- Opowiadanie: Leszek B - Ketchup

Ketchup

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Ketchup

W przedpokoju mam duże lustro. Właśnie sznuruję przed nim swoje nowe buty. Wykosztowałem się na nie, oj wykosztowałem. Całe pół stówki. Na bazarze. Tak właściwie „nowe", to należałoby wziąć w cudzysłów, bo nowe, to one są tylko dla mnie. Ale za to jak się prezentują! Czarne, wysokie, skórzane, ze sprzączkami. Pasują jak ulał do czarnych bojówek. Tylko to sznurowanie trochę irytujące. No dobra, gotowe!

Teraz płaszcz. Z tym to mi się udało, kupiłem w promocji. Pięć złotych za kilogram. Fakt, parę kilo waży, ale stan prawie idealny. Mój rozmiar. Długi do kostek, skórzany oczywiście. Trochę przytarty, ale odrobina czarnej pasty do butów załatwiła sprawę.

Przeglądam się w lustrze. Jest nieźle! Gdyby teraz w moim przedpokoju zawiał wiatr, wyglądałbym jak batman na szczycie wieżowca… nie, właściwie to nie, raczej jak ten Noe… Neo… no ten, z Matrixa. Tylko jeszcze… gdzie są moje okulary? Aa, są tutaj. O! Teraz jest super. K l a s y k a! Jeszcze tylko kij pod pazuchę i wychodzę.

Na zewnątrz miasto dyszy swoim zwykłym, wielkomiejskim oddechem. Niby wszystko normalnie, dzień jak co dzień. Nic się nie dzieje. Jednak ja wiem… Oni tu są! To tylko kwestia czasu, żebym się na nich natknął.

Krążę po mieście. Dzisiaj to jakoś wyjątkowo długo trwa. W końcu widzę ich. Są! Używają sobie na przystanku jak gdyby nigdy nic. Oczywiście nikt nie zwraca na nich uwagi. Wygląda na to, że tylko ja ich widzę. Inni ludzie stoją z boku i sprawiają wrażenie tak obojętnych, jakby nic tutaj się nie działo. A oni? Wyglądają tak jak zwykle. Dżinsy, dresy, kaptury. Wykrzykują coś, machają kolorowymi szalikami. Podobno te barwy coś znaczą, ale mnie to nie obchodzi. Ja mam swoją misję: uchronić Ziemię przed zagładą.

Zbliżam się do nich jak zwykle ostrożnie, z przyspieszonym biciem serca, bo nigdy nie wiadomo jaka to rasa.

– No to kogo dziś napier… napier… najpierw lejemy? – Ta moja dykcja. Muszę coś z tym zrobić.

Z grupy obcych wyskakuje do mnie największy bysior.

– Ciebie popaprańcu! – krzyczy i wyciąga, nie wiadomo skąd, kij baseballowy.

Błyskawicznym ruchem odrzucam poły płaszcza i dumnie demonstruję swojego baseballa. Ha! Mój jest większy! Biorę zamach… trenowałem to wiele godzin… i walę prosto, z całej siły… w łeb. Potem jeszcze raz i jeszcze. Padam na chodnik. Z mojej głowy cieknie czerwona strużka…

– Co za świr! – słyszę. – Zrywamy się stąd!

– Zabili! Zabili człowieka! – jakaś babcia krzyczy za uciekającymi intruzami. Teraz taka bohaterka? Ciekawe gdzie była dziesięć minut temu?

Podnoszę się z chodnika. Ludzka ciekawość, to mój drugi wróg. Oddalając się pospiesznie z miejsca starcia, rozmyślam jak poprawić ten zawór? Zacina się… kiedyś jeszcze zrobię sobie naprawdę przez to jakąś krzywdę. A może to wina tego ketchupu? Muszę nad tym popracować, ale już nie dziś. Dziś mam jeszcze coś do załatwienia na mieście.

 

Koniec

Komentarze

"To tylko kwestia czasu żebym się na nich natchnął." - wstyd, drogi Autorze. Duży plus za pomysł, mały za wykonanie, po minusie za potrójne pytajniki i literówki.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Osobne wyrazy uznania za ilustrację!

