- Opowiadanie: pornstarXD - Mgła

Mgła

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Mgła

Mgła była wszędzie. Spływała po ulicach, sączyła do otwartych okien i owijała wokół kostek przechodniów, jak łaszący się szczeniak. Dzięki niej wszystko naokoło wydawało się magiczne i nierealne. Ograniczała widoczność do tego stopnia, że można było dostrzec coś tylko do pół metra w przód, a jednak świecące na złoto gwiazdy zawieszone na drutach pomiędzy blokami widać było na odległość. Nawet światło latarń chowało się pod ich blaskiem. Wydawały się dryfować w powietrzu i migotać pod każdym zachwyconym spojrzeniem.

Była wigilia, a mimo to nikt się nie spieszył do domu. Jakby urok ulic pogrążonych we mgle kazał wszystkim zwolnić i nacieszyć się widokiem. Niebo miało szary kolor jakby był pochmurny dzień, a nie późny wieczór i wszystko wydawało się idealne, chociaż nie takie jak powinno. I nie chodziło o brak śniegu na chodnikach czy ciepłe powietrze, a o osobę przemykającą, jak cień, skrytą pomiędzy spiętrzonymi falami mgły.

O nią.

Mogła mieć dwadzieścia kilka lat. Była wysoka i bardzo szczupła. Włosy koloru kruczej czerni spływały po jej plecach jak atrament; mgła zdawała się porywać je do wolnego tańca, poruszając ich końcówkami i owijając się wokół nich.Jej tęczówki miały ten sam odcień, co źrenice, blada skóra opinała się na wypukłych kościach policzkowych, a wysokie czoło podkreślało pociągłość jej twarzy. Usta o barwie dojrzałych wiśni miały kształt serca z wyraźnie wyciętą górną wargą, a nos był krótki i lekko zadarty. Całości dopełniała ciemna oprawa oczu i długie, wyraźne brwi. Jej twarz zamarła w wyrazie półuśmiechu, jakby kobieta była oszołomiona wszystkim, co widziała naokoło siebie. Szła wolno, a jej czarne kozaki na wysokich obcasach nie wydawały żadnego odłosu w zderzeniu z chodnikiem. Mijała przechodniów w ogóle nie zwracając uwagi na ich pełne podziwu spojrzenia i znikała we mgle zanim zdążyli się za nią odwrócić. Czarny, krótki płaszcz wiązany w pasie układał się na niej jak sukienka i sprawiał, że kobieta wyglądała jak księżniczka, chociaż księżniczką wcale nie była.

Przystanęła dopiero na widok szyldu baru, przeszedłszy już trzy przecznice. Przymknęła na chwilę powieki i uśmiechnęła się zadowolona, jakby w końcu znalazła to, czego szukała. Pchnęła drewniane drzwi wejściowe, a one otworzyły się na oścież ukazując wnętrze lokalu, które nie sprawiało wrażenia przytulnego, ani takiego w jakim chciałoby się spędzić wieczór, zwłaszcza ten wigilijny. Na drewnianych stołach nie było obrusów, krzesła były pomalowane białą farbą i wyglądały jak wyniesione ze śmietnika, a długi bar umieszczony naprzeciwko wejścia z pewnością pamiętał lepsze czasy.

Gdy kobieta weszła do środka prawie nikt nie zwrócił na nią uwagi. Wszyscy byli pogrążeni we własnych myślach. Jedynie barman, mężczyzna grubo po pięćdziesiątce, z rzednącymi jasnymi włosami i małymi oczami, uśmiechnął się na jej widok, ukazując pożółkłe zęby. Kobieta nie zaszczyciła go nawet spojrzeniem. Gdy tylko przekroczyła próg baru, skierowała się w stronę najciemniejszego kąta, gdzie przy stoliku siedział młody mężczyzna i popijał piwo z wielkiego kufla. Wyglądał na załamanego; blond włosy sterczały mu na głowie, jakby nie czesał się od tygodnia, niebieskie, przekrwione, jak od płaczu lub niewyspania, oczy miał podkrążone, a szczecina na kwadratowej szczęce świadczyła o tym, że nie widział golarki tak długo, jak i grzebienia. Palił papierosa, a jego ruchy były mechaniczne, jakby wyuczone na pamięć. Wydawało się, że jedyną rzeczą, która trzyma go jeszcze w ryzach jest właśnie ten nałóg, jakby te kilka zapamiętanych ruchów sprawiało, że czuł się żywy.

Kobieta stała chwilę koło niego, ale nie zwrócił na nią uwagi. Złapała więc bladą dłonią oparcie wolnego krzesła i odsunęła je do tyłu szorując jego nóżkami po kafelkach. Gdy w końcu na nią spojrzał, uśmiechnęła się do niego i miękko opadła na siedzenie.

– Witaj – powiedziała; jej głos był głęboki i aksamitny.

