- Opowiadanie: Staruch - Tatry kontra czarne dziury

Tatry kontra czarne dziury

Konkurs rozwija się w szalonym tempie, ale, jak na mój gust, trochę za dużo gór, ceprów i górali. To postanowiłem w wolnej chwili stworzyć coś z zupełnie innej beczki. By nie uciekać jednak za bardzo od góralskich klimatów – w tekście zawarłem parę mikrych odniesień, w tym do najbardziej znanej polskiej pieśni (no, może poza “Bogurodzicą” ;)). Zdaje mi się, że po pewnym podszlifowaniu  tekstu mógłbym też wystartować w Grafomanii, ale... Wiem, że za mało akcji, a za dużo pseudonaukowego bełkotu, ale było mi to potrzebne, by puenta wypaliła. Czy się udało?

 

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Tatry kontra czarne dziury

Zawyły klaksony. Wnioskując z faktu, iż ujrzał twarze poruczników Hal i Wracaj, chorąży Żal odetchnął i zakaszlał z ulgą – skok nadprzestrzenny się udał. 

– Do roboty – warknął kapitan Góral. – Nie skoczyliśmy tutaj podziwiać widoków.

Żal przyznał mu w duchu rację. Czarna dziura nie była jak turnie w ukochanych górach, którymi można było paść wzrok, paść dotyk, paść… No, ogólnie paść to, co chciało się paść. Widokiem dziury nie napasłyby się nawet modelki z Ziemi, znane z upodobania do kłaczków waty. Bo czarne dziury były… czarne. Zakopane wśród kosmicznej pustki – niewidoczne. Przez to były zagrożeniem na międzygwiezdnych szlakach. Do tej pory o ich ponurym czyhaniu na materię świadczyło istnienie silnego pola grawitacyjnego. Ale ostatnio coś się w działaniu Wszechświata zacięło – czarne dziury (i tylko one) straciły masę. Jakieś nowe, nieodkryte prawo? Być może. Co gorsza, czarne dziury nie straciły innych swoich atrybutów, w tym dla gwiazdolotów najgroźniejszego – promienia Schwarzschilda. Ileż to statków wessały w milczeniu czarne dziury, zanim zorientowano się, że nie ostrzegają już o swym apetycie. Pozostało do zrobienia tylko jedno – mozolne ich odszukiwanie i ustawianie ostrzegawczych tachiolatarni.

Kapitan Góral był najlepszym we Wszechświecie (znaczy – tylko w znanym Wszechświecie, ale zawsze) łowcą czarnych dziur. Wszyscy głowili się, jak on też je znajduje. Miał jakiś szósty zmysł, który nieomylnie go do nich prowadził. Krążyły plotki, że w swojej kajucie ma sprokurowany przez uczonych z Uniwersytetu w Sosnowcu supertajny i supernowoczesny dziurodetektor.

Przed zamustrowaniem na „Tatry” Żal poprzysiągł sobie, że odkryje tajemnicę Górala. Po robocie zakradł się do kajuty kapitana, ale mimo że przetrząsnął  w niej każdy zakamarek, śladu detektora nie było.

– Zgubiliśmy coś? – głos Górala zaskrzypiał za plecami chorążego. – Szukamy detektora? Ależ proszę, jest tu. – Uśmiechnął się koso kapitan i wycelował palcem w… ścianę. Nie, nie w ścianę. Na ścianie wisiał obraz. Przedstawiał czerń, najbardziej czarną, kosmatą, bezdenną, jaką chorąży widział na oczy.

– Uczeni z Sosnowca, co? A w śpiących rycerzy też pan wierzy? To mój próbnik czerni. Odcień obrazu jest równie głęboki co kolor czarnej dziury, więc wystarczy spojrzeć na obraz, a potem przez iluminator. Te kosmiczne rafy same pchają się w oczy. Ot, i cała tajemnica!

– Skąd pan go ma?

– Od ojca dostałem. W kosmoszkole strasznie tęskniłem do smreków, do hal, do potoków przejrzystych. Pochodzę z mieściny, do której nie dawało się dotrzeć ani wyjechać żadnym transportem w obliczalnym czasie. Cośmy mieli robić? Zamiast do galerii, w góry się chodziło z pannami. Tam się oko wytrenowało. Sielsko było. Anielsko. No, znaczy, dopóki ktoś mułem do pieca nie dołożył. Wiem, że pan też gdzieś stamtąd? Po kaszlu poznałem. Wracając – tatko z nudów wychodził w plener i pacykował. Raz wyszło mu – arcydzieło. 

Chorąży spojrzał na wygrawerowany tytuł obrazu – „Morskie Oko po zmroku”.