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

No i nie wiem co napisać. Pomysł dobry. Początkowe zdania wciągają. Ciężko oceniać, bo próbka jest za mała, mówiąc językiem statystyki. W kwestii przecinków oraz "natchnął" to kolega jest na etapie zaawansowanego padawana (nie mistrza). Ale no nic, niech kolega pisze i zaprezentuje większą próbkę, by było co poddać rzetelnej ocenie :)

Jak dla mnie właśnie próbka w sam raz. Wolę krótki tekst, który ma swój początek, rozwinięcie i sensowne zakończenie, niż rozwlekłe opowiadanie, które nigdy nie wiadomo na ilu częściach się skończy, bo autorowi brak pomysłu na finał. Szorty górą! :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Sa autorzy dobrzy w szortach (nie jest ich za wielu) i dobrzy w formach dłuższych (ja sama jestem z tych drugich)... Dłuższa forma nie znaczy forma niedokończona. Nie każdą historię da się opowiedzieć w 100 słowach, niektóre wymagają 100 stron... 

Pomijając pewne niedociagnięcia, tekst według mnie taki sobie - ani bardzo zły, ani dobry. Może, tak jak sugeruje Katy, trzeba opowiastkę nieco rozwinąć. Trzeba popracować!

Dobre! Ale wyrzuć to "się" ze zdania: i walę prosto, z całej siły... się w łeb. Niech czytelnik ma chwilke zastanowienia, kogo bohater uderzył i zaskoczenia, że siebie.

Jest tu jakaś przewrotna logika i humor, ale jak dla mnie troszkę za słabo napisane.
I jak zwykle nie wiadomo o co chodzi, autor wyjaśni to w kolejnych częściach :)
3/6

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

plusik za obrazek :D

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

brajt,
przecież to mój PL się natycha, więc niech się natycha, moim zdaniem.
potrójne pytajniki usunąłem chyba zanim ukazał się Twój komentarz, wiec już po sprawie.
proszę o wskazanie literówek, bo nie dostrzegam.
ilustracja? mam nadzieję, że nie jest lepsza od tekstu ;).

Katy,
jak przesłałem coś trochę większego, to skomentowały mi to tylko trzy osoby. miniaturki mi objechano, ale pod spodem chociaż coś się działo. myślę, że to o czymś świadczy.
dzięki, że dostrzegasz cokolwiek dobrego w tym żarcie.

lbastro,
najgorsza jest nijakość,
ale dzięki.

urtur,
posłuchałem, wyrzuciłem.
dzięki.

dj Jajko,
przykro mi, rozwinięcia nie będzie.
dzieki za pochwałę tego, co pochwalone zostało.
o ilustracji napisałem już wcześniej :).

zbiorcze pozdrowienia dla Wszystkich :).

Dzięki za odniesienie się. Co do pytajników - w trakcie pisania komentarza nie odświeżałem strony, bo by mi zgasło to, co już napisałem. ;)

Tzn "natchnął" było celowo? Ja to właśnie wziąłem za literówkę, a wstyd, bo taką, która się od razu rzuca po oczach przy pierwszym czytaniu. Tak czy siak skoro już wskazałem to zdanie, to mogłeś w nim przecinek dodać. ;)  Poza "natchnął" jest już wyłącznie "tyko" w pierwszym akapicie i niekonsekwentne stosowanie "pośpiesznie/pospiesznie" w ostatnim.

Potwierdzam, samo "w łeb" brzmi lepiej.

