- Opowiadanie: Issander - Napisane na klawiaturze ekranowej

Napisane na klawiaturze ekranowej

Moja drobna zabawa powstała w ramach odpoczynku po dwóch poważniejszych i całkiem przygnębiających tekstach.

 

Gdybym mógł dokonać jednej dowolnej zmiany w języku polskim, oficjalnie wprowadziłbym do niego słowo “meh”.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Napisane na klawiaturze ekranowej

 – Nie. Stop. Przestań.

Zero reakcji.

– A-a. Doskonale widzę, co robisz, kocie. Przysięgam, jeśli jeszcze raz wywrócisz śmietnik, nie dostaniesz kolacji!

Teraz to się dopiero na mnie spojrzał, myślę sobie.

– Mocne słowa – cedzi – jak na kogoś, kto nie ma dziewięciu żyć. – Ponownie pakuje pyszczek do kubła. – Gdybym faktycznie nie miał tu zaglądać, to w środku nie pachniałoby tak przyjemnie. – Widzę, jak śmietnik zaczyna się przechylać pod naciskiem drobnych czarnych łapek, i szybko go chwytam. Kot patrzy na mnie z wyrzutem. – Niech ci będzie. Co w takim razie powiesz na mały kompromis?

– Jaki?

– Ja chcę to zrobić – tłumaczy – a ty nie chcesz… Więc poczekam, aż pójdziesz do łazienki, czy coś.

– Brownie!

– Wiesz, co mówią. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. W ten sposób będzie mniej irytująco…

– Uch.

– …dla mnie. Bez tego całego narzekania. – Ziewa. – A teraz mnie nakarm.

 

***

 

Lekko uchylone drzwi do ogrodu otwierają się i spodem przemyka znajomy cień… Jednak kątem oka dostrzegam, że coś jest nie tak.

– Kocie Brownie! Czemu niesiesz gołębia?

– Hmpff-mpf! – Ptak ląduje na ziemi i zapytany może się odezwać. – Wiesz co, czasem mam wrażenie, że zadajesz pytania, na które doskonale znasz odpowiedź.

– Chyba nie zamierzasz go zjeść?

– Oczywiście, że zamierzam. W końcu jest zrobiony z mięsa, prawda?

– Ja też jestem zrobiony z mięsa – odpowiadam po chwili namysłu.

– Czy to wyzwanie? – rzuca retorycznie kot i zabiera się za posiłek.

 

***

 

– Człowieku.

– Co jest? – pytam, nie podnosząc wzroku znad książki.

– Człowieku, popełniłem błąd.

Patrzę na niego i nie mogę powstrzymać parsknięcia, ale potem kieruję wzrok na podłogę i już nie jest mi do śmiechu.

– Skąd się wzięło aż tyle piór? Jest ich mnóstwo!

– Dobre pytanie. Niestety, będzie musiało na zawsze pozostać bez odpowiedzi. Świat jest, och, taki tajemniczy.

Wzdycham i zabieram się do sprzątania. Kot staje obok i wodzi wzrokiem za szczotką.

– Uważaj – rzucam prewencyjnie, zanim zaatakuje. – Bo znowu będziesz cały w piórach.

– Ech. – Podziałało, rozluźnił postawę. – Wiesz, co poprawiłoby mi humor i pozwoliło zapomnieć o tej przykrości?

– Co?

– Mięso. – Oblizuje się. – W nieopierzonej formie.

 

***

 

– Miau.

To jakaś nowość.

– Słucham?

– Znaczy się, daj jedzenie.

– Poczekaj trochę, za chwilę dostaniesz.

– Nie. – Nie wygląda, jakby zamierzał ruszyć się z miejsca. – Jedzenie. Teraz. Daj. Daj. Daj.

– Uch. Niech ci będzie.

Wstaję i nastawiam wodę w czajniku. Kot w międzyczasie z uporem maniaka ociera się o moje nogi.

– Będzie mięso? Tak? Trzasnęły drzwi od lodówki, a teraz bulgocze, znaczy mięso… Ale czy na pewno?

Uśmiecham się pod nosem. Teraz moja kolej trochę go pomęczyć.

– Nie wiem.

– No weź, nie bądź taki… Powiedz…

– Naprawdę nie mam pojęcia – oznajmiam, zalewając mięso wrzątkiem.

 

***

 

Jest już późno, a tekst sam się nie dokończy. Przeciągam się i zabieram do pracy – nie ma co zwlekać.

Czarny cień wskakuje na biurko. Patrząc na mnie, oblizuje wąsy.

– Smakowało? – pytam.

