Odpuściłem już sobie w ogóle ten konkurs, aż nagle trafiła mnie inspiracja, więc naskrobałem coś krótkiego. Podziękowania dla znajomych, którzy rzucili okiem na tekst :)
Odpuściłem już sobie w ogóle ten konkurs, aż nagle trafiła mnie inspiracja, więc naskrobałem coś krótkiego. Podziękowania dla znajomych, którzy rzucili okiem na tekst :)
– No dobra, ale przypuśćmy, że nie ma żadnej przepowiedni, która mówi, że Wybraniec obali Mrocznego Władcę. – Nika pociągnęła łyk i odstawiła butelkę na stół. – Przypuśćmy, że nie ma Przeznaczenia przez duże P, że heros jest z przypadku. Że antagonista jest odpowiedzialny za jego powstanie tylko mimochodem, bo jego żołnierze cośtam, bo jego totalitarny, zbrodniczy reżim cośtam. Jak temu byś zapobiegł?
Jim w zamyśleniu zabębnił palcami po prawie pustym kuflu.
– Najprościej w ogóle nie być odpowiedzialnym – roześmiał się. – Mój zbrodniczy system nie może jakąś swoją zbrodnią spowodować powstania bohatera, jeśli system nie jest zbrodniczy i zbrodni nie popełnia. Jeśli mam władzę absolutną, to tworzę system, który nie generuje tragicznych backstory.
– Ale jeśli rządzisz dobrze i sprawiedliwie, to nie jesteś przecież antagonistą. A przynajmniej nie tego typu historii, w której mamy podróż bohatera i cały ten szajs – skontrowała Nika. – Co najwyżej fabuły typu człowiek kontra system, wiesz, biurokracja, te sprawy. Bardziej takie bezkrwawe historie.
– To byłaby zabawna sprawa, gdyby przepowiedziany wybraniec dokonywał reformy administracyjnej i nagłaśniał afery korupcyjne – ponownie zaśmiał się Jim. – Ale znowu wróciliśmy do przepowiedni. A gdyby tak…
– Nie! – Nika rąbnęła pięścią w stół. – Na bezbarwne światła, kurwa mać, już to przedyskutowaliśmy. Jak wyślesz podwładnych, żeby się go pozbyli wcześniej, to zawsze coś schrzanią: wyrżną wszystkich, ale akurat protagonista będzie na polowaniu, zakupach albo utknął w kolejce w urzędzie. Bach, ma powód ruszyć w świat, uczy się tego, czego ma się nauczyć, dopada Mrocznego Władcę Zła i dokonuje zemsty. Albo jego moce się aktywują w ostatniej chwili pod wpływem stresu, więc udaje mu się przeżyć i uciec.
– Ale jeśli… – próbował wtrącić Jim.
– Jeśli się pofatyguję osobiście, żeby go wykończyć, kiedy jeszcze jest dzieckiem, to w jakiś sposób sama go stworzę. Spróbuję go zabić zaklęciem, to się okaże, że, dajmy na to, przed chwilą ukatrupiony moją ręką ojciec dokonał dobrowolnej ofiary ze swego życia, przez co berbecia chroni magiczna tarcza. Taka odwrotna klątwa. Jeśli spróbuję wyrzucić go przez okno, to w ostatniej chwili złapie go jakiś przelatujący superbohater. Na dodatek, skoro próbowałam go wykończyć osobiście, to już wiedzą, kto jest Wybrańcem, i po sprawie. Jak raz próbowałam utopić noworodka, to się okazało, że umie oddychać pod wodą, a jego prawdziwy ojciec, bóg oceanów, tego właśnie potrzebował, żeby go stamtąd wyteleportować.
– Chyba będzie mi… niedobrze. – Czknął. – To ostatnie piwo to chyba było przegię… Zaraz… co powiedziałaś?
Nika pstryknęła palcami, a ściany baru przebiły promienie światła. Siedzieli teraz w środku wyznaczonego przez świetlisty heptagram siedmiokąta.
– Przykro mi, wydajesz się w porządku. – Spojrzała na niego ze współczuciem. – Nie martw się, wszystko, co wypiłeś, zabija bezboleśnie. Koktajl środków był tak dobrany, żeby nie dawać absolutnie żadnego ostrzeżenia zanim nie będzie naprawdę, naprawdę za późno. Widzisz, przed trucizną nie można uratować w ostatniej chwili… Zwłaszcza jeśli wypiłeś ich siedem, w różnych momentach i o różnych czasach działania. Do tego nie zabijam cię bezpośrednio, więc nie sięgnie mnie żadna magia krwi ani nic takiego.
– A tso… Tso te… – Zdołał machnąć ręką w geście ogarniającym pomieszczenie, wyrażającym mniej więcej „Co się tu dzieje?!”. Albo wciąż nie mógł pojąć sytuacji, albo stan jego organizmu już nie pozwalał na próbę ucieczki.
– Heptagram zatrzyma twoją duszę tutaj, żebym mogła ją… – Zawahała się. – Rozpleść. Reinkarnacje są strasznie problematyczne. A magiczny krąg zaczął działać w chwili, kiedy tu wszedłeś. Nie będzie żadnej odsieczy.
– Mog… łem… przy… łączyć… – wydobył z siebie z wielkim trudem.
– Jim, w przeszłości powodowało mi to w ostatecznym rozrachunku same kłopoty. Przed chwilą sam tłumaczyłeś, jak bardzo niepotrzebnym ryzykiem jest pozostawianie Wybrańca przy życiu. Nie będę cię przepraszać… ale jest mi przykro.
Godzinę później powoli wygasiła krąg. Wyraziła oficjalne słowa podziękowania dla wszystkich zebranych w barze specjalistów od tłumienia magii, blokowania supermocy, wygaszania parapsychiki i tym podobnych negacjonistów. Trzy razy odhaczyła wszystkie kroki protokołu i upewniła się, że z Jima nie zostało absolutnie nic, materialnego czy duchowego.
Kolejny świat, kolejny Wybraniec martwy. Miała spokój, przynajmniej jeśli chodzi o bohaterów z przepowiedni. Przynajmniej przez następnych parę lat. Przynajmniej jeśli chodzi o ten świat.
Nicaela Treengerta I, Niegasnące Światło Płomienia, Władczyni Czterech Domen i Pięciu Płaszczyzn, Cesarzowa Piętnastu Światów, wyszła z baru i spojrzała w niebo, które już wkrótce miało należeć do niej.
No i po wybranym…
Krótkie, ale smakowite.
Władczyni Czterech Domen;)
Lożanka bezprenumeratowa
Opowiadanie stoi pomysłem.
Wybijanie wybrańców z przepowiedni, i to z różnych światów, no fajnie to pomyślane :)
Kolejna zła kobieta.
Ciekaw jestem, jakby tak zliczyć po zakończeniu konkursu ile było złoli w wersji żeńskiej, a ile w męskiej, która płeć by zwyciężyła w tym temacie :P
Pozdrawiam!
Fakt, opko pomysłem stoi. Wybić potencjalnych wybrańców, zanim się w ogóle zaatakuje – fajne. Tak się tylko zastanawiam, czy zgodnie z logiką ich rozmowy, nie pojawi się teraz ktoś, kogo śmierć wybrańca w jakiś sposób obeszła, bo przecież zawsze się ktoś taki znajduje :)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Ambush – dzięki, cieszę się, że się podobało :)
Realuc – nie tylko wybrańcy z przepowiedni, ale ci mają największy priorytet i idą na pierwszy ogień. Los i Przeznaczenie to potężne siły, których nie należy lekceważyć (ale nie są wszechpotężne), a taki wybraniec napędzany mocą przepowiedni jak się rozkręci to potrafi być w cholerę niebezpieczny.
Irka_Luz – jest to realne, ale akceptowalne ryzyko. Taki protagonista będzie miał powód i w ogóle, ale nie będzie tak poważnym zagrożeniem jak ktoś, za kim stoi siła przepowiedni – po to właśnie magiczny krąg, heptagram i anihilacja duszy. Los nie może cały czas strzelać wybrańcami i przepowiedniami, musi zainwestować moc i metafizyczny ciężar w taką osobę; po to były te zabezpieczenia, inaczej cały ten wybrańcowy potencjał by sobie mógł przeskoczyć z Jima na tego kogoś, co by chciał go pomścić i cała operacja na nic.