Co do ostatniego zdania, tak z ciekawości, mieszkasz w centrum dużego miasta, czy gdzie indziej? Zastanawia mnie socjologiczny aspekt stosowania "w mieście" i "na mieście", czy używanie którejś z tych form wynika z tego, skąd się pochodzi - konkretnego regionu, lub stopnia urbanizacji terenu. Ale poguglam później, może ktoś nad tym myślał głębiej.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

I tak jak mówię, pomysł na tekst bardzo fajny, język prosty, ale dostosowany do specyfiki tekstu, więc też ok.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Rzeczywiście, umknęło. Dzięki.
Mieszkam gdzie indziej :). Wydaje mi się, że w mieście jest tzw. poprawnie, a na mieście potocznie. W tym przypadku wahałem się, której formy użyć. Zdecydowałem się na tę, moim zdaniem, literacko poprawną, jednak teraz zmieniam na 'na mieście', bo chyba lepiej przylega do postaci :).
Zmieniłem też to 'natchnął'.
Jeszcze raz dzięki za uważne czytanie i konstruktywne komentarze.

Komentarz będzie mało konstruktywny: Kurcze blade, źle ze mną. Przeczytałam dwa razy i dopiero komentarze mi wyjaśniły, że w ten łeb to on wali samego siebie. OK, załapałam :P Nigdy nie czytałam szortów, a ostatnio, głównie z braku czasu - wyłącznie :) Ten jest całkiem niezły (jak się już załapie :P), ale ciągle czekam na coś naprawdę rewelacyjnego, i jeszcze się nie doczekałam.

- No to kogo dziś napier... napier... najpierw lejemy? - za to zdanie czapki z głów! :)

Tez z braku czasu czytam tutaj przede wszystkim krotsze teksty i je wlasnie komentuje. Za tydzien bedzie mozna poczytac prace z nowej edycji szortowego konkursu SFFiH - wiadomo, mistrzostwo swiata to to nie jest, poziom naprawde rozny, ale zawsze sie trafia pare perelek. Samemu tez mozna sprobowac swoich sil - szczegoly sa tutaj http://www.science-fiction.com.pl/forum/viewtopic.php?t=1121&postdays=0&postorder=asc&start=5766 :) A tutaj w portalu polecam szorty baranka, terebki i Marcina Roberta, bo wiecej nie znam, zbyt krotko tutaj siedze. Warto zaczac od Neurolowcy tego ostatniego.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Mam głupie pytanie: gdzie tak zwany element fantastyczny? Czy powinienem iść do okulisty?
Co nie przesłania mi plusów tego szorcika. No i muszę się pochwalić --- nie potrzebowałem podpowiedzi, że bohater sam siebie w łeb palnął... Jest "coś" w takim pomyśle. Cztery.

Na zewnątrz miasto dyszy swoim zwykłym, wielkomiejskim oddechem. Trochę niezgrabne zdanie.
Wiesz co... te szorty, które Ci objechano, były ciekawsze - jak ten o garbie. A tu - tak sobie.
Chociaż Noe z Matrixa i "najpierw lanie" - z pazurkiem:)
Tak mi się przypomina, jak na plastyce w gimnazjum rysowałem przeróżne nadebilniejsze bohomazy, którymi zachwycała się plastyczka. Oboje byliśmy zadowoleni: ona się pozachwycała, a ja się nie namęczyłem.
Mnie nie zachwyca - szort jak szort... A na temat obrazka tudzież jego korelacji z opowiadaniam czy też roli jego jako wyjaśniającego wiele komętaża się nie wypowiadam, bom profan we wszech sztukach platycznych.
3.

Ja tu widzę element fantastyczny domyślny, w postaci ratowania świata przed zagładą za pomocą samookaleczenia. ;)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Jeszcze tylko kij pod pazuchę i wychodzę.

Chyba pod pachę. 

 

No i kolejny short, w którym nie załapałem o co chodzi. Czy miało być śmiesznie, zaskakująco, czy co...

Dreammy,

wcześniej przed 'w łeb' było 'się', ale pod wpływem sugestii kilku czytających osób, je usunąłem. Dzięki temu tekst miał zyskać, pomimo utraty klarowności przekazu, element zaskoczenia. Sam mam wątpliwości czy tak jest lepiej, ale jak widzę daje się odczytać zgodnie z zamierzonym przekazem.

AdamKB,

na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że tekst nie jest najnowszy i nie był pisany specjalnie na tę stronę. A w sumie, to tylko jest taki sobie żarcik, więc chyba nie ma co od niego zbyt wiele wymagać ;).

Dzięki za ocenę.

Ajwenhoł,

a jak byś proponował to zapisać?

Mówiąc szczerze, to tamte dwa są znacznie starsze i w mojej, subiektywnej, ocenie też o wyższej wartości. Powód jest prosty, pisząc tamte chciałem coś powiedzieć, a ten to tylko taka zabawa, wprawka. Napisałem go pod wpływem wypowiedzi pewnego użytkownika poetyckiego portalu, który napisał, że bohaterami jesteśmy tylko w sieci, a w realu, widząc na przystanku dokazujących dresiarzy, najczęściej przechodzimy na drugą stronę ulicy.

Co do oceny dzieła ;), to pewnie to znasz: 'Cokolwiek byś napisał, zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że to jest genialne, znajdą się tacy, co powiedzą, że to jest takie sobie, ale znajdzie się i taki, który powie, że stworzyłeś kompletnego gniota'. Nie pamiętam kto to powiedział i nie jest to wierny cytat, ale sens pozostał. Mówiąc szczerze, to myślę, że uwag należy słuchać (albo raczej czytać, w tych okolicznościach), to nie należ się nimi nazbyt, moim zdaniem przejmować. Osobiście bardzo szanuję zdanie czytelników, jednak zawsze mam w pamięci, to o czym napisałem w cudzysłowie. Poza tym, ocena tekstu zależy od tak wielu czynników, jak choćby nastrój odbiorcy, czy sugestia we wcześniejszym komentarzu, że nawet ocena przez tę samą osobę w różnych okolicznościach może być różna. Wiem to z autopsji :).

brajt,

no i dobrze widzisz :)

trochę mi nabijasz komentarzy :)

dzięki.

Mortycjan,

nie jestem pewien, ale chyba powinno być 'za pazuchę'. Muszę sobie doczytać sobie o używaniu 'pazuchy' czyli przestrzeni pod wierzchnim ubraniem :).

Miało być, mniej więcej, tak jest, a odbiór czytelniczy jest tak różny, jak różni bywają Czytelnicy. I dobrze :).

Załączam pozdrowienia :)

@Leszek B
'Cokolwiek byś napisał, zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że to jest genialne, znajdą się tacy, co powiedzą, że to jest takie sobie, ale znajdzie się i taki, który powie, że stworzyłeś kompletnego gniota'

My nazywalismy to twierdzeniem o lokalnym geniuszu :P Dla każdego matematyka istnieje otoczenie, w którym jest on geniuszem... Oczywiście otoczenie jest skończone (czyli małe) :P Tak samo jest z pisarzem - dla każdego pisarza istnieje otoczenie w którym staje się on geniuszem ale poza tym otoczeniem może byc grafomanem :P

"Na zewnątrz miasto dyszy oparami smogu"
"Na zewnątrz miasto dyszy wieczornym/przedwieczornym/popołudniowym szumem samochodów/ludzkich głosów"/albo obu naraz
"Na zewnątrz miasto wypluwa z siebie kolejny smolisty wydech"
"Na zewnątrz świat dyszy zwykłym, wielkomiejskim oddechem"
"Wielkomiejskie tchnienie/oddech wypełnia świat za oknem"
Itd.
Aby nie było w jednym zdaniu "miasto" i "wielkomiejski". Ja wiem, że miasto może mieć pięć tysięcy czy pięć milionów mieszkańców, ale od początku sugerujesz nie wprost, że miasto z szorta jest duże.

PS. Chyba jest coś takiego, jak Prawo Paradoksu Szortowego - szorty oceniane są i komentowane częściej niż dłuższe opowiadania, mimo, że odsetek dobrych szortów na tej stronie jest niższy niż dobrych opowiadań (obserwacja własna:p). Bo krótkie? Złapać, chaps, połknąć i nawet dobrze nie przeżuwszy złapać kolejną porcję, równie bez smaku i bez płci. Ponabijam sobie komentarzy, może będę mógł niedługo oceniać. A nad dłuższym tekstem trzeba spędzić więcej czasu, a niekiedy (o zgrozo) pomyśleć. Szortów, nad którymi zatrzymałem się na tej stronie na dłużej, było bardzo mało.

Tak, nad dłuższym tekstem trzeba spędzić więcej czasu. Problem w tym, że nie wszyscy mogą pisać trzytomowe bzdurki na co nudniejszych lekcjach. Co komu z możliwości stawiania ocen, przy tak mało obiektywnym rankingu, gdy od dawna w hyde-parku trwają dyskusje na temat jego nabijania? Mnie nie stać na czytanie przypadkowych dłuższych opowiadań. Wolę sięgnąć po te z NF, SFFiH czy Fahrenheita, albo te, które ktoś mi polecił (jak Ty Arytmię Wspomnień), lub... których autorzy potrafili mnie zainteresować dobrym szortem. Bo wtedy wiem, że ich teksty mają przynajmniej jakiś wstęp, rozwinięcie i zakończenie.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Żeby nie było - trzytomowe arcydzieła też nie wszyscy mają czas i mogą pisać.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

@Ajwenhoł
z ust mi to wyjąłeś :P

Obrazek świetny, powinien zawitać w galerii:)
Tekścik ciekawy - nie najlepszy, ale też szczególnie nie ma się do czego przyczepić.
Pozdrawiam.

Katy,

ciekawe jest to, co piszesz. Zwróć jednak uwagę, że przytoczony przeze mnie cytat odnosi się do tekstu (czy też jakiegokolwiek innego 'dzieła'), a Twoje twierdzenie do człowieka. Poza tym jeśli chodzi o matematykę, to raczej w tej dziedzinie istnieje pewna weryfikowalność, natomiast w Naszej radosnej twórczości, ocena to najczęściej zbiór subiektywizmów, do tego jeszcze nierzadko naznaczonych np. emocjonalnym zabarwieniem chwili. Jestem przekonany, że inaczej odbieram tekst, który czytam jako pierwszy w danej sesji, a inaczej jeśli powiedzmy dziesiąty, często inaczej gdy komentuję pierwszy, a inaczej, jeśli któryś z kolei, itd., itp. Mówiąc szczerze, to zdarza mi się dziwić, po jakimś czasie, nawet własnym ocenom :).

Zbiór skończony wcale nie musi być mały :). To o czym piszesz dotyczy geniuszy np. kółka rodzinnego czy jakiegoś kręgu bliskich znajomych, chociaż i w sieci można stworzyć sobie TWA. Tylko po co? Osobiście wolę komentarze krytyczne, bo częściej można z nich wyciągnąć coś wartościowego niż z pochlebstw, a poza tym, rzadziej podejrzewam ich autorów o nieszczere intencje :).

Ajwenhoł,

to teraz rozumiem co Ci się nie spodobało. Dzięki za podpowiedzi, spróbuję coś z tym zrobić, ale już nie tutaj - powód jasny.

Na portalu, na którym do tej pory publikowałem (niestety nie fantastykę), jeden z użytkowników napisał kiedyś, że w obecnych czasach upublicznianie czegoś co nie mieści się na jednym ekranie, graniczy z heroizmem :). Myślę, że to nie wymaga komentarza, co? Powody dokładnie wyłuszczyłeś.

brajt,

dzięki za kolejną wizytę :).

szkoda, że nie ma licznika odwiedzin przy opowiadankach ;).

Redil,

jakie opowiadanie, taki obrazek ;).

Dzięki z odwiedziny i komentarz.

Odwzajemniam pozdrowienia :).

Chory psychicznie Kick Ass?

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Gdyby nie tytuł, to muszę przyznać, że ketchup by mnie, nieznacznie,...zaskoczył ;)

Fasoletti,
e tam, zaraz chory. Norma, to bardzo szerokie pojęcie ;).

agazgaga,
to może pomyślę nad zmianą tytułu. Nie jestem szczególnie przywiązany  :).

Dzięki za czytanie i pozdrawiam.

Nowa Fantastyka