Mężczyzna zmrużył brwi, niepewny, jak zareagować i zaciągnął się po raz kolejny. Nic nie odpowiedział, a ona patrzyła na niego łagodnie, ze szczerym uśmiechem błąkającym się na ustach koloru wiśni. Wstrzymał dym w płucach, a później wypuścił go z cichym sykiem.

– Witaj – odpowiedział w końcu zachrypniętym od tytoniu głosem i zgasił papierosa w pełnej po brzegi popielniczce. Najwyraźniej nie wiedział, co może jeszcze powiedzieć, bo tylko upił łyk piwa i spojrzał na nią z wyczekiwaniem w dużych, jasnych oczach.

– Na dzisiaj to zaplanowałeś, prawda? – zapytała tylko kobieta, opierając łokcie na stole i splatając długie palce, żeby podeprzeć na nich brodę.

Mężczyzna na początku sprawiał wrażenie zdumionego, jakby nie wiedział, o co ona pyta, aż w końcu zbladł, a jego oczy rozszerzyły się w przerażeniu. Zaczął poruszać ustami, jak złota rybka, a z jego gardła nie wydobywał się żaden dźwięk.

Kobieta popatrzyła na niego łagodnie i przekrzywiła lekko głowę, a pasmo jej czarnych, błyszczących włosów spłynęło z jej ramienia na stół.

– Nie bój się – wyszeptała.

Mężczyzna popatrzył na nią zszokowany, a w jego oczach zalśniły łzy.

– Kim ty jesteś? – zapytał głucho.

Obdarzyła go najpiękniejszym uśmiechem i pochyliła się do niego, a on w odruchu też się do niej przysunął. Ich twarze dzieliły zaledwie milimetry, gdy wyszeptała:

– Przyjacielem.

Mężczyzna wstrzymał oddech, a po chwili jedna, zdradziecka łza spłynęła po jego policzku i skapnęła na stół.

– Muszę to zrobić – wyszeptał, a w jego głosie pobrzmiewało przekonanie.

– Musisz – przyznała mu rację kobieta. – Ale nie tak.

Popatrzył na nią, a w jego oczach zabłysnęła nadzieja, całkowicie odmieniając jego skurczone z bólu oblicze. Odsunął się kawałek, żeby móc uważniej na nią spojrzeć.

– Pomożesz mi? – zapytał.

Uśmiechnęła się tak, jakby właśnie tego pytania oczekiwała, wstała i wyciągnęła przed siebie dłoń. Mężczyna nie wahał się ani chwili. Ujął jej dłoń i również wstał, szorując drewnianym krzesłem po podłodze. Kobieta ruszyła w stronę wyjścia, a on poszedł za nią, nie zabierając ze sobą nawet swojej kurtki wiszącej na wieszaku koło stolika, przy którym siedział. Wyszli na zewnątrz, a mgła natychmiast ich otoczyła, jakby ich witała. Skierowali się w dół ulicy, wciąż trzymając się za ręce, jak para zakochanych. Szli nieśpiesznie, aż nagle kobieta skręciła w bok, ciągnąc za sobą mężczynę. Znaleźli się w ciemnym zaułku. Mgła spiętrzyła się przy wejściu do niego, jakby chciała ich odgrodzić od ludzi na ulicy.

– Tutaj? – zapytał mężczyzna i rozejrzał się dookoła, sunąc wzrokiem po wysokich ceglanych murach bez okien i marszcząc nos na widok śmietnika w kącie.

Kobieta skinęła głową, a on wtedy puścił jej dłoń i odsunął się kawałek. Rozłożył ręce i uśmiechnął się lekko.

– Dobrze – wyszeptał. – Jak sobie życzysz.

Został w takiej pozie z wyczekiwaniem się w nią wpatrując, a ona wtedy zaczęła powoli rozpinać płaszcz. Jego oczom ukazała się czarna, krótka sukienka na ramiączkach, opinająca ściśle jej szczupłe ciało i kabura na uprzeży, w której, po obu jej bokach, tkwiły pistolety. Kobieta wyciągnęła jeden z nich. Był to wielki i złoty pistolet, wyglądający bardziej, jak element wystroju muzeum, niż prawdziwa broń. Na lufie miał grawerowane srebrem słowa w języku, który z pewnością juz dawno wymarł. Gdy wycelowała go w mężczyznę, ten nawet nie drgnął. Złoto zalśniło niepokojąco w mdłym świetle przesączającym się przez mgłę, gdy kobieta odbezpieczyła broń. Rozległ się cichy szczęk i poniósł się wysoko do góry. Mężczyzna przeczuwał, że żaden odgłos z tego zaułka nie wydostanie się na zewnątrz, dopóki mgła warowała przy wejściu.

– Nie mam się z kim pożegnać – powiedział smutno.

Kobieta uśmiechnęła się na to, tak wesoło, że wydawało się to wręcz nieprzyzwoite w tej sytuacji.

– Ale będziesz miał się z kim witać – stwierdziła i pociągnęła za spust.

Huk wystrzału odbił się od ścian, a mężczyzna zachwiał się i padając uderzył w bok śmietnika.

Kobieta przyglądała się temu, a z jej twarzy zniknął uśmiech. Wolno opuściła broń i dopiero po dłuższej chwili schowała ją do kabury i zapięła płaszcz.

– Dobranoc, przyjacielu – powiedziała i odwróciła się w stronę mgły. Ta zafalowała, jakby na powitanie i owinęła się wokół niej, a gdy opadła, kobiety już nie było. Po chwili i mgła zaczęła znikać, a powietrze stało się całkowicie przejrzyste. Przechodnie ze zdziwieniem zaczęli się rozglądać wokół siebie w końcu dostrzegając innych. Spoglądali na zegarki i z okrzykami zdumienia i frustracji ruszali prędko w sobie tylko znanych kierunkach.

A później zaczął padać śnieg.

 

Koniec

Komentarze

Przeczytane. 2c.

Nieudane silenie się na melodramatyczny klimat, problemy z przecinkami, nielogiczności jak w podrzędnym fantasy itp. Np.: Huk wystrzału odbił się od ścian, a mężczyzna poleciał na śmietnik, gdy kula wwierciła się w jego czaszkę.

Siła odrzutu jest równa sile wystrzału. 

Juz w drugim zdaniu trzy powtórzenia...

Mortycjan, z tym nie oddcyhaniem to żeś dowalił xD

oddychaniem* Nienawidzę literówek...

Niebo było szare, jakby był pochmurny dzień - był, był. Można zmienić drugie "był" na, powiedzmy, trwał.
Czasem lepiej użyć równoważnika zdania zamiast powtarzać "był", albo czasu teraźniejszego: mgła owija się wokół kostek przechodniów/ mgła wokół kostek przechodniów. Niemniej jednak wymaga to wprawy, najlepiej po prostu uczyć się od mistrzów - sięgnij czasem po Gombrowicza.
 Czarny, krótki płaszcz wiązany w pasie układał się na niej[,] jak sukienka i sprawiał, że kobieta wyglądała[,] jak księżniczka, chociaż księżniczką wcale nie była - przecinków, które wrzuciłem w nawiasy, nie powinno być.
przeszedłwszy - przeszedłszy. Żadnych wszy tam nie było.
czeka na nich[,] piękny, magiczny świat otulony mgłą
piędziesiątce
- pięćdziesiątce
No i był, były, była, było, był, być, był, był, był.
Za to ja mam pytanie: dlaczego? Dlaczego ten mężczyzna umiera/chce umierać?
Fabularnie raczej przewidywalne. Nie zachwyca.

Widać w tym co napisałaś, że uwielbiasz słowo "być", które pojawia się w twoim tekście nader często. Unikaj częstych powtórzeń w całych zdaniach! Używaj synonimów. Interpunkcja też tutaj kuleje. Logika zdań także tutaj nie jest twoją mocną stroną.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Co mi się podoba? Opis wyglądu ludzi, których nie będę tutaj przytaczać , bo za długie. Aczkolwiek, jak dla mnie, całkiem sympatycznie zaznaczony. Słowa typu "był", ja widzę tylko na początku, zatem nie przeszkadzają mi one, aż nadto w lekturze. Fajne w tym fragmencie jest to, że jest taki... inny. I powiem, że koncówka mnie hmm zaskoczyła. Przyjemnie się czytało, opisy przystępne, co do interpunkcjii się nie wypowiadam, bo sama nad tym pracuję.

pozdrawiam!

Moim zdaniem swoje marzenia erotyczne należy oznaczać w tytule jakimś znaczkiem. Wciskanie do nich na siłę jakiegoś sensu mija się z celem, jeśli nie jest się Quentinem Tarantino.
Kilka idiotyzmów sensowych.

Dobry język, za to zero redakcji (wspomnian "być", "jakby"). Dobre opisy ludzi i sytuacji.
"Mogła mieć dwadzieścia kilka lat. Była wysoka i bardzo szczupła. Włosy koloru kruczej czerni spływały po jej plecach jak atrament; mgła zdawała się porywać je do wolnego tańca, poruszając ich końcówkami i owijając się wokół nich.Jej tęczówki miały ten sam odcień, co źrenice, blada skóra opinała się na wypukłych kościach policzkowych, a wysokie czoło podkreślało pociągłość jej twarzy. Usta o barwie dojrzałych wiśni miały kształt serca z wyraźnie wyciętą górną wargą, a nos był krótki i lekko zadarty. Całości dopełniała ciemna oprawa oczu i długie, wyraźne brwi. "- to jest dobre (poza powtórzeniami oczywiście).
Poza tym, nie można grawerować srebrem !!! Grawerowanie to rycie w metalu !!!
Poza tym - przecinki. Moja rada - znajdź sobie redaktora (kogoś bliskiego na przykład) albo sama poświęć więcej czasu na redakcję. Word łatwo policzy i zakreśli wszystkie być na danej stronie...
Daję 3.99 (4 bo nie ma takiej opcji) i dałabym chętnie 5 gdyby nie te wszystkie niedociągnięcia.

Nowa Fantastyka