kartki, coś do pisanie i była w swoim świecie,

pisania

 

To co stworzyła[,] nieświadomie natchnęła własną namiętnością.

 

Zawsze gdy wracała do domu po męczącym dniu pierwszym co robiła było bunkrowanie się we własnym pokoju.

Zaczęłabym od Pierwszym co robiła, kiedy wracała… i tu też przecinki się zapodziały.

 

Drzwi zamykała na klucz, siadała na łóżku potrafiła mówić do niewielkich lusterek, w których odbijało się jedynie jej oko, po dwie godziny.

Z tego szyku wynika, że dwie godziny odbijało się oko;)

 

Przeczytaj o zapisie dialogów:

https://www.fantastyka.pl/loza/14

 

 

Zakończenie wyraźnie pisane na kolanie.

Masz pomysł, ale nie dajesz mu wykrystalizować. Warto czytać na głos to, co się napisało, bo często można się zdziwić.

Nie wyjaśniłaś do końca co się stało, jaki był finał, czemu matka tak reagowała i czego brakowało dziewczynce.

Lożanka bezprenumeratowa

Cóż, Ewo, nie bardzo wiem, co miałaś nadzieję opowiedzieć. Panuje tu wielki chaos, treść jest mało czytelna, głównie z powodu fatalnego wykonania, a horroru tu tyle, co kot napłakał. Nie moge się oprzeć wrażeniu, że zaprezentowałś zaledwie szkic jakiegoś pomysłu.

 

miała za za­da­nie wy­peł­niać sa­mot­ność i od­rzu­ce­nie pew­nej dziew­czy­ny. → Na czym polega wypełnienie odrzucenia?

 

Stwo­rzo­na pewną i de­li­kat­ną ręką nie była dziec­kiem gnie­wu czy roz­pa­czy. → Domyślam się, że piszesz o dziewczynie, ale nie rozumiem, co to znaczy, że została stwo­rzo­na pewną i de­li­kat­ną ręką?

 

nie była ładna i nie była brzyd­ka. Ona, tak szczerz, w ogóle nie była. Dla ro­dzi­ców za­wsze była dziec­kiem dru­gie­go sortu, ale była dziec­kiem, mó­wi­li, że ko­cha­li. Ale z ja­kie­goś po­wo­du za­wsze lu­bi­ła swoje ze­szy­ty, nawet gdy nie ba­wi­ła się w “takie” rze­czy. Kart­ki, coś do pi­sa­niebyła w… → Objaw byłozy. Literówki. Powtórzenie. Czym jest zabawa w „takie” rzeczy?

 

-Czy ktoś mnie słu­cha?-za­py­ta­ła pro­sto. → Brak spacji po dywizach, zamiast których powinny być półpauzy. Brak spacji po pytajniku. Winno być:

– Czy ktoś mnie słu­cha? – za­py­ta­ła pro­sto.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

 

w miej­scu gdzie skóra jej sty­ka­ła się ze szkłem… → Zbędny zaimek – czy tam była inna skóra?

 

Dziew­czy­na nawet nie od­dy­cha­ła, z każdą se­kun­dą jed­nak za­czy­na­ła to robić coraz szyb­ciej, agre­syw­niej. → Na czym polega agresywne oddychanie?

 

Od­su­nę­ła się spa­da­jąc z krze­sła… → Od czego się odsunęła?

A może miało być: O­su­nę­ła się i spadła z krze­sła

 

Chwy­ci­ła to co jej naj­droż­sze i ci­snę­ła to za okno.

Nie wi­dzia­ła go już nigdy. → Dlaczego zmieniasz rodzaj. A może miało być:

Chwy­ci­ła to co jej naj­droż­sze i ci­snę­ła za okno.

Nie wi­dzia­ła tego już nigdy.

 

A za każ­dym razem by pro­si­ła matkę by go po­szła po­szu­kać ta bla­dła i wo­ła­ła jakiś ludzi. → Chyba miało być: A za każ­dym razem gdy pro­si­ła matkę by poszła tego po­szu­kać, ta bla­dła i wo­ła­ła jakichś ludzi.

 

Co się zmie­ni­ło,my­śla­ła. → Brak spacji po przecinku.

 

ze złem co spało w kart­kach. → …ze złem, które spało w kart­kach.

 

Wtedy nie czuła się sa­mot­na, jak od jego stra­ty każ­de­go dnia… → Co to znaczy być samotną od czyjejś straty?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Obawiam się, że za dużo treści zostało w Twojej głowie. Nie wiem, o czym właściwie opowiadasz. Z jednej strony masz zeszyt, który dziewczyna wypełniała rysunkami kwiatów. Z drugiej strony tabliczkę do kontaktów z duchami, z której bohaterka zdaje się właściwie nie korzystała, poza tym jednym razem, gdy przeraziła się tak bardz, że wyrzuciła zeszyt. Jakoś mi się to nie łączy. Brakuje fabuły, albo przynajmniej wyjaśnienia, o co chodzi.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Hej, przeczytałem tekst dwukrotnie i… niestety, podobnie jak przedmówczynie, nie do końca wiem, o co tutaj chodzi. Tekst jest napisany bardzo chaotycznie. Nie jest zupełnie źle i widać, że był jakiś pomysł, ale chyba nie udało się go przenieść do treści.

Spróbuj poprawić / rozwinąć tego szorta, zajrzę ponownie, b. :)

Miś omija horrory dużym łukiem. Tym razem przeczytał, bo szort. Zdziwił się, bo nie zrozumiał, w czym rzecz. Przeczytał wcześniejsze komentarze i widzi, że nie jest głupiutkim misiem, który niczego nie rozumie. Chyba ten szort jest zbyt short. Powodzenia.

Hej, mega mi się podobało. Jakbyś rozwinęła i pisała drugą część czy coś w tym stylu – czytałabym z chęcią.  :-)

Na pocżtku myślałam, że będzie ripoff Death Note’a, ale miło się zaskoczyłam. :)

Pozwolę sobie nie zgodzić się z przedmówcami – w tym tekście niczego nie brakuje. Jeżeli już, to jest tu za dużo.

Widzę tu dość prosty tekst o samotności, wyobcowaniu, które prowadzą do poszukiwań kontaktu z drugą stroną i, ostatecznie, utraty czegoś cennego.

Ogólnie to dobry pomysł. Problemem jest realizacja. Raz, że zapis utrudnia odczytanie znaczenia. Dwa, że niepotrzebnie mieszasz rekwizyty. Masz tam zeszyt i masz tam tablicę ouija, ale między nimi de facto nie ma związku – a przez splecenie ich w jeden rekwizyty budzisz poczucie, że związek powinien być. Ten tekst zyskałby, gdyby usunąć tablicę i pozwolić bohaterce na kontakt z duchem poprzez jej rysunki, jakieś nieświadome gryzgoły.

Miałaś dobry pomysł. Jakość wykonania przychodzi z czasem, więc ćwicz, będzie lepiej.

Za bardzo nie wiem o czym piszesz i moich wątpliwości nie rozwiało nawet podwójne przeczytanie tekstu. ;(

Zalążek pomysłu jest, ale łatwo można było się pogubić. Po lekturze nie mam pojęcia co się takiego wydarzyło. A idea zeszytu z narysowaną tabliczką ouija jest ciekawy. Nastolatka sama go narysowała? Jest to naprawdę interesujące i szkoda, że śmielej nie potraktowałaś pomysłu. 

Nowa Fantastyka