- Opowiadanie: szoszoon - Duplikat

Duplikat

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Duplikat

Ciąg dalszy Duplikatu.

 

– Kim będę, kiedy już… – zawiesił głos gdyż nie wiedział, o co tak naprawdę pyta.

 

– Będziesz mógł korzystać ze swoich obydwu osobowości, uwolnisz je.

 

– Co to znaczy: „obydwie osobowości"?

 

– Jesteś ty, Kain i jest Ego, czyli twoja druga połówka, że tak to ujmę w skrócie – Seth uśmiechnął się i spojrzał z ukosa na doglądającą sprzętu dziewczynę. – Władza kontroluje cię, a zarazem wykorzystuje. My chcemy dać ci wolność.

 

Kain milczał. Powoli, bardzo powoli docierało doń, o czym ten obcy w zasadzie człowiek mówi. Nagle cały jego świat, całe wyobrażenie o nim, a także życie okazywały się kłamstwem. A może to oni kłamali? Bo przecież jak można być sobą i nie – sobą? Jak korzystać z dwu czy nawet więcej osobowości? Czy miałaby obowiązywać jakaś demokracja w ustalaniu swojego stanowiska? W końcu jednak usiadł na fotelu.

 

– Powiedz mi, czym jest Akropol?

 

– Nie teraz. Kiedy już usuniemy blokady, Ego sam ci wszystko wytłumaczy. Powiem ci tylko, że Akropol to miejsce niemal mityczne owiane legendą, gdzie żyją jedyne pozostałe legalnie przy życiu Oryginały, ludzie posiadający jedną, jedyną osobowość. Ci, którzy stworzyli cały ten chory system i ich potomkowie. Krótko przed wojną, kiedy stwierdzili, że eksperyment wymyka się spod kontroli, zabezpieczyli się odpowiednio przed chorobą i wykorzystując niewolniczą wręcz pracę Duplikatów, stworzyli miejsce odosobnienia. Nikt już tak naprawdę nie wie, gdzie Akropol jest, za to ci z Akropolu w większym lub mniejszym stopniu kontrolują każdy z Metropoli. Powiadają, że jeden z Metropoli może być jednocześnie Akropolem. Tyle wiemy. A teraz… przygotuj się na długi sen.

 

Świat Kaina zawirował lekko a po chwili zapadł w kamienny sen. Gdy się obudził, leżał na twardym materacu w niewielkim pomieszczeniu. Uniósł się na łokciu i przetarł oczy, spoglądając na tajemniczy, jasny otwór w ścianie.

 

– Witaj – usłyszał nagle. Poderwał się i usiadł na łóżku rozglądając się po pustym pomieszczeniu.

 

– Jestem Ego, autonomiczna i pełnoprawna część tego ciała. Słyszysz mnie w swojej głowie , więc nie rozglądaj się tak głupkowato dookoła.

 

– Czy to ty do mnie pisałeś?

 

– A niby kto? Znasz kogoś innego o imieniu Ego?

 

Kain pokręcił głową masując skronie zimnymi palcami.

 

– Co to wszystko ma znaczyć? Gdzie ja jestem do cholery?

 

– Uspokój się. Wszystko jest w porządku. Obydwie osobowości mogą ze sobą współpracować i dogadywać się, potrzebna ci tylko odrobina samokontroli. Doceń wolność, która nie polega na robieniu tego, co się chce. A jeśli chodzi o miejsce, w jakim się znalazłeś, to cóż… nie mam za dobrych wieści. Musisz wiedzieć, że są miasta takie jak to, gdzie niemal wszystko, za wyjątkiem powietrza, jest przedmiotem handlu, szantażu, negocjacji, łapówki czy nawet wojny – głos Ego rozbrzmiewał w umyśle Kaina, choć tak naprawdę Kain zastanawiał się, czy aby to jego głos nie rozbrzmiewa w umyśle Ego, jednak po chwili doszedł do wniosku, że od teraz nie może już rościć sobie absolutnych pretensji do swego umysłu i osobowości.

 

Wyjrzał przez brudną szybę upajając się widokiem zachodzącego ponad ogromną, lśniącą piramidą sąsiedniego Metropolu, słońca. Sąsiedztwo było wprawdzie wątpliwe – odległość dzieląca oba miasta wynosiła około stu kilometrów -jednak ogrom konstrukcji powalał na kolana.

 

– Co ze mną będzie?

 

– Jeśli chodzi o tamto życie, to usuną twoje ślady z pamięci tych, którzy cię znali, a w mieszkaniu zamieszka kto inny. Podobnie w pracy zastąpi cię nowy Duplikat.

 

– A tutaj?

 

– Cóż, istnieje realne zagrożenie, że zginiemy, podobnie jak pozostali.

 

– Co to znaczy, że zginiemy?

 

– Nie będzie już ani Kaina, ani Ego.

 

– Dlaczego?

 

– Bo Seth i my wszyscy chcemy przejąć kontrolę nad tym miastem.

 

– Ale jak…

 

– Władza w Metropolu podzielona jest pomiędzy poszczególne korporacje, które walczą między sobą o wpływy i przetrwanie. Nasza organizacja, dzięki Bezpiecznikom, również jest jedną zkorporacji, choć oczywiście nikt z Metropolu nie wie, z kim ma do czynienia. Wydział Ewidencji Ludności rejestruje osobniki, które gdzieś zaginęły, jednak fakt, że nie współpracuje z Wydziałem Śledczym w ich poszukiwaniu, również jest znamienny. Zapewne żadna z korporacji nie chce pokazać innej, że ma kłopoty i dzięki i temu nikt nas specjalnie nie szuka.

 

– Jak doszło do tego, że władza walczy sama ze sobą?

 

– Rewolucja pożera swoje dzieci, izolacja prowadzi do anomalii, a stagnacja do degeneracji. Procesy te są uniwersalne a zarazem naturalne. Tyle póki co wiemy i na takim wnioskowaniu opieramy naszą wiedzę. Zresztą, tak jak w przyrodzie i w społeczeństwie, tak i wśród idei i programów trwa walka o przetrwania i jest to walka na wyniszczenie! Zapewne w wielu Metropolach dochodziło do wewnętrznych rewolucji i przewrotów, w wyniku których władzę czy raczej monopol na kontrolę i dystrybucję informacji, przejmowały kolejne doskonalsze oprogramowania. Ludzie od dawna stanowią narzędzia w ich ręku, no może za wyjątkiem tych w Akropolu. Ale i na nich przyjdzie czas.

 

– Dlaczego mnie uderzyła?

 

– Ciebie? To ze mną ma na pieńku.

 

– Tak, ale to ja poczułem ból.

 

– Pojechała sobie po bandzie.

 

Wymianę myśli przerwał Seth.

 

– Wzywa cię nasz szaman. Nazywamy go Szoszonem. Okaż mu szacunek, gdyż pomimo zachowania i wyglądu wie więcej niż ci się wydaje.

 

– W razie czego ma mi kto pomóc – zadrwił Kain.

 

Udali się schodami w dół. Kainowi zdawało się, że nie mają końca. Zmysł orientacji podpowiadał mu, że powinni już dawno opuścić ich poziom a nawet minąć kolejny. Dziwiło go, że jakiś budynek mógł je w ogóle przekraczać.

 

– To droga ewakuacyjna – Seth jakby odgadł wątpliwości Kaina – bardzo stara, jeszcze z czasów, kiedy używali jej ludzie. Udało się nam wymazać ją z planów i teraz służy nam jako szyb transportowy. W końcu zatrzymali się na klatce i Seth otworzył drzwi wskazując Kainowi drogę.

 

– Dalej pójdziesz sam.

 

Kain ruszył ciemnym korytarzem, który zdawał się ciągnąć w nieskończoność. Pod sufitem, w odległości kilkunastu metrów od siebie, paliły się słabe jarzeniówki. Po kilku minutach wolnego marszu poczuł w nozdrzach znajomy zapach i podążył za nim szybciej. W końcu dojrzał go przed sobą. Szoszon siedział ze skrzyżowanymi nogami i palił cygaro, patrząc na Kaina przez gęste kłęby dymu. Na kolanach szamana spoczywał ten sam rudy zwierz, który spoglądał ze znudzeniem gdzieś przed siebie.

 

– Pewnie zastanawiasz się, gdzie jesteśmy i dlaczego musiałeś iść taki kawał drogi, aby ze mną porozmawiać ?

 

Kain skinął głową szukając przy okazji miejsca, gdzie mógłby usiąść.

 

– Najlepiej na dupie – stary zaśmiał się skrzekliwie obnażając pożółkłe zęby. – Miejsca masz sporo.

 

Kain poszedł za radą szamana i usiadł naprzeciwko niego.