Tak sobie to naszkicowałem światotwórczo przynajmniej. Implikacja jest taka, że Nicaela już miała taką sytuację, dlatego od tamtego czasu przychodzi gotowa z odpowiednim zapleczem.
Hej, Odpryskowy!
Opko na początku skojarzyło mi się ze “Słowodzicielką” Anny Szumacher, ale wyszło bardziej mrocznie.
Ciekawe, a przy tym zwięzłe, bez zbędnych przegadanek. Lubię takie szorty.
Pozdrawiam!
Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.
Krokus – o, to chyba sobie dodam do listy do przeczytania. Cieszę się, że się podobało.
mortecius – o, juror się objawił :D
Cześć!
Ciekawy pomysł na seryjną pogromczynię bohaterów.
Alicella – pomysł pomysłem, ale czy wykonanie się podobało? :D
O, jaki dociekliwy, a ja tu chciałam skomentować metodą “na leniwca”, ale widzę, że nie da rady. A więc wykonanie jest dobre. Na początku dialog jest trochę zagmatwany i zastanawiałam się, po co w ogóle Nina wdała się w tę dyskusję. Może pomogłaby skrócenie jej wypowiedzi i zrobienie z tego bardziej dynamicznej wymiany zdań. Ale generalnie podobało mi się to podsumowanie dziwacznych przypadków wspierających bohaterów, zwłaszcza tych z przepowiedni.
Mam parę sugestii technicznych.
Że antagonista jest odpowiedzialny za jego powstanie tylko mimochodem, bo jego żołnierze cośtam, bo jego totalitarny, zbrodniczy reżim cośtam.
Coś tam. Chyba że się upierasz, żeby tak podkreślić wymowę, ale, moim zdaniem, to zbędne.
Mój zbrodniczy system nie może jakąś swoją zbrodnią spowodować powstania bohatera, jeśli system nie jest zbrodniczy i zbrodni nie popełnia. Jeśli mam władzę absolutną, to tworzę system, który nie generuje tragicznych backstory.
Może jednak po polsku?
– To byłaby zabawna sprawa, gdyby przepowiedziany wybraniec dokonywał reformy administracyjnej i nagłaśniał afery korupcyjne – ponownie zaśmiał się Jim. – Ale znowu wróciliśmy do przepowiedni. A gdyby tak…
“Zaśmiał się” nie oznacza mówienia, więc trzeba zapisać jak narrację dialogową.
Siedzieli teraz w środku wyznaczonego przez świetlisty heptagram siedmiokąta.
A nie lepiej po prostu: w środku świetlistego heptagramu?
Koktajl środków był tak dobrany, żeby nie dawać absolutnie żadnego ostrzeżenia[+,] zanim nie będzie naprawdę, naprawdę za późno.
To powtórzenie zbędne, nie dodaje tu mocy.
Trzy razy odhaczyła wszystkie kroki protokołu i upewniła się, że z Jima nie zostało absolutnie nic, materialnego czy duchowego.
To zdanie lepiej by brzmiało bez tego przecinka, moim zdaniem :).
O, w końcu jakieś mięso :D
Na początku wydaje mi się że rytm dialogu jest chyba OK, to dopiero potem Nika się wkurza i zaczyna tyradę – zresztą wskazuję, że któryś raz wracają do tego samego tematu.
Narracyjnie oczywiście było mi to potrzebne do tego, że jak wpada w wygłaszanie tyrady, to się zapomina i z teoretycznych rozważań nagle się robią całkiem nieteoretyczne: kiedy nagle już nie mówi o tym, co zrobiłby czarny charakter, tylko co ona by zrobiła i kiedy przytacza, jak próbowała utopić noworodka.
W tym momencie czytelnik powinien się zacząć orientować, że coś jest nie halo, więc tekst Jima o tym, że chyba mu coś zaszkodziło powinien być niepokojący, a ostatecznie zwrot akcji, kiedy Nicaela pstryka palcami powinien… mieć sens? Nie być wyciągnięty znikąd? Chodziło o to, żeby zasugerować że Coś Się Zaraz Stanie.
