- Opowiadanie: Realuc - Nocą w jakimś tam mieście

Nocą w jakimś tam mieście

Dawno nie było mnie na tym portalu. Równocześnie dawno nic nie napisałem. W głowie się wiele działo, jednak w związku z pracą i pewnymi zmianami w życiu, nie było czasu i możliwości przelewać myśli na ekran. Przeciwności nadal są te same, jednak muszę im stawić czoła, gdyż w innym wypadku doprowadzę się do samounicestwienia. Głowa zwyczajnie nie pomieści tego wszystkiego i któregoś pięknego dnia zwyczajnie eksploduje. Po tak długiej przerwie ciężko napisać pierwsze słowo, zdanie... dlatego zanim zabrałem się za opowiadanie, rozruszałem palce tym tekścikiem... 

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Nocą w jakimś tam mieście

 Słyszę ich szepty.

Tysiące chwiejących się na nocnej wichurze kryształowych drzew przemawia do mnie.

Nie wiem już gdzie znajduje się niebo, a gdzie ziemia. Unoszę się wraz z tańczącymi gałęziami, a między nami wirują żelazne smoki.

Wśród gwiazd dostrzegam cztery księżyce, a dałbym sobie obciąć wszystkie cztery ręce, że zawsze były wyłącznie dwa.

Silny podmuch wiatru sprawia mi przyjemność niczym dotyk doświadczonej driady.

Słyszę szum wszystkich złotych rzek w okolicy, śpiew wielkich orłowców i wycie strasznych wilkorzy.

Trawa muska me ramię niczym…

– Ej, żyjesz?

Coś jest nie tak, przecież trawa nie gada…

– Ogarnij się, zaraz odjedzie nam nocny!

Jakaś bestia brutalnie wrzuca mnie do karawanu męczenników. Wszyscy wyją, mamroczą bez sensu i wymiotują pod siebie. Północni koczownicy często przemierzają tę trasę, źle trafiłem…

Światło mnie oślepia. Czy to piąty księżyc?

– Ech, wiedziałem, że połączenie tego towaru z pieprzonym fanatykiem fantastyki nie przyniesie nic dobrego.

 

Koniec

Komentarze

To nie drabble!

Drabble musi składać się ze stu słów, a u Ciebie jest ich prawie sto pięćdziesiąt.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No tak, wiem, jednak zasugerowałem się informacją, jaką gdzieś niedawno przeczytałem, iż teraz często używa się tego zwrotu by zwyczajnie zasugerować krótkość tekstu, bez konkretnej liczby słów. Już zmienione ;)

No raczej nic nowego. Mam wrażenie, że wielu odwiedziło obce światy, nim po imprezie dotarli do ziemskiego domu. ;)

 

A drabble to drabble i nie oznacza nic innego, jak tylko drabble. http://forum.mirriel.net/viewtopic.php?t=7505

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hmmm. A gdzie tu fantastyka?

No niby na początku jeszcze nie wiadomo, o co chodzi, ale podejrzenia o odmiennym stanie świadomości szybko się nasuwają.

Interpunkcja kuleje.

Welcome back! :-)

Babska logika rządzi!

Na forum podlinkowanym przez Reg Magda2em cytuje długi fragment wikipedycznego hasła, które zaczyna się od słów:

A drabble is an extremely short work of fiction exactly one hundred words in length […]

 

Post Magdy2em pochodzi sprzed ponad dziesięciu lat – nieźle! – i przez ten czas nic się nie zmieniło o tyle, że drabble wciąż nie doczekał się hasła w naszej (polskiej) Wikipedii. Natomiast coś się zmieniło w haśle angielskim. Wiem, bo sam je cytowałem jakieś dwa lata temu, aby odnieść się do mitu, że w drabble’u trzeba puentować/szokować (nie chodziło o liczbę słów). Tak czy inaczej, obecnie definicja drabble’a w Wikipedii wygląda tak:

A drabble is a short work of fiction of around one hundred words in length.[1][2][3][4] The purpose of the drabble is brevity, testing the author's ability to express interesting and meaningful ideas in a confined space.

:) :) :)

Podkreślenie moje.

 

[1][2][3][4] – to oczywiście odnośniki, zatem autorzy hasła nie są gołosłowni.

Jeden z powyższych odnośników wiedzie do uznanej w środowisku encykopedii science fiction pod redakcją Johna Clute’a. Encyklopedia owa głosi, że drabble ma równo sto słów, licząc z tytułem lub bez.

I tego bym się trzymał, zważywszy na fakt, że znajdujemy się na portalu fantastycznym.

 

To tyle, jeśli chodzi o mój wkład do dyskusji o sensie słowa drabble. Ten mały wywód zatytułowałbym: “Drabble przez dekady” lub “Znaczenie słowa drabble w różnych rejonach czasoprzestrzeni, czyli stusłowiec nie zawsze taki stówkowaty albo odstępstwa od jednorodności skalarnego pola drablicznego”.

 

W każdym razie nie dziwię się, że ktoś, kto zapuszcza się w inne bezmiary, a na portalu Nowej Fantastyki bywa okazjonalnie, może mianować drabble’em coś zaledwie okołosetnego. Tak więc raduj się, Reallucu, albowiem w moich oczach jesteś usprawiedliwiony.

;)

Co mogę powiedzieć o samym tekście – bardziej doceniłbym tę historyjkę, gdybyś ją zmieścił w stu słowach ;)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

No nie, Realucu, nie wyszło. Gdzieś tam w głowie kołacze mi się Twój nick, że dobrze pisałeś lub w miarę dobrze. Ja rozumiem, kryzys i inne przeciwności, na jakimś etapie życia chyba każdy je ma, ale tu nawet tytuł jest od niechcenia. Takie wzruszenie ramion. Napisałem coś, dobra, jeszcze tytuł… Niech będzie jakiś tam.

Gdyby to się jeszcze skończyło zwykłymi marzeniami, jawą senną, ale to musiało być po dragach? Czy to nie jest zbyt banalne?

Przekazuję Ci mentalnie moje psychiczne wsparcie i pozdrawiam serdecznie.

Właściwie podpisuję się pod komentarzem Darcona. Tym razem nie pykła puenta, bo na niej ten tekst stoi. Może następnym razem się uda.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Jak taki nieco odgrzewany dowcip, który został lekko rozwinięty na początku. Niestety nie zaskoczyło.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Nowa Fantastyka