- Opowiadanie: Błażej i Bartek - Jutro

Jutro

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Jutro

Jutro

Napisał: Błażej Barański

Scenariusz i pomysł: Bartek Pęśkiewicz

 

W swoim sercu zostawiam list.

Ostatnie wezwanie, Jedyne połączenie.

Muszę odpocząć, Mam tego dość.

Czuje jak mi brakuje sił

Wysiadam zapłakany z tego tramwaju .

Żałuje kilku słów,

Opętane myśli szargają mą duszę.

Brakuje marzeń Brakuje nadziei Chce być tu na wieki

Boję się zmian.

Wolę być sam niż was znać.

W lazurowej piwnicy.

Wszystkie ściany takie szare.

Całe powietrze takie rzadkie.

Mała plama błękitnej krwi .

Zamknięte od środka wielkie drzwi.

Wcześniej nie wiedziałem nic.

Później zacząłem pić.

Wpatrzona w niebo ciemne.

Myśli jej niejedne były wredne.

Oczy wielkie piękne.

Brwi podniesie aż jęknę !

Obojętnie nieziemskie twoje zachowanie wstrętne.

Usty czerwone powoli bledną.

Wstążkę we włosy położę.

Biodra okrągłe nie zatańczą dla mnie już

Zawsze smukła teraz o kilkanaście gram chudsza.

Kupiłem nagrobek dla naszego uczucia…

Siedzę sobie na ziemi.

Boję się, oni mnie wkurwiają.

Ludzki krzyk słyszę.

Hałas. Chaos .Ściany krzywe, a na nich Krzyże.

Mój Krzyż. Moje cierpienie .Ból mój. Moje życie.

W nikim tu oparcia.

W nikim chwili zachwiania .

Nikt nie spojrzy jak gnije.

Bez ust Bez oczu Bez nosa i rąk.

Tylko słyszę. Zamiast ciszy chaos. Chaos słyszę .

Zło się zbliża.

Jam mocny.

Dam radę

Wiedzę posiadam.

Teoretyczną niestety…

Głuchy ciemny nocą świt

Papierowa gazeta nie jest nowa Mleko nie dostarczone do drzwi

Nikt nie wstanie dziś

Nasze ciała powoli zaczynają gnić

Wyobraź sobie że jesteś tylko ty

Ślepy głaz w centrum gwiazd

Ostatni na którym można żyć

Nie widzę jednak nikogo

Wszyscy zaczynamy gnić

Bez wyjątku pogrążeni w smutku

Bez nadziei bez miłosnych wzlotów

Otrzymawszy ciało, słucham sprawiedliwego sądu

Przyjdą kolejni Inni wyjdą z stąd

Tym razem jest inaczej.

Milijon ludzi, każdy o innej twarzy

Grzmoty, wybuchy, wojny i klęski

Czarne niebo, wody czerwone

Zerwano 7 pieczęci

Armia jeźdźców Powoli nadchodzi.

Oni wydrapią ci oczy .

Zostawią na czole znak.

Proszę o jedno.

ZACZNIJ SIĘ BAĆ.

 

Zwykły wczorajszo-jutrzejszy dzień, nie pozwalał nikomu tak normalnie wstać. W ten czas obudził się Pan Czas. W pokoju strumień światła przedostawał się przez tymiankowe firanki. Oświetlona została kanapka z serem i cebulą. Na kanapie również oświetlonej znajdowały się damskie majtki. Były bardzo ładne, koronkowe, takie cieniutkie i miłe w dotyku. Schrupać chciałoby się pewną damę, leżącą bezwładnie w czasie. Piękna azjatycka murzynka o ciemnych jak noc włosach pachniała świeżo zebranymi z łąki bratkami. W pokoju panował spokój, dostrzegalna w ciemności cisza poprosiła nieprzyjezdnego wędrowca by powoli opuszczał czerwone pomieszczenie, czerwonego budynku, znajdującego się na czerwonej ulicy w czerwonym kraju. Lekko zirytowany postawą kobiet jak i samego siebie Pan Czas zdecydował się wyjść z dobrze mu znanego budynku i pójść w stronę swojej czarnej łady by zarobić nieznaczną ilość pieniędzy na jedzenie, alkohol, czynsz i dziwki. Niestety czas od samego początku nie był sprzymierzeńcem naszego bohatera. Była bowiem już godzina 10:00, a więc rannych klientów, szukających szybszego transportu od trolejbusów nie słynny taksówkarz już stracił. Zresztą kto normalny chciałby wsiąść w stary, zardzewiały i poobijany z każdej strony samochód człowieka, który nie wyglądał lepiej. Albowiem ubrany był w szarą flanelową koszule w kratę, przetarte szare spodnie z wytartymi dziurami na kolanach, a dopełnienie stanowiły okulary, które nigdy nie zakładał, lecz miał zawsze przy sobie schowane w kieszeń tak, że było widać ich szare oprawki. Cały był szary w kolorowym do przesady świecie. Czasami wydaje mi się, że on tu po prostu nie pasował. Oczywiście korzystał z uciech i nikomu nie potrzebnych wynalazków tego świata, ale jak gdyby toczył z nimi pewnego rodzaju wojnę. Nie chciał, ale jednak podążał za swoimi myślami, żądzami. Wiedział, że nie zmieni w ten sposób ani świata ani siebie. Nie spełni swojego marzenia i nie będzie pożytecznie dobry. Jego zachowanie nie spowoduje, że jakieś dziecko nie będzie chodziło głodne do szkoły, staruszka będzie miała za co się leczyć, a pewna kobieta znajdzie u jego boku spokój i najprościej na świecie będzie czuć się przy nim bezpiecznie. Właśnie o tym marzy. Pan Czas nie chce już wspominać swojej poprzedniej dziewczyny, która była szmatą takiego kalibru, że wycierała nim codziennie podłogę. Szkoda słów by o niej pisać, więc skupie się wyłącznie na skutkach tej znajomości. Wieczorami chodził po najciemniejszych i najbardziej obskurnych knajpach, w których bracia moskale częstowali go wódką nieznanego pochodzenia. Miał słabą głowę. Ledwie po dwóch kieliszkach miał dość, kręciło mu się w głowie i rozmawiał z Puszkinem na temat szmat i mioteł. Nie wiedział już co jest dobre, a co złe. Nic już nie wiedział. Zastanawiał się tylko czasami jak coś najpiękniejszego na tym świecie mogło zniszczyć mu życie.

 

Pan Czas stał się ofiarą złośliwości rzeczy martwych i na w pół przytomny, lekko pijany krzyczał na całą ulice, na swoich współbraci: „O rzesz kurwa dlaczego? Pytam ja Czas Dlaczego? Dlaczego nie mogę otworzyć tych drzwi? Dlaczego nie pozwalacie mi wsiąść do mojego samochodu?! Tylko on mi został. Tylko on!" Krzyczał rozgniewany bohater. Uspokoił się, gdy dostał odpowiedzieć od kilku młodych ludzi, którzy wracali po nocnym melanżu. Odpowiedz nie była na wysokim poziomie, lecz sprawiła, że Czas szybko otrzeźwiał. Przestraszył się, bowiem usłyszał co i gdzie mu chcą wsadzić. W końcu znalazł diaboliczny sposób by dostać się do środka samochodu, który nosił nazwę na pamiątkę po dziewczynie. Wszedł do niego od tyłu, przez bagażnik. Dumny z siebie, przyciszonym basowych głosem Clinta Eastwooda powiedział: „ No Tanja ile ja jeszcze pieniędzy mam Ci podarować byś działała bez zarzutu". Przekręcił kluczyk i przez ułamek sekundy podczas, której paliwo mieszało się z powietrzem i dostawało się do świecy ktoś zapukał w Tanje, w taki sposób, że Czas lekko się cofnął. Po chwili, gdy kierowca się uspokoił otworzył szybę i zaczął słuchać kobiety, która jak się już nie długo okaże miała zmienić jego marne życie. Koniec.

 

Żartowałem to dopiero początek. Mysterious tak miała na imię ta piękna amerykanka polskiego pochodzenia. Długie proste kruczoczarne włosy jak woda oceanu spływająca po największych wodospadach boskiego świata. Oczy równie czarne, lecz jeżeli się przyjrzysz dostrzeżesz niebieską poświatę, która jest skrzyżowaniem wymiarów czasu. Usta, ach te usta czerwone, ponętne lekko mokre. Pewnie od ambrozji. Delikatny uśmiech, z jednej strony pociągający z drugiej zawstydzający. Piękna gładka skóra o pastelowej barwie szczęścia. Za szyby można było dostrzec również mocno ściśnięty biust wydobywający się z bardzo seksownej marynarki, który spowodował gęsią skórkę u naszego bohatera. Mysterious widać, że trochę zdenerwowana i bardzo podniecona nie pytając czy może wsiąść powiedziała: „ Do Dumy szybko". Tanja poczuła się zdradzona, nie dokuczała jak wcześnie, lecz od razu zapaliła silnik. Pan Czas zdziwiony i zdezorientowany tym, co się dzieje nie zapytał o nic, lecz ruszył jak najszybciej się dało. Wcześniej zdążył ustawić lusterko inaczej niż zwykle, co spowodowało potencjalne zagrożenie na drodze… Po chwili podróży Pan Czas zdecydował się zagadać z piękną nieznajomą. Sam się zdziwił swoim zachowaniem. Przecież nie lubił ludzi, traktował ich jak zwierzęta. Jedyną rzeczą, którą nienawidził bardziej od ludzi była rozmowa z nimi. Uważał, bowiem, że ze zwierzętami się nie rozmawia. Tym bardziej z bogatym obcokrajowcem, który jest mniej lub bardziej powiązany z polityką. Nie cierpiał nowoczesnej szlachty w marynarkach. Gdy był pijany zaczepiał ludzi, którzy wręcz emanowali swoją wyższością krzycząc: „ Francuska burżuazja, wy paryskie chuje". Tym razem było inaczej. Ona była inna. Ona była dobra. Zadał Jej pytanie czym się zajmuje i jakie ma plany na dziś. Chciał wiedzieć o niej jak najwięcej. Toczyła się mistyczna rozmowa do której nawet ja nie miałem dostępu, wiem tylko, że Czas zmienił się bezpowrotnie. Tanja zdenerwowana odmówiła posłuszeństwa, nie chciała mieć z tą sprawą nic wspólnego. Silnik zgasł. Mysterious chciała jeszcze porozmawiać, wyjaśnić kilka rzeczy niestety obowiązki wzywały . Musiała wysiąść. Ściągnęła szpilki i biegła z całych sił w stronę Dumy. Wiedziała, że ma nie wiele czasu. On wiedział, że może jej więcej nie zobaczyć. Obydwoje czuli się z tym źle. Zdezorientowany bohater porzucił samochód na środku ulicy. Nic już nie było takie same. Czerwony na twarzy Czas nie wytrzymał napięcia, udał się do najbliższego pubu o wdzięcznej nazwie Dante's Inferno. Otworzył wielkie ciężkie drzwi i zszedł schodami na dół. Po kilku kieliszkach spotkał kolegów ze zsyłki, a rozmowa z nimi wyglądała następująco. Czas do przyjaciół powiedział: „Dziś już nie wiem co prawdą. Cały świat zakłamany. Boję się o siebie, boję się i o was. Doceniam co mam, lecz żądam od życia znacznie więcej". Pamięć mu odpowiedz: „Nie zapomnij o swojej walce. Proszę ona nie może pójść na marne. Całe pokolenia się z Ciebie śmieją. Zapomniałeś już jak to jest być zauroczony?". Honor wypił zdrowie pozostałych, podniósł wysoko czoło i zaczął: „ Któż Ty jest, że myślisz tylko o sobie. Jeżeli to konieczne, zostaw ją! Co chcesz być znowu nikim?!". Miłość zdenerwowana odpowiedziała:" A Ty kim jesteś, że zabraniasz mu kochać? Może teraz będzie inaczej". Czas przegrzał się. Ściągnął koszule i za nim się zorientował został przy stole tylko on i Samotność, która nic nie mówiła tylko patrzyła mu prosto w oczy nie pozwalając zapomnieć ani o przeszłości, ani o utraconej miłości, ani o tym o czym usłyszał w samochodzie. Chciał wyjść i szukać pięknej kobiety, lecz bardzo się bał. Nagle z tyłu podszedł Strach i Imaginacja. Byli to dwaj starzy przyjaciele, którzy nie raz krzyżowali plany. Tym razem było podobnie. Ze Strachem Pan Czas mógł walczyć, lecz wiedział, że Imaginacja bez trudu może go zabić. Pozwolił więc im przysiąść się do stolika. W czwórkę pili wódkę, w czwórkę zastanawiali się co może się stać. Według mnie piąte puste miejsce od początku powinna zająć coraz rzadziej spotykana na ulicach Moskwy Odwaga.

 

Minęła jedna godzina, potem druga. Czas bezpowrotnie mijał. Widział Strach, Czuł obecność Samotności i nie potrafił wyobrazić sobie Szczęścia. W sumie nigdy nie był szczęśliwy. Całe jego życie było żenujące. Przez całe życie marzył o pięknej mądrej dobrej kobiecie, na którą będzie patrzył po kilkudziesięciu latach małżeństwa tak samo jak wtedy kiedy się spotkali. Nawet jak będzie pomarszczona i stara, będzie widział w jej oczach prze niebieski blask. Marzył o domku na wsi, wolnym od polityki, hałasu i chaosu. Lecz zamiast dążyć do celu bujał w obłokach, coraz bardziej tetryczejąc. Zrozumiał, że nie potrafi podejmować decyzji, że zawsze kierował się tym co mu mówili współbracia. Jednak nie potrafił się od nich odciąć i zamiast się ich pozbyć bronił ich w najmniej odpowiednich momentach. Teraz było inaczej. Nadszedł odpowiedni czas. Wstał i krzyknął: „Przez całe życie od chwili poczęcia mówiliście, że ja Pan Czas nic nie potrafię, czuje się w obowiązku powiedzieć wam bracia Skurwiele, ja potrafię wiele, przenoszę się w czasie, z każdą sekundą w przyszłość. Przewrócił stół i wyszedł. Słońce świeciło pierwszy raz od czterdziestu czterech lat.

 

Obudził się. Otwiera oczy, a nad nim Mysterious, pyta czemu nie jedzie skoro zielone. On lekko zdenerwowany, a już na pewno zdezorientowany nie wiedząc o co ma zapytać, przeprasza piękną panią za chwilową niedyspozycję i pyta o cel przejażdżki. Mysterious mówi: „Do Dumy szybko". Dobrze pomyślał dobrze, choć nic z tego nie rozumiem dla niej zrobię wszystko. Powiedział: „ pojedziemy inną, krótszą trasą, by przyspieszysz to co nieuniknione". Niestety była to nie do końca przemyślana decyzja. Remont drogi uniemożliwił im normalne poruszanie się. Przyczyną był ogromny korek długości kilku przecznic. Lusterko ustawił tak by widzieć nie jej biust jak ostatnio, lecz by móc obserwować jej dołeczki na policzkach, które pięknie komponują się z wielkimi ciemnymi oczami. Wiedział, że to nie zauroczenie, lecz miłość, prawdziwa ta o której marzył przez wieki. Ona jednak w tym czasie nie czuła nic. Niechlujny, śmierdzący kierowca nie zdążył niczym zafascynować Mysterious, na tyle by ta chciała z nim rozmawiać na jakikolwiek temat. Wręcz irytował ją swoją przesadną grzecznością, która w jasny sposób dała dziewce do zrozumienia, że kierowca jest pod wpływem alkoholu. Szybko podjęła decyzje o opuszczeniu pojazdu, zdjęła szpilki i zaczęła biec w stronę Dumy. Czas jednak nie wyszedł z samochodu i stanął w miejscu. Nie zrozumiał nic. Jeżeli to był tylko sen to czemu wszystko się powtarza. Nie wiedział co ma zrobić. Czy biec za nią? Przecież nic do niego nie czuje. Przecież rozmowa się nigdy nie odbyła i nawet nie wie czy to wszystko jest prawdą.

 

Po chwili milczenia i zadumy Czas wpadł na pomysł. Znajdzie odpowiedz na postawione pytania rozmawiając, ze świadkiem wszystkich zdarzeń, które związane były z Mysterious. Tanja, proszę cię pomóż. Powiedz mi o co tu chodzi? Kim tak naprawdę ona jest? Czego chce? Czy Ona jest tą czy nie? Jednak czarna łada bezdusznie milczała. Tanja nie tylko nie chciała pomóc, lecz również zaczęła przeszkadzać. Silnik zgasł. Ostatnia osoba, z którą mógł porozmawiać stała się w ułamku sekundy zimna jak lód. Musiał wziąć sprawy w swoje ręce. Podjął decyzje. Może pierwszą w swoim życiu. Pan Czas nie zważając na nic, kosztem wszystkiego uznał, że pragnie szczęścia. Szczęścia na które zasłużył całym swoim życiem. Marnym życiem. Pocałował na pożegnanie kierownice, otworzył drzwi i wyszedł. Na początku postanowił opuścić Tanje, tak samo jak Tanja opuściła go; na środku ulicy. Nasz bohater wędrował pomiędzy zabytkowymi kamienicami, od czasu do czasu zatrzymywał się, by przypomnieć sobie twarz ukochanej. Nie wiedział gdzie jej szukać, powoli popadał w obłęd. Nie wiedzieć czemu myślał tylko niej. O jej oczach, włosach i biuście. W pewnym momencie , gdy zaczął padać deszcze przypomniał sobie ostatnie słowa jakie Mysterious wypowiedziała przed opuszczeniem samochodu. „Do Dumy szybko". Pan Czas pomyślał to szaleństwo, lecz mimo tego pobiegł na zachód w stronę pałaców, w stronę polityki, której tak bardzo się brzydził. Czas płynął bardzo szybko. Zanim nasz bohater się zorientował znalazł się przed budynkiem władz państwowych. Przemoczony, brudny lekko pijany wszedł niezauważenie do rosyjskiej Dumy. Po drodze mijał dziesiątki uzbrojonych po zęby ochroniarzy. Wydawałoby się, że nikt nie zwraca na niego uwagi. Wszedł na pierwsze potem drugie piętro. Szukał swojej ukochanej ubranej w czarną marynarkę i spódnice wykończoną srebrnymi elementami. Nagle zobaczył miejsce znane z telewizji, wielkie drewniane drzwi wysokości 20 stóp. Było to wejście do Sali głównej parlamentu, miejsca gdzie politycy z całego kraju, rząd wraz z premierem kilka razy w miesiącu na sesjach kłócili się zawsze o to samo. Kto weźmie więcej dla siebie.

 

Czas otworzył mocnym szarpnięciem ogromne drzwi. Dumnym krokiem minął kronikarzy, sekretarki, posłów. Idąc nie zastanawiał się co robi, nie pozwalały mu na to ogromne krzyki, hałas jazgot zarzynanych prosiąt, które tratują się nawzajem w wielkim wyłożonym aksamitem korycie. Wolno, wchodził na mównice. Schodek po schodku. Cały czas miał wysoko podniesione czoło. Wiedział, że w tym miejscu tylko on ma moralne prawo zabrać głos. Stanął na środku mównicy. Marszałek włączył mikrofon, sala nagle ucichła. Nastała Cisza. Pierwszy raz w życiu poczuli strach. Ogromny strach. Wiedzieli, że przyszedł na nich czas.

Koniec części 1

Koniec

Komentarze

Nie przebrnąłem nawet przez początek. Błagam wstawcie akapity, nie piszcie z dużej litery słów w środku zdań, panujcie nad interpunkcją, nie twórzcie masy krótkich myśli, baczcie na literówki. Może przeczytam, jak ten tekst zostanie poprawnie zedytowany.

Pisząc "Wy" popełniłem błąd. Nie wiem czemu ubzdurało mi się, że tekst napisały dwie osoby. Najmocniej przepraszam.

Akapity poprawione, literówek nie dostrzegam, krótkie zdania i duże litery w środku zdania są celowym zabiegiem autorów mających na celu zbudowanie odpowiedniego nastroju.
Podpowiedz: Duża litera - zaczynasz czytać szybciej. Przecinek - zrób drobną przerwę w czytaniu. Kropka - zrób dużą przerwę w czytaniu. Wiem, że w pierwszym akapicie brakuje interpunkcji staraj się to przeczytać na jednym wydechu. Wychodzi naprawdę ciekawy efekt.
Z góry dziękuje za zainteresowanie i jeszcze raz przepraszam za brak akapitów.

Od kiedy duża litera powoduje, że czyta się szybciej? Duże litery w środku zdania może sa spotykane w liryce. W prozie jak na razie się nie spotkałem z takim zabiegiem. Krótkie zdania maja na celu przyspiesznie akcji, jednak tutaj widze jeden wielki impas. Zbyt duża ich ilośc po prostu psuje zamierzony efekt.
"Usty czerwone powoli bledną." - Ja jednak literówki dostrzegam.
"Wiem, że w pierwszym akapicie brakuje interpunkcji staraj się to przeczytać na jednym wydechu. Wychodzi naprawdę ciekawy efekt." - A może jednak, Ty to poprawisz:)?
"Podpowiedz: Duża litera - zaczynasz czytać szybciej. Przecinek - zrób drobną przerwę w czytaniu. Kropka - zrób dużą przerwę w czytaniu" - Dając takie rady tylko zniechęcasz do dalszego czytania. Jak myslisz, czy kupując książkę będę czytał ją tak jak nakazuje mi autor czy wedle własnego uznania?

Oho, kolejny "artysta żeglujący myślami na niezmierzonych falach inspiracji". A nawet dwóch. 

Akapity poprawione

Coś chyba nie bardzo. Nadal widzę wall of text.

Duża litera - zaczynasz czytać szybciej.

Ta...? Ja nie. 

Wychodzi naprawdę ciekawy efekt.

Nie, nie wychodzi. Ani efekt, ani klimat, ani atmosfera. Jest tylko nudno, bez sensu i niewygodnie. Całe to "opowiadanie" jest jak przypadkowy zlepek słów (Scenariusz i pomysł: Bartek Pęśkiewicz - scenariusz? Do "tego"? No bez jaj... I gdzie tu jest jakiś pomysł?). Dno. 

Koniec części 1

I po co tak zaraz straszyć kontynuacją...?

Przy pierwszym akapicie myślałam, że naśladujesz sposób pisania osoby poważnie chorej psychicznie. I jeśli to był Twój zamiar - to efekt jest świetny, poważnie.
Dalej, niestety - drugi akapit znuzył mnie tak, że już nie doczytałam.

„Gotów Jestem objąć każdego,

Gotów Jestem podać rękę każdemu, każdemu na tej ziemi,

Bo wszyscy ludzie są stworzeni kurwa mać do Szczęścia,

Chociaż każdy rozumie je po swojemu,

To nie ma w tym nic strasznego i nic godnego potępienia” -  Moscoviada Jurij Andruchowicz

Usty – to odwołanie do Spiętego, nie literówka. Wystarczy trochę się zainteresować.

„Jak myślisz, czy kupując książkę będę czytał ją tak jak nakazuje mi autor czy wedle własnego uznania?” – jak autor. Spokojnie od nikogo nie oczekuje takiego wysiłku jak czytanie, mogę tylko prosić o kilka minut uwagi, zainteresowania.

„I po co tak zaraz straszyć kontynuacją...?” – spokojnie przewiduje tylko jeszcze jedną część.

Nie wiem co ten tekst w sobie ma, ale po kilkudziesięciu zdaniach serialnie rozbolała mnie głowa... Wziałem jakiś akapit na wyrywkę, to samo. Pełno dziwnych przemysleń, króciutkich zdań... Rzadko mi się to zdarza, jak już się podejmę czytania, ale naprawdę nie dałem rady przebrnąć przez to opowiadanie... A ten wiersz na początku to jakaś porażka... Podzieliłbyś toto na pojedyncze zdania, tak jak zapisuje się wiersz, a byłoby to przyjaźniejsze, bo w ten sposób na pewno się tego szybciej nie czyta. Z uwagi na to, że nie docztałem, oceny brak...

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Przewidjesz jeszcze jedną część, ale co z tego skoro nikt nie może przebrnąć przez pierwszą?

Co to ma być?! Wybacz, ale Tego się nie da czytać. Te zdania to tragedia, wyglądają mi na urywki innych zdań poćwiartowanych na drobne kawałeczki; narracja i styl też słabe... Wiersz na początku nudny jak flaki z olejem. Pozostawię to lepiej bez oceny.

Przykro mi, ale nie jest to tekst przyjazny czytelnikowi.

Dostałam czkawki :(

" (...) I wy, o których zapomniałem,

Lub pominąłem was przez litość,

Albo dlatego, że się bałem,

Albo, że taka was obfitość,

I ty, cenzorze, co za wiersz ten

Zapewne skarzesz mnie na ciupę,

Iżem się stał świntuchów hersztem,

Całujcie mnie wszyscy w dupę !…" - Julian Tuwim

:D
A mnie milszy pantofelek zatem, w ramach odpowiedzi ;)

i takie odpowiedzi mi się podobają i takich oczekuje :)

Nowa Fantastyka