 

– Jesteśmy w tunelu pomiędzy poziomami Metropolu – wyjaśnił wskazując ręką z dymiącym cygarem ponad siebie. – To jakby tętnica tego molocha, albo raczej jelito, przez które przepływają jego siły witalne. Posłuchaj! – Szoszon zawiesił głos wsłuchując się w ciszę. Zwierz uniósł łeb i spojrzał uważnie w oczy Kaina, jakby sprawdzając, czy ten faktycznie słucha. – Słyszysz głos trzewi Metropolu? Czujesz jego ból? Jego wzdęcie? Wkrótce puści wielkiego bąka, którego poczują aż na Akropolu! – Stary zaśmiał się znowu, jednak Kain cały czas wpatrywał się w hipnotyzujące ślepia zwierza.

 

– Poznaj Anubisa, który wiedzie swe ostatnie życie.

 

– Ostatnie?

 

– Tak, siódme – odparł z dumą w głosie Szoszon.

 

– Skąd niby…

 

– Powiedział mi.

 

– Jak mam teraz żyć z … nim w głowie? – zapytał po chwili wahania Kain.

 

Szaman zaśmiał się pogardliwie.

 

– Człowiek zawsze jest sumą czegoś. Ty, ja i wszyscy inni są akurat w tej chwili sumą swych osobowości, przeżyć i wrażeń. Ważne, aby to wszystko we właściwy sposób w sobie poukładać. Teraz będziesz miał na to czas, zanim nie zaczniemy działać.

 

– A ty? Kim właściwie jesteś?

 

Szoszon zamyślił się, zaciągnął się cygarem i wypuścił gęsty kłąb dymu. Futrzany zwierz nie spuszczał Kaina z oczu.

 

– Dowiesz się…. Kiedyś. – odparł i skinął głową.

 

– Chyba chce ci powiedzieć, że rozmowa skończona – zabrzmiał Ego. – Czas nam wracać.

 

– Po co miałem tu przyjść? – Kain nie dawał za wygraną.

 

Szoszon spojrzał nań spode łba.

 

– Musiałem się upewnić.

 

– Odnośnie czego?

 

– Czy jesteś już jednym z nas.

 

– I co, ta włochata kulka ci niby powiedziała? – zadrwił wstając. – Jesteś błaznem, tyle ci powiem.

 

– Nie przeginaj – odezwał się Ego.

 

– Właśnie, posłuchaj go – Szoszon pogroził palcem. – Słuchaj się w siebie i znajdź równowagę.

 

– Niech was wszystkich szlag trafi! – zaklął Kain odchodząc.

 

– Być może już niedługo… – usłyszał gdzieś w oddali, choć nie był pewien, kto wypowiedział te słowa. Nie był już pewien niczego, co mogło być związane z jego dotychczasowym i obecnym życiem. Upewnił się jednak co do jednego: zarówno tutaj, jak i tam, w Metropolu, podlegał manipulacji. Zaczynało mu się to coraz mniej podobać, nie miał jednak pojęcia, w jaki sposób mógłby zamanifestować swoją wolność. Nie był już sobą, dosłownie i w przenośni.

Koniec

Komentarze

Żebyś nie narzekał, że nikt nie czyta. Ja czytam. I ponownie westchnę - techniczny zapis dialogów. Nie wiem czemu, ale się tego czepiam ;)

Co do treści, to nadal jest ciekawie. Wiesz też, kiedy urwać :)

 Jeśli się nie mylę opowiadanie z zakresu  science fiction za, którym nie przepadam, ale doceniam pomysł. Napisane ciekawie, lekko. Jak dla mnie OK

Aj, to nie Ty narzekaleś. Ekhm.. No.

szaman Szoszon? :)

Dalej rozwija się ciekawie, tylko pogubiłem się w jednej kwestii. Rozmowy z Ego odbywają się w głowie bohatera, czy też gada sam do siebie na głos?

@Eferelin - to tak, jakby rozmowa w głowie, więc rozbrzmiewa jednak. Możliwe, że rozwiązanie tego problemu nie będzie takie proste. Dzięki za uwagę!

Spytałem, bo w rozmowie z Szoszonem, szaman słyszy glosy obu osobowości, z kontekstu wydawało mi się, że rozmowy między Kainem i Ego odbywają się wewnątrz głowy.

@Eferelin - słusznie, można by je kursywą dać...no nie? Zamiast dialogu.

Nowa Fantastyka