- Opowiadanie: Jan Grądkowski - Łowca opowiadanie nr.2

Łowca opowiadanie nr.2

Po ostatnim udanym zleceniu na wampira Roderik udaje się do Germanii w poszukiwaniu zleceń.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Łowca opowiadanie nr.2

Nie lubię przyjmować zleceń od nie-ludzi, nie dlatego że jestem jakimś rasistą, po prostu są to często zlecenia nie dla mego zawodu, tak i było tym razem. Jestem właśnie w Germanii, dzień na wschód od granicy z Akmaronem, nie duża miejscowość na środku szlaku, w okolicy słyszałem że problemów tu dużo a i płacą całkiem nieźle.

Może i płacą nieźle ale….

Dotarłem tam późnym wieczorem więc wykupiłem nocleg i na spokojnie się przespałem.

Z rana zaś popytałem ludzi i dowiedziałem się że niejaki krasnolud o imieniu Durin ma problem, dowiedziałem się także że to miejscowy kowal, wiem również gdzie mieszka.

Więc tam poszedłem, krasnolud mieszka w niedużym domku niedaleko gospody w której spałem, sam domek wygląda jednak solidnie, piętrowy i z zewnątrz dobrze wykończony.

Na dworze mieści się pracownia kowala, sporo narzędzi które obchodzą mnie tyle co zeszłoroczny śnieg.

Podszedłem do krasnoluda który właśnie zaczynał pracę.

Człek a raczej krasnolud dość pulchny, z długą brodą i włosami związanymi w długi warkocz który sięga mu aż do pleców.

-Witam psze pana, my chyba nie znamy– rzekł krasnolud z pogardą.

-Jestem Roderik, jestem łowcą…powiedziano mi że masz jakiś problem i że chętnie zapłacisz za jego rozwiązanie.

-Ano mam– odparł krasnolud.

-Konkretniej mówiąc jaki problem.-Mówiąc to podrapałem się po moich jasnych włosach które robią się powoli za długie.

-Żona mi zniknęła, to się stanęło.

-Acha, no tak…to cóż….dość nietypowe zlecenie-odparłem z miną mówiącą coś w stylu: musiałem znowu trafić w nieodpowiednie miejsce w nieodpowiednej porze.

-Co się kurwa szczerzysz, mówię że żona mi zniknęła, co w tym nietypowego?

-No wiesz bo ja…zazwyczaj zabijam, od tego jest łowca.

-A może kto ją porwał, a wtedy będziesz mógł zabić.

-Mogę spróbować ale zapłacisz mi więcej.

-No dobra, może 200 koron?

-220-odparłem

-Umowa stoi.-Po powiedzeniu tego krasnolud podał mi dłoń w geście zgody.

-Gdzie widziałeś ją po raz ostatni?

-Jak na grzyby szła, o w tamtą stronę.-Krasnolud wskazał palcem na las przede mną.

-Kiedy tam poszła?

-Ze dwa dni temu-odparł krasnolud z niepewną miną.

-Szukałeś jej?

-Tak ale jak widać nie znalazłem.-rzekł krasnolud z miną mówiącą że pozjadał wszytkie rozumy tego świata.

-No dobra…jak ona wygląda?

-Jak krasnolud, ino bez brody i jest ubrana w kieckę.

-Miała jakiś wrogów?

-Na chuja by jakiś wrogów miała, jak ona z domu tylko po grzyby albo co kupić wychodziła.

-….Trochę spokojniej, dobrze?-odparłem ze złością w głosie i na twarzy.

-Przepraszam ale zrozum, jestem zdrowo wkurzony.

-Masz coś jeszcze co mógłbyś mi powiedzieć?

-To chyba tyle.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

ll

 

 

A więc ruszyłem w las, sam las jest całkiem ładny, roślinności jest tu sporo, do tego dużo ładnych kwiatów oraz całkiem dużo jadalnych grzybów których to garść wziąłem żeby nie płacić za kolacje, pamiętacie moje zlecenie na wampira za które dostałem 5000, no cóż, jakby to powiedzieć ale wszystko wydałem.

Szedłem tak z 10 minut i niczego nie znalazłem, kiedy już miałem zawracać coś jednak zauważyłem.

Koszyk z nie wielką ilością grzybów, koszyk leży na ziemi przy nie wielkim drzewie które rzuca cień na koszyk.

Jednak śladów brak, czyli mój przeciwnik głupi nie jest bo zaciera ślady, jak ja cholera takich nie lubię!

Idąc po prostu do przodu znowu coś znalazłem, dokładniej mówiąc nie wielkie wejście do jaskini lecz ma tyle duże aby bez problemu tam wejść, sama jaskinia znajduje się niedaleko małej rzeczki przy której są jeszcze świeże ślady, stopa spora więc to człek.

Postanowiłem, wchodzę do jaskini, lecz mój kontrahent mnie wyręczył i sam wyszedł, i okazało się że to mój znajomy.

Także łowca z którym razem się na łowce uczyłem, Grammelhart.

Dzisiaj miał na sobie mocno zużytą zbroje oraz miecz przy pasie, widać także że długo się nie golił gdyż ma dość długą czarną brodę ora długie czarne włosy które opadają mu za uszy, człek ma obecnie z dwadzieścia kilka lat, jest mniej więcej w tym samym wieku co ja, on nauki ukończył 6 lat temu a ja 5.

-Co ty tu robisz do jasnej cholery?!-krzyknąłem  do niego z zaskoczeniem.

-O to samo mogę zapytać ciebie.

-Weź nie pierdol, gdzie jest żona tego krasnoluda i co z nią zrobiłeś?-powiedziałem z wkurzeniem w głosie.

-A tamta, 2 dni temu narąbałem się, potem poszedłem do lasu i byłem tak nawalony że pomyliłem ją z jakimś potworem.

Odpowiedziałem mu milczeniem.

-No a później wrzuciłem ją do tej jaskini i przez ostatnie dwa dni tu leżałem z bólem głowy, a tak na marginesie to czemu chcesz to wszystko wiedzieć.

-Bo jej mąż zlecił mi odnalezienie jej.

-Ale nie kazał ci znaleźć sprawcy?

-Nie przypominam sobie.

-To weźmiesz jej ciało, dasz jemu, powiesz że nikogo w okolicy nie było a potem razem pojedziem jak najdalej od tego zadupia.

-Wal się!

-Przecież ten plan jest super.

-Niech cię diabli! Ty płacisz za jedzenie i noclegi.

-Niech będzie, ja mam sporo, trolla ukatrupiłem.

-To poczekaj tu na mnie, zaraz wrócę.

-Nie mogę się doczekać!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

lll

 

 

Wracając przeklinałem pod nosem Grammelharta, jak ja typa nie nawiedzę, ale cóż wróciłem do chaty krasnoluda.

-Gdzie jest moja żona!?krzyknął  z przerażeniem i smutkiem krasnolud.

-Ta…no cóż…jakby to powiedzieć ale ona, ten no…nie żyję.

Niezręczna cisza trwała z 10 sekund zaś potem się zaczęło.

-No rzesz ja pierdolę! Kurwa mać! No do chuja! Do jebanego pierdolonego chuja! Gdzie jest ciało?!

Wskazałem 10 metrów dalej na siodło konia na którym leży żona krasnoluda okryta kocem.

Krasnolud podbiegł do niej ze łzami w oczach przeklinając wszystkie bóstwa jakie tylko zna.

Poczekałem aż się wypłacze i otrząśnie.

-Znalazłeś mordercę?-powiedział to tak jakby życie straciło sens.

-Brak śladów, ino ta rana od broni.

-Masz swoje pieniądze, dzięki że…

-Nie musisz nic mówić, życzę abyś odnalazł spokój i szczęście krasnoludzie.

-Do zobaczenia.-Powiedziałem po czym wsiadłem na konia i ruszyłem.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

IV

-Wróciłeś!-krzyknął Grammelhart.

-Zabije cię ty sukinsynie jeden!-Krzyknąłem siadając z siodła i dobywając miecz.

-O co ci chodzi?-odparł tym razem bez przyjaźni w głosie.

-Szkoda że nie widziałeś tego krasnoluda jak płakał i klną, nawet nie wiesz jak straszne to było, nie masz za grosz honoru oraz szacunku do czego kol wiek!

-Przed chwilą chciałeś ze mną podróżować, co się zmieniło?!-wykrzyczał mi to ze sporą dawką jadu w głosie prosto w twarz.

-A to że zmądrzałem!

-I to tak, w chwile?

-Człowiek mądrzeje kiedy spotyka się z najgorszymi sytuacjami a ta bez wątpienia zalicza się do tego grona.

A teraz bierz ten zasrany miecz, chyba że nie chcesz to zabije cię bez walki.

Wziął miecz i od razu zaatakował szybkim pchnięciem jednak uskoczyłem, szybko przeturlałem się po bujnej trawie obok Grammelharta i ciąłem jak mocno się dało w udo, co poskutkowało gdyż momentalnie zaczęła się lać czerwona jak barszcz krew.

Grammelhart złapał się na chwilę za kolano co musiałem wykorzystać więc odciąłem jednym płynnym oraz szybkim cięciem jego lewą rękę, szybko wstałem lecz stało się coś nadzwyczajnego, ostatkiem sił Grammehart niespodziewanie zamachnął się mieczem i trafił mnie w korpus, cios był na tyle nie spodziewany że udało mu się trafić mnie trafić  przez co upadłem i zemdlałem.

 

 

 V

 

 Uratował mnie ten krasnolud, obudziłem się w jego chacie z ogromnym bólem.

Rozejrzałem się, trzeba przyznać że nieźle stu się urządził, dobrej jakości podłoga, meble, ściany..

A to dopiero początek bo wszystkiego nie widziałem gdyż leże w nie wielkim pokoju który chyba służy jak pokój dla gości.

I właśnie w tej chwili do pokoju wkroczył ten sam pulchny krasnolud z długimi rudymi włosami związanymi w warkocz sięgający pleców oraz równie długą brodą .

-Straciłeś sporo krwi cholera.

Nie wielu by to wytrzymało, ale ty jesteś inny.

-Jak mnie znalazłeś?

-Uznałem że pochowam żonę właśnie tam i znalazłem tam ciebie i zmarłego człeka, zakładam że to on ją zabił?

-Tak to był on, sukinsyn jeden, dobrze że go zabiłem.

-Dziękuje że ją pomściłem człeku, jestem Durin, a ty Roderik, czyż nie?

-Tak, jak mnie uratowałeś?

-Może jest to zadupie ale medyka tu mamy i to nie z gorszego.

-Ile mam ci dać za tego medyka?

-Na koszt firmy, sporo dla mnie zrobiłeś więc sądzę że tyle mogę dla ciebie zrobić czyż nie?

-W każdym razie przenoszę mój interes kowalski do stolicy Germanii Duselbrechtu, pomożesz mi się tam zabrać?

-Czemu nie, może znajdę tam jakieś zlecenie, a kto wie może kupie u ciebie nowy miecz, no bo tego używam już trochę.

-Nie martw się przyjacielu wykuje ci najlepszy miecz zrobiony według nowych krasno ludzkich technologii oraz materiałów, no i do tego za mniejszą cenę boś swój.

-Chowasz żonę tu czy…

-Biorę ją ze sobą, tam gdzieś ją pochowam, zobaczy się na miejscu co i jak.

-Co skłoniło cię do wyjazdu?

-Twoja rada, abym odnalazł szczęście i spokój-powiedział krasnolud z szerokim uśmiechem na ustach.

Koniec

Komentarze

Przejrzałam tekst i ze smutkiem stwierdzam, że na nic zdały się rady udzielone Ci w komentarzach pod pierwszym opowiadaniem. Nadal robisz masę błędów, lekceważysz interpunkcję i źle zapisujesz dialogi – tu znajdziesz poradnik, jak robić to prawidłowo: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/

Godne pochwały jest to, że zajmujesz się pisaniem, ale wielka szkoda, że nie zwracasz uwagi na to, jak piszesz, a na razie piszesz źle.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć!

Przeczytałem, komentarz napiszę jutro, bo chwilę mi to zajmie, a jest już dosyć późno jak na mnie.

Jest co robić, ale jeżeli masz dopiero 15 lat to masz jeszcze statystycznie sporo czasu.

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Cześć!

Jestem na dłużej. Styl opowiadania wydawał mi się “znajomy”, ale dopiero post regulatorzy odświeżył mi pamięć i kliknąłem na Twój profil. I tam znalazłem poprzedni tekst, nad którym NearDeathreg spędzili trochę czasu. Z tego co widzę, to póki co nie wprowadziłeś w tamtym tekście poprawek, szkoda. To opowiadanie pokazuje, że również nie wyciągnąłeś wniosków z tamtych komentarzy. W tym tekście widać sporo usterek.

Sama w sobie historia ma potencjał, choć jest dosyć oklepana, ale w tej kwestii jest nieźle. Ale żeby opowiadanie się spodobało, powinno być w miarę sensownie napisane (tak, by czytanie było przyjemnością, a nie katorgą). Jak dla mnie, pisanie to proces: tworzysz coś, konsultujesz z innymi (czy jest zrozumiałe, czy jest ciekawe, czy nie ma zgrzytów…), potem poprawiasz, i tak kilka razy, jeżeli trzeba. Z początku jest to żmudne, trzeba się też nauczyć przyjmować konstruktywną krytykę. Ale finalnie, opowiadanie na tym zyskuje, a ty uczysz się i nabierasz wprawy. Bez tego trudno się rozwijać.*

*Niech mnie ktoś bardziej doświadczony poprawi jeżeli błądzę.

Tyle, pozdrawiam i weny życzę!

 

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Cześć Janie,

no niestety nie czyta się tego najlepiej. Liczne błędy językowe sprawiły, że nie mogłam się skupić na opowiadanej historii. Powinieneś zastanowić się nad zasadnością użycia wulgaryzmów, żeby miały sens i nie raziły czytelnika. 

Poza tym całkowicie zgadzam się z Reg i krarem. Słuchaj rad, pracuj a będzie lepiej.

Życzę powodzenia i pozdrawiam

Cóż, gdyby całość została zapisana poprawnie, bez epatowania zbędnymi (bo tutaj w wielu przypadkach są zbędne) przekleństwami, z rozsądną ilością opisów nie poszatkowanych enterami co zdanie-dwa, coś by mogło z tego być. Niestety, wykonanie grzebie wszystko. Na początek przydałoby się chociaż te nieszczęsne dialogi zapisać poprawnie…

deviantart.com/sil-vah

Nowa Fantastyka