- Opowiadanie: Odpryskowy - Float

Float

Napisane w sumie za jednym posiedzeniem. To mój debiut na tym portalu.

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Float

Księżyc, filtrowany przez liście nielicznych luźno rozrzuconych drzew, zalewał polanę krwawym blaskiem. Było to niezbędne do rytuału; nieprzefiltrowane światło…

– Nie kompiluje się.

Nieprzefiltrowane światło byłoby całkowicie nieodpowiednie do tego typu obrzędów, które…

– A z czym ma problem? Próbowałaś zrestartować?

Które wymagały, żeby nie przerywać naturalnego biegu rzeczy, takich jak narracja. Ale skoro i tak się nie kompiluje, to do kwestii filtrowania wrócimy za chwilę.

A ponieważ zostaliśmy przyłapani in medias res, a także in flagranti, to czas na prezentacje: ten na zewnątrz kręgu, wysoki i opanowany, to Bord. Jego towarzyszka, lewitująca nad kręgiem, obecnie do góry nogami (twierdziła, że pomaga jej to w koncentracji), to Kay. Ręce miała zanurzone w świetlistych runach formujących przecinające się zestawy koncentrycznych kręgów. Niżej, a właściwie wyżej, w zależności od punktu widzenia, osobny blok znaków w innym kolorze tworzył listę kodów błędów wyplutych przez kompilującego rytuał dżina.

Tak na marginesie, to mnie tam nie ma. Mnie w ogóle nie ma w żadnym „tam”. „Ja” też jestem dyskusyjny, prawdę mówiąc.

„Ale co z tym filtrowaniem?”, pytacie. Przecież nie można mówić o filtrowaniu, jeśli tych drzew, a co za tym idzie, liści nie jest tak dużo? No nie można. Jednakże pełne życia liście drzew w środku lata plus światło krwawego księżyca dają inny wzór energetyczny, który wchodzi w interferencję z światłem nieprzefiltrowanym, więc kiedy pada na runiczny krąg, to cośtam cośtam alchemiczna terminologia cośtam cośtam. Muszę przyznać, że rozmawiali o tym, niestety nie słuchałem wtedy zbyt uważnie: opisywałem komuś innemu sowę siedzącą na gałęzi, a w historii o sowie para studentów nie była ważna.

Wracając do Borda i Kay. Oboje są w tym osobliwie studenckim stanie, gdzie skraj wyczerpania jest wciąż odsuwany kolejnymi kubkami… yyy… czegoś z kofeiną (tu już moja wina, nie pamiętam, co jest tutejszym odpowiednikiem kawy), a sen to miłe wspomnienie odganiane kijem przez widmo już prawie skończonego projektu. Ale już niedługo.

Kay dziabnęła przed siebie, przebijając palcem runę, po czym drugą ręką przesunęła w powietrzu. Koła znaków zawirowały wokół podejrzanego kodu, po czym się zacię…

– Mam cię! – przerwała mi Kay. Ech, szkoda gadać. Zero kultury, słowo daję.

W każdym razie koła zacięły się na tej runie, Kay chwilę patrzyła intensywnie, układając coś w głowie (tak na marginesie, dalej wolno wirowała w powietrzu; obecnie wisiała poziomo) i zmieniła symbol na inny. Kiedy rytuał skompilował się poprawnie, krzyknęła ze szczęścia.

Fragment z tłumaczeniem, co nie działało pominę, jest strasznie techniczny, w każdym razie chodziło o coś z typem zmiennoprzecinkowym.

Kay i Bord stanęli na zewnątrz kręgu, w którym krążyły teraz magiczne energie; rytuał był aktywny, ale jeszcze na coś czekał. Nasza para studentów ostrożnie przelewitowała kawałek ołowiu nad krąg, wzięła głęboki oddech i zwolniła zaklęcie. Metal opadając zalśnił, dotknął ziemi i…

Tym razem to ja sobie sam przerywam. Dramatyzm, rozumiecie.

…i zmienił się w czyste złoto.

Koniec

Komentarze

Było to niezbędne do rytuału; nieprzefiltrowane światło-

 

Nieprzefiltrowane światło byłoby całkowicie nieodpowiednie do tego typu obrzędów, które-

Dlaczego te zdania są urwane? OK, rozumiem już ten zabieg, ale mi się nie podoba.

 

Księżyc, filtrowany przez liście nielicznych luźno rozrzuconych drzew, zalewał polanę krwawym blaskiem.

To nie księzyc był filtrowany zalewał polanę, ale jego światło.

 

Dziwny sposób prezentacji historii sobie wybrałeś. Narrator zaglądający przez czwartą ścianę, wszechwiedzący, ale zapominalski, opowiadający to, co widzi. Wyszło nieco infodumpowo i gdzieś tam, po drodze, się zgubiłem raz, czy dwa razy, pomimo, że tekst jest krótki. Nie wiem, czy to taki Twój eksperyment z zabawą narracją, czy tak piszesz normalnie, ale mnie do gustu ten zabieg nie przypadł. Oczywiście to tylko moje zdanie, więc poczekaj na komentarze mądrzejszych ode mnie, może oni docenią to, co dla mnie było nieco męczące.

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

 

Known some call is air am

Przyznam, że mi też nie przypadła do gustu narracja :/

Слава Україні!

@Outta Sewer

Nie, normalnie tak nie piszę. To był eksperyment z całą świadomością eksperymentu.

To nie księzyc był filtrowany zalewał polanę, ale jego światło.

Implikacja była taka, że chodzi faktycznie o Księżyc – tak jak rzeczywiści alchemicy odwoływali się do esencji ciał niebieskich i tak dalej. Ale widzę, że mi to nie wyszło.

Może i nawet pomysł ciekawy, ale zapis go położył. Trzeba byłoby dopracować.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Plus za samą odwagę na eksperymentowanie. Czy był to eksperyment udany? Przerywane zdania są fajnym pomysłem, ale rzeczywiście utrudniają odbiór tekstu (zwłaszcza, gdy te zdania mówią o czymś kluczowym). Mam duże wątpliwości co do bezpośredniego dialogu z czytelnikiem, jak tutaj:

„Ale co z tym filtrowaniem?”, pytacie.

A co jeśli nie pytamy, chciałoby się zapytać. Ten zabieg daje radę w bajkach i baśniach skierowanych do dzieci, ale dorosły odbiorca raczej nie lubi, gdy wmawia mu się, że o coś pyta. Nietypowa forma też na tyle wybiła mnie z treści, że właściwie nie wiem, o czym to było.

Mimo wszystko i tak zachęcam do eksperymentowania od czasu do czasu, kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana!

Pozdrawiam :)

Napisane sprawnie, z pomysłem, ale szczerze mówiąc wygląda raczej jak element wyrwany z większej całości. Być może jest tak, że czegoś nie wyłapałem – nie wykluczam. Bo język ładny, dwie warstwy sceny – narrator i magowie – sugerują, ze tu jest dopracowany zamysł, ale ja zwyczajnie nie wyłapuję tego. Tym niemniej podejrzewam, ze jeśli będziesz na portalu dłużej, to pewnie zaglądnę na jakiś inny z Twoich tekstów, bo widać, ze pisać potrafisz.

Witaj.

Tekst mocno szokujący, niejednoznaczny, nietypowy, zaskakujący w sumie wszystkim. :) I pewnie o to właśnie chodziło! :)

Moim zdaniem kwintesencja tkwi w zdaniu: 

Mnie w ogóle nie ma w żadnym „tam”. „Ja” też jestem dyskusyjny, prawdę mówiąc.

:)

Gratuluje niecodziennego pomysłu.

 

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

A mi się takie wielowymiarowe podobało. Pewnie dobrze byłoby to rozbudować, bo często tak bywa, że autor opisuje obrazy, pomijając to co ma w głowie, a czytelnicy – cieniasy – tego nie widzą ale jak dla mnie intrygujące. No i zamienili ołów w złoto, więc sukces!

"...poniżej wszelkiego poziomu"

No cóż, szort zupełnie nie przypadł mi do gustu, albowiem jest napisany w sposób doskonale utrudniający jego zrozumienie.

 

li­ście nie­licz­nych luźno roz­rzu­co­nych drzew… ―> O rosnących drzewach nie powiedziałabym, że są rozrzucone, w dodatku luźno.

Proponuję: …li­ście nie­licz­nych, z rzadka rosnących drzew

 

Było to nie­zbęd­ne do ry­tu­ału; nie­prze­fil­tro­wa­ne świa­tło- ―> Czemu w zdaniu służy średnik i dlaczego kończy je dywiz? Zdanie jest nieczytelne.

 

Nie­prze­fil­tro­wa­ne świa­tło by­ło­by cał­ko­wi­cie nie­od­po­wied­nie do tego typu ob­rzę­dów, któ­re– ―> Tego zdania też nie rozumiem.

 

Które wy­ma­ga­ły, żeby nie prze­ry­wać na­tu­ral­ne­go biegu rze­czy, ta­kich jak nar­ra­cja. –> Kolejne zdanie, którego nie umiem zrozumieć.

 

Koła zna­ków za­wi­ro­wa­ły wokół po­dej­rza­ne­go kodu, po czym się za­cię- ―> Co robi dywiz w tym zdaniu?

 

ry­tu­ał był ak­tyw­ny… ―> Na czym polega aktywność rytuału?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

(tak w ogóle to jestem tu nowy, jak widać, więc nie wiem czy jest jakaś opcja oznaczenia rozmówcy)

 

@regulatorzy:

Te zdania, których nie rozumiesz, te dywizy znikąd – wyobraź sobie, że narracja prowadzona jest z offu, a postać wcina się narratorowi w zdanie. Taki efekt miało to stworzyć.

 

Tak, rytuały według słownikowej definicji nie mogą być aktywne. Ale też nie kompilują się i nie da się ich debugować.

Te zdania, których nie rozumiesz, te dywizy znikąd – wyobraź sobie, że narracja prowadzona jest z offu, a postać wcina się narratorowi w zdanie. Taki efekt miało to stworzyć.

Odpryskowy, niezależnie od tego, jakie były Twoje zamierzenia, dywizy zostały użyte nieprawidłowo, albowiem, jak definiuje SJP PWN, dywiz/ łącznik to: «krótka, pozioma kreska (-), używana m.in. przy łączeniu wyrazów złożonych lub przy przenoszeniu części wyrazów do następnego wiersza»

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Czyli zabieg był dla ciebie zrozumiały, tylko zwracasz mi uwagę na zapis (już zamieniłem na wielokropki, zapomniało mi się, że w polskim taki zapis nie funkcjonuje), czy nie był?

Nie, Odpryskowy, pomijając usterki, wyznałam już w pierwszym komentarzu, że opowiadanie nie spodobało mi się, Nie zwykłam bowiem brnąć przez źle napisany tekst i jeszcze zastanawiać się, co też autor miał nadzieję opowiedzieć.

Mam nadzieję, że lektura Twoich przyszłych opowiadań będzie bardziej satysfakcjonująca.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Odpryskowy

 

Uważaj – ONI (powiem więcej MITYCZNI ONI) – tu nie tylko dywizów, ale wielokropków też nie lubią ;-)

 

Jak dla mnie – tekst jest genialny – no dobra, nie rozpłyń się za bardzo, bo sodówka i takie tam, więc powinienem coś posolić i popieprzyć (jakieś głupoty) zanim będę słodził… ale co mi tam… Bez ogródek, z grubej rury: przeczytałem już większość kamyków zaczynając od tych wygranych / wyróżnionych, niektóre nawet skomentowałem – i powiem tak: gdybym to ja był jurorem to Twój tekst by miał pierwsze miejsce, potem by było długo, długo nic…

Ubawiłem się przy tym tekście przednio – to raz.

Cudowne wieloznaczności – od samego tytułu zaczynając – to dwa.

Utwór otwiera się na różnorakie głębie interpretacyjne – to trzy.

Tekst jest typu “mądrzejszy od autora” – i to nie jest jakaś obelga rzucona Tobie jako autorowi, ale to jest właśnie to, o czym wielokroć trąbię, gdy głoszę, że prawdziwym zaistnieniem utworu jest kontakt z czytelnikiem, jego odczytanie. Bo zapisu – może dokonać – i wkrótce – za jakieś pięć, sześć lat – będzie – maszyna. A nim nauczymy maszyny odczuwać piękno – minie znacznie, znacznie dłużej (tworzyć piękno można w sposób nieświadomy – odczuwanie go wymaga już świadomości) – to cztery.

Tekst – mimo wielości znaczeń – tudzież niektórych, których być może nawet autor nie zamierzył (a może zamierzył – powiedz mi na przykład proszę tylko – czy imiona Kay Bord – to specjalnie?) – w warstwie bezpośredniego odczytania (bez interpretacji, bez wchodzenia w głąb) – jest spójny i logiczny – to pięć.

Bardzo fajny sposób zapisu i rozbijania czwartej ściany – to sześć – cud, miód, malina i orzeszki…

 

 

Jedna rzecz mi zazgrzytała odrobinę:

układając coś w głowie (tak na marginesie, dalej wolno wirowała w powietrzu; obecnie wisiała poziomo) i zmieniła ją na inną.

 

Czy Kay zmieniała na inną swą głowę (w sumie może inna główka była bardziej przydatna?) czy wadliwą, źle otypowaną / skastowaną runę?

 

 

 

 

entropia nigdy nie maleje

@regulatorzy, ale ja rozumiem, że ci się nie podoba, nie próbuję cię przekonać, żeby ci się podobało, ja nie dyskutuję z tym, że ci się nie podoba – ja pytam, czy konkretny zabieg, o którym rozmawiamy, był dla ciebie widoczny od razu, czy dopiero po moim wyjaśnieniu.

 

@Jim

No, nieźle mi posłodziłeś. A ja tu ostatnio cukier ograniczam…

 

Gratulacje, jesteś pierwszą osobą (wliczając znajomych, którym pokazałem szorta przed publikacją), która zauważyła – a przynajmniej głośno się do tego przyznała – że postaci nazywają się Klawiatura oraz pierwszą, która coś powiedziała na temat tytułu. Zamierzałem tym Floatem nawiązać do lewitacji, jaka się odbywa w tekście, do tego, że błąd dotyczył typu zmiennoprzecinkowego i bodajże do tego stanu spowodowanego zmęczeniem uniesienia, podobnego do pijaństwa, naszych studentów. Wszystkie inne znaczenia były przeze mnie niezamierzone, a to ostatnie wymyśliłem przed chwilą.

Sam pisałem w podobnym stanie, bo koło trzeciej rano, więc nie należy się w przyszłości spodziewać takich tekstów, to dla mnie eksperymenty, tutaj chciałem zobaczyć jak mi pójdzie z taką zabawą narracją (inspiracje to z pewnością Pratchett, pewnie Stanley Parable i Alcatraz vs Bibliotekarze).

 

Co do twojego pytania: tak, chodziło o zmianę runy, fragmentu kodu. Gdyby zmieniła głowę (muszę kiedyś to wykorzystać), to bym to jeszcze później w jakiś sposób zaznaczył.

Zamierzałem tym Floatem nawiązać do lewitacji, jaka się odbywa w tekście, do tego, że błąd dotyczył typu zmiennoprzecinkowego i bodajże do tego stanu spowodowanego zmęczeniem uniesienia, podobnego do pijaństwa, naszych studentów. Wszystkie inne znaczenia były przeze mnie niezamierzone, a to ostatnie wymyśliłem przed chwilą.

 

To widzisz ja się domyśliłem tych trzech – włącznie z tym “wymyślonym przed chwilą (więc niejako po fakcie) – a dodałem jeszcze sobie parę pomniejszych płynności – dotyczących świata – na wyrost, ale kto mi zabroni tak interpretować? Np. to że coś jest niżej / wyżej w zależności od punktu widzenia (Kaya jest odwrócona, więc jej “wyżej” to Bordowe “niżej”) – ta względność poznania itp. Zresztą tam jest tego dużo więcej. Nawet pewnie znów więcej niż sam widzisz – pisałem – tekst jest mądrzejszy od autora – ale to dobrze właśnie. Ten narrator – tajemniczy – kim on właściwie jest? Łącznikiem między światami? Procesorem? Bogiem? Opcji jest mnóstwo – ale są zarysowane w taki właśnie fajny sposób – nakrywamy go na działaniu, podpatrujemy – i jednocześnie on nas podpatruje – widzimy go, on nas, tu czwarta ściana już nie jest spękana czy półprzezroczysta – ulega całościowemu wyburzeniu – lubię takie rozgrywki – może tutaj jest to zbyt ostentacyjnie na wierzchu, każdy to może dostrzec – ale to jest króciutki utwór – i dlatego to dobrze.

 

Sam pisałem w podobnym stanie, bo koło trzeciej rano, więc nie należy się w przyszłości spodziewać takich tekstów, to dla mnie eksperymenty, tutaj chciałem zobaczyć jak mi pójdzie z taką zabawą narracją (inspiracje to z pewnością Pratchett, pewnie Stanley Parable i Alcatraz vs Bibliotekarze).

 

Z Pratchettem mi się kojarzyłeś bardzo mocno, miałem pytać czy to zamierzone. W końcu u tego starego, nieżyjącego już niestety jajcarza nawet góry się nazywały Ramtopy :D (cóż za cudowna wieloznaczność, czyż nie?)

 

 

Co do twojego pytania: tak, chodziło o zmianę runy, fragmentu kodu. Gdyby zmieniła głowę (muszę kiedyś to wykorzystać), to bym to jeszcze później w jakiś sposób zaznaczył.

 

To trzeba to zdanie poprawić – najprościej powtarzając “runę” lub jakąś synonimiką – przykładowo: “i zmieniła symbol na inny.”

 

Co do Borda i Kayi też mam więcej nieco sensów niż tylko do bycia klawiaturą (swoją drogą, kiedyś istniały klawiatury, które miały odłączany / przyłączany blok numeryczny, istnieją klawiatury łamane, czy dzielone – wiele Dvoraków takich jest – myślałeś może którą częścią klawiatury jest Kay a którą Bord?).

Board – to przecież też płyta główna. A Key – może odnosić się do dowolnego klucza – mi od razu w chwili pierwszego odczytania sceny przyszły do głowy klucze kryptograficzne, seryjne, sprzętowe itp. – a także – już bardzo alchemicznie – choćby mityczny klucz nocy – symbolizowany zwykle przez obojczyk (ze względu na nazwę, obojczyk to po łacinie clavis, a obojczyk – clavicula).

Co do stanu pod którym pisałeś – czy to ważne? Jak dla mnie mogłeś być totalnie niewyspany (ciało wtedy ostatnią mobilizacją wyrzuca co się da do krwioobiegu – w większości w sumie różne świństwa, ale między innymi też endorfiny – i dlatego człowiek skrajnie niewyspany czuje się jak na haju – obniża mu się krytycyzm, nabiera niespodziewanej energii, aktywności, wpada we flow – aż padnie), pijany, naćpany, czy jaki tam chcesz – ważne, że stworzyłeś coś, co w moim odczuciu (wiem, że jak widać jestem osamotniony tu w tym poglądzie) bardzo się wybija ponad średnią portalową.

No ale cóż, ja jestem tylko głupiutkim Jimem i jestem tu od niedawna, więc bardziej niż moim zdaniem – kieruj się tych, którym się nie podobało. Posłodzenie może uskrzydlić – ale możesz się nabawić cukrzycy – więc lepiej zbierz parę razów, wsłuchaj się w krytyków – bo wydaje mi się, że możesz tworzyć naprawdę dobrze, ale jak już teraz z pierwszym tekstem za dużo sobie będziesz wyobrażał – to przy następnym może być o wiele gorzej gdy nastąpi zderzenie ze ścianą, czyż nie?

Mam nadzieję, że ten tekścik to nie przypadek i następne będą równie dobre – ale kto wie, może trafiło Ci się jak ślepej kurze ziarnko? Nigdy nie bądź siebie zbyt pewien – to zgubne. Sam po sobie wiem :D No ale – cóż dziadek Jim musiał trochę posmęcić – ale i tak warto wrócić do szampana – po szorcik naprawdę zacny!

entropia nigdy nie maleje

Hmmmm. Tekst napisany ciekawie, z fantazją, skrzy się od humoru.

Ale nie wiem, co tam się właściwie zadziało. Skąd złoto?

Jakby pod warstwą brokatu nie było nic.

Zauważyłam keyboard, ale nie wiem, co z tego powinno wyniknąć.

Babska logika rządzi!

Finkla – obawiam się, że nie ma tutaj głębszych znaczeń (ot, imiona to programistyczny żarcik taki jak jedno ze znaczeń tytułu odnoszące się do błędu dotyczącego typu zmiennoprzecinkowego). Rytuał alchemiczny, konkurs był “Kamień Filozoficzny” – no to i zamiana w złoto. Na zaliczenie tworzyli rytuał zamieniający ołów w złoto. A cały szort jest właściwie o debugowaniu kodu po raz ostatni (nietypowa tematyka, przyznam).

 

Gdyby ktoś mnie zapytał, czemu to napisałem: no, nie oszukujmy się, nie zwrotami fabularnymi czy konstrukcją postaci to stoi. Eksperyment z formą, tak jak i alchemicy eksperymentowali. Czy udało mi się stworzyć złoto to już pozostawiam osądowi czytających :D

No, żarty z “float” całkiem przeszły obok mnie – to mi się kojarzy z pływaniem, z kursem walutowym, ale nie z komputerami.

Babska logika rządzi!

Dzięki!

 

A poza tym się nie zgodzę: uważam, że przerwanie narracji dla dramatyzmu wstawką łamiącego czwartą ścianę narratora o tym, że sam sobie przerywa dla dramatyzmu to więcej niż “nieco” meta :P

Metowiej!

Nie porwało mnie, ale nie czytało się źle :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka