- Opowiadanie: maciekzolnowski - Rozmowa wstępna w sprawie pracy na Star Treku – dribbelek

Rozmowa wstępna w sprawie pracy na Star Treku – dribbelek

Oceny

Rozmowa wstępna w sprawie pracy na Star Treku – dribbelek

– Jak tam znajomość klingońskiego? – pyta pracodawca podczas kosmicznej rozmowy wstępnej.

– Tak sobie – odpowiada rekrut. – Ale bardzo dziękuję za to pytanie. Chętnie odpowiem na to i każde kolejne.

– No to świetnie! A więc nie uczył się pan mowy legendarnego Kahless’a?

– Niestety! Byłem zajęty harówką.

– A gdzie pan pracował?

– Na planecie Qo'noS. 

Koniec

Komentarze

Mam nadzieję, że za bardzo nie przekombinowałem. Przyznaję się bez bicia, że przerobiłem jednego ze swych ostatnich dribbelków, który w oryginale brzmiał tak:

 

“Rozmowa wstępna w sprawie pracy” – dribbelek

– Jak tam znajomość angielskiego? – pyta pracodawca podczas rozmowy wstępnej.

– E, tak sobie – odpowiada rekrut. – Ale bardzo dziękuję za to pytanie. Na to i każde kolejne chętnie odpowiem.

– Okej, to świetnie! A więc nie uczył się pan ojczystej mowy Williama Szekspira?

– Niestety! Byłem zajęty pracą.

– A gdzie pan pracował?

– W Anglii. 

Maćku, dribble zacytowany w komentarzu rozbawił mnie, ten zaprezentowany wyżej, choć bliźniaczo podobny, jest dla mnie niezrozumiały. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Mam jak Reg. Nie znam tematu, nazwa planety nic mi nie powiedziała.

Hmmm. Ale Gall Anonim przecież nie pisał po galijsku, więc metafora wydaje mi się naciągana.

Babska logika rządzi!

W owym czasie wszyscy pisali po łacinie. I cóż – wersja niefantastyczna rzeczywiście jest bardziej przystępna i smutno-zabawna, co dowodzi, że światotwórstwo wymaga miejsca. Światotwórstwo dla tego dribelka znajduje się gdzie indziej, po prostu.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nazwa planety nic mi nie powiedziała, owszem, domyśliłam się (a, to pewnie planeta Klingonów), ale przez to nie było “łał”. Dla mnie wersja druga jest przystępniejsza. I fajniejsza ;)

Przynoszę radość :)

I oto mamy klasyczny przykład hermetycznego dowcipu, zrozumiałego dla wąskiego grona odbiorców, często specjalistów z danej dziedziny. Niestety, ta druga wersja z angielskim jest zabawniejsza, ale i kompletnie niefantastyczna. Ciekawe, jakby to zadziałało z ukraińskim, co dałoby się tutaj wykombinować, a co byłoby chyba bardziej na czasie? Dziękuję za komentarze i serdecznie pozdrawiam tradycyjnym okrzykiem klingońskich Qo’noSan: “ob-la-di ob-la-da”! ;-)

Niby zrozumiałam, ale i tak oryginał lepszy.

http://altronapoleone.home.blog

Sęk jednym słowem. Sękju! ;)

Zrozumiałam dopiero po przeczytaniu komentarza, który bardziej mi się podobał niż opublikowany dribbelek.

It's ok not to.

Hmm, jak na portal fantastyczny, to jesteśmy beznadziejni z klasyki filmów… ;-)

Babska logika rządzi!

A ja w sumie lubię Star Treka, tylko nigdy niczego nie pamiętam :/

Przynoszę radość :)

Ten Klingono-Anomim w moim poczuciu nieco popsuł efekt. Lepszy byłby Khaless.

Słuszna uwaga, dzięki, MPJ, już zamieniam klingońskiego Galla Anonima na Kahless’a. 

To rzadki przypadek kiedy mogę pomóc ;)

 

Nie wiem, czy rzadki, ale mnie pomogłeś, i to bardzo. Dzięki raz jeszcze! :)

Nowa Fantastyka