- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Obojętność

Obojętność

Jakby wyglądał ten świat, jeśli wszystkim byłoby obojętne.

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Obojętność

– Sytuacja w kraju pogarsza się – wydobywał się słabej jakości dźwięk z telewizora.

– Śmieszne, w ogóle się nie powtarzają w tej telewizji – powiedziałem sarkastycznie, sam do siebie.

Od powrotu z pogrzebu żony straciłem szacunek do własnego życia. Chciałem tylko dotrwać do końca swego istnienia. Przez umysł mignęła mi myśl o Bogu, ale odrzuciłem ją tak szybko, jak przyszła.

– Boga nie ma, gdyby był nie zabrałby mi mojej… – tu urwałem monolog, łza spłynęła mi po policzku.

Byłem w totalnej rozsypce. Trwałem w bezruchu na fotelu jeszcze dwie godziny. Trans przerwał mi wybuch futryn drzwi wejściowych i głuchy zwielokrotniony tupot. Obejrzałem się w lewo i ujrzałem grupę zamaskowanych żołnierzy z karabinami, stojących w przedpokoju mieszkania. Wstałem i zacząłem iść w ich stronę, unikając kontaktu wzrokowego.

– Ani kroku dalej !

– Stój bo strzelam!

Przechodząc koło jednego z nich, wskazującym palcem przesunąłem lufę, skierowaną w moją stronę. Wyszedłem, nie zamykając drzwi. Było mi obojętne co się ze mną stanie. Usłyszałem stłumiony strzał, trafili mnie w tchawicę, straciłem możliwość oddychania. Upadłem na zimny parkiet klatki schodowej. 

Może i by nie było wojny domowej w kraju, gdyby ludziom pieniądz był obojętny.

Może i bym nie związał się z mą żoną, gdyby było jej obojętne.

Może i by nie powstało tyle dzieł sztuki, gdyby artystom było obojętne.

Może byście się nie dowiedzieli, że mam na imię Piotr, gdyby było mi obojętne.

Może i bym się nie urodził, gdyby moim rodzicom było obojętne.

Może i bym teraz nie konał, w kałuży własnej krwi, przed moim lokalem, gdyby żołnierzom też było obojętne. 

Może i byście mnie nie poznali, gdyby autorowi było obojętne.

Koniec

Komentarze

Smutny szorciak, panie Anonimie…

Do tego momentu:

Może i byście mnie nie poznali, gdyby autorowi było obojętne.

– świadomość postaci o własnej fikcyjności sprawiła, że stał się mi zupełnie obojętny ;)

 

Zastanawiam się, czy gdyby to zdanie było na samym końcu litanii, wrażenie obojętności wobec postaci, która wie że jest fikcyjna byłoby większe?

 

Poza tym brakuje mi troszkę reakcji żołnierzy; krzyków ostrzeżeń, poleceń, gróźb itp. Obojętność bohatera byłaby jeszcze bardziej podkreślona, a scenka nieco bardzie realna. 

 Pozdrawiam:)

 

 

 

 

Od powrotu, z pogrzebu żony 

Bez przecinka. A wystarczyłoby samo “Od pogrzebu żony”.

 

Przez umysł mignęła mi myśl o Bogu, ale odrzuciłem ją, tak szybko jak przyszła.

przecinek w złym miejscu → Przez umysł mignęła mi myśl o Bogu, ale odrzuciłem ją tak szybko, jak przyszła.

 

Trwałem w bezruchu na fotelu jeszcze 2 godziny.

Liczby słownie. 

 

tupot dużej ilości nóg.

Nie brzmi to zbyt dobrze.

 

Ogólnie pomysł jest, ale napisane słabo :(

Cześć.

Sądzę, że przez jakiś czas nie będziesz wiedział, jak bardzo nijaki ten tekst*.

Właśnie zjadłem zupkę chińską. Pogoda jest świetna. Nastrój mam znakomity (jak zawsze!). Więc to nie to, że napatoczył się Twój tekst na moje samopoczucie.

Tekst jest fabularnie o niczym. Ma niedoskonałości interpunkcyjne, ale fabularnie jest niestety marny.

Być może w obecnej postaci (widzę, że była korekta) miał być refleksyjny, ale jest tak samo przejmujący i ciekawy, jak byle napis na murze. Naprawdę.

Nie tak. Nie tak.

*Czemu? Bo to Twój tekst.

  •  

Ten nie najlepiej napisany, w dodatku dość pretensjonalny szort, Anonimie, nie poruszył mnie w najmniejszym stopniu, nie zdołał zostawić po sobie żadnych wrażeń i z pewnością nie zapadnie w pamięć. :(

Mnie też nie przekonało. OK, świat byłby nieciekawy, gdyby nikomu nie zależało i się nie chciało. I?

Pozostaję obojętny.

Na temat warsztatu nie potrafię nic powiedzieć, bo to raptem kilka słów.

Owa refleksja, że gdyby światu było obojętne, to by go nie było, też jakoś do mnie nie przemawia. W końcu cały wic z tym światem jest właśnie taki, że za nic dojść nie możemy, dlaczego, cholera jasna, obojętne mu nie jest.

Niezłe opowiadanie, ale trochę słabo napisane. Wziąłeś na warsztat bardzo prostą myśl, nie mniej jednak nieźle. Fajnie wplotłeś wątek wojny domowej. Ale monolog o Bogu niepotrzebny.

Chyba ciężko byłoby zamknąć drzwi wysadzone przez żołnierzy ;)

Niestety ja również pozostanę obojętny na ten szort.

Nie lubię czytać o postaciach, które od początku przytłaczają mnie swoimi problemami. Spotykam się z tą postacią po raz pierwszy, nic o niej nie wiem, a każesz mi jej współczuć i przejmować się jej losem. Nie przekonało mnie.

– Boga nie ma, gdyby był nie zabrałby mi mojej… – tu urwałem monolog, łza spłynęła mi po policzku.

W tym miej więcej punkcie przelałeś czarę tandety. Take rzeczy trzeba pisać subtelnie, bo nikt nie lubi bohaterów udręczonych w celach fabularnych, bez żadnego szerszego kontekstu. O ile sam pomysł pisania o obojętności, jej negatywnych i pozywtywnych skutkach jest całkiem interesujący jest niczego sobie, o tyle sposób jego realizacji wybrałeś raczej marnie – bo żeby wzbudzić emocje krótką formą, trzeba mieć doskonały warsztat, a tego Ci jeszcze brakuje.

Zgadzam się z przedpiścami. Miałeś pomysł, ale nie bardzo Ci wyszedł przekaz.

Przez moment wydawało mi się, że bohater jest niewidzialny/spowalnia czas, bo przeszedł obok żołnierza i przesunął palcem lufę broni. Chyba w żadnym świecie by to nie przeszło, żołnierz by na pewno zareagował zanim bohater by podniósł rękę.

No i to zdanie:

Usłyszałem stłumiony strzał, trafili mnie w tchawicę, straciłem możliwość oddychania.

Brzmi jakoś nienaturalnie…

 

Sam styl tragiczny nie jest, ale sporo pracy przed Tobą. Może na początek spróbuj coś lżejszego? Obojętność jest przyciężkawa ;)

Nowa Fantastyka