Oczywiście, na pewno dałoby się to zrobić lepiej; nie mam złudzeń, że jestem początkujący.
A czemu w ogóle się wdała w pogawędkę? Bo jak się z takiego wybrańca z przepowiedni spuści wzrok na sekundę, to by pewnie przez przypadek sobie wsypał zawartość całej solniczki do napoju, wypił, a potem pobiegł zwymiotować wypitą przed chwilą truciznę czy coś w tym guście. Nie, z takimi to trzeba uważać.
Nie można też otwarcie działać siłowo, bo zagrożenie wywołuje strach, reakcję obronną i zaraz mamy uaktywnione magiczne zdolności czy co tam. Niepotrzebne ryzyko nawet przy zebranych negacjonistach.
Najlepiej uśpić czujność, zaabsorbować uwagę interesującą dyskusją i tak sobie gawędzić, aż wybraniec spadnie pod stół i już nigdy nie wstanie.
No dobra, sugestie techniczne!
“Cośtam” to był świadomy wybór. Od razu zasugerować luźną atmosferę pogawędki przy piwie.
Może jednak po polsku?
No właśnie. Konia z rzędem za sensowne przełożenie “backstory” na polski. W “Westworld” wymyślili “przedakcję”, ale chyba się to tłumaczenie nie rozpowszechniło.
Być może powinienem wcisnąć parę słów w innych językach jeszcze gdzieś, jakieś “sorry” czy coś, żeby to “backstory” tak nie wystawało samotnie?
“Zaśmiał się” nie oznacza mówienia, więc trzeba zapisać jak narrację dialogową.
A no właśnie, konsultowałem się podczas pisania z Fantazmatowym poradnikiem dialogowym i tam jest wymieniony jako jeden z czasowników, które oznaczają mówienie.
A nie lepiej po prostu: w środku świetlistego heptagramu?
Rzecz w tym, że heptagram to siedmioramienna gwiazda (wierzchołki ma na tym magicznym kręgu na zewnątrz). Przecinające się boki wyznaczają w środku siedmiokąt.
To powtórzenie zbędne, nie dodaje tu mocy.
Przemyślę to. Za jakiś czas wrócę do tekstu, spojrzeć świeższym okiem.
To zdanie lepiej by brzmiało bez tego przecinka, moim zdaniem :).
Przyznam się bez bicia, że zasadniczo całe życie przecinki wstawiam na czuja i nigdy zasad się nie nauczyłem :)
Dziękuję za dogłębny feedback :)
Czyli Nika, po prostu odwracała uwagę Jima, żeby trucizna zadziałała. To nawet logiczne.
Przedakcja jest poprawna językowo, ale pytanie co będzie bardziej odstawało: angielska forma, która jest znana, czy mało popularne określenie po polsku.
Czy środek siedmiokąta nie będzie też środkiem heptagramu?
Cześć, Odpryskowy!
Ten krótki tekst całkiem mi się spodobał, a w szczególności (odczytany tak przynamniej przeze mnie) „urzędniczy” wydźwięk zaprezentowanej egzekucji. Jest i protokół, są też pochwały dla magicznych urzędasów drobniejszego płazu. ;-)
Przydałoby mi się jeno ciekawe nawiązanie ukryte w imieniu i nazwisku głównej bohaterki, ale być może nie potrafiłem tego dodatkowego smaczku po prostu odkodować. Końcowa wyliczanka skojarzyła mi się z Emhyrem var Emreisem. ;-)
Pozdrawiam i powodzenia w konkursie!
"Kozy mają mnie w nosie, a psy na ogonie." T. Rałowski
Alicella – no tak, obie figury są współśrodkowe. Jednak z wnętrza (i perspektywy postaci) widać tylko siedmiokąt, który je otacza, gwiazda jest niewidoczna (zasłaniają ją m.in. ściany). Jakbym napisał po prostu o siedmiokącie, to by sugerowało, że po prostu ich otoczył siedmiokąt, ja chciałem zaznaczyć, że wytyczają go te promienie energii przebijające ściany i to część czegoś większego.