– Meh – odpowiada, kładąc się na klawiaturze. – Może byćllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkk kkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkk kkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkk

 

– Jakiś problem? – dziwi się Brownie, obserwując moje nerwowe ruchy. – Przeszkadzasz mi w sjeście.

– Nie. – Wyłączywszy klawiaturę mechaniczną, włączam ekranową, po czym smyram kota pod brodą. – Żaden.

Koniec

Komentarze

Twoja drobna zabawa, Issandrze, zaowocowała świetnym szortem. Co tu dużo mówić, jestem zachwycona!

 

– … dla mnie. ―> Zbędna spacja po wielokropku.

 

Lekko uchy­lo­ne drzwi na ogród… ―> Lekko uchy­lo­ne drzwi do ogrodu

 

rzuca re­to­rycz­nie kot i za­bie­ra się za po­si­łek. ―> …rzuca re­to­rycz­nie kot i za­bie­ra się do posiłku.

 

– Uwa­żaj.Rzu­cam pre­wen­cyj­nie, zanim za­ata­ku­je. ―> – Uwa­żaj – rzu­cam pre­wen­cyj­nie, zanim za­ata­ku­je.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jakkolwiek kota nie mam i mieć nie zamierzam (jednego uratowałam, ale posłałam dalej), a kotomanii tak do końca nie rozumiem (czasem nawet mnie ona lekko irytuje), tak oczywiście uśmiechnęło. Bardzo sprawnie ogrywasz memy :) Nie klikam wyłącznie dlatego, że chcę tę przyjemność zostawić kotomaniakom, bo jestem przekonana, że szort trafi szybko do biblioteki.

 

Jeden drobiazg, bo wieszam się na tym kawałki

Teraz to się dopiero na mnie spojrzał.

– Mocne słowa – cedzi

Niby ok, ale masz tylko raz czas przeszły w całym tekście i to trochę (mnie) razi, zwłaszcza że zaraz potem po raz pierwszy używasz teraźniejszego w głównej narracji i to jakoś wybija z rytmu.

 

dziwi się Brownie, obserwują moje nerwowe ruchy

→ obserwując

 

http://altronapoleone.home.blog

Bardzo dobry szort. Oparty praktycznie na samym dialogu, ma to swój urok. Napisane bardzo sprawnie i tak… przystępnie, żadne słowo nie wydaje się sztuczne i naciągane. Nie mam kota i słusznie jak się okazuję ;P

Podoba mi się humor i nastrojowość człowieka… szczęśliwie zmęczonego? Przynajmniej takie coś przychodzi mi na myśl po przeczytaniu. Przyjemny tekst, idę nominować.

Jeszcze gdy chodziłem do podstawówki, to był tam taki Paweł, i ja jechałem na rowerze, i go spotkałem, i potem jeszcze pojechałem do biedronki na lody, i po drodze do domu wtedy jeszcze, już do domu pojechałem.

Uroczy szort z kotem, a ja uwielbiam koty. Taka przyjemna, relaksująca igraszka. Bardzo podoba mi się, że umiałeś to rozegrać na dialogu. 

Rozbawiło :)

Niezły ten kot. Mój co prawda też rozumie słowo “kompromis”, ale ten potrafi je w dodatku wypowiedzieć! Szort zabawny, choć jeśli ktoś ma kota, to takie żarty są dla niego oczywiste. :)

Cieszę się, że się przyjęło.

 

Regulatorzy, zabierać sie za coś jest potocyzmem (i jako taki występuje w słownikach). Bardzo dobrze, że mi na to zwracasz uwagę (nie pierwszy raz zresztą :)), bo faktycznie napisałem w ten sposób bezwiednie, ale akurat tutaj tego nie poprawię, bo w luźnych tekstach potocyzmy mają swoje miejsce.

 

Drakaino, masz rację. Miałem z tym problem, bo frazeologicznie tego wyrażenia raczej nie używa się w czasie teraźniejszym, bo już będąc w czasie przeszłym/przyszłym dotyczy wyrażeń, które wydarzyły się tuż przed lub dosłownie zaraz się wydarzą (czyli w zasadzie wydarzeń teraźniejszych) – więc nie brzmiałoby naturalnie. Z drugiej strony czytelnik może być zdezorientowany. Dopiero teraz wpadłem na to, jak to zrobić, żeby zachować naturalną frazeologię oraz mieć czas teraźniejszy i myślę, że problemów nie będzie.

 

MaSkrolu, ja także nie zamierzałem mieć zwierząt, ale kot miał inne plany :) Wprowadziłem się do mieszkania z ogródkiem, a kot (uliczny, lokalny) zaczął do mnie wchodzić w poszukiwaniu jedzenia. Stopniowo się oswajał i ostatecznie zostałem przez niego adoptowany.

ironiczny podpis

Szczerze mówiąc, nie rozumiem co mi się powinno w tym podobać. Dla mnie to tekst bez wymagań, wybacz wyrażenie pierdu-pierdu, i nie, nie chcę nikogo obrazić ani być przykrym. Po prostu wyrażam swoje zdziwienie,

 

Pozdrawiam ciepło

Cóż, Issandrze, to Twój szort – tu rządzisz Ty i Twój Kot. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Sympatyczny tekst. Nie mam kota, ale słyszałam, że właśnie tak to z nimi jest.

Trochę mało fantastyki, ale nie wypada mi narzekać, bo niedawno napisałam coś podobnego.

Babska logika rządzi!

Sympatyczne, lekkie. Fajnie zarysowany układ sił i zwyczajność historii/ codzienna dynamika relacji.

It's ok not to.

Uśmiechnęło się parę razy, humorek przed poniedziałkiem poprawiło. Kliczek od miłośniczki kotów. :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Miłe. Obudziłeś moje nostalgiczne wspomnienia. Jeden raz mój Miechoszka upolował gołębia i wypatroszył przed gankiem dla nas. Nawet najsmaczniejsze – bebechy – zostawił, taki był kochany. Skoro nie skorzystaliśmy, wzruszył ramionami i zjadł sam, zostawiając nam kolejne części, całość. Wyjątkowy był kot, bardzo układny i ugodowy…

Piękna zabawa! Takie już te koty są, że biorą w jasyr, zanim się spostrzeżesz. Nie mam kota. Jeszcze. Z daleka je omijam, bojąc się trwałej niewoli, lecz znajome koty na to nie zważają.

Bardzo plastycznie odmalowałeś relację pomiędzy człowiekiem i kotem oraz jednocześnie z przymrużeniem oka.

Jak dziś pamiętam chwilę, gdy pewien kot przyniósł mi mysz. Chociaż byłam wtedy już dorosła, przegryzało się we mnie to doświadczenie stosunkowo długo, zanim zrozumiałam i byłam w stanie przyjąć, że chciał podzielić się ze mną, trochę też pochwalić i pokazać swoją użyteczność. Przy okazji złagodziłam też swoją opinię o cierpieniach zadawanych zwierzętom w książkach. Teraz akceptuję je, jeśli są uzasadnione. 

Bardzo dobry szort, dialogowy, co niemożebnie trudną jest rzeczą. Gratuluję:)

Skarżę się do biblio i dziwię się, że jeszcze go tam nie ma:) Gdzie się pochowali “kociarze”? xd

pzd srd :)

a

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Miły, lekki i przyjemy tekst. Jedyne co to pierwszy fragment musiałem przeczytać kilka razy by w pełni go zrozumieć.

Pisz to co chciałbyś czytać, czytaj to o czym chcesz pisać

Relaksacyjne. Choć to niewiele więcej niż ćwiczenie z formy, wyszło ładnie. Szkoda kilku ogranych tekstów rodem z kociarskich memów, ale ogólne wrażenia pozytywne.

Ładnie wykreowane postacie – tekst króciutkim, a świetnie czuć ich osobowość, moje uznanie. Nawet pomimo tego, że są stereotypowe.

Pierwszy fragment mało zrozumiały i chyba zbyt skomplikowany, nie ma takiej prostoty jak dalsze. Fajny klimat.

Sympatyczny szort z gatunku rekreacyjnych. Taki na rozprężenie. :)

Krótkie opowiadanie to i jak nie będę się rozpisywał. Podobało się. :-)

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Koty, koty, wszędzie koty. Do miłośników kotów podchodzę z pewną nieufnością (chociaż sama kiedyś jednego miałam) i kiedy widzę, że w tekście ZNOWU jest kot, to tylko przewracam oczami.

Ale tu, niespodzianka. Pod sam koniec opowiadania moja zdegustowana mina zmieniła się w minę uśmiechniętą. Kliknęłabym, gdyby było jeszcze co klikać.

Przyjemne :)

Przynoszę radość :)

W sumie bardziej ćwiczenie literackie niż szort, ale sympatyczne :-)

 

Skojarzenie obrazkowe:

 

Fajnie jest porozmawiać z kimś inteligentnym. Ja moje rozmowy z kotem kieruję na tory egzystencjonalne, ale on też ciągle myśli o jedzeniu :)

Teraz to się dopiero na mnie spojrzał

Bez "się".

 mniej irytująco

Nie jestem pewna, czy “irytująco” można użyć w ten sposób.

Jest ich mnóstwo!

Ależ te człowieki ględzą… :)

 rozluźnił postawę

Eee?

 

Kotek!

Co tu dużo gadać – doskonały literacki portret. (Kotek… ^^)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka