- Opowiadanie: Dante - Przygody Dantego cz.1

Przygody Dantego cz.1

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Przygody Dantego cz.1

Ze snu zbudził mnie hałas budzącego się miasta,słychać już było nawoływania handlarzy wychwalających swoje towary oraz ich pierwszych klientów niezadowolonych z proponowanych cen. Pogoda była dosyć ładna więc postanowiłem umyć się i zjeść coś w pobliskiej oberży gdyż nie miałem innego pomysłu na śniadanie. Ubrałem się szybko i przewiesiłem miecz przez plecy a następnie wyszedłem płacąc uroczej właścicielce za nocleg.

W mieście było dosyć duszno więc postanowiłem wydostać się z niego jak najszybciej zaraz po spożyciu posiłku.

Oberża nie wyglądała na wyjątkowo bogatą ale nie przeszkadzało mi to,ważne było dla mnie jedynie szybkie wydostanie się z tego miejsca. Usiadłem przy samym barze i po chwili podeszła do mnie przepiękna kobieta pytając od niechcenia:

-Co podać ??

-Poproszę o jajecznicę. – odpowiedziałem

Nie powiedziała nic,odwróciła się i poszła do pomieszczenia gdzie zapewne była kuchnia. Czekając na zamówione danie postanowiłem zobaczyć jakich gości tu przyjmują,to co zobaczyłem wcale mnie nie zdziwiło:kilka krasnoludów siedziało przy stole i wesoło pili piwo, jakiś elf prowadził żywą dyskusje z kobietą wyglądającą na pół elfkę. Moją uwagę przykuło dwóch mężczyzn siedzących w rogu izby i palących fajki. Siedzieli naprzeciwko siebie nie zamieniając ze sobą ani słowa,patrzyli jedynie na mnie. W ich wzrokach nie było widać nic poza nienawiścią więc nie szukając zwady odwróciłem się i zacząłem jeść podaną mi jajecznicę. Nie minęło nawet 5 minut i poczułem na swoim lewym barku ciężką rękę,odwróciłem się spokojnie i spojrzałem w twarz jednego z tamtych mężczyzn,przeszły mnie ciarki gdyż czułem jak przeszywają mnie wzrokiem.

-Co się stało panowie ?? Czy macie do mnie jakąś sprawę ?? -zapytałem obserwując bacznie każdy ich ruch.

-Albo nam się zdawało albo to ty czegoś od nas chciałeś. – odpowiedział wyższy i lepiej zbudowany z mężczyzn.– Więc przyszliśmy dowiedzieć się czego.

Wiedziałem że nie skończy się to dobrze gdyż ten niższy trzymał już dłoń na rękojeści swojego miecza,wstałem więc,zrobiłem kilka kroków do tyłu i również przygotowałem się do dobycia broni. Nie musiałem długo czekać, wyższy z mężczyzn błyskawicznie wyszarpnął z pochwy swój ogromny,półtora ręczny miecz i zaatakował cięciem z góry. Nie czekając aż dosięgnie celu odepchnąłem go kopniakiem i ruszyłem na tego drugiego,biedak nie był wystarczająco szybki i moje ostrze zostawiło na jego szyi swój krwawy podpis. Ludzie zaczęli uciekać,jedynie kilku śmiałków zostało by oglądać moją walkę z drugim z mężczyzn.

-Widzę że to co o tobie mówią nie jest bajka,Dante-powiedział ze spokojem przeciwnik.-Nie chciałem wierzyć jak mówiono mi że jesteś jednym z Pięciu Mistrzów Miecza lecz to,że z taką łatwością zabiłeś mojego brata wystarczy mi bym wiedział że nie mam doczynienia ze zwykłym podróżnikiem.

„Skąd zna moje imię ?? I kto mu o mnie opowiadał ? „ pomyślałem lecz nie mogłem pozwolić sobie na state czujności gdyż tamten już pędził na mnie ze wzniesionym ostrzem. Chciał znów uderzyć z góry lecz ja wykorzystałem to iż jestem niższy i ciąłem na wysokości jego pasa wymuszając na nim unik.

-Kim jesteś !?-krzyknąłem atakując jego lewe ramię.

-Mówią mi Gryph.-odrzekł i ku memu zdziwieniu zatrzymał atak bez najmniejszego kłopotu łapiąc mnie za nadgarstek tak błyskawicznie że nawet ja nie nadążyłem za tym ruchem wzrokiem.-Mówią mi Gryph i tak nazywać się będzie twoja śmierć !

Poczułem ogromny ból lecz nie dałem się mu owładnąć i wolną ręką uderzyłem w tchawice mężczyzny. Puścił i zakrztusił się lecz to nie wystarczyło by pokonać tego dziwnego napastnika. Podniosłem z podłogi swój miecz i znów zaatakowałem celując tym razem prosto w jego serce. Był szybszy i zbił cios swoim ostrzem, a ja wykorzystując siłę rozpędu uderzyłem go prawą ręką w klatkę piersiową,nie spodziewałem się jednak że tam nic nie będzie. Moja ręka wpadła do dziury w jego torsie i gdyby nie to że trzymałem w drugiej miecz to mogło to się dla mnie skończyć tragicznie. Mając wciąż zablokowaną rękę przewróciłem przeciwnika i ciąłem prosto w gardło,nikt nie był w stanie nadążyć za mną,nawet jeśli nie był człowiekiem to i tak jego spadająca głowa oznaczała jedynie śmierć.

Była to chyba moja najdziwniejsza walka a na pewno dziwny był mój przeciwnik. Nigdy nie spotkałem kogoś kto miałby dziurę w torsie i wciąż był w stanie się poruszać. Z początku wyglądało mi na to że był to po prostu kolejny demon lecz obejrzenie jego zwłok rozwiało moje wszystkie wątpliwości. Na jego lewej dłoni widniał herb Legionu Potępionych,wiedziałem że przyjmują różnych dziwaków ale to była nowość. Dalsze rozmyślania przerwała mi ów piękna kobieta.

-Wynoś się stąd i więcej nie wracaj !!! -wykrzyknęła– Zrobiliście tu niezły bałagan a do tego wystraszyliście klientów no i jeszcze to ciało ! Nie mam zamiaru tego sprzątać.

Postanowiłem nie wdawać się w dyskusje i bez słowa wyszedłem odprowadzony wzrokami przerażonych klientów. Nie czekałem na dalszy rozwój wypadków i jak najszybciej wyniosłem się z miasta.

Droga była dosyć przyjemna lecz wciąż męczyło mnie to kim był ów Gryph. Dorównywał umiejętnościom mistrzowi miecza więc nie mógł być byle kim, „może to jakiś nowy??" pomyślałem ale zaraz sam sobie odpowiedziałem,przecież bym o tym wiedział gdyby ktoś został zastąpiony takim dziwnym typem z dziurą w ciele.

Koniec

Komentarze

Epickość aż kipi z tego opowiadania ;)

Może tak sobie obmysliłeś swój świat, ale jak dla mnie w zasadzie wszystkie postacie zachowują się dziwnie. Choć nie zdziwiłbym się, gdyby to była kwestia gustu.

Wrażenie mam takie, że tam w tej karczmie, to co najmniej kilka trupów dziennie pada, a zabicie komuś brata, zostaje skwitowane komentarzem.

No i ta karczemna dziewka, wydająca rozkazy typkowi, który właśnie na jej oczach rozpłatał jakiś drabów.

Przeczytaj poradnik pisania dialogów Mortycjana, bo wkradają się błędy.

Generalnie sporo błędów, gdzieś tam źle domknięty cudzysłów, w inym miejscu (a w zasadzie wszędzie) podwójne/potrójne znaki zapytania i wykrzykniki, ale to chyba wina internetu ;)

Zwyczajowo przyjęło się po wstawieniu przecinka kliknąć w spację.


Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Miałem taki długi komentarz i ...mać przez przypadek cofnąłem. Ale napisze jeszcze raz końcówkę- styl jest straszliwie toporny. Przez te przeskoki z tematu na temat przez całą lekturę czułem się, jakby ktoś rytmicznie walił młotem w moją głowę. Auć.

O rany, kolejne dzisiaj niedopracowane, nie przemyślane, nie wciągające...
Wesoło pili piwo, w ich wzrokach, uderzenie w tchawicE --- mutant jakiś, miał więcej niż jedną tchawicĘ...

> AdamKB
mutant jakiś, miał więcej niż jedną tchawicĘ

Nu, czego kcesz? To w końcu fantastyka, no nie? :p

Nu, czego kcesz? To w końcu fantastyka, no nie? :p   Nu tak, to przeca fantaścika...

Muszę się zgodzić że niezbyt to udany eksperyment literacki. Jeśli dobry tekst powinien swobodnie płynąć, Twój był jak bagno. A tak na marginesie, fakt że coś zalicza się do fantastyki, nie oznacza że można tym wszystko tłumaczyć. I na początek przygody z pisarstwem nie porywałbym się na Pięciu Mistrzów Miecza, herb Legionu Potępionych, a bardziej skupił na jakiś prostych opowiadankach byle by podszkolić warsztat.
Po przecinku robimy spacje, jeden pytajnik zazwyczaj wystarczy.

Pozdrawiam
Adam

A tak nawiasem mówiąc, zastanawiałem się czy Legion Potępionych to nie nawiązanie do Disciples. Chociaż nazwa chwytliwa i mogła zaistnieć zbieżność.

PS: Adam, kiedy będzie "smak soczystej pomarańczy (III, IV)"? Fani czekają. To znaczy przynajmniej ja czekam.

Smak już jest, tylko trzeba poczekać aż nabiorę do niego większego przekonania. Czyli poprawki, poprawki i jeszcze raz poprawki :)

"poprawki, poprawki i jeszcze raz poprawki" idealny komentarz do tego opowiadania:D

"Ze snu zbudził mnie hałas budzącego się miasta,słychać już było nawoływania handlarzy wychwalających swoje towary oraz ich pierwszych klientów niezadowolonych z proponowanych cen"

To jest pierwsze zdanie... mamy hałas miasta, ludzie handlują, konsumenci kupują, do tego się targujących, marudzących na ceny (jakkolwiek to niezadowolenie się objawiało)... ale miasto się budzi ze snu. Według mnie jest w pełni wybudzone :)

"Zbudził... budzącego" - powtórzenia.

"Swoich towarów" - zbędne zaimki, wiadomo, że swoje, nie cudze towary wychwalali.

"z proponowanych cen" - logiczne, że ceny te są zaproponowane przez sprzedawcę, no bo co. Zbędne słowa.

Technicznie -- słabo.

Nowa Fantastyka