- Opowiadanie: kacper93 - Legendy i opowieści z Zychyrianu i nie tylko - Prolog cz.1

Legendy i opowieści z Zychyrianu i nie tylko - Prolog cz.1

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Legendy i opowieści z Zychyrianu i nie tylko - Prolog cz.1

 

 

 

Prolog

 

 

Niegdyś istniał piękny świat, który został stworzony przez Stwórcę, który opowiadał wszystkim iż przybędzie. Nadszedł Stwórca na świat ale nikt nie był mu wierny. Postanowił iż zniszczy ten świat. Stworzy bożków podobnych do serafinów by kontrolowali poczynania ludów tu żyjących. Stworzył trzy potężne ludy ludzi, elfy i krasnoludy. Nakazał bożkom by nie raz pokierowali losami tej nowej Aury i zmienili to co złe. Powiedział też Stwórca : „Wrócę obejrzeć losy tych, że ludów gdy świat postanowi sam się uratować przed piekielnym złem oraz demonicznym chaosem” i po czym wstąpił w niebo. Stamtąd stworzył lasy, rzeki i morza a głos jego umilkł na wieki.

Nim powstało wielkie imperium , którym władały elfy istniał wszechpotężny chaos przez , który świat Zychyrianu był podzielony . Bogowie stąpali po ziemi niszcząc lub budując . Elfy były podzielone na wiele plemion . Wciąż walczyli ze sobą o dominację nad Angadergudan czyli An-Guran świecie pełnym elfów . Jednak czasy się zmieniły gdy wybudowano gród An-Guran. Rozpoczęła się długa wojna o zdobycie przez elfy tego miasta . Siedem elfickich plemion zmagało się ze sobą przez około sto lat . Dopiero w drugim wieku powstało potężne imperium elfów , które wypędziły ludzi z gór Aitakes i rozpoczęli wielki podbój Zychyrianu . Szybko siłą magii wypędzili bogów z ziemi i zepchnęli ich do podziemi zwanych , jako Królestwo Hel gdzie bogowie stworzyli Asargard . Elfy szybko opanowały pustynie Mirgot budując na wybrzeżu Jegland czyli miasto Jeg . Podążyli też na wschód i podbili ziemie aż do zachodniego brzegu rzeki Finkht gdzie wybudowali miasto nad podziemiami Hel zwane , jako Hersteliuh . Elfy ruszyły też na zachód podbijając ziemie dziksze od innych. Wybudowali tam trzy miasta Twierdze Helios , Mitchan Bel i Elonii . Jednak imperium było trwałe przez krótki czas, w którym ludzie z północy zaczęli napadać na imperium. Pozostał też problem z Krwawymi Banitami czyli elfami wypędzonymi z Imperium . Przez to pojawiła się nowa rasa zwana jako Gobliny.

Nadszedł trzeci wiek zmagań elfów ze światem . powoli zaczęli odczuwać zło jakie niosą ludzie jak i okrutne Gobliny . Wszystko zaczęło się wymykać elfom z pod ich władzy. Nadszedł jednak dzień , w którym rycerz Feniks wywołał wielki bunt . Przez to upadło miasto bogów Hersteliuh dzięki czemu rozpoczął się wielki upadek imperium elfów. Następnym atakiem buntowniczych ras było oblężenie Anyopolis w krainie Mgieł gdzie niejaki Fair wraz z zastępami wilków z Yotlandu dobił do całkowitego upadku elfów na wschodzie. Również na południu wielu nomadów jak i krasnoludów doprowadziła do upadku imperium zdobywając Jeg. Jednak najkrwawsze bitwy toczyły się na zachodzie. Ludzie próbowali oblegać trzy razy Elonii jednak jej nie zdobyli, ale odcięli ją od reszty imperium. Doprowadziło do tego długie zmaganie o Mitchan Bel , które nie odparło ciężkich najazdów ludzi z południa jak i północy. Ostatnim bastionem, które pilnowało wejścia do An-Guran. Była nim Twierdza Helios , której nikt nie zdobył. Z tamtymi czasami jednak szybko się zażegnano i je zapomniano. Elfy z An-Guran potrzebowały odpoczynku jednak wciąż szykowała się wojna. W niedługim czasie pojawiło się kilku mężnych ludzi z rodu Feniksa. Podróżowali oni po starym świecie walcząc przeciw elfom lub w zemście za ich czynny. Najstarszym synem Feniksa był Helmidal, który objął władze w Hersteliuh. Jego bratem był błędny rycerz Marl, który poszukiwał swego brata Pyrussa jednak zginał z rąk posła za to że nie do końca wypełnił misję z Goblinami. Jednak gdy Gobliny ujrzały jak Marl zabija wszystkie elfy to uczciły go Czerwonym Błędnym Rycerzem, który po śmierci odszedł o Azylu Spokoju.

Następnym z braci był Azur założyciel państwa Estron. Pyruss przeklęty nieśmiertelny człowiek, który traci życie za swe winy i staje się pierwszym centaurem nienawidzącym ludzi .

Pod koniec ery elfy postanowiły wyhodować najpotężniejszego smoka wszechczasów, który miał pokazać ludziom i krasnoludom co to znaczy gniew elfów. Pojawił się smok zwany Glaurong. Tresowano go tak by był okrutny dla innych lecz pewnego dnia wymknął się spod kontroli elfów. Swym potężnym ogniem zniszczył większość miasta An-Guran po czym uciekł. Dopadła go kilka dni później elficka niewiasta zwana później Królową Złotych Smoków. Strąciła Glauronga do podziemi Mirgot i zamknęła w fortecy, której mieli strzec strażnicy zwani, jako Orkowie. Powstali z ziemi i grozić każdemu ludowi będą. Niedługo po tych wydarzeniach An-Guran zostało oblegane i zdobyte przez armię krasnoludów i ludzi z południowych kresów Zychyrianu.

 

Jednak po kilku latach An-Guran znów przeżywa okres, w którym ludzie mogą całkowicie zniszczyć elfickie imperium i zasiąść na ich tronie An-Guran przez co elfy zostano całkowicie zniszczone lub staną się niewolnikami po wszeczasy. Konflikty ciągle narastają na zachodnich i południowych granicach elfickiego imperium a ludzie wciąż rosną w siłę by zgładzić samych siebie lub dokończyć dzieła przodków a zwłaszcza synów Feniksa z Hersteliuh.

 

 

 

 

Północ

 

 

 

 

 

 

 

Rozdział I

 

 

Chłodna i sroga zima daleko na północy w Armistajlandzie. Chłodne wiatry z południa przywiały ze sobą armię elfów z Elonii. Szli zwartym szykiem ku północnej krainie. Chcieli podporządkować sobie tamtejsze ziemie i ludy. Jednak wieści o nadchodzącej armii szybko się rozeszły niczym wolny wiosenny wietrzyk. Ludzie zebrali się na wzgórzu Izeria. Oczekiwali na niej nadejścia wrogiej armii. Rozbili wielki obóz na całym wzgórzu. Czekali na nim trzy długie dni w wielkiej ciszy. Po długim oczekiwaniu w dolince pojawiły się chorągwie elfów a za nimi cała armia. Na czele armii elfów stanął mężny i dzielny arystokrata z An-Guran zwany, jako Ifermel. Spojrzał on na wzgórze gdzie obóz mieli ludzie i rzekł do swej armii okrutnie ja pogardzając:

– Od tej pory mówię wam ja Ifermel! Ten kto zdobędzie te przeklęte wzgórze osobiście dostanie od de mnie tysiąc dermantów! – zawołał ze zgrozą Ifermel

Wyciągnął miecz i machnął nim na znak ataku. Po chwili elfy wyciągnęły do przodu włócznie i zasłonili się olbrzymimi prostokątnymi tarczami i ruszyli szybko na wzgórze. Jednak ludzie szybko zaczęli dudnić w bębny i po krótkiej chwili na wale obronnym pojawili się Ezarscy łucznicy. Zaczęli strzelać swymi żelaznymi strzałami, które dziurawiły lekkie pancerze elfów. Oddziały nacierające musiały się wycofać powrotem do swego obozu gdzie Ezarscy łucznicy nie dosięgali już elfickich wojaków swymi strzałami. Ifermel był okropnie zły i wściekły po porażce swego wojska w ataku na przeklęte wzgórze. Nie mógł odejść od myśli, że jego wojsko zatrzymało kilku łuczników. Cały czas spoglądał na wzgórze gdzie stali łucznicy i gdzie zachodziło czerwone Słońce.

Zapadł zmierzch. Zrobiło się okropnie zimno. Chłód był tak wielki, że aż gasły rozżarzone kawałki drewna, a woda zamieniła się w krystaliczny kamień. W koło obozu elfów zebrały się wygłodniałe wilki zwabione zapachem świeżej krwi przelanej niedaleko obozu. Elficcy wojownicy byli przerażeni olbrzymia głuszą, która ich otaczała oraz srogim zimnem.

Nadszedł świt. Róg zbudził zmęczone i zmarznięte elfy i kazał im od razu szykować się do walki. Ze wzgórza ruszyła jazda rodu Alvares. Do przodu mieli wyciągnięte długie włócznie i galopowali tak szybko, że konie osiągnęły szybkość zwana cwał. Elfy zdążyły jedynie uformować szyk bojowy. Za konnica biegła piechota rodu Letir, ciężkozbrojni włócznicy z rodu Istralir oraz piechota i łucznicy z rodu Girmals. Na czele całej tej armii stał wojownik imieniem Erghm z rodu Girmals. Cala ta armia wdarła się w obóz elfów. Słyszący jęki i odgłosy walki Ifermel wyszedł z namiotu i zobaczył swoja armie, która z każdym ciosem pogrążała się w niechybnej i potężnej klęsce. Ifermel widział na każdym kroku ginących swych wojowników z rąk barbarzyńców. Ogarnęła go wielka panika i przerażenie przed śmiercią. Po chwili ujrzał na polu walki wojownika w czarnej zbroi, który każdym swym ciosem kładł co najmniej trzech elfickich wojaków. Ifermel bez chwili wahania w strachu i lęku przed śmiercią wsiadł na konia i rzucił się szybko do ucieczki. Ucieczkę wodza zobaczyli jego wojownicy. Rzucili swoje bronie i ruszyli do ucieczki. Ludzie przepędzili jeszcze elfów i po tym rozpoczęli grabienie elfickiego obozu. Róg rozpoczął pieśń zwycięstwa.

Nadszedł wieczór. Przy wielkim ognisku zebrała się starszyzna i wodzowie z czterech rodów. Ucztowali i śpiewali pieśni zwycięstwa. Do obozu przybyły również kobiety i wybranki życia co niektórych wojaków. Przygotowały one wspaniałą ucztę by zadowolić wojowników.

– Wreszcie zatrzymaliśmy najazd elfów z południa! – rzekł radośnie Erghm

– Owszem! Udało nam się tego dokonać garstka mężnych i dzielnych wojowników! – rzekł Túrin z rodu Istralir i dodał – ale co teraz? – zapytał

– Ruszamy na wschód do gór pełnych złota i krainy gdzie mieszkają krasnoludy! One pomogą nam w zmaganiach z elfami! – stwierdził Moriend z rodu Alvares

– Nie! Uderzmy na Elonii! – odparł Erghm

– To jest zły pomysł! To jest forteca nie do zdobycia! – rzekł Moriend

– Zgadzam się z tym! – dodał Farmir z rodu Letir

– Więc idziemy do wschodnich bram imperium! Zgromadzimy armię i zgładzimy elfy! – stwierdził Túrin

Następnego dnia wojownicy wyruszyli w dalszą podróż by zgładzić elfy. Szli ku wschodzącemu słońcu.

Tym czasem do Elonii przybywa ciężko ranny Ifermel z garstką swych gwardzistów. Podbiegają do niego strażnicy i pytają:

– Co się stało? – zapytał strażnik bram

– Ponieśliśmy klęskę i napadli na nas Kinhtarzy! – odpowiedział Ifermel

Zabrali więc Ifermela do uzdrowicieli i strażnicy zamknęli olbrzymie wrota Elonii. Po chwili w dali słychać ryki dzikich bestii, które budziły przerażenie we wszystkich. Z puszczy wychodzi armia zdziczałych i barbarzyńskich Kinhtarów, która od razu ruszyła na miasto. Walki trwały kilka dni i Elonia została całkowicie zgrabiona przez rządne złota i innych bogactw bestie. Imperium elfów z An-Guran tutaj już upadło. Władzę tutaj zaczęły sprawować lodowe elfy, które dobrze znają się na magii wody. Imperium stacza się co raz szybciej ku upadkowi. Zaczęło się to od rzeźni Feniksa w Hersteliuh.

Armia czterech rodów dochodzi do osady Nazarhilion. Jest to stolica ludzi w północnym Armistajlandzie. Armie witano jak bohaterów. Wieści o wygranej szybko się rozeszły. Jeden ze starszyzny wioski zwany, jako Uriuss podszedł do wojowników i rzekł:

– Przybyli zwycięscy, ale gdzie macie zamiar ruszyć? – zapytał z ciekawości Uriuss

– My chcemy zjednoczyć ludzi i stworzyć potężne królestwo czterech tronów! – odpowiedział Erghm

Starzec zaśmiał się i spojrzał na wojowników.

– Królestwo czterech tronów? – zapytał kpiąco Uriuss

– Tak! – odpowiedział Erghm

– Długo ono nie będzie istnieć! – stwierdził Uriuss

– Może i masz racje ale my do tego nie doprowadzimy! – stwierdził Túrin

– Potrzebujemy wojowników! – rzekł po krótkiej chwili Erghm

– Zbierzemy wojowników! Ale gdzie ruszacie? – zapytał Uriuss

– Ruszamy ku bramą imperium i do krainy krasnoludów! – odpowiedział Túrin

– Dobrze – odparł Uriuss

Nadchodziły powoli dni wiosenne. Marcowe słońce powoli topiło śnieg. Do Nazarhilion przybywali wojacy z całej północy. Byli to za równo młodzieńcy jak i weterani wojenni dobrze znający się w walce z elfami. Przybyli też jeźdźcy Golindu. Mieszkają oni aż nad samym wybrzeżem morza Księżycowego.

 

 

 

 

 

 

 

Rozdział II

 

 

Daleko w stolicy upadającego imperium czyli An-Guran rozpoczęła się narada Wielkiego Okrągłego Stołu An-Guran. Cesarz Izarchilion wraz z namiestnikami i posłami siedzieli w Sali narad i obmyślali plan działań wojennych na południu. Czekali też na wieści od Ifermela. Nagle do Sali narad wbiega goniec, który był wykończony podróżą. Podszedł do cesarza i padł przed nim na kolana. Izarchilion wstał i rzekł:

– Jakie wieści? – zapytał cesarz

– Ooo! Panie! Złe wieści! – odpowiedział goniec z żalem

– Cóż to za złe wieści mi niesiesz? – zapytał cesarz

Wszyscy spojrzeli z ciekawości na gońca.

– Elonia została zrównana z ziemia a Ifermel poniósł porażkę z ludźmi w bitwie! – odpowiedział goniec

Wszyscy byli przerażeni tymi zdarzeniami.

– To nie możliwe! – ryknął niczym lew cesarz

Podszedł do tronu i zasiadł na nim. Wziął złoty kielich i napił się z niego czerwonego wina dla uspokojenia się.

– Trzeba coś zrobić z tymi przeklętymi śmiertelnikami! – rzekł zły Izarchilion

– Tak Panie! – rzekł namiestnik miasta Mitchan Bel

– Zobaczymy co poczną teraz ludzie! I czy zdołają pokonać nadchodzący najazd Goblinów?! – rzekł cesarz i po wzięciu kolejnego łyka wina dodał – Zbierajcie armię do obrony Mitchan Bel – stwierdził

– Wedle rozkazu – odparł dowódca wojsk An-Guran

– Możesz odejść! – powiedział Izarchilion i dodał czas zwołać naszych magów i alchemików! Mam plan odbudowy naszego imperium! – zawołał

Cesarz zaczął się przerażająco śmiać. Wstał z tronu i wyszedł z narady przez co została zakończona.

Tym czasem w Nazarhilion armia jest gotowa do wymarszu jednak spokój zakłóca dziki ryk. Wszyscy byli zdziwieni. Nagle Túrin spojrzał na wzgórze i zobaczył hordę Kinhtarów, która po woli zaczęła iść ku wojownikom.

– Przeklęte stwory! – zawołał Uriuss

– Gdzie? – zapytał zdziwiony Erghm

– Na wzgórzu! – zawołał jeden z wojowników

Po chwili Túrin wyciągnął miecz i zawołał:

– Czas pokonać te przeklęte stwory! – zawołał z otuchą wódz

Wszyscy wojownicy wyciągnęli swoje bronie i zaczęli krzyczeć na znak otuchy danej im przez mężnego Túrina. Wojownicy ustawili swój szyk bojowy przed osadą. Na początku stanęli włócznicy, tuż za nimi łucznicy. Na skrzydłach jeźdźcy i czekali na atak przeklętych bestii. W osadzie pozostali tylko ciężkozbrojni piechurzy i weterani. Po chwili wódz Kinhtarów ryknął i rzucił się do ataku. Za nim ruszyła jego chorda. Łucznicy naciągnęli swe łuki i czekali na rozkaz strzału. Bestie nagle zbliżyły się na odległość strzały z łuk i po chwili rozległ się świst strzał. Na niebie pojawiła się chmura żelaznych strzał, która swym impetem spadła prosto na nadchodzących wrogów. Łucznicy szybko wystrzelili drugą salwę. Jednak Kinhtarzy i tak nie dali się pokonać. Przetrzebiona chorda uderzyła we włóczników nabijając się na długie drzewce. Kinhtarzy zaczęli wałczyć ostatkami sił. Chcieli za wszelką cenę wedrzeć się do Nazarhilion by tam zrobić całkowitą rzeź. Nagle Farmir zaczyna walczyć z wodzem przeklętych bestii. Wojownik broni się przed nią. Nagle stwór wywraca Farmira na ziemię i rozdziera jego zbroję. Ten w ostateczności duje w róg. Wszyscy usłyszeli wołanie o pomoc. Moriend podbiega do Farmira, który już nie żyje. Jego serce trzyma wódz Kinhtarów. Moriend opanował szał. Rzucił się na wodza przeklętych stworów i zabił go wyrywając mu serce i odcinając głowę stwora. Moriend wstał z ziemi. Cały był w krwi i podniósł głowę martwego Kinhtara. Zobaczyły to inne stwory i rzuciły się w ucieczkę. Erghm podszedł do nieżywego przyjaciela i padł na kolana. Łzy pociekły mu z oczy. Chwycił jego rękę i rzekł ze smutkiem:

– Zemszczę się! Przysięgam! – zawołał z goryczą Erghm

– To pewnie sprawka elfów! – stwierdził Túrin

Wieczorem rozpoczęto pogrzeb wszystkich poległych w bitwie. Z przeklętych bestii ułożono wielki stos i spalono je. Zaś poległych wojowników wywieziono na górę Eleni czyli gwiazda i pochowano ich tam w grobowcach.

Następnego dnia cała armia wyruszyła w podróż dalej na wschód w wielkim smutku i rządzy zemsty.

 

 

Rozdział III

 

 

Minęły długie ciepłe dni podróży aż armia dotarła do bagiennej krainy. Postanowili, że tu właśnie wybudują swoje królestwo, które nazwą Minaw Thur czyli Królestwo Czterech. Stworzyli olbrzymi gród i zaczęli wznosić kamienne mury. Z pomocą przybyli im krasnoludy, które chcą przeprowadzić zemstę na plugawych elfach. Miasto zostało wybudowane. Niedługo rozpoczęto budowę miasta Halickiwn i Akadum. Krasnoludy szybko stały się potrzebnym elementem w podboju srogich Gór Wietrznych. Wypędzono elfy aż na północ za góry gdzie ukryły się pośród nimf zwanych driadami, którym ludzie oddawali hołd.

Minęły tak długie trzy lata od rozpoczęcia budowy potężnego królestwa Minaw Thur. Niedługo jednak trzeba było stawić czoła kolejnemu wrogowi czyli Goblinom. Czterech królów ruszyło do Ostrej Skały. Jest to olbrzymie królestwo krasnoludów rozpoczynające się od Księżycowej Doliny aż do szczytu zwanego Ostrą Skałą. Krasnoludy wydobywają tam drogocenne surowce jak Księżycowe Srebro i Żelazo Ziemi. Ten drugi surowiec pozyskują od strażników rozpadliny zwanych, jako Żywioły. Są to stworzenia starsze od wszystkich ludów Zychyrianu, nawet driad i elfów lub dziwożon. Królowie idą w towarzystwie swej straż przybocznej kilku krasnoludów i swych najmężniejszych wojowników. Weszli na szczyt wzgórza i ujrzeli kamienne posagi krasnoludów, strażników tej krainy. Ujrzeli olbrzymie miasto z pięknymi pałacami, wielkimi kuźniami i innymi potężnymi budynkami. Túrin był pełen podziwu tego co stworzyli krasnoludy rzemieślnicy. Szli więc do pałacu króla Ostrej Skały zwanego Jörgenem Karzarem. Czekał dość długo na swych przyjaciół w swym spizowym pałacu. Chciał popisać sojusz z ludźmi by wspierać ich w wojnie z elfami. Przyszli więc do niego mężni królowie i potężni wojownicy. Patrzał na nich i rzekł do nich:

– Witajcie! Drodzy przyjaciele! – rzekł z radością Jörgen

– Witamy Cię królu krasnoludów – odparł z pogardą Erghm

Ludzcy królowie pokłonili się przed obliczem Jörgena.

– Przybyliście tutaj ponieważ mam ważną sprawę do omówienia z wami – powiedział Jörgen

– Wiec o co chodzi? – zapytał Moriend

– Słyszałem, że chcecie zgładzić elfy?! – zapytał krasnoludzki król

– Tak! – odparł Erghm

– Chce z wami podpisać pakt bym ja wspierał was w wojnie z każdym waszym wojnie – powiedział Jörgen

Ludzcy królowie cos miedzy sobą szepnęli i spojrzeli na króla krasnoludów. Po chwili wystąpił Erghm

– Podpiszemy sojusz! – odpowiedział Erghm

– To dobrze! – rzekł radośnie Jörgen

Po czym kazby z królów wziął pióro i podpisał skrawek papieru, na którym były zawarte warunki sojuszu. Po tym rozpoczął się wielka budowa nowej armii. Krasnoludy kowale zaczęli tworzyć nowe lekkie i do tego twarde zbroje odporne na strzały z łuku. Krasnoludzkie karawany przywoziły do Minaw Thur zaopatrzenie wojskowe niezbędne do wojny z elfami.

Niedługo po podpisaniu paktu nastało ciepłe lato i do ludzi przybyła wiadomość, że nadchodzi wielka armia elfów. Túrin szybko zebrał wojsko, które miało powstrzymać elfy do przybycia reszty armii z północy. Wyruszył ze swoim wojskiem na wzgórza Ridelion, które znajdowały się niedaleko Goblinskich Jaskiń. Wojownicy zebrali się na wzgórzu. Túrin stanął wśród swoich wojowników i czekał. Chwycił do reki dwa miecze. Ubrany w czarna zrobię patrzy w dal i widzi nadciągające elfickie oddziały. Do Túrina podchodzi wojownik i mówi:

– Elfy! Te ścierwa nadchodzą! – zawołał wojownik.

Po chwili na niebie wszyscy ludzie ujrzeli olbrzymiego czerwonego smoka. Zwał się Pendragon. Po chwili Túrin machnął mieczem na znak ataku. Jego wojsko ruszyło do ataku. Po chwili przybiega do Túrina kolejny wojownik z kusza w reku.

– Panie trzymaj te ognistą kuszę! Zabij tego smoka1 – zawołał wojownik

– Dobrze! – odparł Túrin

Chwycił kusze i wycelował w smoka. Strzelił prosto w serce. Potężny stwór padł na ziemię i zaczął konać. Smok ryknął w akcie rozpaczy i spojrzał prosto w oczy czarnego rycerza. Po chwili Túrin zobaczył, że Pendragon nie żyje po czym wsiadł na konia i ruszył pomóc dla swych ludzi. Wojownicy co raz bardziej byli odpierani przez atakujących elfów. Kiedy król pojawił się na polu walki od razu jego wojownicy wzięli się w garść i ruszyli do kontry. Wojownicy skutecznie odpierają atak złych elfów z An-Guran. Po chwili nacierające elfy uciekają. Nastała cisza, która była przerażająca. Wiatr przestał dmuchać. Nagle na wzgórzu pojawiają się na nowo elfy.

– Stawimy im czoła! Niech poczują dziś swą przeklętą krew! – zawołał wojownik

Wojownicy ustawili się w szyk bojowy. Wyciągnęli do przodu włócznie i czekali na atak. Na wzgórzu pojawił się również elficki cesarz. Siedział na koniu. Uzbrojony w lśniącą białą zbroje patrzał na ludzi z podziwem. Po chwili w dali usłyszeli głos rogu.

– Przyjaciele nadchodzą! – zawołał Túrin

Wszyscy byli szczęśliwi, że nadchodzi pomoc. Elfy bez chwili wahania rzucili się do ataku. Przedarli się przez szyk, ale nie mogli się równać sile wojowniczych ludzi. Czarny rycerz robił ogromne straty w armii elfów. Po chwili rzucono na niego siatkę. Jednak i to nie pomogło. Wciąż dzielnie walczył z elfami.

– Wesprzyjcie swego pana! – zawołał Túrin

Ludzie rzucili się na elfy jednak nie zdołali pomóc swemu panu. Do czarnego rycerza podszedł Izarchilion i rzekł:

– Dobry z niego będzie sługa! – rzekł Izarchilion

Odwrócił się do swoich magów i rzekł:

– Zróbcie z niego mego sługę i zabierzcie go stąd! – rzekł przerażająco cesarz

Mogowie otoczyli go i zaczęli mówić dziwne zaklęcia. Nagle Túrin poczuł okropny ból w klatce piersiowej. Jeden z magów podszedł do niego i wyciągnął ku niemu dłoń. Po chwili wyciągnął z ciała wojownika serce i zamienił je w runę. Po czym rzekł do niego:

– Od tej pory jesteś Sługą Run, który będzie służył w imieniu elfów i tylko elfów! A teraz ruszaj jak najszybciej do Mitchan Bel! – zawołał mag

Gdy już pół martwy Túrin zniknął za wzgórzem to przybyły posiłki, które zmiażdżyły armię elfów i pojmały cesarza Izarchiliona. Pozostało już tylko dwóch królów przy życiu. Zaczęli torturować cesarza. Wściekły Erghm chwycił bicz i zaczął go walić po plecach:

– Co zrobiliście naszemu przyjacielowi Túrinowi? – zapytał groźnie Erghm

Jednak elf nic nie odpowiedział. Erghm uderzył go jeszcze raz aż bicz owinął się na gardle cesarza. W tedy rzekł ponownie:

– Będziesz mówił! Czy nie! – wrzasnął groźnie Erghm

Elf zaśmiał się i rzekł:

– Wasz przyjaciel jest już po mojej stronie! – odparł cicho Izarchilion

– Co?! – zapytał głośno Moriend i po chwili dodał – Co zrobiliście z nim na bogów! – ryknął

Elf znów się zaśmiał.

– Sługę z niego zrobiłem! Sługę Run! – powiedział elf

Po tych słowach wściekły śmiercią swego przyjaciela Erghm nagrzał swój miecz i wypalił oczy dla Izarchiliona. Po czym kazał mu uciekać tak szybko by go żadna strzała nie dosięgła. Jednak elf nie zdołał uciec i zginał. Zrobili dla niego krzyż i ukrzyżowali go jak innych pojmanych. Po wielkiej wygranej bitwie szykowała się wielka zemsta ludzi mimo, że wygrali krwawa bitwę. Wszyscy wracali w smutku i żalu. Erghm najbardziej cierpiał i opłakiwał śmierć swego przyjaciela. Postanowił iż się zemści na przeklętych elfach zdobywając Mitchan Bel.

 

 

 

 

Rozdział IV

 

 

Minął rok od bitwy na wzgórzu Ridelion. Do Erghma i Morienda dochodzi wieść o nadchodzącej armii. Nie były jednak nimi elfy lecz plugawe obliny. Na ta wieść zaczęto zbierać wszystkie siły z całej północy. Przybyły silne oddziały krasnoludów z Ostrej Skały. Przybyły tez mroczne elfy, które nie nawiedziły elfów z An-Guran za to, że odrzucili czarny nurt magii, którym się posługiwali i za prześladowania ich. W dwa tygodnie uzbierano najsilniejszą armie jaka mogła istnieć na aurze. Ruszono więc na południowe bagna gdzie stacjonowała armia Goblinów. Stoczono szybką bitwę na korzyść zjednoczonych plemion północy. Jednak Gobliny nie poddały się tak szybko. W mig odbudowali armię i ruszyli na Minaw Thur. Wiadomo było, że to będzie ciężka bitwa. Jednak w czterodniowych starciach ludzie i inne plemiona pokonały plugawe obliny przez co mogli ruszyć na Mitchan Bel. Zemsta ludzi miała się wreszcie spełnić. Erghm wiedział, że to już koniec wielkiego imperium i trzeba przelać krew elfów. Gobliny jako pierwsze zrobiły pustki w imperium ponieważ uciekając przez góry zeszli ponownie do krainy An-Guran i zniszczyli większość tam stacjonujących wojsk. Był to dotkliwy cios dla elfów. Niedługo po tym doszły do nich wieści o maszerującej armii, która kipi zemsta za swego przyjaciela Túrina. Zaczęli szykować wojsko, które maszerowało d miasta Mitchan Bel, jednak nie zawsze docierali poprzez olbrzymie październikowe ulewy.

W połowie października pod mury Mitchan Bel dotarła potężna armia z północy. Mieli ze sobą ciężkie machiny oblężnicze zrobione przez krasnoludy. Rozpoczęto oblężenie. Na całych Brunatnych Polach słyszano huk kruszących się murów. Miasto było pod okropnie ciężkim ostrzałem. Panował głód i choroba. Po dwunastu dniach oblężenia Mitchan Bel na murach pojawił się znajomy wszystkim człowiek.

-To Túrin! – zawołał radośnie Erghm

Nagle Túrin podniósł ręce i zawołał:

– Jesteście głupcami! Teraz ja służę dla elfów! – zawołał groźnie Túrin

Erghm nagle przypomniał sobie słowa cesarza elfów, że jego przyjaciel jest Sługą Run. Postanowił więc, że powstrzyma swego przyjaciela przed zabijaniem innych i zemści się na okrutnych magach elfów. Po chwili otworzyły się wielkie wrota miasta. Wychodzą z nich elfy i runiczni wojownicy, a na ich czele czarny rycerz. Łucznicy zaczęli strzelać ze swych łuków. Niszczyli Sługi Run trafianiem strzał w serca, ale nie można było zranić Túrina. Moriend wsiadł na konia i zawołał:

– Ku chwale mej i waszej! – zawołał z otuchą król

Po czym cała armia ruszyła na elfy i pozostałych przy życiu runicznych wojowników. Krasnoludy szybko przedarły się przez szyki obronne elfów i zaczęli robić okropną rzeźnię dla plugawych i wstrętnych elfów. Erghm wyciągnął miecz i ruszył na opętanego przyjaciela, który tłukł włóczników. Podszedł do niego i zawołał:

– Túrinie walcz ze mną! – zawołał Erghm

Wojownik spojrzał na króla i rzekł do niego:

– Nie chcę z wami walczyć ale muszę! Wbij swoje ostrze w me kamienne serce! – rzekł opętany

– Dobrze! – odparł Erghm

Wziął zamach i wbił ostrze w serce wojownika. Nagle zrobiła się z niego runa. Król wziął ją i schował do torby. Po czym ruszył dalej do walki.

Następnego dnia starć armia północy zdobyła wrota i z okrucieństwem wdarła się do miasta. Zaczęli przeć do przodu i gładzić elfy. Elfy nie dawały już rady z najeźdźcami i błagali o Zycie. Wściekły Erghm wyrżnął cała arystokracje i magów, którzy stworzyli runicznych wojowników. Bitwa została zakończona. Nie długo po tym do Mitchan Bel przybyli posłowie, którzy poprosili o podpisanie paktu nieagresji. Erghm i Moriend podpisali pakt. Swe królestwo podzielili na dwa królestwa. Moriend wziął dla siebie Minaw Thur i Góry Wietrzne, zaś Erghm Mitchan Bel, Mroczne Bagna i Brunatne Pola. Jego granice co raz szybciej się rozprzestrzeniały ku południu, aż dotarł swym panowaniem do Wielkiego Morza. Jeg królestwo zwane było Królestwem Afen czyli królestwo „Panów”.

Kilka wieków później na tronie Królestwa Afen stanie okrutny, krwawy, bezwzględny i nienawidzący elfów Hugodon. Moriend zaś zabrał runę Túrina do Minaw Thur gdzie ja tam ukrył. Jego królestwo niedługo upadnie i będzie to plemię dalej zmagające się z elfami oraz Goblinami. Czas pokaże, które z tych rodów będzie potężniejsze.

Koniec części I

Koniec

Komentarze

Kolego, szybciutko zmień czcionkę na normalną. Bold tego kroju jest bardzo słabo czytelny w dużych ilościach...

Dobrze jest już zrobine ...

Dzięki. Teraz można będzie poczytać w wolniejszej chwili...

Po przeczytaniu wstępu odlatuję. Chce się komuś poprawiać błędy?

Kurwa, zacząłem te błędy wymieniać, tak może ze dwadzieścia pierwszych zdań przerobiłem i odpadłem. Tego się po prostu nie da czytać... A motyw, że zaczęli podbijać ziemie dziksze od innych, powalił mnie na kolana... Po nicku wnioskuję, że autor ma 17 lat, a tekst jest na poziomie dziecka z pierwszej klasy podstawówki...

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Heh, mój rocznik:)

Zgadzam się z przedpiścami. Mrówcza i niewolnicza praca, wyłapać wszystkie byczki... Wpływ pospiechu, panicznego pospiechu w pogoni za uciekającym pomysłem, czy niemal całkowita nieudolność językowa? Przykro mi, ale nie ma za co chwalić...

Trochę brutalnie obeszliście się z tym tekstem... ale muszę przyznać, że po pierwszym akapicie też miałem serdecznie dość. Mam wrażenie, że to było zadanie na J. polski, bo i jest coś tu z przypowieści Biblijnych (początek tekstu) oraz tradycyjnego fantasy (co też obecnie w szkołach przerabiają). Dodatkowo wymieszano to z motywami filmów fantasy, nieco kiepskiego anime i gier RPG.

Drogi autorze:

Przede wszystkim przeczytaj trochę książek. Wbrew pozorom pisanie, nawet amatorskie to nie zwykłe klepanie słów na klawiaturze, ale sztuka ciekawego opowiadania historii i/lub wplatanie przesłania w drugie dno. Na sieci jest również wiele poradników dla młodych pisarzy, z czego naprawdę polecam skorzystać.

Opis bitew - kretyński.
Dialogi - Kretyńskie.
Opis powstawania świata jakoś się dało przez to przejść mimo wszystko.
Recepta:
Plastyczniejszy opis bitew - Trylogia sienkiewiczowska
Barwne i ciekawe dialogi - Wiedźmin
Lek do zdobycia w każdej księgarni:D

Albo --- za friko --- bibliotece.

Stoczono szybką bitwę na korzyść opowiadania. Niezgoda.b padła po kilku fragmentach i w charkocie piany toczonej z ust uznała, że się poddaje.
Szkoda, bo tekst długi, może przeoczyłam zadatki na coś ciekawego...

Nowa Fantastyka