- Opowiadanie: ssj333 - Problem Egzystencjalny

Problem Egzystencjalny

Poniższy tekst przedstawia zapis rozmowy młodego rolnika z planety Fomalhaut B

z działem rolnym sklepu mieszczącego się na planecie Ziemia w układzie Sol.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Problem Egzystencjalny

Problem Egzystencjalny

 

Poniższy tekst przedstawia zapis rozmowy młodego rolnika z planety Fomalhaut B

z działem rolnym sklepu mieszczącego się na planecie Ziemia w układzie Sol.

 

Dzień dobry, nazywam się Fryderyk Kołtun, piszę z planety Fomalhaut B mieszczącej się

w układzie Fomalhaut. Mam pewien problem, dlatego bardzo proszę o pomoc dział techniczny.

Krosty na sutach są bardzo uciążliwe, do tego dochodzi jeszcze linienie ogona, już nie wiem co mam robić! Proszę

o propozycje skutecznego leczenia. Zapłacę za lekarstwa oraz poradę.

 

z poważaniem

Fryderyk Kołtun

 

Ależ drogi Fryderyku, musisz zdystansować się do choroby, a następnie z wiarą przedstawić Jezusowi ten problem.

Uzdrowienie to poważna sprawa, ale wymaga pewnych rzeczy. Przede wszystkim musisz coś zmienić w swoim życiu, nastawienie,

powinieneś przyjąć wiarę, ze Jezus uzdrawia leki są złe. Jeśli chcesz zdrowia, idź do lekarza. Jeśli pragniesz uzdrowienia i zmiany na lepsze,

wyrzuć leki i zacznij modlitwę oraz uwielbienie Pana naszego Jezusa Chrystusa!

 

Pozdrawiamy

Lucjusz Malfoj

Zespół sklepu Rol-masz

"Nasze bydło żre jak świnie"

 

Lucjuszu, zgodnie z twoją radą zdystansowałem się od choroby.

Przestałem smarować suty maścią, ale ma to pewne konsekwencje.

Jałówka cały czas ryczy z bólu, przez co sąsiedzi zagrozili policją.

Drogi Lucjuszu, poradziłeś mi też przedstawić problem Jezusowi, dlatego poszedłem do

kościoła. Niestety tam ksiądz mi powiedział, że Jezus nie zajmuje się parzystokopytną rogacizną.

Myślę, że ksiądz kłamał, bo widziałem na własne oczy, jak machał kropidłem i świecił konia, tak, konia, tego

samego, co zasuwa z wozem w kierunku Morskiego Oka. Właściciel sklonował zwierze i zamęcza. Przecież to

niehumanitarne, czy raczej niezwierzęce…

 

Mój przyjacielu Lucjuszu, Hania, moja najmłodsza Jałówka nie chce słyszeć o Jezusie. Mówiłem jej, że powinna zmienić nastawienie.

Powtarzałem, że tylko wiara może ją uzdrowić. Przestałem jej podawać leki, kupiłem głośniki i zacząłem śpiewać mojej jałówce o

Jezusie. Ona wprawdzie nie śpiewała. Wydaje mi się, że raczej była przerażona, dlatego prowadziłem uwielbienie od początku do końca. Hania tylko żarła

trawę i muszę przyznać drogi Lucjuszu, że to pomogło! Krosty zniknęły, linienie ogona się cofa. Jałówka najwyraźniej przyjęła Jezusa, zmieniła coś w swoim życiu.

(dodam, że przedtem tylko ryczała i żarła trawę, a teraz ucieka przede mną do swojego byka), dlatego dziękuje za pomoc. Wreszcie się odkuję. Teraz mam

cały kontener byków i jałówek, które pojadą do rzeźni.

 

ps. proszę jeszcze o interwencję w mojej starej sprawie.

Planetę odwiedzają obcy z układu Lutni. Rozbili moją gorzelnię, później układali bydło w kręgi i okaleczali

pszenicę. Nawet sobie nie wyobrażacie, ile czasu potrzeba, by pozbierać wszystkie jałówki rozsiane po moim ranczo, zwłaszcza, że moje

jałówki panicznie boją się stworów posiadających aż dwadzieścia cztery wielkie suty. Niestety wasze ubezpieczenie nie obejmuje

psychologa i behawiorystę zwierzęcego. Naprawdę nie wiecie, że stan psychiczny rogacizny wpływa na potomstwo. Ostatnio

ilość sutów rośnie, a populacja głupieje. Trzy tygodnie temu moje było porwał biskup obcych. Zwrócił je dopiero po tygodniu. Każda jałówka była

w ciąży. Gdzie ja teraz sprzedam te mutanty? Ktoś mi mówił, że obcy odwiedzający Fomalhaut są z rodziny psowatych, ale

przecież to nie moja wina, że im podobają się parzystokopytne wegetariańskie wyżły z rogami.

z poważaniem

Fryderyk Kołtun.

 

Panie Fryderyku. Biblia nic nie mówi o kosmitach, dlatego nie możemy pomóc. Ale zawsze możemy się za Pana pomodlić.

Pozdrawiamy

Lucjusz Malfoj

Zespół sklepu Rol-masz

"Nasze bydło żre jak świnie"

 

Koniec

Komentarze

ssj333 – dlaczego prezentujesz tekst, który nigdy nie powinien ujrzeć światła dziennego?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Przeczytałam jedynie z obowiązku dyżurnego. Tekst nie jest nawet poprawnie złożony, wygląda jak przeklejony z jakiegoś egzotycznego albo bardzo prymitywnego edytora pisma, co nie ułatwia lektury. Opowiadanie jest do tego fatalnie napisane, a jakkolwiek byłabym ostatnią osobą, która oburzyłaby się z powodu wykorzystanego tu fabularnie zjawiska, uważam, że prymitywizm ujęcia zabija jakikolwiek zalążek pomysłu, który mógłby się tu czaić. No i po co to nazwisko z Harry’ego Pottera? Znaczenie nazwiska Malfoy w jego francuskim brzmieniu może by i pasowało, ale przepisane na polski traci nawet taki sens.

Podsumowując, podpisuję się pod opinią Reg.

http://altronapoleone.home.blog

Podpisuję się pod tym co zostało wyżej napisane. Choć sam pomysł dobry to jednak takie poczucie humoru jest zupełnie mi obce. Choć zazwyczaj w tekstach staram się odnaleźć jakieś pozytywy to w tym jednak nie potrafię. Czuję tylko zażenowanie. Zgaduje, że to było napisane bo chciałaś/eś coś/kogoś strolować? 

Famalhaut B to zdaje się Marko Kloos “Ewakuacja”?

Wow

Może nie wyglądam, ale jestem tu administratorem. Jeśli masz jakąś sprawę - pisz śmiało.

Wizja leczenia jałówki przy pomocy wiary nawet niezła.

Gorzej z resztą. Z fabułą cienko, to tylko wymiana korespondencji. Ona jest tak absurdalna, że mogłaby by być śmieszna, ale jakiegoś elementu do śmiechu zabrakło.

Zbędne entery utrudniają czytanie.

Babska logika rządzi!

Nie wiem co przeczytałam. A naprawdę, zgadzam się z Finklą, leczenie jałówki byłoby sympatyczne, ale… źle sformatowany tekst i fabularnie to się niczego nie trzyma. Moim zdaniem pomysł byłby do uratowania, ale gdzieś zatrzymałaś się na początku drogi przy pisaniu. Taka wersja nie powinna zostać wysłana na portal, tylko odczekać długo w szufladzie.

Właściwie zgadzam się ze wszystkim, co zostało już napisane. W połowie tekstu chciałam dać sobie spokój, ale doczytałam, bo… bo w sumie jest krótki. Autorze, sporo pracy przed Tobą, ale nie zniechęcaj się. 

Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.

Przeczytałam, ale czytając odczułam tylko chaos. Nie sposób skupić się na treści :-(

It's ok not to.

Na wstępie – nie ma sensu powtarzać tytułu i tego czegoś, co w książce byłoby z tyłu okładki, a na portalu u góry opowiadania (dźwięk łapania oddechu po długiej deskrypcji) w treści tekstu. Nie wiem, po co ludzie to robią.

I jeszcze – jest tu kłopot z nadmiarem enterów. Niestety, skrypt (czy co to tam jest) do wysyłania tekstów na stronę czasami sprawia takie niespodzianki i trzeba mu patrzeć na ręce, czyli przejrzeć tekst po wklejeniu, ale przed wysłaniem, żeby skorygować format.

piszę z planety

Więc to rozmowa – czy list? Poza tym wygląda to raczej na list do redakcji Bravo Alien. Autor nie wyjaśnia, skąd ma wypisane objawy (ani co ich doświadcza – do przeczytania odpowiedzi na odpowiedź myślałam, że on), tylko oczekuje pomocy, co może i jest realistyczne, ale czyta się tak, jakby z listu wycięto środek.

 Ależ drogi

Ależ, drogi. Zdystansować się od. Odpowiedź stanowi podręcznikowy przykład non sequitur, czyli całkowitego zejścia z tematu.

 Jezus uzdrawia leki są złe

Dzięki brakowi przecinka to zdanie oznacza, że Jezus uzdrawia leki (biedne, chore tableteczki), i coś tu jeszcze jest złe. Licho wie, co. Prymitywny antyklerykalizm pomijając.

 Lucjuszu, zgodnie z twoją radą

Nie tak zaczynamy list do osoby obcej. I w liście akurat zaimki odnoszące się do adresata piszemy dużą literą.

 w kierunku Morskiego Oka

Na Fomalhaucie?

 Właściciel sklonował zwierze

???

 niehumanitarne, czy raczej niezwierzęce…

Niehumanitarne, czyli niegodne człowieka.

 przyznać drogi Lucjuszu, że

Wtrącenie: przyznać, drogi Lucjuszu, że.

stworów posiadających

Mających.

 Niestety wasze

Niestety, Wasze (zwrot do adresata).

 ubezpieczenie nie obejmuje psychologa i behawiorystę

Ubezpieczenie nie obejmuje kogo, czego? Behawiorysty. A najlepiej usług behawiorysty.

 

Tekst jest w prymitywny sposób nieśmieszny (a wyraźnie pomyślany jako satyra), pełen powtórzeń (jałówki i jałówki) i dość wulgarny. I szczerze mówiąc, bez sensu – jedno wielkie non sequitur. Nie widzę tu potencjału.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nic nowego nie powiem, czego już nie napisano. Pomysł u podstaw mógłby być ciekawy, ale wykonanie go zarżnęło. No nic, bywa. Generalnie polecam jednak dobrze formatować tekst – więcej ludzi to zachęci do przeczytania.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Pomysł mógł mieć jakiś potencjał, jednak w tej formie jest to po prostu niesmaczne. Można było uczynić bardziej stosownymi tak samo wykonanie, jak i pomysł (np. unikając istniejącej religii). Do tego opowiadanie jest zbyt długie jak na tak żartobliwy ton, i w pewnym momencie zaczyna przez to być nużące.

Jedyne co mogę, to przytaknąć poprzednikom. Tekst napisany bardzo niechlujnie, a pomysł jest jak dla mnie bardzo słaby. Teoretycznie ze wszystkiego da się coś wycisnąć, więc pewnie i z tego pomysłu też, ale trzeba by to wszystko napisać od nowa, zupełnie inaczej pod każdym możliwym kątem.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

 

Nie mam pojęcia, co przeczytałem. Jeśli to satyra, to jej ostrze strasznie tępe, a ten, kto nią włada, włada niecelnie. Jeśli humoreska to nie śmieszy, bo humor niskich lotów. Jeśli miało w kogoś uderzyć to z zerowym impetem, bo ostrze tępe, ciosy niecelne i nie dolatują do celu z powodu niskiego pułapu. Napisane słabiutko, sformatowane fatalnie. Szczerze mówiąc wstyd upubliczniać takie "dziełka".

Po przeczytaniu spalić monitor.

Nowa Fantastyka