FilipWij – może niekoniecznie “urzędnicza”, ale z pewnością chciałem zabarwić to “rutynowością”. Zatrudniony zespół specjalistów, przygotowane zawczasu magiczne środki, spisana lista rzeczy do skontrolowania po wszystkim.
Muszę rozczarować – imię i nazwisko nie zawierają żadnych nawiązań, Treengertę wymyśliłem pod wpływem chwili, imię Nicaela to fikcyjne (chociaż jak teraz patrzę, to imię Nicaela faktycznie istnieje) rozwinięcie Niki. Za to wymyślając listę tytułów faktycznie gdzieś mi się tam obijał po głowie Biały Płomień Tańczący na Kurhanach Wrogów; druga połowa inspiracji to tytuły Demiurgów z Kill Six Billion Demons :)
Szalenie skondensowana rzecz, ale czytało się nieźle, w dodatku zawarłeś tu wszystko, co było do powiedzenia. ;)
– Nie! – Nika rąbnęła pięścią w stół. –> Na pewno w stół? Przed chwilą stawiała piwo na kontuarze.
– Jim, w przeszłości powodowało mi w ostatecznym rozrachunku same kłopoty. –> Co powodowało?
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Cieszę się, że się podobało, regulatorzy.
Na pewno w stół? Przed chwilą stawiała piwo na kontuarze.
Piwo odstawiła na bar, ale rąbnęła pięścią w stół. Tak to zamierzyłem, ale jak tak teraz myślę to przecież bez sensu. Nie odstawia się piwa na kontuar jak się siedzi już przy stoliku. Poprawię.
Co powodowało?
Przeciąganie Wybrańców na swoją stronę. Jest to w odpowiedzi na jego wycharczane “Mogłem (się) przyłączyć (do ciebie)”. W kolejnym zdaniu pada “Przed chwilą sam mi tłumaczyłeś, jak bardzo niepotrzebnym ryzykiem jest pozostawianie Wybrańca przy życiu.”.
Dzięki za wyjaśnienie. :-)
Żałuję jednak, że nie ma tam drugiego dna, ponieważ lubię po prostu takie smaczki. ;-)
"Kozy mają mnie w nosie, a psy na ogonie." T. Rałowski
Odpryskowy, bardzo dziękuję za wyjaśnienia. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
FilipWij, regulatorzy – Nie ma za co, to ja dziękuję za pytania :)
Świetny tekst!
Pozdrawiam – Goch.
"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem
Cieszę się, że się podobał, Goch.
deviantart.com/sil-vah
Hail Discordia
To jest opinia, którą napisałem przed wrzuceniem obrazka potwierdzającego przeczytanie. Nie śledziłem tego, czy w tekście zachodziły później jakieś zmiany. Nie czytałem komentarzy innych użytkowników przed spisaniem własnych uwag.
[wyedytowane]
Dziękuję pięknie za udział w konkursie, życzę miłego dnia ;)
Cieszę się, że się podobało, mortecius.
Niestety, nie do końca wiem, co masz na myśli przez
Miejscami styl delikatnie do czyszczenia
Na przykład, co w zacytowanym zdaniu jest nie tak? Mógłbyś rozwinąć?
Z powtórzeniem tego “przynajmniej” – no nie wiem. W sensie, oczywiście rozumiem twój punkt widzenia i że jednak w jednym akapicie trzy “przynajmniej” obok siebie; z drugiej strony taki był zabieg. Zastanawiam się, czy dałoby się go jakoś inaczej zrobić?
i tym podobnych negacjonistów.
Tu też się rozjechało nieco.
Chodzi o “tym podobnych” czy coś innego, czego nie dostrzegam? Po prostu “i innych negacjonistów” może?
Jasne, brakuje określenia, co powodowało. Albo ogólnego “to”, albo czegoś precyzyjnego.
Palę się ze wstydu. Dopóki nie zaznaczyłeś, nie wiedziałem, o co chodzi. “To” zostało zjedzone przypadkiem w przedostatniej wersji tekstu i mózg mi widocznie odruchowo je tam wstawiał, nawet jak już go zabrakło. Ups.
W każdym zdaniu jest “mi”. Dwa pierwsze są spokojnie do wycięcia:
O, poprawię. Staram się, ale dalej cierpię na zaimkozę i czasem się coś wkradnie.
Krótko, ale treściwie :) A poza tym dobry pomysł i niezłe wykonanie. Dobrze mi się czytało.
Szybki tekst, a ja szybko klikam bibliotekę :):):)
Jeszcze pomyślę sobie nad tamtym, ale chyba zostanę przy tych “przynajmniej”.
Tak, wyszło to w moim odczuciu bardzo dziwnie – najpierw jest “każdy zebrany” i wymienianie, a potem nagle dodatkowe uzupełnienie. Skoro dla każdego, to po co to dodatkowo dopisywać? Poza tym, załóżmy, że chciałbyś to zatrzymać w zdaniu (bo masz jakieś nieokreślone powody). Wtedy należałoby zmienić na liczbę mnogą, bo inaczej to się nie skleja:
O, nie zauważyłem, że liczba się nie zgadza. A takie wyliczanie to po prostu “trzy przykłady + etc”, żeby zaznaczyć, że nie jest to wyczerpująca lista.
Dzięki za uwagi!
–---
Cieszę się, że ci się podoba, katia :)
Fajny, oryginalny, zaskakujący, a do tego krótki tekst.
Aż mi się przypomniał dowcip, w którym uczniowie mieli napisać opowiadanie i zawrzeć w nim wątek religijny, historyczny, miłosny i sensacyjny, a Jasiu zmieścił się w jednym zdaniu. Mój Boże (religijny), pani hrabina (historyczny) jest w ciąży (miłosny), ale nie wie z kim (sensacyjny).
Przepraszam za tego suchara, ale widząc jak po mistrzowsku zmieściłeś to wszystko w tak małym zasobie znaków, chciałem jakoś okazać, że jestem pod wrażeniem :)
Ubawił mnie moment, kiedy Nika wymieniała te wszystkie zbiegi okoliczności, które zwykle towarzyszą powstaniu bohatera. Wymienienie “wszystkich specjalistów w barze” także trafiło w mój gust humorystyczny.
Mam jeszcze pytanie o jeden moment.
– Chyba będzie mi… niedobrze. – Czknął. – To ostatnie piwo to chyba było przegię… Zaraz… co powiedziałaś?
Czy tutaj chodzi o to, że Jim nie dosłyszał, co mówiła Nika, czy może któreś jej słowa zasugerowały mu, że jego koniec jest bliski (a ja jestem za głupi by wyłapać, które :D)?
Pozdrawiam :)
O, jakie pochwały, dziękuję, Mordoc :D
– Chyba będzie mi… niedobrze. – Czknął. – To ostatnie piwo to chyba było przegię… Zaraz… co powiedziałaś?
Czy tutaj chodzi o to, że Jim nie dosłyszał, co mówiła Nika, czy może któreś jej słowa zasugerowały mu, że jego koniec jest bliski (a ja jestem za głupi by wyłapać, które :D)?
Tutaj chodziło o to, że jest taka sytuacja: rozmawiają sobie w barze o fantastyce, piją piwo, od jakiegoś czasu dyskutują o kliszach i tropach związanych z originami bohaterów, rozmowa sobie płynie; Jimowi coś zaczyna być niedobrze, może za dużo wypił, na tej ostatniej wypowiedzi już tak nie do końca się skupia… i dopiero po chwili do niego dociera, co usłyszał: Nika z teoretycznych “a jak bym spróbowała tego czy tego” rozważań nagle – może się przesłyszał? – powiedziała, że “Jak raz próbowałam utopić noworodka”…?
Z kolei NIka odpaliła heptagram, bo widziała, że nie ma co już grać na czas – trucizny zaczęły dawać mocno widoczne objawy, teraz już jawne wrogie działanie dużo nie pogorszy sytuacji, a więżący siedmiokąt zaczyna być potrzebny, gdyby umarł szybciej, niż to przewidziane.