Koniec

Komentarze

Piękne :) Pieśni trudno nie rozpoznać. A powiązanie dziur i Oka – miodzio dla mnie. Nazwiska załogi – nie wiem, czy Góral, czy Żal lepsze, a przecież nie można zapominać o kolegach Wracaj i Hal :) 

Tylko jeden, wcale nie taki drobny, problem widzę – limit znaków to 3 tysiące, Ty masz ich o 836 za dużo… 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

O kurcze – nie zauważyłem. To tnę :)

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Limit ogarnij, Staruchu, bo Żal (hehe) by było tak fajnego tekstu. Na razie to mój faworyt do pierwszego miejsca. Tylko nie wytnij mu jaj, Staruchu.

Jak widać niekonwencjonalne podejście do tematu od razu owocuje mocnym punktem na konkursowej liście przebojów. A jeszcze tyle przed nami…

Po przeczytaniu spalić monitor.

Uff, przyciąłem. Ale to mordęga :/. Mam nadzieję, że sensu nie zabiłem?

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Ja ostatnio 17 tysięcy wyciąłem do tekstu konkursowego więc nie narzekaj Staruchu…

 

Czyżby Unfall przejął moją moc podwójnych głosów do biblioteki? ;)

Po przeczytaniu spalić monitor.

Promień Schwarzschilda zabrzmiał tu, jak nazwa zabójczej broni, a to tylko wynik pewnego równania zależny od masy obiektu, dla którego jest liczony. Nie ma masy, nie ma… horyzontu zdarzeń ;)

No dobra, wiem, przyjmuję na klatę te potężne mrugnięcie okiem i cieszę się sprawnie i zabawnie napisanym tekstem. W dodatku chyba gdzieś widziałem taki obraz. Tylko tytuł miał inny. :)

I git.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Wiem Unfallu. W wersji nieokrojonej był zwany również horyzontem zdarzeń. I zdaję sobie sprawę, że z naukowego punktu widzenia to kompletna bzdura, bo to masa jest właściwie jedynym znaczącym parametrem czarnej dziury. Ale – skoro godzimy się na smoki czy na skoki nadprzestrzenne – to w tym przypadku uznałem, że taki trick będzie uzasadniony (choć fizycznie bezsensowny). Toż i czerń obrazu równie łatwo zakwestionować :).

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Po robpcie zakradł się do kajuty kapitana – literówka się wkradła

Rozbawiłeś, Staruchu, tą space operą, bardzo sprytnie powiązałeś kosmos i Morskie Oko. Należy Ci się klik.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dzięki wielkie Bemik. To przez to szalone przycinanie :/.

Dziękuję serdecznie wszystkim klikaczom za ekspresową bibliotekę :).

 

EDIT – tak wątpiłem w moje wykonanie, że zapomniałem dodać fragmentu reprezentatywnego :D!

 

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Zupełnie nie moja bajka, a połączenie Morskiego Oka z czarną dziurą niestety nie przypadł mi do gustu. Cenię jednak oryginalne podejście do tematu i Uniwesytet w Sosnowcu :)

Dzięki za koment, Żonglerko :). Już się na forum przekonałem, że są zawsze tacy którzy są pro, i tacy – kontra. Wsio normalno!

A Sosnowiec mam za miedzą, to wiem, o czym mówię!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Bardzo ładne aluzje do tematu konkursu w typowo space operowej otoczce. Przeczytane z przyjemnością i ciekawością, aż szkoda, że nie zdążyłem dać klika ;)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Nazwiska świetne, dziurodetektor w formie obrazu zaskoczył, klimacik fajny. Podsumowując – bardzo mi się podobało. :)

"Fajne, a nawet jakby nie było fajne to i tak poszedłbym nominować, bo Drakaina powiedziała, że fajne". - MaSkrol

Dzięki, AQQ i NoWhereManie :)!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Bardzo udany short. Wyjątkowo przypadła mi do gustu wizja Morskiego Oka jako czarnej dziury :) Pozdrawiam i życzę powodzenia w konkursie :)

Dzięki, Katiu :). Dobrze Cię tu znowu widzieć po krótkiej nieobecności. Muszę w wolnej chwili nadrobić Twoje nowe opowiadanie!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Zapraszam :)

Rzeczywiście, całkiem pomysłowe. Daleko od…leciałeś od Morskiego Oka ;)

Imiona niezłe.

 

Tyle ode mnie.

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Odleciałem od Morskiego Oka, bo po przeczytaniu kilku szortów konkursowych (skądinąd fajnych) poczułem przesyt ceprami, górami, miśkami itd. No to dla przeciwwagi – kosmos. A imiona? Przyznam bez bicia, że zerżnąłem ordynarnie pomysł z opka, w którym wystąpili Maruder i Skala. Pomyślałem – też tak chcę :). Mnie tak ładnie nie wyszło, ale czytelnicy zwracają uwagę. Czyli – cel osiągnięty!

Dzięki, Hrabio, za lekturę!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

O Ty, Staruchu! Pomysł zerżnąłeś, czyli czytałeś, ale komentarza nie zostawiłeś.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Nadrobię :P

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Przedni koncept, Góralu, aż Żal, że Hal-suje w krótkiej formie. Wracaj z dłuższą wersją po konkursie!

Dzięki za lekturę! ;)

Bardzo fajny pomysł. Wprawdzie krzywiłam się, jak też to czarne dziury wciągają, skoro grawitację im szlag trafił, ale cała reszta nietuzinkowa i uśmiechliwa. :-)

Babska logika rządzi!

Finkla mnie rozgryzła :). Najpierw był pomysł na łowienie czarnych dziur przez porównywanie z bezkresną czernią Morskiego Oka. Ale jak tu łowić, jak dziury same łowią i nijak nie da się ich nie zauważyć? Stąd pomysł (przyznaję z… muszelki wyjęty), o utracie masy przez dziury, z zachowaniem wszystkich innych parametrów. Co jest bzdurą totalną, ale dla potrzeb 3 tysięcy znaków uznałem, że się nada. Ale na dłuższy tekst nie, Majkubarze, właśnie z uwagi na idiotyczność (znaczy – totalną nienaukowość) pomysłu.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Wiesz, płaski świat unoszony przez słonie stojące na grzbiecie ogromnego żółwia też jest nienaukowy… ;-)

Babska logika rządzi!

A jak popularny i uroczy ;) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

No tak, ale u Pratchetta to z założenia takie miało być (jak sobie przypomnę opad szczęki, gdy z aparatu Dwukwiata chochlik wyskoczył :)). A u mnie jest pseudoanukowość. I o ile pseudonaukowe podróże z szybkością większą niż światło oblecą, to już materialne obiekty z deficytem najważniejszego parametru, czyli masy, w moim mniemaniu – na dłuższą metę już nie dają rady.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Nie wiem, Staruchu, co wyciąłeś, ale w obecnej postaci szort prezentuje się znakomicie. Aż się chce śpiewać z radości. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jakże miło, Regulatorzy, że wpadłaś. Dziękuję za pochwały! Aż chce się coś napisać na temat “Hej, sokoły…” i “Whisky, moja żono” :D.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Pisz, Staruchu, pisz, skoro taka ochota Cię naszła! ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Z jajem ;) Spaceopera i górale, da się? Da. Fajnydziurodetektor i nawiązanie do piosenki. Jedyny minus to, że czekałem aż nazwiska ułożą się jakoś zabawnie, w którymś zdaniu, ale się nie doczekałem ;(

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Chyba wszystko, co miałem do przekazania zostało już napisane. Tak to jest, jak się wpada kiedy imprezka już skończona. ;)

Fajny szort, genialnie wyszło zakończenie. Prosta i śmieszna, a przy tym absurdalnie trafna (jeśli można to tak określić) odpowiedź na problem naukowy.

Podobnie jak Mytrix trochę mi żal, że nazwiska nie ułożyły się w jakiś ciekawy sposób (np. jak w owej piosence). 

Paper is dead without words; Ink idle without a poem; All the world dead without stories; /Nightwish/

Dziękuję panom za odwiedziny. Fajnie, że się podobało. A z nazwiskami to następnym razem. I tak ciąłem do kości, żeby się w limicie zmieścić. Trochę za dużo technobełkotu, ale niestety nie udało się inaczej wprowadzić pomysłu w tak krótką fabułę. No i miejsca na zabawę z nazwiskami zabrakło.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Fajny pomysł. Trochę zdziwiła mnie ta bezmasowa czarna dziura, ale, że tekst humorystyczny, nie będę kręcić na to nosem. ;)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

No niestety. W zamyśle najważniejsza była czerń czarnej dziury. Ale po co jej szukać “na oko”, skoro grawitacja jest najpewniejszym wskaźnikiem? Jakoś trzeba się było jej pozbyć. I dla potrzeb szorcika – dziury straciły masę. Sensu w tym brak – wiem, ale w tak krótkim opku przymknąłem oko.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Trochę rzeczywiście od czapy ten konieczny dla fabuły brak masy, ale wyjaśniony – niewyjaśnionym prawem :) Poza tym sporo tu ciekawego humoru i absurdu. Podobało mi się.

Dzięki :)!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Udało się, Autorze, udało. Dobrze się czytało i puenta zacna.

Hm.

Polemizowałbym ;)

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Nowa Fantastyka