Teraz rozumiem, wcześniej odebrałem, że w barze siedzi dwóch czarnych charakterów i rozmawia o świecie, a to po prostu byli (na pierwszy rzut oka) zwykli ludzie, ale Jim okazał się wybrańcem, a Nika głównym antagonistą. Dziękuję za wyjaśnienia, mam nadzieję, że niczego nie pokręciłem :)
Tak, uświadomiłem to sobie długo po publikacji: tekst wcale nie przedstawia nam tych postaci i każdy to może interpretować na swój sposób, a tymczasem ja chciałem, żeby na początku był odbiór taki, że siedzą sobie dwie zwyczajne osoby w barze i dyskutują o popkulturze.
Mój błąd.
Na dokładkę Jim nic nie wiedział, o tym, że dyskutowane sytuacje nie są czysto teoretyczne, o tym, że jest wybrańcem, miał się zorientować dopiero, jak Nika pstryknęła palcami. I tutaj już dałem ciała bardziej, bo o tym faktycznie myślałem, żeby to jakoś zaznaczyć.
Cześć,
Nie będę się rozpisywał. To był bardzo udany szorcik. Zatańczyłeś z konwencją w taki sposób, że aż miło było czytać. Bawiłem się przednio. Polecam do biblioteki. :)
Pozdrawiam. :)
Adek_W
Bardzo się cieszę, że się podobało i dziękuję za słowa uznania (i polecenie biblioteczne) :)
Hej!
ciekawy pomysł, aż szkoda, że tak krótki :) ale pewnie zamknięcie go w długiej formie sprawiłoby, że straciłoby swój urok. To trochę seryjna zabójczyni, ale polująca na wybrańców, no i w wersji kobiecej, a to u mnie zawsze na plus :)
Gratulacje!
Dziękuję za wyjaśnienia :)
Shanti – bardziej celowałem w Mrocznego Władcę, Który Czytał Listę Rzeczy, Których Mroczni Władcy Robić Nie Powinni niż seryjną zabójczynię. Mniej obłąkańczego śmiechu, więcej strzelania protagonistom w plecy. Mniej ujawniania w monologu swojego złego planu, więcej reformowania armii. I tak dalej.
A szczerze, to nawet nie planowałem jej jako stricte złej w sensie kopania szczeniaczków i tak dalej. Pragmatyczna zdobywczyni, taki Aleksander Wielki multiwersum. Oczywiście, z perspektywy podbijanych to będzie zła cesarzowa imperium zła…
No, grunt to porządne zaplanowanie zbrodni usunięcia wybrańca. Wtedy nawet Przepowiednie są bezsilne. :-)
Tekścik zabawny, podobał mi się.
Do tego zawiera streszczenie Harry’ego Pottera i morał, że nie tylko kobiety powinny uważać na drinki stawiane przez nieznajomych.
Babska logika rządzi!
Finkla – nie tylko Harry'ego Pottera, ale też na przykład Star Wars (a co za tym idzie, również Eragona) :D Przepowiednie tak łatwo nie odpuszczają, ale nie są wszechmogące. Na chwilę nasza antagonistka ma spokój… Cieszę się, że ci się podobało.
No tak, SW też, ale najbardziej mi się rzucił w oczy Potter. A Eragon jest taki sztampowy, że można go odnaleźć w każdym fantasy.
Babska logika rządzi!
Jedyny szort w tym konkursie, ale za to jaki! Bardzo podoba mi się błyskotliwe podejście do tematu, takie na poziomie meta. Twist działa jak trzeba, nawiązania bawią, a główna bohaterka budzi sympatię. Nie jest może to tekst, który by mną głęboko wzruszył albo przyprawił o głęboką refleksję, ale z pewnością przywołał uśmiech na twarzy. Dodając do tego porządne wykonanie – otrzymałam dobrą lekturę.
Pokonkursowo: gratuluję wyróżnienia!
deviantart.com/sil-vah
Ojej, jak mi miło. Zwłaszcza to, że bohaterka budzi sympatię – wyszło mi to mocno przypadkiem, w 4800 znakach praktycznie nie ma z czym pracować, a tu się okazuje, że protago… antagonistka w sumie?… budzi sympatię.
(teraz będę siedział i analizował, jak mi się to udało)
Cieszę się, że się podobało, za gratulacje dziękuję :)
Przyjemne :)
Przynoszę radość :)
Cieszę się, Anet, że się podobało.